Cameron w Monachium: koniec multi kulti?
Ni stąd ni zowąd, premier UK David Cameron zapowiedział w Monachium(Monachium, onegdaj mateczniku nazizmu!), że jego konserwatywno-liberalny rząd będzie energicznie bronił wartości brytyjskich przed ekstremistami muzułmańskimi. Nie wyszło mu to przemówienie do Brytyjczyków i do Europy.
Europy, zwłaszcza Francji i Niemiec, nie trzeba przekonywać, że z muzułmańskim ekstremizmem mamy w Europie problem. Ale droga proponowana przez Camerona jest tak ogólnikowa, że prosi się o ostrą krytykę.
Po pierwsze, rząd Blaira też obiecywał zasadniczą rewizję polityki państwa wobec ekstremizmu po zamachach w Londynie przed kilku laty. Widać nic z tego nie wyszło, skoro teraz za prawicowego Camerona temat wrócił na wokandę.
Po drugie, co konkretnie Cameron chce zrobić? Nasilić inwigilację podejrzanych, prześwietlać skuteczniej finanse brytyjskich organizacji muzułmańskich? Częściej kontaktować się z demokratyczną reprezentacją brytyjskich muzułmanów? To wszystko już się dzieje.
Po trzecie, Cameron mówi o ekstremistach, ale tak, że można odnieść wrażenie, że chodzi mu w ogóle o mniejszość muzułmańską. Ta dwuznaczność jest poważnym błędem politycznym. Muzułmanie są różni. Nawet pod względem religijnym. Polityk, który ich wrzuca do jednego wora, nie da rady się z nimi dogadać. To tak, jakby założyć, że katolicy są wszyscy tacy sami, a tymczasem katolicyzm ma wiele nurtów i odcieni, a katolicy, nawet w Polsce, głosują na różne partie.
Więc o co chodzi? Chyba o to, że Cameron chciał się zaprezentować jako nowa Thatcher -dla wyspiarzy i dla Europy. Chciał pokazać, że bez Brytanii Europa problemu ekstremizmu islamskiego nie rozwiąże. Może nie rozwiąże, ale tym bardziej nie rozwiąże go takimi przemówieniami.
W demokracji nikogo nie da się nawrócić na takie czy inne wartości, jeśli ten czy ów ich nie podziela. Nie można zarazem zapraszać mniejszości do integracji na warunkach większości i insynuować, że mniejszość odrzucając ofertę staje po stronie terrorystów. Nie zaprasza się kogoś do domu, by go z domu wyrzucać. Politykę multikulturalizmu można i należy korygować pod wpływem biegu wypadków, ale jej całkowite odrzucenie jest niemożliwe i przeciwskuteczne.
XXXX
Kartka z podróży: moim zdaniem strach przed negatywnymi skutkami powrotu PiS do władzy jest niestety wciąż uzasadniony i dlatego uważam za nonsens lekceważenie scenariusza politycznego prowadzącego to tego comebacku. Także wtedy, gdyby alternatywą dla ,,nudnej” i ,,leniwej” Platformy miałby być rząd PiS i SLD plus PSL. Zwojowałby dużo mniej niż rząd PO, ale po co Polsce powtórka z kiepskiej rozrywki?
Komentarze
Panie Adamie, nie lekceważę zagrożenia pis-owskiego wspartego wasalną polityką PSL i SLD, które za ceną bankructwa kraju chronić będą chciały swoj elektorat przed bolesnymi reformami. Tylko polemizuję z pogladami nadającymi wygorowaną, proreformatorską rangę PO. Po prostu męczą mnie propagandową naiwnością medialne materialy i komentarze podkreślające wyimaginowane zalety tej partii. Moim zdaniem sprawę trzeba widzieć jasno – na PO glosuje się tylko po to, żeby nie było pisu. I nic więcej od tej partii wladzy nie można oczekiwać. Taka zimna perspektywa moim zdaniem pozwala bez złudzeń ocenić rzeczywistość polityczną. Ludzie nie powinni żyć mżonkami, że PO coś w Polsce zmieni, że przyszłość kraju będzie lepsza a władzom można ufać – PO tylko i wyłącznie blokuje pis. Głos oddany na PO ma wartość strachu przed pis-em. Wyborcy powinni to jasno widzieć.
Pozdrawiam
Cameron może zapowiadać to, co mu się żywnie podoba. Zapowiedzi nie zmienią rzeczywistości brytyjskiej czy realiów społecznych w jakimkolwiek innym w kraju, w którego granicach mieszka wiele wspólnot etnicznych, i który mieni się być demokratyczny
Nie bardzo widzę te zagrożenia dla wartości brytyjskich ze strony zamieszkujących wyspy Muzułmanów czy innych grup wyznaniowych. To raczej próbowanie integrowania na siłę stanowić będzie zagrożenie dla wartości, na straży których chce stać Cameron. Dokąd monarcha brytyjski nie wystąpi w turbanie na głowie, z twarzą zasłoniętą czadorem lub w okryty burką, dokąd istnieje tradycyjna, brytyjska struktura społeczna, ze wszystkimi swoimi podziałami, warstwami i wynikającymi z nich obyczajami, dotąd można powiedzieć, ze symbole tradycji brytyjskiej trwają, a wraz z nimi wartości.
Wygłaszając swoje przemówienie w Monachium, Cameron zdaje się mrugać okiem w kierunku tej części Brytyjczyków, która będąc sfrustrowana kryzysem ekonomicznym i drakońską polityką oszczędnościową rządu, szuka koniecznie ujścia swej frustracji. Oto ona: łatwa do zidentyfikowania na ulicy czy w autobusie, widoczna gołym okiem. Ciekawe czy rzeczywiście Wielka Brytania dojrzała do tego, żeby rządzić nią za pomocą hooligans i skinów. Film The Wall się kłania.
Pozdrawiam.
Z góry przepraszam za „mżonkę” – oczywiście „mrzonka”.
Pozdrawiam
Adam Szostkiewicz
Nowy wpis nieco utrudni nareszcie ciekawą polemikę bardzo poważnych i kulturalnych Blogerów.
Kartka z podróży sprawia wrażenie obserwatora silnie zniesmaczonego polityką D. Tuska. Ciekawi mnie Jego odpowiedź na krytyczne komentarze zwykle życzliwych Mu mw,18:07, Lewego Polaka, 17:57 i pochwalny Ryby, 17:40.
U siebie dostrzegam uczucia ambiwalentne, szczególnie, że liczyłem na nowe otwarcie po wygranych wyborach prezydenckich. Czasami żal mi Tuska, ale ostatnio częściej Tusk mnie rozczarowuje, drażni mnie jego ciotowatość.
Tusk, niby ten król pijaru, nie umie opowiadać o swoich osiągnięciach! Zatem tych osiągnięć nie ma – myśli część elektoratu.
On nie potrafi wytłumaczyć dlaczego nie dotrzymał swoich obietnic!
On nawet nie umie oddać za obelgi, co w naszej obyczajowości jest źle widziane. Jego pogaj, że premier musi wszystko znieść ze spokojem, wydaje się obłudny. Tusk nie jest prezydentem USA!
Przywódca, to musi być gość z cojones! Nie może być poniżany przez takie miernoty, jak Kaczyński, jego przyboczni i niewielka grupa propagandystów, opłacanych z kasy PIS.
Ciężko mi idzie ten komentarz, za plecami hałasuje telewizor, przeczytałem we Wprost o p. Gowinie ciekawą charakterystykę a tu słyszę, że ma być wodowany do senatu (wg Grasia)?!
A wszystko zaczęło się od Janusza Palikota. On pierwszy poczuł, że żle się dzieje w PO, że projekt modernizacyjny, to kariery kilku kolegów i dobrana filozofia władzy „Change Management”.
Niektórzy mówią, że to „gnuśna polityka”. One nie porywa, a czasy wciąż niepewne.
Pozdrawiam Pana i Szanownych Polemistów
Kartka z podróży, 18:44
Choć u p. Adama sprawna moderacja zwykle pozwala na szybką reakcję, Twój komentarz przeczytałem po wklejeniu swojego. Masz rację Kartko, że głosowanie na PO, to w ostatnich głosowaniach też strach przed PIS. Zresztą potwierdzają ten stan elektoratu odpowiednie badania.
Nie jesteś więc dziwakiem, jesteś szczery i wcale nie oryginalny.
Powiem więcej: czytając Twoje komentarze, nawet nieuważny czytelnik, oprócz staranności z jaką to robisz, może dostrzec pewne cechy osobowości, określić Twój profil.
Byłbym zdziwiony Kartko, czytając Twoje pochwały skierowane do Platformy teraz.
Nie zgadzam się z Tobą w sprawach dymisji ministrów. To nie jest nasza kompetencja. Pani Staniszkis zwalnia wszystkich, ocenia kwalifikacje jakby siedziała latami w tym gabinecie w Al. Ujazdowskich. Oczywiście zwalnia też ministrów p. Mozołowski, który wszystko wie.
Ja cierpiałem jak Tusk zwolnił min. Ćwiąkalskiego. Przypomniałem wtedy na blogu, słowa J. Kuronia, który szczerze powiedział w Stodole studentom, że ministrowania inteligentny człowiek się uczy kilka miesięcy. Procedury, obieg dokumentów ? pomyśl Kartko, przy tak krótkiej ławce, nieznajomości języków wśród historyków, posady wystawione na świat, stawiają specjalną poprzeczkę.
A posunięcie własnego bliźniaka, Schetyny, traktuję, jako niewybaczalny błąd kadrowy D. Tuska.
Takiego upokorzenia zwykle nikt nie wybacza. A jeszcze podobno ten ruch podpowiedział JKBielecki.
I na koniec przypomnę słowa Wałęsy tłumaczące siłę Kaczyńskich.
JEST ICH W POLITYCE DWÓCH, BEZWZGLĘDNIE LOJALNYCH.
A Tusk jest samotny.
Pozdrowienia
Aaaa, tu się chyba różnię z red. Akurat program anty-multikulti Camerona widzę nie przez pryzmat jakiegokolwiek interesu, ale osobowości premiera. Tyle się naoglądałem go w debatach i wystąpieniach po wygranych wyborach. Ten głos. Te usteczka w ciup. Ta „righteousness”. Ta rodzina (nie jakaś tam żona-Hiszpanka). Te wartości (pierwsze dziecko urodzone ułomne zawsze skłania do zwrócenia się po otuchę moralną do „wartości”, z głowy wietrzeją wszelkie fanaberie, jakiekolwiek mogłoby się mieć, chociaż z biografii premiera nie wynika, żeby miał jakiekolwiek, kiedykolwiek). Wartości także, a jakże, „narodowe”: funt, Kamiński i Kaczyński, w tej kolejności. On tak czuje! To PRAWDZIWY KONSERWATYSTA, a nie malowany na użytek swych wyborców. On pewnie nie lubi tych „aliens” (jak większość ludzi w Europie i chyba w Ameryce Płn), chociaż rozumie „obiektywne konieczności” (jak większość itd.)
Ludzie wyczuli, że on mówi to, co myśli i co czuje, i na niego zagłosowali.
Panie Redaktorze !
Rację ma Jacobsky (z dn. 8.02.2011 h: 18.52.) że Cameron „mruga” lub puszcza perskie oko do sfrustrowanej części (i to znacznej) opinii publicznej w GB z tytułu pogarszających się warunków ekonomicznych, codzienności życia. Chce przenieść – to czyniono wielokrotnie na tzw. Zachodzie (w ramach demokracji liberalnej) – te frustracje, to niezadowolenie, tę społeczną „pulsację” nastrojów złości i
„wk …. nia” na inny niźli ekonomiczno-klasowy wymiar: na kulturę, religię, obyczajowość, tożsamość etc. Skanalizować to-to na „Innego”…….
To zawsze jednak się kończyło źle w historii. Nolte stwierdził onegdaj (to jest myśliciel absolutnie nie z „mojej” bajki ale tu ma akurat rację), iż nazizm, faszyzm może się wykluć i rozwinąć jedynie w liberalnej demokracji, bo ona mu „w niektórych warunkach wyjątkowo sprzyja” (Furet to potwierdził, choć w innym kontekście).
Podobne piruety wykonuje sierioznyj „demokrata” (bo walczył z komunizmem przed 1989 rokiem !) V.Orban na Węgrzech – umocni przez to quasi-faszystowski Jobbik, a później dopuści go „na salony” władzy; będzie musiał. I ześlizgiwanie się owej demokracji będzie trwało …….
Dlaczego liberałowie (w Ameryce to w Europie – socjaldemokraci) i „lewica” przegrali najbardziej robotniczy (onegdaj) stan Kansas ? Wpierw królowali tam republikanie, dziś – Tea Parthy w ortodoksyjnej postaci. Wystarczy poczytać T.Franka „Co z tym Kansas ?”.
A tak nawiasem mówiąc – Panie Adamie: multi-kulti jako idea (piękna, wzniosła, ponętna) jest martwa i to nie z tytułu ataku na WTC czy wojny z terroryzmem. Jest martwa ze względu na procesy które są immanentne naszej, zachodniej kulturze. Od ponad 3 dekad. Mur berliński padł, ale od tego czasu wybudowano 10-ciokrotnie trwalsze i widoczne powszechnie mury (choćby w Palestynie, między Rio Grande a Kalifornią, w Ceucie czy Tangerze itd. itp.)
Pozdrawiam.
WODNIK53
Trzeba byc slepym, by nie widziec ze REALNYM niebezpieczenstwem nie jest absurdalna koalicja SLD i PIS, lecz prawdopodobna na 95 procent koalicja POPIS – po usunieciu Tuska i Komorowskiego jako nastojaszczych zaprzańcow i zabójców Lecha K. partia PO pójdzie na pasku obląkanego Jarkacza i Radiamaryja.
A premierem będzie Antoni Macierewicz, który na pozycji wicepremiera od in vitro ustanowi Jaroslawa ………..Gowina !, zas w MSZ zatanczy znowu legendarna Anna F. !!!!!!
Dzięki Stasieku za życzliwy komentarz, który zarazem pozwoli mi wyjaśnić kilka spraw. Trzy lata temu głosowałem na PO z przekonaniem – podobnie zrobili moi bliscy, przyjaciele i znajomi. Obdażyłem ją kredytem zaufania i jak większość jej wyborców podchodziłem do jej problemow ze zrozumieniem – wspieralem tę partie. Pierwszy sygnał alarmowy odezwał mi się pod kopuła gdy w wyjątkowo podly sposob Donald Tusk zdymisjonował Ćwiąkalskiego. Mnie ta nominacja się bardzo podobała, bo najwięcej nadużyć popelnił pis w aparacie sprawiedliwości i resortach siłowych. Ćwiakalski był gwarancją naprawy panstwa po hucpie pis-owskiej. Ale teraz dopiero widzę, że zastąpienie Ćwiąkalskiego Czumą było pierwszych porozumiewawczym mrugnięciem Tuska do elektoratu pis-owskiego. No a później tych mrugnięć było coraz więcej. Coraz więcej też było populizmu na ktory zwrócił uwagę Gospodarz w poprzednim temacie. Ale wciąz myślałem, że Tusk się zagubil – że to nie jest wyrachowana strategia. Dlatego jeszcze na przelomie ubiegłego roku broniłem go żarliwie w trakcie tzw „afery hazardowej”. Zgłupiałem dopiero gdy odsunął od siebie Schetyne obciązając go za aferę ktorej nie było. Niestety później było coraz gorzej. Czasu szkoda na przypominanie tej politycznej rozsypki. Straty na skutek tej polityki są straszne – nie tylko dla PO ale i dla Polski. Gospodarz jak myślę taktownie pominął ostatnie informacje o realnym juz kształcie „Europy dwóch prędkości” więc nie będe na ten temat pisał. Nie chce też się rozwodzic nad kluczeniem, zmyłkami z OFE i dlugiem publicznym. I setkami innych błędow o ktorych pisze prasa a my za nią tutaj.
Stasieku, mnie jest obojętne czy Klich jest ministrem czy nie. Ja wojskowymi samolotami nie latam a one nie latają nad moim domem. Dlatego pisalem o konieczności dymisji Klicha, bo byloby to dla Tuska wygodniejsze. Przecież opinia publiczna doskonale wie, że część odpowiedzialności za katastrofe ponosi rząd. Przecież Blasik gdyby nie zginął to powinien wylądować w sądzie z zarzutami. A jego szef Klich robi z siebie cnotę? Nie rozumiem dlaczego Tusk chroniąc go wziął odpowiedzialność za MON na siebie. Nie rozumiem czemu się wdawal w to mataczenie.
Myślę, że Tusk doskonale wie w jak parszywej sytuacji się znalazł. Nie bez kozery prasa pisze, że jest strzępkiem nerwów. To przecież się wyczuwa. No ale to jest wynikiem jego własnych błędów. Masz rację, że Palikot pierwszy ujawnił tę chorobe. Choć staram się wczuć w sytuacje Premiera i myśle co mogłby ludziom zaproponować za swe poparcie nic mi nie wpada do głowy. Pozostaje juz tylko strach przed pis-em. No ale Schetyna w ktorego mózg wierzę mówi, że to za mało by wygrać jesienne wybory.
Pozdrawiam serdecznie
Przepraszam, czarna seria – oczywiście „obdarzyłem.
Faktycznie, to ma sens – POLSKA JEST PODZIELONA Z UWAGI NA MROŻONKI. Jedna z nich mówi tak: „na PO glosuje się tylko po to, żeby nie było pisu”. A druga mrożonka podaje: „na PO glosuje się tylko po to, żeby nie było pisu”. Różnica niemal niedostrzegalna, jej dostrzegalność zależy od tego, jak się wymawia słowo „pisu”. Od tego w jakim sensie to słowo się rozumie.
Z jednej strony jest pis sensu stricto, który rządził przez dwa lata lat temu trzy i pół. Ale jest też pis, który jest wkoło. Niedawno wziąłem do ręki książkę R. Ziemkiewicze o staruszkach, opisuje on zdarzenia codzienne, obyczaje polityczno-administracyjne kraju, aż się serce kraje jak się to czyta, jeden galaretowaty – żeby nie powtarzać przymiotnika „kisielowy -pis. Polska zdaje mi się byc podzielona. I zastanawiam się co to znaczy i skąd. Sięgam do klasyki, długo nie szukam, jest, w PRZEKROJU 4, pod datą 13 stycznia, cytuję w całości, bo warto:
Zgranych do cna tez, że Polska jest podzielona, nie będę przecież powtarzał. Nie tylko Polska, ale świat cały od początku jest podzielony, zwłaszcza jest podzielony na głupszych i mądrzejszych, i do takiej różnicy wszystko jest sprowadzalne.
To że Polska jest podzielona jest stwierdzeniem zgranym i nawet łatwym do przyjęcia, że jest podzielona na głupszych i mądrzejszych, jest pewnym otrzeźwiającym wstrząsem, ale dlaczego w takich właśnie proporcjach. Bo gdyby proporcje były lepsze, to na PO, czyli „żeby nie było pisu”, głosowałoby więcej ludzi, w porywie nawet 60 procent, i dałoby PO mandat, aby już właśnie i jak najszybciej to możliwe „nie było pisu”. Jednakowoż póki co na PO pada o wiele mniej głosów, mandat PO nie jest ambitny, a jeśli coś ambitnego uda się wciśnąć w trakcie kampanii, to potem chyłkiem się wyprowadza, bo większość opinii słupkowo-publicznej chce pisu i już. Zastanawiającym faktem dla komentatorów jest to, że aż tyle PO udało się wprowadzić, z ustawą o emeryturach pomostowych nakłaniającą „bezmyślnymi bodźcami ekonomicznymi” do przechodzenia później na zasłużoną emeryturę na czele, dalej udało się ściąć 20 mld rocznie z budżetu uprzednio zalegalizowane przez pis w sensie ścisłym, teraz gorzej wychodzi z równoważeniem budżetu, któremu licznik bije w centrum stolicy kraju, z podwyżką VAT i przesunięciem OFE do ZUS w części obligacji skarbowych w wysokości 1/4 całej „składki” obowiązkowej. To wszystko, jak się zabieram opisywać, już jak zaczynam myśleć o tym, jest pisem. Tylu doskonałych ekonomistów kiedyś wyliczało i wymyśliło, a teraz widzą, że to fikcja, nie prywatyzowano, nie zamykano „przywilejów emerytalnych”, nie równoważono budżetu i teraz oni wszyscy pląsają taniec świętego Wita przerzucając się argumentami przeróżnych ważności, jakości i współzależności, wszystko aby poziom omamienia pisu podnieść. Bo takie są proporcje podziału Polski. Za dużo mrożonek i pisu. Aż głosować przeciw się nie daje, bo komuś wyjdzie, że jest za.
