Sejm niemy
Marszałek Kopacz nie zdołała nawiązać rozmowy z prezydentem Hollandem, witając go w Sejmie. Zdaje się, że jedno, co łączy naszą klasę polityczną ponad podziałami partyjnymi, to nieznajomość języków obcych. Trochę obciach, nieprawdaż?
Już tyle lat wolności za nami, mamy w Polsce armię native speakerów od wszystkich chyba większych języków świata i masę możliwości uczenia się ich w krajach ojczystych. A jednak masa krytyczna wciąż zdaje się nierozpędzona.
Kiedy Hollande przemawiał w Sejmie, na głowach posłów wyrósł las słuchawek. Potrzebowali tłumaczenia i lider PiS, i premier, i prezydent. Tak, Tusk podobno robi znaczne postępy w angielskim i nieźle radzi sobie po niemiecku, Komorowski podobno nieźle po francusku.
Rozumiem, że głowa państwa i premier zwykle mówią oficjalnie po polsku, ale byłby ładny gest, gdyby jeden akapit powiedzieli np. po francusku, podejmując w Polsce prezydenta Francji. Ale nie powiedzieli.
Wbrew pozorom owa ,,niemota” polityków ma znaczenie. Negatywne. Dobrze jest na tyle sprawnie władać choćby angielskim, tą współczesną łaciną,by od czasu do czasu można było pogadać w cztery oczy, bez tłumaczy.
W rządzie Tuska taką kompetencję ma przede wszystkim min. Rostowski, ma ją też min. Budzanowski i min. Sikorski. W Sejmie króluje od lat poseł SLD Iwiński. Ale to wyjątki.
Nie wnikam, z czego ta niemota, ta niechęć czy niezdolność do nauki języków wynika, bo pewno z wielu przyczyn. Ale gdybyż nasi europosłowie pokazali nam przy jakiejś okazji, jak się językowo ubogacili w Brukseli. A tu cisza.
Posła Ziobrę prezes posłał do europarlamentu, by się nauczył po angielsku. To akurat mi się podobało. Ale potem zaszły znane komplikacje w relacjach między nimi i Ziobro chyba na złość Kaczyńskiemu angielskiego się nie uczy, nic o tym w każdym razie publicznie nie wiadomo.
Komentarze
Wady monoetniczności kraju i braku perspektywiczności myślenia u ludzi parających się polityką?
Albo nasi „wybrańcy narodu” są doskonałą przeciętną obywateli……
Przy takim poziomie elit daleko zajdziemy…..brrr…..
A po co im jezyki? Czy oni na zmywaku w Londynie pracuja? Sa przeciez Polskimi Patriotami, sa w Polsce (albo w Brukseli) i zadne jezyki im nie sa potrzebne. Pamietam dobrze, jak sie Prezydent RP uchichral kiedy Tusku Wilcze Oczy wital Condoleeze Rice po angielsku. No wprost pekal ze smiechu, Panie swiec nad jego dusza. 😈
Rzut oka na globus i od razu wiemy, że to nie język francuski jest tym najbardziej potrzebnym turyście oraz amatorowi dobrej literatury współczesnej, a już z całą pewnością nie politykowi i biznesmenowi. Mam oczywiście na myśli tylko i wyłącznie języki europejskie (angielski i hiszpański), bo Azja to już zupełnie inna bajka.
Wstydem jest nie znać jakiegoś języka obcego, ale to nie dramat, ponieważ o wiele gorzej wypada ktoś, gdy nie ma nic ciekawego do powiedzenia w jakimkolwiek języku, albo bredzi jak przysłowiowy Piekarski na mękach. Czy Ziobrze i całemu zastępowi podobnych „indywidualności” pomógłby w kontaktach z Europejczykami jakiś inny od polskiego język? Może, ale jako mieszkańcy Polski mielibyśmy tylko dodatkowy powód do rumieńców.
Poza wymienionymi przez gospodarza należy dodać Schetynę, który nie angażuje tłumacza do swojej pracy i dokumenty w języku angielskim czyta ze zrozumieniem równie dobrym jak w języku polskim. Podobno Josepha Conrada nie rozumiał prawie żaden Anglik, a tylko kilku mogło z nim konkurować piórem w języku angielskim. Ot taki dziwny paradoks.
Ten deficyt językowy posłów na Sejmu RP skutkuje kompletną nieznajomością wydarzeń na świecie poprzez konieczność zdania się na relacje mainstreamu, będącego zwykłą tubą propagandową zagranicznych terrorystów państwowych oraz militarystów-szowinistów. Pewnie dlatego Sejm RP milczy podczas gdy Izrael bombarduje nie tylko Palestyńczyków w Gazie, ale także siedziby zagranicznych dziennikarzy, aby nie mogli przekazywać światu informacji z tej kolejnej barbarzyńskiej napaści: http://www.infowars.com/israel-bombs-media-center-in-gaza-blames-hamas/
Dziś byłem w kinie na świetnym filmie „Mój Rower”, wracam na parking w „galerii handlowej” i na drzwiach widzę oryginalną naklejkę z eleganckim logo Gazety Wyborczej – cud miód, coś mi jednak nie pasuje na oko, przyglądam się, a tam zamiast Gazeta Wyborcza stoi „Gówno Prawda”. Takie jest dziś zaufanie obywateli do mainstreamu.
Przy okazji agresji na Palestynę druga pieczeń jest pichcona propagandą, mająca przemóc opór Polaków przeciwko budowie w naszym kraju tarczy rakietowej. Co chwila słyszymy z mainstreamu o zaletach tarczy izraelskiej (do której nie zdziwiłbym się, gdyby sami strzelali ślepakami), ergo, na pewno będzie równie fajna ta w Polsce, wymierzona przeciwko Rosji, jeśli nie uda się obalić Putina. „Tarcza” ta niechybnie zostanie zużyta do bombardowania Rosji, a z Polski zostanie wielki lej po bombie w imię przyjaźni usraelsko-polskiej. Co z gnój. A Sejm nic, tylko milczy.
Tak, angielskiego ani w zab. A wszyscy dokorzy, profesorzy; kiedy nawet studiow nie mozna skonczyc bez lektoratu z jezyka obcego, nie mowiac o doktoracie, czy habilitacji. Taki jest poziom polskiej nauki, a potem takie wyksztalcenie politykow. Niestety, pokutuje jeszcze rejowska pochwala ignorancji: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.” A co? Niech sie ucza polskiego!
Pozdrawiam.
Może jeszcze ciekawy raport w tej kwestii, którą Sejm pomija milczeniem: http://www.infowars.com/video-report-giant-middle-east-war-looming/
Niech pan Ziobro najpierw nauczy się mówić po polsku, bo nawet nie wie jak się powinno odmieniać własne nazwisko.
A czy pan Hollande powiedział coś po polsku?
W szwedzkim parlamencie, czyli riksdagu, gwarantuje, ze 100% zna jezyk angielski a poniektorzy znaja i wiecej jezykow. Moje dzieci. maja w szkole niemiecki i angielski.
Przyczyna nieznajomości języków jest prozaiczna – posłowie to niewykształcone buraki, którzy w żadnej innej dziedzinie życia poza bezsensownym bełkotaniem i kłótniami na pokaz są całkowicie bezużyteczni
Obawiam się, że tej sytuacji nic już nie zmieni. Nie wyobrażam sobie żeby dało się zagonić posłów do nauki języka.
Trzeba czekać na naturalną wymianę pokoleń. Młodzi znają języki. Trudno powiedzieć czy będą lepszymi posłami, ale z pewnością będą bardziej komunikatywni.
W tej chwili najbardziej interesujące jest ułożenie relacji w koalicji po wygranej Piechocińskiego.
Przyczyny braku znajomości języków obcych w pokoleniu dominujacym dziś w sejmie są dość prozaiczne. Odcięcie od świata i praktycznie brak możliwości korzystania z możliwości posługiwania się językiem obcym. Sytuacja się zmieniła i zmienia się też stosunek do nauki języków.
Z moich doświadczeń wynika, że niechęć do nauki języków obcych nie jest wcale typowo polską przypadłością. Angielska prowincja obfituje w niemoty językowe. Nic poza ichninym angielskim, a i to prymitywnym. Francuzi brzydzą się angielskim nawet w podziemnym barze w Luwrze i recepcji w motelu.
Mocarstwa tak mają, niech się inni uczą ich języków.
Inaczej ma się rzecz w krajach małych czy nie dominujących pod względem politycznym. Znakomicie są wykształceni pod względem językowym Holendrzy, Szwedzi, Norwegowie. Choć również nie dotyczy to w takim samym stopniu pokolenia urodzonego bezpośrednio po wojnie.
Czekam na wypowiedź prezesa Kaczyńskiego, w której twardo postawi sprawę: A niech się Anglicy, Niemcy, Francuzi, Rosjanie etc uczą polskiego!
Kot Mordechaj
19 listopada o godz. 0:06,
zabrakło kuwet w Zachodnim Londynie? 🙄
To pewnie dlatego Cameron chce takich paskudnych cięć w unijnym budżecie. Nawet za cenę rozp….nia Unii 👿
Bliższa kuweta Cameronowi…. 😉
Marek
19 listopada o godz. 1:09,
sytuacja nie jest taka prosta. Na własne uszy słyszałam i na własne oczy widziałam przedstawicieli władz Palestyny deklarujących, że nie zaprzestaną walki dopóki państwo Izrael nie zostanie wymazane z mapy. Dopóki nie zniknie.
Co w tej sytuacji ma robić Izrael? Co Ty byś zrobił gdyby ktokolwiek domagał się żebyś „zniknął”? Dałbyś się spokojnie „wymazać”?
Sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Też się niepokoję. Mam przyjaciół i w Tel Aviwie i na terenach okupowanych. Bardzo im wszystkim współczuję. Ale nie odważyłabym się wydawać jednoznacznych opinii.
Nie wiem czy świat zdoła, czy chce, pomóc tym nieszczęśliwym ludziom?
Z pewnością nie należy podgrzewać atmosfery.
@matylda
No właśnie, Anglicy, Amerykanie, nie muszą, ale już Francuzi czy Hiszpanie powinni, lecz ,,duma narodowa” (co jest czasem kryptonimem lenistwa) nie pozwala. Sam uczyłem się w prowincjonalnym liceum PRL-owskim w latach 60 angielskiego, rosyjskiego i łaciny! I jestem za to wdzięczny ówczesnemu systemowi edukacyjnemu. Angielski szlifowałem, słuchając Radia Luxemburg i BBC World Service na falach krótkich. Mur berliński murem, ale można było, jak się chciało. Obawiam się, że tu w grę wchodzi czynnik głębszy, kulturowy: Polacy nie są tak ciekawi świata, innych, jak choćby przywołani Holendrzy (ale chyba z wyjątkiem Turków i osiedleńców z ich dawnych kolonii). Pewne nadzieje można wiązać z młodszym i najmłodszym pokoleniem Polaków, ale tu z kolei jest problem z poziomem znajomości języków obcych.
Jestem językowym kaleką. W czasach, kiedy ja się kształciłam, nauka języków obcych była na szarym końcu wszystkich przedmiotów. Nie marzyło się o wyjazdach za granicę. Uczyli się jedynie Żydzi, którzy szykowali się do opuszczenia Polski jeszcze długo przed symbolicznym 68. My po prostu nie mieliśmy motywacji.
