Wolszczan noblista

Bardzo ciekaw jestem wtorkowego werdyktu noblowskiego. Normalnie nagrodami naukowymi się nie zajmuję. Literackie i pokojowe, to mnie interesuje i zawodowo, i prywatnie. Ale w tym roku fizyka wysuwa się na plan pierwszy. Jasne, że nie z powodu merytorycznego, tylko z powodu duszy polskiej.

Duszy polskiej wstrząsanej kanonadą lustracyjną. Zwykle schemat kanonierów lustracji jest taki: upatrz sobie znane nazwisko, znane w kraju lub w jakimś środowisku zawodowym, najlepiej znaczącym : media, nauka, kultura, polityka, Kościół. Potem wystaraj się o dobre kontakty w IPN, tak byś mógł dotrzeć do teczek, do których zazwyczaj dotrzeć się nie da szybko lub wcale, no i próbuj szczęścia z tym, co ,,ugrabiłeś”, przede wszystkim szczęścia w mediach, a nuż połkną haczyk i zrobią z twych rewelacji newsa dnia, a może nawet tygodnia. Tak się dziś buduje własne kariery, rzecz jasna w imię prawdy i tylko prawdy.

Afera z prof. Wolszczanem to według mnie świeży przykład takiego żerowania na archiwach IPN. Minimalnym kosztem – wystarczy pogrzebać w papierach i wyrwać ten czy tamten dokument – można błysnąć, zwłaszcza w oczach nigdy nienasyconych tych teczkowych odkryć, a w istocie często pseudoodkryć. Teczkowe sensacje podaje się zwykle bez kontekstu, bez próby wysłuchania i zrozumienia osoby wystawionej pod pręgierz. Znam wiele publikacji IPN, które są ważne i pożyteczne, ale publikacje ,,teczkowe” to wśród nich rzadkość. Pisze się pracę o Wałęsie, a równie opasłego tomu o Grudniu 1970 r. nie widziałem. Jeśli IPN ma sens, to wtedy kiedy wydaje naprawdę wartościowe, porządnie udokumentowne monografie i syntezy, jak np. tomy wokół Jedwabnego czy o stanie wojennym (lub o Solidarności w regionie południowo-wschodnim, gdzie byłem jej działaczem).

Nobel dla Wolszczana to będzie jakiś moment prawdy. Zwłaszcza dla żarliwych lustratorów w mediach i polityce. Jak to, Komitet Noblowski przyznał nagrodę byłemu agentowi? Niemożliwe. Co tam nagroda, i to w dziedzinie nauk ścisłych, nie takie dostawaliśmy. A zresztą czort wie, kto tam jest w tym jury Nobla, może też agenci, np. KGB? To oni dali Noble autorce wiersza o Stalinie i byłemu dyplomacie w służbie PRL.

Czyż zwolennicy prof. Zybertowicza nie byliby zdolni do takiego dyskredytowania ewentualnego Nobla dla Wolszczana. Niestety, nasz socjolog z tegoż Torunia za obiecany komputerowy model UKŁADU na Nobla raczej nie ma co liczyć, nawet jeśli kiedyś spełni obietnicę.         

Czy prezydent Polski pogratulowałby Wolszczanowi i ojczyźnie tego Nobla? Co uczyniliby liderzy PiS-u? Kto jak kto, ale zdobywcy Nagrody Nobla, to przecież poniekąd wizytówka swych krajów i tytuł do narodowej satysfakcji.

XXXX

Daniel Passent – Drogi Kolego, odpowiadam na Pańskie uwagi na temat mego blogu o ,,Trudnym Jaruzelskim” tutaj, gdzie Pan je umieścił. W części dotyczącej zbrodni dyktatury Pinocheta po puczu łatwo byśmy się dogadali. Lata temu napisałem w TYgodniku Powszechnym bardzo krytyczny komentarz o wizycie grupki polskich admiratorów Pinocheta w Chile i ofiarowanym mu przy tej okazji ryngrafie. Moją intencją nie było pomniejszanie zbrodni pinochetowskich, ani zestawianie go w tym sensie z gen. Jaruzelskim. Analogię widzę raczej w tym, że obaj wojskowi i politycy wywołują do dziś tak silnie dzielące ludzi reakcje, choć mają na koncie także osiągnięcia (Pinochet jak Jaruzelski ma wciąż liczną grupę zwolenników). Tak czy owak, dziękuję za komentarz – przykład kultury polemicznej, tak niestety rzadkiej w polskiej ,,blogosferze” – no i za ciepłe słowo.