Nagroda KUL dla Wielgusa
Wielkim autorytetem jeden z księży profesorów nazwał abp. Wielgusa nagrodzonego właśnie przez Towarzystwo Naukowe KUL. To kolejny sygnał, jak dokonuje się pełzająca ,,de-wojtylizacja” Kościoła w Polsce. Tym razem nie przez toleraowanie antysemickich wieców politycznych Jerzego Roberta Nowaka w katolickich świątyniach, i to nierzadko z udziałem biskupa. Abp Wielgus złożył dymisję z urzędu metropolity warszawskiego. Zarzucono mu wieloletnią współpracę z Służbą Bezpieczeństwa PRL. Wielgus zarzuty odrzucił, ale ustąpił. KOściół hierarchiczny nie mógł go nie wycofać – Wielgus odchodził w atmosferze skandalu – ale czuło się, że kościelni dygnitarze się z nim solidaryzują. Że widzą w nim ofiarę raczej niż osobę niepożądaną.
Czego miał być ofiarą? Nagonki na Kościół, oczywiście. Rozbijania jego prestiżu przez katolików świeckich – fanatyków lustracji Kościoła inspirowanych przez antylustracyjnego fanatyka w sutannie, ks. Isakowicza-Zaleskiego. Tak zdaje się myślała znacząca część episkopatu. Nagroda KUL-u – najstarszej i prestiżowej uczelni katolickiej – to jakby znak, że Kościół instytucjonalny pamięta o Wielgusie i nie dopuści do izolacji arcybiskupa. Nie piszę o aspekcie czysto naukowym. Znana mi twórczość abp. Wielgusa to stereotypowa publicystyka antylewicowa, jego osiągnięcia jako historyka wydają mi się przyczynkarskie, ale mogę się mylić.
Uderza mnie co innego: nagrodę KUL dla Wielgusa odbieram jako rehabilitację. Wielkim kanclerzem KUL jest abp. Józef Życiński: czy mógł nie wiedzieć o nagrodzie dla Wielgusa? A jeśli wiedział i akceptował, to jak to uzasadni? Można mieć krytyczny skutek do lustracji, ale nie można stosować podwójnej miary. Życiński jest znany z potępienia PRL i tych, którzy aktywnie wspierali tamten system. Bardzo jestem ciekaw, czy i jak wypowie się teraz na temat nagrody dla abp. Wielgusa. Ktoś powie, że wcale nie jest pewne, jak by się o sprawie Wielgusa wypowiedział sam patron KUL – Jan Paweł II? To prawda, nie wiadomo i można nawet spekulować, że też nie kwapiłby się z ferowaniem wyroków w sprawach takich jak Wielgusa, bo papież Wojtyła z własnego życia w PRL dobrze wiedział, jak SB rozrabiała Kościół. Jednak nie mamy również podstaw, by wykluczyć, iż Karol Wojtyła nie życzyłby sobie, by uczelnia nosząca jego imię nagradzała jako ,,autorytet” człowieka, który szedł na wysoki urząd kościelny, jakby miał do tego oczywisty tytuł moralny, bo wcześniej wyjawił całą prawdę o swej drodze życiowej.
Komentarze
Podobno nagroda TN KUL została przyznana jeszcze pod koniec 2006 roku.
Z powodu skandalu nie wręczono jej wtedy.
Mam cichą nadzieję, że Wielki Kanclerz nie został poinformowany o wręczeniu nagrody, której nadanie kiedyś (jesienią 2006j) już zostało z nim skonsultowane.
To tylko moja niepotwierdzona spekulacja. Nie mniej w sytuacji, jaka dziś panuje w PL kościele jest to scenariusz realny.
I jeszcze jedna uwaga. Nagrodę im. Księdza Idziego Radziszewskiego przyznaje nie uczelnia, nie jej Senat, ale Towarzystwo Naukowe KUL.
Wydaje mi się, że możliwości statutowe Wielkiego Kanclerza są w tym wypadku ograniczone.
Szkoda tej nagrody, której laureatami między innymi byli:
prof. dr Władysław Tatarkiewicz
prof. dr hab. Konrad Górski
prof. dr hab. Marian Plezia
prof. dr hab. Stefan Swieżawski
prof. dr hab. Irena Sławińska
prof. dr hab. Krzysztof Skubiszewski
ks. prof. dr hab. Michał Heller
Arcybiskup Metropolita Lubelski prof. dr hab. Józef Życiński
Ale ostatnio także… Uwaga!!!
ks. prof. dr hab. Czesław Stanisław Bartnik (2005)
Cały czas się upieram, że w polskim Kościele ma miejsce swoista kontrreformacja i że gdyby nie obawa przed opinią publiczną (europejską, nie polską) to z chęcią wielką wykreślono by Vaticanum II z annałów.
Przyznam, że nawet po kilkukrotnej lekturze tego tekstu nie wiem co autor ma na myśli mówiąc o de-wojtylizacji kościoła. A ks. Isakowicz-Zalewski jako antylustracyjny fanatyk to już jakieś kuriozum…..
No widzisz, jakis Szostkiewicz,jak ladnie, po staremu,bo patrzac na twoja usmiechnieta fizis,wygladasz jednak na has been, potrafisz sprzedac swoje sliczne mysli i domniemania, tak po troszku,erozyjnie saczysz swoje madrosci,ktore podchwytuje potem Net; de-wojtylizacja,no,no, analiza wysokiego lotu; caly swiat tzw mediow szuka un petit mot, une petite expression no i wymysliles! No bo trzeba pokazac ,ze jestes specjalista od Koscola,masz przeciez doswiadczenie kilkudziesieciletnie,z dawnej epoki -jakie to ma dzis znaczenie, masz przeciez swobode slowa! Taka jak miales kiedys,tylko dzis za inne pieniadze,prawda? I tacy spece jak ty ksztaltuja ,a raczej zatruwaja umysly tej,w sumie nieswiadomej, masy, ale moze Polacy jednak nie zapomnieli,ze czyta sie miedzy wierszami-taka mam nadzieje.Pracuje od 20 lat we francuskiej telewizji publicznej.
Czy to de-wojtylizacja kosciola?
Mam nico inny punkt widzenia.
Jeszcze za zycia Jana Pawala II-go kosciol w Polsce poszemrywal delikatnie mowic dosc krytycznie wzgledem kolejnych encyklik papieskich.Spojnosc hierarchow polskiego kosciola katolickiego z Watykanem – z wyjatkiem ks.bp. Stanislawa Dziwisza byla raczej na pokaz, a w rzeczywistosci wycelowana byla na specyficzna swoista wewnetrzna gre, ktorej cele nie zawsze spojne byly i sa z katecheza.
