Kant patrzy na Wolszczana
Skasowany kolejny wybitny. Mieliśmy astronoma z pierwszej światowej ligi, ale co tam, wyhodujemy sobie nowego, a sprawiedliwości musi stać się zadość.
Nie chcę o lustracji, czy jest słuszna czy nie i na jakich zasadach i co zrobić z IPN itd. Fakty są takie, że jest lustracja, i jest IPN, i prezes Kurtyka, i panowie G i C, i że na tym tle wystąpiły w społeczeństwie głębokie, chyba niepokonywalne, podziały. Ja byłem generalnie za, ale odkąd teczki zamieniły się w amunicję do walki z przeciwnikiem politycznym, przestałem.
Sprawa Wolszczana (sądinąd rad bym poznać opinie o niej uczniów astronoma z Torunia) wyskoczyła tak raptem, że trudno było oprzeć się wrażeniu, iż to dlatego, by dorzucić do lustracyjnego pieca. Niedługo po Wolszczanie wyskoczyła sprawa Borodziejów – ojca i syna. Według syna, do obiegu publicznego trafiły materiały, których jemu, synowi, odmówiono, co jest sprzeczne z prawem. Obie sprawy trafiły do mediów, kiedy ważą się losy budżetu IPN. Może to przypadek, a może nie. Nie wiem.
Patrzę na dyskusje TV o astronomie. Co mnie w nich uderza, to to, że niektórzy ludzie przy tej okazji serwują nam frazesy o tym, że ład moralny musi być. Ładu moralnego nie tworzą paragrafy ustawy o IPN. Ani wyroki fundamentalistów lustracji. Tworzą go ludzie dokonujący wyborów na rzecz dobra, najlepiej świadomie i dobrowolnie.
To dlatego nawet na samym dnie, w kacetach i gułagach możliwe było bohaterstwo etyczne, czyli świętość. Ład moralny był i działał. Wolszczan nie jest bynajmniej bohaterem, chyba że nauki, ale wyciąganie jego sprawy, tak jak ją znam z mediów, nie znajduje usprawiedliwienia. Jaka z niej płynie nowa nauka moralna? Nie wierzę, by po jej nagłośnieniu cokolwiek się w Polsce zmieniło etycznie. Za to powstała znów okazja do oracji naszych Katonów.
Trudno znieść ton ludzi dwa razy młodszych występujących w szatach sędziów i stróżów moralności przeciwko człowiekowi, który moim zdaniem starał się zachować przynajmniej teraz przyzwoicie. Pewnie tak samo musieli zachowywać się ZMP-owcy rugający za burżuazyjne poglądy przedwojennych profesorów.
Kant mówi jasno: gwiaździste niebo nade mną i prawo moralne we mnie. Jakoś mi to pasuje do sprawy astronoma.
XXX
Jeszcze o sprawie Hryniewicza. ,,Wodnik53” – piszę o Hryniewiczu, a nie o historii inkwizycji, Kościoła, czy Watykanu. W tym sensie ta konkretna sprawa, sprawa żywego konkretnego człowieka, jest właśnie czymś nowym pod słońcem. Blog nie jest o abstrakcyjnym problemie stosunku Kościoła do wolności dociekań teologicznych, lecz o cierpieniu człowieka wciągniętego w jakąś kościelną wirówkę nonsensu. Anns, sceptyk – dziękuję i polecam uwadze ,,Krzysztofa Bramorskiego” (swoją drogą doszukiwanie się w w tym blogu pogoni za sensacją uważam za ignorowanie meritum. Eddie – nie mam tak pesymistycznegi cynicznego obrazu Kościoła i Watykanu i właśnie dlatego piszę o Hryniewiczu. Nie przekonują mnie także wpisy typu: czy Pan nie rozumie, że instytucja musi się bronić przed takimi naiwniakami czy też antyortodoksami. Nie jeden z wielkich teologów katolickich bywał przez Kościół potępiany, a potem wracał do łask, w XX w. choćby de Lubac czy Congar. Antynazista – wpis zdradza dogłębną nieznajomość tematu, może warto poczytać o idei apokatastazy i samego Hryniewicza, a nie pchać się z tym Hitlerem. Łukasz – przykro mi, ale nie mam tu dobrych doświadczeń. Czy to biskup, czy prałat czy proboszcz – w Polsce jak nigdzie indziej na świecie rozmowa (jeśli swobodna, sami swoi) zaczyna się i kończy od polityki, a w antraktach są właśnie te kawały. Na pocieszenie dodam, że najlepsze kawały o księżach słyszałem od księży. Anuszka – dzięki za interesujący przyczynek.
Komentarze
Tu sie roznimy, panie Adamie. Sprawa Wolszczana byla oczywiscie wyciagnieta w celu politycznym, ale z polityka ma niezbyt wiele wspolnego. Ten pan tlumaczy sie mowiac, ze takie byly wowczas standardy. Nie rozumiem jak pan, panie Adamie, moze przystac na takie tlumaczenia. One sa po prostu falszywe. W srodowisku akademickim donoszenie do UB bylo w latach 70. i 80. najwieksza zbrodnia moralna. I oczywiste to bylo dla kazdego.
Wydaje mi sie, ze pomysl by spytac w Toruniu co mysla uczniowie i koledzy prof. Wolszczana jest jak najbardziej godny realizacji. Czy Polityka nie moze wyslac do Torunia jakiegos inteligentnego dzienniakrza zeby zrobil o tym reportaz? Jestem pewien, ze wiecej dowiedzielibysmy sie z rozmow z astronomami z Torunia niz czytajac metne i wrecza skandaliczne tlumaczenia „Langego”. Przebaczac, owszem nalezy, ale ludziom, ktorzy rozumieja to co zrobili. Pan Wolszczan, jak widac z jego wypowiedzi, do dzis nie rozumie co robil w latacj 70. i 80. To smutne. I dziwie sie, ze pan go broni.
Panie Redaktorze !
Historia Kościoła, inkwizycja, św.Oficjum (czy Kongregacja Doktryny Wiary), wolność i stosunek do niej wspólnoty etc. to są wszystko konkretne, jednostkowe sprawy, żywych ludzi, czujących, może żarliwie wierzących i chcących „zmieniać” rzeczywistość kościelną na miarę czasów (i swoich poglądów). Hryniewicz, Curren, Kueng, Drewermann, Boff itd. to są konkretne personalne przypadki łamania wolności sumienia i badań teologicznych. A czy to, iż Hryniewicz jest Polakiem (a pozostali – nie) coś w przedmiocie dyskursu zmienia ? Chyba Pan Redaktor nie dość dokładnie zrozumiał moje intencje – powtarzam więc: sprawa przywoływania Hryniewicza do „porządku” przez stosowny (i powołany do tego) Organ watykański jest nie nową i nie można być zaskoczonym, znając praktyki Kk z przeszłości. To jest po prostu „tradycja” i praktyka tej organizacji. To „duch czasów” wiejący w Kk od encykliki przywoływanej przeze mnie w poprzednim wpisie – Paweł VI HV.
A ta „kościelna wirówka nonsensu” jest właśnie tą tradycją Panie Redaktorze powtarzaną od wieków – czyżby Pan był zaskoczonym ? A może to te idealistyczne spojrzenie na rzeczywistość nie pozwala spojrzeć jednak „prawdzie w oczy” ?
Myślę, że mój poprzedni wpis tak spotponowany przez Pana w PS-ie felietonu jest jak najbardziej konkretnym i życiowym. Dot. przecież bezpośrednio spraw ważkich, wpływających właśnie na te jednostkowe, personalne przykrośdci, często tragedie, osób duchownych wkręconych w machinę tej instytucji (o określonym profilu i tradycji).
Pozdrawiam.
WODNIK53
A ja nie wiem, czy współpraca z SB i kontrywiadem wojskowym to jest to samo?
Panie redaktorze,
Z tym skasowaniem to Pan przesadził. Dalej mamy wybitnego astronoma. Ten astronom od dawna pracuje w USA, i podejrzewam, że jego uczniowie i współpracownicy nawet nie wiedzą co to SB.
Pewien jestem, że naonczas dr Wolszczan pewien był, że wiele nikomu zaszkodzić nie może. Opozycja , czy zgoła nieprawomyślność na UMK w zasadzie nie istniały i konia z rzędem, kto wykaże, że było inaczej. Więc nie róbmy niepotrzebnych wiatrów.
Ot, zdażyło się, że jednemu, co mu się zdało, że jest wybitny, można dokopać. No to hajże!
Zwyczajnym naukowcom, to jakoś nie przeszkadza. Tylko tym bardzo ideowo nadętym. Służę szpilką.