Jednak młode pokolenie w mojej rodzinie zna już albo angielski, albo niemiecki, albo oba te języki i to jest chyba naturalne.
Ja osobiście wstydzę się tego kalectwa. Bardzo mi to przeszkadza choćby przy okazji jakiegoś wyjazdu. Młodzi ludzie jednak mają już silną motywację i języki opanowują. Młodzi ludzie z ambicjami zawodowymi.
Ciekawe, że takich potrzeb nie odczuwają ci, co idą do polityki. Im jakoś nie przeszkadza takie kalectwo – bo to jest autentyczne kalectwo! Wystarczy mieć silny głos i mocne płuca, aby mówić na wdechu i wydechu i nie dać się przekrzyczeć. Nie ważne co się ma do powiedzenia. Ważne, żeby głośno i żeby przetrzymać adwersarza. Nawet ci pożałowania godni eurodeputowani, co nie radzą sobie w Brukseli i ciągle siedzą w kraju pyskując oczywiście po polsku; nie czują jakoś potrzeby nauczenia się języka obcego. ci, co się nim umiejętnie posługują i mają na dodatek coś do powiedzenia, siedzą w Brukseli i po prostu pracują. Kto widział ostatnio w kraju, na korytarzach sejmowych jakiegoś europosła, władającego językiem obcym… za wyjątkiem wszechstronnego Czarneckiego, który podobno angielski zna, ale pewnie Anglicy go nie potrafią zrozumieć… Z taką dykcją!
Prezydent Hollande powiedział „coś” po polsku.
A eurodeputowany Ziobro może się uczy szprechać pa francuski?…
„Już tyle lat wolności za nami, mamy w Polsce”…….pisze A. Szostkiewicz. Aż 23 lat kłamstwa, nienawiści, zemsty, obłudy, zabobonu, cwaniactwa, zacofania, regresu kultury, promocji tępoty i nieuctwa… I trudno wszystkiego wyliczyć… A że Pani Kopacz rozmawia rękami? Co w tym dziwnego.
A propos (po francusku), Francuzi też narzekają, że prezydent Hollande nie za very z angielskim, a jego „compagne” to jeszcze gorzej;)
Szanowny Panie Redaktorze,
z pewnością ma Pan rację, pisząc o lenistwie. Z drugiej strony jest coś takiego jak szeroko rozumiany interes/powód. Elegancko mówiąc „motywacja”.
Pamiętam końcówkę lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to na Costa del Sol, niemal na każdej restauracji czy barze pojawiły się napisy: mówimy po rosyjsku!
Dlaczego, leniwi z zasady, Hiszpanie zapragnęli nauczyć się rosyjskiego? Bo andaluzyjskie wybrzeże przeżyło inwazję chłopców z rosyjskiej mafii z grubymi portfelami! Był interes, była motywacja.
Naprawdę trudno mi się ustosunkować do tego czy Polacy są rzeczywiście mniej ciekawi świata niż inne nacje. Na podstawie własnych obserwacji, znowu Brytyjczycy, Francuzi, nie mogę tego powiedzieć. Ale moje obserwacje nie muszą być reprezentatywne dla całego społeczeństwa. Ciekawa jestem czy zna Pan jakieś wiarygodne badania na poparcie swojej tezy. Być może kompleks oblężonej twierdzy, kołysany snem o utraconej potędze, tak właśnie procentuje u późnych wnuków. Nie wiem.
PS.1. Chętnie podyskutowałabym na temat Pana tekstu z przedostatniej Polityki, na temat JPII. Ale to off topic 😉
PS.2. By the way, mój nick pisany jest z dużej litery 🙂
Matylda, 9.18 w sprawie języków to oczywiście wszystkiemu winna komuna. Należało to napisać, nie wstydzić się. Ty także pochodzisz z tego okresu.
Przy okazji nie dostrzegasz, że od 60 lat Izrael prowadzi politykę eksterminacji / wielu nazywa to ludobójstwem/ narodu, prawowitego właściciela tego kraju od tysiącleci. Należy popierać walkę Palestyńczyków wbrew służalczej polityce waszego rządu.
@facet z Bydgoszczy:
Tak. Żeby Polska i Francja żyły 🙂
(Gest grzecznościowy. Ale powiedział.)
@Śleper:
Francuski jest wciąż ważnym językiem europejskim. Dobrze by było, by politycy znali angielski, plus przynajmniej jeszcze jeden żywy język obcy. Nawet jeśli francuski miałoby znać choćby 10%.
@Werbalista:
Tak praktycznie, to naukowiec musi umieć czytać po angielsku. Powinien jeszcze umieć pisać (publikacje), ale to już bardziej złożona sprawa — to, że sprawnie włada angielskim jeden z autorów pracy nie jest niczym dziwnym. A mówić to coś jeszcze innego. Albo słuchać tak, by nie uronić żadnego niuansu.
Marek:
Ja takie nalepki widziałem wiele lat temu, a coś bardzo podobnego na okładce Nowego Państwa (i to w czasie, gdy PiS się żalił na nadmierną agresję polityczną…). To o czym piszesz, to nie brak zaufania do mainstreamu, ale ostra walka polityczna.
A teraz trochę z innej beczki, choć też z zawartością tematu języków obcych. Proszę spojrzeć na tą fotkę:
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/56,35612,11120673,Zycie_Lecha_Walesy__Sharon_Stone_i_swiat_u_stop__ZDJECIA_.html
Ale to i tak małe miki, otwórzcie sobie gazetę (no, niech będzie jakaś strona internetowa) na stronach z ogłoszeniami o pracy i spróbujecie zgadnąć (czasami nawet znajomość angielskiego nie pomaga), kogo poszukują pracodawcy.
Jak już czytelniku miły wybierzesz coś z tych ogłoszeń, to nie pisz życiorysu i nie składaj podań, bo nikt cię nie zrozumie. Musisz napisać CV i cover letter.
Good luck.
Wszystkiemu winna komuna.
Kazali się uczyć rosyjskiego? Języka okupanta?
A takiego!
Niemieckiego?
Przecież każdy wie, co znaczy „Haende hoch, los, los, kaputt, nicht schiessen!” Więcej nie trzeba.
Francuski?
A komu to potrzebne?
…
Dwaj miejscowi przyglądają się tonącemu w rzece gościowi, który krzyczy – Hilfe! Help! Aiuto! Au secours! Socorro!
– Patrz pan, tyle języków się nauczył.
– A mógł pływania 😎
Polityk – językowa niemota to znacznie mniejsze zmartwienie
niż np. pilot lecący na lotnisko, gdzie konieczna jest znajomość rosyjskiego i interpretujący „priamo” jako „w prawo” 🙄
– Kak wasza familia?
– O, z rodziną wszystko w porządku 😎
– A kak was zowut?
– Ja polskij pilot!
spin doctor
19 listopada o godz. 10:25,
nie, celowo nie chcę pisać, że „wszystkiemu winna komuna”. Bo nie wszystkiemu. Po prostu wtedy potrzebna była znacznie większa własna determinacja. Taka, o jakiej pisze Gospodarz. Nie wszystkich było na to stać, psychicznie, bo materialnie to chyba nie było większych problemów. Nie wszyscy widzieli sens.
Owszem, dostrzegam politykę Izraela. Wielokrotnie wypowiadałam się bardzo krytycznie na ten temat na blogach Polityki. Nie zważając na etykietki, jakie przy okazji dostawałam.
Odróżniam politykę państwa, władz, partii od losu zwykłych obywateli. Zwykłych ludzi, po obu stronach. Najzwyczajniej w świecie, po ludzku, bardzo im współczuję. Może dlatego, że mam tam przyjaciół. Po obu stronach.
Uważam, że nie można zaogniać konfliktu.
ANCA_NELA
19 listopada o godz. 9:56,
posłowie są odbiciem społeczeństwa.
A w społeczeństwie wygląda to tak, że pokolenie przedwojenne, którego wykształcona część znała języki, odeszło już w większości do krainy wielkich łowów.
Z pokoleniem powojennym jest, jak jest. Nie wszyscy czują kalectwo braku języka obcego. Nie widzą zatem tego kalectwa u swoich przedstawicieli.
Młode pokolenie jest inne i myślę, że z czasem będzie wymagało językowej pełnosprawności od swoich przedstawicieli.
Dzisiaj, na szczęście, nie można zostać posłem bez pełnego uzębienia 😉
W przyszłości taki sam standard będzie obowiązywał, mam taką nadzieję, w kwestii języków.
Popieram w calej rozciaglosci Matylde i moge tylko dodac z osobistych obserwacji ,iz Polakow mozna spotkac w ostatnich czasem w kazdym
zakatku swiata ,posluguja sie dosc biegle angielskim /i czasem niestety
tez brzydka lacina /i odwiedzaja wszystkie muzea/.
Jesli zas chodzi o Marie Konopnicka mam duzo watpiwosci czy mozna ja nazwac skandalistka ,co zrobil redaktor Polityki.
Skandalista bowiem to osoba ktora swiadomie wybiera prowokacje arystyczna ,lamanie tabow moralnych jako zrodlo wypowiedzi .
Przykladem jest Puzzy Riot . Maria Konopnicka miala co prawda bogate zycie seksualne ale ani swoich romansow ,ani swojej przyjaciolki nie
wystawiala dla publicznosci i w celu prowokacji ?
Ktos sie tu pomylil ?/przepraszam – nie mam czasu /
Pozdrawiam
Matylda
Sytuacja jest bardzo prosta – jest najeźdźca, okupant, rasista i szowinista, i jest kraj okupowany, który ma w Polsce swoją ambasadę.
Te marne teksty z syjonistycznej agitki mogłabyś sobie darować – tu zaglądają dorośli ludzie, niektórzy znają języki obce, będą się z Ciebie śmiali. Od kogo słyszałaś? Od nafaszerowanego polonem Arafata, czy może od tych dzieci palestyńskich z płonącymi w ciele wżerami od izraelskiego białego fosforu? Pewnie od izraelskiej propagandy.
Świat to Ty i ja, pan Redaktor, czytelnicy tego bloga, obywatele kraju innych krajów – to my musimy im pomóc, innego świata na naszej planecie nie ma, a jeśli godzimy się na powrót bolszewicko-hitlerowskiej machiny śmierci, szykującej się do napaści na Syrię, żeby po kolejnej, prymitywnej prowokacji zmusić NATO do ataku na Iran, co doprowadzi do ostatniej już wojny światowej, to to jest nasza wina, a nie jakiegoś abstrakcyjnego świata.
Co do języków, moim zdaniem to kwestia systemów edukacji, zarówno poprzedniego, jak i aktualnego, który programowo tak uczy, żeby nie nauczyć, gdyż ludzie znający języki mają dostęp do obiektywnych informacji, a społeczeństwo dobrze poinformowane jest ostatnią rzeczą, jakiej chcą rządzący Polską z drugiego rzędu, albowiem ich władza natychmiast by się skończyła, a oni sami wylecieliby z Polski na kopniakach z tradycyjnym krzykiem w tri miga.