To co dzieje sie na KUL-u i innych osrodkach katolickich dzisiaj pozwala mi osobiscie na wnioskowanie, ze nastepuje stopniuowe, sukcesywne ksztaltowanie odrebnego Polskiego Kosciola Katolickiego.Ja mialbym raczej smialosc okreslic go mianem Polskiego Narodowego Kosciola KAtolickiego instytucji panstwowej, calkiem niezle dochodowej, polityczno-dywersyjnej, antysyjonistycznej, sprzecznej a naukami i przemysleniami Karola Wojtyly.To instytucja panstwa w panstwie bez granic w pelnym i nie do konca doslownym znaczeniu.Dopelnieniem tego fanaberycznego zjawiska jest osrodek Torunski z o.Rydzykiem na czele.
Judaszowski system dzialania polegajacy na korzystaniu z dobrodziejstw jakimi bylo wzbudzenie w spolecznestwie glebiokiej wiary przez Jana Pawla II-go, poki co jest niepostrzeganym przez spoleczenstwo szalbierczym dzialaniem, wierze jednak, ze czasem ci purpurowi hierarchowie, malwersanci , plagiaci, pseudofilozofowie doprowadza do tego ze koscioly beda swiecic pustkami..
Na madrosc narodu jednak przyjdzie nam czekac jeszcze dosc dlugo, poki cos, lub ktos szerzej oczy nie otworzy na prawde.
Panie Redaktorze chyle czoloa przed Panem za dosadny i wiele mowiacy tekst.
Nagroda dla abp Wielgusa to dowód , że rozum i wiara wraca do odpowiedzialnych ludzi koscioła.
Dlaczego media nie protestowały przeciwko jezuitom jak zaproszono tow, Kwasniewskiego do katolickiego uniwersytetu Georgetown ? To dopiero była okazja ?
Abp jest człowiekiem godnym szacunku i bardzo mądrym profesorem.
Panie Redaktorze,
Kościół przynajmniej w tym kraju jest wyrocznią samą dla siebie. Doszukiwanie się lepszej lub gorszej „twarzy” jest zajęciem czysto propagandowym. Kler z premedytacją wciąż sprzedaje wiernym nieziszczone obietnice o lepszym jutrze na tamtym swiecie. Dogmaty i byt wirtualny to ich sprawne narzędzia zmierzajace do zniewolenie społeczeństwa. Przeogromne bogactwo zgromadzone w conajmniej dwuznaczny sposób wciąż wyznacza im kierunek „natarcia”. Dyskusje, choćby nad de -wojtylizacją KK w Polsce są czysto akademickie i niczego nie wnoszą. Wciąż nie umiemy pokazać klerowi jego własciwego miejsca w społeczeństwie..i wciąż jesteśmy Talibanem Europy.
Problem byłby o wiele prostszy, gdyby duchowni od samego początku odrzucili lustrację, głosili konsekwentnie chrześcijańskie „Idź i nie grzesz więcej”.
Jednak dopóki lustracja nie dotyczyła ich osobiście popierali ją, glosząc, że „prawda was wyzwoli”. Gwałtowna zmiana zaszła, gdy lustracja dobrała im się osobiście do pewnej części ciała.
Stąd moralny kociokwik. Nie-ksiądz agent to moralny potwór, a ksiądz-agent to niewinna ofiara systemu.
Taka postawa pokazuje, jak zamknietą kastą, stosująćą moralność Kalego jest niestety w swojej masie duchowieństwo. Ci, którzy z tego chóru się wychylają są albo tępieni aż do chwili gdy zrzucą sutannę, albo zmuszani do rytualnych wypowiedzi (typu stalinoska samokrytyka) – tak jak ostatnio Pieronek.
Kościół może naprawić się tylko przez wielki, zewnętrznywstrząs. Wewnętrzne regulatory i mechanizmy autokorekcyjne są zablokowane, jak zatkany zawór bezpieczeństwa na kotle parwym.
Skutek będzie prosty – wybuch (albo odrzucenie).
Mieszkam od lat za granica i sprawy Kosciola w Polsce interesuja mnie raczej w kontekscie wydarzen obyczajowychi politycznych niz wiary.
Mam ciagly niedosyt informacji nt. wspolpracy abp Wilegusa z ubecja.
O ile wiem, byl jej ofiara w tym sensie, ze pisanie przez niego donosow bylo skutkiem szantazu w zwiazku z jakims jego romansem (?). Czy jednak komus zaszkodzil? Czy o jego pozalowania godnej sytuacji wiedzieli przelozeni? Czy sam abp Wilegus zajal stanowisko w sprawie zarzutow? Byc moze przeoczylam cos w czasie gdy sprawa byla newsem.
Czy moge liczyc na oswiecenie?
@ Roman51Pl: wypada mi w pełni zgodzić się z Pańską diagnozą odszczepiania się Kościoła w Polsce (czy może raczej już polskiego kościoła?) od Watykanu. Zjawisko nie jest nowe, bo co najmniej od czasu zaborów, drogi katolicyzmu w Rzymie i w Polsce częściej się krzyżowały niż biegły równolegle. Inna sprawa, że w wieku XVIII czy XIX, to polski kościół odznaczał się większą od Stolicy Piotrowej otwartością na nowe zjawiska społeczne (a postawa ówczesnych papieży wobec polskiej sprawy narodowej stanowiła z kolei imponującą mieszankę lęku i podłości – vide Słowacki). Śmierc papieża – Polaka (czy, jak wolą niektórzy – polskiego papieża), pogłębiła jedynie tendencje dezintegracyjne – co nie zmienia faktu, że ponosił on pełną odpowiedzialność za błędne decyzje personalne dotyczące składu Episkopatu (którym zdaje się rządzić prawo selekcji negatywnej iwedług poziomu intelektualno – moralnego). Widać już jasno że Radio Maryja to faktycznie ukoronowanie Polskiej Drogi do Katolicyzmu, a nie plama na czystsych szatach polskiego KK. Liczyć na to, że polski episkopat czy zgromadzenia zakonne Redemptorystów utemperują Padre Direttore, to jak apelować do Partii, by powstrzymała wyczyny Bezpieki 🙂
Pozdrawiam
Geograf
To kolejny sygnał, jak dokonuje się pełzająca ,,de-wojtylizacja? Kościoła w Polsce.
*********************************
Zgodziłbym się z tym określeniem, jako skrótem myślowym dotyczącym relacji kościół w Polsce – polskie społeczeństwo pod przytłaczającym autorytetem Karola Wojtyły.
