Dokończyć tamten lot

Ociągam się przed lekturą prasowych rozmów z osobami, które straciły bliskich w katastrofie smoleńskiej. Ale skoro się same zgodziły, to może przesadzam z tą niechęcią do czytania takich wyznań, a rodzi się ona z poczucia, jakbym był intruzem w czyimś domu okrytym żałobą.

Z każdej takiej lektury pożytek mam taki, że prócz okruchów informacji o tym, co się stało, dowiaduję się czegoś o tych, którym to nieszczęście się przydarzyło. Nieraz są to rzeczy głęboko wzruszające. Takie chwile przeżyłem, czytając zamieszczony w dzisiejszym Dużym Formacie wywiad Teresy Torańskiej z wdową po wiceministrze obrony narodowej, Ewą Komorowską. I Torańska przeprowadziła mnie przez ten most nad przepaścią pewną ręką. .

Lecz bohaterem jest oczywiście wdowa. Dzięki jej opowieści lepiej rozumiem jej pomysł, by ,,dokończyć” tragicznie przerwany lot do Smoleńska. I to, że znalazła do tego przedsięwzięcia wiele rodzin gotowych z nią lecieć śladem swoich bliskich zabitych w katastrofie. Nie mnie oceniać sens tego pomysłu i jego skutki, tak samo jak nie odważyłbym się publicznie oceniać inne pomysły rodzące się w kręgu rodzin, w tym sugestie, jaki i gdzie miałby stanąć pomnik dla uczczenia pamięci ofiar. I nawet wtedy, kiedy niektóre z tych pomysłów wydają się uwikłane w bieżącą politykę lub artystycznie chybione,

W rodzinach widzę niespełniony dotąd pewien społeczny kapitał. Myślę, że gdyby zdarzyło się coś, co by je wszystkie zebrało jakoś zjednoczone, byłby to pierwszy znak, że zakończenie wojny polsko-polskiej jest możliwe.

XXXX

w konkurs na najbardziej skrzywdzonego wpisywacza się nie mieszam, ale wybór zwycięzcy uważam za trafny. Staruszkowi dużo dalszego łażenia. Jotkaes i inne podobne wpisy, cóż oczywiście, że te peleryny od intronizacji to kompletny margines, a o PiSie i prezesie już chyba wiemy wszystko do zupełnego wyczerpania, nie tylko tematu, ale i konsumentów polityki polskiej AD2010. Lecz my wszyscy mamy swój udział w tym, jak wygląda polska polityka, więc choćby za karę, musimy dalej posypywać głowy pisowskim popiołem. Na szczęście przymusu nie ma.