Jak Wildstein z Michnikiem

Wymowny przykład polemik w IV RP. Głuchy telefon. Adam Michnik napisał ważny tekst o Polsce pod rządami braci K. Nie mógł nie doczekać się riposty od Wildsteina, a Ziemkiewicz pewno dowali w weekendowej Rzepie.

Dwaj czołowi publicyści twardej prawicy zdają się go poważać jeszcze mniej niż Kwaśniewskiego, Millera czy Urbana. Ziemkiewicz, jego stosunek do Michnika, nie jest tu tematem. Jest do bólu przewidywalny, cokolwiek napisze o Michniku. Kogo to może przekonać jak tylko tych, co i tak Michnika przerobili na czarnego luda. Ciekawe, że szczególną agresję wywołuje Michnik w ludziach, którzy za komuny siedzieli cicho.    

  

Co innego Wildstein. Znam go od studiów polonistycznych na UJ, przeżyliśmy razem nie jedną wspaniałą i przykrą chwilę. Był działaczem opozycji już w latach 70. Podejmował mnie i wielu innych przybyszy z Polski, choć klepał biedę, w Paryżu, gdzie robił przez lata 80  dobre nowoczesne pismo polityczno-kulturalne ,,Kontakt”.

Wiele analiz zamieścił w nim Marek Leszkowski, czyli Leszek Maleszka.Oczywiście nikt wtedy nie wiedział,że Maleszka ma podwójną tożsamość.

Wildstein miał i ma wielkie ambicje, chyba mniej polityczne, za to pisarsko-literackie. Jest doskonale oczytany, doskonale zna historię kina. Rozmowy z nim były dla mnie przyjemnością i inspiracją intelektualną.
Po Wildsteinie spodziewam się nie tego, co ostatnio, zwłaszcza od momentu ,,listy Wildsteina”, otrzymuję jako czytelnik jego publicystyki. Zbliża się do standardu Ziemkiewicza i Rybińskiego: po oczach i na odlew. Atakuje Pilcha, atakuje profesora literatury Mariana Stalę w stylu ani dowcipnym, ani trafiającym w sedno. Dla Pilcha takie strzały na jego bramkę to spacerek.

Teraz W. w dzisiejszej Rzeczpospolitej rozprawia się z analizą Michnika – metodą poniżej krytyki. Można się z tekstem M. nie zgadzać, można nie lubić Michnikowej retoryki, ale postawiona w obszernym artykule teza o pełzającym zamachu stanu została przez autora wyjaśniona i rozwinięta i zasługuje na merytoryczną dyskusję.

Takiej dyskusji nie da się przeprowadzić w felietoniku i dlatego powstaje wrażenie, że Wildstein chciał po prostu taką metodą zdyskredytować tekst, idąc na łatwiznę. Już choćby absolutnie kuriozalne w państwie prawa wezwanie sądów do kierowania się racją stanu i wszystko, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości i w służbach specjalnych, wystarczy, by niezależny poważny i doświadczony publicysta polityczny uderzył na alarm.

I Michnik tak właśnie zrobił. Wildstein zamiast odnieść się do meritum dopisuje w nawiasach do cytatów z Michnika swoje złośliwe kontrprzykłady. Taka sztuczka znana jest jako odwracanie kota ogonem. Co mają do rzeczy błędy i grzechy popełnione przed dojściem do władzy braci K.? Takie są dyskusje o Polsce w IV RP, w mediach i często po domach. Argumentów się nie rozważa, tylko ośmiesza je lub potępia, wali się ad personam i insynuuje. Z takich ,,rozmów rodaków” nie będzie żadnej korzyści.