Co Cameron chce zrobić w sprawie multi kulti?
A może zastanowić się należy, co to jest to „multi kulti”. Nawet nie ma polskiego słowa na to coś. Trudne będą początki skupienia się nawet na tym terminia.
Skoro tak, to hulaj dusza … Cameron gadając bez ładu i składu o multi kulti chce przykryć prawdziwe „problemy społeczne i ekonomiczne” Wlk. Brytanii, a może całej Europy … i podobne brednie.
Jest gorzej niż myślałem. Dla Kartki z P. (21:10) polityke PO da się zredukować do polityki personalnej. Dorzuci się „zmyłki w sprawie OFE” i już. Jakie zmyłki, jakby wprowadził od razu jeden projekt, to by mu rzucono w twarz, że nie konsultował. Jakość rozwiązania w danych warunkach nie ma najmniejszego znaczenia. Ważna jest zmyłkowość. Dla mnie te komentarze zbyt zmysłowymi się jawią.
Jacobsky,
Odpisałem pod poprzednim blogiem
telegraphic observer 21:33
Tak, to dobre z tymi „mrożonkami” (przyznaję, że też tak napisałem parę dni temu, jak jakaś „mrożonka”). No i z tym cytatem z Pilcha (bodajże), o podziale na głupszych i mądrzejszych.
(Niepotrzebnie tylko dodałeś te dywagacje ekonomiczne, to stępiło nieco ostrze Twojego komentarza. Ale i tak dobry…)
Kartko!
Patrioto Olbrzymi!
Polskich ministrów to dymisjują redemptoryści i Kuria Rzymska.
Bardzo Cię proszę Druhu! Nie rżnij głąba!
Komorowski jest tylko katechetą! Nawet nie wikarym!
Jest parę innych spraw w Ojczyźnie, które mają szansę na zmianę.
Gwoli ścisłości: minister Ćwiąkalski podał się do dymisji poczuwając się do politycznej odpowiedzialności za samobójczą smierć skazanego przestępcy chociaż związek personalno-przyczynowo-skutkowy pomiędzy zaniedbaniami więziennego straznika, który więźnia nie upilnował a funkcją ministra wydaje się być mocno problematyczny. Premier Tusk dymisję ministra przyjął.
Przyjąć dymisję to nie to samo co zdymisjonować. Skutek wprawdzie ten sam – opuszczenie stanowiska (funkcji) ale jednak dostrzegam różnicę – moim zdaniem – istotną.
telegraphic observer, 21:13
D. Tusk
Zastanawiam się często, dlaczego rasowy polityk, który mnie, starego lisa i liczną publikę, wielokrotnie uwodził, nie rozumie, że w partii trzeba chronić skrzydła, ba, nawet je wymyślić, aby mieć szerokie poparcie.
Jak można uwierzyć w swoje wodzostwo po zdobyciu władzy, kiedy trzeba się nią podzielić ze swoimi, partyjnymi kolegami. Rozumiem „ain fiurer ain raich” (proszę mnie nie poprawiać) jak zdobywamy władzę. Ale jak już ją zdobyliśmy, przy niemałym wysiłku kolegów, to trzeba o miłość tych kolegów ciągle walczyć. To tak jak w małżeństwie – mówi to rozwodnik.
To były dla Tuska koszmarne dwa lata. Choroba i śmierć matki w kwietniu 2009, niedawno śmierć ojczyma. Ciężka choroba siostry ? jak to wszystko wytrzymać, kiedy młodzian z trybuny sejmowej wrzeszczy: „człowiek bez honoru to gorsze niż śmierć!”
J. Kaczyński
Jak myślę o tej postaci, prawie nic mnie nie dziwi.
Kaczyński zrozumiał po 10 kwietnia, że właściwie wszystko stracił, że musi się okopać w 25% ze swoimi najwierniejszymi kolegami. Tylko chwilę myślał, gdzie jego wierny elektorat. Wcale nie chce władzy, ale musi o tym mówić, bo to buduje poparcie wśród 3% niezdecydowanych. Kaczyńskiemu odpowiada rola niekonstruktywnej opozycji. 70-80 miejsc w sejmie – starczy. Będą go wozić, będą go leczyć, nawet mama będzie miała wyjątkową opiekę. A jak pójdzie w tłum rydzykowy, to nawet w rękę go niektóre pocałują.
Piszesz Drogi TO o jakichś mrożonkach, dajesz do zrozumienia, że za dużo ludzi chce PISu, że teza o podziale Polski to zgrany banał – co, do diabła, chcesz przemycić do dyskusji?
Większość nie chce PISu, tylko wybiera rzeżączkę zamiast kiły!
A ja cierpię, bo wolę zadawać się ze zdrowymi…
Bez prezerwatywy, jak biskup przykazał.
Już chcę wklejać, a tu TO, mw i nawet staruszek (ja Was pazdrawliaju)
Lex, 22:56
Szanowny Panie, come on!
Lex
Masz rację. Ćwiąkalski zlozył dymisję
http://wyborcza.pl/1,76842,6179782,Dymisja_Cwiakalskiego___pusty_gest.html
Telegraphick Observer
Polityki PO nie sprowadzam do polityki personalnej. Sprowadzam ją do tzw polityki wizerunkowej. To określenie najlepiej oddaje jej istote.
Pozdrawiam
Telegraphick Observer
Jedna ze zmylek w sprawie OFE. No chyba, że to forma konsultacji
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/biznes/tusk–nie-bedzie-zamachu-na-skladki-ofe,68473,1
Pozdrawiam
parker,
dopowiedziałem Ci pod poprzednim blogiem.
mw (22.25)
Czniam ostrość, ze szczególnym uwzględnieniem ostrości wobec Kartki z P. Ten rząd, wobec historii III RP, uzględniając sytuację polityczną ma jeden z najlepszych wyników ekonomicznych. I na to zwrócić chcę uwagę.
Rozumiem, że z punktu widzenia polskiego, literackiego i polityczno-propagandowego wciskanie tez i obrazków gospodarczych skazuje komentarz na głęboką marność. Ale ja mam taką rzadką fantazję.
p.s.
mw (22.25) … dzięki za komplimenty. Przecież w dobrej sprwie. Trzeba oszołomstwo przetrzebić na blogu, hehehe, z lewa i z prawa. A Kartkę doprowadzić do pionu.
p.s.
mw (22.25) … a o stronę katechetyczno-pasterską zadbał staruszek (22.29). Na niego można liczyć, wierzyłem w to, wiedziałem w niego, stawiałem – jak na amen w pacierzu.
@Lexie, 2011-02-08 o godz. 22:56
no i z tą dymisją Ćwiąkalskiego to gruba przesada była . Nie tylko pochopne i nierozsądne , ale – więcej – szkodliwe to było .
I dla premiera, i dla rządu i przede wszystkim0 dla państwa.
A z uciechą dla PiS-u i popłuczyn jego.
tak i teraz z dymisją min. Klicha by było.
Z Kartka dyskutuje sie ciekawie. Wprawdzie nie zgadzam sie z nim, ale rozumiem jego argumenty, ktore nie ograniczaja sie do zwyklego opluwania i zarzucania adwersarzowi posiadania uszkodzonego mozgu.
Ale do rzeczy
Butelka do polowy pelna, do polowy prozna. Kartka dostrzega tylko proznie, bo jest on fundamentalista i chcialby, aby polityk byl facetem z jajami tzn. szybko, blyskawicznie reformowal, a jesli robi powoli, to wg niego nic nie robi.
Dlatego dyskusja miedzy tuskofilami i tuskofobami nie moze doprowadzic do jakiegos kompromisu, poniewaz jedni mowia o tej czesci do polowy pelnej a drudzy tej proznej. Jedni ogladajac obraz widzac namalowana na nim twarz, a drudzy tylko popekany werniks, jedni tylko indolencje Tuska, a drudzy mozolny i konsekwentny marsz do przodu. Jedni widza blaski, drudzy cienie. Tyle tylko, ze ja widzac blaski tez dostrzegam cienie, kiedy Kartka widzi tylko cienie.
Wg Ciebie, Kartko w Polsce dzieje sie zle i na te pesymistyczna wiare nie ma argumentu, zadnego lekarstwa, przedstawiasz swoje stanowisko w sposob kulturalny, nie mniej jednak apodyktyczny. Ja wcale nie jestem taki pewien, ze mam stu procentowa racje, zakladam, ze byc moze okaze sie, ze to ty bedziesz ja mial. Ale w tej chwili ani ty, ani ja nie znajacy przyszlosci, nie wiemy jak to sie potoczy. Zajmujac jakies stanowisko nigdy nie jestem na sto procent pewien moich racji(dlatego w sprawie wiary deklaruje sie jako agnostyk, a nie ateista, poniewaz ateista jest pewien, ze boga nie ma). Ale mimo braku pewnosci i watpliwosci, ktore mnie nachodza udzielam Donaldowi Tuskowi kredytu zaufania, kiedy ty go ostatecznie przekresliles, bo ty jestes pewien, ze jemu tylko chodzi o rzadzenie dla rzadzenia, a interes Polski schodzi u niego na drugi plan.
Jeszcze jedno, na co wskazal staruszek(22:29), Tusk musi maszerowac z potezna przymocowana do nogi zelazna watykansko-torunska kula
LP
T.O.
Rzadko się z Tobą nie zgadzam, ale tym razem…
Naprawdę, Polska jest podzielona, i to według różnych kategorii, klasyfikacji. I identycznie podzielonych jest wiele państw.
1. Podział polityczny – on istnieje w naszych głowach. Pisałem kiedyś, że moich dwóch największych przyjaciół jest PiSowcami, oni w ogóle nie rozumieją moich argumentów, my nawzajem nie rozumiemy tego, co do siebie mówimy. Te same słowa mają inne znaczenie w ich ustach, a inne w moich, a stosunek do słów wielkich w rodzaju: prawda, tolerancja, umowa społeczna, Bóg, demokracja, praworządność – pokazuje, że jesteśmy z dwóch różnych stron galaktyki.
2. Podział geograficzny – „Polityka” wielokrotnie dawała przykłady nakładania się granic zaborów na dzisiejszą mentalność. I od stu lat nic się nie zmieniło, teraz trochę popłynęło pieniędzy unijnych na wschód, ale nie zniweluje to różnic.
3. Podział cywilizacyjny – mam 60 lat i syna informatyka, to pozwala w miarę bo w miarę utrzymywać się na powierzchni nowoczesności. Ale mam kontakt z tysiącami ludzi i patrzę z przerażeniem na niektórych równolatków i starszych, oni są odsunięci od cywilizacji, nie mają komórki, konta w banku, nie mają Internetu, żyją tak, jakby świat się w ogóle nie zmienił od lat 60. i 70. ubiegłego wieku.
Ale przecież tak samo pękło wiele państw, w Stanach Zjednoczonych facet z Nowego Jorku nie bardzo znajdzie wspólny język z ranczerem z pasa biblijnego, a Niemiec Zachodni z kimś z Meklemburgii.
Tusk jest pierwszym Premierem III RP, ktory po czteroleniej kadencji ma szanse na reelekcje. Oczywiscie wiele w tym zaslugi Jaroslawa Kaczynskiego i reszty opozycji, ala nie jest to cala prawda.
Tusk jest najsprawniejszym politykiem jakiego Polska ma do zaoferowania. Przez okres swoich rzadow, az do „Drugiej zbrodni katynskiej”, nie zaoferowal opozycji zadnej powaznej plaszczyzny do ataku. A czy to ostatecznie Jaroslaw Kaczynski bedzie profitowal z wypadku smolenskiego, wcale nie jest jeszcze rozstrzygniete.
Atak Balcerowicza, bylego sojusznika politycznego, trafil na otwarta flanke Tuska, ala z tej strony nie bylo znaczacych sil politycznych i naprawde trudno bylo oczekiwac tam ataku. Balcerowicz w swojej nowej roli politycznej kieruje sie oczywiscie jedynie dobrem ojczyzny, a nie jakimis osobistymi ambicjami.
Ciekawe jak ocenimy jego obecna role polityczna, jesli przyszle wybory wygra PiS. Czy kazdy wszystkowiedzacy ekonomista nadaje sie zaraz na polityka ?
Cameron w Monachium:
No, no, jak widzę, poprawność polityczna w Polsce nareszcie się przebiła!
Sprawy w krajach zachodniej Europy rozwijają się jednak w tym kierunku, że partie skrajnej prawicy cieszą się coraz większą popularnością, więc partie konserwatywne próbują same szukać odpowiedzi na problemy związane z nieudaną integracją pewnej części muzułmanów.
Dyskusja ta trwa już nieco dłużej. Jako pierwsza Angela Merkel powiedziała o nieudanym eksperymencie z multi kulti. Teraz Cameron. Tych głosów będzie coraz więcej.
Problem istnieje. Cytuję z artykułu Jacka Pawlickiego z GW: „W opinii wielu Brytyjczyków ubocznym efektem polityki wielokulturowości są etniczne getta.”
A problem wziął się stąd, że zarówno całe społeczeństwa jak i politycy zachodni przez dziesiętki lat wykazywali się skrajna obojętnością na losy imigrantów do Europy. Rządy państw europejskich zadowoliły się zapewnieniem przybyszom pomocy socjalnej. Skutki są opłakane dla wszystkich stron, szcególnie zaś dla samych imigrantów.
Jak to powiedział Joachim Gauck, kandydat na prezydenta Niemiec w ostatnich wyborach prezydenckich, człowiek,którego nie można posądzić o niechęć do cudzoziemców: „Nie pomoże się ludziom odbierając im wszelki wysiłek.”
No tak, ale co to się właściwie STAŁO?
Co się stało w ciągu tego ostatniego pół roku, że partia, która jeszcze sześć miesięcy temu mogła liczyć na bezwzględną większość parlamentarną w najbliższych wyborach, teraz, po tym półroczu, zaczyna się konfrontować z myślą o zajęciu nawet drugiego miejsca?
Co stało się od późnego lata, jaki dramat społeczny, narodowy, państwowy miał miejsce, że elektorat, który niedawno witał szefa tej partii chlebem i solą chce teraz urządzać marsze antyrządowe, a ludzie, uważani jeszcze kilka miesięcy temu za wrogów narodu, teraz cieszą się najwyższym zaufaniem (w sondażach…)
Co spowodowało tę dramatyczną przemianę poparcia w odrzucenie?
Czyżby u naszych granic stały wraże armie, a rząd nie dawał rękojmi ich odparcia?
Czyżby kraj zalewały masy imigrantów z północnej Afryki i innych krajów islamskich?
Czyżby młodzi Polacy en masse wyjechali „na zmywaki” całego świata, a tu zostali tylko zgrzybiali starcy, piszący po blogach „Polityki”?
Czyżbyśmy mieli szalejąca inflację?
Czyżby zalegano z wypłatami pracowniczymi i emeryturami, na których odzyskanie utraciliśmy wszelkie nadzieje?
Czyżby drożyzna podstawowych produktów żywnościowych była taka, że stać na ich zakup tylko właścicieli wypasionych Mercedesów-SUV, zapełniających parkingi przed „Biedronką”?
Czyżby wreszcie zdemaskowano ten od dawna zapowiadany spisek większości ministrów tego rządu, „pracujących na rzecz obcego mocarstwa”?
Czyżby okazało się, że statystyki publikowane przez GUS i przekazywane do Eurostatu były z sufitu wzięte, i nasz PKB nie tylko, że nie wzrasta, ale zmalał o 178 procent?
Czyżby nasza waluta straciła 3/4 swej mocy nabywczej, a banki przestały wypłacać nam nasze oszczędności?
Czyżby jakiś urzędnik z rosyjskiego MSW sprzedał „Wikileaks” płytę z nagraną rozmową, w której Tusk i Putin „doprecyzowują”, jak „to” załatwią?
A może stało się coś innego?
Czyżby więc w ciągu ostatnich sześciu miesięcy społeczeństwo przeszło szybki kurs wieczorowy ekonomii, matematyki, finansów, księgowości, statystki i rachunku prawdopodobienstwa i „przejrzało na oczy”, widząc, że „to wszystko przeciez trzeba racjonalniej, spokojniej, rozważniej”?
Czyżby, w ciagu ostatniego półrocza, media – wziąwszy sobie do serca ich krytykę za populizm i schlebianie najbardziej powierzchownym gustom i opiniom – zmieniły całkowicie ton i w atmosferze spokoju, rozwagi i powagi przedstawiły nam ogrom spraw, jakie są przed nami?
Czyżby posłowie i senatorowie, urzędnicy ministerialni i samorządowi, policjanci i lekarze, prawnicy i nauczyciele akademiccy, po tylu latach udawania niekompetentnych a niekiedy i skorumpowanych, kilka miesięcy temu odkryli nagle przyłbice i okazali nam swe prawdziwe, czyste oblicza i stanęli na czele narodowej krucjaty przeciw narzuconej Narodowi władzy?
To też nie.
Więc co?
Spring fever? Za wcześnie.
Zazwyczaj, gdy nie wiadomo, o co chodzi, to znaczy, że chodzi o pieniądze. Tylko o czyje?
Rzymianie rozwiązywali taką zagadkę, odpowiadając sobie na pytanie: cui bono, cui prodest?
Kto na tym korzysta? W czyim to interesie?
Nie: kto na tym mógłby stracić. Ci, co tracą, są już i tak na ostatnim miejscu w łańcuchu dziobania. Istotne jest, kto może skorzystać na przedłużaniu pata, na utrzymywaniu „równowagi” podziałów, na odsunięciu groźby prawdopodobnych przecież fundamentalnych zmian po wyborach (gdyby wygrały wyraźnie siły reformistyczne, bo przecież ani PiS, ani SLD, a już tym bardziej na spółkę, żadnej takiej groźby swoimi rządami nie przedstawiają).
Cui bono?
@ Kartka z Podróży 21 10
Mogę zrozumieć twoje rozczarowanie rządem D. Tuska. mam jednak pewne uwagi twoich uwag.
Tym co sprawia ,że ten rząd cieszył się nieadekwatnie wysokim poparciem przez tak długi czas był fakt ,że opozycja jest czystą PATOLOGIĄ. to nie jest opozycja ,która wytyka rządowi potknięcia i proponuje swoje rozwiązania ale zajmuje sie totalna krytyką rządu,bez oglądania się na interes kraju.Dązy do zniszczenia tego rządu., myślę ,że gdyby w obecnych warunkach geopolitycznych było by to akceptowalne to ze względu na potencjał niszczycielskiej nienawiści zawarty w poglądach PiS fizyczna likwidacja(rządu) nie byłaby dla nich czymś poza ich sposobem pojmowania świata. To wartościowanie – PRAWDZIWI Polacy, PRAWDZIWA Polska, ZDRADA ,ZAPRZAŃSTWO, TARGOWICA. Te słowa nie padały po Smoleńsku ale już przed katastrofą były w użyciu. Do tego doszły MORD SMOLEŃSKI i ŁÓDZKI. To juz nie jest podział władza – opozycja. Wrogość panuje absolutna i nie licząca się z kosztami dla kraju. Donald Tusk wie ,że walczy o swój polityczny, a może i cywilny byt. Stąd ten obleśny populizm, stąd te wolty i kombinacje. Wie ,że gdy przegra to może nawet zaliczyć Trybunał Stanu i finalnie więzienie. Co do tego ,że JK dąży do tego nie mam cienia wątpliwości. Piszę opozycja i mówię PiS bo SLD nie traktuję juz jako partii politycznej. To pewna koteria czająca się na skinienie ręki aktualnego pana żłoba państwowego by być dopuszczonym do koryta.Z kim bez znaczenia (pamiętajmy pakt medialny SLD-PiS). O jakichkolwiek grupach interesu związanych z tą partią trudno mówić – tu chodzi tylko o działaczy i ich nepotów,kolesiów itp. PSL jest jak zawsze :zeżre cokolwiek byle dużo i bez znaczenia w jakim towarzystwie.
