Powrót Tuska
Politycy PiS wiercą się nerwowo na stołkach w studiach telewizyjnych, gdy pada pytanie o wykład Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim. Mają całą władzę i media masowego rażenia, a jednak jest w nich jakiś strach.
Nawet temat wykładu – „O konstytucji, Europie i wolnych wyborach” – prowokuje ich do dezawuowania szefa Rady Europejskiej, którego usiłowali usunąć ze stanowiska, choć żaden z nich nie miał nigdy szansy go zająć.
Wybór tematu wydaje się naturalny. „Polska pod rządami zjednoczonej prawicy” ma kłopot z naszą konstytucją, z akceptacją współpracy i współdziałania z Brukselą i z ewentualną przegraną w którychś z całej serii wyborów w najbliższych miesiącach i przyszłym roku. Obywatele mogą oczekiwać, że Tusk się do tych kłopotów odniesie.
Może i powinien to uczynić na różne sposoby. Prawie na pewno nie wejdzie jednak w buty jakiegoś „nad-Schetyny’’, tylko wyłoży, jak te kłopoty z praworządnością, polityką europejską i międzynarodową, z respektowaniem wolności słowa w mediach niezależnych od polityków szkodzą obrazowi i pozycji Polski z perspektywy unijnej.
Oczekiwałbym i cieszyłbym się, gdyby Tusk kulturalnie, rzeczowo i stanowczo opowiedział o tym, jakiej zmiany naprawdę potrzebuje Unia i Polska. Ze swoim doświadczeniem polityka polskiego i europejskiego może nadać ton naszej rozmowie o tym wszystkim z poziomu męża stanu, a nie jednego z polityków na scenie krajowej.
Tusk umyślnie unika takiego zaangażowania, póki kieruje Radą Europejską. Wie, że PiS-owi zależy, by się włączył do bieżącej kampanii wyborczej jakoś bardziej bezpośrednio, bo to dałoby propagandzie pisowskiej pretekst do ataków. Wie też, że duża część społeczeństwa (w najnowszym sondażu 44 proc.) nie chce, żeby wracał do polityki polskiej (ale niewiele mniej, bo 38 proc. chce).
To nie wyklucza jednak, że Tusk wróci. Może wrócić jako twarz jakiegoś nowego ruchu obywatelskiego, na przykład pod hasłem wolności, samorządności i solidarności. Ma wciąż duży potencjał, charyzmę, nie boi się kontaktu ze zwykłymi ludźmi, ani konfrontacji z obecną władzą.
Tylko czy zdecyduje się wejść poniekąd do tej samej rzeki? To się rzadko udaje nawet politykom pierwszej ligi. Na razie czekamy na wykład na UW. Wiwat maj, trzeci maj, dla Polaków istny raj!
Komentarze
Patrzcie, patrzcie……
Jednostka ma zmienić bieg HISTORII?
Myslę, że jest nieco inaczej.
Jednostka MOŻE dosiąść kobyły historii, będąc w odpowiednim czasie i miejscu.
Czas Tuska chyba przeminął.
Nie wiadomo, kogo wyniesie do rzadów wzbierająca fala.
Ale, zapewne bedzie to przedstawiciel innego pokolenia.,
Ta fala wzbiera w Europie.
Na razie, mamy Baumanowskie interregnum.
Cóż, plebsowi ie wystarcza jedzenie ciastek.
Nie mają na nie pieniędzy….
Znowu nie na temat, ale otrzymawszy dyspense od gospodarza (ktorej nie zamierzam naduzywac) pozwolcie, ze troche pobajdurze.
Obejrzalem ostatnio na Onecie wywiad z rezyserem ( Jackiem Borcuchem) i glownymi odtworcami rol w filmie pt “Slodki koniec dnia”. Filmu nie widzialem, nie wszedl jeszcze na ekrany, wspomne wiec jedynie o refleksji jaka pojawila sie po wypowiedzi K. Jandy na jego temat w trakcie ktorego to wywiadu aktorka oskarzyla polska mlodziez o zanik poczucia wolnosci, i.e., jak mozna czuc sie wolnym w satrapii.
