Kłopoty z Ukrainą
Juszczenko z Janukowyczem przepychają się o kontrolę nad resortami siłowymi – to już polityczne banany, 300 kilometrów od naszej granicy! Prezydent Kaczyński zgłasza gotowość mediacyjną, ale zaznacza od razu, że to naturalnie sprawa wewnętrzna Ukrainy. Jak by jego doradcy poczytali więcej takich dyskusji jak na tym blogu o polskiej polityce wobec Ukrainy, moze by mu jednak podpowiedzieli, ze mediacja tak, ale z mandatem Unii. Tylko to działa w Kijowie i Moskwie, choc naturalnie Kreml nigdy tego oficjalnie nie przyzna.
Z dyskusji z udzialem Wodnika, Torlina, Olka, Dany1 wyłania się obraz Ukrainy jako tworu sztucznie wykrojonego z mapy bylego ZSRR a rządzonego przez polityków takich, na jakich stać tę półsztuczną Ukrainę – europejską Nigerię, która czasem zdradza ambicje RPA. Przyjmuję argumenty wyłożone przez autorów, ale nie odnajduję się całkowicie w żadnym z tych wpisów, może najbardziej we wpisie Dany1.
Nie dlatego, żebym chciał pouczać Ukraińców z pozycji panów Lachów, tylko dlatego, że sam podczas jednej z moich ukraińskich podróży usłyszałem w byłym majątku hrabiego Fredry od tamtejszego Ukraińca dyrektora szkoły, że on liczy, iż zachodnia Ukraina pójdzie kiedyś znów pod polskie rządy. Może ku jego zaskoczeniu, nie wyraziłem entuzjazmu. Ale jaka ma być skuteczna polska polityka wobec Ukrainy? I czy w ogóle jest możliwa?
Lewica i liberałowie powtarzają wprost lub nie dogmat Giedroycia, że bez niepodległej – czyli wolnej od dominacji rosyjskiej – Ukrainy nie ma niepodległej Polski. Stąd po 1989r. ukraińska elita mogła polegać na demokratycznych rządach III RP, za to wyoutowana prawica kombinowała, jak mieć ciastko – dobre stosunki z Ukrainą – i je zjeść, czyli odbarczyć się z wszelkich poważnych i długoterminowych zobowiązań względem niepewnego Kijowa, powiązanego oligarchicznie i agenturalnie z Moskwą.
Dziś nadchodzi moment prawdy, nie tylko dla układu sił w samej Ukrainie, ale i dla polskiej polityki ukraińskiej. Dogmat Giedroycia stracił moc po wejściu Polski do UE i NATO. Co go zastąpi? Póki u władzy są bracia Kaczyńscy, a szefem MSZ jest pani Fotyga, możemy się spodziewać jedynie gry na przeczekanie.
To w pewnym stopniu zrozumiałe, ale niezbyt ambitne i dalekowzroczne, a przecież mamy być w Unii architektem ,,nowej” europejskiej polityki wschodniej. Ja widzę tę nową politykę wschodnią nie jako rusofobię, ani też nie jako rusofilię, lecz jako nastawienie przede wszystkim na ,,europeizację” Ukrainy i Białorusi, ale nie Rosji, póki sama Rosja tego nie chce – a przecież Rosja odgrzewa dziś politykę neo-mocarstwową napędzaną petro- i gazo-dolarami. Na razie więc marzenie o zjednoczonej politycznej Europie od Atlantyku po Kamczatkę wydaje mi się tylko mrzonką i to sprzeczną z interesem i Polski, i Ukrainy, i Unii.
Komentarze
Nie zgadzam się z Pana pomysłem na wtracanie sie w wewnętrzne sprawy Ukrainy i Białorusi i europeizowanie ich na siłę. Raz, że jest to pewny konflikt z Rosją (licho wie po co). A dwa, że tak jak u nas może oznaczać zbiednienie znacznych grup społeczeństwa, natomiast zyski dla zachodnich koncernów z otwarcia rynków.
Jeśli te państwa zechcą podjąć wyprzedaż swojej gospodarki, to ich sprawa, ale dlaczego my mamy do tego rękę przykładać.
Bo dziennikarzom, którzy należą do klasy wyższej, do establishmentu wydaje się, że otwarcie na Zachód to tylko zyski. Dla nich faktycznie tak.
Szanowny Panie Redaktorze, przeczytałem oba Pańskie wpisy nt. Ukrainy. I zastanawiam się, skąd się to bierze, że nagle oczami wyobraźni zobaczyłem na Pana sympatycznym obliczu na zdjęciu czarne klapki (a może: klapkę?), przesłaniające jedno oko.
Pisze Pan o ?osaczaniu Juszczenki? i domyśla się Pan w tle działań ekipy Putina. Zapewne. A nie widać na tym obrazku jakichś innych międzynarodowych graczy, wspierających dla odmiany Juszczenkę? Naprawdę nic? Nikt nie wspierał ? logistycznie, finansowo, medialnie ? pomarańczowej rewolucji?