Za „komuny” w szkole podstawowej był jedynie rosyjski. W liceach owszem, uczono języków zachodnich, głównie niemieckiego (dla gastarbeiterów za ćwierć stawki), trochę angielskiego, odrobinę francuskiego, czasem szczyptę łaciny. Sam miałem francuski, rosyjski oraz łacinę jak p. Redaktor. Jednak bez własnej pracy nigdy nie dogadałbym się z Francuzem. Angielskiego także uczyłem się samodzielnie, podobnie niemieckiego.
Dziś, mimo obfitości różnych kursów językowych w księgarniach, podręczników do nauki, niektóre sprawiają wrażenie, jakby były pisane przez sabotażystów, albo ignorantów, np. hiszpańskiego z kursów Edgara nie sposób się nauczyć. Próbowałem uczyć się chińskiego, jednak dostępne podręczniki są (były, nie wiem jak dziś) zupełnie bezużyteczne w praktyce. Co mi z tego, że nauczyłem się zdań typu „mój zegarek spóźnia się pięć minut”? Komu mam to w Chinach zakomunikować, jaka z tego użyteczność?
Miliony Polaków pracują w UK, ale do czarnej roboty wystarcza znajomość przynieś, wynieś, pozamiataj, umyj, więc poza wyjątkami potwierdzającymi regułę artykułu w gazecie ze zrozumieniem nie przeczytają. Nauka języków powinna być w Polsce priorytetem. Dla podpinających się (bezprawnie) pod Marszałka Piłsudskiego to podwójna hańba – on znał sześć języków, tak p. Kaczyński, sześć. Jak poseł ma dobrze służyć Polsce, skoro głupi jest jak but, bo nie wie, co się dzieje na świecie?
@marek
jaka szkoda, że się Marek nie skupia na temacie językowym, tylko wyżywa jeszcze na ,,syjonistach” i jakiejś machnie śmierci. Dzieci cierpią i giną po obu stronach konfliktu, tak samo jak dorośli cywile.
@Matylda przez duże M 🙂
Nie mam takich badań pod ręką, może ich nie być, bo trudno byłoby pewnie ułożyć kwestionariusz badawczy. Ale mój zawód pozwala mi rozmawiać z bardzo różnymi ludźmi z bardzo różnych środowisk i to na podstawie tej ,,obserwacji uczestniczącej” odnoszę wrażenie, że mamy taki problem z ciekawością świata.Inni też, jasne, np. Hiszpanie, ale teraz tematem jesteśmy my, nasza niemota, zwłaszcza w klasie politycznej.
Co do artykułu, proszę po prostu przysłać list lub mejl na Politykę. Pozdrawiam
We Francji jest taka kultura i cywilizacja, że tam nawet byle pastuch mówi po francusku, zaś w Polacy są takimi oddanymi patriotami, że używają tylko i wyłącznie języka polskiego.
Tak to można podsumować.
Generalnie rzecz biorąc marszałek Sejmu czy inna osoba bardziej niż reprezentacyjna nie powinna w ramach swych obowiązków protokolarnych silić się na obce języki nawet jeśli posiada takowe. Od oficjalnych przemówień i dyskusji są tłumacze, którzy gwarantują (przynajmniej w teorii) jakość przekazu. Pogaduchy prywatne to inna sprawa i jeśli polityk włada dobrze językiem interlokutora lub kiedy obydwie strony znajdują wspólny język obcy, to jest to okazja, żeby sobie pogaworzyć.
Francuski nie jest modny ani potrzebny, żeby poruszać sie po globalnej wiosce, choć jego znajomość nie zaszkodzi. Nie jest to łatwa znajomość, ale zawsze coś. Z tym ż lepiej jest dla prestiżu reprezentowanego przez siebie kraju zamknąć dzioba niż palnąć coś w stylu „dupątrę otro tuar”.
Pozdrawiam
Sejm Niemy…
kontrastuje wymownie z wiekszascia mlodego pokolenia poslugujacego sie coraz czesciej conajmnie dwoma obcymi jezykami.
Jest to z reszta nie jedyny poglebiajacy sie rozdzwiek miedzy
„idacym do przodu” polskim spoleczenstwem a zamarla (nie tylko w swiatopogladowych pozach) od dwudziestu paru lat niezmiennie tej samej… polskiej klasie politycznej.
Troche to dziwne, ale widze to samo zjawisko w Ameryce Pln. Gdyby angielski nie byl lingua francz polityki, kultury i nauki wygladaloby to tak samo jak w Polsce. Ktos mi kiedys powiedzial, ze to obywatele krajow malych, nastawionych na handel ze swiatem ucza sie jezykow, ale tez tylko tych najblizszych znaczeniowo i kulturowo. Holender lub Skandynaw jest biegly w angielskim lub niemieckim, ale do francuskiego lub hiszpanskiego nie maja drygu. Pan Redaktor stwierdzil, ze nieznajomosc jezykow obcych to brak ciekawosci swiata u Polakow. Smiem twierdzic, ze na tle innych nacji jeszcze cos wiemy o geografii, historii i literaturze. Amerykanie i Kanadyjczycy nie ogladaja filmow obcych. Twierdza, ze przeszkadzaja im napisy oraz….. brak happy end’u. Moze dlatego filmy zrobione w Quebecu sa na polce z napisem „Foreign movies”.
Konczac o komicznosci udawania, ze wlada sie jezykiem obcym: dla mnie rozrywka jest sluchanie politykow anglojezycznych w Kanadzie dukajacych na odczepnego w parlamencie jakies zdanie po francusku, najczesciej z kartki. To odniesienie do poligloty dotyczy pewnie Szwajcarow, Belgow lub Skandynawow.
„lingua franca”, oczywiscie
A. Szostkiewicz:
Tzw. osiedlency z dawnych kolonii holenderskich (Surinam, Curacao, Aruba, Moluki i Indonezja) sa dosc sprawni i biegli w holenderskim. Moze chodzi Panu o Marokanczykow, bylych gastarbeiterow, ale oni nie ucza sie jezyka osiedlenia z powodow kulturalnych i obyczajowych. Spora ich czesc jest rowniez analfabetami, zarowno w arabskim jak i holenderskim.
Marek z miłą chęcią skoncentrowałby się wyłącznie na temacie językowym, gdyby również w Polsce media nie przyjęły takiej oto postawy wobec izraelskiej agresji, jak na tym obrazku oraz w treści artykułu:
http://www.globalresearch.ca/media-cover-for-israeli-crimes/5312141
Dla zachęty zajawka:
„Blame the victim follows. Israeli aggression is called self-defense. Legitimate defense is called terrorism. Mainstream media supports Israel in lockstep. It plays out the same way every time.
Facts on the ground are ignored, sanitized, suppressed, and/or distorted. Readers and viewers get manipulated managed news misinformation.”
A niby po co im znajompść języków obcych, co niektórzy już osiądneli
swoje apogeum życiowe, zostali posłami w polskim parlamęcie. Skoro
lider parti nie mówi innymi niż narodowy to żołnierz nie może być
lepszy od szefa. Może kiedyś w parlamęcie zasiądą ci ze zmywaka i
wówczas średnia dędzie lepsza.
Obecnie (2012) na świecie toczą się 32 wojny i konflikty zbrojne ? wynika z analizy przeprowadzonej przez Instytut Badania Przyczyn Wojny (AKUF) na Uniwersytecie Hamburga.
W Afryce toczy się obecnie sześć wojen i cztery konflikty zbrojne, a w Ameryce Południowej i Środkowej ma miejsce jedna wojna i jeden konflikt.
I tak w Azji, cztery wojny toczone są w indyjskich stanach Assam (od 1990), Kaszmir (od 1990), Manipur (od 2003) i Chhattisgarh (z komunistycznymi rebeliantami Naxaliten od 1997), w Myanmarze (dawna Birma od 1948 r.), w Pakistanie jedna wojna (z ruchem Taliban od 2007) i jeden konflikt (prowincja Beludżystan od 2005), na Filipinach dwie wojny (na Mindano od 1970 r. i z komunistycznymi rebeliantami NPA od 1970 r.) oraz w Tajlandii jedna wojna (od 2004 r.).
W regionie Środkowego i Bliskiego Wschodu wojny trwają: w Afganistanie (od 1978), Iraku (od 1998), Iranie (z Kurdami od 1998), Izraelu (z Palestyńczykami od 2000), w Jemenie dwie wojny (z rebeliantami z ugrupowania Al-Shabab al-Muminin od 2004 i Al. Kaidą od 2010), w Rosji jedna wojna (z Czeczenią od 1999) i w Turcji jedna wojna (z Kurdami od 2004)
W Afryce wojny mają miejsce: w Etiopii jedna wojna (z Somalią o prowincję Ogaden od 2007), w Demokratycznej Republice Konga jedna wojna (w prowincji Kiwu od 2005), w Nigerii jeden konflikt zbrojny (w delcie Nigru od 2003), w Senegalu jeden konflikt zbrojny (z separatystami Casamance od 1990), w Somalii jedna wojna (od 1988), Sudanie jedna wojna ( prowincja Darfur od 2003) i jeden konflikt zbrojny (z południem kraju od 2010), w Czadzie jeden konflikt zbrojny (od 2006), w Ugandzie jedna wojna (z rebeliantami LRA od 2009) i Republice Środkowoafrykańskiej jedna wojna (od 2006) oraz w Algierii jedna wojna (od 1992).
W Ameryce Południowej i centralnej jedna wojna toczy się w Kolumbii (od 1964) i jeden konflikt zbrojny w Peru (od 2009).
Gdzieś tam, w tej wyliczance, można znaleźć również tak bliski aktywiście Markowi konflikt izraelsko-palestyński. Jeden z 32 konfliktów i wojen toczących się obecnie na tym łez padole.
Tak więc może lepiej jednak o języku, skoro ludzie i tak skakali, skaczą i będą sobie skakać do gardeł ?
W końcu język służy między innymi porozumieniu się między ludźmi, no nie ?
Wszystkim anty-Francuzom przypomnieć warto, że francuski to język (nadal i mimo wszystko) ….. dyplomacji. Na rautach i w kuluarach brukselskich rozmawia się też w języku Woltera, Zoli i Prousta na równi z angielskim. Warto o tym wiedzieć !
Wodnik 53
Tu się zgadzam panie Redaktorze. Ciągle jesteśmy narodem lingwistycznych leniwców. Ja podstaw angielskiego nabyłem w latach stanu wojennego, od osoby, która za Solidarność straciła prace w centrali handlu zagranicznego. A ja zyskałem świetnego nauczyciela, a dziś dobry fach. W sumie, to nadal chciałbym, aby pozostało jak jest. Na poziomie państwa, to obciach, ale dla mnie źródło zarobkowania 😉
Swego czasu na youtube prezentowany był filmik….
Na podwórko jakiegoś domu wjeżdża pick-up z zamontowaną na przyczepie wyrzutnią rakiet, odpala je i odjeżdża.
Pociski namierzone przez radary artyleryjskie armii izraelskiej namierzają punkt wystrzelenia do kilku metrów i odpalają- albo własne rakiety, albo powodują odzew własnej artylerii.
Kto jest winien?