To co mnie zaintrygowalo w wypowiedzi Jandy bylo powolanie sie na nieistniejace pojecie jakim jest wolnosc. Wedlug mojej skromnej opinii, majac na uwadze kondycje ludzka, mozna jedynie mowic o stopniu czlowieczego zniewolenia. Nie trzeba byc wielkim myslicielem zeby zdac sobie sprawe z tego, ze jestesmy ofiarami naszych genow, losu, wychowania w rodzinie, czasow, w ktorych przyszlo nam zyc, wzorcow kulturowych i swiatopogladowych, porzadku spolecznego niezmiennego charakteru ktory towarzyszy nam od urodzenia itd. Kazdy noworodek rodzi sie z gigantyczna kula u nogi, od ktorej przeciecie pepowiny bynajmniej nie uwalnia. Pojecie wolnosci w tym wzgledzie przypomina zludne przekonanie o wolnosci woli, idei wymyslonej tylko po to zeby zlodziejowi mozna bylo uciac reke, zbrodniarzowi glowe, a ateiste straszyc wiecznym potepieniem. Osobiscie, od momentu w ktorym cos mi w glowie zaczelo sie ukladac czulem sie zawsze czlowiekiem w jakims stopniu zniewolonym i takim pozostalem juz do starosci. Nie jest to uczucie mile, ale prawda czesto uwiera.
Jest tez jakas inna prawda, prawda w twierdzeniu, ze czlowiek domaga sie nie wolnosci lecz jej pozorow. Poczucie wolnosci zas, podobnie jak przekonanie o wolnej woli, jest jedynie doznaniem niwelujacym roznice bycia wolnym a uwazaniem sie za wolnego. Prawdziwa wolnosc jest zatem jedynie nieswiadomoscia niewoli, pozwalajaca kazdemu byc wolnym nawet w celi wieziennej , do ktorej powoli zmierza, a wlasciwie ktora zawsze byl swiat.
Jesień 2019 rok.
na tydzień przed wyborami parlamentarnymi, Donald Tusk uroczyście ogłasza w Gdańsku, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
skutek : PiS traci natychmiast 10% wyborców, a Koalicja zyskuje te 10%, Kaczyński po ataku furii ląduje na kardiologii.
Tusku, wracaj, czekamy.
Jeszcze za Onetem :
„- Częściej za powrotem Donalda Tuska do polskiej polityki są osoby w wieku 35-49 lat (40 proc.), ankietowani o wykształceniu wyższym (38 proc.), dochodzie netto 3001-5000 zł (40 proc.) oraz badani z miast do 20 tys. (42 proc.) – przekonuje Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.”
Czyli „gorszy sort”, osoby wykształcone, które coś w życiu osiągnęły.
Beneficjenci kaczych łapówek nie będą popierać powrotu Tuska do krajowej polityki, bo wiedzą, że mogli by swoje przywileje stracić. I niestety, zabrać się do pracy.
wieśku59:
Mam wrażenie, że jesteś dobrym przykładem ludzi, którzy poczuli się ze swoimi poglądami odrzuceni i zmarginalizowani przez mainstream i teraz szukają na nim zemsty, ale już nie zależy im na tym, do kogo jako sojusznika się przyłączą. Jak owa komunistka hiszpańska z poprzedniego wpisu Gospodarza. Nie twierdzę, że robisz to w pełni świadomie — to raczej kwestia emocji niż rozumu, ale spróbuj popatrzeć na siebie trzeźwo, z zewnątrz, czy aby nie mam racji?
Przemijająca historia? Może. Interregnum? Może. Ale co ma przyjść później?
Piszesz, że plebs nie ma pieniędzy na ciastka. Gdy się idzie do supermarketu ma się odwrotne doświadczenia — na ciastka akurat pieniądze są. Jeśli czegoś brakuje, to aspiracji i nadziei. I, zresztą, jeśli coś ma się zmienić, by nie doszło do katastrofy, to model konsumpcji. Ten obecny jest zbyt żarłoczny, jeśli chodzi o zasoby naturalne.