Widok szturmujących komandosów to szok, przyznaję. Ale skoro mowa o puczach, może warto by wspomnieć o rozwiązaniu przez Juszczenkę w kwietniu ukraińskiego parlamentu. Gdyby tak zrobił Kuczma, skandal byłby straszny, prawda? Jeśli jednak to Juszczenko, zakładamy, że racja jest po jego stronie. Tymczasem ukraińska konstytucja przewiduje 3 sytuacje, w jakich prezydent ma prawo rozwiązać parlament ? żadna z nich nie zachodziła w tym wypadku. Przeciąganie na swoją stronę posłów (kłaniają się kurwiki w oczach) taką sytuacją nie jest. Pisze o tym ostatnio BBC, proszę zobaczyć.
Ale naprawdę zaskoczyła mnie Pańska konkluzja, że Rosja nie chce europeizacji (ona nie chce, czy jej nie chcą?) i ocena: ?Na razie więc marzenie o zjednoczonej politycznie Europie od Atlantyku po Kamczatkę wydaje mi się tylko mrzonką, i to sprzeczną z interesem i Polski, i Ukrainy, i Unii.?
No tu już naprawdę bardzo bym prosił o jakieś uzasadnienie. Może ja prymitywnie myślę, ale mnie się wydaje, że obecność Polski w demokratycznej, pokojowej, bezpiecznej, silnej gospodarczo (rosyjskie surowce energetyczne!) Europie po Kamczatkę ? to znakomite rozwiązanie. I nie byłoby chyba lepszego zabezpieczenia przed neomocarstwowymi zakusami. Kiedyś jednoczono przecież Europę m.in. po to, by wtopić Niemcy, z ich totalitarnym bagażem historycznym, w międzynarodową wspólnotę i tak zneutralizować nacjonalistyczne tendencje. Dlaczego więc w przypadku Rosji musiałoby to być sprzeczne z interesem naszym i Unii? Czy w sytuacji rywalizacji gospodarczej UE ? USA musimy automatycznie przyjmować punkt widzenia Waszyngtonu?
Nie widzę natomiast dla nas i dla UE perspektywicznie żadnej korzyści z rozwiązania alternatywnego, jakie się przybliża w miarę odpychania Rosji od UE: a mianowicie zbliżenie gospodarcze Rosji z Chinami i skierowanie rosyjskiej ropy i gazu w tamten, i tak już bardzo dynamicznie rozwijający się rejon świata.
Panie Adamie,
czyał Pan może książkę ks. Zaleskiego? Może strony od 258 do 260? Był
A o co chodzi:
proszę zajrzeć [url=http://www.maryla.salon24.pl/16641,index.html]Maryla[/url].
Mowa jest o KO „Ala” z sugestią, że jest to Halina Bortnowska. Dla mnie jest to o tyle ciekawe, że pamiętam telewizyjne i prasowe dość takie histeryczne wystąpienia Bortnowskiej sprzeciwiające się lustracji i biorące w obrone TW. W czasach Czajkowskiego i in.
Pan był związany z tamtym krakowskim środowiskiem, mieszkał Pan w Krakowie. Co Pan o tym sądzi?
pozdrawiam
Bernard
Coś mi się link nie udał 🙁 To jeszcze raz:
http://www.maryla.salon24.pl/16641,index.html
Wodnik 53
Przez pomylke, nie dostrzeglem nowego wpisu Gospodarza, polemike z twoim komentarzem umiescilem w poprzedniej sekwencji.
pozdrawiam
Do Torlina
Karelia w chwili rozpadu ZSSR byla republika autonomiczna w ramach
Federacji Rosyjskiej.
pozdrawiam
Drogi Panie Redaktorze!
Ja już dawno zauważyłem, że piszę chyba zbyt pokrętnie. Otóż nigdy nie powiedziałem, że Ukraina jest sztucznym tworem wykrojonym z ZSRR, tylko że ma granice sztuczne. I nie porównywałem Ukrainy do Nigerii, tylko porównywałem północną granicę Nigerii ze wschodnią granicą Ukrainy pod względem całkowitej sztuczności ich przeprowadzenia, jak pisałem – w poprzek ludów, tradycji, języków.
Drogi Panie Redaktorze!
Włożył mi Pan w usta słowa, których ja nie powiedziałem
Pan patrzy na sprawy Rosji w krótkiej perspektywie, tymczasem my z Wodnikiem w długiej – i tym się różnimy.
Otóż Rosja, chcąc nie chcąc będzie musiała przystosować się do Unii. Będzie to – jak ja to nazywam – model szwajcarski, czyli faktyczne nienależenie, ale przejęcie właściwie całego bogactwa unijnego (przepisów, wytycznych, aktów prawnych). Te państwa formalnie nigdy nie będą należały, ale będą otoczone wianuszkiem członków Unii.
Ten sam kumpel opowiadał, jak przedsiębiorcy kazachscy chcą należeć do Unii. „My wiemy, że póki co to jest niemożliwe, ale pierwsze kroki to my musimy poczynić”.
Ma Pan rację, w krótkiej perpektywie wizja Uzbekistanu jako członka Unii jest niewyobrażalna. W długiej – dlaczego nie?
Szanowny Panie Redaktorze !
