Benedykt w kraju pastora Kinga

Zabawny był widok papieża schodzącego po trapie w podmuchach wiatru, który figlował z srebrnymi włosami Benedykta tak, że w pewnej chwili ułożyły się niemal w punkowy czub. A przecież papież Ratzinger jest odwrotnością popkultury – płochliwy intelektualista unikający kamer i mikrofonów na ile możliwe. Nie to co JP2, geniusz duszpasterstwa przez media.

Nie mam nic przeciwko teatrowi polityki, ale 21 salw na powitanie i pochwała świętości każdego życia w ustach Busha od Iraku, to jednak przesada. Benedykt ma moralne prawo do takich tyrad, bo akurat w sprawie wojny z reżimem Saddama Watykan od początku konfliktu był przeciw. A ostatnio z rąk rebeliantów zginął w Iraku dostojnik tamtejszego Kościoła sprzymierzonego z Rzymem, więc papież ma jeden więcej powód, by nalegać na szukanie jakiejś nie-militarnej drogi wyjścia z irackiego bagna. Frazesami o prawach człowieka, wolności religii i złu terroryzmu tego się nie załatwi.

Pierwsze wrażenie, jakie mam, obserwując wizytę B16 w USA, nie jest zbyt korzystne. Na razie konteksty polityczne dominują. W sprawie Iraku papież zbyt głośno milczy. Ale to wrażenie może się zmienić: mamy przed sobą przemówienie papieża w ONZ, homilie podczas mszy publicznych, modlitwę na Ground Zero. Ameryka fascynuje papieża, czy z wzajemnością, to się okaże. Sam czekam bardziej na spotkania międzyreligijne, w tym z rabinami, bo to był – i słusznie – trademark soborowego pontyfikatu Wojtyły. No i na ewentualne, pozaprogramowe – bo oficjalnie nie ma go w programie – spotkanie Benedykta z ofiarami seks-skandali w Kościele amerykańskim.

Tymczasem u nas czeka się raczej na wieści o nowym metropolicie gdańskim Głodziu. Rzecz wydaje się już pewna i przesądzona. Cóż, każdy Kościół ma takie newsy, na jakie zapracował. Słyszałem w TVN24, jak rankiem Tomasz Wiścicki z katolickiej ,,Więzi” radził, by nie przesadzać z z tym Głodziem, to nie jest koniec Kościoła. Jasne, że nie jest, ale to nie powód, by sprawę Głodzia rozmywać i bagatelizować. Mówi ona coś ważnego o układzie sił w Kościele w Polsce i o obrazie tego Kościoła w Watykanie. Usłyszałem też dzisiaj, ale już prywatnie, że odejście Głodzia do Gdańska powiększy pole do działania metropolicie warszawskiemu Nyczowi i że o to tu w istocie chodzi. I dlatego kardynał Dziwisz, stronnik Nycza, miał poprzeć kandydaturę Głodzia. Gdyby to była prawda, to też dość nieprzyjemna. Bo ceną za większą swobodę manewru Nycza byłoby postawienie pod znakiem zapytania dorobku abp. Gocłowskiego. I tak to jest dzisiaj z Kościołem w Polsce. Kiedyś był w nim Karol Wojtyła, ks. Tischner, o. Musiał, ks. Popiełuszko – katolicki pastor King – a teraz jest walka lobby Głodzia z lobby Nycza.