Wiem, ze astronomia ma niewiele wspolnego z etyka. Ale po wywiadzie Profesora z K. Durczokiem mam watpliwosci, co do sposobow i stylu w jakim robil on kariere naukowa. Byc moze w PRL nie bylo innych mozliwosci. Moze dlatego, kiedys zdecydowalem sie na emigracje do innego kraju, gdzie te wszystkie sprawy wydawaly sie prostsze. Ale jak pamietam ze studiow, mialem kolegow, ktorzy takze byli utalentowani naukowo i nikt nie dal im szansy na awans. Nie wiadomo, czy Profesor byl rzeczywiscie tym Jedynym, czy tez byli inni, ktorzy byli bardziej od niego utalentowani, ale nie poszli na podobny kompromis zyciowy. To chyba tyle. Teraz ten skandal to czasy przebrzmiale. Tak naprawde nie wiemy, co Profesor robil jako TW. Donosil, na kogo? w jakiej sprawie? Wykanczal konkurentow do miejsca na uczelni i stypendiow? Pisal nieprawdziwe raporty, jak bohater powiesci G. Greene’a „Our man in Havana”, tak dla zartu i przetrwania?
Wielu ludzi pamieta chyba sprawe Elii Kazana i jego role w latach 50-tych. Sa ludzie w Hollywoodzie, ktorzy uznaja go za wspanialego artyste i kanalie w jednej osobie. A niektorzy widza w nim tylko kanalie.
Panie Redaktorze,
temat prof. Wolszczana jest walkowany od paru dni po sasiedzku:
http://naukowy.blog.polityka.pl/?p=205
Opinie są bardzo zroznicowane. Mnie osobiście zaciekawiło przywoływanie przy okazji sprawy prof. Wolszczaka jakiegoś imperatywu moralnego, który miałby szczególnie obowiązywać naukowców i nauczycieli akademickich. Pozwolę sobie zacytować moja opinie na ten temat:
(…)
obsd pyta:
?Jaki poziom osiągnięć naukowych zwalnia od bycia przyzwoitym człowiekiem, całkowitym oportunistą lub nie-sprzedawania się za parę groszy??
Ja nie wiem. A Ty wiesz ? Ja myślę, że jedno nie ma absolutnie związku z drugim.
Być może moje intencje nie są czytelne do końca, a więc powtórzę raz jeszcze: ja ani nie bronie, ani nie potępiam Wolszczana. Czynię to mniej więcej dlatego, że znając na swój sposób środowisko wielu placówek badawczych, nie tylko w Polsce, śmiem twierdzić, że wśród naukowców jedni donoszą do SB, inni nie donoszą, ale i tak są bydlakami. W polskim piekiełku XXI-go wieku oburzenie wzbudza to pierwsze, lecz to drugie? wzbudza jakby mniej. Dlaczego ? Czy dlatego, że na donosicieli są teczki w IPN, a na skurwieli nie ma ? Nie ma IPNa, czyli Instytutu Pamięci Naukowej, gdzie dokumentowano by przejawy zerowości moralnej czy etycznej, bo przecież to moralność ponoć ma być tak ważna dla bycia naukowcem, ważniejsza od tego, czy ktoś donosił. Czy rzeczywiście ma to jakieś znaczenie ? – nie wiem.
Ale skoro problem tzw. poziomu moralnego kadr akademickich traktowany jest wybiórczo i jednostronnie, to może dzieje się tak dlatego, że moralność czy etyka w szerokim tego słowa znaczeniu, a nie tylko w znaczeniu zawodowym, mają niewiele wspólnego z byciem naukowcem ?
Chwała Materii, że istnieją tacy ludzie jak prof. Paczyński. A teraz popatrzmy wokół siebie i policzmy, ilu jest Paczyńskich, a ilu? może bez nazwisk, bo każdy będzie wiedział, o kogo chodzi. A mimo to wszyscy mają swoje miejsce w nauce. A więc jaki jest naprawde ten związek moralności z byciem naukowcem ?
(…)
i jeszcze:
(…)
Zresztą jaka jest naprawdę różnica między np. donoszeniem do SB a naukowym podkładaniem nogi zdolniejszym, ale niżej usytuowanym w hierarchii pracownikom naukowym ? Pytam o różnice z punktu widzenia moralnego, skoro już o moralności naukowców tu mowa. Dziś epatujemy się tym, że ktoś był/jest kapusiem, ale do tzw. codziennych świństw i świństewek o charakterze niepolitycznym jakoś przywykliśmy, i choć zdarza nam się syknąć z odrazą na wieść o tym, że doc. X został zgnojony przez pro Y, to kończy się z reguły na szemraniu po zakamarkach korytarzy na wydziałach, i to na szemraniu niezbyt długotrwałym, właśnie dlatego, że jesteśmy niejako przyzwyczajeni do tego, że droga naukowa (czy w ogóle życiową) usłana jest podstawionymi nogami przez ?życzliwych?. Honor staniał dziś i przepisy o wysokości poziomu moralnego, jaki ma się brać pod uwagę przy doborze kadr uniwersyteckich można sobie chyba wsadzić gdzieś?
(…)
W pełni zgadzam się z Pańskim tekstem, w tym z obserwacją, że rośnie nam pokolenie nowych oskarżycieli, i to bynajmniej nieposilkowych, Katonow.
Honor z pewnością potanial. Ale odwaga również, szczególnie wybiórczo wspierana ochłapami z IPN.
Pozdrawiam.
To nie jest dwojaka ocena, tzn. czy mozna oddzielic zaslugi w tym przypadku p.Wolszczana dla nauki ,scislej astronomii od jego postawy moralnej,sam sie przyznal do wspolpracy co sie chwali za odwage cywilna bo przy takich historykach jacy sa w IPNie to predzej czy pozniej i na jego temat by ktos napisal wyolbrzymina ksiazke o jego rzekomych lub wydumanych zaslugach dla SB i utrwalania wladzy ludowej.Te jego tlumaczenia ze owszem wspolpracowal ale nie uczynil nikomu zadnej krzywdy nie wydaja sie prawdopodobne bo niby jak wspolpracowal z instytucja zajmujaca sie szpiegowaniem wlasnych obywateli?. Tak czy inaczej trudno jest ocenic czy to ze dzieki tej wspolpracy mogl dojsc do tachich osiagniec w swojej branzy o jakich mowa w gazetach i czy to i jego zaslugi w tym wzgledzie zrownowazaja te dwie rzaczy, pozostaje do rostrzygniecia. Fakt ze zamierza sie wyniesc z Polski wcale nie dodaje mu chwaly ani autorytetu, i tyle
Drogi Gospodarzu !!!
Nie wiem czy nie poszedł Pan drogą zbyt oczywista ( gwiazdy ?Wolszczan ) ja proponowałabym w to miejsce inne stwierdzenie mistrza z Królewca :”miejcie odwagę posługiwać się rozumem” tylko sadzę że to takie wołanie na puszczy i drugi króciutki wtręt nie pamiętam kiedy red. Żakowski przeprowadził wywiad z prof. Gadaczem urywek z niego :
red . Żakowski :Ja ostatnio wciąż słyszę o zasadach moralnych prof . Gadacz :
Ale kiedy ktoś publicznie mówi o zasadach, to niemal zawsze czuje się w obowiązku puścić do słuchaczy oko. Wszyscy rozumieją, że to nie jest poważne. A poza tym, jeśli się nawet jakieś zasady uznaje, to głównie jako obowiązujące innych. Dla siebie zawsze mamy dobre usprawiedliwienie. Każdy już rozumie, że jak ktoś publicznie odwołuje się do wysokich wartości, to raczej nie po to, żeby się nimi kierować, tylko po to, żeby komuś tymi wartościami dołożyć. I ogół się na to godzi. Sporadycznie zdarza się jakiś krzyk rozpaczy. Taki jak artykuł prof. Barbary Skargi, która ku zaskoczeniu wszystkich nagle upomniała się o zwykłą przyzwoitość. To pojęcie zanika
tak tylko do zastanowienia , najlepiej obrzuca się błotem ale trzeba pamiętać ,ze można nim również oberwać pozdrawiam nietoperzyca
cały wywiad http://www.polityka.pl//Text03,1150,166201,18
Przypadek współpracy prof. Wolszczana nie jest raczej podobny do przypadku Kazimierza Koźniewskiego, który donosił na kogo się tylko dało: kolegów z harcerstwa, pisarzy, kombatantów, księży, kolegów z redakcji „Polityki”. Wolszczan starał się chyba nie szkodzić, ale czy rzeczywiście nikomu nie zaszkodził, można by powiedzieć po dokładnym zbadaniu sprawy.