Aktualny Pański tekst jest kontynuacją dyskusji toczonej przy poprzednim Pańskim tekście, ale idzie innymi ślady niźli gros tamtych wniosków. Wysunięty przeze mnie projekt Europy od Atlantyku po Kamczatkę jest projektem przyszłościowym ku któremu winno się dążyć. I on sam w sobie przeczy niektórym tym tezom, ktore pobrzmiewały w poście dana 1 jak i w Pańskim, dzisiejszym felietoniku. Co to oznacza „europeizacja” Białorusi i Ukrainy – Rosji już nie. Ten schalgwort sam w sobie może powodować (czyli takie rozumienie „europejskości” przed jakim przestrzegałem w jednym z postów pod felietonem pt. MOWA ZAMKNIĘTA – czyli „coś” p-ko „komuś”). A.Sołżenicyn w eseju SPOD RUIN napisał to co przeciętny Rosjanin nosi w sobie odnośnie Polaków (i Zachodu bo on jest tam utożsamiany z Polską i polskością, dopiero teraz, w postradzieckiej Rosji to się powoli zmienia) – to konotacje kulturowo-religijne i doświadczenia historyczne (takie są po obu stronach, lecz tradycja prawosławna, gdzie władza zawsze byla połączona z „autokracją” – to doświadczenia bizantyjskie – odgrywa potężną rolę). I dlatego pisałem, że wszelkie nasze inicjatywy na Wschodzie winne być niezwykle delikatnie i z dystansem czynione. Napisał Pan o idei J.Giedrojcia – tak to prawda, ale jest jeszcze jedna maksyma „Księcia” mówiąca o tym, aby Poska uważała niezwykle we wszystkich swych wschodnich przedsięwzięciach na to, aby polskie interesy nie zostały postrzegane (czyli utożsamione) przez prawosławnych jako tożsame z interesami Watykanu (Kk). Bo to będzie zabójcze dla Polski – i po części tak się właśnie dzieje. Tak się stało – odżyły dawne, jeszcze kontrreformacyjne demony.
Kilka lat temu nt. temat mówił w wywiadzie dla Gazety Wyborczej arcbp prawosławny diecezji wrocławskiej Jeremiasz pod znamiennym tytułem „Rany prawosławia”. Warto jest wrócić do tego wywiadu w kontekśćie rozpatrywanych tu spraw.
I jeszcze jeden aspekt „wschodnich” rozważań: tak, wszystkie inicjatywy mediacji na Ukrainie winne być prowadzone pod auspicjami UE, ale z zaproszeneim do nich Rosji: wtedy wykluczy się podejrzenia o wygrywanie „czegoś p-ko komuś”. I nie ważne co sądzimy o ekipie rządzącej na Kremlu. Chodzi o atmosferę, która będzie towarzyszyć nam na lata (ekipy się zmieniają, polityka też, ale stereotypy w ludzkiej pamięci i pewne zakodowane paradygmaty – stają się często trwałymi), a tylko takie współne inicjatywy mogą rozładowywać nieufności, kompleksy czy fobie.
Rosja to jak mówi wspomniany przeze mnie Sołzenicyn „..dusza…”. Chodzi o przestrzeń kulturowo-mentalną wykraczającą poza właściwe, etniczne (by się tak wyrazić) jądro „rosyjskości”. I w tym kontekście pisałem o Ukraińcach z Zadnieprza, Krymu czy Odessy (czy rosyjskich Ukraińcach ?)
pozostających w kręgu oddziaływania kultury rosyjskiej. Nigdzie nie nazywając Ukrainę – Nigerią Europy czy sugerując jej „gorszość”. Tak po prostu wg mnie jest – i fertig.
Myślę, że wieki urazów i pretensji wymagają wysiłkow herkulesowych – paradygmaty kulturowo-cywilizacyjne czy mity stały sie już niemalże rudymentalnymi (ale to tylko się tak nam wydaje) – ale też i wyrafinowania Safony. I tu dochodzimy do dzisiejszej zagranicznej polityki polskiej. Jak mówi w „Ogniem i mieczem” sienkiewiczowski B.Chmielnicki: „szkoda howoryty”. I to tłumaczy wszystko.
Ja mimo wszystko – wbrew opinii Red.A.Szostkiewicza – uważam, że można (a nawet należy) – podjąć trud pracy na rzecz „Europy od Atlantyku po Kamczatkę”. Jeśli nie w tym wieku, to w następnym może się to ziścić. A cele dalekosiężne pobudzają, inspirują, i to inspirują „trendy”. Każde trwanie „passe”, odwoływanie do „bywszych” spraw jest niebezpieczne, bo prędzej czy później obudzi demony przeszłości. Ostatni mój wpis pod tekstem MOWA ZAMKNIĘTA dot. m.in. Bałkanów stara się to pokazać.
Pozdro.
PS:Wspomniał ktoś o problemie Odessy – ona jak każde portowe miasto jest kosmopolityczne, hiper-multikulturowe, barwne i pstrokate. Ale czy mu blizej do Kijowa czy do Moskwy ? Nie wiem, wiem że mówi się tam przede wszystkim po rosyjsku a to limituje określone konotacje. Rosja – cywilizacyjnie i kulturowo, mentalnie i religijnie, w przestrzeni jurydyczno-formalnej i administracyjnej (czyli w całej swej codzienności) – to jak trwanik z kopcami świadczącymi o obecności kretów: tu jeden, tu drugi, tu trzeci: Moskwa, Petersburg, Kazań, Nowosybirsk, Tomsk, Irkuck…… Tak jest we wszystkich krajach, ale tu jest to szczególnie widoczne.