Mieszkańcy okolicznych budynków, bo pozwolili odpalić z własnego terenu pociski powodujące reakcję?
Pewno tak…..
Powinni zastrzelić oszołomów PRZED prowokacją.
Ludność cywilna stała się zakładnikami terrorystów wszelkiej maści.
A im więcej niewinnych ofiar- najlepiej dzieci!!! tym głośniejsza SPRAWA!!!
W końcu to CUDZE dzieci……
Nic nie stoi na przeszkodzie zniesienia granicznych kontroli pomiędzy Egiptem a Strefą Gazy.
Dlaczego się tego nie robi?
Bo zepsułoby to INTERESY szefom Hamasu i egipskiej policji…..
Marek
Codziennie dziesiątki tysięcy Palestyńczyków przekracza z „najwyższym obrzydzeniem” zapewne, punkty kontrolne, udając się do pracy u znienawidzonego okupanta.
Dlaczego to robią?
Bo firmy izraelskie dają im PRACĘ, której nie dają im bracia Arabowie….
Rządy krajów arabskich wolą inwestować w broń, zamiast w miejsca pracy. To jest cała tajemnica konfliktu.
Priorytety rządzących, w krajach w których pojęcie „obywatel” jeszcze długo nie zaistnieje……
PA2155 mówi:” coś wiemy o geografii, historii i literaturze”. Użyte w czasie przeszłym, miałoby sens.
A propos, Marek; on kochałby każdego, kto razem z nim nienawidziłby Żydów. Padło na Arabów – jest ich miłośnikiem. Ot i cała prawda.
Marek to taki Sławo bis.
Jacobsky
19 listopada o godz. 13:32
?We Francji jest taka kultura i cywilizacja, że tam nawet byle pastuch mówi po francusku?
Te anegdotke slyszalem w czasach mojej wczesnej mlodosci w pewnej wiosce
nad Sanem. Przed wojna wielu tamtejszych jezdzilo do Franci na saksy.
Czyzby panskie korzenie tez siegaly tamtych stron?
sugadaddy:
Ja wciaz wiem. 🙂 Moze szkola PRLowska byla siermiezna, ale czegos mnie nauczyla. Bylem niedawno swiadkiem dyskusji w pracy, gdzie mlode Kanadyjki odkryly, ze istnieje w USA New England. Nazwalbym to za prof. Baszkiewiczem dziewictwem umyslowym.
„Sam uczyłem się w prowincjonalnym liceum PRL-owskim w latach 60 angielskiego, rosyjskiego i łaciny! I jestem za to wdzięczny ówczesnemu systemowi edukacyjnemu”
Panie Redaktorze: to nie bylo takie prowincjonalne liceum PRLowskie, a jedna z najlepszych szkol srednich w Polsce tamtych czasow. Ja uczeszczalem do innego dobrego liceum, ale niemieckiego nie nauczylem sie najlepiej. 🙂
Levar,
och, moje korzenie sięgają tam, gdzie ludzka pamięć i rozum nie sięgają 😉 , zaś powiedzonko o francuskiej kulturze zawsze bardzo mi się podobało. Mieszkając w Quebeku użyłem tego powiedzonka parokroć w dyskusjach z miejscowymi.
Nie od razu łapali jego zabawną absurdalność. Widać Francja wciąż ma jakiś powab i mir.
Pozdrawiam.
PS. Jestem ze stolycy.
I ta banda nieukow i ignorantow urzadza nam zycie!
@ Jacobsky
Jaki konflikt izraelsko-palestyński? Jaki 2000 rok? Kiedy uzbrojony po zęby osiłek flekuje dziecko, to nie jest żaden „konflikt”, tylko przejaw zwykłego sadyzmu. Palestyna od Nakby, czyli od roku ~1948, kiedy 700 tys. Palestyńczyków zostało wygnanych z domów, stała się izraelskim obozem koncentracyjnym, którego terytorium jest systematycznie grabione wraz z dobytkiem. Spójrz na mapę Izraela z momentu jego powstania, a potem na tereny okupowane obecnie. Widzisz różnicę? Czytałeś książkę „Chrystus z Karabinem na Ramieniu” autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego, opluwanego za nią od kilku lat przez różnych takich, książkę, której GW (GP?) nie wydała w zbiorze dzieł wszystkich tego pisarza? A książkę „Apartheid Izraelski” autorstwa Bena White’a? Przeczytaj, to może potem zastanowisz się dwa razy, zanim znowu coś palniesz.
@ wiesiek59
Ilu z tych Palestyńczyków zajmuje stanowiska kierownicze w Izraelu? Niektórzy tam pracują, gdyż są potrzebni tak, jak Niemcom byli potrzebni polscy gastarbeiterzy, do najgorszej, czarnej roboty, której Izraelczyk nie tknie. Poczytaj red. Katawa Zaara w gazecie „Najwyższy Czas!”, albo przebierz się za Palestyńczyka i idź na taki punkt kontrolny, zobaczymy czy zechcesz (i będziesz mógł) pójść tam drugi raz, ale przedtem oglądnij jakieś dokumenty, żebyś wiedział, czego się spodziewać, choćby film Izraelczyka Yoawa Shamira „Check Point” (przy okazji koniecznie „Defamation”) oraz „Palestine Is Still The Issue”, którego autorem jest John Pilger.
Po polsku tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=pMl7QEgGgJg
@ sugadaddy
Twoja prawda to jest trzecia prawda wg ks. Tischnera.
Posłuchaj głosu młodej Semitki.: http://www.youtube.com/watch?v=bIO4W3nxGaM&feature=related
To prawda, że naszej współczesnej łaciny, czyli angielskiego żaden język nie przegoni (ok. 1,8 mld mówiących), ale co by nie mówić lista krajów frankofońskich też jest całkiem spora. Po francusku mówi ponad 300 mln ludzi. Po hiszpańsku prawie 400 mln.
I oba te języki w melodii chociażby od angielskiego są dużo piękniejsze, ale jak mówią Francuzi – o gustach i kolorach się nie dyskutuje. (No chyba, że słucham jak mówi Ralph Fiennes – i nieważne, co mówi, byle mówił)
Nic, tylko się uczyć. Ale z nauką jest różnie, bo tu trzeba chcieć, a nie musieć.
Najlepszym przykładem fiaska techniki przymusu jest trwająca wiele lat nauka języka rosyjskiego przed 1989 rokiem. Ponoć, mimo że wszyscy się uczyli, to niewielu umiało.
Czyli musi być nie tylko możliwość, ale i szczera chęć.
Skoro więc sejm niemy, to pewnie tej chęci brakuje.
Marek,
Twoj wpis to jeszcze jeden dowód na to, że z aktywistami nie ma sensu prowadzić dyskusji.
@marek
co za koktajl, dogmatycznie libertariański ANTYEUROPEJSKI Najwyższy Czas z antysemickimi felietonami Michalkiewicza, Kapuściński i radykalnie lewicowy Pilger! Niech Marek przeczyta coś z innej beczki, np. Toma Segeva albo Historię Żydów Paula Johnsona. Czas poszerzyć horyzonty
Ależ Johnson w swej książce wcale nie kryje, że jest Żydami zafascynowany. Czemu zatem miałby być wzorem obiektywizmu?
W 1974 r., na sesji ONZ w Nowym Jorku, Gierek mówił po francusku.
Pan Redaktor cos napisal, wypada skomentowac.
O jezykach obcych latwo, bo kazdy sie na nich zna. Pan redaktor tez, ale korzysta z przywilejow, a obok trzyma knut. Lepiej odpuscic.
Sa ludzie uzdolnieni jezykowo i sa tacy co im „slon na ucho nastapil”. Bez sluchu nie ma grania, spiewania, ani – jezykow obcych. Sa tacy co dobrze rozumieja tekst, ale nie mowia. Jesli mowic o UE, to raczej – jezyk w mowie i w pismie.
Najlepiej widac mowe. A tu: fonetyka, intonacja, artykulacja, akcent.
Biedny Ziobro moglby sobie pomoc na deptaku w Krynicy, emeryci w wiekszosci mowia.
http://www.youtube.com/watch?v=FCB7BuJ6YNk
I nie dostalby tu po uszach….
Tylko w dziecinstwie jezyk przylgnie. Pozniej trzeba kilkadziesiat lat przezyc na obczyznie, zeby jako tako opanowac.
Slalem tu zapisy, ale nikt nie reagowal. Bo nie rozumial. Jeden to sie nawet niezle zblaznil. W blogowym towarzystwie tylko Helena zna dobrze rosyjski i angielski, reszta….Bog wie.
A Kopaczowej Protokol winien byl dac tlumacza i tyle. Kobita jest lekarzem, nie lingwista. Posly po polsku nie umia, a co im tu wytykac obce.
Z jednej strony – „huzia na Jozia” a z drugiej – placz powszechny, ze angielski opanowuje polska ziemie. No i bardzo dobrze. Jak przyjdzie aneksja – bedzie jak znalazl.
Panie Gospodarzu,
Nie dzielę autorów na tzw. „antysemitów”, lewicowców, prawicowców, czy środkowców, raczej już na tych, którzy mają coś istotnego do powiedzenia oraz tych drugich. Staram się czytać pierwszych.
Dziękuję za sugestie, prac Toma Sageva nie znam, natomiast z historyków żydowskich czytałem książkę prof. Shlomo Sanda „The Invention of Jewish People” – bardzo interesująca. Historii Żydów Johnsona także nie czytałem, za to czytałem pracę prof. Feliksa Konecznego „Cywilizacja Żydowska” oraz książkę prof. Ivo Cypriana Pogonowskiego „Jews in Poland – A Documentary History” – kawał dobrej, rzetelnej roboty, a także kilkanaście innych książek o tej tematyce, różnych autorów, polskich i zagranicznych. Cenię wielu pisarzy pochodzenia żydowskiego i zupełnie nie odczuwam zawężenia własnych horyzontów, jednak człowiek uczy się całe życie, dlatego zawsze chętnie widzę nową, ciekawą lekturę.
GajowyM. 19 listopada o godz. 11:20
=======================
>>> ? Dwaj miejscowi przyglądają się tonącemu w rzece gościowi,>>>
Panu GajowemuM… z pozdrowieniami.
Obcokrajowiec dewizowy desperacko próbuje sie poinformowac…
– Sprechen Sie Deutch…?
– Do you speak English…?
– Parlez vous Francais…?
– Gawaritie pa Ruski…?
– Habla Espagniol…?
– Kan du prata svenska…?
– Parla Italiano…?
…
– Unazungumza Kiswahili…?
Próżny trud…
Polak katolik komentuje do sąsiada :
– Eh, trzebaby może pouczyc się trochę tych języków…
A ten:
– A po co? Ten facet umial aż tyle i też sie nie dogadał.
