Tusk w kościelnych opałach

0rydz450.jpg

Fot. Stefan Maszewski / REPORTER

Jakby wyczuwając słabość premiera Tuska, Kościół mocno nacisnął na nowy rząd. Słabość wynika z tego, że Tusk dopiero się instaluje u władzy, a a nie idzie mu to tak gładko, i z tego, że go ostatnio katolicko-narodowej propagandzie przedstawiano jako ukrytego wroga Kościoła. Atak przyszedł z dwóch kierunków. Z jednej strony Tusk trafił na cenzurowane u biskupów takich jak metropolita Kazimierz Nycz, coraz częściej uważany za faktycznego przywódcę Kościoła, z drugiej – wielką manifestacją protestu przed siedzibą premiera zagroził Tuskowi ojciec Rydzyk. Sytuacja jest więc wyjątkowo napięta: i kościelny establishment, i kościelna ekstrema mają Tuskowi za złe.

Ale o co chodzi? W kwestii dorzucenia religii do koszyka przedmiotów maturalnych chyba wszystkie racje zostały wypowiedziane. Moją szczególną uwagę zwróciło, że abp Życiński i Jarosław Gowin tym razem wykazali umiar i nie przyłączyli się do pryncypialnych kościelnych krytyków Tuska.

Zyciński nie widzi podstaw do wszczynania świętej wojny o maturę z religii, Gowin zgodziłby się na maturę z teologii, ale nie z religii. Teologia na maturze chyba jest pomysłem księżycowym; osobiście wolałbym, żeby przybywało nam maturzystów zdających filozofię (w końcu teologię można widzieć jako ,,filozofię Boga”). Ale liczy się to, że wpływowy polski konserwatysta, który ma prze sobą przyszłość polityczną, zdystansował się od forsowania matury z religii.

I bardzo dobrze. Nie ma co udawać głupiego: religia w polskich szkołach jest w praktyce katechezą finansowaną przez budżet państwa a wyjętą spod merytorycznego wpływu resortu oświaty. Jest to sytuacja delikatna konstytucyjnie i nie należy jej dodatkowo komplikować, a już na pewno nie może być tak, by minister edukacji składała jakieś obietnice w tej sprawie przedstawicielom Kościoła bez akceptacji szefa rządu. Podobnie ma się sprawa refundacji kosztów in vitro z budżetu państwa. Ani konstytucja, ani etyka publiczna, ani obyczaj polityczny nie stoją w sprzeczności z terapią in vitro. Stoją w sprzeczności z etyką Kościoła katolickiego. Polski premier może ale bynajmniej nie musi rostrzygać tego konfliktu na korzyść Kościoła.

Ataku z flanki Rydzyka nie należy bagatelizować. PiS zrobi wszystko, by utrudnić rządy Tuskowi. Kilka dni temu na 16-leciu Radia Maryja ks. Rydzyk witał plejadę polityków PiS. Za żadnego rządu ruch Rydzyka nie miał tak komfortowej sytuacji jak za rządu Kaczyńskiego. Kaczyńscy posługiwali się związkiem Solidarność do wywierania presji na rządy III RP i mediami Rydzyka do konsolidacji swej poyzji kiedy byli u władzy, czemu teraz mieliby zrezygnować z tej wunderwaffe? PiS jest zakładnikiem swoich 5 milionów wyborców, wyznających w dużej części nacjonal-populizm podlany tandetnym sosem religijno-patriotycznym. Nie ma żadnego powodu, by rząd Tuska miał ustępować przed naciskiem czy żądaniami tego typu.

Nie wiem, co doradza premierowi Tuskowi jego szef kancelarii Tomasz Arabski, świecki zaangażowany katolik. Ale mam nadzieję, że rozumie, iż także w sprawach kościelno-religijnych Tusk, by rządzić skutecznie i zwiększać przewagę PO nad PiS, nie może być bardziej katolicki niż papież. To by mu tylko mogło zaszkodzić w oczach prawie 7 milionów wyborców Platformy. Wielu z nich, a może nawet większość głosowała na Tuska, widząc w nim poltyka, który mówi: Kościół-tak, ale oddzielony od państwa i politycznie umiarkowany.