Prywatnie oceniam D. Tuska jako najlepszego premiera od 1989 roku. Spójrzmy ile trzeba było by go zmniejszyć i przypomnieć ,że ma ,,z kim przegrać” :4 powodzie ,bezprecedensowa katastrofa lotnicza, katastrofa kolei państwowych, wściekły atak L. Balcerowicza (choć dla mnie, ze względu na swoje zapiekłe doktrynerstwo i całkowitą kompromitacje głoszonego prze niego programu ekonomicznego jest on ostatnią osoba uprawnioną do zabierania głosu).No i na koniec cios w plecy od kolegi z boiska – Schetyny. To tylko jeden rok.Jednym słowem wystarczająco dużo by wywrócić kilka rządów. tym co wykoleiło go(Tuska) ,,osobowościowo” jest nasz chory system partyjny : wodzowski charakter parti politycznych + niewątpliwa patologia jaką jest opozycja. Uwierzył ,że jest ,,cesarzem” u siebie i ,że nie ma z kim przegrać wyborów. Obie choroby mają swój prapocztek w naszej ordynacji wyborczej. To ona powoduje ,że każdy nawet najzdolniejszy polityk musi tańczyć jak mu szef partii zagra. On go może wynieść z nicości umieszczając odpowiednio wysoko na listach wyborczych jak i strącić w nicość z powrotem z tych list go skreślając. Deprawuje to obie strony – lider mając pełną władze nie musi zabiegac o zdolnych wspólpracowników czyli podejmować debatę wewnątrzpartyjną a dla drugiej strony jest to obrzydliwa szkoła konformizmu. Stąd próby ,,mordu” z nożem w plecy a’la Schetyna. Bo stanięcie do oficjalnej walki o przywódctwo w danej partii jest jak ujawnienie swojej opozycyjności na zjeździe bolszewików za Stalina. Stąd te wolty i transfery z partii do partii. Nie oszukujmy się to są od dwudziestu ciągle ci sami ludzie. Przewalają sie z jednej koterii do drugiej. W końcu paraliż na PKP jest tylko finalnym owocem kretyńskiego ekonomicznie (a logicznego politycznie) rozmnożenia wysokopłatnych (a obsadzanych z politycznego klucza) stanowisk w PKP za rządów J. Buzka,którego rząd był poparty głosami min. D. Tuska. Jego obecne problemy to dziedzictwo popronionej reformy emerytalnej z tamtego okresu. Itd.
A my grzęźniemy w głosowaniu na ,,mniejsze zła”, ,,przeciw”, młodzi politycy musza pokazać ,że są takimsamym szambem jak stara klika bo inaczej nie dostana miejsca na liście. PJN? Nie traktuje jako alternatywy – mają cień szansy ale tylko dlatego ,że część prawicowych wyborców ma dość PO i widzi jaką dewiacją jest PiS. Nie ma programu – ciągle te same twarze-szyld tylko inny. Wyborcy lewicy tradycyjnie juz swojej reprezentacji nie posiadają. czyli TINA.Oczywiście wyjściem byłaby zapisana na sztandarach PO zmiana ordynacji wyborczej ale nikomu z zasiadających w Sejmie ta akurat zmiana nie jest w smak.PO ma doskonała wymówkę ,że brak jej większości konstytucyjnej – bo twórcy konstytucji ochrone swoich miejsc pracy zapobiegawczo zapisali aż w konstytucji. PO miała oręż w postaci 600tyś podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w tej sprawie ale ZNISZCZONO te podpisy a wobec braku sprawiedliwości w naszym kraju sprawa dotarła już do Strasbourga. Nie twierdzę ,że taka reforma będzie panaceum na wszystkie choroby życia publicznego w Polsce ale zgodnie z teoriami kapitalistycznymi zwiększyłaby konkurencję na rynku idei a ambitni politycy nie musieli by tracić kręgosłupa płaszcząc się przed ,,wodzami” swoich partii ale mogli by tym konformistycznym potworom rzucić wyzwanie wymuszając większy pluralizm wewnątrzpartyjny. I zwiększenie zawartości ,,merytorycznej” naszej polityki.
telegraphic,
ostoją takiego myślenia, o którym trafnie wyżej piszesz, jest kościół wywindowany przez elity solidarnościowe na stróża moralnego porządku w państwie.
Z wygodnictwa jednak do umowy dodano aneks upoważniający do rozdawnia kart w grze wyborczej i korzystania z jej dobrodziejstw pona miarę.
Jest to przyczyna najważniejsza, chociaż ukryta w w cienu codziennej bierzączki.
Pozdrawiam
Lex,
różnica jest rzeczywiście istotna, ale leży w standardach życia politycznego.
I to był chyba główny motyw tej gorącej dyskusji.
Pozdrawiam
Tez mysle, ze Cameron podnoszac kwestie muzulmanskich ekstermistow i gloszac, ze bedzie bronil wartosci brytyjskich, uczynil to z czysto populistycznych pobudek.
Politycy w zachodniej Europie zyja w kokonie; koncza lepsze szkoly, zyja w lepszych dzielnicach i nie odczuwaja na wlasnej skorze agresji muzulmanskich imigrantow. Juz dawno francuscy satyrycy wysmiewali lewicowych politykow, takich jak Laurent Fabius, o ktorych zlosliwie powiadali, ze urodzili sie ze srebrna lyzeczka w ustach, nigdy nie zetkneli sie z problemami imigracji, z bieda, ale spozywajac kolacje w luksusowej restauracji ubolewaja nad losem ludnosci trzeciego swiata.
Cameron tez jest z tych urodzonych ze srebrna lyzeczka, tyle tylko, ze dotarlo do niego, ze zwykli brytyjczycy majacy na codzien do czynienia z ludnoscia o innej mentalnosci zaczeli sie stawac ksenofobami. Wiec on zaczal grac na tej samej nucie.
Niemniej jednak wielokulturowosc to trudne wyzwanie. Sam jestem imigrantem, wiec niezbyt mi wypada wypowiadac sie na temat innych imigrantow. Tyle , ze ja osiedlajac sie we Francji uznalem za stosowne przyjac obowiazujace tu prawa i obyczaje.. Nie bylo to trudne, poniewaz zasadniczo nie roznia sie one od polskich.
Ostatnio mowi sie duzo o Cyganach. Kilka lat temu zachodnie media grzmialy na temat antycyganskiej ksenofobii Czechow i Slowakow. Dopiero kiedy kraje Europy wschodniej wstapily do Unii, Cyganie masowo ruszyli na zachod i wraz z ich przybyciem pojawila sie tutaj antycyganska ksenofobia. Po prostu niekompatybilnosc kulturowa i cywilizacyjna jest tak wielka, ze staje sie wlasnie ona zrodlem tej ksenofobii.
Co do Arabow we Francji; owszem bywaja agresywni ale wcale nie bardziej niz nasi z krwi i kosci polscy kibole i blokersi. Tyle tylko, ze latwiej ich zidentyfikowac i tym samym stygmatyzowac. Owemu plujacemu w twarz ojca rodziny kibolowi nad kibole, szefowi poznanskich kiboli nie mozna „zarzucic”, ze jest muzulmaninem. On z krwi i kosci katolik.
Nasz narod, tak czysty etnicznie, tworzy wiec sobie ksenofobie zastepcze, np. antysemityzm bez Zydow.
Na wlasnej skorze odczulem agresje francuskich muzulmanow (pisalem o tym wczesniej na blogu). Spalili mi samochod, pobili syna. Ale w szkole, w ktorej pracuje, mam kolegow Arabow, wspanialych ludzi z wielka klasa, z duzym poczuciem humoru.
Mnie sie bardzo podoba wielokulturowa spolecznosc: czarni, muzulmanie,zydzi, azjaci. Wzajemne przenikanie sie kultur jest bardzo inspirujace(to banal np. jazz) Wiec roznice wcale nie musza doprowadzac do konfliktow. Do konfliktu doprowadzaja skrajne roznice(kiedy np. Cyganie nie respektuja cudzej wlasnosci), a przede wszystkim fundamentalisci, ktorzy sa w we wszystkich kulturach, czy to bedzie Rydzyk, Ben Laden, zydowski ekstremista, czlonek ku-klux-klan.
Oczywiscie musi zaistniec jakis wspolny mianownik, ktory lezalby u podstaw tej pokojowej wielokulturowosci. Wydawaloby sie, ze przede wszystkim powinien to;byc jezyk, jako srodek komunikowania sie, porozumiewania miedzy roznymi spolecznosciami. Okazuje sie jednak, ze nie jest to warunek wystarczajacy, bo jednorodni etnicznie Polacy, operujacy tym samym jezykiem, przestali sie rozumiec (pisze o tym Torlin godz;7:34).
Belgia zaczyna sie rozpadac i to wcale nie z powodu imigrantow, Szwajcaria Lewantu czyli Liban lezy w gruzach.
Wielokulturowosc to piekna idea, ale w realizacji bardzo krucha.
Szkoda, ze Cameron przedstawiciel bylego swiatowego imperium, w ktorym wszystkie rasy, wszystkie kultury mieszaly sie wchodzi, wprawdzie niesmialo, ale jednak wchodzi na te ksenofobiczna sciezke.
Akurat leci w tym tygodniu, o multi-kulturalizmie w Kanadzie:
http://www.cbc.ca/ideas/episodes/features/2010/10/25/being-canadian/
nie mniej sporo uwag oraz obserwacji o charakterze uniwersalnym jesli chodzi w funkcjonowanie społeczeństw wielokulturowych.
Pozdrawiam.
Koniec multi kulti jest wynikiem powstawania nowej warstwy „Nowego Proletariatu” bez pracy, bez wyksztalcenia etc.. i nie dotyczy li tylko obcokrajowcow, lecz rowniez w duzej czesci innokrajowcow. W krajach niemieckojecznych nazywa sie ja Prekariatem.
Jednym z mozliwych rozwiazan problemu jest tzw. otwarcie interkulturalne..
Poza tym tak jak minal czas asymilacji (jest out), tak mija okres integracji, ktora zastapila asymilacje w opisach antropologow. Integracja jako eufemizm (wprawdzie bardzo elegancki) zostanie zastapiona nowa proba i nowym opisem mniejszosci. Coraz czesciej mowi sie o partycypacji etc..
ET
Mowienie o „Cyganach” jest nieporozmieniem: proponuje wiec Sinti i Romowie. Problem maja Romowie w Europie Wschodniej, mniej problemow maja Sinti w Europie Zachodniej.
do
telegraphic observer pisze:
2011-02-08 o godz. 21:53
Jest polskie okreslenie; spoleczenstwo wielokulturowe.
ET
ET,
a kim Ty jesteś?
Obcokrajowcem czy innokrajowcem? 😉
stasieku (02-08 o godz. 23:34)
… Piszesz Drogi TO o jakichś mrożonkach …
Ach, najdroższy Stasieku, miało być o mrzonkach, ale one też jakieś takie zamrożone w czasie i pustej przestrzeni, hihihi.
Bo gorące mrzonki Kartki z P. są takie, aby katolickiej organizacji cofnięto całe to „solidarnościowe wywindowanie”, dominację w kulturze codziennej od poczęcia po grób i jeszcze dalej, o ekonomii tej dominacji już nie wspomnę. Aby biurokratyzm państwowy i samorządowy zelżał, aby więziennictwo upadło (co mnie nie przekonuje do końca), kiedyś węszył krach finansów publicznych, itd. I to jest ten pis sensu largo, którego PO nie zwalcza, bo zwalczyć nie może, bo nie mandatu jak łatwo zauważyć, ale Kartka tego nie widzi. Jak pisze Passent: „Prawie wszyscy są zgodni, że trzeba skasować przywileje mundurowych, zmienić KRUS, wydłużyć lata pracy itd., ale nie ma w narodzie dość siły, żeby to przeprowadzić. I tak toczy się światek”.
Nie ma w narodzie dość siły, a Kartka przewala się z boku na bok w długie bezsenne noce z widokiem na dymiące góry. I wymyśla mrożone mrzonki, a to o Ćwiąkalskim, a to o Klichu, już by zaczął lepiej liczyć barany.
Torlin (02-09 o godz. 07:34)
T.O. Rzadko się z Tobą nie zgadzam, ale tym razem.
Kropka. Wielkie nieba! co tym razem?
Chyba stała się rzadkość. I dobrze. Udało mi się właśnie, bo jak Torlin się rozpisał był o konstytucji na jednej kartce papieru, to mi wystąpiła ta właśnie rzadkość, że się nie zgadzałem z Torlinem, więc aby wyrównać te niewidzialne rachunki, pomyślałem, że napiszę coś, z czym on się nie zgodzi. Bang! Wyszło mi.
Torlinie. Oczywiście na powierzchni widome są takie podziały kraju niejednego, a nawet jeszcze ze sto i tysiąc innych. Bo ja mam 60 lat i sam jestem informatykiem (a przynajmniej takiego udaję, skutecznie jak na razie) i mam córki, jedną zamężną wśród rednecków-ranczerów, mogę tak powiedzieć, bo ziemi nie uprawiają, ale parają się handlem i finansami bawełny i kukurydzy, i może nawet orzeszków ziemnych, a w dni święte święcą, zaś przed posiłkiem się modlą, etc. Druga córka jest w NYC, czyli w samym jądrze mam nadzieję tej kulturowej, co tam – wielokulturowej jasności. I co? Te dwa światy spokojnie sobie w oczy patrzą, nikt nikomu zębem za ząb nie zgrzyta. I to jest ta mądrość ludzi, o którą mi chodzi.
Podobnie w Polsce. Jeden mój bratanek w Wawie ma żonę spod Łosic, czy jeszcze większej prowincji wschodniej. Ona sama robi wrażenie głupiej, tak o niej rodzinka moja się wyraża, ale ona jest mądra, wyrwała się z miasta, teraz jest w (trudnej) ciąży z drugim bobaskiem, więc myślę o niej co dzień z sympatią i trzymam kciuki. A jej rodzina, ojciec jest w Irlandii, dla niego najlepsze wyjście na poprawienie swojej sytuacji w tych warunkach, matka jakoś krąży, utrzymuje stary dom w jako takim stanie, jeszcze jest jakieś rodzeństwo, które podobnie się rozpycha. Moim zdaniem nic tylko mądrość. Z kolei inny bratanek na wsi pod Krakowem nie pozbierany jakiś, szkoły nie ukończył, chociaż oczywiście nie jest imbecyl, w Bośni był i do Afganistanu go ciągnęło, ożenił się, dzieci, a teraz się rozwodzi, nie ma zawodu, szansy na pozycję w społeczeństwie, ale ostatnio jak z nim jechałem autobusem do miasta, to mi cała Amerykę odmalował, jaka to reakcyjna i bez perspektyw, w Kansasie to, w Rio Grande tamto, a w Kalifornii to już największe rozpasanie. Czy to można mądrością nazwać?
Po prostu, każdy z nas zjawia się na tym świecie w określonych, choć przypadkowych, niezależnych od niego warunkach. A mądrość polega na tym, aby umieć się w nich znaleźć, czy to w Kozienicach, czy w Koźlu, czy innej Koziej Wólce, a nie siedzieć w koziej ławce. Tak mi się zdaje.
Szanowny panie Et
uzywam okreslenia Cygan,poniewaz znam je od dziecka i juz jestem za stary zeby dostosowywac sie do mody na political correct. Dla mnie slowa: cygan, murzyn nie maja nic pejoratywnego. Znam Eskimosow a nie Inuitow.
LP
Lex pisze:
2011-02-08 o godz. 22:56
pelna zgoda: jest roznica miedzy byc ustrzelonym i palnac sobie w leb. Z punktu widzenia politycznego rowniez. Tusk mogl nie przyjac tej dymisji, ale przyjal. Widac mial ku temu podowy.
Pozdrawiam.
Lewy Polak pisze:
2011-02-09 o godz. 13:45
„Mnie sie bardzo podoba wielokulturowa spolecznosc: czarni, muzulmanie,zydzi, azjaci. Wzajemne przenikanie sie kultur jest bardzo inspirujace(to banal np. jazz) Wiec roznice wcale nie musza doprowadzac do konfliktow. Do konfliktu doprowadzaja skrajne roznice …”
Ładne, bardzo ładne Lewy Polaku, w takim tyglu (Hamburg) multi-kulti
żyję i ja. Podobnie jak Ty mam wielu przyjaciół ze Światów całych.
Podobnie uważam że tylko „wymieszanie” multikulturowe rodzi siłę i pokój
zarazem (USA, Kanada, Australia jako przykłady).
Ładne, tylko że chyba wszyscy zapominamy, na jakim kontynencie
przyszło nam żyć. To Europa i…
… ta sama multikulturowa Europa. Lato 1914. Wszyscy żyją jak w tyglu
rasy i narody, państewka i imperia. Sarajewo – 28 czerwca 1914, zamachowiec, Gawriło Princip, oddał strzały w kierunku pary arcyksiążęcej. Oboje zginęli.
Po zamachu Austro-Węgry chciały przeprowadzić śledztwo na terenie Serbii (był to jeden z punktów postawionego Serbii ultimatum), jednak władze Serbii nie udzieliły na to zgody, co stało się pretekstem do wypowiedzenia wojny, nazwanej potem Wielką Wojną albo wojną światową. Ludzie wtedy mówili: „Wszystko przez te cholerne Bałkany!”
28 czerwca 1919. Koniec I Wojny Światowej. Państwa sprzymierzone,
tzw. Entanta, zmuszają Niemcy i Austro-Węgry, Turcję i Bułgarię do bezwzględnej kapitulacji (Traktat wersalski). Europa wyniszczona do
ostatnich granic nędzy i ubóstwa. Miliony poległych po obu stronach.
Ludzie wtedy mówili: „Wszystko przez tych cholernych Niemców!”
Listopad 1923. Wyniszczonymi wojną Niemcami rządzą socjaldemokraci.
Ludność głoduje. Panuje straszliwe bezrobocie, a na dokładkę rząd w
Berlinie musi spłacać horrendane sumy reperacyjne z tytułu przegranej
przez Niemcy wojny. Monachium,8 listopada piwiarnia „Bürgerbräukeller”
czołówka Narodowych Socjalistów (NSDAP) pragnących obalić rząd
socjaldemokratyczny w Berlinie, organizuje pucz wzorem Mussoliniego.
Rankiem 9 listopada 1923 częściowo uzbrojony tłum pod wodzą Hitlera i Ludendorffa pomaszerował w kierunku monachijskiej Feldherrenhalle przy Odeonsplatz, gdzie przemarsz został krwawo wstrzymany przez policję. W czasie walki zginęło czterech policjantów i jeden przypadkowy przechodzień, zastrzelono piętnastu bojówkarzy.
Ludzie wtedy mówili: „Wszystko przez tych cholernych Żydów!”
1 wrzesień 1939 … Tu już nie będę rozwijał – jak było, wszyscy wiemy,
ale …Ludzie wtedy mówili: „Wszystko przez tych cholernych Polaków!”
Ładne, bardzo ładne Lewy Polaku. I tak ładne, jak w dzisiejszych czasach,
to jeszcze nie było nigdy. Multikulturowa, zjednoczona Europa. Świat bez
granic, wspaniałe perspektywy pokojowej koegzystencji w tym tyglu
kultur i narodów. „Miód – malina”!
Ładne, bardzo ładne!
Ale czy pewne?
Przecież to Europa…
Pozdrowionka.