Uważam jednak, że wojtylizacji nigdy nie było. A jeśli była, to powierzchowna – głównie w wymiarze jasełkowo-odpustowym. Pamiętam hurtowe nawrócenia w 1980 roku, gdy uchwycenie się sutanny gwarantowało karierę, podobnie jak wcześniej legitymacja PZPR.
Pontyfikat Jana Pawła II prześlizgnął się po konserwatyzmie kościoła. Dziś mamy jawny i arogancki powrót hierarchów do tradycji kościoła zamkniętego, konserwatywnego i głuchego na zmiany cywilizacyjne.
To kolejny znak, po całkowitym zaniechaniu jakichkolwiek prób utemperowania działalności politycznej Rydzyka, akceptacji przez hierarchów pedofilii w kościele, zamykania się kościoła.
Nagroda dla abp Wielgusa to dla mnie wstrzas. Ludzie kosciola nie powinni jej przyznac dla abpa Wielgusa. Jestem coraz dalej od Kosciola, sprawa ojca Rydzyka tez jest nierozwiazana w polskim kosciele. Ojciec rydzyk przeciez caly czas nawoluje do nienawisci.
A odpowiedz Janusza daje mi obraz czlowieka nie widzacego albo niechcacego zobaczyc prawdy o apb Wielgusie. Donosiciel SB nagradzany!
Coś lżejszego – http://www.nie.com.pl/art10334.htm .
Nie wiem dlaczego publicystyka polska, a i zycie polityczne, poniekad, podpiera sie z uporem KK i religia katolicka. Te ciagle powroty do mysli Papieza, sledzenie wydarzen w Watykanie, wypowiedzi o. T. Moze warto pozostawic ten nurt samemu sobie, tak jak sie to dzieje w innych, cywilizowanych krajach swiata, ktore rowniez wyrosly z korzeni chrzescijanskich. W normalnym kraju, abp. Wielgus pozostalby obywatelem Wielgusem, ktory, kiedys w przeszlosci, skrewil i skompromitowal sie tym w oczach opinii publicznej. Zwykle obowiazuje zasada- „one hit and you are out”, przynajmniej w tego typu grzechach. Winowajca mialby szanse rehabilitacji, ale tylko jako autor sensacyjnych wspomnien, jak to wygladalo donoszenie na kolegow i przyjaciol. Mnie, nb. ciazy rowniez nie tylko sprawa Wielgusa, ale rowniez sprawa Maleszki i jego wewnetrznej rehabilitacji w redakcji Gazety Wyborczej. Nie obwiniajmy jedynie KUL, w tej dziedzinie. Moze to grzech III RP, z ktorym niektore elity pogodzily sie bez wyrzutow sumienia.
Ja też mam wrażenie, że wyrządzono Panu wielką krzywde, gdy jakieś tajemnicze czynniki skierowali Pana do świetnego kiedyś tygodnika Polityka z Tygodnika Powszedniego. Według mnie duzo stracili czytelnicy obu tygodników.
Pozdrawiam
A dlaczego Jaruto?
Dla prof. Hellera szkoda. Ale my prof. Hellera i tak kochamy, za wspaniałomyślnoć. Jest w końcu genialnym naukowcem!
A kim był ks. Idzi Radziszewski?
Nic o nim nie wiem. Dana 1 możesz mi o Nim opowiedieć?
Ann, Nie denerwuj się. Ludziom się czasem wydaje, że w coś wierzą.
Szanowny Panie Adamie,
z wielką uwagą czytam zazwyczaj Pańskie teksty i z reguły podzielam Pańskie poglady.
Teraz jednak nie mogę się zgodzić z Pana tezą na temat „de-wojtylizacji” Kościoła w Polsce. Myślę, ze mamy do czynienia ze zjawiskiem dokładnie odwrotnym. To nikt inny, ale K. Wojtyła decydował o „polityce kadrowej” Kościoła hierarhicznego. Jaka jest ta hierarchia kazdy widzi. To jest plon zasiewu Papieża. Dlaczego podejmował takie decyzje? Nie wiem. Ich konsekwencje w dłuższej perspektywie są nieznane. Na ten moment są jakie są. Pozdrawiam. Życzę wielu udanych tekstów.
Redaktorze, trochę nie na temat. Sobotnia Wyborcza opublikowała długi wywiad z bp. Pieronkiem. Po jego przeczytaniu przestałem mieć wątpliwości, czy ks biskup czymkolwiek różni się od reszty kościelnego betonu. A jego retoryka przypomina mi wystąpienia sekretarzy nieboszczki PZPR, zresztą konferencja episkopatu coraz bardziej przypomina mi zjazdy KC PZPR.
Do Jaruta (2008-04-05 o godz. 22:59):
Problem polskiego kościoła polega na tym, że gdy za Zygmunta III Wazy zwyciężyła kontrreformacja, praktycznie na tym stanęło, nawet Sobór Watykański II nie dotarł do Polski, m.in za sprawą prymasa Wyszyńskiego, więc żadna kontrreformacja nie była już potrzebna. O kościele w okresie 20-lecia miedzywojennego, zwłaszcza w swietle tego, co ostatnio można było przeczytać przy okazji publikacji „Strachu” Grossa, szkoda nawet pisać. Pozdrowienia.
Kościół polski uwielbia świętych niedyskutowalnych.
Przykładem o. Maksymilian Kolbe. Jego śmierć jest piękna, ale działalność przedojenna bynajmniej. Czy ktoś ośmiela się dziś cytować pisma koncernu niepokalanowskiego? Chyba tylko Gross.
JP II po kanonizacji będzie takim właśnie złotym cielcem. Nieczytany, niedyskutowany (bo przecież dyskusja zakłada możliwość krytyki).
Katolicka Polska – kraj złotych cielów przed którymi tłumy biją pokłony.
Jacyś misjonarze z Czech by się przydali.:-)
Szanowny Panie Redaktorze,
Panu naprawde tylko wydaje sie, ze twórczość naukowa abp Wielgusa ma charakter „jedynie przyczynkarski”, ponieważ ma ona zdecydowanie wagę merytoryczną i jest punktem odniesienia dla wielu autorów i to niekoniecznie o proweniencji konfesyjnej. Wiem o tym od żony, która jest historykiem sztuki na UW a przy tym agnostykiem i raczej wie co mówi. Nawet na blogu albo się coś wie albo sie o tym milczy a nie eksponuje tego „co sie wydaje” na użytek gotowej tezy. To kwestia przyzwoitości, szczególnie w tak delikatnej i niejednoznacznej sprawie!