@ Marek
19 listopada o godz. 21:46
Szkoda, ze z kwestii znajomosci jezykow zeszlo nie na temat, tj. stosunkow izraelsko-arabskich, ale skoro tak, to trudno milczec czytajac panskie opinie. Po pierwsze, Szanowny Komentatorze, Izrael jest panstwem, uznanym przez ONZ i caly cywilizowany swiat. Palestynczycy swojego panstwa nie maja, bo nie chca i choc sa reprezentowani w ONZ, to jednak nie jako niezalezne panstwo. Izrael to sojusznik zachodnich demokracji, co trudno powiedziec o Palestynczykach, czy innych krajach arabskich. Owszem, sa zwiazane interesami z zachodnim swiatem, ale specjalna sympatia nie palaja do „niewiernych”. Jakby tego bylo male, to panstwa arabskie – poza hojnymi dostawami broni dla Palestynczykow – palcem w sandale nie kiwna zeby im jakos pomoc. Palestynczycy, ktorym udaje sie pracowac w Izrealu nie maja cienia szansy na podobna prace u swoich arabskich sasiadow. Sa okrutnie wykorzystywani zarowno przez inne panstwa arabskie, jak i przez swoich wlasnych politykow. Najpierw przez Al Fatah, teraz przez Hamas. Wszystkie akcje terrorystycznych organizacji palestynskich wcale nie maja na celu poprawe warunkow zyciowych Palestynczykow, ani tez nie sa desperackim zrywem doprowadzonych do ostatecznosci ofiar. To celowe, cynicznie akty terroryzmu, obliczone na spowodowanie obronnej reakcji ze strony Izraela, po to, by pozniej obnosic sie z cywilnymi ofiarami odwetu. Ofiarami, ktorych – nawiasam mowiac – Hamas nie wpuszcza do swoich schronow przeciwlotniczych. Po co? Przeciez im wiecej ofiar cywilnych to tym lepiej dla Hamasu. Zawsze znajda sie frajerzy, ktorzy sie na to nabiora.
Pozdrawiam.
@Marek
Koneczny to niemal sto lat temu i zupełnie inny kontekst! Niech się Marek wyrwie z tego zaklętego kręgu obrońców rzekomo zagrożonej polskości. Jak się ktoś wypowiada w ta radykalnym duchu, to powinien przeczytać, co mówią sami zainteresowani Izraelczycy i Palestyńczycy. Są nawet takie książki napisane wspólnie przez przedstawicieli obu stron konfliktu. Dopiero wtedy ktoś z Polski może sobie wyrobić bardziej zrównoważone zdanie
Georges53
20 listopada o godz. 1:09
– Kan du prata svenska??
– Parla Italiano??
?
– Unazungumza Kiswahili??
Próżny trud?
Polak katolik komentuje do sąsiada …”
A co ma katolicyzm do braku wyksztalcenia naszych pierwszych obywateli?
Nie jestem pewny czy Pani Grodzka zna wiecej jezykow niz Marek Jurek.
Werbalista, 3.12. Proponuję pokojowego nobla dla Netanyahu
http://www.globalresearch.ca/gaza-the-politics-of-greater-israel/5312107
@ Werbalista
Obywatelu…
Panie Gospodarzu,
Jeśli ktoś stawia sobie za cel posiadanie zdania „zrównoważonego”, takiego, które wszystkim się spodoba wbrew faktom, to jego prywatna sprawa (jeśli nie jest dziennikarzem, czy historykiem) – mnie zależy na zdaniu obiektywnie prawdziwym, dlatego mojej opinii nie zrównoważą ani nonsens, ani propaganda.
Konieczny sto lat temu – OK, a konstytucja amerykańska ponad 200 lat temu i dalej ma zwolenników (choć pośród aktualnie rządzących jakby niewielu). Sokrates – 2500 lat, ciągle aktualny. Bez znajomości historii nie zrozumiemy teraźniejszości ani na świecie, ani w Polsce.
Zdanie Izraelczyków oraz Palestyńczyków prezentuje choćby film Palestine Is Still The Issue. Mogę także podać cytaty współczesnych autorów pochodzenia żydowskiego, którzy wypowiadają się w tej kwestii, jednak niekoniecznie z ramienia syjonistycznych think tanków, np. prof. Noam Chomsky, prof. Norman Finkelstein, prof. Howard Zinn i wielu innych.
Ups – Koneczny, prof. Koneczny, przepraszam.
@ spin doctor
No tak, w końcu fachowiec – wie, co mówi, 40 lat na pustynii zrobiło swoje…
Wśród powodzi informacji o konflikcie, nie występuje jedna:
-co z ziemiami mającymi wejść w skład państwa palestyńskiego, wchodzącymi obecnie w skład Jordanii i Syrii?
Zostaną zwrócone?
I kwestia równie ważna…..
Syjonizm jest koncepcją przeniesioną wehikułem czasu z lat dwudziestych w XXI wiek. Po prostu nie przystaje do rzeczywistości.
W połączeniu z państwem religijnym- a taki jest Izrael- nie daje dużej możliwości manewru. Z ideologią wspartą religią nie można dyskutować, nie da się zawrzeć kompromisu…..
Fanatyzm rabinów kontra fanatyzm mułłów, to recepta na ciągły konflikt.
@ spin doctor
20 listopada o godz. 9:21
Nie popre wiosku o pokojowa nagrode Nobla, ale tez nie popre wniosku o nagrode Breivika (to samo panstwo). Trudno sie dziwic polityce Izraela – panstwo, ktore probowano fizycznie unicestwic od samego jego powstania. Trudno tez zapomniec, ze powstalo na fali miedzynarodowego zawstydzenia za dopuszczenie do zbrodni popelnionych na Zydach w czasie II wojny swiatowej, a panstwa arabskie byly gorliwymi sojusznikami Hitlera, a choc hitleryzm przeminal, to polityka panstw arabskich wobec Zydow nie zmienila sie ani troche.
Pozdrawiam.
Kleofas
19 listopada o godz. 23:53
No, niby słusznie. Ale politycy, to „wybrańcy narodu”, powinni być creme de la creme – tym, co z nas najlepsze.
Iwiński króluje niepodzielnie w Sejmie. Ale jemu i tak daleko do pewnego śp Polaka, który rzekomo władał biegle 26 językami.
Red. Szostkiewicz ubolewa nad znikomą znajomością języków obcych przedstawicieli tzw. klasy politycznej ze szczególnym uwzględnieniem posłów…. .
No, nie wiem czy jest nad czym ubolewać zważywszy na to co ci „niemi” mają do powiedzenia w rodzimym języku, którego znajomosć jest często też… taka sobie.
Może więc całe szczęście, że nie znają języków obcych gdyż ile wstydu musielibysmy się najeść gdyby „wykwity” ich przemysleń formułowane były w obcych językach a więc zrozumiałe były dla szerszego kregu osób także tych poza granicami Polski.
A ja nadal nie rozumiem dlaczego, mając do wyboru 32 konflikty zbrojne i wojny toczone na świecie, za sprawą jednego Blogowicza wciąż skupiamy się wyłącznie na tym, co fundują sobie wzajemnie Żydzi i Arabowie.
ossa,
Gieremek też był biegły w języku Balzaca.
Wzruszaj?cym jest, że dziś znajduję się ludzi wciąż żyjących w epoce oraz w atmosferze intelektualnej Konecznego.
Przy czym stawianie Koneczengo w jednym szeregu z Sokratesem czy z konstytucją amerykańską stanowi takie same nadużycie jak postawienie dzieł tego samego Konecznego obok Mein Kampf…
Nie, nie takie samo ! Konstytucja USA czy filozofia Sokratesa przetrwały próbę czasu z uwagi na ich uniwersalny, ponadczasowy charakter (mniejsza o szczegóły – wiem, wiem ! Konstytucja amerykańska v/s jej zastosowanie…). Natomiast historizofia Koneczengo zwietrzała w proch, została negatywnie zweryfikowana przez innych lub przez doświadczenie ludzkie z niej wynikające, podobnie jak została zweryfikowana w ten sposób Mein Kampf. To być może jedyne co łączy te dwa fundamenty dla budowania własnej wizji świata – jedyne, ale wystarczające, żeby ta wizja świata była błędna, jednostronna, ale jakże typowa dla fanatycznych aktywistów.
@Jacobsky wyraził zdziwienie 20 listopada o godz. 12:02 że:
„…, za sprawą jednego Blogowicza wciąż skupiamy się wyłącznie na tym, co fundują sobie wzajemnie Żydzi i Arabowie.”
„za sprawą jednego Blogowicza” ??? – z jego inicjatywy? tak!!!
sprawą przedmiot skupienia stał się dzięki podjęciu wątku przez drugich blogowiczów …
„wyłącznie na tym” ??? – łatwo oszacować przy pomocy ułamka właściwego tę wyłączność – małego ułamka!!!
„skupiamy” ??? – my: to znaczy kto?
USA z terenów zasiedlonych przez wyznawców islamu [Arabowie chyba(!) nie stanowią większości w populacji wyznawców islamu] czerpią zasoby głównego strategicznie surowca jakim jest ropa naftowa.
Jeśli wydobywalne zasoby gazu i ropy na terenie USA i w szelfie zarządzanym przez USA stałyby się wystarczające dla gospodarki USA, to niechęć fanatyków islamskich wobec USA osłabłaby. Jednocześnie pogłębił by się rozziew między poziomem życia Arabów(!) i obywateli USA oraz obywateli państw sojuszniczych USA.
Począwszy od zakończenia klasycznego kolonializmu ukoronowanego samostanowieniem Indii konflikty interesów ujawniły się międzynarodowej opinii publicznej w innej palecie. Upowszechnienie dostepu do bieżącej informacji moze sprawić, że podobnie do konfliktu w Nigerii będziemy świadkami walk o ziemie Federacji Rosyjskiej na północ od Mandżurii , o zasoby surowcowe Australii, Mongolii i afrykańskie.
W duecie żydowsko-arabskim jawi się zagadka zastoju w jakim jest kultura arabska. Jednym z hamulców wzmocnienia kultury jest blokowanie opisu świata szeroko rozumianym obrazem. My tu zajmijemy się pisaniem i mówieniem, a oburzenie na społeczności poza-żydowskie bierze się z karykatur islamskiego Proroka.
Konflikt judeo-islamski pozostanie głównym konfliktem cywilizacyjnym za naszego(!) życia. Jest to konflikt między słowem opisującym ciekawość świata dręczącego Tewjego a wegetatywnym pragnieniem dóbr materialnych dręczonego pragnieniem wody i złota Ali Baby.
Izrael może zostać zniszczony uwolnieniem olbrzymiej energii w reakcjach jądrowych w dużej mierze rozpoznanych i opisanych przez Żydów. I sprawcą – w sensie rozkazodawcy – będzie Arab nigdy nie oglądajacej portretu naszej kochliwej Marii Skłodowskiej.
Skoncentrowałeś się niejawnie kolego blogowy, na dominantach wiadomości bieżących o krwawych konfliktach. A ja widzę omawiany duet tak: jeszcze za naszego życia mądrzy(!) żydowscy wolontariusze zaczną szkolić swych paleństyńskich sąsiadów w uprawie ziemi.
W Europie dziś krzyczą nagłówki o planowanym zmniejszeniu marnotrawieniu fundiszy UE. A na naszym(!) cmentarzu w Dzień Zmarłych nasiliła się żebranina rumuńskich Romów. Mamy przemilczany konflikt cywilizacyjny między traktującymi religijnie pracę Sasami rumuńskimi a traktującymi religijnie zbieractwo ich romskimi sąsiadami.
