Dwudniowe wybory: czemu nie?

Popieram pomysł dwudniowych wyborów parlamentarnych. Może poparłbym nawet grzywnę za niepójście. Są kraje demokratyczne, gdzie taka kara za olewanie demokracji bez uzasadnienia funkcjonuje. Głosowanie jest wyrazem aktywnego poparcia dla systemu demokratycznego.

A mnie się podoba obywatel aktywny, któremu nie jest wszystko jedno, co się dzieje z jego krajem. Który głosuje nie tylko w wyborach do parlamentu i na prezydenta, lecz także do samorządu i w referendach.
Dwudniowe referendum wprowadziło nas przed laty do Unii Europejskiej. W tym roku dwudniowe wybory mogłyby podwyższyć frekwencję, a tym samym pogorszyć wynik PiS. Nic dziwnego, że PiS jest przeciw, a PO za. 

Szkoda, że jest też za okręgami jednomandatowymi, choć już chyba tylko deklaratywnie. Jestem przeciw JOW w wyborach do Sejmu. Uważam, że kto nie chce w Sejmie Stokłosów, nie może być za JOW. Ich wprowadzenie przymnożyłoby posłów pokroju Stokłosy.

JOW nie mają w Polsce tradycji takiej jak ma ten system wyborczy w krajach anglosaskich z dwoma głównymi partiami wymieniającymi się u władzy. Nasza tradycja polityczno-historyczna jest wielopartyjna. Jak każdy system, ma swoje powszechnie znane kłopoty, ale w naszych warunkach więcej ma zalet.

Wyobraźmy sobie sejm złożony tylko z PiS i PO, bo tak dziś pewnie by wyglądał w systemie JOW. Klincz totalny.

XXXX

Kartka z podróży: dziękuję za rodzaj podsumowania sporu o Bartoszewskiego. Nie zawsze się z Panem zgadzam, ale jest Pan tu zawsze mile widziany ze swoim sposobem korzystania z wolności słowa; a props tejże: jest wolność słowa, ale jest też, na szczęście, wolność niesłuchania niektórych użytkowników wolności słowa. Pana i innych podobnie kulturalnych i merytorycznych autorów wpisów pod tym blogiem lubię posłuchać. Nienawiść do Bartoszewskiego jest w większości wpisów przeciwko niemu zoologiczna,