Nagrodę przyznało Towarzystwo Naukowe KUL, które jest w znacznym stopniu autonomiczne wobec macierzystej uczelni a abp Życiński niekoniecznie ma tu możliwość ręcznej ingerencji w takie nominacje a może też nie wodzieć potrzeby żeby to robić. Towarzystwo w nagradzaniu kieruje się, w odróżnieniu od Pana, kryteriami merytorycznymi a w tym wypadku zostały one zdecydowanie spełnione. Była to decyzja co najmniej równie słuszna jak rezygnacja Wielgusa z kierowania Kościołem Warszawskim i jego odejście z poczuciem wstydu (głównie na skutek jego mijania się z prawdą co dowodziło braku charakteru). To, że został (słusznie) ukarany na forum publicznym nie znaczy ,ze jego dorobek naukowy ma pójść w zapomnienie.
Przypominam, że kilku uczonych niemieckich, i to tych z najwyższej półki ,było w czasie drugiej wojny dobrowolnymi i przekonanymi członkami NSDAP a nikomu nie przyszło do głowy wyrzucać ich imion z podręczników. Mam tu na myśli przed wszystkim Wernera Heisenberga – twórcę jednego z głównych sformuowań teorii kwantów oraz Wegenera – geofizyka, twórcę hipotezy ruchu kontynentów. Ten drugi był zdecydowanie przekonanym hitlerowcem, działał na terenie Protektoratu Czech i zginął z ręki Czechów, co nie znaczy, że jego nazwiska się nie uświadczy w czeskich podręcznikach i monografiach z zakresu geofizyki litosfery.
Jest tajemnicą poliszynela,że historię Wielgusa można by odtworzyć w dziesiątkach jeśli nie setkach przypadków pracowników świeckich uczelni w PRL, starających się wówczas o paszport w celu wyjazdu na Zachód dla prowadzenia badań. Gdyby wszystkich tak potraktować jak Wielgusa to , bez przesady , na niektórych akademickich kierunkach trzeba by odtwarzać kadrę od początku. Można by nieco cynicznie stwierdzić, że Wielgus padł ofiarą nadgorliwości lustracyjnej środowisk katolickich a konkretnie osób,które nie mają bladego pojęcia na czym polegało życie uczelniane w PRL-u (ja mam takie pojęcie i zaznaczam, że sam nie miałem wątpliwej „przyjemności” kontaktować się ze „smutnymi panami” w tym czasie ale wiem,że w każdym przypadku były to kontakty jednostronnie wymuszone).
Środowiska uczelni publicznych oraz n/p dziennikarskie jakoś się nie palą do takich akcji hurtowej ekspiacji. Generalnie TNK ma u mnie punkt choćby za to,że w tej akurat sprawie poszło pod prąd „społecznego oburzenia” i ogólnonarodwej checi dokonywania dożywotniego linczu. Nagroda dla Wielgusa była za dorobek naukowy (niezależnie od tego co Sz Pan sądzi o jego poziomie) a nie za prowadzenie się na scenie publicznej (skądinnąd karygodne w wielu punktach).
Co z tą sprawą ma ma pamięć o JP2 to już tylko Sz. Pan wie. W, którym miejscu Papież podkreślał potrzebę zdołowania do końca życia lustracyjnego grzesznika? I w którym miejscu wogóle papież domagał się bezprzymiotnikowej lustracji?
Komentarz do wypowiedzi Anny:
Owszem, jesteś coraz dalej od Kościoła ale z innych powodów niż Ci się wydaje. Do tej sytuacji odnosi się biblijne zalecenie:
„Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni”.
(od wiążących wyroków są sądy biskupie, karne, lub cywilne – przypadek Wielgusa pod nie nie podpadał, bo działał zgodnie z prawem PRL ale za swoją nielojalność wobec własnego środowiska poniósł publicznie słuszną i dotkliwą karę – śmierć publiczną. Czas na publiczne wyrazy oburzenia w tej sprawie już minął. Nie popisujmy się w nieskończoność tanią odwagą bo kopanie leżącego do cnót ewangelicznych nie należy).
Komentarz do wypowiedzi PA2155:
Jak już wyżej pisałem reguła „one hit and you are out” zastosowana KONSEKWENTNIE do wykładowców uczelni publicznych i twórców z czasów PRL-u doprowadziłaby dziś do dotkliwego przetrzebiania kadry uniwersyteckiej.
Co to za „hit”, jeżeli w świetle prawodawstwa PRL-u ci ludzie nie robili nic karalnego a przy tym Wielgusowi tak naprawdę nie udowodniono wyrządzenia krzywdy komukolwiek. Nawet ta reguła nie powinna i nie działa wstecz, wgłąb lat 60-tych i 70 – tych. O wiele cięższe przewinienia ulegają po 25 latach przedawnieniu a do rezygnacji z przyjęcia funkcji Wielgusa i tak „skłoniono”,- szkoda , że sam na to wcześniej nie wpadł.
I proszę mi nie opowiadać jak to jest w „cywilizowanych krajach” bo większość krajów Zachodu nie doświadczyła żadnej inwigilacji o podobnej skali jak kraje naszego regionu. Natomiast w przypadku Kościołów w Czechach i na Słowacji sprawy takie były wałkowane przez prasę w latach 90-tych (wbrew pozorom nawet w „super-laickich Czechach” katolików jest 20%, więc i tam Kościół jest jakoś widoczny już nie mówiąc o katolickiej Słowacji) a jeden z tamtejszych duchownych
był aktywnym szpiegiem sb na terenie samego Watykanu.
Komentarz do obu wypowiedzi Olka 51:
Znaczenie kontrreformacji zdecydowanie się mitologizuje. Jakoś tak się dziwnie składa, że to właśnie XVII wiek położył podwaliny pod wpółczesną naukę i to głównie w arcy-katolickiej w tym czasie Francji. Jakoś kontrreformacja w tym nijak nie przeszkodziła a niejaki B. Pascal, poza tym, że położył podwaliny pod współczesną logikę i algebrę był katolickim mistykiem. Jeśli chodzi o kraje niemieckojęzyczne to jakimś dziwnym trafem gospodarczo i cywilizacyjnie najlepiej stoją takie katolickie kraje związkowe jak Bawaria (największa liczba niemieckich laureatów nagrody Nobla) oraz Północna Nadrenia-Westfalia (o najwyższym w Europie zagęszczeniu doskonałych uczelni i siedzibie giełdy we Frankfurcie).