„Trudno znieść ton ludzi dwa razy młodszych występujących w szatach sędziów i stróżów moralności przeciwko człowiekowi, który moim zdaniem starał się zachować przynajmniej teraz przyzwoicie. Pewnie tak samo musieli zachowywać się ZMP-owcy rugający za burżuazyjne poglądy przedwojennych profesorów.”
Panie gospodarzu,
Gdzie pan dostrzegl przyzwoitosc Profesora? Aby nie bylo watpliwosci. Jako naukowiec jest dla mnie wielki. Bliski nagrody Nobla. Jako czlowiek spadl prawie na dno. Wynosi sie z Polski bo zagladaja w jego zyciorys. Dupek z niego panie gospodarzu. Zagladneli i znalezli. Co robi wtedy czlowiek na poziomie. Moze polemizowac, odpierac zarzuty, lub przeprosic za chwile slabosci. Wypiac sie na mnie, na pana , na Polske jest zdumiewajace. Ma racje inny publicysta piszac „Aleksander Wolszczan zapowiedział wybitnie i dobitnie, że wynosi się z Polski,…Co można do tego dodać? Chyba wyrazić żal, że nie opuścił PRL, kraju, który te życiorysy kształtował. Jak się wydaje, do dziś.”
@kobajurek
Może i masz racje w ocenie ludzkiej strony profesora. Ja podkreślam fakt że po 89 r. i po swoim wielkim sukcesie wrócił on do Polski choć wcale nie musiał i gdyby pracował na jakimś zagranicznym uniwerku sprawy by po prostu nie było bo jego kolegów to co robił przed 89 nie obchodziło by nic a nic.
Zachciało mu się jednak kształcić młodzież w ojczyźnie. I teraz płaci cenę. Bez taryfy ulgowej bo taka nie przysługuje w IPNie ani noblistom ani Herbertowi.
Jedyny skutek tej sprawy to katonowskie uniesienie części naukowców (im mierniejszych tym większe) i permanentna emigracja uczonego.
Dla mnie „prawda” nie była warta swojej ceny.
Okazało się, że nie mamy prawa do pogardliwego traktowania naszych sąsiadów, bo tak jak „niewolnicza Kacapia” była przesiąknięta donosicielstwem, „Stasiland” obstawiony szpiclami, tak i nasze byłe państwo Polska Rzeczpospolita Ludowa wcale nie było lepsze.
Koniec z puszeniem się, że „u nas wykluczone” i że „to nie leży w w naszej naturze”…
Panie Redaktorze,
Tak sobie czytam ostatnie 2 wpisy na Pana blogu i jedyną konkluzją jaka mi sie nasuwa jest głęboki żal ze nie mieszkam w Czechach kraju wolnym od naszych narodowych absurdów.
Słowo do Kecaja: Popieram twoja sugestie odnośnie ekspedycji Polityki do Torunia. W przeciwieństwie jednak do ciebie przypuszczam a nawet mam pewność, że ze świętym oburzeniem braci studenckiej raczej nie będziemy mieli do czynienia sprawa lustracji jest bowiem jak makaron ciągliwa i nużąca i śmiało mogę powiedzieć ze dla ludzi urodzonych po 85 roku jest sprawą odległą mglista doprawdy dlaczego ach dlaczego nie możemy spojrzeć w przyszłość tylko taplamy się po pachy w przeszłości.
Szanowny Gospodarzu, proponuję również cytat z innej księgi: „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”.
Nastała ostatnimi czasy w prasie moda rodem wprost z magla do grzebania różnym wybitnym postaciom w życiorysach. Wielu zadaje sobie pytanie o postawę profesora sprzed 30 lat, niewielu zaś zastanawia się nad moralnym aspektem uczestnictwa w publicznym linczu i zakres własnego prawa do sądzenia innych.
Mam wrażenie, że obecne lata przejdą do historii jako czasy kompletnego zidiocenia i upadku obyczajów.
Panie Redaktorze,
najpierw kilka słów do Pańskiego komentarza na temat mojego wisu pod Pańskim poprzednim postem.
Kościół to bardzo złożone i dowolnie pojemne intelektualnie zjawisko. W poprzednim Pańskim wpisie ograniczył się Pan do wątku ks.Hryniewicz- Watykan karcący tego pierwszego.
W tym kontekiście Watykan ,w moim przekonaniu wystąpił głównie jako instytucja administracyjna, czyli jako państwo Watykan. Nie wiem jak dla Pana , ale dla mnie państwo Watykan, to od samego początku istnienia to twór na wskroś cyniczny. Watykan to państwo, które stwarzyło istoty boskie wraz z całym zapleczem, które to dzieła na kolejnych soborach dowolnie modyfikowało , zależnie od sytuacji i widzimisię wodzów
tego państwa. Równocześnie od samego prawie początku ,wodzowie tego państwa , dekretami soborowymi „zaklepywali” dla siebie prawo absolutnej!!! wyłączności na swoje „dazieła” i pełnej nieomylności swoich szefów. Darujmy sobie po co to robili.Cel był bowiem zawsze ten sam, tylko interpretacje różne .
Analogiczną sytuacją mogłoby być działanie np. jakiejś wytwórni filmowej , np .Columbii , która w swoim czasie utworzyłaby w ramach swoich strukturAmerykańską Akademię Filmową, przyznającą Oskary, która narzuciłaby wszystkim zainteresowanym swój monopol na jedynie słuszne wyroki i swoją nieomylność, a wszystkie dzieła Columbii namaszczałaby taśmowo na dzieła genialne. Taki moim zdaniem jest charakter Watykńskiego cynizmu.
W związku z powyższym, mam dwa pytania:
1. Jak opisywać cynika, żeby samemu nie być posądzonym o cynizm?
2. Czy relacjonowanie zdarzenia tragicznego, np. tonącego statku, jest emanacją pesymizmu sprawozdawcy, czy zwyczajną relacją ?
Na zakończeenie tego wątku pragnę dodać, że mnie ,jako człowiekowi, ateiście, duchowość ks, Hryniewicza jest pokrewna/…/
Jeśli chodzi o prof Wolszczana, to nie czuję się powołany do jego oceniania. Stać mnie na kilka wolnych skojarzeń, niekoniecznie traktujących o nim, ewentualnie posiłkującyych się przypadkiem pana profesora;
1.Jeśli jest wina, wypadałoby człowiekowi z jego pozycją bez żadnych „zabiegów” zająć proste ,szczere stanowisko.
2.Jako symbol wielkiego sukcesu, przez niewyrażną postawę wobec swojej dawnej „słabości” daje młodym pokoleniom przekaz, że czasami warto… żeby dla ukochanej ojczyzny osiągnąć sukces.
3.Jako człowiek z taką pozycją zamiast pogadywać o ewentualnym wyjeździe, mógłby zachować się bardziej wzniośle, ale tego nie można od nikogo oczekiwać. Każdy jest jaki jest.
4. Literacki Kmicic, swój „problem” bardzo przeżywał w konteście ojczyzny. Obecnie podobne problemy są przez bezpośrednio zainteresowanych , traktowane dgłównie jako osobiste.Takie czasy.
Pozdrawiam,Eddie
A wlasciwie to czym sie tak podniecac? Przeciez kiedys z akceptacja ustrojowa bylo tak jak dzis z katolicyzmem – wszyscy niby wierzacy, ale wiekszosc sie miga.
Wiekszosc podpisania owego swistka przy wydawaniu paszportu w ogole nie brala pod uwage, jako wspolpracy, podpisywali na odczepnego i brali paszport.
Robienie z tego , dzis, sprawy moralnej jest nieco smieszne – inna reality, choc rownie umowna jak wspolczesna.
Mnie ogromnie smieszy, ze najbardziej znienawidzona grupa ludzi , SB, jest traktowana jako ta najbardziej wiarygodna, a ich kartoteki jak sama swieta prawda. To jest dopiero chichot historii!
Panie redaktorze!
Nie bronię prof. Wolszczana ale działania IPN polegają na rozrzucaniu
łajna na lewo i prawo. Tak nie postępuje instytyt historyczny tylko polityczny. Moim zdaniem IPN w obecnym kształcie należy rozwiązać, i przedsięwziąć inne rozwiązanie. Ta instytucja zawsze będzie polityczna i pozostanie w zależności jaka partia nominować będzie kolegium IPN i Prezesa takie będą publikacje. Wracając do prof. Wolszczana to nie kandydyje on do roli autorytetu moralnego ani politycznego wię po co to wszystko ( w dodatku bez rzetelnego sprawdzenia czy rzeczywiście umilił komuś życie).
