Precz z Jasieńskim!

Nowa ofiara IPN. Tym razem padło na poetę Brunona Jasieńskiego. Pochodził z Klimontowa (świętokrzyskie) i ma tam ulicę swojego imienia. Instytut od dwóch lat prowadzi akcję nakłaniania władz lokalnych do zmian nazw ulic, jeśli, w ocenie IPN, gloryfikują one osoby niegodne, bo związane z reżimem komunistycznym. W ramach tej akcji wiceprezes Instytutu Franciszek Gryciuk wysłał list do klimontowskiej Rady Gminy z krótkim życiorysem Jasieńskiego. Życiorys jest de facto donosem na Jasienskiego jako na komunistę i antyburżuazyjnego literackiego agitatora.

Absolutne kuriozum. Nie wiem, co robił w latach PRL dr Gryciuk – na oficjalnej stronie IPN nie ma żadnej wzmianki o jego ewentualnej działalności w opozycji demokratycznej czy Solidarności – ale myślę, że to nie przypadek, iż obecny prezes Kurtyka mianował go swym zastępcą. Styl listu Gryciuka pasuje do stylu Kurtyki. Musi robić wrażenie w gminie. IPN jawi się w takich środowiskach jako ramię władzy. Z władzą się nie zadziera. Lokalna gazeta cytuje szefa gminnej rady, który uważa, że trzeba nazwę zmienić, choćby dlatego, że ulica jest między dwoma kościołami. Ale żyjemy jednak w demokracji: wójt Klimontowa wściekł się na pismo Gryciuka i nie chce podpisać żadnej zmiany.

Wójt przytomnie zaznacza, że nie można Jasieńskiego redukować do aktywisty polskiej czy francuskiej partii komunistycznej. Wójt przerasta tu intelektualnie historyka i wysokiego urzędnika publicznego. Takie czasy.

Jasieński ani mi brat, ani swat, ale w jeszcze w liceum mnie intrygował jako poeta i pisarz, nie jako aktywista. Poodobał mi się tak jak młodemu człowiekowi o aspiracjach humanistycznych może się podobać awangardzista nonkonformista, artysta idący pod prąd i dający w własnym życiu przykład, że naprawdę zależy mu na zmianie świata. Futuryści, surrealiści, imadżyniści, wcześniej moderniści – to było w Polsce Gomułki i Gierka coś odświeżającego wyobraźnię.

Ale nie w tym rzecz. Jasieński – i Gryciuk sam o tym pisze – był ofiarą Stalina. Został rozstrzelany w Moskwie w 1938 r. W stalinowskiej Polsce był wymazany z oficjalnej pamięci zbiorowej. Teraz, po 70 latach od egzekucji, IPN chce go wymazać powtórnie. Kultura polska ma mieć jedno imię: narodowej prawicy. Znamy to z PRL, kiedy miała mieć też jedno imię, tylko lewicy. Narodowi antykomuniści to lustrzane odbicie narodowych komunistów typu Moczara.I są tak samo groźni dla Polski normalnej.

A swoją drogą tak się składa, że wyszła właśnie dobra książka odtrutka na te inkwizycyjne jady: Amerykanka Marci Shore, bezinteresowna badaczka polskiej historii (jak jej mąż Timothy Snyder, autor znakomitej monografii wojewody wołyńskiego Józewskiego) opisała dramatyczne losy Jasienskiego i jego pokolenia polskiej lewicy literackiej w ,,Kawiorze i popiele”. Mam silne wrażenie, że dr Gryciuk i jemu podobni lustratorzy polskiej kultury nie mają pojęcia, o czym mówią.