Te właśnie regiony dały początek niemieckiemu cudu gospodarczego po II wojnie a i dziś są w najlepszej kondycji ekonomicznej, czemu nijak nie przeszkadza tradycyjny katolicyzm bawarski.
Co do wypowiedzi bpa Pieronka – to Twoje sztubackie, rutynowe porównanie episkopatu do PZPR jest „wiele mówiące”. Jak rozumiem Kościół powinien zgadzać sie na wszystko i swą tożsamość złożyć na ołtarzu doraźnej poprawności politycznej, tak jak sobie ją wyobrażaja ugrupowania będące aktualnie na topie. Tak jak to zrobił n.p niemiecki Kościół Ewangelicki po wojnie ,chcący być bliżej życia – w związku z czym do dziś uległ całkowitej marginalizacji. To typowy przykład „czytania pod gotową tezę”- według której dobry Kościół to Kościół w stanie samolikwidacji na własne życzenie. A żeby wszystkim biskupom przyprawić gębę to Pieronka wrzuca się do jednego worka z Rydzykiem,choć Pieronek w tym wywiadzie wielokrotnie się od niego dystansuje oraz od kilku wypowiedzi episkopatu (n.p. w sprawie in vitro). W wielu miejscach odwołuje się do opinii ekspertów ale dla takich jak Ty będzie to zawsze „beton”.
Komentarz do wypowiedzi „Marka”:
Kościół, w tym Polski, aż się roi od świętych „dyskutowalnych”. Najstarszy kobiecy zawód świata jest tu mocno reprezentowany. Wczesna młodość Franciszka z Asyżu też nie stanowi dla nikogo średnio oczytanego żadnej tajemnicy. O antysemickiej przeszłości o. Kolbe jako redaktora Rycerza Niepokalanej wiem od lat 30-tu i przy moich filosemickich poglądach nie uważam jego kanonizacji za nadużycie. Świętość nie polega na nieskazitelności od kolebki (to byłoby niezdrowe i wręcz kiczowate) tylko na heroiczności aktu nawrócenia.
Natomiast Gross, przytaczając, w sztucznym zagęszczeniu, przewiny Kościoła, uprawia histeryczna antykościelną krucjatę, abstrahując od poprawności metodologicznej i tworząc obraz skrajnie skrzywiony, nie biorąc pod uwagę rzeczywistości kraju w stanie wojny światowej i wojny domowej oraz związanych z nimi zagrożeń, obiektywnych przedwojennych, ekonomicznych konfliktów polsko-żydowskich i psychologicznie uzasadniony stan zdziczenia obyczajów w tamtym czasie. Mówiąc o okrutnej i niesprawiedliwej śmierci 1500 Żydów udaję, że działa się ona w próżni, tak jakby w latach 1945-49 nie zginęło po 30 tys. Polaków i Ukraińców. Temat (rzeczywistego) polskiego antysemityzmu jest sprawą zbyt poważną,żeby go powierzać emocjonalnie zaangażowanym histerykom. Dla mnie prof. Gross jest, niestety, prof Nowakiem „a rebous” (na odwrót) a traktując temat niesolidnie obniża jego rangę do płytkiej publicystyki. Teraz czas na wejście poważnych badaczy.
Natomiast kolejnym krokiem p. Grossa powinna być analiza stanu ofiar i stanu umysłów w Strefie Gazy oraz na Zachodnim Brzegu. Ciekawe, czy i w tym przypadku wzniesie się na „epickie wyżyny”.
Szostkiewicza określa się jako „dziennikarza katolickiego”.Nie wątpię skoro pisze per „Wielgus” i abp.Życiński.
Mam również nadzieję że jako „katolicki dziennikarz” poprze ten apel a nie pobiegnie do mec.Rogowskiego z donosikiem o nowym „gettcie ławkowym”.:)))
—————————-
APEL
My – blogerzy Salonu 24 – ogłaszamy BOJKOT obcych mediów w Polsce.
Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie.
Ale mam też prawa, w tym prawo do podmiotowości – jako Polak w suwerennej Polsce.
Nosimy Polskę w naszych sercach. Chcemy ją lepiej poznawać, jej służyć, budować ją i ulepszać.
Potrzebujemy i mamy prawo do rzetelnej informacji o Polsce
i świecie. Tymczasem dzień w dzień poddawani jesteśmy tresurze i dezinformacji przez zawłaszczające polską przestrzeń medialną antypolskie molochy typu TVN, niemiecki der Dziennik czy wybijającą się
w kłamstwie i manipulacji Gazetę Wyborczą.
Jesteśmy obrażani i wyzywani w niewybredny sposób za sam fakt bycia Polakami, za przywiązanie do własnej historii, tradycji, religii.
Najwyższy już czas upomnieć się o własną godność
i przyrodzone nam prawa, o dorobek i dziedzictwo naszych przodków, którzy często nie szczędzili życia byśmy mogli żyć wolni.
Pamiętajmy, że życie jest nam dane, ale i – zadane.
Zyć godnie i zapewnić godne życie naszym dzieciom jest naszą świętą powinnością.
Nic nie usprawiedliwi grzechu zaniedbania i zaniechania, jeśli nadal pozwolimy się wieść na manowce kłamcom, uzurpatorom
i fałszywym autorytetom.
Być może wygodnie jest żyć z mentalnością niewolnika, dreptać na krótkiej smyczy i wyręczać się w myśleniu michnikowszczyzną.
Ale kto chce być wolnym – musi podjąć wyzwanie, trud
i odpowiedzialność za losy własne, swojej rodziny i Ojczyzny.
Zbłądzić może każdy, ale po tylu latach niezliczonych kłamstw
i manipulacji – kupować np. Wyborczą, reklamować się w niej czy kupować reklamowane tam towary może tylko ktoś, kto świadomie chce wspierać finansowo tę wrogą nam machinę medialną.