Panie Adamie. Wiadomo, że nic nie dzieli tak, jak historia i nic nie łączy tak, jak interesy. A interesy Polski i Ukrainy byeają na wielu polach rozbieżne, Sądzę, że jeżeli Ukraina nie przystąpi do UE, to podział kraju czeka ją niechybnie. Tylko w ramach dużej organizacji międzypaństwowej sprzeczności wewnętrzne wschodniej i zachodniej części Ukrainy mogą zanleźć bezkonfliktowe rozwiązanie. Z tego punktu widzenia Bruksela jak najszybciej powinna zadeklarować członkostwo dla Kijowa.
Bernard – czy Ty nie uwolnisz się od swoich obsesji, daj żyć i mówić o czymś innym niźli teczki bądź sb-eckie memuary ? Koło Wrocławia, w nieodległy,m Lubiążu jest taki z-d dla lżej „sztachniętyc”. Kaftanik i szluz…..Zapraszam.
Miałem nie dyskutować z Bernardami, Bobolami, Faliczami etc. tfu, na psa urok.Pozdro.
Dana 1!
Ja zaczynam w siebie wątpić. Napisałem: „A jak to jest? Jak jakaś część Związku Radzieckiego było republiką po 1989 roku, to powstało niezależne państwo, a jak było byłą republiką, np. Republika Karelska, to już nie?”.
Napisałem: „jak było byłą”, bo przecież Republika Karelska, a dokładniej Karelofińska Socjalistyczna Republika Radziecka istniała od 1940 roku do 1956, kiedy to jako Autonomiczna weszła w skład Rosyjskiej.
To jeszcze raz ja, gwoli wyjaśnienia do poprzedniego postu. To nie jest tak, że mnie co chwila przy pisaniu opadają watpliwości . To jakiś blogowy chochlik (krewniak chochlika drukarskiego) pozmieniał w moim poście inne znaki interpunkcyjne, jak cudzysłowy i myslniki, na znaki zapytania. Pozdro
Siłowy wariant rozwiązywania konfliktu w Kijowie wszedł na wyższy stopień – jak podał kijowski Kanał 5 część wojsk MSW z różnych rejonów Ukrainy została skierowan do stolicy – ich ruch już się odbywa. Nie jest to dobra wiadomość, dla nikogo.
Realność głębszego podziału kraju staje się faktem – elity ukraińskie (i te „pomarańczowe” i te „niebieskie”) chyba nie za bardzo zdają sobie sprawę co to jest samodzielność, wolność itp pojęcia. Bardziej przypominają klany funkcjonujące na zasadzie plemiennego trybalizmu (opisywanego np. przez K.Poppera) niźli wg naszego, polskiego mniemania o zachodnioeuropejskim standarcie demokratycznym – odnosiliśmy to przede wszystkim do „pomarańczowych”. Czyżby wariant Bośnii miała przed sobą Ukraina (kantonizacja ?).
Pożywiom uwidim – jak mówią Rosjanie. Pozdro.
Ukłony dla Wodnika za przypomnienie, że jest jednak jedna, niewidzialna ale najbardziej istotna granica: religijna.
Gospodarzu, piszesz o demokratyzacji Ukrainy, z polskiego, wyższego, punktu widzenia (nawet jeżeli chcesz podeprzeć go europą). Tymczasem Polska nie jest w stanie utrzymać demokracji u siebie. I jak tu dawać nauki innym? Ukraina od wieków jest dla Polski tym, czym Afryka dla Europy. W latach międzywojennych była traktowana jak rodzaj kolonii. Dlaczego? Z tych samych co kolonie Afrykańskie przyczyn religijnych.
Jestem przekonany że polski integryzm katolicki jest niestrawny dla naszych sąsiadów ze wschodu i że Polska (w jej obecnej formie) ma wobec tego mniejsze szanse na sukces w narzucaniu jakichkolwiek rozwązań Ukrainie niż np Wielka Brytania. Rozwiązanie problemu polskiego integryzmu jest pierwszym krokiem do stania się poważnym partnerem, zarówno dla wschodnich jaki i dla zachodnich sąsiadów. Zanim się to nie stanie, polska polityka zagraniczna jest i pozostanie śmieszna. (Nawet dla Amerykanów, którzy musieli się nieźle ubawić sprzedając Polsce myśliwce…)
Pozdrowienia
grzes
Nie zgodzę się z Panem. Nie różni się to jakościowo od konfliktów na linii rząd Olszewskiego-Wałęsa, czy też różnych innych zagrywek Lecha. Nic strasznego się nie wydarzyło, raczej próba nerwów gdzie każdy wie że jak przekroczy pewną granicę to będzie rozpierducha które nikomu się nie opłaci. Dlatego należy czekać spokojnie, aż Ukraińcy „dojrzeją do demokracji”. Sojusz z Polską jest tu ważny bo mimo wszystko duży kraj europejski tak bardzo przyjaźnie nastawiony do Ukrainy, jest czynnikiem mobilizującym do tego żeby nie popełniać głupot, a także jego ewentualna utrata byłaby b. niekorzystna i dla pomarańczowych i dla niebieskich.
Do Torlina
dla Ciebie jest cos w poprzedniej sekwencji.
