Premier Huebner

Jak promować ideę zrównoważonego feminizmu? Choćby przez kobiecy gabinet cieni z Danutą Huebner jako premierem. Bardzo mi się pomysł spodobał, bo jest dowcipny i mądrze prowokujący. Ale jak zwykle zmysłu humoru i ochoty do refleksji niektórym zabrakło.

Wytoczono te same zgrane armaty. I jak zwykle niektóre kobiety polityczne okazały się bardziej męskie niż wielu mężczyzn politycznych. Sprawdza się reguła, że kobiety, by przeżyć wśród mężczyzn, muszą się albo do nich upodobnić, albo grać słodkie idiotki, ,,kochane panie”, zachwycone bukietami kwiatów na Dzień Kobiet, na szczęście już nie rajstopami jak za PRL, i cmokaniem w rękę przez rycerskich panów z wąsikiem lub bez wąsika.

Rząd kobiet z premier Huebner to komunikat, że jest jeszcze inna droga niż mimikra albo gra w piękną lecz słabą płeć. Że można po prostu wystąpić bez kompleksu i w poczuciu, że kobiety są tak samo dobre jak mężczyźni, albo lepsze.

Nie muszą ani udawać macho, ani słodkich aniołów, a nawet matek Polek. Mogą być sobą bez przepraszania, że są jakie są, Tak jak faceci. I jak faceci mogą walić prosto w oczy, co myślą i jak się czują w polskim społeczeństwie, urabianym od wieków przez mężczyzn w sutannach, deliach, szubach, kontuszach, pludrach, frakach, dżinsach i mundurach.

Polityczni machoiści/ machoistki krzywią się na to, komu premier Huebner rozdała teki w swoim gabinecie cieni. Spokojnie. W czym Hubener ustępuje Jarosławowi Kaczyńskiemu i wszystkim innym byłym premierom III RP, także Tuskowi? Czy Jolanta Kwaśniewska miałaby na starcie gorsze kwalifikacje niż Anna Fotyga? Albo w czym Magdalena Środa byłaby gorsza jako minister edukacji od pani Hall? Myślę, że szybko rozwinęłyby skrzydła. Z czego więc się śmiejecie, wyznawcy politycznego machoizmu, śmiejcie się z siebie.
    
XXXX

Dziękuję za sporą część wpisów pod DWUDNIOWYMI WYBORAMI, szczególnie Kartce z podróży, Torlinowi, MW, T.O. Przyjemnie czytać.