Zlitujcie się z ojcem Hryniewiczem

Bolesna sprawa ks. Wacława Hryniewicza. Polska nie słynie z teologów wzywanych na dywanik przez spadkobiercę Inkwizycji. Poznałem go przed laty, zrobił na mnie wrażenie chrześcijanina z prawdziwego zdarzenia. Zamiast politykowania i antysemickich dowcipów, otwartość na rozmowy o Bogu, Kościele, chrześcijaństwie – bez stereotypów, bez kadzenia komukolwiek z możnych Kościoła, ale też pełnych woli zrozumienia stanowiska innych.

Intrygowało mnie, jak Hryniewicz daje sobie radę w KUL, któtego jest profesorem od ekumenizmu. Nie żeby KUL był antyekumeniczny, lecz teologia Hryniewicza była radykalna, a katolicka ortodoksja nie lubi radykalizmu. Hryniewicz w wielu rozmowach i książkach powtarzał myśl, bliską i Miłoszowi, że w Bogu nastąpi przemiana wszystkiego co skażone złem, a piekło okaże się puste.

Dla Hryniewicza Bóg jest raczej miłujący i miłosierny, zachęca do przebaczenia i pojednania, niż feruje surowe wyroki wiecznego potępienia. I oto przychodzą wieści, że ciężko chory teolog z Lublina ma kłopoty z władzą kościelną na najwyższym szczeblu. Watykańska Kongregacja Doktryny Wiary zakwestionowała katolickość artykułu Hryniewicza ogłoszonego w internetowym piśmie teologicznym Open Theology w 2007 r. Sekretarzowi Kongregacji (przedtem kierował nią kard. Ratzinger) abp. Amato tekst wydał się chaotyczny, emocjonalny, nie wykazujący dostatecznego szacunku wobec urzędu kościelnego.

O co poszło? O to, że Hryniewicz twierdzi, że Watykan cofa sę w eklezjologii i teologii ekumenizmu do czasów przed II Soborem Watykańskim, choć oficjalnie głosi pełne zaangażowanie w dzieło soboru. Hryniewicz pisze, że podziela ból i smutek chrześcijan niekatolików, którzy byli dotknięci niektórymi świeżymi watykanskimi dokumentami na temat statusu Kościołów chrześcijańskich. Odebrali je one jako odejście od soborowego ducha partnerskiego dialogu.

Dodam od siebie, że ludzie niewierzący i niepraktykujący mogą mieć kłopot a nawet ubaw, kiedy słyszą, że protestant czuje się upokorzony, kiedy chrześcinanin katolik ogłasza go jakby chrześcijaninem drugiej kategorii, bo należącym do wspólnot religijnych, które Kościół Rzymski nie uważa w pełni za Kościoły. A jednak ból i smutek protestanta jest autentyczny i godny szacunku.

KOngregacja w liście do Hryniewicza zażądała, by w odrębnym tekście dokonał krytycznej rewizji tez swego artykułu. Teolog odpisał, że działał tak jak mu każe sumienie i miał dodać, być może w geście łagodzenia, że więcej nie będzie komentował dokumentów watykańskich. Ostatecznie przełożony oblatów (Hryniewicz jest oblatem) wnioskował do Watykanu, by nie poddawać lubelskiego teologa sankcjom dyscyplinarnym (np. zakaz wypowiedzi).

Leży mi na sercu idea ekumeniczna, ks. Hryniewicz jest jednym z najwybitniejszych ludzi jej oddanych w Polsce i nie tylko w Polsce, ma ogromny dorobek. Jeśli on może trafić na cenzurowane w Kongregacji, to co dopiero młodzi adepci ekumenizmu, jego uczniowie czy miłośnicy. Sygnał jest jakby taki: nie idźcie śladem tych teologicznych fantazji Hryniewicza o powszechnym zbawieniu.   

Sprawa nabiera rozgłosu. Kanclerz KUL abp Życiński zabiera głos i zarzuca internetowemu pismu, że przekłamało oryginał w angielskim przekładzie. Podwójnie ciekawe. Może to być albo próba odwrócenia uwagi od KUL, za który Życiński odpowiada jako ordynariusz, a w którym jak się okazuje pracuje teolog nieprawomyślny w perspektywy magisterium Kościoła. Lepiej na wszelki wypadek przerzucić odpowiedzialność na redakcję Open Theology, która jakoby zmanipulowała Hryniewicza do własnych, antywatykańskich celów.

Po drugie, ciekawe byłoby, że poważne niezależne międzynarodowe gremium teologiczne posunęłoby się do takiego nadużycia. Trudno mi w to uwierzyć. Tym bardziej, że znam poglądy Hryniewicza i jego pochwałę teologicznej ,,polifonii”. O co więc naprawdę chodzi? Czemu szarpie się Hryniewicza i kto napisał donos do Watykanu? Zlitujcie się z ojcem Hryniewiczem, to naprawdę świadek Ewangeli.