Stop mowie nienawiści? Tak, ale jak?

Tylko działanie może pomóc w walce z mową nienawiści, same apele nie wystarczą.

To prawda, że prawica i skrajna prawica nie ma monopolu na hejt. Prawda, że hejt jest zawsze dewastacją debaty publicznej, a przez to zagraża demokracji, której filarem jest wolność słowa w granicach prawa. Mowa nienawiści jest jak rak toczący debatę publiczną, a w konsekwencji społeczeństwo.

Co robić? Reagować. Słowem i paragrafem w szczególnie haniebnych sytuacjach. Takich jak „teatrzyk kukiełkowy” pokazany w publicznej z nazwy telewizji. Ale też z hejterami ukrytymi pod pseudonimami w internecie. Zgłaszać policji pogróżki pod adresem swoim lub innych osób. Grożenie komukolwiek to bezprawie. Policja ma narzędzia, by hejtera zdemaskować. Mam nadzieję, że ujmie hejtera grożącego w internecie pani Gronkiewicz-Waltz. Przypominać, że polskie prawo zabrania szerzenia nienawiści. Żądać, by było egzekwowane.

Naturalnie łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Wśród wielu przeszkód na drodze akcji prawnej jest i ta, że organy wymiaru sprawiedliwości muszą być w pełni niezależne, a próby nacisku stanowczo odrzucane. Gdy nie ma pewności, że ta niezależność jest zagwarantowana, akcja może nie odnieść skutku.

Umorzenie sprawy „aktów zgonu” wymierzonych m.in. w prezydenta Adamowicza są podwójnie szokującym przykładem. Raz że w ogóle została umorzona, dwa – że prezydent Gdańska dowiedział się o tym niedługo przed tragiczną śmiercią. Tak, zbieg okoliczności, ale nabierający ponurej wymowy.

Mimo to, w szczególnie drastycznych przypadkach, akcja prawna jest pożądana. Po akcie nienawiści zostaje trwały ślad w dokumentacji, a dzięki niezależnym od władzy mediom może się o nim dowiedzieć sporo ludzi. Dokumentacja będzie przydatna, kiedy wróci pełna praworządność. Dobrze, jeśli akcja prawna zakończy się ukaraniem hejterów, ale nawet jeśli zostanie umorzona, to i tak jej nagłośnienie ma dobry skutek społeczny, bo zachęca ludzi do aktywności w obronie ich praw. Dobrze, że są prawnicy gotowi pomagać w tej walce, nieraz społecznie.

Ale to nie wszystko. W walce z mową nienawiści muszą wziąć udział liderzy religijni. Jest rzeczą niepojętą, że biskupi rzymskokatoliccy nie wydali dotąd wspólnego listu pasterskiego w tej sprawie. Jednoznacznie odrzucającego nienawiść we wszelkich jej publicznych formach jako antychrześcijańską i zaprzeczającą nauce moralnej Jezusa. Kościół musi reagować na wybryki takie jak głoszenie antychrześcijańskich poglądów przez świeckich i duchownych w świątyniach i poza nimi.

Ten sam obowiązek mają media i oświata publiczna na każdym szczeblu, zwłaszcza w szkołach średnich. Brawo należy się prezydentom Poznania i Wrocławia, że wezwali dyrekcje i nauczycieli do organizowania lekcji, czym jest mowa nienawiści i jak na nią reagować. Młodzież masowo włącza się w dzieło Orkiestry. Tragedia na scenie finału WOŚP w Gdańsku to dla niej szok i przerażenie. Nie można jej z tą traumą zostawić.