Idea i funkcjonowanie UE od poczatku mialo byc i jest odtrutka na jad suwerennosci. UE to w zamysle sposob na wyznawcow darwinizmu politycznego.
Doprowadzajac teze Wodnika do absurdu Podlasie powinno dazyc do wykluczenia z PL Lubuskiego czy innego Zachodnio Pomorskiego bo moga stanowic zagrozenie dla jego pozycji w ramach kraju.
Nie mozna byc zwolennikiem, a tym bardziej entuzjasta UE, akceptujac jednoczesnie teorie odnoszace sie do politycznie suwerennych bytow.
Oczywiscie takie postawy sa zywe i nie znikna natychmiast po wstapieniu do Unii. Idea narodu ucielesnionego w panstwie , narodu bytu nieomal nadprzyrodzonego, dlugo jeszcze bedzie straszyc w Europie. Nic zreszta nie jest zdeterminowane, nacjonalizm moze sie odrodzic w pelnej krasie
i historyczne idee Dmowskiego czy Churchilla (do wyboru, tak jak wstyd pozwala sie przyznac) nabiora znow wagi. Bedziemy o pare lat blizej myslenia plemiennego. A czemu nie? Plemienna epoka miala tez swoich kaplanow ekskluzywnosci, jakies Jurne Konie kontra Wodne Slonie.
Ale czy warto tak latwo rezygnowac z nauki jaka my Europa wynieslismy z poprzedniego stulecia? Wszyscy przegralismy w wieku XX. Jedni przegrali swoje imperia, inni panstwowosci i miliony ludzi. Z tego zrodzil sie pomysl na zjednoczona Europe.
Zwyciezcow krotki wiek XX (1914-1989) mial dwu, USA i CCCP.
Kleska tego drugiego jest jeszcze swieza. Jej przyczyny nie sa jeszcze zintegrowane w swiadomosci „narodu wiodacego” Rosjan. Proces ten musi zajac jeszcze wiele czasu. W tym sensie Rosjanie nie sa gotowi do nie tylko czlonkowstwa w UE, ale i do partnerstwa chocby na poziomie Turcji.
Nie idzie o to ze Rosja nie jest „zeuropeizowana”. Idzie o to ze UE jest wspolnota przegranych ktorzy porazke zrozumiana i zracjonalizowana przekuwaja na sukces. Rosjanie to Europejczycy, ale jeszcze przed „terapia” w ktorej goraca zycze im sukcesu.
Tak wiem do UE naleza takze Irlandia, Hiszania, Portugalia ale wystarczy krotka refleksja nad ich XX wiecznym losem by nie zaliczyc ich do „zwyciezcow”. Wyjatek to Szwecja.
Zawsze z przyjemnoscia czytam wypowiedzi Bernarda. Przywracaja mi one wiare w czlowieka. Inaczej musialbym myslec, ze mieszkam w jakims ubo-landzie wchodzacym w sklad Grossdeutchland II. Jest oczywiscie niefortunne, ze dzialania lustracyjne ulegly odwleczeniu. Tyle jest jeszcze interesujacych a nie calkiem ujawnionych informacji dotyczacych PRLowskich i post PRLowskich umysroli czy intelektuasow! Czekam niecierpliwie na dalsze wiadomosci o tym jakie to raporty dla UB czy SB powstawaly w laboratoriach polskich uczonych czy gabinetach literatow i dziennikarzy. Pamietne spotkanie na Uniwersytecie Warszawskim tuz po decyzji TK swiadczy o tym, ze podpory polskiej nauki sa zywotnie zainteresowany w tym aby konieczna dyskrecja byla zachowana. Ale swietosci nie szargac….. Z drugiej strony trudno nie podziwiac jak szerokim mecenatem ogarnely sluzby specjalne swiat kultury, nauki, wiary i informacji. Ile wspanialych karier rozkwitlo pod wiadomym patronatem. Jesliby by wyliczyc nazwiska najczesciej wspominanych prominentow PRL i IIIRP to wszystkie niemal sa uzupelniane jakims skromnym ale gustownym pseudonimem. Daniel-John, Vera Cruz -Poeta, Jam, Kiosk,….
Mozna by sie zastanowic, czy te ikony „polskiej” kultury zrobily kariere dlatego ze posiadaly tez drugi etat czy tez zostaly wciagniete do tajnej elity wladzy dlatego, ze mogly wyplywac na swiadomosc ogolu?
trochę niepoważne wydają mi się te rozważania Państwa o Ukrainie. Jak byście nie dostrzegali imperialnego paradygmatu w Rosji. Jak byście o nim zapominali.
Zanim znów wrócicie do tej dyskusji przeczytajcie analizę sytuacji Pribałtyki w najnowszym numerze Raport WTO, http://www.altair.com.pl/r_arch/r_index.htm o ten numer chodzi. Jak już załapiecie, jak Rosja gra w tej grze, podzielę się z Wami obserwacjami mojego kumpla który mieszka w Kijowie, o tym na czym polega naprawdę gra wewnątrz samej Ukrainy. W każdym razie – skrótowo – tam nie ma sytuacji dobro vs zło, czarne vs białe.
jeszcze dorzucę – na razie poruszacie się jak dzieci we mgle, a najbardziej rozbroiła mnie Maria-Dora z postulatem „nie wtrącania” się w sprawy stabilności wewnętrznej i przynależności organizacyjnej (bo przecież nie cywilizacyjnej) naszego najważniejszego po Niemcach sąsiada.