Pan Red. Janecki nacz. z Wprost jest wlasnie takim szukajacym bezwzglednej prawdy,chodzaca cnota?,moze i oczytany ale daleko mu do prof Wolszczana oj daleko,to nie ta glowa.ale papla w TW info…
Roo
Swięta prawda. A na dodatek można powiedzieć, że disiaj największego oburzenia są pełki i moralnie ganią najbardziej ci w slowach najbardziej katoliccy, wierzący w miłosierdzie boże i przebaczenie.
Zgadzam się z nietoperzycą. Z tą przyzwoitaścią jest najgorzej. I zazwyczaj ona umiera pierwsza na ołtarzu wielkich moralnych wyzwań i wartości. W ich imię mozna, a czasami dzisiaj odnoszę wrażenie, nawey trzeba być sk……em pierwszej wody i temu moralność i wartości nie przeszkadzają, a prawda nas wtedy wyzwala jak cholera.
Przyzwoicie zachował się Andrzej Olechowski, który już dawno powiedział, że współpracował ze zdaje się wywiadem PRL (to też byłą sekcja w SB). Powiedział ileś lat temu, bez żadnego krygowania się. I chwała mu za to. Tego chyba Wolszczanowi zabrakło, bo gdyby to powiedział ileś lat temu, gdy odnosił pierwsze sukcesy nikt z kulawą nogą by się nad tym nie rozwadniał, a teraz miałby już święty spokój.
Pozdrawiam.
Jacobsky @ 2008-09-22 o godz. 00:05
Święte słowa!
Pamiętam jak w 1980 r. na uczelni część pracowników zapisała się do Solidarności i dalej prowadzili dokładnie te same finansowo-kadrowe gierki i podchody, tyle że pod nowym szyldem.
POPiS znalazł sobie wygodne kryterium oceny ludzi i teraz byle chłystek może pomiatać autorytetami. Chcieliby wszystkich kontrolować i tylko dzięki Trybunałowi Konstytucyjnemu nie udało im się przepchnąć obrzydliwej ustawy lustracyjnej.
A co sobą reprezentują posłowie, pouczający nas co krok o dobru i złu? Poseł Giertych kłamał na temat potajemnego spotkania z Kulczykiem: a to że się nie spotkał, a to że spotkanie przypadkowe, a to że nie z jego inicjatywy, aż w końcu musiał powiedzieć prawdę. I co? Działał spokojnie dalej. Poseł Putra, jako dyrektor firmy, odebrał formalnie nieistniejącą inwestycję, pisano o tym wielokrotnie. I co? I poucza nas o uczciwości. A sprawa Olina? A Miodowicz, Kurski i wielu wielu innych? Jest jak w wierszu Marianowicza: ?A facet dumnie stoi, ma ufny wyraz lic, i dalej robi swoje, jak gdyby nigdy nic?.
Nie wierzę żeby to się szybko zmieniło. Wyborcom nie przeszkadzają takie ?ludzkie? zachowania posłów. Załatwił rodzinie pracę u siebie? Przejechał się samochodem po paru piwach? Kręcił żeby nie stracić 300zł? To normalka. Kłamał publicznie? Podłożył koledze świnię? Oskarżył niewinnego? E, to tylko walka polityczna. Nie będzie się musiał nawet z tego spowiadać. Najważniejsze, że chciał dobrze.
Jest tak, jak napisał trafnie na poprzednim blogu PIRX o podejściu Kościoła katolickiego: inaczej traktuje się ks. Rydzyka, inaczej ks. Hryniewicza. A rodacy to akceptują.
uwielbiam te wpisy z gatunku „a może byli inni, zdolniejsi, ale im nie dano zrobić kariery”. powiedzmy sobie to wprost: Polak lubi jak się bliźniemu źle dzieje, a jak ktoś już z wysoka spada to aż tańczy z radości. I tak statystyczny Polak-naukowy analfabeta może teraz sobie podumać o tym jaką to ten Wolszczan jest kanalią i ile to różnym niewinnym zaszkodził (w prasie zero konkretów na te temat – tak na marginesie). I fajnie jest.
No i okazja się znajdzie dla wszelakich niespełnionych z różnych „niezależnych” organizacji „akademickich” do prężenia piersi i dumnego głoszenia „nie podpisałem i kariery nie zrobiłem” – ale oczywiście nie dlatego że nic ciekawego w życiu nie zrobiłem…
A prawda jest taka że kanalia jest w każdym z nas tylko większości SB nigdy o nic nie zapytało…
Profesor jest człowiekiem wielkiej wiedzy i światowego obycia i wie jak to naprawdę wygląda na tak zwanym zachodzie. Tu się nie wzywa do podpisania zobowiązań bez znaczenia, tu się sprawdza , werbuje, a po latach zabrania publikowania materiałów archiwalnych. Materiały naprawdę tajnych służb nikt nie widzi w okresie kilku pokoleń, albo nigdy. Patrz przypadek gen.Sikorskiego.
Gazeta Polska jest rodzajem „hieny” żerującej na odpadkach i odciągających uwagę od totalnego szabru wykonanym na dorobku kilku pokoleń Polaków, żyjących w granicach RP po II wojnie światowej. Pragnę poinformować pana profesora , że ja się nie utożsamiam z tą grupą „hien” epatujących czytelników idiotyzmami w stylu Gazety Polskiej. Wśród wszystkich moich znajomych nie znajduję czytelników tej gazety.
A propos prof. Wolszczana…
Polskie piekiełko. Jego mieszkańcom nic nie sprawia większej satysfakcji jak
utytłanie współplemieńca, bo po co się wychylał robiąc światową karierę naukową i w dodatku co nieco odkrywając.
Prof. Wolszczan we wszystkich encyklopediach ma zagwarantowane notki. Bynajmniej nie z powodu współpracy z SB czy z wywiadem wojskowym.
Profesor W. nie jest pierwszą, ani ostatnią „ofiarą” polskiego piekiełka.
Tylu agentów Gestapo. Tylu SSmanów. Tylu Volksdeuchów. Tylu KGBistów. Ilu profesorów mogło być, po nocach szloch sie rozlega, jak Polska mogła stracić takie kadry. I parę tygodników mogliby do spółki załozyć. a tak nic. No i teraz wolszczan. Kapował, brał pieniadze, dzięki temu zrobił karierę, a niewdzięczni Polacy zamiast całować go po nogach pytają czy to prawda że był łajdakiem. no w pale sie nie mieści.
Andrzej Olechowski przyznał się wcześnie do współpracy, bo kandydował chyba do sejmu i informacje o tym, czy wspólpracował, czy nie, powinien przedstawić. Natomiast profesor Wolszczan nie jest politykiem, nie kandyduje do kierowniczych stanowisk w Polsce, więc ta informacja to kolejne poszukiwanie sensacji sprzed 30 lat, byle ludzi zeszmacić. Bo pan Wolszczan wspólpracował z legalnym organem legalnego państwa i nie można wnioskować z przedstawionych informacji, że komus zrobił świństwo.
Ten stan któremu Pan podlega Redaktorze, to rodzaj homeostazy. Pomijając wredną , często rolę IPN – ale sam Pan tego chciał , ludzie ogólnie NIE LUBIĄ zakłócania stanu równowagi wewnętrznej. Np. takiego , jak niedawno omawiana pedofilia w tym kazirodcza . Potem znajduje się usprawiedliwienia adekwatne do wykształcenia i poglądów . Wolszczan był jednak małym gnojkiem . Juz wtedy bywał na Zachodzie . Mógł zostać . Mógł odmówić ! Robił to ponoć 15 lat ! Rozumiem i popieram wywiad wojskowy , gospodarczy – casus Zacharski . Rozumiem Olechowskiego . Ale branie ” wziątków ” i rzekome wyrzucanie do rzeki !? Żenada ! ……………. Czekam z utęsknieniem , mimo , że byłem „opornikiem ” na pierwszego odważnego , który powie z podniesionym czołem / i udowodni / ” Sypałem opozycję , bo uważałem , że to polityczni durnie, a przyjażń z ZSRR była warunkiem naszego bytu państwowego „. To jednak odwaga , tak powiedzieć. Szukanie imponderabiliów u Wolszczana , to jednak przyzwolenie na pełny relatywizm moralny. Tak można usprawiedliwić WSZYSTKO !
