Druga dekada dla muzułmanów?

Pod znakiem islamskiego terroryzmu minęły pierwsze dni nowego roku, przynajmniej w mediach. Do horrorów pakistańskich, afgańskich, irackich, irańskich doszły jemeńskie. Łamiemy sobie głowy, czy tak zostanie na kolejne dziesięć lat.
Bo oto okazuje się, że mimo prawie dziesięcioletniej już ,,wojny z terrorem” muzułmańskim, Al Kaida jest w stanie mościć sobie gniazdo w Jemenie. Afgański oficer trenowany przez CIA i cieszący się zaufaniem Amerykanów, zabija swych trenerów. Młody Nigeryjczyk kandydat na męczennika dżihadu, zmyliwszy kontrole osobiste, nieomal posyła na śmierć prawie 300 pasażerów samolotu tuż przed jego lądowaniem w USA. Somalijczyk usiłuje zabić w Danii rysownika karykatur Mahometa. Iran nie zdejmuje fatwy z Salmana Rushdiego; wybitny pisarz podróżuje do dziś po świecie w obstawie i incognito.   

Jutro czy pojutrze dotrze do nas kolejna zła (oczywiście zła dla nas, nie dla bojowców i admiratorów dżihadu) wiadomość z frontu tej wojny. Wielu wciąż nazywa ją za Huntingtonem zderzeniem cywilizacji. Tylko czy mniejszość terroryzującą i zabijającą nie tylko ludzi Zachodu, przede wszystkim Amerykanów, ale także współwyznawców i ziomków, godzi się nazywać cywilizacją?

 
Napięcie na tle muzułmańskim rośnie też w Europie. Zakaz  minaretowy w Szwajcarii pokazał postępującą polaryzację między częścią liderów opinii, w tym dostojników kościelnych, a adresatami ich apeli o godną koegzystencję i dialog tym bardziej potrzebny, im bardziej robi się nerwowo.

A musi się robić nerwowo, gdy brytyjski muzułmanin rzuca pomysł parady z pustymi trumnami symbolizującymi niewinne ofiary zachodniej misji afgańskiej. 500 trumien mieliby ponieść muzułmanie i inni chętni, jeśliby się zgłosili, ulicą miasteczka w północnej Anglii, gdzie tradycyjnie gromadzą się tysiące Brytyjczyków pragnących pożegnać poległych w Afganistanie ,,naszych chłopców” przywożonych w trumnach do pobliskiej bazy lotniczej, skąd przez owo miasteczko jadą na obdukcję szpitalną. Na wieść o ewentualnej muzułmańskiej paradzie trumien momentalnie zagotowało się w Internecie. Za oburzającą prowokację uznało ten pomysł w okamgnieniu ponad 100 000 osób.

To kolejny sygnał, że nastawienie do muzułmanów jako zbiorowości kulturowej nawet w tolerancyjnej Europie ulega regresji. Gdyby to zależało tylko od tak zwanych zwykłych zjadaczy chleba, zakazów minaretowych, a może i nakazów deportacyjnych, byłoby pewnie więcej, nie tylko w Helwecji. 

Jeśli obecnego impasu nie uda się przełamać, a obawiam się, że to całkiem realne, mamy problem  może i na całą drugą dekadę. Kto  my? Ano ci umiarkowani po obu stronach rosnącego między nami muru strachu i uprzedzeń. Pierwszą dekadę w tym sensie już zmarnowaliśmy w Europie. Czy musimy zmarnować drugą?    

XXXX

Dziękuję Kubajurek za wywołanie dyskusji (Sebastian, Kropkozjad, Stasieku) o ateizmie i agnostycyzmie; chcę tylko zwrócić uwagę (czyni to już Wodnik53), że takie ostre sądy (wolę ateistów bo są wyraziści) są trudne do pogodzenia z bliskim mi w kulturze zachodniej podejściem autokrytycznym, wątpiącym w imię szukania właśnie prawdy. Wodnik53- ależ oczywiście, że Raport o stanie wiary jest tu na rzeczy, jednak warto go czytać razem z Wprowadzeniem w chrześcijaństwo tegoż Ratzingera. levar – nie bardzo do mnie dociera ta ironia, czy z tego, że niechrześcijanie dręczyli Żydów lub mieli z nimi na pieńku,  ma wynikać usprawiedlwienie dręczenia Zydów przez chrześcijan? 111025 – wolne żarty! proszę poczytać ks. Modrasa o antysemityzmie w polskim Kościele przed 1939 (a Kościół był w sojuszu z endecją) czy Jana Józefa Lipskiego o katolickim państwie narodu polskiego. A z tego, że w przedwojennej narodowej prawicy byli też działacze pochodzenia żydowskiego (czy to eksponowali?) wynika mniej więcej tyle samo, ile z tego, że funkcjonariusze tegoż samego pochodzenia byli w UB i mogli dręczyć żydowskich prawicowców, jeśli wpadli im w łapy. Historie ludzkich wyborów ideowych i politycznych są zbyt skomplikowane, by pakować je do jednego wora. Kartka, tyveog, Alex, mm – jasne, że listę kościelnych problemów można wydłużać; mnie interesowały niby drobne szczegóły, marginalne wydawałoby się zmiany, które wkrótce mogą się okazać dużo ważniejsze niż się nam wydaje. Apolinary Dębogórski, to proszę najpierw samemu troszkę się potrudzić nad tymi pytaniami, ja już o tym nie raz pisałem. Pirs- dobre, dzięki! Spin doctor – niedobre! Czytałem Stiglitza z poczuciem, że potwierdza tezę Karola Modzelewskiego (świąteczny Przegląd), że wskutek globalizacji lewica jest w ruinie, z której może się nie podnieść. I czyż sam S. nie pisze, że kryzys się cofa?! Wodnik 53 – nie bardzo pojmuję, co tu ma do czynienia Stepinać? Frapuje mnie za to, że niektórzy autorzy tradycyjnie antyklerykalni i antyreligijni obecni w dyskusjach pod tym blogiem patrzą tak życzliwie na księdza Zaleskiego, było nie było wiernego syna Kościoła. Czyżby z powodów nacjonalistycznych? Jacobsky, dziękuję za muzyczne oświecenie. A skąd to proroctwo o konklawe? O ile wiem, Watykan planuje w tym roku też coś na ,,ka”, ale tylko konsystorz.