Buta Ziobry

Zbigniew Ziobro nie chce debatować z Różą Thun o Europie. Mógłby, łaskawca, debatować z platformistami Miodowiczenm czy Sonikiem, ale z Różą Thun nie. Bo Thun nie jest ,,rozpoznawalna dla wyborców” i nie jest tak wyrazista jak inni kandydaci PO do Europarlamentu. To się nazywa kultura polityczna.

Wprawdzie po Ziobrze nigdy niczego dobrego się nie spodziewałem, ale przyznaję, że tu mnie zaskoczył aż taką arogancją. Bo nie swoim sprytem: obraże Thun, poróżnię ją z Sonikiem i innymi w PO. Ziobro musi mieć jak najgorsze zdanie o Platformie w Krakowie, by tak sobie z nią prostacko pogrywać. Ale to już zmartwienie PO, nie moje.    

O co w tym wszystkim chodzi? Prawdopodobnie o to, że Ziobro wie, iż debatę europejską przegrałby nie tylko z Thun, ale i z Sonikiem. I o to, że szykuje się do przejęcia władzy w PiS. Kadencja w Parlemencie Europejskim miałaby być ,,Sulejówkiem”. Tam prezes in spe czekałby aż Kaczyński się ostatecznie wypali politycznie, a partyjni pretorianie Ziobry przybędą do Strasburga prosić Ziobrę, by wrócił do ojczyzny i ratował PiS.

Ziobro może być butny, bo wie, że mandat ma w kieszeni, tak jak kiedyś prawie nikomu nieznany prof. Legutko – wystarczyło, że był na liście. Resztę zrobiła dyscyplina w elektoracie PiS. Ziobro nie musi się na niczym znać, ani w czymkolwiek doskonalić. Jest ,,rozpoznawalny dla wyborców”, a Thun nie jest i to decyduje. Przynajmniej w optyce polityków pokroju Ziobry. Ale – powiedzmy jasno – wcale nie tylko w PiSie tak się widzi politykę, wybory, kwestię europejską. Krzaklewski na liście PO to przykład tej samej deformacji w Platformie. Smutno i głupio.

XXXX
No i Tusk poniekąd posłuchał Wałęsy. Przyjąłem to z mieszanymi uczuciami. Twardogłowi w Solidarności i liderzy PiS odtrąbią teraz zwycięstwo: Tusk się kończy jako lider. Na dodatek z Krakowa i śląska już płyną sygnały, że związkowcy pójdą na Wawel. Do rocznicy jeszcze prawie miesiąc, a już rozmawiamy o wszystkim, tylko nie o tym , że ,,wszystko zaczęło się w Polsce”. Tak zza grobu zwyciężają – o zgrozo rękami Solidarności – orędownicy systemu PRL.