Nie sądziłem, że wywołam tak ciekawą dyskusję w gruncie rzeczy niewinnym tematem – „Co czujemy głosując na PO?”. Wczoraj, dzięki uzyciu kilku przymiotników w komentarzu poczułem się nieomal jak Kaczyński, który kilku zdaniami potrafi skupić wokół Donalda Tuska jego rozczarowany i zniesmaczony elektorat. Byla też okazja przypomnieć sobie zapomniane, nieco wstydliwe epizody, z ostatnich lat partii rządzącej – np dymisję Ćwiąkalskiego. Cieszy mnie ta dyskusja, bo to próba poważnej rozmowy ludzi, którzy głosowali na PO – poważnej czyli przebijającej wizerunkową politykę tej partii. To zresztą nie jest trudne, bo wizerunek coraz trudniej jest ogarnąć.
Zasadnicze pytanie w kontekście tej dyskusji zadał Mw – „Co się takiego właściwie stało w ciągu ostatnich miesięcy, że poparcie dla PO spada?”. Ten dystans czy krytyka nie wystepują tylko na blogach politycznych dotad życzliwych rządzącym. Krytyczna i zdystansowana wobec PO staje się tez prasa, środowiska opiniotworcze, akademickie, artystyczne, mlodzież, biznes… . Przecież to nie mgły smolenskie odstręczają od PO tych ludzi. Również badania opinii – tych „uśrednionych” Polaków wskazują na rosnący krytycyzm.
Powody mojej wzrastającej niechęci do tej partii obszernie wyjaśniłem w komentarzach, choć zdaję sobie sprawę, że jestem w mniejszości. Sprawami, które mnie buwersują większość sobie nie zawraca głowy. Deklaracji skladanych przed trzema laty przez Donalda Tuska ludzie po prostu nie pamiętaja. Nie pamietają też zapowiedzi i planów, ktore miały byc zrealizowane po wyborze nowego, życzliwego dla PO prezydenta. Większość spraw o których piszę krytycznie jest dla ludzi abstrakcją. Zdaję sobie sprawę, że moje niepokoje są dla większości ludzi niezrozumiałe. Dlatego nie wiem czemu łaczy nas ten krytycyzm.
Powtórzę więc za Mw – „Co takiego się stało, choć nic się nie stało, że ludzie zaczynają mieć dość PO?”
Pozdrawiam
mw, Kartka i Stasieku
Dla jednych ważny jest wizerunek. Jaki? Nie trzymajmy się dydrdymałów, gdy idzie o los kraju.
Wiadomo przecież, że wizerunek jest nieszczęściem demokratycznego systemu. Z polityka robi się aktora. Czy to, że Tusk zapewniał działaczy OFE, że nie ruszy, a jednak ich ruszył najbardziej, jest naganne? w obliczu interesu budżetu i emerytów – czy jest naganne? Wizerunkowo może jest.
Czy gdy wygrano raz wybory, rozumiem, że chodzi o wybory 2007 roku, bo wielki boju, gdzie decydujące pchnięcie zadał Tusk, pchnięcie aktorskie, plus strategia, plus praca sztabu Platformy, to miał się z bractwem podzielić władzą jak dobry wujek? Przecież to by się rozlazło, rozmemłało. Miał dać Schetynie więcej władzy, toż wtedy jęki się rozlegały, że za dużo mu daje. W każdym kraju, nie tylko w Niemczech 1933-45, lider partii rządzącej rozgrywa, jest centrum decyzji, reszta pracuje dla niego, lojalnie, aż do czasu, gdy ten lider na prawdę się wypali, a nie w wyobraźni. Każdy poseł, młodzian lub starzec, może wykrzyknąć najgorszą obelgę pod adresem premiera własnego kraju. Tylko jakimś dziwnym trafem ta obelga przylepia się do premiera, a nie ukazuje jaką głupotą było rzucanie takiej obelgi. Tusk oglądającym ten cyrk już zawsze zdawać się będzie, gdzieś w podświadomości choćby krążyć będzie widmo „Tuska bez honoru”.
Tak jest, na tym polega głupota oglądających te występy w polskim cyrku, na trapezie, pardon – na trybunie.
„Powtórzę więc za Mw – ?Co takiego się stało, choć nic się nie stało, że ludzie zaczynają mieć dość PO??”
A ja myślę, że ludzie z natury swej lubią narzekać, teraz to już można powiedzieć, że to narzekanie na wysokim poziomie. Ma swój urok, trzeba przyznać.
Suweren, naród, ma prawo oceniać tego oceniać sługę, jakim jest rząd na czele z premierem. A wiadomo, łaska pańska na pstrym koniu jeździ.
Telegraphick Observer
Nic nie poradzę – mam problem z wizerunkiem PO. Czy tu też idzie o losy kraju?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9078339,Kosciol_i_rzad_o_polskiej_prezydencji___Episkopat.html
Pozdrawiam
telegraphic observer 16:56
pisze: „Wiadomo przecież, że wizerunek jest nieszczęściem demokratycznego systemu.”
Holy smokes! Observerze! Nie mogę wyjść z podziwu. To już drugi Twój wpis na tej stronie, który, wydaje mi się, bardziej trafia w sedno niż cokolwiek tu kiedykolwiek wypocono.
Aż nie chce mi się wierzyć, że to ten sam T.O., który tak mi „przeinaczał” emerytury. Observerze, trzymaj się tej swej zdolności syntetycznej, porzuć analityczną.
Jeszcze raz: my tutaj, „zakałapućkani” personaliami, osobistymi uprzedzeniami i iluzjami, zapominamy o rzeczach oczywistych: „NARÓD GŁUPI WSZYSTKO KUPI”. Dla niego to jak „taniec z gwiazdami”, a zdanie wymalowanej emerytki wycięte z 6 minutowego wywiadu albo błyskotliwy felieton nowocześnie się prezentującego (ten designer shade!), zadowolonego ze swej celebryckiej sławy analityka funduszu ważyć może dla tych biedaków, wychowanych „na telewizorze” więcej niż nudna, godzinna relacja poważnego polityka ze żmudnych prac rządu.
Jakże łatwo to wykorzystać! Cui bono?
„Kościól i rząd o polskiej prezydencji” – „Czy tu też idzie o losy kraju?”
Tu idzie o poparcie Kościoła. Wyborcy przecież za niczym, czego Kościół nie poprze, nie zagłosują.
stasieku (19:27) pisze o premierze:
„On nawet nie umie oddać za obelgi, co w naszej obyczajowości jest źle widziane. Jego pogaj, że premier musi wszystko znieść ze spokojem, wydaje się obłudny.”
Nie zgadzam się z tym, to niesprawiedliwe.
Nie można komuś stawiać zarzutu, że nie jest bardziej chamski od atakującej go opozycji. Zejście do tego poziomu tylko by mu zaszkodziło.
Kaźmirz (21:02)
„A premierem będzie Antoni Macierewicz, który na pozycji wicepremiera od in vitro ustanowi Jaroslawa ???..Gowina !, zas w MSZ zatanczy znowu legendarna Anna F. !!!!!!”
Kaźmirz, miej litość, proszę!!!
slawczan (11:52):
„Piszę opozycja i mówię PiS bo SLD nie traktuję juz jako partii politycznej. To pewna koteria czająca się na skinienie ręki aktualnego pana żłoba państwowego by być dopuszczonym do koryta.Z kim bez znaczenia (pamiętajmy pakt medialny SLD-PiS).”
Jeśli PiS jest partią polityczną, to jaką politykę prowadzi?
Czy polityka polega na bezwzględnym niszczeniu rządu, dzieleniu społeczeństwa przez schlebianie jego najbardziej zacofanej i ksenofobicznej części? Czy dobro kraju już się nie liczy?
mw pisze: 2011-02-09 o godz. 11:30
„No tak, ale co to się właściwie STAŁO?”
Na to pytanie postawione tak śmiało, odpowiedzieć by należało.
I nie chodzi tu o ogórek zazdroszczący Edycie Górniak ubolewającej, że jest kobietą na torturach i nie chodzi o jakiegoś innego cierpiętnika co to nie stał się mężczyzną i jako chłopak nie płacze.
Zanim sformułuję odpowiedź dla mw polecę dwa artykuły wszem do przeczytania i przemyślenia. Pierwszy to wywiad Jacka Żakowskiego z Paolo Mancini w Polityce nr 6 z dnia 5 lutego 2011, a drugi to Adama Krzemińskiego artykuł w najświerzszym numerze Polityki nr 7 predatowanym na 12 lutego 2011.
Pierwsza pozycja ma tytuł „Polska śródziemnomorska” oraz w podtytule ” … czy w katolickim kraju mozna zbudować porządną demokrację … „.
Druga pozycja to esej Adama Krzemińskiego o tytule „Wkurzeni” i podtytule
„Widmo krąży po zachodniej demokracji. Widmo populistycznego rokoszu przeciw elitom.”
Obie pozycje będą – zapewne z opóźnieniem – prezentowane w internetowym wydaniu e-Polityki za kilka dni.
Z eseju „Wkurzeni” zacytuję ważną konkluzję: „Gniew rokoszan nie jest zagrożeniem, twierdzi Sloterdijk, ponieważ …” – poczytacie sobie bez filtru mojej interpretacji.
Czas na krótką odpowiedź dla mw: „Polacy się wkurzyli.” Wkurzony jest nie od dzisiaj Kartka_z_podróży. Wkurzony jest Jasny_gwint. Wkurzony jestem ja.
Mój punkt widzenia tak Krzemiński przedstawia w akapicie, którego początek powyżej zacytowałem: ” Zamiast zabierać się z poprawianie świata, czas zmienić stosunek do niego. Nabrać dystansu do religijnych mitów … ”
Otóż moim zdaniem moralne wzmożenie szczególnie natężone od katastrofy smoleńskiej wiąże się z kwestią poruszoną w artykule Artura Domosławskiego zamieszczonym tuż po wyżej wymienionym wywiadziez z Paolo Mancinim.
W „Niewierzący patrzy na beatyfikację” Domosławski cytuje ikonę miłości chrześcijańskiej: „>>Jest rzeczą bardzo piekną, gdy biedacy z pokorą przyjmują swój los, dzieląc go z cierpieniem Chrystusa. Świat odnosi wielkie korzyści z cierpienia biednych ludzi<< – uważała święta Matka Teresa.
Tu jest pies pogrzebany.
Cierpiał Jeszua Ha Nocri na krzyżu. Cierpi codziennie Paweł Kukiz codziennie myśląc o smoleńsku. Cierpi codziennie niesekramentalna wdowa po Przemysławie Gosiewskim. Cierpi i szantażuje swoją traumą Jarosław Kaczyński. Cierpiał JPII za co będzie beatyfikowany.
Przyjdzie Noc Kupały 2011 i Polacy powiedzą: „I chwatit!”
Otwarcie się polityczne i gospodarcze Polski w 1989-m sprawiło, że mamy sztuczne serca, rezonanse, sztuczne kolana i sztuczne biodra. I choć niewielu na te cuda może liczyć wiekszość NIE CHCE cierpieć. Grzeszą Polacy tolerancją wobec pozamałżeńskiego seksu, grzeszą tolerancja wobec aborcji, grzeszą dopuszczalnością eutanazji. Ludzie w wieku 85 lat nie wybaczą łatwo posłance Joannie Musze opinii o bezcelowości ich leczenia przez oprotezowanie.
Chrześcijanie przestali wierzyć w cierpienie, jako drogę do zbawienia duszy.
Namawiałem swych przyjaciół do kupna i lektury powieści Ignacego Karpowicza
„Balladyny i romanse” – powstrzymaj się Moderatorze przed tlumieniem jawnoreklamy!
Pomijając szokujący wrażliwców język Karpowicza, należy odnotować główną myśl Karpowicza. Jego powieściowe ponowne sprowadzenie Jezusa do ludzi chyli się ku odmiennemu rozwiązaniu. Jezus nie zamierza się stać ukrzyżowanym.
Karpowicz obraozoburczo, dla wielu – wulgarnym językiem, stawia tezę.
Wydarzenia na Golgocie dwa tysiące lat temu były błędem politycznym.
Panie i Panowie. Kaczyści szybko odejdą w cień i pogardę. Chreścijanie pokochali życie. Rozumieją jego ograniczenia. Gdy serce nawali będą dawali coraz większe łapówki aby mieć przeszczep. Najwiekszym wrogiem Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczynskiego był niewierzacy w boga Religa. Pokazał Polakom, że nie muszą ani umierać już, ani cierpieć tak bardzo.
Przyjrzycie się jak bardzo ludzie chcą cierpieć za Smoleńsk.
Do wyłączenia kamery.
Skończy się msza beatyfikacyjna i mistyczna adoracja BXVI rozminie się z radością życia młodzieży. Już się rozmija – Szanowne Zgredostwo!
staruszek 17:51
Mówisz, staruszku, że „Polacy nie chcą cierpieć”?
A więc to dlatego pozwalają się wieść na manowce cwaniakom, interesownym „analitykom”, egocentrycznym hucpiarzom, sklerotycznym socjolożkom, cynicznym dziennikarzom i innym ludziom zajmującym w sprawozdawczości PIT te niedostępne dla nich, górne 5%?
Nie chcą cierpieć i dlatego pozwalają sobie w głowach mącić tym fagasom i fagaskom, których jedną myślą jest, żeby to, co jest, trwało bez końca, bo lepiej już dla nich nigdy nie będzie? A gdzie łatwiej łowić ryby niż w mętnej wodzie?
Nie, staruszku, oni dają sobie robić wodę z mózgu nie dlatego, że nie chcą cierpieć, tylko dlatego że można im wmówić cokolwiek, jako motywację ich zachowań, a oni to kupią (przeczytaj komentarz T.O.)
To są skutki, staruszku, w Twoim komentarzu, oceny rzeczywistości przez pryzmat artykułów prasowych, szczególnie jeśli są to artykuły z jednego tylko tytułu. Zapomniałeś, staruszku, że Żakowski, Mancini, Domosławski i tp. pisząc to, wykonują swój zawód, muszą się sprzedać jak najlepiej, muszą więc napisać jak najkontrowersyjniej, tak żeby to było nowe, ale nie za bardzo (bo odstraszą), żeby było świeże, ale nie za bardzo (powinna być jakaś możliwość odniesienia), żeby było łatwe, ale tylko na takim poziomie, jaki nie obrazi poczucia godności własnej ich czytelnika, powinno być chwytliwe, ale nie za bardzo (żeby ich nikt nie oskarżył o populizm). Powinno być napisane z jajem, ale rzeczowo. Poważnie, ale z „oczkiem” puszczonym do wtajemniczonych. Oni sobie nie pokrzywdują. Oni są w tych górnych 5% PIT. IM WISI, jak długo nikt nie zagraża tej ich 5% pozycji.
Nie daj się nabrać, staruszku. Przestań tyle czytać i zastanów się: cui bono? Bo na pewno nie Ty.
P.S. Nie zapomnij, staruszku, że termin leasingu na Twoje Volvo V80 mija po trzech latach – wymień je wtedy na najnowszy model. Nie masz takiego leasingu? Masz za to dzieci, które odkładają do OFE? No to pilnuj, żeby tam mogły odkładać do usr… śmierci, bo może rzeczywiście lepiej, jeśli za te ich „składki” menedżerowie funduszy będą kupować akcje kopalni diamentów na wyspie Buga-Wuga (zysk wg ich prospektu reklamowego za ostatni tydzień wyniósł 1400%!) niż żeby miało te pieniądze zmarnować państwo, budując za nie nikomu niepotrzebne szpitale i drogi, a potem jeszcze nabierając Twoje wnuki, żeby i one znowu odprowadzały składkę, tfu…, podatek emerytalny.
Powodzenia, staruszku…
To się dobrze zapowiada, jeszcze przed Walentynkami. Pojadę w czwartek do delikatesów Kmicic we wschodniej stronie miasta, okaże się, że samolot z WAWy doleciał, przywiózł Paradowską, Stommę, Pietkiewicz (str. 85: Kobiece piersi …), and last but not least – Krzemińskiego, pt. „Populiści w natarciu”.
Populiści byli od dawna w natarciu, w końcu naziści w latach 1920-30 to byli także populiści, a po wojnie labourzyści, gauliści, socjaliści, itd. Zdaje mi się, że w obenych dwóch latach populiści są raczej w odwrocie. W wielu krajach „pokryzysowe zaciskanie pasa” jest przyjmowane z zaskakująco wysoką aprobatą i niskim sprzeciwem: Dania, Szwecja, Hiszpania, UK. Zaś w wywiadzie JŻ same oczywistości – dlatego czytałem dość szybko – o skłonności Polaków do italizacji własnego kraju mówiło się już dawno (i wcale nie w związku z Jarosławem Iwaszkiewiczem). Podobnie o zgubnym wpływie organizacji katolickiej na państwo i polską rację stanu. Już wiele słów dodać się nie da do tych tematów, co najwyżej wiele jeszcze ujrzymy faktów.
Kartko, nie mam absolutnie nic przeciwko Twoim zachciankom, ale powiedz, jaki rząd, jaka partia w kraju jest w stanie zebrać sejmową większość, jaka koalicja może ten stan rzeczy obalić? Tusk tu nie winien. Jego wizerunek firmuje inne rzeczy, które daje się zrobić. Te wszystkie błędy, fopasy, manewry – owszem, lepiej byłoby, gdyby ich nie było – ale to pryszcze wobec beznadziei braku alternatywy.
W tej beznadziei, którą widziałem – z reką na sercu to piszę – zanim jeszcze można było wpisywać w jakikolwiek sposób komentarze na stronie POLITYKI, nie będzie alternatywy dla Tuska dopóki nie zajdą w głowach procesy przewalające te wszystkie zmory i przywidy Polaków, o których pisze staruszek. Tak, to ma związek z odbiorem śmierci, silny związek; oraz z podejściem do pułapek i niespodzianek życia.
Aczkolwiek, ktoś może postawić tezę, że niech się przewali, szybciej, subito! Polska to zniesie, pocierpi, ale wytrzyma, niech rząd obejmie jakiś Macierewicz z Gowinem i Ziobrem, niech rozwalą co się da, niech katolicy-politycy zapalą te swoje świeczki, niech zrobią te swoje znaki krzyża i wtedy niech zejdą do podziemia. Na zawsze.
Jak czytam pełne optymizmu wynurzenia telegraphica, to wydaje mi się, że nadaje on z dobrze zabezpieczonego od otoczenia laboratorium.
Staruszku
Twoja diagnoza jest chyba najlepszą odpowiedzią na pytanie Mw – „Co się wlaściwie stało ….”. To właśnie zmęczenie cierpieniem, ktorym emanuje z tego schorowanego kraju może być powodem, że tak rozmaici ludzie zaczynąją mieć dość rządzących kojarzonych z tym przykrym uczuciem. Może wlaśnie argument o konieczności powolnych, niedostrzegalnych nieomal zmian, który lansuje Mw jako uzasadnienie inercji tego rządu budzi tak szeroki społeczny sprzeciw. To jest psychologicznie zrozumiałe, bo ludzie zgnębieni chorobą, czujący silny ból raczej nie napawają się tym odczuciem, ale starają się szybko uzyskać ulgę. Lepiej przecież wyrwać bolący ząb niż męczyć się z nim calymi latami. Kontynuując Twą medyczną metaforę można powiedzieć, że Donald Tusk (PO) nie tylko kiepsko leczy ale i kiepsko znieczula – stąd ta rosnąca spoleczna niechęć.