Kilka prostych uwag. Nie mozna wymagac od Ukrainy dojrzalosci politycznej. Struktura wlasnej panstwowosci byla marzeniem Ukraincow, i tylko marzeniem, przez setki lat. Jezyk w formie pisanej datuje sie od lat dwudziestych ubieglego wieku i to cala literature tamtych czasow mozna mylo zmiescic na skrawku stolu, dwa – trzy nazwiska i to wszystko. Byla to zawsze czesc Polski (egzotyka dla romantykow XIX) wieku, i spichlerz dla Rosjii, dopoki sie nie wyczerpal. Kompletny brak wyksztalconych kadr, co bylo wchlanial ZSRR. Brak tradycji (w skali chociazby Polski) mysli politycznej. Kraj, jako panstwo, istnieje dopiero od kilkunastu lat i musi miec czas, zeby „dojrzec”. Jak moze nie byc klopotow ? Polski wyscig do wplywow z Rosja nie ma szans. Kultura, jezyk, tradycja, religia i izolacja od Zachodu od bardzo dawna przypisaly rozwoj Ukrainy wplywom Rosjii. Surowce daje Rosja i Kazachstan, znacznie latwiej niz Polsce. Geografii ani korzeni kultury i religii, nawet prorosyjskich tradycji, nie zmienia dorazne, okresowe zblizenia ani z Polska, ani z UE, ani z US. Mozemy miec Ukraine w Unii, w NATO, w WTO, ale wplywy Rosji sa tam na zawsze. I jesli rosyjska polityka wobec Ukrainy i Bialorusi pozostanie madrze obliczona na przyszlosc, granica „Zachodu” pozostanie na wschodnich granicach Polski. Wydaje sie, ze przyszedl czas
na cos czego w historii Polski nie bylo – konsolidacja wewnetrzna kraju, ktora wplynie na zrownowazona, stabilna polityka wobec wschodnich sasiadow.
Tak, rozne tradycje religijne moga byc przeszkoda. UE przekroczyla juz jednak granice chrzescijanstwa zachodniego przyjmujac Grecje, panstwo, takze formalnie, bardziej wyznaniowe niz PL. Mamy juz w Unii prawoslawna Bulgarie i troche dwuznaczna Rumunie. Pisze „dwuznaczna”
ze wzgledu na sile mitu zalazycielskiego tego kraju, mitu przynaleznosci do romanskiej wspolnoty i romanskim dziedzictwie.
Eksperyment, przyznaje ze ryzykowny, zatarcia „granicy dlugiego trwania”
juz sie rozpoczal.
Prawoslawie w wersji Patriarchatu Moskiewskiego jest waznym, ale tylko jednym z wariantow prawoslawia na Ukrainie. Czy jest i bedzie czynnikiem jednoznacznie wiazacym Ukraine z Rosja, nie jest to tak pewne jakby sie zdawalo. Na ok. 23 tys. parafii tego kosciola ponad 9 tys. lezy na terytorium Ukrainy. W sferze symbolicznej centum duchowe, nie admistracyjne, lezy w Kijowie. To na Ukrainie dzialaja dwa z czterech najwazniejszych centrow religijnosci PM: Lawra Peczerska i Lawra w Poczajowie. Ta ostatnia jest takze miejscem pielgrzymek dla prawoslawnych innych kosciolow prawoslawnych, takze dla unitow , ba nawet katolikow ( sam wiedzialem jak szczerze katolicy ukrainscy sie tam modla).
Oczywiscie administracyjne centrum Patriarchatu Moskiewskiego jest narzedziem w rekach prawoslawnego Putina watpie jednak czy bedzie ono „na zawsze” sterownym czynnikiem politycznym. Instytucje o wielowiekowych tradycjach maja wysoko rozwiniety instynkt samozachowawczy.
Mnisi z Lawry Poczajowskiej przez caly czas trwania II RP mierzyli czas wedle Rosyjskiej miary, byla to demonstracja ich Rosyjskiego patriotyzmu. Ilekroc jeszcze zdarzy mi sie odwiedzic Lawre bede pytal mnichow o godzine. Mysle ze kiedys, niedlugo za mojego zycia, bede mogl
powiedziec, juz pora, juz czas dla Ukrainy w UE.
Rano czytam o porozumieniu Janukowycz -Juszczenko ,więc niewypada komentować i udawać się nie zna wyniku .Obaj poszli” po bandzie”!!! . Beda wybory a po 30 wrzesnia Ukraina to dalej niewiadoma ,pod rosnacym wpływem energetycznym Rosji . Czeka nas długi proces XXI wieku zbliżania sie Ukrainy do UE .
Lech Kaczyński – ma znaczenie jako Prezydent RP , ale nie ma znaczenia jako osobowość polityczna w Europie – jest słabiutki wieloformatowo ,Jego zapowiedż ,że będzie mediować jak go zaproszą -nic nie znaczy poza osmieszaniem siebie samego .Czytam ,że jego brat Jarosław jedzie do Sanktuarium w Piekarach ŚLĄSKICH . Duża beszczelność jechać na G.ŚLĄSK -religia wykorzystywana instrumentalnie . Tam doroczne spotkanie Mężczyzn i młodzieńców .On nie jest już młodzieńcem ,więc po co tam jedzie .?