Lex,
kiedy pada temat do skomentowania, to optymalnie jest, kiedy każdy z blogowiczów może w sposób nieskępowany te parę zdań wydukać. W końcu każdy swoimi wpisami tworzy swoją osobistą wizytówkę. Kiedy damy sobie prawo tępić to, co wdług każdego z nas z osobna będzie stanowić o „polskim piekiełku”, to ani się obejrzymy, a większość z nas , zacznie koniunkturalnie pisać, jak byśmy wszyscy byli w „polskim niebełku” , w dodatku kołtuńskim, bo sztucznym. Możliwość nieskrępowanych wypowiedzi pomoże nam na swobodne kształtowanie swoich poglądów, nawet rozwój. Moim zdaniem maniera pouczania,strofowania zamiast podjęcia spokojnej polemiki zubaża dla nas blogowiczów , nasze indywidualne interakcyjne korzyści z pisania tutaj. Twoja uwaga ma charakter ogólny, to jeszcze pół biedy/ nikogo personalnie nie napiętnujesz/ . Gorzej widzę przypadki indywidualnego „Wykaszania” tych , których myślenie ktoś uważa za głupie conajmniej. Wtedy ,,dzięki takim samozwańczym cenzorom z poczuciem lepszości , odchodzimy od tego co jest we wszelkich publicznych wypowiedziach najcenniejsze-swoboda wypowiedzi. I powiedz sam ,drogi Lex-ie, co tak naprawdę nie jest polskim piekiełkiem? Oraz czy ewentualne „polskie niebełko” nie byłoby jeszcze bardziej wyrzygliwe/przepraszam/. Głosuję za swobodą i normalnością.
Pozdrawiam,Eddie,
Nietoperzyco,
kiedy przeczytasz powyższe, to czuj się serdecznie pozdrowina, Eddie
Cóż to za agent z tego Wolszczana. Prawdziwi agenci to pani Cipi Liwni / Mossad/, Władimir Putin / KGB/, George Bush senior, Manuel Noriega, Augusto Pinochet, Richard Kukliński /CIA/, James Bond, Kim Philby /MI5/. Wszystkim tym ludziom złamały charakter rodzime i obce służby. Z honorem z tej próby wyszedł jedynie Kim Philby, który bedąc szefem angielskiego kontrwywiadu uratował sumienie pracując faktycznie dla KGB. W roku 1963 wybrał wolnośc w ZSRR gdzie zmarł w roku 1988. Kim Philby uważany jest za najwiekszego szpiega XX wieku. Cześc jego pamięci !
Jestem dwa razy młodsza. Może nawet więcej. Realia tamych czasów znam jedynie z reliacji rodziców, prasy, książek. Nie znaczy to jednak, że sytuacji oceniać próbować nie będę.
Nie wiem czy informacje przekazywane przez prof. Wolszczana komuś zaszkodziły czy jak twierdzi on sam – nie. Nie potrafię tego osądzić. Nie chcę. Jednakże buta (sic!) z jaką prof. Wolszczan odpowiadał na pytania Durczoka sprawia, że ogarniają mną wątpliwości. Skoro, jak mówił, nie wstydzi się tego, dlaczego tyle lat milczał? Dlaczego, w dniu gdy pojawiły się doniesienia na temat jego współpracy, poproszony o komentarz – powiedział, że nie pamięta, że musi sprawdzić. Nie pamięta 48 spotkań? 13 lat współpracy?
Nie przekonuje mnie to.
Nie zmienia to jednak faktu, że Wolszczan jako naukowiec, jest dla postacią wielką. I bez względu na jego polityczne (osobiste) poczynania taką pozostanie. Nasuwa mi się porównanie z Heideggerem, przejaskrawiające nieco, jednakże pozwalające z pewnym dystansem ocenić sytuację, którego dziś nam tak brakuje. Heidegger pomimo bycia członkiem NSDAP oraz współpracy z gestapo, jest bez wątpienia jednym z największych filozofów XX wieku, jeśli nie wszech czasów. I nikt, z powodu wyborów jakich dokonał, mu jego dorobku nie odbierze.
Żyłem i pracowałem w realnie istniejącym państwie Polsce Ludowej. Jak każde państwo posiadało ono rozbudowany aparat ochrony i obrony. A w tamtych czasach rozbudowany szczególnie szeroko jako wynik sporu dwóch zwalczających się obozów militarnych. W obecnej Polsce aparat ten funkcjonuje także i jest rozbudowywany. Każdy obywatel i patriota obowiązany jest służyć państwu i pomagać mu. Jest to obowiązek patriotyczny. Profesor Wolszczan nic innego nie robił. Wykonywał obowiązki wobec państwa, jedynego jakie wtedy posiadał.
Należy mu się za to pochwała i nagroda. Czy mial postępować tak jak Kukliński, szpieg i zdrajca?
Józefino,
Jak to sobie Pani wyobraża? Czy ludzie współpracujący z wywiadem mają składać oświadczenia typu: w tym i tym okresie współpracowałem z wywiadem wojskowym, miałem takie i takie zadania, udało mi się uzyskać następujące informacje:?? Może od razu wydać Białą Księgę Wywiadu Polskiego, z nazwiskami, adresami, zadaniami, pseudonimami? Już i tak niewiele do tego brakuje.
Anglicy do dziś nie podają nazwisk swoich agentów, których mieli w Ameryce 200 lat temu, kiedy walczyli z osadnikami, którzy potem utworzyli Stany Zjednoczone. Nie chcą zrobić przykrości ich potomkom. U nas z przyjemnością poniża się ludzi.
Nasi dziennikarze bardzo chętnie zabawiają się w prokuratorów i zamiast robić wywiad, przesłuchują swoich rozmówców. Przyjęli od PiSu, że współpraca z wywiadem czy policją w PRLu to rzecz która hańbi człowieka. Oni bardzo lubią gnoić ludzi. Czy gdyby prof. Wolszczan nie był sławny, to ktoś by się w ogóle interesował jego przeszłością? A tak mamy news, można go powtarzać w nieskończoność, tak jak wiadomość że jakiś ojciec sypiał z córką, albo że jacyś rodzice trzymali trupy niemowląt w beczce. To naprawdę tak powszechne zdarzenia w Polsce i tak zagrażają nam wszystkim?
Czy grzebanie w przeszłości ludzi coś teraz zmieni? Tak bardzo czuje się Pani skrzywdzona działaniami współpracowników wywiadu PRL? A po ujawnieniu ich nazwisk zapanuje w Polsce sprawiedliwość, dobro i uczciwość? Politycy zaraz przestaną kłamać, przestępcy łamać prawo, a ludzie nareszcie będą mogli działać uczciwie?
Oburzające jest szczególnie powoływanie się na słowa Jezusa: ?Poznacie Prawdę a Prawda was wyswobodzi?. Jezusowi chodziło o wewnętrzną Prawdę poznania, a nie o ujawnianie jakichś tajemnic. A te dranie powołują się na Niego krzywdząc ludzi.
Nawet zwykłej prawdy nie potrafią ustalić. Kilka lat temu Polityka opisała historię pewnego Polaka emigranta, który mieszkał we Francji, ale pomagał w biznesie francuskim firmom działającym w Polsce. Wywiad PRL chciał go zwerbować, ale ten odmówił stanowczo, co zresztą zostało odnotowane przez oficera w jego teczce. IPN oskarżył go mimo to, uzasadniając, że wprawdzie nie ma jego pisemnej zgody na współpracę, ale przecież mogła być ustna (!!). Tak u nas szuka się prawdy, niszcząc beztrosko życie ludziom. To są biesy.
W Polsce to w ogole najlepiej byc UBekiem. Odpowiedzialnosc prawie zadna,gwarntowane prawo do prywatnosci w przeciwienstwie do ofiar, ktorych lmiona i nazwisko co rusz sie publikuje, na dodatek mozna dalej pobierac wysoka emeryture. Scigane sa natomiast ofiary ci ktorzy zostali zlamani, zastraszeni, podstepem wciagnieci do wspolpracy. ich sie publicznie pietnuje, podaje sie ich nazwiska do wiadomosci publicznej, na stronach internetowych prawie ze doslownie pluje sie na tych ludzi, poza tym teczki sa traktowane prawie ze jak Pismo Swiete, kazda ubecka informacja prawieze bez zadnej weryfikacji traktowana jest jak najswietsza Prawda. O tym ze tak jak wspomnial red. Szostakiewicz jest to doskonala amunicja dla wszelkich przeciwnikow politycznych w ogole nie wspomne bo to widac golym okiem. No jednym slowem Ubecy gora.
kubajurek 4.44
Pochwalasz publicystę, który po chamsku napisał, że Wolszczan powinien sie wynieść z Polski nie teraz, ale już w czasie PRL-u ( no bo taka z niego kanalia ?) (n.b wygląda mi to na Semkę, albo innego parszywca z Rzepy)
A ja się zastanawiam ile różnych ubeckich kanalii wyniosło sie z Polski np w latach 80 tych i teraz występuje na różnych blogach i publikuje w różnych pisemkach jako PRAWDZIWI PATRIOCI ( oczywiście anonimowo !)