Nie zgadzam się również z twierdzeniem Mw że „Pacjent głupi wszystko kupi”. Kupi to co go wyzwoli z bólu. Po co mu tacy konowałowie? –
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/55,80273,9080102,,,,9078339.html
Pozdrawiam
Naturalnie wyborcy mają przed sobą trudny problem. Skoro nie ma rozsądnej alternatywy, nie ma opozycji, która by sprawdzała rząd podług sensownych kryteriów, a nie na podstawie tego, czy Tusk się sciskał z Merkel i całował z Putinem, bądź na odwrót, to jak przymusić Tuska do lepszej gry. Skoro przeciwnik pozwala na taki wiele, to gra reprezentacji siłą rzeczy jest podła. Polecam wywiad red. Kublik z Aleksandrem Smolarem, szczególnie część III, w której okazuje się, że „premier Tusk rozczarował”, i to nie tylko jego samego, ale elity – artystyczne, naukowe i jeszcze jakieś. Ja lubię elity, szanuje je jak należ, potrzeba ich istnienie jest mi bliska i oczywista, ale polskie elity wzbudzają we mnie dreszcze po krzyżu. Smolarowi nie podoba się działanie rządu w sprawie OFE. A czy on, elitysta artystyczno-naukowy, intelektualista pieprzony, rozumie coś z tego. Wygląda na to, że tych elitystów oczarował Balcerowicz, wmówił im w tym autentycznym, ale wcale nie takim kontrowersyjnym, rozłamowym sporze, że Rostowski ich oszukuje. To się w pale nie mieści. I te elity już kłapią, jaki zły jest Tusk, Platforma i rząd cały. Bezsens.
Therese Kosowski z godz. 17:50
To nie jest takie proste. Czesem głosują na przekór – szczególnie gdy takie spotkania dotyczą losow kraju
Pozdrawiam
Kartko,
nawet najbardziej ekstrawaganckie popisy ekonomiczne na blogu pewnego, emeryta z Toronto, nie robią na mnie tak przygnębiającego wrażenia jak załączony link Migalskiego.
Polityka z którym po raz pierwszy się zgadzam.
Moim zdaniem katastrofa smoleńska jest tylko bolesnym zadrapaniem w porównaniu do długofalowych skutków degradacji do jakich doprowadziła amatorska polityka Donalda Tuska wobec Niemiec i zaufania do kanclerz Angeli Merkel (to ta sama, która swojego mentora utopiła politycznie, gdy nadarzyła się jej okazja awansu).
Gdy fakt otrzymania takiego kopniaka przez Polskę od Francji i Niemiec
dotrze do świadomości Polaków pojawi się dociekanie o łancuchu przyczynowo – skutkowym. Wyjdzie wówczas, że zabiegi Tuska o ratyfikację traktatu lizbońskego, który przekazywał władzę nad Europą w ręce Niemiec (przy asyscie Francji) były niewybaczalnym błędem.
Tusk jako polityk będzie skończony, a Polskę pozostawi w samym środku nieprzyjaznej osi
Paryż – Berlin – Moskwa.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/321354,merkel-pokazala-tuskowi-jak-malo-go-powaza.html
Pozdrawiam
Ja nie jestem taki pewien, czy p. Cameron miał na myśli rzeczywiście mniejszość muzułmańską. Wydaje mi się, że mógł pić raczej do ostatniego na świecie państwa apartheidu – Izraela, w końcu samej kolebki nowożytnego terroryzmu. Ataki Hagany, Irgunu, Gangu Sterna, Kachu, Kahanne Lives, czy Gusz Emunim Undergrund są powszechnie znane na całym świecie, nikt nie robi z tego żadnej tajemnicy. Tomy literatury na ten temat napisano. Czystki, pogromy i masowe wysiedlenia setek tysięcy Palestyńczyków, jak pierwsza Nakba z 1948r., druga z 1967r., słynni premierzy – terroryści, jak choćby pierwszy, Menachem Begin, a i ostatniemu nic nie brakuje, jeśli weźmie się pod uwagę zbrodnię Płynny Ołów, czy niedawny atak na tureckie statki cywilne z pokojowym konwojem humanitarnym na wodach międzynarodowych, albo równanie z ziemią palestyńskich domostw buldożerami i zasiedlanie ukradzionych terenów żydowskimi osadnikami, wzorem Niemców realizujących Generalny Plan Wschodni – wszystko to mogłoby potwierdzać moje przypuszczenie. O posłach, jak Władimir (Zeev) Żabotyńki nawet nie piszę (chociaż Irgun wspomniałem).
Moim zdaniem p. Cameron może mieć skrywane antysemickie inklinacje, tak coś czuję, intuicja – oczywiście nie mam pewności, więc nie oskarżam, jednak czy samo imię David taką tezę wyklucza? Kto wie, czy nie zechce wyganiać Żydów z UK (oby nie!), tak jak wyganiano ich przez setki lat z wielu krajów i dopiero w przyjaznej Polsce zyskali schronienie na 800 lat, za co pięknie nam zresztą odpłacali wielokrotnie, mniejsza o czasy odległe, ale choćby po wojnie, a i dalej nam płacą – szlachetni są, to i wiedzą, co to dług wdzięczności. Może nawet p. Cameron sam ruszy dla przykładu do londyńskiego City i huzia na Goldmana i s-kę, a macie, wy krętacze tacy owacy! Tylko co to by było ze szczęściem małżeńskim młodego królewicza? Z weseliska i bar micwy nici…
Właśnie obejrzałem p. Engelking-Boni u p. Olejnik. Szczerze powiem, że myślałem dotąd, iż nikt nie jest w stanie przebić bredni Grossa, ale ona dała radę, absurdalna historyjka dla idiotów (którą nawet szkoda poddawać krytyce, bo mąż ze wstydu by się pewnie spalił), tłumacząca tytuł jej książki, dorównuje poziomem głupoty jej mistrzowi.
Moim zdaniem, zagrożenie ekstremizmem muzułmańskim w Europie jest mniejsze niż zagrożenie obroną wartości brytyjskich, francuskich czy niemieckich.
Najbardziej boję się obrońców wartości bo taka obrona wyzwala najgorsze uczucia i usprawiedliwia przemoc.
Takie wypowiedzi jak Camerona a wcześniej Sarkozyego czy tego bankowca z Niemiec, którego nazwiska ani książki nie pamiętam mogą pociągnąć za sobą więcej ofiar i rozpętać piekło przy którym te kilkadziesiąt ofiar zamachów muzułmańskich w Europie to pikuś.
Jakby się zastanowić,kogo cieszą takie wypowiedzi to chyba właśnie ekstremistów muzułmańskich.
Przecież taki jest cel zamachów.
Spowodować reakcję.
Dzień z życia rządu i jego zaplecza parlamentarnego:
1. Poseł PO – Homoseksualiści powinni się głęboko konspirować, ale na igraszki lesbijek chętnie bym popatrzył.( I co ręce w kieszeni by pan miał pośle?)
2. Ministrowie świeckiego rządu PO konferują z biskupami episkopatu o prezydencji Polski UE – Nikt tego nie raczył z rządzących wyjaśnić. (Co bym nie powiedział, będzie za mało)
A co minister kultury na taki kwiatek:
Pleban grozi państwowym urzędnikom, że jeśli zechcą odebrać wypożyczone dzieła sztuki z muzeum do kościoła, to potraktuje ich koktajlem ( Głódź jest specjalistą w tej materii, więc pewnie coś sporządzi plebanowi).
Ano minister chyba jeszcze o tym nie wie, choć o lesbijkach słyszał i potępił kolegę (dobre i to)
Jeszcze trochę i będziemy mieli elity (to nie mój osąd) z PO na poziomie Samoobrony, którymi będzie kierował z komina Donaldinio.
Dobrej zabawy życzę.
do
spotmarker pisze:
2011-02-09 o godz. 15:05
Jestem wyalienowanym obcoinnokrajowcem. Polecam wiec lekture Baldwina „Inny kraj”.
Powtorzone za Tomaszem Jastrunem?.
Jezyk bywa wielka deskonpiracja, ukrywa potwory, a tez dawne fobie. Polityczna poprawnosc bierze wlasnie w kraby jezyk i dba, by nie infektowal myslenia i nie zarazal naszych dzieci mrocznymi uprzedzeniami dawnych pokolen: Lizakowi Ludzie; prosze o zabranie glosu!!!
ET
Polityczna poprawnosc jest koniecznoscia.
Feminizm, zrownanie szans kobiet jest koniecznoscia.
Krytyka ksenofobizmu jest koniecznoscia.
Krytyka wykluczania i stygmatyzowania drugich jest koniecznoscia.
……………………………………………………………jest koniecznoscia,
a nie moda.
Co to jest moda?
Poprawny jezyk, z ktorego rugujemy atrybuty anty ulatwia komunikacje. Krytykujmy wiec nasze teksty, w spokoju zostawmy autorow. Zauwazylem pewne ocieplenie w blogosferze. Czyzby wplyw poludnia Francji i 15° lub pastisu czy ciekawy, spokojny, mimo ze czesto ironiczny, jezyk pastisologa; zadaje sobie pytanie.
ET
Partycypacja z jednej strony, otwarcie interkulturalne z drugiej strony dporowadza do wspolistnienia wielu kultur jednoczenie w przestrzenii i czasie oraz uniemozliwia powstawanie spolecznych struktur rownoleglych, wykluczanie i stygmatyzowanie drugiego (l’autrui).
ET
mw pisze:
2011-02-09 o godz. 18:54
Chapeau bas za bardzo, ale to bardzo ciekawą odpowiedż staruszkowi
(taki sam krój kapelusza, drogi staruszku też Ci się należy!).
Czasami to aż miło poczytać, mimo że ślipia już na klawiaturę wypadają
(mam taką chochelkę do zbierania mych gałek ocznych z klawiatury).
Mości beiden Herren, dalej so!!!
Coś dla was:
http://www.youtube.com/watch?v=gUV5-FZyQ4s
Pozdrowionka.
Ryba
Dzięki, że wróciłeś do sprawy trójkąta weimarskiego i wcześniejszego wyautowania Polski do tzw „Europy drugiej prędkości”. Ale nie mogę się z Tobą zgodzić, że był ze strony Angeli Merkel akt nielojalności wobec Donalda Tuska. Od dobrych trzech lat pisano o takim podziale Unii i przywodcy unijni, jej instytucje wielokrotnie zachęcaly naszego premiera do reform budżetowych. Donald Tusk miał nawet taki epizod z entuzjazmem do euro. No ale oczywiście krotko to trwalo i zaniechal tych obniżających mu poparcie dzialań. Nie przypominam sobie nawet, by rząd prowadził jakąs kampanię społeczną na rzecz euro. Słomiany ogien jak z Kartą Praw Podstawowych. No to na co miała czekać Angela Merkel i Sarkozy – starczy, że podatnicy tych krajów finansują polską biedę za pomocą funduszy unijnych. Trudno by w decyzjach o poglębionej integracji państw strefy euro i ich interesach politycznych współdecydowalo panstwo, ktorego nazwy waluty nikt w Europie nawet nie potrafi poprawnie wymowić. Tak więc wyautowano nas na swoje wlasne życzenie. Trzeba się było integrować a nie kombinowac. Jasne, że skutki tego będą opłakane ale to tylko nasze decyzje. Nie interpretuję tego jako kopniaka – po prostu Niemcy i Francuzi nie mieli na ochoty czekać i zmagać się naszymi antyrosyjskimi fobiami.
Może na znak protestu rząd urządził dziś ten sabat z biskupami na temat krzewienia wartości polsko-katolickich w Europie. Za pomocą prezydencji, ktora pewnie będzie rownie dynamiczna jak wegierska. Skonać można ze śmiechu
Pozdrawiam
Bełkot. Politycy głośno tego nie powiedzą, ale wiadomo o co chodzi: muzułmanie doją europę z kasy produkując muzułmańską bachornię i śmiejąc się prosto w twarz kretynom broniącym ich (muzułmańskich) praw socialnych. Pan do nich należy. muzułmanie coraz głośniej podkreślają że zdobędą europę brzuchami kobiet. To taka lżejsza odmiana cyganów. Żeby nie było: jestem ateistą.
Temat poruszony przez D. Camerona, moim zdaniem, w ustach akurat tego polityka jest tematem wybitnie zastępczym. Owszem mniejszość muzułmańska w krajach europejskich jest poważnym dysonansem. Świat wartości ich religii stoi w w wielkiej sprzeczności z wartościami przyświecającymi naszej cywilizacji. Wolność jednostki, wolna wola, prawa ,,innych” , akceptacja postępu – są to problemy , z którymi muzułmanin mieszkający w Europie musi się na co dzień mierzyć. I to jest główne źródło dysonansu gnębiącego Europę – szanujemy mniejszości i wyznawane przez nie wartości ale co zrobić gdy wyznawane przez jakąś( w tym wypadku muzułmańską) mniejszość wartości stoją w absolutnej sprzeczności w wartościami wyznawanymi przez kraje osiedlenia. Będziemy musieli zaprzeczyć regułom liberalnej demokracji? To jest nasz kac. Muzułmanie( a w zasadzie pewna ich część) jako obywatele danego kraju domagają się poszanowania swoich zasad a te jak już wyżej wspomniałem stoją w sprzeczności z naszymi. Do tej pory polityczna poprawność tuszowała te kwestie ale globalizacja i liberalizm wywołując kryzys ekonomiczny (i społeczny) wywlekły te problemy na światło dzienne. Piszę polityczna poprawność ale tak naprawdę powinienem napisać najobrzydliwsza hipokryzja ,w której to dziedzinie Europa zaciekle ściga się z USA.
Jak się ma do tego p. Cameron? sądzę ,że idzie on utartą ścieżką wskazaną już w latach dwudziestych przez faszyzm i hitleryzm. To wtedy, wobec braku lekarstwa a w zasadzie absolutnej niechęci do jego zastosowania, na trapiące ówczesne społeczeństwa choroby – biedę ( tej jeszcze za bardzo w Europie nie widać) , brak stabilizacji (to już jest powszechne) , brak perspektyw dla młodzieży (trend nieomal ogólnoświatowy) , ogromne rozwarstwienie majątkowe (obecnie już nie ogromne ale kosmiczne) znaleziono zastępczych winnych choroby. Był to ,,żyd” , ,,komunista”, ,,bezbożnik”, ,,inny”. W zależności od kolorytu lokalnego.
Obecny kryzys nie wyzwala jeszcze tak gwałtownych konwulsji społecznych by mordować ,,innych” ze względu na istnienie tak znienawidzonej przez liberałów pomocy socjalnej. Tak,tak wynalazek starego reakcjonisty Bismarcka ciągle jeszcze nas ratuje. W końcu wprowadził go po to by rozbroić bombę rewolucji w Niemczech. co mu się zresztą w pełni udało(pseudorewolucję wywołała dopiero katastrofa wojenna).
Obecne rządy nie mają wiele do rządzenia i jeszcze mniej do zaoferowania. Bo co może zaoferowac pan Cameron statystycznemu Bobbiemu albo Tomowi? W zasadzie nic oprócz zaciskania pasa. Jest to wynik thatcheryzmu i jego kontynuacji w postaci blairyzmu. W wyniku polityki makroekonomicznej rządu brytyjskiego narosły nierówności społeczne jakich ten kraj nie widział od poł. XIXw. Owszem ,na krótką metę wyglądało to pięknie – społeczeństwo milionerów. tylko ,że te miliony to były domy kupione na kredyt. Sam to oglądałem w Irlandii – ci ,którzy kupili dom w 1990 roku obłowili się konsumując wzrost wartości domu (ceną była wyprowadzka 100km od Dublina) ale młodzi Irlandczycy (wchodzący dopiero w dorosłe życie) mieli nikłe szanse by kiedykolwiek i gdziekolwiek kupić swój dom. Hipoteka na całe życie to była jedna z ostatnich ofert ich sytemu bankowego przed załamaniem.
Oczywiście kasy jest mnóstwo ale jest ona konsumowana poza zasięgiem społeczeństwa i przez grupę maksymalnie nieliczną.
Rządy brytyjski i irlandzki straszliwie zacisnęły pasa by pokryć długi PRYWATNYCH banków. A przecież to pogoń za maksymalizacją zysków uzyskiwanych przez sprzedaż JAKICHKOLWIEK usług finansowych jest jedną z głównych przyczyn tego kryzysu. To tylko jedną z wielu ale symptomatyczną. Pogoń za zyskiem za wszelką cenę,wymagana przez akcjonariuszy,motywowana horrendalnymi premiami przyznawanymi sobie przez zarządy banków.
Rząd brytyjski uspołecznił skutki chciwości pewnej grupy ludzi. Jest to zadziwiająca klęska ekonomii ,której piewcą u nas jest Leszek Balcerowicz – prywatyzować za wszelką cenę ale zyski – straty uspołeczniać. Nikt nie wspomni o głównym narzędziu kradzieży i przyczynie klęski systemów socjalnych – zwyczajnie najbogatsi uciekli z tych krajów (pozwolili za to pokryć państwu swoje długi i efekty swojej chciwości). Sama Wielka Brytania zawiera w swoim składzie 6 lub 7 RAJÓW PODATKOWYCH. Opodatkowanie tej kasy w zupełności by załatwiło problemy deficytu budżetowego. Bo to ulgi dla najzamożniejszych są głowną przyczyna kryzysu. Miliarder nie zje więcej niż jego żołądek pomieści, nie kupi więcej papieru toaletowego itd. Kasa ta znika z obiegu,co najwyżej zawyżając ceny nieruchomości czyli de facto pogłębiając kryzys.A jednocześnie ma jej dość by ,,kupić” wmówienie pospólstwu ,że gdy on będzie miał więcej a oni mniej za więcej pracy to dla pospólstwa będzie lepiej.W Polsce także to przerabiamy – dzięki pani Gilowskiej najzamożniejsi (ok. 0,5 % społeczeństwa) maja obniżone podatki. Efekt – 40mld mniej kasy w budżecie. Jaki nasz deficyt? 55? 60?
Pan Cameron nie zająknie się nawet na ten temat(rajów podatkowych). W końcu miałby szkodzić swoim kumplom z Cambridge? Oxfordu? Eton? dlatego wskazał problem zastępczy – ,,innych” Może muzułmanie? Może Polacy? (taką rolę pełnimy już w Holandii). Nie wyspy Man,Jersey,Guernsey,Kajmany gdzie ,,inwestorzy” pracowicie upychają oczywiście bez podatku,kasę zarobiona na relokacji produkcji z Wielkiej Brytanii do np. Indii. Tommy stracił robotę bo jego szef chciał więcej i więcej . I nie ma żadnego pożytku z ,,więcej i więcej” swojego szefa. I tu przybywa Cameron i objaśnia rzeczywistość.To ,,inny” jest winien ,ze młody Brytyjczyk nie ma pracy, nie stać go na rodzinę i dom. No bo nie kumple pana premiera. Taką chorą ekonomie moga prowadzić tylko ludzie całkowicie wyalienowani ze społeczeństwa. Czy Leszek Balcerowicz wie jak wygląda życie ludzi w popegeerowskiej wsi dzięki jego reformom? wie tylko ,że ludzie z jego klasy mogli kupić potem ten PGR za psi pieniądz.Czy Donald Tusk albo pan Nabieralski albo JK wiedzą jak wygląda życie Polaka zarabiającego ok 2 tyś złotych? Pamiętajmy ,że nasze ceny są dumnie europejskie! Donald i JK z komuny (czyli absurdu) przeszli od razu do polityki. Czy Donald (i zapewne Cameron) szukał kiedykolwiek pracy na swoim ukochanym wolnym rynku i za place oferowaną przez ich kumpli?Ci ludzie NIE MAJĄ POJĘCIA JAK WYGLĄDA ŻYCIE STATYSTYCZNEGO POLAKA(Anglika) W ICH III/IV RP(UK). Nie wiedza bo nigdy z nim nie mieli do czynienia. Więc co mogą zrobić by utrzymać tą ściemę? WSKAZAĆ wroga. U nas to ,,pedał” , ,,palacz trawki” , ,,żyd” (to rzadziej – bo po holokauście śliski to temat), ,, niekatolik”. W Anglii muzułmanin, w Holandii Marokańczyk i Polak.Itd. Tak wywinęli się od redystrybucji wielcy kapitaliści po pierwszej wojnie – wsparli ,,wskazywaczy”. Dopiero lekcja II wojny + starszak komunistyczny nakłoniły ich by podzielić się kasą. Komuna upadła w 1989 roku. Od tego czasu ,,hulaj dusza piekła nie ma” ?
Co nie zmienia faktu ,że muzułmanie, a nie imigranci w ogólności stanowia problem. czy ktoś słyszał o terrorze mniejszości chinskiej lub wietnamskiej w Europie lub USA?