Tercet:Bernard, Bobola, Jasny Gwint
Blog jest jak natura noca. Hiena swoim radosnym spiewem oznajmia ze zdaje sie jej iz znalazla to co jej idzie w smak. Na sopran hieny odpowiada
Czarny Zuk radosnym barytonem, cieszy go ze sie pozywi na produktach Hieny.
Puchacz pucha nie a propos, i oglasza ze caluje swego idola tam gdzie ponoc inni caluja capa.
Glosy „pustyni i puszczy”, mentalnosci tez z tej narracji.
Historia oddzialywan Polski i Ukrainy siega 500 lat. W tym okresie Ukraincy wniesli do kultury Rzeczpospolitej tylko dwa istotne wklady: zywiolowy antysemityzm i barszcz ukrainski. Nie wiadomo czy jest to wplyw nadmiaru spozywanych tluszczow czy tez swobodnej konsumpcji napojow wyskokowych ukrainskie „towarzystwo” wykazywalo sie juz niejednokrotnie w historii nadmiarem temperamentu. Bardzo czesto mialo to oplakane skutki dla ich sasiadow. Z historycznej perspektywy warto tu przytczyc palme meczenska jaka uzyskal Sw. Andrzej Bobola czy blizsze nam w czasie przygody ukrainskich brygad SS pacyfikujacych Ochote i Wole. Warto tez pamietac przy skladaniu wiencow pod pomnikiem upamietniajacym rezunow UPA, ze przynaleznosc do tej organizacji jej czlonkowie osigali po wlasnorecznym zdekapitowaniu okolicznego Polaka. Stad westchnienia do uczynienia z Ukrainy nastepnego czlonka EU wydaja mi sie nieco nieprzemyslane. Nie wydaja mi sie tez rozsadne starania by ulatwic naplyw ukrainskiej „czerni” do Polski w sytuacji gdy, jak najwyrazniej widac, nie brakuje tam lokalnego materialu a ewentualne braki sa z nadwyzka wyrownywane wycieczkami angielskich „turystow”.
Waldemarze 120;13 – Bardzo celna uwaga, co do mediacji prezydenta, jak też pielgrzymki premiera do Piekar Śl.
Też się zastanawiałam, czy on tam się udał jako młodzianek, czy też zaczyna się w nim budzić mężczyzna.
Być może będziemy jeszcze świadkami posadzenia drzewa i chrzcin?
Bo dom ma; po tatusiu. 1/6.
Mnie zafrapowała kwestia spadkobrania po najdłuższym życiu mamusi…
No bo pieniądze na jej koncie, pozostaje brat bliżniak i potomstwo…
Może być ciekawie.
Drogi Redaktorze, czynnik przynależności lub nie do jakiejś religii na pewno wpływa na poglądy ludzi. Od Ukrainy lepiej znam Czechy, kraj całkowicie zlaicyzowany, gdzie religia na pewno nie odgrywa większej roli. A mimo to większość znanych mi Czechów reagowała negatywnie na księży z Polski, ich typowa reakcja to zapytanie, czy uważamy ich za Murzynów, których chcemy skolonizować i dlatego wysyłamy naszych misjonarzy. Obawiam się że na Ukrainie antagonizmy, wynikające z róznic religijnych, wzmocnione stereotypem „polskiego pana” będą znacznie silniejsze.
P.S. Ostatnio wszedł na ekrany nowy film Jirziho Menzla „Obsługiwałem angielskiego króla” Polecam. Torlin, musisz go koniecznie zobaczyć, może wtedy zrozumiesz (a może polubisz) Czechów, Wojtka z Przytoka pewnie nie muszę namawiać. Pozdrowienia.
Do opinii Torlina 26 maja 9:08
Bardzo watpię, czy, „Rosja będzie musiała przystosowac się do Unii” (przepisy, instytucje, etc), jak Pan pisze. Rosja będzie prowadzić grę z Unią, ale nic więcej. Tym mniej, jeśli centrum politycznego świata przesunie się na Daleki Wschód, co jest wyobrażalne w perspektywie 30-40 letniej. Poza tym w Rosji zawsze istniał głęboko nieufny stosunek do cywilizacji Zachodu, poczucie niższości zmieszane (jak często bywa) z poczuciem wyższości. I wreszcie, nie sądzę, by Zachód, czy Unia jakoś promowała takie zmiany, o jakich Pan pisze. Zachód interesuje stabilność, przewidywalność Rosji i jej gotowość do kooperacji. Gdyby demokratyzacja i przejmowanie standardów europejskich miały nawet na względnie krótko tę stabilnośc i przewidywalnośc podkopać, Zachód tego kierunku ewolucji nie poprze.
Anns!