Chrześcijańskim babciom pieluszki będą przewijały islamskie dziewczyny, a dziadkom islamscy chłopcy. Islamskiej młodzieży będzie jednak więcej niż judejskiej i chrzescijańskiej starszyzny. Okaże się statystycznie najlicznieszym konfliktem będzie konflikt o pilota do telewizora.
I nowym wątkiem będzie karcenie przez strażników rewolucji islamskiej oglądaczy kanału National Geographic. Do czasu … ???????
Jacobsky
20 listopada o godz. 12:07
Myślę, że obok prof. Geremka należy też przypomnieć prof. Krzysztofa Skubiszewskiego i prof. Stefana Mellera. Zwłaszcza ten drugi był wybitnym znawcą historii i kultury francuskiej.
W krajach oficjalnie wielojęzycznych posługiwanie się innym językiem niż mówiony przez rodziców to wypadkowa zbyt wielu czynników, żeby móc uogólniać. Kiedy oglądam na TV5 dziennik ze Szwajcarii romańskiej, niezbyt liczni są germanofoni (z nazwiska i z miejsca zamieszkania), którzy wypowiadają się po francusku, a jeśli to robią, to często z gorszym akcentem niż mój. Trudno wyczuć dlaczego tak jest, ale jest, choć na zewnątrz nie widać, żeby głębokie konflikty językowo-etniczne trawiły Szwajcarię. Dzienniki belgijskiej RTF odwierciedlają podobny stan rzeczy, ale w Belgii napięcia pomiędzy dwiema społecznościami są silne i być może dlatego wielu chce podkreślić na siłę nie tylko swoją przynależność do danej grupy językowej, ale też brak uznania dla grupy przeciwnej. Co nie znaczy, że tak naprawdę Flamandowie czy Wallonowie nie mówią drugim językiem oficjalnym.
Podobnie jest w moich stronach i manifestowany poziom opanowania drugiego języka oficjalnego Kanady często odzwierciedla stosunek jako taki do problemów dzielących obydwie społeczności, co nie zawsze oznacza, że tak naprawdę dana osoba nie zna tego języka. Oczywiście, że obiektywnie rzecz biorąc Quebecy mają więcej do skorzystania ucząc się i władając angielskim niż tzw. reszta Kanady ucząc się i władając francuskim, tak więc trudno jest mówić w przypadku Kanady o symetrii jeśli chodzi o obopólne korzyści wynikające z dwujęzyczności, jednak nawet dziś znajomość jednego języka angielskiego (języka ojczystego w tym przypadku) stanowi takie samo upośledzenie poznawcze wobec świata jak np. wyłączna znajomość polskiego.
Z akcentem czy bez akcentu, dobrze jest władać więcej niż jednym językiem nie zależnie od uwarunkowań emocjonalnych. Ja np. żałuję, że nie przykładałem się do rosyjskiego w szkole, ale w tamtych czasach dobre stopnie z ruskiego to był obciach i – powiedzmy sobie szczerze – przejaw braku właściwej postawy ideowej. Język zaborcy… Absurd zupełny, ale jak się ma naście lat, to co zrobić… ? Próbuję to tłumaczyć moim znajomym separatystom, ale bez skutku. Może sami kiedyś dojdą do podobnego wniosku co ja z rosyjskim.
Pozdrawiam
staruszek,
A ja nadal nie rozumiem dlaczego, mając do wyboru 32 konflikty zbrojne i wojny toczone na świecie, za sprawą jednego Blogowicza wciąż skupiamy się wyłącznie na tym, co fundują sobie wzajemnie Żydzi i Arabowie.
Pozdrawiam
Pan red.Adam Szostkiewicz
Podjal sie Pan oceny kilku osob w Sejmie. Czy ma Pan dosc wiedzy, zeby je oceniac ?
Jezyki w liceum to raczej groteska. „Szlifowanie”, bo sluchanie radia, to tez groteska. Praca w polskiej redakcji BBC nic nie mowi, podobnie – redagowanie (j.polskiego) w kilku przekladach.
Poniewaz daje Pan mocne stwierdzenia, co jest na ich poparcie ? Czy ma Pan jakiekolwiek przygotowanie w zakresie idiomatyki, semantyki, czy odpowiada Pan za to, co Pan mowi ?
Wdzieczny bede za zwiezly obraz Panskich kompetencji lingwistycznych. Nie smialbym nagabywac, ale to byla Panska inicjatywa.
Pozwole sobie dodac: najsilnieszym atutem dziennikarza jest jego przyjazna szczerosc wobec czytelnika.
Pozozstaje z wielkim szacunkiem i sympatia. Kleofas.
Bardzo interesująca analizo – prognoza staruszka@.
Konflikt arabsko – izraelski nie zakończy się w policzalnym czasie. Aż się boję napisać, że nie skończy się nigdy. Lecz w sytuacji, gdy ideologia świata arabskiego sprowadza się do tego, aby unicestwić państwo Izrael, zaś racją bytu Izraela jest zachowanie istniejącego stanu rzeczy, nie może być mowy o pokoju – teraz i w przyszłości. Jeśli dzieci izraelskie wychowuje się w pamięci o holokauście i w kulcie ziemi, którą uzyskano od społeczności międzynarodowej jako formie ekspiacji świata za holokaust a potem wielokrotnie i skutecznie ją obroniono… Jeśli dzieci palestyńskie wychowuje się w nienawiści do wszystkiego, co żydowskie i przyspasabia nieomal od niemowlęctwa do intifady… nie może być inaczej.
Smutne, lecz nieuchronne.
Jezeli moge sie wtracic. Werbalista nieco upraszcza konflikt palestynsko-izraelski w stylu Fox News (kto jest z nami a kto przeciwko nam).
Jeszcze raz polecam 2 monumentalne ksiazki H. Sachara jedna o wspolczesnej historii Zydow, druga- o historii Izraela. Sachar pochodzi z rodziny historykow amerykanskich, ktorzy parali sie historia zydowska. P. Johnson to troche historia z przegieciem sympatii w strone zydowska (na dobra sprawe mozna przeczytac „Sacred chain” N. Cantora). Jako drugi oddech warto siegnac do R. Fiska (Pan Redaktor go nie lubi, nie wiem dlaczego) „The Great War for Civilization”. Jest dobra monografia Gilberta o historii Izraela, jak rowniez publikacje sledzace meandry syjonizmu i wszystkich mitow przez niego stworzonych. Niektorzy historycy izraelscy w ciagu lat przeszli z pozycji krtykujacych Izrael do jego totalnej apologii.
Koneczny to na pewno historia historii, ale traktowanie go jako przedmurza nazizmu lub antysemityzmu jest nieporozumieniem.
..tylko niewielki procent mieszkancow Francji zna jezyk angieski i nikt nie robi z tego wielkiej sprawy,my Polacy jestesm tak bardzo goscinni ze nam samym wydaje sie ze jeszcze to za malo i czesto uwazamy ze jestesmy szare myszki .
Alla 11.04
Bardzo dobrze rozumiem Twoja konsternacje i oczekiwania. Jak posly mowia jest wykladnia jezyka w kraju. Bardzo rzadko zdarza sie poprawny orator. Podobnie, jak na tym blogu. Prawie kazdy robi razace bledy. To – po polsku, a obce ?
Najlatwiejszy jest rosyjski – co drugi probuje, z bardzo komicznym czasami rezultatem.
Posly to odsiew z masowki. „Masowka” jest bardzo mierna. Nie ma kanonu. Bralczyk i Miodek nie maja wsparcia na skale krajowa.
Kiedys, w Anglii, poprawnosc jezykowa stanowila o wartosci czlowieka. Tylko tam i wtedy mialabys creme de la creme.
Teraz, w Ameryce, uczona jest w najlepszych szkolach i z dobrym rezultatem. Tym nie mniej „problem poprawnosci jezykowej” nie istnieje. W Kongresie sa ludzie po dobrych uczelniach, z zasobami, i nie mowia tak pociesznie jak Polacy. Inna mentalnosc bardzo tu tolerancyjnego spoleczenstwa nie wynosi problemu. Ponadto – narod imigrantow, „niech rzuci kamieniem …”
To nas nie frasuje.
Poogladaj „popisy” Grabarczyka, Kopacz i innych, i napisz. Bedziemy miec kupe zabawy !
@kleofas
niech się Kleofas nie leni. Niech poszuka info.
Setki milionów ludzi wypędza z miejsc zamieszkania żądza władzy przywódców, spowodowany nią głód, napięcia etniczne, wojny…
Afryka jest pełna wypędzonych.
Jedynym narodem który jest trzymany od sześćdziesięciu lat w obozach dla uchodźców, są Palestyńczycy.
Reszta- w Ruandzie, Somali, Nigerii, Kongo, i wielu innych krajach, usiłuje rozpocząć życie na nowo, w nowym miejscu.
Nasi Łemkowie, Niemcy, repatrianci zza Buga, nie mieli problemów z adaptacją w nowych miejscach…..
Nawet olbrzymia fala emigracji po 1980 roku wtopiła się w tło wybranych krajów zamieszkania.
Ale ci uchodźcy, przesiedleńcy, nie byli kartą przetargową w walce o władzę…..
Ciekawym……
Konopnicka obracała się w środowisku, jakbyśmy to dziś powiedzieli, LGBT?
– To na pewno wymaga dalszych badań, ale wiem, że utrzymywała kontakty z innymi lesbijkami.
Jest takie zdjęcie Konopnickiej z Dulębianką z jeszcze dwiema kobietami, o jednej z nich wiadomo, że była lesbijką. One tam siedzą na werandzie dworku, który Konopnicka dostała od narodu polskiego w Żarnowcu. I mieszkała tam z Dulębianką.
Budynek stoi do tej pory i jest tam muzeum Konopnickiej, a wcześniej była też pracownia malarska Dulębianki.
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/maria-konopnicka-lesbijka-i-zla-matka,1,5310169,kiosk-wiadomosc.html
Tak na marginesie…..
Nasi Patrioci z Zawiszą na czele będą mieli problem z doborem autorytetów.
Cytowany przez niego Lechoń- nie dość że Żyd, to jeszcze homoseksualista.
Mickiewicz napisał „Do przyjaciół Moskali” i „Litwo ojczyzno moja.
Kościuszko? Białorusin
Dąbrowski? słowa po polsku nie umiał.
Bem? na islam przeszedł……
Prus? nazwisko nie pasuje….
Sienkiewicz? komunę zakładał w USA
Ciężko wśród potencjalnych patronów znaleźć Prawdziwego Polaka….
Czyżby polskość była trudno definiowalna?
Chyba żeby definicję przyjąć za Wyspiańskim…..
Kleofas
20 listopada o godz. 15:19
Poprawność językowa, o której piszesz wg mnie świadczy o wartości człowieka.
O kulturze, o wykształceniu, o szacunku dla innych.
Ale jak tu dobrze mówić, jeśli się nie czyta? „Polityka” prezentowała jakiś czas temu raport na temat czytelnictwa. Upadek.
Nie chcę się śmiać z naszych polityków. Chciałabym kimś się zachwycić. Możliwe, że jestem w tej chęci naiwna.