NIE MUSISZ- MIE KUPUJ
więcej:
aspiryna.salon24.pl/68888,index. html
—————————–
Zgodnie z sugestią Pani Maryli, wszyscy popierający ideę tego apelu – zawieszą go na cały dzień (12kwietnia 2008) na swoich blogach
——————————–
bracie Leonie,
w pełni popieram Apel Aspiryny i jestem pewien, że w rewanżu
cały Salon24 przyłączy się do Wezwania Brata Muchomora :
bojkotujcie funkcjonariuszy hierarchicznej organizacji, której
siedziba znajduje się od zawsze poza granicami Polski i której przywódcami zawsze (z jednym wyjątkiem…) byli nie-Polacy
@ przytomny 2:
1) Nie pojmuję jak Pan, człowiek niewątpliwie wykształcony (co jasno wynika z Pańskiego wpisu), może sobie pozwolić na taką swobodę w naciąganiu faktów! Alfred Wegener (bo chyba o nim Pan wspominał?) z całą pewnością nie mógł być aktywny na terenie Protektoratru Czech i Moraw – zginął bowiem na Grenlandii w 1930 roku (!), w związku z czym sprawcami jego śmierci mogły być co najwyżej niedźwiedzie polarne 🙂 Choć, swoją drogą, wg wszelkiego prawdopodobieństwa stracił życie w burzy śnieżnej…
2) Czy dotarła do Pana wypowiedź abp Wielgusa, wygłoszona już PO otrzymaniu nagrody? Oskarżył w niej „wiadome siły”, wspierane przez „określone media” o szkalowanie jego osoby. Czy ton takich wypowiedzi niczego Panu nie przypomina? Mnie tylko pośrednio, z uwagi na młody wiek (26 l.)
3) Dzięki wspomnianemu przywilejowi późnego urodzenia, miałem wątpliwą przyjemność uczęszczania na szkolna katechezę w latach ’90-tych. Nietrudno było zauważyć, że kult M. M. Kolbego jest rozdęty do granic absurdu i całkowicie pozbawiony elelmentów krytycznych. Osoba niezaznajomiona z historią polskiego Kościoła mogłaby sądzić że istnieje absolutna ciągłość myśli Świetego od czasów Rycerza Niepokalanej po śmierć w Auschwitz. Szkoda, ze nie wspomina się o wyrażanym przezeń podziwie dla ludzi, którzy ostatecznie uwięzili go i skazali na śmierć (a zachwycał się nad wychowawczymi walorami Hitlerjugend, aż miło – i pragnął zaszczepić ichnie metody wychowawcze także w Polsce).
Pozdrawiam
Geograf
bracie nie(przytomny),
trudno traktować poważnie wywody kogoś, kto tak rażąco mija się z faktami… Alfred Wegener zmarł w 1930 roku na Grenlandii, Heisenberg nigdy nie należał do NSDAP, Frankfurt (ten z siedzibą giełdy) leży w raczej protestanckiej Hesji, a zestawiony z nimi ks. Wielgus nie jest historykiem sztuki… ; naprawdę trudno określić jego publikacje, np. krytyczne wydanie komentarzy Benedykta Hessego (krakowskiego magistra z XV wieku) do Fizyki Arystotelesa, inaczej niż „przyczynkarstwo”…
Pan Szostkiewicz nie jest dziennikarzem katolickim
Wstrzasajacy jest ten „apel” w sprawie „obcych mediow”. Ale wiekszosc blogow w Salonie24 ten wlasnie poziom umyslowy reprezentuje: swoj do swego po swoje.
W spór o jakosc dorobku naukowego Stanislawa Wielgusa nie bede sie wdawał. Było by to nie fair w stosunku to Twojej Zony. Ona sama przeciwko rojowi moich przyjaciółek ktore sa przeciwnego zdania. Temperamentne to kobiety wiec lepiej dajmy spokoj.
Musisz zgodzic sie ze mna (bo tak twierdzi dawca nagrody) ze zostala ona przyznana za „wybitne osiągnięcia naukowe w duchu h u m a n i z m u
c h r z e ś c i j a ń s k i e g o”.
Czyzby humanizm chrzescijanski z perelowskim humanizmem socjalistycznym laczyl obowiazek donosu?
Moze jak w socjalizmie przysowieckim donos jest cnota heroiczna?
„istnieją liczne, istotne dokumenty potwierdzające gotowość świadomej i tajnej współpracy (…) z organami bezpieczeństwa PRL. Z dokumentów wynika również, że została ona podjęta”
– uznała kościelna komisja historyczna.
W laudacji na cześć arcybiskupa prof. dr. hab. Stanisława Wielgusa, prof. dr. hab. Stanisław Janeczek powiedział:
?Mam dzisiaj niewątpliwy zaszczyt i przyjemność przedstawić sylwetkę naukową księdza arcybiskupa profesora Stanisława Wielgusa, a wśród wielu jego zasług zasługi jako mediewisty, ale przecież także jako uczonego, który urzeczywistniając wszystkie formy jego działalności, a więc badania, dydaktykę, organizację i wreszcie promocję ideałów autentycznej mądrości, przesycił ją niepowtarzalnym blaskiem prawdziwego c z ł o w i e c z ń s t w a.?
A tfu, silo nieczysta. Zasmierdzialo siąrka w auli.
I dalej:
„Nasz czcigodny laureat nie jest tylko gabinetowym uczonym, jest intelektualistą mającym olbrzymi a u t o r y t e t m o r a l n y, w czym wypełnia obowiązki wyznaczone profesorowi średniowiecznemu, który miał tyleż wykładać i brać udział w dysputach, co i wygłaszać
k a z a n i a (legere, disputare et praedicare).”
Takiej hipokryzji najgorszy wrog kosciola by nie wymyslil. Te bezwstydny pokaz hipokryzji doskonale koresponduje z przyjeta ostatnio przez kosciol postawa.
Oto kiedy jeszcze nie zdawano sobie sprawy z rozmiarow umoczenia kleru we wspolprace z SB gloszono pelne poparcie dla idei lustracji ? bluzniercze urzyto w tym kontekscscie slow: „prawda nas wyzwoli”.
Teraz kiedy znamy statystyki i glebokosc penetracji sluzb PRL ,kosciol wspiera lustracje ale lustracje laikatu. Kler zas ma byc lustrowany wewnetrznie przez komisje koscielne.
Nie jestem zwolennikiem lustracji. Przeciwny jestem obludzie. W tej sprawie rozmiary obludy hierarchi przewyzszyly pomysly Moliera.
Ks.Janeczka konczy laudacje:
„W swych „Myślach” (Seneka) pisał: „na świecie jest wiele rodzajów niewdzięczników, tak jak wiele rodzajów złodziei i łotrów, lecz do najczęściej spotykanych należą ci, którzy wypierają się, że doznali dobrodziejstwa, ci, którzy doznane dobrodziejstwo ukrywają, ci, którzy za otrzymane dobrodziejstwo się nie odwdzięczają i najgorsi ze wszystkich – ci, którzy o doznanym dobrodziejstwie zapomnieli””.
Czyje dobrodziejstwa Wielgus lepiej pamieta, SB czy kosciola?