Chciałbym też się dowiedzieć, czy w jakimkolwiek kraju na świecie istnieje naukowy instytut HISTORYCZNY, którego większość pracowników to prokuratorzy, a pozostali „cywile”mają mentalność prokuratorów ?
Wydaje mi sie, ze od dosyc dawna prof. Wolszczan posiada obywatelstwo amerykanskie (USA)… Czy mam racje?
o wiele bardziej mnie interesuje kurs euro i zlotowki,niz czy ten wybitny astronom byl czy nie byl agentem..ciagle tylko historia..kto z kim kiedy i dlaczego..to sie nigdy nie skonczy..he,he,he.
Jacobscy -wpis z cytatami.-22.09.godz. 0.05
Jest tam zawarta może nawet bardziej istotna strona naszych ludzkich ułomności .Pomyślałem sobie o takich przecież możliwych sytuacjach .
Pierwsza ;Agent X pisze a Oficer SB ma taki dokument o słabościach Y – leży taki dokument w teczce agenta X i nic sie w tej sprawie nie dzieje -dziś znalazł się wIPN i stanowi dowód medialny dla Inkwizycji polskiej anno domini 2008
Druga : Jakis Z w miejscu pracy ,nauki ,czy życia towarzyskiego jest łobuzem szkodzi „Twarzy ” Y i to namacalnie skutecznie bez pośrednictwa szafy SB .
Dzięki wpisowi Jacobcky łatwo przypominiały mi sie sytuacje kiedy doświadczyłem kreciej roboty „ZETÓW ” a ich plonu przecież niema w IPN !!!,być może z kolei ktoś uwaza mnie, że w jego życiu zagrałem role „Zeta „.
Ta dyskusja o moralnosci kiedy mówimy o służbach spec . nie ma sensu ani wPRL ani teraz w Demokracji IIIRP,ani w żadnym innym państwie Demokratycznym Europy .
Casus nieszczesnej posłanki z PO Sawickiej czy nadzwyczajnie draństwo wobec śp Basi Blidy ,wiele mówią o tych nowych służbach .
ps.
Tych Zetów było i jest do dzisiaj zdecydowanie wiecej niż agentów X za PRL czy za IIIRP – takie życie – nie mówmy o moralności na tle Toruńskiego profesora bo to śliski temat .
Dion -wpis z23 wrzesnia w nocy.
Zgadzam się w pełni z Twoim wpisem ,tylko dodam ,ze to nie UBecy robią przecieki i ten kipisz no stop . UBecy nie zdradzaja swoich agentow – opieram sie tylko na przykładzie procesow lustracyjnych w imieniu prawa IIIRP.
PIRSie,
przepraszam, ale odnoszę wrażenie, że myli pan moją wypowiedź z inną. Jednakże, jako że zaadresowana jest ona do mnie ? odpowiadam.
Napisałam, że ocenić nie potrafię i co więcej nie chcę.
Zwolenniczką lustracji nie jestem. Nie napisałam ani jednego słowa o dziennikarzach ? czy dobrze, że nagłośnili sprawę czy też nie. Nie czuję się niczyim postępowaniem skrzywdzona.
Na Jezusa nigdy się nie powołuję.
Aczkolwiek uważam, że jeśli już wiadomość taka ujrzała światło dzienne, osoba formatu prof. Wolszczana powinna, wg mnie, zachować klasę. Wątpliwości wzbudził we mnie styl (jak widzę nie tylko we mnie), w jakim wypowiadał się prof. Tyle. Blisko 1/3 mojego komentarza, zajęła mylł, iż bez względu na wybory jakich naukowiec dokonał (nie potępiając ich ani nie afirmując) nikt nie będzie mógł odebrać mu jego dokonań. Wielkim odkrywcą pozostanie już na zawsze.
Adwersarzy proszę szukać gdzie indziej.
Pozdraiwam
Po raz kolejny wyszło „szydło z worka”. Niechlujnie i niezgodnie z prawem (ale tym prawdziwym) – prowadzona jest w III Rzeczpospolitej tzw. „lustracja”. Jeśli bezpośrednio po II wojnie światowej, prowadzone były procesy denazyfikacyjne, to odbywały się one przed normalnymi sądami, z udziałem prokuratora i obrony, z przesłuchiwaniem świadków oskarżenia i obrony. I było to możliwe wtedy, kiedy nienawiść do „kolaborantów” była ogromna, a mimo to, niektórzy „volksdeutsche” wychodzili z tych procesów obronną ręką. Okazywało się często, że przyjęcie „volkslisty” odbywało się przypadkowo. Jeśli sąd – po wysłuchaniu świadków obrony i oskarżenia – nie znalazł dowodów winy, oskarżony zostawał oczyszczony z zarzutów. Wtedy to właśnie, często okazywało się, ilu ludziom ten człowiek pomógł, albo nie zaszkodził (chociaż mógłby…)
Można sobie wyobrazić, jak by to funkcjonowało, gdyby wówczas istniał IPN i pracował pod dyktando komunistów… i tych, którzy po pięciu latach okupacji hitlerowskiej, mieli często uzasadnione pretensje do wszystkiego i wszystkich, związanych formalnie z okupantem.
Wtedy udało się to załatwić w sposób cywilizowany. Dzisiaj nie można…
A prof. Wolszczan? Niech „wystąpią” Ci, którym zaszkodził oraz Ci którzy mogą świadczyć na jego korzyść. I niech to rozsądzi bezstronny sąd a nie „nawiedzeni” inkwizytorzy w rodzaju p. Wildsteina, który „dmucha we własną trąbkę” i napędza sobie koniunkturę w TVP.
Prof. Wolszczan jest kimś uznanym na świecie, a jego „inkwizytorzy” to „kombatanci” ze szczebla co najwyżej gminnego.
Ja to bym jednak na wszelkim wypadek z Wolszczanem nie zadzierał.Robił co robił,to już się nie wróci.Ale na problem Wolszczana można spojrzeć jeszcze z jednej strony,Wiadomo znakomity astronom.Uznany na świecie autorytet w swojej dziedzinie.Ale czy tylko na naszej planecie.Znany jest z tego(oczywiście Wolszczan),że odkrył 3 planety znajdujące się poza Układem Słonecznym.Za wiele o tych planetach nie wiemy.Ale Wolszczan zapewne wie.Każdy agent stara się być bardzo tajemniczy.I załóżmy,że jednak na odkrytych planetach znajduje się życie,przy których zdobycze ewolucji na Ziemi to mały pikuś.Idźmy dalej.Działają tam jakieś planetarne służby wywiadowcze i nasz słynny torunianin jest podwójnym agentem.SB to była jego pierwsza niespełniona miłość,ale naprawdę żarliwą miłością pała do służb mało znanej przez nas planety.Co więcej tamte służby odwzajemniają to uczucie i widząc jak traktujemy na Ziemi Wolszczana mogą wystąpić w obronie jego czci.I w tym momencie może być różnie.Jeżeli ich poziom rozwoju jest dużo wyższy od naszego,to i środki militarne sa bardziej nowoczesne.Jesteśmy co prawda członkiem NATO,kumplujemy się z Amerykanami ale nia wiadomo czy to wystarczy do odparcia nieprzyjaciela.Tarcze antyrakietowe to dopiero melodia dalekiej przyszłości.
Niestety moim zdaniem trzeba dmuchać na zimne i Wolszczanowi odpuścić grzechy młodości,bo może to się skończyć naprawdę nieciekawie.
Józefino,
Moją reakcję wywołało Pani zdanie: ?Skoro, jak mówił, nie wstydzi się tego, dlaczego tyle lat milczał??. Moim zdaniem nie miał się czego wstydzić, ani nie powinien o tym mówić.
Reszta wypowiedzi odnosi się oczywiście nie do Pani i nie jest polemiką. Mówiłem tylko o atmosferze, która niszczy ludzi i wymaga od nich żeby się tłumaczyli z czegoś z czego nie muszą się tłumaczyć. I nie chodzi o zasługi profesora, bo one tu nic do rzeczy nie mają. Rozwija się często dyskusja, czy wobec zasług danej osoby nie należy potraktować z wyrozumiałością jej dawnych przestępstw. Według mnie nie było przestępstwa.
Powołam się na pytanie do radia Erewań: – Czy to prawda, że Czajkowski był homoseksualistą?
– Prawda, ale nie za to go kochamy.
Pozdrawiam
Waldemar,
dzieki za komentarz. Od dawna zastanawia mnie dlaczego wsrod spoleczenstwa polskiego akurat donoszenie do SB jest oblozone taka imponujaca stygma, ale nie np. nieplacenie podatkow, szwindle, nieprzestrzeganie PODSTAWOWYCH zasad bezpieczenstwa na drodze, itp. Bo gnojenie slabszych przez silniejszych to fenomen ogolnoludzki. Sam zyjesz w Polsce, wiec znasz te sprawy lepiej ode mnie, obserwatora z zewnatrz. Odnosze wrazenie, ze dla wiekszosci rodakow to tylko kapowanie „w pale sie nie miesci”, zas reszta miesci sie jak najbardziej. Byc moze trzeba pomyslec o zmianie paly.