To nowe, czego boi się Gospodarz, i czego boję się ja, to nie jakiś „socjalizm z ludzką twarzą”, możliwy dzięki rozwojowi technologii, która nie potrzebując już tylu fizycznych pracowników, na przykład, zmniejsza liczbę godzin pracy, albo wprowadza dochód gwarantowany. To co się czai w różnych miejscach, to głównie wiązanka różnych fobii: rasowych, klasowych, narodowych, seksualnych, religijnych… To nie jest polityka „inkluzywna”, która by sprzyjała poprawianiu bytu słabszych — miejscowych, czy przyjezdnych — ale raczej obronie pozycji średnich kosztem najsłabszych. Czyli mainstream nie jest atakowany z lewa, ale z prawa.
Zresztą… łapię się na tym, że dla mnie bardzo ważną sprawą w życiu jest prawda. Nie, że się nie mylę i nie błądzę, albo nawet że do niektórych kłamstw nie bywam przywiązany. To zwykłe ludzkie słabości. Ale wierzę, że jakaś prawda istnieje, i że jednym z najcięższych przewinieniem moralnym jest jej odrzucanie. A to kolejna rzecz, którą owym przeciwnym mainstreamowi ruchom mogę zarzucić. Żywią się kłamstwem, ucieczką przed rzeczywistością i przed uczciwym jej badaniem. Z tego nic dobrego nie wyjdzie — wierz mi.
@aborygen
Ta debata nigdy się nie skończy. Byłem więźniem politycznym i wiem, że jest fizyczna i psychiczna różnica między stanem uwięzienia pod przymusem i wbrew woli a stanem wolnym od tego przymusu. O wolności można długo rozprawiać, ale jak się jej zazna, dyskusje tracą na znaczeniu.
@ Aborygen 3 maja o godz. 5:38
Poczucie wolności to dla każdego co innego, zgodnie z jego aspiracjami. Może stąd brak powszechnej akceptacji dla głoszących „stan wolności”, jak również dla tych co równolegle ogłaszają”stan powszechnego zniewolenia”. Kiedyś głębokie poczucie zniewolenia cię ogarniało gdy po raz n-ty odmowę wydania paszportu dostałeś, bez podania przyczyn, za to ze złośliwym uśmieszkiem SB-ka: „oczywiście możecie składać ponownie, a my wam ponownie odrzucimy…”. W tym samym czasie twój sąsiad czuł się doskonale wolny, bo akurat mu wujek kat. E (wojo!) załatwił, konkurentowi od dziewczyny udało się bezkarnie i skutecznie pysk obić, a praca (ja zbrojarz – betoniarz!) czekała na każdej budowie.
W PRL „granicami wolności” były kilkukrotnie ceny mięsa, słyszę krakania że nie zmieniło się to do dziś. Kraczący twierdzą że należy ponownie na PiS głosować, bo póki suweren samotnego octu na półkach nie zobaczy, braku wolności nie odczuje i walczyć o nią nie będzie.
Czekam z nadzieją i niepokojem na wykład Tuska.
Z nadzieją, że da nowy impuls do walki z katobolszewią rządową i kościelną.
Z niepokojem, bo być może oczekujemy od niego zbyt dużo i się rozczarujemy, a to nas osłabi.
Pamiętam Tuskowi rozwalanie Unii Wolności, podły sposób wyeliminowania Cimoszewicza z gry o prezydenturę w 2005 roku.
Ale widzę, jak dojrzewał jako polityk.
Podziwiam za to kim się stał.
I mam potrzebę zawołać za Janiną Paradowską: „TUSKU, MUSISZ!”
z lektury…
Peter Sloterdijk
Stres a wolność
‚Najbardziej chyba oryginalny, twórczy, a zarazem kontrowersyjny niemiecki filozof naszych czasów Peter Sloterdijk (ur. 1947) w tym krótkim eseju podejmuje sprawy fundamentalne: rozważania o „nieprawdopodobieństwie” ludzkiego społeczeństwa w świetle dzisiejszego rozumienia wolności.