Do Przytomny 2(2008-04-07 o godz. 11:53):
W Republice Czeskiej mieszkałem przez znaczącą część dekady lat 90. i w miastach, gdzie mieszkałem (Praga, Kralupy n.Vlt) na codziennych mszach nie widać tych 20% katolików. Polski proboszcz parafii w w 20 – tysiecznych Kralupach oceniał ją na 150 osób – ciekawe czy uwzględnił polskich pracowników pracujących w Kauczuku – a i tak nijak nie chce wychodzić 20%. W Pradze są wierni na mszach odprawianych w języku włoskim lub niemieckim – są to turyści z Włoch, Bawarii albo Austrii, ale na Karlinie, Smichovie albo Holeszovicich, tam gdzie nie docierają turyści, kościoły stoją pustkami, jeżeli ni ma księży z Polski, to i msze nie są odprawiane. A na polemiki ad personam nie odpowiadam.
Geograf,
dzięki, ja ma w prawdzie 36 lat, ale to samo zdanie co ty. Napisałeś wcześniej, to co ja chciałam napisać. A moje wrażenie z katechezy, ktora mnie zachaczyła w ogólniaku są dokładnie takie, jak twoje. Poddawanie w wątpliwość świętości wyznawanych poglądów przez Maksymiliana Kolbe w okresie poprzedzjącym wojnę powodowało święte oburzenie księdza, który oskarżał nas, uczniów o szkalowania imienia świętego, którego życie w całości było wg niego przykładem świętości (a nie nawrócenia). Udało nam sie usłyszeć dzięki tej i podobnym dyskusjom na katechezie również i epitety pod tytułem heretyków i odstępców od wiary. Ksiądz nie grzeszył znajomością hitorii, a kilkoro z nas a i owszem do dzisiaj grzeszy i to całkiem niezłą. Miał z nami ciężkie życie i my z nim też. Na szczęście za moich czasów – początek lat 90-siątych katecheza nie była obowiązakowa i nie było żadnej presji, żeby na nią chodzić w mojej szkole. Po roku 3/4 z nas dało sobie spokój. A po dwóch miesiącach drugiego roku religii zostało tylko 4 chodzących na katechezę i ksiądz mówił o nas per zakały szkoły, bo to nie był jedyny temat, gdzie mieliśmy śmiałość mieć własne inne od niego zdanie.
Pozdrawiam.
Komentarz do wypowiedzi Przytomnego 2
Porowanie zyciowej sytuacji biskupa Wielgusa z z niemieckimi uczonymi – „przekonanymi czlonkami NSDAP” wydaje mi sie niezreczne, a to z tego powodu, ze abp doznal anatemy nie z powodu pogladow politycznych, tylko czynow moralnie dwuznacznych. „Przytomny 2 ” przywoluje przyklad Wernera Heisenberga oraz Wegenera – geofizyka, twórcę hipotezy ruchu kontynentów. A nastepnie piesze „Ten drugi był zdecydowanie przekonanym hitlerowcem, działał na terenie Protektoratu Czech i zginął z ręki Czechów, co nie znaczy, że jego nazwiska się nie uświadczy w czeskich podręcznikach i monografiach z zakresu geofizyki litosfery…”
Nie wiem skad te informacje – Alfred Wegener zginal bowiem -najprawdopodobniej w 1930 roku – podczas jednej z wypraw polarnych na Grenlandie. Nie mogl wiec zadna miara zaangazowac sie w przestepcza dzialanosc nazistow, jak i zginac z rak Czechow w Protektoracie.
Przytomnie ne moge rowniez zgodzic sie z tym, by Nadrenia Westfallia uwazana byla za land stricke katolicki, poniewaz liczba mieszkajacych tu ewangelikow rowna sie mniej wiecej ilosci wyznawcow katolicyzmu, zas Frankfurt ” z siedziba gieldy” lezy w Hesji.
Do przytomnego 2.
Bede wdzieczna za rowiniecie mysli ” jestem coraz dalej od Kosciola ale z innych powodow jak ci sie wydaje”.
leon,
niech Pan mnie przekona wlasnymi slowami dlaczego mam kogokolwiek i cokolwiek bojkotowac, bo poslugiwanie sie belkotliwym apelem zywcem wycietym z pism PPP czy innych organiazji „mieczykowych” do dosc latwa metoda agitacji.
Latwa i tania…. Tania w sensie poziomu moralnego.
Ale moze Pan zameldowac centrali, ze zadanie wykonane: belkotliwy apel wklejony w sercu wroga, niektorzy nawet dokonali dziela heroicznego i przeczytali odezwe.
PS. Czy apel bedzie ogloszony w niedziele z ambon ?
Kolego „przytomny” proszę, jak inni, żebyś nie naginał faktów do z góry założonych tez (radzę też zweryfikować swoją wiedzę historyczną i geograficzną).
W końcu ten arcypasterz nie mkoże nadstawiać d….. za wszystkich. Chorbliwość X.Zalewskiegom udzieliła się dość powszechnie, ale warto czasmi wybaczyć. Ojciec mój przed spotkaniem z bandytami z PUBP poszedł się wyspowiadać i tylko przekroczył próg urzędu dowiedział się, że żale jego do proboszcza mu nie pomogą. Po latach gdy wymówił to proboszczowi, ten odrzekł ” ja pana przepraszam każdy proboszcz musi wspólpracować z nimi”. Także nie był bym za tym, żeby X.Wielgus brał baty za całą populację.
Do Przytomnego:
Kilka uwag, ktore same sie nasuwaja:
Cytat: „Jak już wyżej pisałem reguła ?one hit and you are out? zastosowana KONSEKWENTNIE do wykładowców uczelni publicznych i twórców z czasów PRL-u doprowadziłaby dziś do dotkliwego przetrzebiania kadry uniwersyteckiej.”
swiadczy tylko o przerazajacej kondycji polskiej kadry akademickiej i moze nie tylko jej samej, ale rowniez innych segmentow spolecznych post-PRL-u. Ta kondycja jest uwazana za rzecz oczywista i normalna i nikt nie poczuwa sie do jakiejkolwiek winy.
Cytat: „Co to za ?hit?, jeżeli w świetle prawodawstwa PRL-u ci ludzie nie robili nic karalnego a przy tym Wielgusowi tak naprawdę nie udowodniono wyrządzenia krzywdy komukolwiek.”
Argument jest zalosny w swej wymowie. Stosujac te sama logike mozna powiedziec, ze zabicie Zyda w hitlerowskich Niemczech tez nie bylo zbrodnia jako taka, poniewaz nie bylo per se przekroczeniem istniejacego prawa. W przeciwienstwie do kontaktow seksualnych miedzy Aryjczykami i nie-Aryjczykami, ktore byly wykroczeniem prawnym.