Panie, co się pan czepia Camerona? Robi to, co inni tez, tylko powiedział to głośno. Zresztą Sarkozy czy Merkel tez zaczynają być sztywniejsi w tym temacie u siebie. Żaden pan autorytet w pouczaniu tego premiera i Internautów.
Z pana teoriami o ponadnarodowych państwach i najlepiej z jakaś religia hindo-islamsko-katoliko-woodoo, czy co tam jeszcze, jest pan żałosny, jak ta bezzębna babcia z demencja starcza.
Europa się budzi, by bronic swej tożsamości. I tylko przyklasnąć trzeba inicjatywie Camerona. Mieszkając w tak wielokulturowym kraju, jak Zjednoczone Królestwo na co dzień widać, kto tutaj chce być Brytyjczykiem, a kto „udaje greka”.
Jeżeli ktoś jest gościem u kogoś, musi się dostosować do wymagań gospodarza, bo on u siebie rządzi. I tyle. Proszę następny temat.
Monteskusz,
nic dodac, nic ujac. Taki byl mniej wiecej przeglad zawarty w dzisiejszych „Donosach”.
Scyzoryk otwiera sie w kieszeni.
Kartka z podróży pisze:
2011-02-09 o godz. 19:56
„To nie jest takie proste. Czesem głosują na przekór – szczególnie gdy takie spotkania dotyczą losow kraju.”
Czego mi brakuje w kraju, to racjonalizm. Racjonalizm i pragmatyzm. Ciągle jeszcze wyrazy obce?
A ja się z Lewym Polakiem nie zgadzam. Nie ma absolutnie żadnej możliwości bezkonfliktowego współzamieszkiwania ludzi o różnych kulturach. To jest niemożliwe, w każdym razie jeszcze niemożliwe.
Takie pozorne współdziałanie widać tylko wtedy, kiedy jedna ze stron zarzuca własną kulturę i usiłuje się adaptować do innej, kończy się to jednak zawsze bardzo boleśnie. Jeżeli będzie próbował zachować swoją, zawsze znajdzie się w kontrze z ludźmi od wieków zamieszkującymi te tereny. Ja mówię o Europie, ale i w Stanach co rusz wylatują sprawy rasistowskie, jak zamieszki w Los Angeles czy proces Simpsona.
A mnie się nie podoba wielokulturowa społeczność: czarni, muzułmanie, żydzi, Azjaci. Wzajemne przenikanie się kultur jest bardzo inspirujące, ale na festiwalach.
Kartko,
gdyby wyciągnąć samą esencję wydarzeń historycznych w Europie na przełomie dwóch ostatnich tysiącleci, to trzeba by wskazać, że Polska umożliwiła Niemcom zjednoczenie i przywództwo w Europie, Niemcy zaś, w drodze rewanżu, wynieśli na ołtarze polskiego ojca duchowego tych zmian.
Zjednoczenie Niemiec spowodowało dynamiczny rozwój tego kraju, a także Francji i, w mniejszym stopniu, kilku innych państw europejskich.
W Polsce już oficjalnie na salony polityczne weszli ostatnio hierarchowie katoliccy
(co dobrze ilustruje Twój link) by przygotowywać wiernych do losu jaki im zgotował wyniesiony na ołtarze rodak.
Pozdrawiam
Adam Szostkiewicz
Uderzył Pan dziś rano (TOKFM) w stół, więc się odzywam.
Na razie nie ma alternatywy dla PO. Dla mnie siedmioletnia kadencja jest czymś naturalnym.
Jednak prośba o mniej kłamstw, o więcej badań nad „głupotą wyborcy”, konstruktywna krytyka władzy, to nasz obowiązek.
Jeśli poważni publicyści, po jednym badaniu wpadają w niepokój, to ten niepokój udziela się nawet lepszej części elektoratu. Wytwarza się nieznośna atmosfera i nasz komfort życia się pogarsza.
telegraphic observer, 18:56
Uważam, że pewna modyfikacja definicji z Wikipedii przyda się naszej dyskusji.
To co wytłuściłem w części opisowej, skomentuję.
Populizm – współcześnie tym terminem najczęściej określa się zachowanie polityczne polegające na głoszeniu tych poglądów, które są aktualnie najbardziej popularne w danej grupie społecznej, w celu łatwego zdobycia popularności, bez analizowania sensu tych poglądów oraz zastanawiania się nad realnymi możliwościami i rzeczywistymi skutkami wprowadzenia głoszonych poglądów w czyn. Często populizm przybiera formę schlebiania masom poprzez krytykowanie ekipy rządzącej. Natomiast będąc u władzy populiści rządzą reagując na krótkotrwałe nastroje społeczne i nie czując się zobowiązanymi osiąganiu nadrzędnych celów oraz realizacji programów politycznych.
Ja, Ty TO i myślę, że wielu naszych Przyjaciół z blogów, nie zalicza siebie do „grupy społecznej” ani do „masy”. My wyczuwamy ruchy populistyczne.
Jednak w naszych krytykach rządu Tuska powinniśmy rozumieć, że nie stanowimy krytycznej masy wyborczej.
Rozumiem Twoje dramatyczne pytanie:
Kartko, nie mam absolutnie nic przeciwko Twoim zachciankom, ale powiedz, jaki rząd, jaka partia w kraju jest w stanie zebrać sejmową większość, jaka koalicja może ten stan rzeczy obalić?
Dlatego wysilajmy się intelektualnie, analizujmy fakty, a nie TabloidVN.
Wczorajsze wydarzenie, spotkanie biskupów z rządem, jest faktem. Pomyślmy co z tego wyniknie.
Przekładanie terminu raportu w „rejon” rocznicy, to też fakt.
staruszku, Kartko, TO, mw, Rybo, dziękuję Wam za wysiłek. Dzięki takim komentarzom blogi Polityki nabierają smaku.
Wczoraj obejrzałem drugi, obsypany nominacjami, genialny film „The Social Network”. Jest tam fragment, w którym Facebook guys czekają na pierwszy milion wejść, aby potem poimprezować. Nam trudno się cieszyć lub smucić, bo nie mamy tej informacji. Jakość a nie ilość komentarzy, oraz ilość wejść, powinna być podawana od czasu do czasu.
Kartko, w tym imprezowy epizodzie także widać, jaki autorytet ma patrol policji w USA.
I na koniec: „pracy się nie szuka, pracę się wymyśla”.
Pozdrawiam serdecznie w słoneczny dzień!
sławczan 1.23
Wprawdzie to wszystko co Pan pisze, mozna przeczytac w ksiazkach wydawanych przez Ksiazke i Prase oraz w Le Monde Diplomatique, czasami w Krytyce Politycznej, ale trzeba przyznac ze Pańska synteza z odniesieniami do naszej krajowej sytuacji jest przedniej marki.
Z Pozdrowieniami
Kaźmirz
TO 19.54
No i doczekalismy sie że Telegrafic zapisal sie do Klubu Przeciwników OFE i kpi z „elytarnego entelektualysty” Smolara, ktory kwiczy ze strachu ze mu spadnie emerytura. A przeciez Smolar jest tak stary, ze chyba nabył prawa na emeryture z ZUS, kiedy jeszcze OFE nie było ?.
Tak czy owak, witamy w klubie panie TO. Pańskie ostatnie publikacje o OFE , zwłaszcza heroiczna obrona Rostowskiego i podział dlugów na krotkie i dlugie upoważniaja mnie do zaproponowania miejsca w Prezydium !
stasieku deklaruje (na szczęście na koniec), że:
?pracy się nie szuka, pracę się wymyśla?.
Fajnie by było, gdyby stasieku rozwinął tę myśl, a także podzielił się z nami swoimi reminiscencjami na temat swego bogatego twórczo życia w wymyślaniu sobie pracy tak, żeby jeszcze sie z nijej utrzymać. Przy okazji rodzinę i skodę.
Być może nie trzeba mylić „wymyślania pracy” z „wymyślaniem w pracy”. O to ostatnie jest duzo łatwiej, i w sumie długo nie trzeba szukać okazji , żeby komuś nawymyślać w pracy, jeśli nie dosłownie, to w myślach, poczynając od szefa, który z definicji z – i tu wpisać kim.
Piszę z przekąsem, stasieku, bo nie wszystkie mądrości z kalendarza ściennego lub z poradnika motywacyjnego mają sens, jesli przyjżeć sie nim bliżej. Jak wyobrażasz sobie np. produkcje samochodów gdyby potencjalni robotnicy, zamiast szukac pracy na taśmie montażowej, sami wymyślili sobie swoja pracę, i np. zrobili sobie sami samochód, przez co 1) zatrudnili się; 2) zaoszczędzili pieniadze nie kupując samochodu gotowego, a więc per saldo wynagrodzili siebie samych nie wydając tych pieniędzy. Czy to miałoby jakiś sens z punktu widzenia funkcjonownaia gospodarki ? NIe od parady ludzi wpadli już kilka tysięcy lat temu, że własność środków produkcji oraz praca najemna w ramach, w jakich jest ona dostępna, stanowi dużo lepsze rozwiązanie niż „wymyśl sobie pracę sam”, i utrzymaj sie z niej przy okazji.
Istnienie rynku pracy, gdzie jedni oferują zatrudnienie, a drudzy szukają pracy jest tak samo naturalnym zjawiskiem ekonomicznym jak wymiana dóbr czy udzielanie pożyczki. Rozmumiem sens pierwotny przytoczonej przez Ciebie maksymy: stańmy się wszyscy przedsieębiorcami , ergo: weźmy nasze sprawy w swoje własne ręce. Problem w tym, że nie wszyscy z nas są urodzonymi przedsiębiorcami, i nie musza nimi być. A i wśród tych, którzy mają potencjał wielu jest takich, którzy potrzebują początkowego impulsu pobudzającego, który to impuls otrzymują często w pracy, którą znaleźli.
Temat ten można ciągnąć jeszcze długo, a więc żeby nie naduzywać cierpliwości blogu poprzestańmy na tym, że należy oddać cześć zarówno tym, którzy pracę oferują, tym, którzy pracy szukają i znajduja ją, jak i tym, którzy pracę wymyślaja sobie, jak tego chce pprzytoczona przez Ciebie myśl na ten słoneczny dzień. Jedynie lenie, ktorzy nie szukają pracy (choć mogą pracować), nie wymyślają jej sobie, i czekając na zbawienie nie ustają w roszczeniach względem świata zasługują dokładnie na taki lis, jaki ich dotyka.
A i to nie zawsze.
Pozdrawiam
Torlin,
ale przecież tutaj nie chodzi o bezkonfliktowe współzamieszkiwanie ludzi o różnych kulturach. Nitk o zdrowych zmysłach nie zakłada sobie tak wyśrubowanego celu organizacji społeczeństwa, biorąc pod uwagę obecny stan rozwoju świadomości zbiorowych i indywidualnych.
Nie trzeba nadawać podłoża rasistowskiego każdemu konfliktowi miedzy grupami etnicznymi, gdyż konflikty te częsciej związane są ze sprawami bardzo lokalnymi (np. budowa świątyni w dystrykcie, gdzie może chodzic raczej o kwestie z zakresu prawa administracyjnego, niz o wzajemne niechęci etniczne – nie chcę za darmo nazywać tego rasizmem, bo nikt nie ma obowiązku kochać białego, czarnego czy żółtego, ale ten brak miłości to jeszcze nie rasizm).
Festiwale etniczne w miastach wielokulturowych to wspaniała forma budowania więzi między społecznościami, otarcia na świat i zaproszenia innych do poznania przezentowanej na festiwalu kultury. Te festiwale nie rodzą się z niczego, nie są sztuka dla sztuki festiwalowania, i stanowia namacalny objaw tego, że na codzień ludzie różnych kultur mogą żyć obok siebie w realtywnej harmonii, choć nie bezkonfliktowo. Ważnym jest jednak to, żeby konflikty, jesli juz zaistnieją, ograniczały sie do przedmiotu sporu, a rozlewały sie na zaangażowane podmioty, i prowadziły do niepotrzebnych wycieczek na grunt etniczny.
Adaptacje i integracja nie zawsze kończą sie boleśnie, zaś zachowanie swej świadomości nie zawsze prowadzi do hermetycznego getta etnicznego. Piszesz ogólnikami, operujesz zdartymi stereotypami, których nie trzeba używać jako argumentów nawet jeśli nie zgadzasz sie z meritum dyskusji.
Pozdrawiam.
Kartko,
Oto bardziej szczegółowe informacje płynące z wiarygodnych źródeł w Brukseli.
Czuć dramat Polski sprokurowany przez niemieckich „przyjaciół”.
Mój profesor Stanisław Salmonowicz, naukowiec z piękną kartą opozycyjną, napisał w książce o Katarzynie Wielkiej, że to Fryderyk Wielki napuszczał ją na rozbiór Polski.
W rezultacie Rosja wzieła sobie kłopot z polskim żywiołem niepodległościowym, Cesarstwo Austro – Węgierskie miało absmak, jak Polacy po aneksji Zaolźia, natomiast Prusy zgarneły najlepszy kęsek ziem polskich, które wzmocniły je gospodarczo.
Poczynania te obrazują prawdziwą duszę niemiecką z którą mielśmy dotychczas do czynienia w polityce.
Elementy tych gier nie trudno dostrzec i w obecnym „zbliżeniu” polsko – nimieckim.
Sytuacja jest naprawdę dramatyczna.
Europosłanka Platformy Obywatelskiej mówi w RMF FM, że Niemcy sprawiły, iż Polska na marcowym szczycie krajów strefy euro będzie miała tylko status obserwatora. A będzie to niezwykle ważne spotkanie, bo mogą na nim zapadać decyzje dotyczące przyszłości gospodarczej całej Europy. Ale – według Danuty Huebner – za tym wszystkim szef Komisji Europejskiej.
Jose Manuel Barosso jest oskarżany przez polskich urzędników w Brukseli o to, że nie przedstawił żadnego sensownego planu dla Europy w obliczu kryzysu. Mało tego – blokował pomysły innych krajów, jeśli takie się pojawiały. Dlatego Niemcy postanowiły nie czekać dłużej na inicjatywę szefa Komisji Europejskiej i zaczęły rozwiązywać problemy związane z kryzysem na własną rękę. Kosztem Polski – podkreśla rozgłośnia.
Danuta Huebner ma też zarzuty pod adresem polskiej dyplomacji. O co? O to, że nie zablokowała działań Berlina, który samodzielnie dogaduje się np. z Paryżem, omijając instytucje unijne. Z tego powodu – jak pisał tygodnik „Der Spiegel” – Donald Tusk miał się pokłócić z Angelą Merkel na niedawnym szczycie Unii.
„Gdybym była w polskiej dyplomacji, to dzisiaj raczej dzwoniłabym do wszystkich ministrów, premierów i dzieliła się swoimi poglądami w tej sprawie” – podkreśla była pani komisarz.
Pozdrawiam
W mom wpisie z godz. 14.16 po wierszu: „Sytuacja jest dramatyczna”, dalszy tekst pochodzi z wypowiedzi b. komisarz Huebner w Dzienniku.
Jacobsky, 13:28
1. Proponuje zamienić w edytorze typ cudzysłowu na „prosty” (trzeba odznaczyć w „opcjach korekty” w zakładce „autoformatowanie” odpowiednie pole). Nie będzie przechodził w pytajniki.
2. Ja nic nie deklaruję, tylko cytuję myśl, która mi się podobała w filmie.
3. Nie będę rozwijał myśli, którą mi Pan wpycha w brzuch, że Boże Narodzenie jest lepsze niż Wielkanoc.
Całe życie pracowałem na 2 etatach (drugi konkursowy), zazdroszcząc tym, którzy pracowali na swoim.
4. Życie miałem bogate, to prawda, ale szczegółami się nie podzielę, bo w nim, tym życiu, za dużo kobiet, wódki i kart.
5. Wiem, że pisze Pan z przekąsem, ale ten komentarz, mam nadzieję, nie był adresowany tylko do mnie.
Proszę na przyszłość brać mnie dosłownie, nie doszukiwać się ukrytych sensów. Czytelnik, który nie przeczytał mojego komentarza, mógłby wyciągnąć fałszywe wnioski.
6. Na sensy domyślne pozwalam sobie w polemikach z TO, którego poglądy nieco poznałem w czasie znakomitych, w sumie 10 godzinnych, sesji.
7. Oprócz przekąsu, wyczuwam w Pana komentarzu sympatię dla siebie, którą pozwolę sobie odwzajemnić.
Pozdrawiam, do następnego!
Jacobsky, 13:47
Rzadko się wtrącam ale czasami muszę dlatego, że dla mnie
Torlin, to jeden z najwybitniejszych blogerów.
W polemice z Nim użył Pan argumentu, cytuję:
Piszesz ogólnikami, operujesz zdartymi stereotypami, których nie trzeba używać jako argumentów nawet jeśli nie zgadzasz sie z meritum dyskusji.
Wracam na chwilę do Pana komentarza na mój komentarz i cytuję:
Piszę z przekąsem, stasieku, bo nie wszystkie mądrości z kalendarza ściennego lub z poradnika motywacyjnego mają sens, jeśli przyjrzeć się nim bliżej.
Czy warto tak dyskutować?
Torlin „zdarte stereotypy”, stasieku „myśli z kalendarza”.
Jacobsky, come on! (nie przechodzi mi przez gardło „bój się Boga”)
Przypomina mi się jeden bloger, który zarzucił nam grafomaństwo.
Też odkrycie!
Nawet dla niektórych Sienkiewicz to grafoman! (spokojnie, proporcje zachowane w domyśle)
Tylko co to wnosi do dyskusji?
Torlin:
A ja nie mam nic przeciwko wielokulturowej spolecznosci. Od kazdego mozna sie zawsze czegos nauczyc. Tchnie od Ciebie zapach zascianka.
Wielokuturowosc jest oparta nie tylko na kolorze skory lub religii. Mozna byc innym w ramach tej samej rasy. Innosc i wielorakosc przynosci spoleczenstwu sile. Wez do reki banknot dolarowy i tam po lacinie pisze ” E pluribus unum”. Wciaz twierdze, ze Twoja wiedza o Ameryce jest powierzchowna i oparta na ksenofobii.
stasieku (12.10)
Masom schlebiać jest łatwo, ale jak schlebić elitom. Dla elit chlebuś musi być posmarowany. Jeśli cała fanfaronada z OFE (pomijając starania Rostowskiego o poprawę klasyfikacji polskiego długu) jest po to, aby przykryć 1 mld zł dotacji dla bogatych rolników za pośrednictwem KRUS i schlebić wyborcom PSL – piszesz o tym na sąsiednim blogu en passant, to czym jest sygnał Smolara, który twierdzi, że elity są rozczarowane? Czy chodzi o bojkot reformy szkolnictwa wyższego? Ustawę sejm przegłosował, reforma wchodzi w życie od nowego roku akademickiego. Ma ona ambitne cele, była ona szeroko debatowana, a Smolar mówi, że rząd nic nie robi. Cisza jakaś nad tą reformą. O co idzie, drogi Stasieku?
stasieku:
A ja zgadzam sie z Jacobskym. Moze Polacy za bardzo nasiakli Sienkiewiczem i lektura ksiazek hr. Ossendowskiego. Co do artyzmu pisarstwa naszego noblisty to mozna sie sprzeczac, co do pogladow i pisarstwa Torlina w niektorych sferach- chyba nie. I tak jest traktowany przez papierek, bo mozna uzyc slow bardziej dosadnych.
Ja też uważam, że multi-kulti to jest wartość, którą należy hodować i podtrzymywać. Bo ona jest istotą i immanencją współczesnej demokracji zachodniej, jej źródłami i konsekwencją.
@ Torlinie – odsyłam w tej materii do pism Ojców Założycieli USA, które to państwo i którą to demokrację darzysz taką estymą i uwielbieniem (jako clou rozwoju wolności, demokracji etc. – tak onegdaj zadekretowałeś !). To było na tych Blogach…….