Sloterdijk od dawna należał do licznego grona krytyków projektu oświeceniowego.
W ponowoczesnym duchu demaskował humanizm jako inną formę „hodowli” człowieka.
W niniejszej książce definiuje wolność indywidualną i identyfikuje jej historyczne losy. Jeśli dawna wolność opierała się na przymierzu gniewu, a więc miała źródło w stresie (bunty, rewolucje, walka o wyzwolenie społeczne), to w chwili, gdy „samotny wędrowiec” Rousseau, medytując w łódce na jeziorze, odkrył czystą radość z własnego istnienia wolnego od stresu, społeczeństwu wyrosło we własnych szeregach największe zagrożenie – anarchiczna jednostka.
Cała późniejsza filozofia i teoria społeczna jest próbą zneutralizowania tego napięcia. Szczególną rolę odegrała myśl idealistyczna, usiłując zawłaszczyć w tym celu odkrycie subiektywizmu przez Rousseau. Niemożliwość, niemal cud istnienia społeczeństwa rodzi między innymi pytanie o naturę przyszłej myśli wolnościowej, o kształt liberalizmu. W fascynujących jak zwykle wywodach Sloterdijk rysuje pewną odpowiedź dla naszych czasów, która ma pogodzić indywidualistycznie wolny podmiot z kolektywem stresu’.
——————
„Nic nie powinno bardziej zdumiewać niż zdolność do współżycia tych milionowych i miliardowych zespołów ludzi w otoczkach ich narodowych kultur i przy rozmaitych podziałach wewnętrznych. Powinniśmy patrzeć oszołomieni na te stojące armie politycznych grup, którym ciągle, nie wiedzieć jak, udaje się podtrzymywać wśród członków przekonanie, że z racji wspólnego położenia i wspólnej historii są związanymi przez los współtowarzyszami z mocy prawa i uczestnikami lokalnych programów przetrwania.” PS
„Thymos jako liberalna postawa altruistycznego życia zapewnia jedyne ogłoszenie wolności, które nie musi się niczego obawiać ze strony naturalistycznej redukcji do przyczyn zewnętrznych i neurologicznych uwarunkowań. Na ogół poszukiwano wolności w miejscach, gdzie nie sposób jej znaleźć, w woli, w akcie wyboru lub w mózgu, a pomijano jej źródło w szlachetnej postawie, w motywacji, we wspaniałomyślności. Tymczasem wolność jest tylko innym słowem na wytworność, to znaczy na postawę, która się w każdych okolicznościach orientuje na to, co lepsze, trudniejsze, właśnie dlatego, że jest wystarczająco wolna do rzeczy mniej prawdopodobnych, mniej pospolitych, mniej arcyludzkich„. PS
„Gdyby miało dojść do jakiejś intelektualnej odnowy politycznego liberalizmu, musiałaby ona wyjść od przyjęcia, że ludzie nie są tylko istotami żądnymi posiadania, kierującymi się chciwością, nałogami i potrzebami, istotami, które wymagają wolnej drogi dla swoich ułomnych uczuć i głodu wiedzy. Ludzie noszą w sobie również potencjał dawania, hojności i suwerenności. To rozpoznanie nigdy nie było tak ważne jak obecnie”. PS
Nie chodzi oczywiście, jak pisze KZ, o jej całkowite zwinięcie i zamknięcie oczu na realny, uwolniony egotyzm i instrumentalizm seksualności, który codziennie dożywia ludzkie gromady, masowo przekonane o własnej, ponadprzeciętnej wyjątkowości. Chodzi o wyłonienie się z zalewu przygniatającego, krótkowzrocznego banału, który kwituje zło wzruszeniem ramionami i powiedzeniem i-tak-nic-z-tym-nie-zrobisz, uruchomienie perspektywy otwarcia się na odwieczny, arystokratyczny truizm i czynne wyjście poza ekonomizację moralności. To wymaga jednak wykroczenia poza kondycję cynizmu – wymaga surrealizmu à rebours, który zaakceptuje fundamentalny dla pragmatycznej koncepcji antropologii filozofa poziom człowieka jako istoty doskonalącej się w ćwiczeniach.