Z pewnoscia jest tyle teorii na temat naszych dziwactw narodowych (bo opisana wyzej hiper-alergie uwazam za conajmniej dziwactwo), ilu analitykow zajmuje sie tym problemem, a zrodel dziwactw mozna szukac daleko w historii. Pole do popisu dla odwaznych i cierpliwych. NIe mniej, nie wazne jak gleboko w historii (czy w terazniejszosci) osadzone sa te zrodla, uwazam ze chyba czas najwyzszy zajac sie naprawde waznymi sprawami dla przyszlosci, a nie dla przeszlosci, ktorej i tak nikt, nawet bogowie z IPN nie zmieina.
Obecna postawa prof. Wolszczana moze razic, ale mi osobiscie wydaje sie, ze czlowiek ten cierpi na swego rodzaju niedoczyn tzw. inteligencji emocjonalnej czy praktycznej, co w niczym nie umniejsza jego sprawnosci naukowej, ktora przeklada sie na wyniki badawcze i renome, ale za to sprawia, ze postrzegamy go dzis, w swietle wydobytych faktow i jego wlasnych, dosc niezdarnych wypowiedzi jako osobnika wynaturzonego, niemal zlo wcielone, bo nie dosc, ze donosil, to jeszcze wygaduje taaaakie rzeczy.
Podkreslam: to moja osobista teoria, ale nie zmyslona, lecz bazowana na opisanych obserwacjach naukowcow dzialajacych w rezimach totalitarnych, ktorzy rowniez – jak to sie potocznie uwaza – „sprzedali dusze diablu”, a ktorzy po prostu nie rozumieli do konca znaczenia swego postepowania, znaczenia w odniesieniu do jakis tam norm uniwersalnych. Moza to w skrocie nazwac odroznianiem dobra od zla, co kiedys, kiedy obowiazywaly kodeksy honorowe i inne tego typu romantyczne protezy zachowan mialo jeszcze jakis sens, ale dzis, w dobie wspolczesnego relatywizmu i jego akcepacji w zachowaniach codziennych (patrz wyzej), zdolnosc do odroznianie dobra i zla nie ma moim zdaniem wielkiego znaczenia, zwlaszcza ze przyklada sie ja teraz, i ad hoc, do kadry akademickiej, gdyz akurat mowa o profesorze uniwersytetu. Kodeksy honorowe zastapila skodyfikowana etyka prowadzenia badan, publikowania, itp, i od tej strony naukowcy wiedza, co mozna, a czego nie mozna. NIe oznacza to jednak, ze wszyscy oni odrozniaja automatycznie dobro od zla. NIe ktorym nie jest to po prostu dane z natury.
Pozdrawiam.
W Polsce się urodziłem,wychowałem ukończyłem studia i starałem się dla MOJEGO kraju zrobić co mogłem aby jutro było lepsze od dziś.Polska była państwem uznanym przez wszystkie państwa świata.Każde państwo ma służby porządkowe a współpraca z nimi różnie jest oceniana.Tak było dawniej i tak jest teraz.Są jednak i tacy którzy nie uznają Polski po 1945 r.Trudno, głupich nie sieją rodzą się sami. Dla tych ludzi szpieg zdradzający kraj jest zasłużonym a wzmacniający bezpieczeństwo zdrajcą.Czy tak może oceniać patriota? Ja się takimi brzydzę. Jeżeli prof.Wolszczan komuś zaszkodził to powinien odpowiadać przed sądem z powództwa poszkodowanego.
Eddie pisze:
2008-09-22 o godz. 20:37
Eddie
pod swobodą i normalnością oboma skrzydłami , co do chłamu może odpowiadałaby ?? Ci moja subiektywna interpretacja
Całkiem( nie od całki )
Humorystyczne( jak znosić chumana ferre)
Łamigłówki( nie ważne co łamiemy , reguły blogu?)
Amatorów(bo juz w tym nie siedzimy)
Matematyki i fizyki( ciągle nas to pasjonuje)
czuje się serdecznie pozdrowiona i Ciebie równie serdecznie pozdrawiam nietoperzyca
Eddie,
odniosłem się do faktów obiektywnych: prof. Wolszczan ma zagwarantowane notki we wszystkich encyklopediach i to nie z powodu współpracy z SB.
Nie wiem natomiast czemu innemu ma służyć wywlekanie na światło dzienne faktów z życia profesora sprzed dwudziestu paru lat, jak tylko jego „utytłaniu” bo sławny i do czegoś doszedł oraz coś odkrył. Stąd wzmianka o polskim piekiełku. Inny „Wolszczan” nikogo by nie obchodził, a już najmniej – przypuszczam – tego redaktora, który sprawę ujawnił.
Nie oceniam profesora, nie odmawiam innym prawa oceny jego postępowania w przeszłości.
Powtarzam: nie wiem tylko czemu ma to służyć ? Czy przez ten ujawniony fakt jest gorszym naukowcem, jego odkrycie ma mniejszą wagę, jest „gorszym” astronomem, gorszym nauczycielem młodych adeptów astronomii ? Przecież nie etyki uczy.
PS. Tak na marginesie; z biografii wielu autorytetów i „wielkich” z różnych dziedzin życia, nauki i kultury ex post pisanych wynika, że wzorcami rzetelności, uczciwości i zasad etyki w działalności naukowej czy artystycznej a także w życiu tzw. społecznym i prywatnym nie byli. Wielu z nich można nazwać wprost ……. Czy to wpływa na ocenę i wartość ich dokonań ?
Ukłony ! L.
Nietoperzyca,
miałem kota na punkcie kota, a teraz za Twoją sprawą odkrywam te myszki, które pracują w lotnictwie, bądź są natury wzlatującej. Po Twojej „subiektywnej interpretacji” , jutro idę na strych, otworzę ze dwa okienka, podsypię małe co nieco, i będę codziennie bardzo dyskretnie podglądał czy przypadkiem coś na zimę nie przyleciało w gości…
Serdeczne pozdrowienia,Eddie
Lex,
dziękuję za odpowiedź.
Mam nadzieję ,że moje uwagi , potraktowałeś wyłącznie!!! jako – głos w sprawie- i nic ponadto. Nie wiem jak Ty, ale ja przy takich tematach , jaki tym razem zaproponował nam Szanowny Gospodarz strasznie się męczę. Temat wyjątkowo naszpikowany rafami, w każdym kierunku. W moim przekonaniu, tak wyjątkowo wrażliwą sprawę powinno się chociaż wstępnie zdyscyplinować , tak, żeby wszelkie rozważania wniosły coś więcej niż sonda uliczna przeprowadzona wśród przypadkowych osób. Sądzę, że zaproponowanie rozważań wokół kilku aspektów tematu, które pozwoliłyby na jakieś ,nawet tylko wstępne wykrystalizowanie się poglądów, pojęć definicji, to moglibyśmy dojść do jakichś wspólnych wniosków , które nam blogowiczom mogłyby posłużyć do indywidualnych przemyśleń i zbudowania w sobie uporządkowanych, najlepiej możliwie uniwersalnych poglądów na takie problemy. Pytań rodzi się wiele, koniunkturalna poprawność to też tylko lukier , a schematychne oceny zupełnie niczego nie wniosą , właśnie z racji tego, że są schematyczne.
Sądzę, że Twoje refleksje, też zachaczają o podobne obszary, i mam nadzieję na to, że od czasu do czasu będzie nam dane twórczo powymieniać swoje przemyślenia.
Pozdrawiam ,Eddie
Panie Redaktorze
Dziękuję za odpowiedź.
No to może lepiej było napisać o przeciętnych kapłanach, czy też hierarchach a nie o chrześcianach w ogólności? Bo tak to podchodzi jakims takim czarnym PR albo uprzedzeniem.
Pozdrawiam
Łukasz
„Co my mamy poza moralizowaniem do powiedzenia” – http://www.matka-kurka.net/post/?p=1556 ?
Bogu co boskie, Cesarzowi co cesarskie
No i właśnie. Znów to samo. Nie ruszajmy, a po co, a na co a to szkodzi, a wizerunek Polski. I w kółko to samo.
Otóż to czy Wolszczan był TW czy też nie dla merytorycznej treści jego osiągnięć nie ma ŻADNEGO ZNACZENIA. W związku z tym po co taki lament i ubolewanie skoro mu to nie zaszkodzi? z tego jest chyba znany a nie z tego że miał super twardy charakter. Przynajmniej ja go znałem z tego że planety odkrył.