Gdy się zachęcało dekady całe „imigrantów” z innych krajów czy regionów (o diametralnie różnej kulturze, obyczajowości, religiach itd.) do przyjazdu na Zachód – w okresie boomu – aby wykonywali te prace, których syci autochtoni nie chcieli wykonywać, przy okazji „prawiąc” morały właśnie o multi-kulti (ideał melting pot zbankrutował czy go porzucono właśnie w końcu lat 60-tych XX wieku), to trzeba być „konsekwentnym” aż do bólu !
No i nie wolno budzić tych demonów o których pisałem w swoim poprzednim wpisie. To już było – i wiemy czym to w Europie grozi.
Pozdro
WODNIK53
mw pisze: 2011-02-09 o godz. 18:54
„Nie daj się nabrać, staruszku. Przestań tyle czytać i zastanów się: ”
Poniosło Cię mw.
Wpierw prologomena. Jesteś znakomitym polemistom przerastającym mnie o głowę. To nie ironia! Więc mi troszkę trudno rozstrzygnąć formę zwaracania się do Ciebie. Będziesz mi „Ty” z nadzieją, ze nieuchybię szacunkowi i nie popadnę w nieuzasadnioną familiarność.
Odczytałem troskę w Twojej reakcji na moją opdpowiedź na pytanie: „Co się stało?” Dziękuję za troskę. Twe sugestie mej naiwności lub/i łatwowierności odbieram jako miłą towarzyską formę dla kwestii bardziej rzeczowej niż sztywna salonowa etykieta.
Odpowiem na uwagę o nabraniu się mas na hucpę. Oni mój mw zaufali niewłaściwym ludziom. Muszę jako siła pociągowa pójść do marketu – z wózkiem po żonę. Więc w tej chwili tylko kij w mrowisko: lud został oszukany przez pasterzy. Nie przez Ciebie i nie przez Kartkę. Mnie nie oszukali.
Uspakajam Cię. Ja nawet sobie nie ufam. Mnie nie nabierają, choć często bładzę.
Nie krytykuję Twej formy. Mogę źle myśleć. Ale trza speca byzrobił mi błekit w głowie.
Będzie szerzej. Dziękuję za już. Masz sporo racji. Ale …
Narazie z szacunkiem i podziękowaniem.
telegraphic observer, 15:36
U Smolara nie znosiłem tej pogardy dla Palikota. Myślałem sobie – ot, idiosynkrazja, zdarza się.
Teraz ta krytyka PO, to już coś poważniejszego, bo Smolar to tęga głowa.
Trzeba przeczekać, aby komentarz nie był pochopny.
Odwrócę pytanie:
O co biega, Drogi TO?
PA2155, 16:00
OK., ale po co ten „papierek” albo „tchnie od Ciebie zapach zaścianka”.
Ja Sienkiewicza kocham, płakałem wielokrotnie z „ciupagami psubratów”, ale historii Polski uczyłem się z innych źródeł.
Pozdrawiam Panów
stasieku,
Niestety, ale kalendarze, motywatory i inne publikacje o wszystkim i o niczym pełne są właśnie tego typu złotych myśli. Podobnie scenariusze, zwłaszcza filmów, które opisują tzw. american dream. O przemówieniach polityków nie wspomnę, Wszystkie te zaklęcia magiczne są bardzo chwytliwe na pierwszy rzut oka, ale tak naprawę, to z reguły stanowia one pustawe slogany nijak nie pasujące do realiów.
,
Na ogół kończymy wypowiedź złotą myślą, kiedy chcemy nadać jej jakieś wybitne znaczenie, zwrócić uwage na jej sens. No chyba że w przypadku Pańskiego wpisu była to sztuka dla sztuki, zabieg estetyczny, skoro pisze Pan, że dyskutowana myśl poprostu spodobała się Panu. Nic w tym złego. To jednak nie chroni tejże przed poddaniem jej pod dyskusję, łącznie z doszukiwaniem się intencji stojących za decyzją podzielenia się wyłowioną mądrościa z innymi. Stąd niektóre treści mego wpisu. Bo jest np. inna bardzo mądra maksyma, która zaprasza nas do postępowania w życiu zawsze według zasad, na których chcielibyśmy, żeby opierał sie świat (oczywiście wszystko ubrane w formie chwytliwego zdania). Skoro Pan dzieli się z nami zaleceniem wymyślenia sobie samemu pracy, to z ciekawosci zapytałem jak to wymyslanie odbywało sie w Pańskim przypadku.
Pozostanę przy swoim jeśli chodzi o wypowiedź Torlina. Sformułowania typu „ kończy się to jednak zawsze bardzo boleśnie. , zawsze znajdzie się w kontrze…, co rusz wylatują sprawy rasistowskie, jak zamieszki w Los Angeles czy proces Simpsona. (to ostatnie to historie sprzed 15 – 20 lat…), to są znaczące uogólnienia, które upoważniają mnie do tezy, że w omawianej wypowiedzi Torlin operuje stereotypami, dośc zdartymi zresztą.
Pozdrawiam.
Ryba pisze:
2011-02-10 o godz. 14:16
***W rezultacie Rosja wzieła sobie kłopot z polskim żywiołem niepodległościowym, Cesarstwo Austro – Węgierskie miało absmak, jak Polacy po aneksji Zaolźia, natomiast Prusy zgarneły najlepszy kęsek ziem polskich, które wzmocniły je gospodarczo.***
Nie znam się dobrze na wartości poszczególnych zaborów. Czy faktycznie pruski zabór był taki wspaniały? Czym? Chyba tylko porządną pracą Wielkopolan i Pomorzan, gdyż Pomorze stało się „spichlerzem zbożowym” Prus. Co stało na przeszkodzie cesarzowi Austrii wykorzystać wspaniały czarnoziem Galicji i to bez absmaku? Sam Kraków mógł wykorzystać turystycznie, jak car Warszawę i Ciechocinek. Nie chcę tego zgłębiać, zostawiam to fachowcom, ale przypomina mi to fragment ewangelii o przydzielaniu talentów i rozliczaniu po czasie. Jaki był podział talentów przy rozbiorach i kto zakopywał talenty?
PS
Nie zazdroszczę carowi Warszawiaków.
Ryba
Blogowiczka, którą bardzo lubię i cenię tak mi odpisała gdy jęknąłem o tym (samo)wyautowaniu się z Unii – „w Europie, to znaczy w UE zmienia się aktualnie bardzo dużo. A to w wyniku krysysu grecko-irlandzko-portugalsko-włoskiego. Będzie wspólna gospodarka w Europie. W oryginale nazywa się to EU-Wirtschaftsregierung. Uważam, że to najwyższy czas, ale obawiam się, że Polacy raczej nie będą zainteresowani, musieliby wszak oddać trochę swej suwerenności. Cóż by to było za zaprzaństwo oddać sprawy gospodarki narodowej w obce ręce!” Te kilka zdań doskonale opisuje z perspektywy Niemiec to co się zdarzyło. Tak nas widzą, bo tacy jesteśmy. Nie miałem z czym polemizować, bo to prawda. Nie byłoby tego problemu gdybyśmy zdecydowali się na przyjęcie euro. Byłem zawsze rzecznikiem tego pomysłu, niejednokrotnie o tym pisałem również na tym blogu. To była moim zdsaniem jedyna polityka dająca Polsce szansę na przyszlość. Ale odpowiadano mi, że to niemożliwe, bo pietruszka podrożeje. Albo, że jeśli mi się złotowka nie podoba to mogę stąd spadać. Tak więc Polska stała się ofiarą swojej wlasnej karłowatej perspektywy politycznej. Choć partnerzy zachodni – w tym Niemcy – od momentu akcesji zachęcali nasz rząd do podjęcia niezbędnych reform. W krajach euro nie rozumieją właściwie jaki charakter ma nasza integracja, czego my wlaściwie chcemy skoro unikamy jej pogłębienia. Jeszcze raz podkreślam – nie widzę w tym gry politycznej ani spisku. To po prostu konsekwencja naszej polityki. Masz rację, że na szczycie Unii będziemy tylko obserwatorami bez prawa do podejmowania decyzji. No bo co niby mamy do strefy euro? A poza tym nic nie zabrania przecież dowolnie stowarzyszać się panstwom – członkom Unii.
Przyznam się, że ta dyskusja o PO, którą wywołalem i moje ostre, krytyczne komentarze wywołała właśnie ta klęska w polityce zagranicznej kraju. Po prostu mam dołujące poczucie przegranej. Mam żal, że z powodu głupoty i krótkowzroczności tutejszych polityków straciliśmy taką szansę. Tym bardziej, że wiedziałem iż to się tak skończy.
Pozdrawiam
Panie Adamie. Analiza przemowienia Camerona jest plytka i dowodzi braku zrozumienia problemu, jkai poruszyl moj, bo mieszkam juz 30 lat w Wielkiej Brytanii, Premier. Otoz, w Anglii nie mowi sie juz o walce z ekstremizmem islamskim, bo to juz dawno stalo sie faktem. Odpowiednie sluzby otrzymaly silne plenipotencje i baze prawna dowalki z huncwotami, nie tylko spod znaku pol-ksiezyca. Cameronowi chodzilo o to, ze trzeba polozyc kres somieszaniu Wiekiej Brytanii przez roznego rodzaju cwaniaczkow spoza, ktorzy wykorzystuja brytyjska tolerqancje i poszanowanie prawa zeby budowac sobie za pieniadze brytyjskiego podatnika i pod nosem krolowej, druga Somalie, Pakistan czy Nigerie. Szlag nas, tubylcow trafia, kiedy widzimy tlumy gnusnych miglancow, ktorzy pare dni po wyjsciu z samolotu n aHeathrow zglaszaja sie po darmowe domy, samochody i tysiace innych beneficjow na swoje 7 zon i 14-scioro dzieci. Zaraz potem organizuja sie w Zjednoczenie bylych czlonkow jakiejs rebeliankiej organizacji, ktora czesto i gesto zajmowala sie ucinaniem rak swoim pobratymcom, i dalej zadac dotacji od panstwa. Rzady Blaira i Browna tolerowaly i luegaly takim naciskom. A Cameron chce to ukrocic i, prosze mi wierzyc, popierany jest przez wszytkich w tym takze emigrantowm, ktorym nie w glowie jest prosic rzad o cokolwiek i ktorzy doceniaja dobrodziejstwa zycia w spolecznenstwie anglielskim. Po bredniach i unizonym podlizywaniu sie cudzoziemcom przez Labourzystow , to co mowi Cameron to miod imleko. Nawiasem mowic nasi rodacy, tez niezle wycisneli tutejszy latwowierny system. Tysiace rodzin zyje w polsce za czynsz jaki otrzymuja od nielegalnego wynajmu municypalnych mieszkan jakie otrzymali od panstwa, ze o dodatkach n adzieci, ktore nigdy nie widzialay Anglii a rzekomo mieszkaja tutaj. Zgroza.
Cameronowi chodzi o reformę wprowadzonego przed laty państwowego progarmu wielokulturowości. Nie jest on pierwszy, Angela Merkel powiedziała to samo, zdaje mi się, w Holandii i Danii, wszędzie niemal w zachodniej Europie politycy głównych partii, zazwyczaj „prawicowych”, często u władzy, mają takie zamiary. Partia konserwatywna nie ukrywała takich planów, stąd zarzut, że Cameron coś przykrywa, jakąś zgryzotę społeczno-ekonomiczną gnębiąca ponownie lud jest zgranym trikiem.
http://www.torontosun.com/comment/editorial/2011/02/09/17212031.html
Tutaj głos z Kanady, nie twierdzę, że się podpisuję pod nim, podaję jedynie dla ilustracji. Moim skromnym jak zawsze zdaniem, gdy w Kanadzie dyskutuje się model mozaiki (kanadyjski) i model stapiania (melting pot – amerykański), wyższość jednego modelu nad drugim, to jest mi bliżej do idei wtapiania imigrantów w społeczeństwo, a nie nakłanianie ich do zamykania się w getcie etnicznym. W moim odczuciu jest to nadużycie. Imigrancja na ogół jest interesem obopólnym, kraj przyjmujący oczywiście ma prawo przebierać, drenować umysły, sprawdzać czy nie przyjmują przestępców i cherlaków. Zrozumiałym interesem jest wzmocnienie własnej gospodarki. Imigranci z kolei korzystają materialnie, wchodzą do systemu wyższej opieki socjalnej, do lepiej zorganizowanego państwa i dynamicznej, zrównoważonej gospodarki. Imigranici stanowią przeważnie dynamiczniejszą cześć społeczeństwa, przynajmniej z moich obserwacji w T.O. i okolicy. A przenikanie się kultur i tak następuje. Festiwale, restauracje i lokalne enklawy wzbogacają kulturę, tworzą naturalną mozaikę. Pytaniem jest jak głęboko państwo ze swą forsą i stanowieniem prawa ma ingerować w ten naturalny proces. Ja wtapiam się jak mogę, staram się wzmocnić kanadyjską tożsamość. Zbyt wiele temu krajowi zawdzięczam, abym miał się odwracać doń plecami.
(Jacobsky, Stasieku) – jeszcze jeden punkt w planie na zbliżający się weekend – do obejrzenia:
The Social Network (movie).
Zawsze, gdy pada hasło American Dream, to łapię się na tym, że ogarnia mnie zdziwienie. Takie ludowe hasło, aż do bólu kiczowate, a jakże pogardzane. Budzi się widać jakiś arystokratyzm …
„Masy zaufały niewłaściwym ludziom” – przypuszcza staruszek.
„Sejm ustawę (o wyższych uczelniach) przegłosował, a Smolar mówi, że rząd nic nie robi” – dziwi się T.O.
„Hausner ramię w ramię z Balcerowiczem” od wczoraj, a jako argument, podał (w czasie tzw. konsultacji społecznych), że „w 1997 r. Tusk sam był za reformą!”. A cóż to za argument? Tylko krowa nie zmienia poglądów – jak pisał G.B.Shaw.
A to coraz więcej znaków na niebie i na ziemi zaczyna wskazywać na jedno: Myśleli ci pieczeniarze, że Tusk da się łaskawcom poklepać po plecach, a potem i tak im będzie jadł z reki. Że pozwolą mu powsadzać trochę swych wiernych pretorian w różne spółki SP, czy dać zarobić kilku jego współpracownikom od lat na Orlikach – ale wszystkie konfitury, cała śmietanka, tak jak zawsze, będzie dla nich, łaskawców.
A to nagle się rypło! Tusk chce sam! Inaczej! Dla dobra, ale nie dla ICH dobra! Synekury chce im pozabierać! Złote jajka, jakie im znoszą fundusze fundowane przez składki, tfu…, podatki emerytalne, chce im porozbijać! Ludziom w głowach mąci, każąc im się zastanowić, kto, wg nich, powinien czerpać zyski z ich składek, tfu…, podatków emerytalnych: ich państwo, czy, tak jak było dotąd, ONI: ci z górnych 3% struktury PIT?
No i się zaczęło! Nawet szef Playboya Polska powiedział, że już nigdy więcej PO.
O, musiał ten Tusk samej żywej struny dotknąć… O, zabolało naszych dobrodziei, zabolało. Pewnie (jak pisałem już wyżej) stwierdzili, że już łatwiej im będzie pomanipulować ewentualną koalicją PiS-SLD, kompletnych durni i niekompetentnych paranoików, którym lud i tak nie wierzy, niż dać sobie radę z tym Tuskiem, co to taki się wydawał „od rzeczy, o miłości mówił, hahaha”, a tu masz, a tu proszę… Jeszcze udałoby mu się, nie daj Boże, przekonać lud, że ktoś go (lud) chce w konia zrobić, i mogłoby być za późno.
Kto wie, czy najbliższe miesiące nie okażą się dla Polski ważniejsze jeszcze niż przełom lat 80 i 90… Kto wie… Może dopiero teraz okaże się, czy „możemy wybić się na niepodległość”. My. Nie oni.
stasieku:
Ja rowniez Sienkiewicza lubie, co nie zwalnia mnie od krytycznego odczytania jego ksiazek, po latach, w innym kontekscie.
Od ponad 20 lat zyje w spoleczenstwie wielokulturowym, wielorasowym, z roznymi religiami i troche mi trudno tolerowac poglady w stylu zascianka. Ja rowniez musialem nauczyc sie tolerowac tych ludzi, cenic ich roznorakie talenty i zyc z nimi, tak jak oni musza tolerowac mnie. Stad niektore poglady Torlina na te tematy, zwlaszcza, ze jest on piewca demokracji amerykanskiej (duzo wiekszym niz ja), wywoluja u mnie sprzeciw, przede wszystkim ich powierzchownoscia. Mieszkalem kiedys w bloku mieszkalnym na jednym pietrze z samotna Kanadyjka, na zasilku socjalnym, ktora pomimo tego faktu przykleila na swoich drzwiach sticker „Proud Canadian”, aby pokazac przylepianym Kanadyjczykom takim jak ja, ze jest od nas lepsza, chocby z faktu urodzenia sie na ziemii kanadyjskiej.
Widzę, że komentarze pełne zwolenników „multi kulti” i jakoś nikt nie zauważył, że „multi kulti” jest …naiwną mrzonką. Zachód zrobił dla multi kulti wiele, posuwając się nawet do uwalniania morderców, kiedy ich zbrodnie popełniane były z pobudek „honorowych”, kulturalnych. Druga strona nie zrobiła nic, czuje się tylko obrażana nieustannie przez goszczące ich społeczeństwo tym, że nie chce się w multi kulti posunąć dalej, zapakować swoich kobiet w burki i wypinać pięć razy dziennie tyłka podczas modłów. Co za brak poszanowania!
Nie znam Wielkiej Brytanii, znam stosunki szwedzkie. Imigranci w całości odrzucili multi kulti, odmawiają poszanowania zwyczajów Szwedów, odmawiają współudziału w społeczeństwie szwedzkim. Chcą pieniędzy z socjalu i zniknięcia Szwedów. Multi kulti nie żyje i to nie ksenofobia zachodu je ukatrupiła.
Cameron zaczyna artykułować coś, co w Szwecji widać już od lat – multi kulti zbankrutowało całkowicie. Rozumiem, że pięknoduchyu chcą zakryć oczka przed prawdą i będą gryźć Camerona zapamiętale, byleby tylko wrzaskiem zagłuszyć swe lęki. Ale czy to pomoże? Czy znikną od tego zabójstwa honorowe, napady, gwałty? Piszę o tej części tych zjawisk, która wyrasta z kultury emigrantów, bo aczkolwiek biali także popełniają przestępstwa, ale tylko emigranci „wiedzą”, że każda kobieta bez burki to dziwka i samym swym istnieniem obraża ich honor i zasługuje na gwałt i poniżenie. Dostrzegacie różnicę?
antoniusie (17.17),
ja też warszawskiego żywiołu nie zazdroszczę carowi. Musiały mu ciarki po lecach chodzić, gdy książę Konstanty opowiadał jak w pierwszych godzinach Powstania Listopadowego opuszczał Pałac przez zaplecze kuchenne (ale jednak w gaciach) na z góry upatrzone miejsce zakwaterowania.
Pozostałe spostrzeżenia zaczerpnałem z książki prof. Stanisława Salmonowicza, Katarzyna II (tytułu, po latach nie jestem pewien).
Sam jednak w swoim wpisie napomykasz o zamożności tych terenów terenów zajętych przez Prusy.
Jako świetnemu historykowi amatorowi wiadomo Ci, że tereny Galicji, to bieda z nędzą przechodząca z pokolenia na pokolenie, a Lodomerię nazywano potocznie Głodomerią.
Mw do Staruszka z godz. 17:35
Czytam i oczom nie wierzę. Czy to grypowa gorączka czy stylizacja na Wandę Odolską? Jeśli gorączka to współczuję, jesli stylizacja to gratuluję
Pozdrawiam
och, och, telegraphic observer,
od razu arystokratyzm…
A nie da się o tzw. american dream (do którego bynajmniej nic nie mam) bez kiczu i durnowatych hasełek ? Da się. Wystarczy chcieć. Żaden arystokratyzm, ale raczej zmęcznie kiczowatym sposobem pokazywania a.d.
co do wpisu z 2011-02-10 o godz. 17:21: w pełni popieram.