Wszak, jak pisze Sloterdijk: „Gdziekolwiek spotkamy przedstawicieli naszego gatunku, zawsze zdradzają oni rysy istoty skazanej na surrealistyczne wysiłki. Kto szuka ludzi, znajdzie akrobatów”.
Tusk … słowo nadziei dla zawiedzionych obecnym status quo.
Jest jednak obawa, że głosująca większość otumaniona kolejnymi datkami pisiu – z 13. emerytury 2 zł i 40 groszy na dzień i 475 zł (dawne 500+) na dziecko miesięcznie – nie widzi powodów do zmiany.
Dudyzm, matołuszyzm i paranoizm w jelicie władzy im absolutnie nie przeszkadza.
Krótkowzroczność u ekonomicznych ignorantów królem.
Jeszcze nie wiedzą, że dobrze już było… a kretyński konsumpcjonizm poślizgnie się na g… inflacji, wzroście podatków i parapodatków.
Ale liczy sie tylko dziś…
A historia niczego nie uczy.
A w interesie kleru jest ciemny tłumok co to i kukłę Żyda powiesi i na tacę odda…
Wszystko kołem się toczy.
—————————————
I warto mieć na uwadze, że ewentualny wybór Tuska to byłby tylko impuls… czy po ewntualnym zwyciestwie opozycji w wyborach parlamentarnych znajdą tych 100. lepszych od pisiego ministerialnego zaciągu?
Zmiana pokoleniowa jest faktem… i tu dopiero widać – po próbkach – prawdziwe zagrożenia dla bytu państwowego Polski, a szerzej Europy…
„Wie też, że duża część społeczeństwa (w najnowszym sondażu 44 proc.) nie chce, żeby wracał do polityki polskiej (ale niewiele mniej, bo 38 proc. chce).”
Powiem tylko – Donald wracaj! Nie przejmuj się żadnymi sondażami. 38 proc. na początek wystarczy, żebyśmy mogli pożegnać się z Dudą i jego małżonką.
Będzie protest przeciwko uprawianiu polityki na uniwersytetach.
Ani Tusk ani Duda ( czy inny kandydat IS-u ) – ten trzeci !!!
Tylko kto to będzie ???
„I mam potrzebę zawołać za Janiną Paradowską: „TUSKU, MUSISZ!””
Tez tak uwazam! Bo Tusk pokazal i w Polsce i w Europie, ze jest nadal politykiem najwyzszej klasy. A juz napewno bije aktualna miernote pisowska na glowe.
Tu dwa nowsze przyklady, jak latwo potrafi rozegrac PiS.
1. „Aktualnie Polska nie spelnia warunkow przyjecia EURO. Wiec nie ma tematu!”
2. „Dzisiaj warto przypomnieć istotę tego negatywnego fenomenu, jakim była zdrada Targowicy. … To wówczas, po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja, pod hasłami dumy i niepodległości, de facto przywrócono w Polsce chaos, zniewolenie chłopów, podległość Rosji, a w konsekwencji wojnę, zamęt i upadek polskiego państwa. Akt konfederacji targowickiej był spektakularnym pokazem cynizmu i propagandy, który odwoływał się do narodowych emocji. Był ewidentnie sprzeczny z narodowymi interesami”.
Kilka krotkich zdan a z pisowskich balonow uchodzi powietrze 🙂
Fanem Tuska nigdy nie byłem. Ani formacji którą reprezentuje, czyli brzydko mówiąc „styropianu” (w cudzysłowie, bo dzisiaj wypada się powoływać na Solidarność z roku 1980, choć z tych polityków powołujących się na „etos” nikt jakoś nie potrafi sobie przypomnieć postulatów z Sierpnia, czyli obrony socjalizmu)
Ale z dwoga złego wolę Donalda niż Kaczora. Ten pierwszy przynamniej miał cywilną odwagę samodzielnie firmować swoje rządy. Kaczor chowa się za słupami w rodzaju Du*y czy Morawiecjiego jr….