Nawet nie będzie musiała, a robi. Wszyscy robią ten sam błąd, mylą fakty gospodarcze z nowomową. To, co opowiadają Rosjanie, to jedno, a to co robią, to drugie. Akurat przez przypadek w blogu Pana Waldemara Kuczyńskiego na te tematy wypowiadała się Zosia, która świetnie się zna na transporcie i w tym się specjalizuje:
http://kuczyn.com/2007/05/25/drapieznik-podchodzi/#comment-24812
Zosia pisze: „do końca tego roku należałoby wprowadzić system satelitarnej kontroli przepływ ładunków w transporcie kolejowym. Wszystkie kraje ościenne ze Szwecją i nawet Rosją to robią, Rosja nawet dopasowuje swój system satelitarny pod ten unijny system, wdrażają jednolite z UE procedury.
A Polska? Ano obudzi się w ręką w nocniku, gdy wszelkie ładunki tranzytowe ominą nasz kraj, albo jeśli już przejadą – to w składach kolejowych obcego, nie polskiego przewoźnika. Nie wykluczone, że rosyjsko-niemieckiego. Nie ze względów politycznych, ale ze względów technicznych, a przede wszystkim bezpieczeństwa ładunku”.
Rosja zawsze miała bardzo zdolnych ekonomistów, inżynierów, wynalazców.
Mnie się wydaje, że cała końcówka Twojego wpisu brzmi dla mnie jak z XX, a nie XXI wieku, że Zachód tego nie poprze, o poczuciu niższości. A to jest XXI wiek, albo się coś wprowadzi, co ma wymiar globalny, albo znika się z rynku. I do tego nie jest potrzebna stabilność i przewidywalność. To będzie brutalna gra o wymiarze światowym.
A za 30 – 40 – 50- lat – to problemy będą wymagały rządów ogólnoświatowych w pewnych dziedzinach, a w każdym razie ogólnokontynentalnych. Tak samo myślą Japończycy i Hindusi, oni nas (Unię) nie traktują jak wrogów, wręcz przeciwnie, uważają że w niedalekiej przyszłości dojdzie do połączenia gospodarek Chin i Indii, a być może i Japonii, a następnie przyjdzie porozumienie z Unią i ze Stanami. Ja wiem, że to zaczyna się od rozstawu bolców we wtyczce i uzgodnienia jednolitego napięcia prądu, ale później to pójdzie lawinowo. Świat się zmienia w takim tempie, że kto się nie zabierze z tym ekspresem, to będzie miał kłópoty ze wskoczeniem do środka. Polska na szczęście jest w Unii.
Panie Adamie !!
Z przyjemnością posłuchałem Pańskich opini w dzisiejszym Skanerze TVN24 . Jednocześnie przesyłam wyrazy współczucia , że wypadło występować panu z Głównym PRZECIEKOWYM IV RP Janickim z tygodnika ” Wprost „>
Ryknąłem śmiechem , kiedy Przeciekowy przedstawiał się ,iż kilka lat pracował jako dziennikarz śledczy ??!!.Jemu dostarczali i dostarczają infromacje ze Służb -teraz IV RP i z IPN . Nie ciekawi mnie mechanizm przecieków organizowany przez IV RP i jakim żołnierzem w tym procederze jest – Przeciekowy .
Zauważam tylko , że Janicki jest żywym dowodem jak czytanie materialów bespieki krzywi Osobowość człowieka co widać u takich mistrzów jak Wassermann czy Maciarewicz.
Taki sposób działania ,jak dzisiaj w związku z gangsterem Michalskim ,powoduje ,że podejrzani już „matacza na wolnosci ” Więc sprawa jest procesowo spalona . Wniosek, chodzi o DYM !! i troche ognia ,a nie o sprawę .
Z Pozdrowieniem
Waldemar
„podzielę się z Wami obserwacjami mojego kumpla który mieszka w Kijowie”
No i co?
Niestety, religia to nie religioznawstwo, co innego idee teologów a co innego odruchy masy wierzących.
Religia to pierwszy odruch, zanim jeszcze zacznie się myśleć. Od prawie tysiąca lat ortodoksi boleją nad rzezią w Konstantynopolu (dzieło krzyżowców) i nie ma powodu żeby o niej szybko zapomnieli. To dokładnie jakby dyskutować wypowiedzi różnych polskich hierarchów współczesnych na temat żydów. I oprzeć się na wnioskach z tej dyskusji żeby sądzić o antysemityźmie w Polsce. Jedno nie ma z drugim nic wspólnego.
Dana, jak jest z tą godziną u ortodoksów? To inna strefa czasowa czy też ruskie zegarki jak zawsze źle chodzą?
Pozdrawiam
grzes
Torlin!
U podstaw Twoich przewidywań leży założenie, że wszystkim steruje i będzie sterował rynek, rynek i jeszcze raz rynek, i to chyba w wersji neoliberalnej. Odpowiedzią na globalizację może byc jednak również izolacjonizm, protekcjonizm, i całe mnóstwo strategii, które do obrazu jaki przyszłości, jaki przedstawiasz niezbyt pasują. Poczekamy (my – albo nasze dzieci), zobaczymy. Zwłaszcza, jesli świat – a zwłaszcza UE – dopadnie kryzys energetyczny.
Zresztą dopasowanie regulacji dotyczących rozmiarów wtyczek czy szerokości torów nie przekłada się na przejmowanie praw demokracji. Sprawny rynek i gospodarka wcale nie potrzebuje demokracji, wystarczy oświecony absolutyzm – kiedys pisał o tym zdaje się Berlin – a że to fakt, wystarczy spojrzec na Chiny.