I wszystkie te ochy i achy są całkowicie źle postawione. Dlaczego? Ano dlatego że prawdy nie powinno się i mało tego nie da się schować pod dywan. Sprawa wyszła i koniec. Taka jest kolej rzeczy. Wolszczan sobie poradzi. Jego osiągnięcia naukowe są duże i to czy donosił czy nie nie spowoduje że planeta zniknie. NAtomiast to jak sie zachował wtedy i jak sie zachowuje dziś to jest CAŁKOWICIE INNA sprawa. I tak naprawdę ona mało kogo obchodzi. Jest to wygodny oręż dla antylustratorów. Bo tak naprawdę to kto go oskarża? No kto go i o co oskarża że tak wielu się znajduje obrońców? Gazeta Polska taka sie nagle opiniotwórcza zrobiła?
Bylo jak było – i co jak jego dokumenty znaleźli to mieli dzwonić po Kiszczaka i powiedzieć „Panie Cześku proszę przysłać ludzi z benzyną, bo trzeba by coś zbrakować”? To by było lepsze? Pytanie nie jest PO CO TO? Tylko BYĆ UCZCIWYM DZIENNIKARZEM CZY NIE? Dlaczego nie pokazać jeśli tak było? Było i finał. Obowiązkiem dziennikarza jest informować opinię publiczną. Jeśli zrobi inaczej to znaczy że manipuluje. A to ludzie sobie wyrobią zdanie. Tylko że teraz to ludziom już za bardzo nie wolno. Teraz sa spece co podają prawdy do wierzenia.
Śmieszne są argumenty Lex’a który z jednej strony się oburza, a z drugiej pisze, że to nic nie zmieni w odkryciach Wolszczana. Panie Lex, przecież lustracja nie jest po to żeby kogoś zniszczyć, tylko żeby pozanać kto był TW a kto nie. Czy jak kogoś się tym nie zniszczy to znaczy że szkoda było? Trzeba być trochę konsekwentnym. Wywlekanie na światło dzienne to po prostu bieg historii. To było do przewidzenia i się dzieje. Jak się lustracji nie zrobiło od razu to teraz się to sączy. Nie rozumiem Pana irytacji. Wolałby Pan wiedzieć, czy nie wiedzieć, i jak Ci z Piwnicy Pod Baranami mówić, że ich nie obchodzi na kogo donosił Roniker. A jakby na Pana donosił Wolszczan to też by Pan nie chciał wiedzieć? nie?
Pozdrawiam
Łukasz
Eddie,
podzielam Twoja nadzieje.
L, z ukłonami.
Łukaszu,
czy tego chcesz, czy nie – lustracyjna „prawda” ludzi niszczy, przynajmniej w naszych polskich warunkach. Niszczy ludzi prywatnie, zawodowo, środowiskowo, – często także w życiu rodzinnym.
Daleki jestem od podzielania poglądu: prawda was wyzwoli. Prawda – moim zdaniem – często zniewala, zabija również, także dosłownie. (Abstrahując, że Chrystus odnosił to stwierdzenie do prawd wiary, – nie „życia”).
Nie oburzam się, ani irytuję ujawnieniem sprawy prof. Wolszczana. Nie rozumiem tylko po co ją ujawniono.
W ogóle mnie nie interesuje czy ktoś w przeszłości donosił na mnie do SB i kto to był. Nie zamierzam tego dochodzić. Dla mnie jest ważne, że ja na nikogo nie donosiłem.
PS. Gratuluję pewności siebie i pewności w ocenianiu opinii innych osób. To a propos oceny moich refleksji jako śmieszne. Trochę empatii drogi panie Łukaszu, trochę emaptii.
Pani redaktorze czy Pan do reszty rozum postradał? Czego tu bronić? kapusia? za pieniądze donosił a teraz obraził się na Polskę , bo wyszło szydło z worka? I Pan śmie twierdzić, że przynajmniej teraz zachowuje się przyzwoicie? Na czym ta przyzwoitość polega – bo nie przeprosił tych, którym może zaszkodził: tych , na których donosił? : bo się obraził i wyjeżdża? : nie wszyscy za komuny donosili, ze wszelkimi tego konsekwencjami. Dobrze Pan wie jak było, bo żyliśmy w tamtych czasach.
@Lex
Dziękuję za odpowiedź.
Myslę, że empatia to nie jest potrzebna jak się ocenia argumenty. Przydaje się jak się ocenia osoby a może nawet pasuje jej troche mieć przy ocenie poglądów, ale jak Pan zauważy ja tego nie robiłem.
Sprawę Wolszczana ujawniono dlatego, że IPN jest dostępne dla dziennikarzy, którzy prowadzą lustrację osób publicznych. Taki jest porządek prawny w Polsce. Gdyby chcieć odpowiedziećna pytanie dlaczego ujawnionow teraz? Ano dlatego ze nie ujawiono w 1990 wraz z listą wszystkich TW. Wtedy by było to załatwione. Czy sie dało czy nie nie wnikam. Ale taki jest tak naprawdę powód. Inna odpowiedź ociera się o negowanie wolności dziennikarskiej.
„A prawda Was wyzwoli” – myslę, że głębia tego przesłania jest wielka, niezależnie kto to powiedział. W Polsce nie mamy prawdy i dlatego nie jesteśmy do końca wolni. A szkoda. Nasz przykład pokazuje właśnie jak mocno wolność zależy od prawdy.
Co do braku zainteresowania, to myslę, że jakby się Pan dowiedział że jakiś Pana przyjaciel na Pana donosił to by wcale Pan nad tym do porządku dziennego nie przeszedł. A jakby Pan przeszedł to właśnie by była krzywda, bo każdy Pana przyjaciel byłby napiętnowany po trochu. Czy by Pan chciał czy nie. Dopiero gdyby Pan poznał prawdę, reszta przyjaciół nie byłaby pokrzywdzona. Łatwo się zaprzecza dopóki się człowiek takiego czegoś nie dowie. Pewnie Pan zaprzeczy. Ale uwierze dopiero jak się coś takiego stanie (oczywiście tego nie życzę).
Pozdrawiam
Łukasz
@ Lex
jeszcze dodam jedno.
Wie Pan no dziwne, żeby lustracja niszczyła tych co nie byli TW. Z jednej strony kwestia odpowiedzialności jednak obowiązuje, a z drugiej dookoła sprawy jest mnóstwo niezdrowych emocji, które są przede wszystkim generowane przez przeciwników lustracji.
Wolszczanowi nic sie nie stanie. To go nie zniszczy. On nie zyje z pisania peanów na cześć PRL, czy też z realizacji zamówień medialnych czy biznesowych. I to nie o niego w całym tym cyrku chodzi. Chodzi o tych wszystkich TW, którzy służą ludziom którzy ich kiedyś zwerbowali. Tak. Prosto i jasno. O nich chodzi. I ich broni się najmocniej.
Pozdrawiam
Łukasz
Empatia – moim zdaniem – jest potrzebna dla zrozumienia przesłanek jakimi kierują się nasi rozmówcy wygłaszając swoje sądy czy opinie. Empatia nie oznacza akceptacji tych sądów czy opinii, empatia nie wyklucza różnic. Ułatwia natomiast zrozumienie drugiego człowieka nawet w sytuacji gdy się jego poglądów nie podziela: rozumiem Cię, ale twojego zdania nie podzielam.
Kwalifikowanie zaś poglądów odmiennych niż „nasze” wg. ocen właściwych skali komizmu nie służy ani zrozumieniu, ani porozumieniu. Nie wystawia także dobrego świadectwa dokonującemu takiej kwalifikacji, wręcz przeciwnie.
Przykładów zaś, kiedy i jak „prawda” lustracyjna SB-ckich teczek- niekoniecznie tożsama z prawdą obiektywną – niszczy ludzi aż nadto dostarczają niemal codziennie, media.
Pozostańmy przy swoich ocenach.
Kant: „gwiaździste niebo nade mną i prawo moralne we mnie”
Polak mały: „Kant? Jaki znowu Kant? PO, PIS, Teczka, Jarek, lewica-prawica-centrum-bęc. Lustracja, demokracja, ubecja, system zbrodniczy. 300 zł. Tyle ważnych spraw a on tu z jakimś Kantem.
Kurtyna.
Raczej Wolszyn na Kanta biorąc pod uwagę udział filozofa od racjonalnej krytyki w ewolucji konstruowania modelu Wszechświata.Nad nim były gwiazdy,a w nim sumienie.W tym kompleksie zabrakło tego u Wolszczyna,niestety.