Polska do potęgi

Jeśli pierwiastek jest taki demokratyczny i sprawiedliwy, to czemu nie popierają go mniejsze i małe państwa Unii? Jeśli system jest taki klarowny, czemu nikt nie potraktował go serio i nie przyjeżdża do Warszawy dowiedzieć się jeszcze więcej, tylko odwodzić Kaczyńskich od europejskiego gola samobója? Założę się o portret Szwejka, że w ostatniej chwili opuszczą Polskę i bracia Czesi.

Po co to wszystko? Europa ma tyle kłopotów, a my dokładamy jeszcze jeden. Jeśli Unia się rozpadnie – co jest wcale niewykluczone w sensie praktycznym – zostaniemy w swojej chacie z kraja z naszym nikomu i niczemu niepotrzebnym pierwiastkiem. Będziemy sobie go mogli potęgować na ruinach naszych marzeń o silnej Polsce w silnej Europie.

Walka o system głosowania miałaby jakiś sens, gdyby jeszcze jakieś inne liczące się państwa się do nie przyłączyły – na przykład Brytyjczycy. Właściwie tylko Anglia mogłaby poprzeć polskie obsesje na tle dominacji niemieckiej w Europie. Ale nie poparła. Blair nie chce przejść do historii jako hamulcowy integracji. Za to Kaczyńscy, Tusk, Rokita et consortes – owszem. Gombrowicz by tego nie wymyślił. Ale nie jest mi wcale do śmiechu, bo nasi zjednoczeni orędownicy umierania za pierwiastek mają przy tym kompletnie w nosie nie tylko kolegów w Unii, ale także Polaków – najbardziej pro-europejski naród w Europie.

Sarmaci nie Sarmaci, okazujemy się motorem postępu, za to nasi liderzy – karykaturą Reytana, któremu Unia pomyliła się z paktem Ribbentrop-Mołotow.