A wracając do meritum, to przypomniało mi się, jak Włodzimierz Cimoszewicz zwalniał z MSZ wszystkich, którzy nie byli w stanie wykazać się znajomością przynajmniej dwóch języków obcych. Ciekawe, jak to teraz wygląda.
Szkoda, że ze znajomości języka francuskiego dajmy na to, czy polskiego, nie zeszło na język javajski, albo C++ski. W POLITYCE 47 Jarosław Marczuk pisze, że będą uczyć w szkołach podstawowych.
Wielokrotnie mówił, że Żydzi „nie mają prawa do choćby piędzi” ziem, które przed 1948 r. wchodziły w skład brytyjskiego mandatu Palestyny, i zapowiadał, że zostaną oni przepędzeni z zamieszkiwanych obecnie obszarów. W 2001 i 2002 roku przeżył dwa izraelskie zamachy na swoje życie.
http://konflikty.wp.pl/kat,1020223,title,Strefa-Gazy-mimo-zapowiedzi-rozejmu-ostrzal-terytorium-Izraela-nie-ustaje,wid,15110583,wiadomosc.html?ticaid=1f8ff
==========
Przy takiej postawie, ciężko prowadzić negocjacje……
Gdyby Brunon K. dopial swego, to zamiast tytulu „Sejm niemy” bylby tytul „Sejm ? Nie ma !”
telegraphic observer
20 listopada o godz. 22:05
A dlaczego nie jedno i drugie ?
@Jacobsky
No nie, to nie temat do żartów, Dear Mr Jacobsky, please.
Alla 21.33
Ujmujace jest Twoje zainteresowanie jezykiem. Zanim napisze odpowiedz, posluchaj melodii, ktorej pewno nie znasz:
http://www.youtube.com/watch?v=K7zApAPLxto
I obejrzyj!
Daj mi swoje wrazenia.
Wstawiam bez komentarza tekst napisany przez mojego kolegę z lat szkolnych. Mieszka w Izraelu od 1957 roku. Pisownia oryginalna, nic nie poprawiam.
#
Sytuacja w jakiej teraz znajdujemy sie byla oczekiwana przez dluzszy czas.
Stan w jakim znajdowali sie mieszkancy poludnia kraju i ich zadanie na
reakcje doprowadzilo do obecnych wypadkow. Byl okres kiedy byla nadzieja na
rozwiazanie problemu, ale okazalo sie ze to tylko zludzenia. Tylko jakis cud
(moze z niebios) potrafi rozwiazac ten problem.
Poza terenem dzialan, prawie caly kraj prowadzi normalne zycie,jezeli nie
bierze sie pod uwage mobilizacji rezerwistow.
Wierze ze pod wplywem naciskow zewnecznych obecne wypadki wkrotce zakoncza
sie, ale nadal nie bedzie rozwiazania wiecznego problem. Jak zawsze historia
sie powtorzy.
#
Historia zawsze się powtarza. Niestety.
Panie Redaktorze,
daleko mi do żartów, ale z drugiej strony wypada się cieszyć z tego, że gościa na czas namierzono i zneutralizowano.
Jeśli Pana lub kogokolwiek uraziłem, to przepraszam.
Alla 21.33
Spozniony – odpowiadam. Wiemy dlaczego sie nie czyta. Ale, zwroc uwage, jak duzo mlodych ludzi probuje mowic po angielsku. Z czasem sie doszlifuja. Odpadna „glusi”. Bozia nie dala i koniec.
Zeby nauczyc sie jezyka trzeba minimum predyspozycji.
Nie wystarczy czytac. Po rosyjsku – „wżiwatsa”. Nie ma tlumaczenia; tyle co „Wzywac sie w jezyk, w kraj, zwyczaje”. Totalne „wżiwatsa”, w kazdej dziedzinie. Od gramatyki opisowej i historycznej do konwersacji w barze. Kiedy mnie pytaja czy znam jezyk, mowie: pierwsze pol godziny w barze wytrzymuje, potem moga zapytac.
W sumie: ciezki trud, duzo czasu i radosc z tego co sie robi.
Nie bez kozery poslalem Ci te wloska piosenke (po hiszpansku), trzeba to lubic. Bez flirtu z krajem nie ma co probowac z jezykiem.
Chcesz sie pozachwycac ? Posluchaj Rotfelda, Sikorskiego, Kidawy-Blonskiej, Cimoszewicza, chocby Tuska. Oni mowia poprawnie. Jest jeszcze sporo innych. Generalnie, dobrze po polsku mowia dziennikarze, aktorzy, kilku senatorow. Przede wszystkim – Polskie Radio.
Nie wiem jak jest teraz w MSZ ale mysle, ze dwa obce (biegle) to minmum.
Na koniec dam Ci jeszcze piosenke, ktora lubie, o kraju ktory bardzo lubie !
http://www.youtube.com/watch?v=tZYPAzjnKkM
sympatyczna reklama zachęcająca do nauki języka:
http://www.youtube.com/watch?v=yR0lWICH3rY
Wieśku, już nie bawię się w blogi „Polityki”, bo mnie mierzi większość komentarzy i mnie to znudziło. Ale przeglądam…
I sobie przeczytałem: „Prus? nazwisko nie pasuje”. Ty tak na serio, czy szutki sobie robisz?
Co do znajomości angielskiego nie załamywałbym rąk, jest wszędzie i pokolenie „nieme” powoli zastępowane jest przez choćby dukające. Francuski rzadko jest w szkołach, fakt, to może być problem. Ale bardziej cieszyłbym się, gdyby ktoś z Sejmu czy Pałacu zamienił parę słów z gośćmi posługującymi się mniej promowanymi językami – litewskim, słowackim, czeskim. Bo mi wstyd, kiedy prezydent Grybauskaite mówi po polsku, a u nas litewskiego nikt nie zna. Mógłby też wreszcie premier czasem przemówić po kaszubsku do swoich, bo chyba tylko raz mu się zdarzyło; może by go moja kaszubska teściowa polubiła, bo na razie nienawidzi jako obcego klasowo.
Furda tam języki obce!
Proszę sięgnąć do „artykułów” publikowanych na popularnych portalach internetowych (onet, wirtualna polska). Bełkot, jakim posługują sie autorzy (redaktorzy?!) sprawia, że można mieć wątpliwości, czy kiedykolwiek pobierali lekcje języka polskiego. Pomijam litościwie gramatykę i ortografię, jaką posługują się tzw. komentatorzy.
Znamy (pisze o tym Alla@) druzgoczące w swej wymowie raporty na temat czytelnictwa.
A mnie interesuje, jakiego zasobu słów używa przeciętny Polak? Niejaki Horst Eckert, zwany Janoschem, twierdził, że do utrzymania się przy życiu wystarcza znajomość 300 słów. Mam wrażenie, że nawet ta liczba przerasta umiejętności większości społeczeństwa. Wątpiącym zalecam udanie sie do najbliższego multikina, obejrzenie kolejnej polskiej komedii i wsłuchanie się w reakcje widowni. Która reaguje ożywieniem lub (i) rechotem jedynie na słowa typu „k…”. Obwawiam się, że poza tym – z kumaniem o co chodzi – jest problem.
Obecni czterdziesto, czy piecdziesieciolatkowiecigle wprawdzie uczyli sie w szkole „drugiego” jezyka, ale byl to jezyk martwy. Ilu z nich myslalo o praktycznym jego zastosowaniu? Kiedy znajomy chlopak w wieku lat 16-tu wyjechal w owych czasach na miedzynarodowy hufiec pracy, azeby budowac place zabaw byl najgorzej mowiacym po angielsku, a wyjechal – bo wlasnie mial podobno bardzo dobry angielski. Moze gramatyke, a nie plynnosc mowienia. To zmusilo go do zastanowienia i dalej poszlo juz jak u PA, po prostu coraz wiekszy kontakt z naturalnym jezykiem, poparty podstawami ze szkoly. Jednak to nie jednojezyczni rodziece mu to podsuneli.
Lista mowiacych plynnie po angielsku osob politycznych jest dalej krociutka, nie umywa sie nawet do listy palestynskich dzialaczy, ktorzy teraz wystepuja na okolicznosc konfliktu. Jednak nie do konca Polacy sa sobie winni. Poczekajmy jeszcze kilka lat, Kopacz przejdzie na zasluzona…, a jej miejsce zajma ci z angielskim.
Chlopak z mojej rodziny chodzi teraz do bardzo dobrego liceum w W-wie z rozszerzonym angielskim, ktora to szkole i klase mial do wyboru jako olimpijczyk, czyli zdolny. Chwala Bogu, ze w tym roku czesc godzin prowadzi nativ nauczyciel, pozostala czesc (gramatyke) prowadzi nadal zapewne bardzo dobra polska anglistka, zapewne wg programu, zapewne dla uczniow – sadystka. Chlopiec z gramatyki sam od siebie nie jest w stanie dostac lepszej oceny niz 2. Ba, polaczone sily rodzinne, kiedy nativ i nie nativ Amerykanie, (ale znajacy lepiej angielski niz polski) przebywali w Polsce i przez 3 tygodnie odrabiali codzienna porcje gramatyki nigdy nie uzyskali lepszej oceny niz 5.
Teraz dalej lekcje z gramatyki sa odrabiane via internet, 6 jeszcze nie bylo. To proste, debilni Amerykanie.
Mysle, ze mowiacy plynnie po angielsku z krajow skandynawskich, tez afrykanskich, dalekoazjatyckich nie sa zdolniejsi od przecietnego polskiego ucznia, ale Polacy osiagaja ten sam poziom z tak ogromnym wysilkiem.
I jeszcze jedno, powtarzanie w kolko, ze Amerykanie nie znaja jezykow nie jest do konca prawda. Jesi w miastach, nie tylko w NY, prawie 30+% osob mowi w domu w innym niz angielski jezyku, i listy tlumaczy w szpitalach z najrozniejszych jezykow, w tym wielu dialektow chinskich zawsze obejmuja kilkadziesiat pozycji, to moze nie jest tak zle? Natomiast w szkolach jako jezyk obcy glownie wybiera sie hiszpanski. Wiadomo dlaczego. W konserwatywnych stanach zapewne nie ucza sie jezykow, ale po co im?he,he.
W 1978 r. Isaac Bashevis Singer uhonorowany został literacką Nagrodą Nobla. Laureat oświadczył, że traktuje to wyróżnienie jako „uznanie dla jidysz – języka wygnania, języka bez ziemi, języka bez granic. Języka, w którym nie ma słów dla wyrażania takich pojęć, jak +broń+, +amunicja+, +musztra+, +taktyka działań bojowych+. Jidysz to mądry i skromny język zalęknionego, ale nie tracącego nadziei człowieka”.
Podam link oddzielnie 🙂
http://kultura.onet.pl/literatura/110-lat-temu-urodzil-sie-isaac-bashevis-singer,1,5310518,artykul.html
Co za tempo 😀
Niestety ze znajomością języków obcych wśród młodych też nie jest różowo. Niby wszyscy się uczą angielskiego, ale efekty są nazbyt często mizerne.
Torlin
21 listopada o godz. 10:49
Też przestaje mnie bawić powoli komentowanie……
Jak myślisz, ilu z naszych patriotów zna nazwisko „Prusa”?