Do Olek51: Zgadzam się z Tobą w kwestii Pieronka i mam jeszcze jedną refleksję. Otóż nie jestem wcale zgorszony tym wywiadem. Właściwie nawet się tego spodziewałem, bo jestem coraz bardziej przekonany, że dzielenie hierarchów kościoła na liberałów i beton (jak usiłują to robić niektóre media) jest z gruntu fałszywe. Ludzie przekonani o nieomylności swojej ideologii nie mogą być przecież liberałami.
To, że wielu wykształconych ludzi wie, jakie treści kryły się za gazetami z Niepokalanowa nic nie zmienia. Kolbe uchodzi za postać z kryształu. Mieszkam w parafii Kolbego , moja zona pochodzi z parafii Kolbego w innym mieście. Ani w jednej, ani w drugiej parafii nie dostrzegłem traktowania tego człowieka inaczej jak tylko jako wzór bez skazy.
Nie neguję sensu jego świętości, jednak byłąby ona dopiero wtedy czysta i jasna, gdyby pokazać ją jako świętość człowieka nawróconego z nienawiści dla drugiego człowieka na miłość ku niemu, miłość tak wielką, że przewyższyła śmierć.
Bez uwzględnienia jego działania przedwojennego Kolbe staje się postacią o wiele bardziej płaską.
Jednak kto z dostojników Kościołą zechce pokazać Kolbego w całej okazałości jego świętości? Jak na razie nikt. Nieźle by oberwał od „parawdziwych” katolików.
Tak też się dzieje z JPII. Zamiast dyskusji mamy panegiryki zamiast pokazania złożoności i konsekwencji dokonywanych przez niego wyborów robi się z niego odpustowego świątka.
I tak pokryje się go warstwą lukru tak grubą, że nikomu nie będzie się chciało przez nią przebić.
Będą ulice, będą pomniki i nikogo nie będzie on obchodził.
Zapraszam Państwa dzisiaj o 21.10 w TV2 na proces Kury.
Prokuratorami będą: Szakal i Wilk.Obrońcami :Kuna i Łasica.Na sali zasiądą Hieny(śmiech) i Foki(oklaski) a sędzią będzie Lis -Tomasz Lis
Wracając do sprawy Wielgusa. Pokazuje ona jeszcze jedno – bezwład decyzyjny polskiego kościoła. W czasach PRL kościół był organizacą bardzo autorytarną, kierowaną przez posiadającego wielką charyzmę prymasa Wyszyńskiego. Oparł on kościół na modelu ludowym, wybór ten miał soją cenę (widzimy ją do dziś) ale był racjonalny. Ludowa, nierefleksyjna wiara była nie do złamania żadnymi racjonalnymi (choć o oczywistych intencjach) argumentami, na które inteligenci katoliccy okazywali się niekiedy wrażliwi.
Potem ster przejął papież spychając w cień miejscowe ośrodki decyzyjne. Wszystkie trudne problemy (żwirowisko, Petz) załatwiano w Watykanie. Jednocześnie w kraju po śmierci Wyszyńskiego nie było równorzędnego mu prywódcy.
Po części dlatego, że Wyszyński był ukształtowany przez dawny świat, wykuty w ogniu wojny i stalinizmu. Glemp i młodsi biskupi nie mieli tych doświadczeń i szkoły charakteru.
Jednak pod skrzydłami papieskimi dokonano zmiany rządów na kolegialny.
Z jednej strony był to element demokratyzacji, trudno mieć o to pretensje. Jednak demokracja, by działała dobrze potrzebuje jednego elementu – przejrzystości struktur, swobody dyskusji i ścierania się poglądów. Tego zabrakło. Tych, którzy chcą dyskutować kościół instytucjonalny pozbywa się lekką ręką.
Pozostały demokratyczne procedury wyboru przewodniczącego episkopatu przy obowiązujących wciąż zasadach: „gniazda nie kalać’ oraz „śmieci pod dywan”.
I mamy to co mamy. Oficjalne struktury władzy działają słabo. Noc śmierci JPII pokazała to wyraźnie. Szacunek zdobył kard. Macharski, anie abp Michalik , którego zabrakło wśród wiernych.
Dzisiaj brak kościołowi przywódcy, zostały tylko nieczytelne układy sił na których wspiera się Rydzyk. Ewentualna nominacja abp Głodzia na Gdańsk wpisuje się w ten klimat, tak jak honory dla Wielgusa czy Paetza.
Kościołowi niepotrzebni są dziś wrogowie. Sam jest swoim największym wrogiem poprzez bezwład decyzyjny, brak autorytetów czy charyzmatycznych przywódców. Nie przewodzi a wlecze się w ogonie, reaguje na pożary a nie buduje. I do tego pogrąza się w sybarytyźmie i obojętności.
Jakże racjonalne jest więc szukanie przez Radio Maryja wrogów chcących mordować, podżegać i podsyłać przesyłki z czymś strasznym (biały proszek?). Taki lęk jest jak extasy dla gasnącej instytucji,budzi gasnący żar i chęć obrony.
Jak długo jednak będzie działał?
Dla Marka.
Bardzo wywazone uwagi, trafne na temat naszego Kosciola. Akceptuje.
Ad:
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=321#comment-68725
Oczywiscie adresatem byl przytomny 2
Jestem absolwentem KUL. Studiowałem w okresie kiedy Stanisław Wielgus był rektorem. Był wówczas dla mnie człowiekiem honoru. Fakt jego współpracy z SB, kręte tłumaczenia, że go straszono itp. bzdury oraz to, że dopiero pod presją papieża ugiął się, ostatecznie wyleczyła mnie z szacunku dla niego. Przyznanie nagrody przez TN KUL (zapewne za zgodą arcybiskupa J. Życińskiego, wielkiego harcownika antylustracji) jest dla mnie dowodem, że Kościół Rzymskokatolicki w Polsce jest poważnie chory. Z jednej strony mamy o. Tadeusza Rydzyka i Radio Maryja, z drugiej tych hierarchów kościelnych m. in. J. Życiński, T. Pieronek i kilku innych, którzy bronią prześladowców kosztem prześladowanych. Trudno się dziwić, że wierni mają już dosyć tych „zabaw”. Znam ludzi, którzy przestali chodzić na mszę świętą, zrażeni postawą Wielgusa. I do dziś nie mogą się podnieć. Mam takie osoby w rodzinie. Dlatego zgadzam się z panem, że następuję daleko idąca „de – wojtylizacja”. Stanisław Wielgus powinień się spowiadać z pychy, zarozumiałości i krzywdy jaką uczynił maluczkim