„Emancypantki” też pani Sobeckiej by się źle kojarzyły…..
Jacobsky (20 listopada o godz. 22:28)
Nie żartuj! Ty rozróżniasz operatory logiczne: OR i XOR.
Faktycznie mi się myli „albo” z „lub”. A przecież mówi się o „sytuacji albo-albo” (rozłącznej jak XOR).
Zatem … celne zwrócenie mi uwagi, jakże docenione.
Pocieszę Pana, że nie jest to tylko polska specjalność. Poznani przeze mnie Włosi i to zatrudnieni w turystyce (schronisko górskie w Alpach) nie umieli ni w ząb wypowiedzieć ani słowa po angielsku, niemiecku lub jakimkolwiek innym języku. Musiałem korzystać z tłumacza, włoskiego turysty, który coś tam umiał.
Ten sam problem miałem na Węgrzech, na kąpieliskach i w innych miejscach odwiedzanych tłumnie przez turystów.
Przyczyna propagandy izraelskiej tarczy w mediach w Polsce w trakcie obecnej agresji na Palestynę staje się klarowna – TVN24: „Tarcza w Polsce w 2018? Ambasador USA w 100 proc. pewien.”
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/tarcza-w-polsce-w-2018-ambasador-usa-w-100-proc-pewien,289837.html
Sejm RP jest niemy także w tej sprawie, bo i cóż ma do gadania jakiś tam Sejm w tej parodii demokracji, kiedy ambasador USA jest już pewien na mur beton? Zostało postanowione, Sejmowi nic do tego, mogą ewentualnie przycisnąć guzik, lecz nie zgodnie z wolą narodu, który maja obowiązek reprezentować, tylko zgodnie z dyscypliną partyjną.
@Marek
a czy to nie naród wybrał ten Sejm? Ambasador może być pewien, tylko że on nie podejmuje decyzji. Jego rolą jest być pasem transmisyjnym do władz i mediów kraju, w jakim pracuje dla dobra USA.
telegraphic observer,
nie bardzo rozumiem: mozna rownolegle uczyc sie programowania i mowienia w jezyku obcym. Java sluzy do programowania, angielskin czy francuski – do porozmumiewania sie. Tak wiec nie „albo-albo”, ale raczej „i”.
Swoja droga po co wprowadzac nauke programownia w szkolach, zwlaszcza na poziomie C++ czy Javy ? Przeciez nie wszyscy mysza umiec programowac aby funkcjonowac w spoleczenstwie. Moze juz lepiej poglebic podstawowa wiedze o finansach i ekonomii zamiast o operatorach i petlach ?
Gospodarzu,
Bardzo przepraszam, ale Naród posłów nie wybierał, tylko w kpinie z demokracji głosował na partyjne listy, ustalone już dawno z góry, więc wybór miał czysto fordowski. Słowem – w bambuko został zrobiony Naród, w trąbę zwykłą, buty zdzierał bez sensu, czaił się jak jakiś Don Pedro za kotarami i został potraktowany tak, jak na to zasługiwał niestety, nie interesując się demokracją i nie żądając jej w Polsce – kazano Mu skreślać długopisem krzyżyki, co też robił ukradkiem, mniemając, jakoby te Jego krzyżyki miały jakiekolwiek znaczenie, a nie były wyłącznie świadectwem Jego analfabetyzmu politycznego. Potem Naród szedł do domu i gapił się w telewizor, klął na czym świat stoi, albo klaskał z radości.
W Polsce demokracji nie ma, są dwie wielkie partie typu słoń i osioł (bardziej osioł), plus kilka czerwonych pająków, baba z brodą i jej koleżka, albo koleżanka, nie jestem pewien. Żadna nowa, znacząca partia nie może tu powstać, gdyż mamy monopol partyjny, ograniczony dostępem do funduszy z państwowej kasy, z naszych pieniędzy.
Nie twierdziłem, że ambasador USA decyduje o tarczy rakietowej – jemu istotnie nic do tego, jest rzeczywiście pasem transmisyjnym, ale transmituje nie z Sejmu RP, tylko od swoich mocodawców, kimkolwiek są.
Kleofas
20 listopada o godz. 23:07
Świetna ta wersja. Rzeczywiście jej nie znałam. Dziękuję.
Gigi – conquistador y seductor 🙂 (motyw wdowy po pułkowniku uroczy)
Dołączam do ulubionych na YT.
Fajny komentarz zamieszczony pod piosenką – ktoś napisał, że na część tej piosenki jego babcia nazwała swego kota Gigi. Musiał być z kota łobuz.
Dalidę lubię też za jej inną piosenkę „Paroles Paroles” z Alainem Delonem. Świetny tekst, świetny pomysł i świetne wykonanie. Zauważ, że francuskie piosenki zawsze są o czymś. Nie ma bla bla.
Kleofas
21 listopada o godz. 5:49
Podoba mi się Twoja myśl o wżyciu się w język. Bo język to nie tylko słowa, ale i cała kultura, jaką ze sobą niosą wraz z etymologią, a dalej z odniesieniami i emocjami.
Żeby pojąć, trzeba się wżyć.
Najlepiej to widać w ekranizacjach powieści – np. nikt nie potrafi zekranizować rosyjskiej prozy poza Rosjanami. Niby prosta sprawa, bo jest tekst. Ale gubi się to, co za tymi słowami ukryte i wychodzi jakiś płaski produkt filmowy, bez wyrazu i sensu.
Moje westchnienie odnośnie potrzeby zachwycania się dotyczyło konkretnie polityków, bo im jakoś słabo to mówienie idzie. Chodzi nie tylko o to, by mówili poprawnie, ale by coś mówiąc przekazywali. Najlepiej stwierdzić, czy polityk mówi do rzeczy, to spróbować sobie przetłumaczyć sens jego wypowiedzi na inny język. Jeśli jest w niej tylko wata, to tłumaczenie nie idzie. Wiem, że wśród dziennikarzy znajdę wielu, których bardzo dobrze się słucha. Pełen szacunek.
Co do Twoich rekomendacji, właśnie zaczynam czytać rozmowy z A. D. Rotfeldem „W cieniu”. Zdołałam wreszcie tą książkę uprowadzić z domu rodziców i wiem, że będę zadowolona.
Za drugi link też dziękuję. Bardzo klimatyczny.
W rewanżu rekomenduję muzykę korsykańską (język również piękny)
http://www.youtube.com/watch?v=vxa1-JthBeY
To prawda, języków rzeczywiście można było nauczyć się w szkołach i kto chciał, ten się nauczył. Nawet za komuny – w podstawówkach był rosyjski, kontynuowany w szkołach średnich i na studiach, tu i ówdzie łacina ( licea ogólnokształcące, pedagogiczne, medyczne, niektóre studia), oraz -poza rosyjskim – obowiązkowo w szkołach średnich i na studiach (zazwyczaj dwuletnie lektoraty) języki nowożytne: angielski, niemiecki, rzadziej francuski. Naszym politykom – jak widać – nie chciało się w młodości, a teraz tym bardziej im się nie chce. Umysły już nie tak chłonne, jak w młodości, no i ta przeklęta składnia, idiomy, zaimki, i ?logika językowa? inna| niż słowiańska. W tym wieku można- co najwyżej- opanować jedynie podstawy i to w bardzo skromnym zakresie, ale owe podstawy wystarczą jedynie do tego, by dogadać się kelnerem, konduktorem, czy zapytać o drogę, bo na salonach lepiej się z takim angielskim, niemiecki, francuskim, czy hiszpańskim, lepiej się nie wychylać.
Natomiast jeśli chodzi o znajomość języków obcych wśród młodego pokolenia nie jest tak źle ? będąc na wakacjach w Polsce, byłem świadkiem, w pewnej wiosce pod Przemyślem trzech gimnazjalistów, całkiem niezłym angielskim, tłumaczyło holenderskiemu wędkarzowi, jak dojechać do łowiska.
…czegoś mam wrażenie, że Gospodarz obsikuje w tym tekście płot, który wielokrotnie już został obsikany.
Bo wszystko zależy od statusu wizyty.
Być może gdyby to była wizyta nieoficjalna, bonzowie różni polscy usiłowaliby się porozumiewać w językach obcych znanych mniej lub bardziej.
Sobie tak domniemywam, że Gerhard Schröder w ‚bani’, ani racząc się wódeczką na statku na Wołdze nie rozmawiał z Putinem przez dwóch tłumaczy – co najmniej jeden wspólny język znali.
Natomiast w okolicznościach oficjalnych obaj korzystali ze swoich oficjalnych tłumaczy.
Taka jest procedura.
I dlatego od Marszałki Kopacz i innych wymienionych w notce można by wymagać, coby na powitanie powiedzieli: ‚Bonjour, bienvenue au Président‚, a potem korzystali z tłumacza/y.
Nawet, jeśli uważają, że znają język francuski. Jakoś tam.
Bo to jest słuszne, właściwe i zgodne z protokołem dyplomatycznym.
…zażenowany natomiast byłem kiedyś widokiem kaczki z Pałacu Namiestnikowskiego, który po żenującej walce z Tuskiem o krzesło w Brukseli stał sobie potem sierotka w kącie kuluarów – nikt z nim nie chciał – bo nie mógł rozmawiać. Nie było języka wspólnego, a w kuluarze, przy drinkach tłumaczy nie było…
Alla 19.15
Bo zapomne – czy nie byloby wygodniej na innym blogu, gdzie nie trzeba czekac na moderacje ? N.p. red.Kowalczyka ?
Kiedy chcialem podejsc do francuskiego, ojciec powiedzial – wykluczone, to zbyt piekny jezyk. Zebys ty go paskudzil ! I tak zostalo. Zero. Tylko tlumaczenie francusko-rosyskie:
-Voulez – vous coucher avec moi ?
-Spasibo, ja uze kuszala…
Czy jakies frazy zostaly Ci w pamieci z Gigi Amoroso ? Moze byc z bledami, who cares…
Tak, choc nie rozumiem, we francuskiej zawsze jakis dramacik jest. Rozumiem, ze cukierkowatego Martina wyplulas jak „zume do gucia”. Te piosenke bardzo lubie, bo ciagle jej sluchalem po roznych wloskich trattoriach (maszyna za 150).
Parole parole….oczywiscie !
Tu masz probke rosyjskiego, niebanalnego wykonania z uroczymi spiewakami („wokalizda” mi przez gardlo nie przejdzie), tez nie znasz:
http://www.youtube.com/watch?v=8MxmI4CInEU
Uwazaj, bo Ci sie przylepi na dzien albo dwa…
W jakiej strefie czasu jestes ? Kiedy pisac ? Ja jestem na Midwest w US.
Mialas okazje posluchac tych co rekomendowalem ? Teraz jest Sejm. „Srebrny Czarus” daje koncert. Wczoraj brylowal Macierewicz. Tu masz link w stylu La Fontaine na ten temat:
http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=443613479470150483#editor/target=post;postID=5916288584579427678
Gdyby nie trzeba bylo czekac, szybciej by szla wymiana. Musze zasuwac na zakupy. Mam nadzieje dostac odpowiedz, kiedy wroce.