Ja również „zbyt wiele temu krajowi zawdzięczam, abym miał się odwracać doń plecami.”
Pozdrawiam
To co pisze mw (02-10 o godz. 17:35) na temat DOBRA i ICH DOBRA, jest samo w sobie dobre. Nie chcę nawoływać do zjechanego już zawołania – jeden drugiego krzyż noście, ani rozdzielać sens solidarności na czworo. Nie będę przywoływał wyświechtanych haseł amerykańskich prezydentów …
Przypomina mi się tylko lektura książka doradcy Billa Clintona (Dick Morris „The New Prince”). Autor postuluje Nowemu Księciu, aby starał się ograniczać cyniczny, a nade wszystko pędził do roboty aparat władzy, tj. podwładnych mu polityków oraz biurokrację publiczną. A gdy już nie ma siły, niech się odwoła ponad głowami demokratycznego, reprezentacyjnego (czyli poselskiego) zgromadzenia bezpośrednio do ludu. To ostatnie robi Kaczyński, jak wiemy. Ale czy wystarczająco skutecznie, szczególnie ostatnimi czasy, robi to Tusk? A może wyłączają mu mikrofon, szumy robią. Np. z hasłem koniec z wizjami, koniec z polityką, idziemy pragmatycznie, drobnymi kroczkami, dla dobra. Czyjego dobra? Oczywiście wszystkich, a nie poszczególnych grup zainteresowań, leciwych profesorów i leniwych doktorów, prezesów spółek sp i innych klientów politycznych, zmęczonych pań architektek i innych socjalistek, lekarzy goniących za forsą od Atlantyku po Bug, od nauczycieli … każda grupa liczyła na to, że państwo – czyli Tusk, coś da. I Tusk się zużył.
Wydawałoby się. Wszak patrząc na ostatnie wyniki TNS OBOP: 41-26-13-7-6 … widać dokładnie te same liczby tej gry, które wyszły 21 X 2007. PO – 41,5%, PiS (teraz PiS+PJN) – 32%, SLD – 13%, PSL (zawsze niedoszacowany w sondażach) – 9%. Czyż to nie jest cud, nie irlandzki, lecz polski?! Pod koniec 4-letniej kadencji rozkład wyników ten sam, w całej 21-letniej, ba, w całej 1000-letniej historii cudu takiego nie było. Oczywiście jest to za mało, PSL jest hamulcowe, SLD jest hamulcowe, ten rozkład musi się poprawić. Kto musi? Tusk i jego wyborcy muszą.
dla @mw
ciąg dalszy … i dokończenie.
Wbrew wyrażonej slowami sugestii, że za dużo czytam, czytać będę więcej.
Nie przeczytam dwóch książek Kolodki. Ten człowiek lepiej się zna autporomocji niż na ekonomii. Obawiam się, iż juz we wstępie każdej swojej książki ujawnia przykrą dla mnie prawdę: każdy, kto się nie zgadza z Kołodką jest niespełna rozumu. Ja to wiem! Ja już dawno na blogach e-Polityki ujawniłem, ze jestem inteligent ułamkowy. I nie pozwolę by Kołodko zamieniał mój ułamek na mniejszy.
Nie przeczytam „Naszego Dziennika”, „Najwyższego czasu” i „Nie”. Wierzę bez lektury tych pism, gdy piszą, że dziś jest 2011.02.10 liczone według tego samego kalendarza co rok temu. I na tym moja wiara w słowo pisane w tych pismach kończy się. Nie zarzucam żadnego kłamstwa. Ja tylko chronię swój żołądek przed kolejnymi nadżerkami. Rzeczpospolitej wierzę wiecej. Potwierdzam: premierem Polski jest Donald Tusk. Tusk jest do … i już żałuję tej małej sumy wydanej w chwili slabości na bierzący numer Rzepy. Mam nadzieję, że nasz kraj będzie madrzejszy niż zamierzone ogłupienie przez Rzepę.
Geniusze: Sakiewicz, Korwin-Mikke, Urban i Lisiecki albo już napisali, ze Komitet Noblowski to banda idiotów, lub napiszą to niebawem. A pokojowa nagrodę z odsetkami to trzeba odebrać Wałęsie i uroczyście przekazać Jarosławowi Kaczyńskiemu. I niech Norwegowie do jasnej Anielki podwoją, bo kawałki Lecha sie w nieznanej liczbie trumien ze złości przewracają!
No! Nie ma ma tu unisono! Każdy ma swego kandydata. Niewiadomski, Kukliński, Jaruzelski, Gierek, Anioł z Alternatywy 4, Fredek Kiepski, Pan Antoni …
TO pisze, że w cytowanych przeze artykułach jest znana od dawna myśl.
Można dorzucić tylko przyczynki. Otóż obaj świadomie, lub nieświadomie, prowokujecie mnie do brutalnego stwierdzenia. Wpierw wspomnienie mego wpisu ze wspomnieniami z oglądu K2 na projekcji filmu „K2″. Ponad wysokość 6000 m npm trzeba wejść, by przyznać się, że na swoje porsze zarabia się tam na dole codziennym wciskaniem łajna masom.
Tak! Panowie Szlachta Umysłowa! Macie za złe masom, że te 5% kumulujące 75% procent dóbr wcisnęło łajno masom. Że masy klaszczą hucpiarzom i paranoikom. Masy sa winne, że nie są genialne i nie biorą się za ciastka z braku chleba.
Z całym szacunkiem: kpicie czy o drogę pytacie?
Ja wyraźnie napisałem: masy zmądrzały i nie podzielają juz Waszego przekonania, że same sobie winne! Masy nie chcą być włóczone 40 lat po pustkowiu. Jeszcze tej wiosny wiele się zmieni!
Pytasz mw czy ja mam w tym interes. Mam! Chcę aby mnie serce nie bolało za mego życia! KRZYCZĘ! Przyłącie się do walki z reklamowym idiotyzmem:
” Nowość! Na to jeszcze chorowaliście!”
Tego spotu reklamowego nie wymuślili ci, co tak głupio na hucpę się nabierają.
To wymyslił mw Twój Kolega Inteligent.
Z okrpnej biedy, za darmo chodziłem do przedszkola i szkoły. I poczuwam się do konieczności zapłaty za tą darmochę. Pomóc mniej zdolnym wydobyć się z głupoty. Dać im nadzieję. Taki jest mój interes. Ja im się nie narzucam.
Ja ich tylko nie zdradzam. I dumny jestem, ze sami potafią iść po rozum.
O tym był komentarz pełen troski Twej mw o mnie.
Spoko!
Nie idę na zatracenie. Oni też mają do mnie żal o namawianie do wysiłku.
Idzie wiosna. Pogodnie na nią zaczekajmy.
Z wyrazami szacunku i wdzięczności – naiwny lekko staruszek.
Mieszkałem kiedyś w bloku, przy Jameson, blisko starej polskiej dzielnicy i Hyde Parku. Dozorczynią (superintendent) była Polka. Ktoś na murze napisał – WHITES GO BACK TO EUROPE. Wkrótce potem przeprowadziłem sie do apartamentu przy skrzyżowaniu ulicy Jane i alei Finch. Proszę bardzo wygooglować – Jane and Finch … , wyszukiwarka od siebie doda … gangs, … mall schooting, … crime. Już po kilku tygodniach miałem wyrysowane na twarzy, wytatuowane na czole: PROUD CANADIAN.
Jest 19.03, Staruszek pisze, że TO pisze, że w cytowanych przeze (mnie) artykułach jest znana od dawna myśl.
TO napisał w tym sensie oczywiście, że jemu znane były te myśli. Toż to kanon myślenia o Polsce, że jest jak lekko wyschnięta włoszczyzna, zwiędła, ale dumnie rozłożona na straganie w dzień targowy. Do tego katolicki zamordyzm, czyli rozłożona – nie wiadomo po co – w krzyż. To przecież wiadome jest dla TO, wystarczy poczytać stare wpisy.
Ale nie denerwujsja, Staruszku. Przecież Ty to podałeś, aby inni też się dowiedzieli, poznali kanon, między nami mówiąc. Mogłem oczywiście peany poparcia, dytyramby zjednoczenia ideowego z autorem cytującym, dziennikarzem i jego rozmówcą stylizować. Ale po co? – między nami mówiąc. Ale wartość jest z takiego obrotu, oto objaśniając sytuację kolejne nowości na półkę walą, chyba nie muszę dowodzić jej wysokości:
Z okropnej biedy, za darmo chodziłem do przedszkola i szkoły. I poczuwam się do konieczności zapłaty za tą darmochę. Pomóc mniej zdolnym wydobyć się z głupoty. Dać im nadzieję. Taki jest mój interes. Ja im się nie narzucam.
To rzucam sobie przed oczy na ścianę, bo dobrze motywuje do blogowania … tu nie ma zakończenia.
Szanowny Panie Redaktorze,
tego nie widziałem tylko słyszałem przez słuchawkę o 20.50 dzisiaj na tvn24.
Udzielił Pan telefonicznego wywiadu dziennikarce tej stacji i zdążył Pan wypowiedzieć tylko jedno słowo – „głupota”.
Czyżby mi coś umknęło?
Pozdrawiam, Nemer
OOOPS! Przepraszam Pana Redaktora, chyba sie podłączyłem nieco za późno.
Zmarł abp Życiński.
Cios dla Kościoła.
Cios dla przyjaciół Kościoła
aqa pisze:
2011-02-10 o godz. 20:59
Szanowna Aqo,
polecam przesłuchanie ostatniej „Kropki nad i” fragmentu gdy Monika Olejnik rozmawia z biskupem Pieronkiem.
O ile dobrze pamiętam, to powiedział on, że Pan Bóg wie co robi kiedy powołuje do siebie i dalej, że może przyjdą na jego miejsce lepsi.
I co Pani na to?
Pozdrawiam, Nemer
Poprzedni blog wrzucił temat spadku poparcia dla PO.
Myślę, że był to trochę wynik niezłej nagonki z kręgów opiniotwórczych, dawniej zwanych inteligencją.
Podchwyciły to gazety i ludzie poczuli się w obowiązku zagłosować w sondażach przeciw.
Ale zastanówmy się.
Kto głosował przeciw?
Ano inteligencja właśnie.Ale inteligencja wie, że sondaże to zabawa.A jak przyjdzie do wyborów to zagłosuje na PO bo alternatywy brak.I to nie tylko ze strachu przed PiSem tak zagłosuje.Z obowiązku i braku alternatywy właśnie.
A w sondażach nastąpiła być może zmiana trendu.
Po wyraźnych spadkach notowań jakby nastąpiło odbicie.
A przecież wiadomo że trend jest najważniejszy 🙂
PS.@TO
Czy ja dobrze rozumiem?
Zmieniłeś zdanie w sprawie OFE, czy po prostu wybaczyłeś rządowi?
parker pisze:
2011-02-10 o godz. 21:58
Czy ja dobrze rozumiem?
Zmieniłeś zdanie w sprawie OFE,
Szanowny Parkerze,
myślę, ze dobrze rozumiesz.
A to pamiętasz z mistrza Orwell’a?:
Four legs good, two legs bad.
Four legs very good, two legs much better
Pozdrawiam, Nemer
@parker
Jakie jest i było moje zdanie? Ustalenie tego na blogu nie jest prostą sprawą.
Poważnie – powiedz, co wiesz o moich zdaniach w sprawie OFE (źródeł nie podawaj). Jeśli Cię to interesuje.
Moim szanownym krytykom chciałem przypomnieć, że pisałem o Europie, a nie o USA czy Kanadzie, co wyraźnie podkreślałem. Mało wiem na temat Stanów Zjednoczonych i podałem dwa przykłady nie mądrząc się, bo spraw tego kraju nie znam. Pisałem o Europie.
Jak wiecie – dużo czytam. Rzeczy poważniejszych, mniej poważnych, rozpraw, opracowań czy pamiętników. Czytałem sporo rzeczy napisanych przez emigrantów z innych kultur, „Białe zęby” Smith, o Kaszmirce (nie wiem, czy można tak nazwać kobietę z Kaszmiru), z Bangladeszu, z Jamajki – jeszcze raz powtarzam, mówię o Europie. Te wszystkie książki były smutne. I za każdym razem okazywało się to, co genialnie pokazała Zadie Smith, że nie ma dobrego wyjścia z sytuacji. Albo się adaptujesz do lokalnych społeczności, wtedy jesteś wyrzucony przez swoich, albo jesteś ze swoimi, ale wtedy nie tolerują cię miejscowi. I nie ma z tego dobrego wyjścia, bohater tej książki wyjechał po prostu z powrotem do Bangladeszu. To było dla niego jedyne wyjście.
Cała kwestia polega na tym, że ja pokazuję problem, a Wy wieszacie na mnie psy. Ale już się do tego przyzwyczaiłem. Patrzycie ze swojego punktu widzenia, oj, jak fajnie, Murzyn albo Arab koło mnie mieszka, fajnie gra na festiwalu. I piwo pije z butelki. Tymczasem nie zdajecie sobie sprawy, co się dzieje w ich duszy, w ich rodzinach, społecznościach. To są ludzie w pułapce. I nie mówię o pani minister czy burmistrzu Rotterdamu, ale o przeciętnym obywatelu.
Ludzie z zewnątrz są rarytasem dla kultury i w ogóle dla danego państwa. Sam prowadziłem w blogu serię pt. „Prawdziwi Polacy”, gdzie udowadniałem, ilu wspaniałych Polaków ma nikły lub wręcz żaden związek z polską krwią. Powinniśmy ściągać ludzi nawet z innych kultur, ale jednostkowo.
Torlin:
Myslec o jednym a podawac przyklady z drugiego, to, moim skromnym zdaniem, niezla ekwilibrystyka dyskusyjna. Przy czym, uwazam, ze nawet te przyklady, ktorymi sie posluzyles sa z ksiezyca.
Sprawa Rodneya Kinga w LA i zamieszki po jego pobiciu nie dowodza niesnasek etnicznych. Ich uczestnicy sa od kilku co najmniej pokolen Amerykanami z krwi i kosci. Mozna jedynie dyskutowac, czy prawo amerykanskie serwowane w tym przypadku przez LAPD mialo charakter rasowy. Moim zdaniem- nie.
Sprawa OJ Simpsona ma z rasa jeszcze mniej wspolnego. To moze przyklad, ze sprawiedliwosc amerykanska zalezy od pieniedzy, nie zas meritum sprawy. OJ jest jak najbardziej Amerykanininem (pod wzgledem majatkowym i jako celebrity- wysokie eszelony amerykanskie) i prosze go nie mieszac do polityki etnicznej lub rasowej.
Jezeli interesuje Ciebie problem asymilacji etnicznej, warto wrocic do roznycg grup etnicznych. Inaczej asymiluja sie Koreanczycy, Chinczycy z kontynentu i Chinczycy z Tajwanu. Inaczej Kubanczycy, a inaczej Hindusi. Jeszcze inaczej Arabowie, i to tez zalezy czy Sunnici, czy tez Szyici. Tuz po 911 panowala w Detroit psychoza antyarabska, dodam jedynie, ze niektorzy radiowi prezenterzy (ci najbardziej prawicowi i krzyczacy najglosniej) domagali sie wywieszania flag amerykanskich z okien domow arabskich. Taki idiotyzm.
Wypada jedynie dodac, ze tak jak w kazdym eksperymencie naukowym istotna rzecza jest aby nie porownywac gruszek z jablkami.
telegraphic observer, 17:21
Zarówno model kanadyjsko-francuski, jak i model amerykańsko-brytyjski, choć w parach ideologicznie podobne, są trudne do porównań. Mozaika kanadyjska i melting pot amerykański jakoś działa. Przyznasz, że jednak trochę czasu upłynęło i bogactwa społeczeństwu przybyło. Zresztą tam wszyscy skądś przybyli.
Brytyjczycy wierzyli, albo udawali, że wierzą, zapatrzeni w USA, do czasu ataków terroru w Londynie. Po ruchawkach na przedmieściach Paryża czytałem dysputy o wyższości brytyjskiego MP nad francuską mozaiką.
Teraz wszyscy dochodzą do wniosku, ze trzeba coś z tym zrobić.
Gdybym był obywatelem bogatego kraju, głosowałbym za przyjmowaniem tylko „emigrantów rokujących”.
Tak, jak gości do swojego domu zapraszam wg swoich kryteriów.
Tu nie chodzi o takich jak Ty. Oni się z Ciebie cieszą Drogi Proud Canadian.
Rozumiem, że chcesz się stapiać, bo lubisz wpaść do oryginalnej knajpki na lunch.
A co byś zrobił mając Cyganów za sąsiadów?
Torlin,
Moim szanownym krytykom chciałem przypomnieć, że pisałem o Europie, a nie o USA czy Kanadzie, co wyraźnie podkreślałem.
Wyraźnie…
Ja mówię o Europie, ale i w Stanach co rusz wylatują sprawy rasistowskie, jak zamieszki w Los Angeles czy proces Simpsona.
Pozdrawiam
aqa pisze:
2011-02-10 o godz. 20:59
Aqa, przepraszam ale gdzie tu problem?
Śmierć jest nam przypisana w dniu narodzin – to jedyny pewnik ludzkiego
życia. Człowiek (a są nas miliardy) rodzi się, uczy, rozwija, dokonuje
czegoś lub też nie, a na koniec „zwija żagle” swojego okrętu życia i idzie
dalej: panta rei.
I Ciebie, i mnie, i każdego czeka ta ostatnia przystań, a już kto jak kto,
ale arcybiskup to powinien być pewien swego, tam, po prawicy.
„Nie odkryjemy nowych oceanów, jeśli nie będziemy mieli odwagi stracić z oczu znane brzegi.”
-Andre Gide-
Pozdrowionka.
PA2155!
Ja naprawdę nie chcę rozmawiać na temat Stanów, mam za mało danych. Może rzeczywiście niepotrzebnie dałem te przykłady, ale np. jeżeli chodzi o Simpsona to wcale nie chodziło o pieniądze, ale prawnik uderzył właśnie w rasistowskie tony i to zostało wyolbrzymione. Świetnie wiem, że inaczej adaptują się osoby w Stanach, Meksykanin po przeczołganiu się przez tunel i otrzepaniu z kurzu zawija się we flagę gwiaździstą i śpiewa „Gwiaździsty sztandar”.
Jacobsky!
Co udowodniłeś – ja pisałem o Europie.
———————-
Te wspomnienia pokazują, co czują tacy ludzie. Dla nas nie będzie nigdy takiego szoku kulturowego, obojętne, czy zamieszkamy w Brunei, Galapagos czy Vientiane, będziemy mieli swoją kulturę, jedynie będziemy musieli poznać ich zwyczaje. Tymczasem dla nich to jest wywrócenie ich świata do góry nogami, szokujące są wyzwolone kobiety, ateizm, niezwracanie uwagi na potrzeby innych. Żyli zazwyczaj w społecznościach, których postępowanie jest podobniejsze do naszych wiejskich zachowań niż wielkomiejskich. Część daje sobie z tym radę, a część nie.
Stasieku!
Dziękuję, zaczerwieniłem się. Ja też uwielbiam Twoje komentarze.
stasieku pyta (nie mnie, ale odpowiem):
A co byś zrobił mając Cyganów za sąsiadów?
Odpowiedź: To samo, co zrobiłbym, gdybym miał za sąsiadów Polaków.
Torlin,
no to po co posługujesz sie przykładami z USA ?
stasieku:
„A co byś zrobił mając Cyganów za sąsiadów?”
Nie wiem, co na to zdanie powiedzialaby Helena? Powinni byc przynajmniej Romowie.
Osobiscie, nic bym nie czul. Ludzie jak ludzie.
stasieku (0:51)
Nawet gdybyś odsunął od siebie dwa modele, gdybyś napisał model francuski podobny do kanadyjskiego, to też bym zaprotestował. Obecny model kanadyjski przechodził pewną ewolucję i jest w moim przekonaniu pod wieloma względami bardziej typu melting pot niż brytyjski. Bo skala między metling pot-mosaic – mówiąć językiem matematyki – jest gęsta, a nawet wielowymiarowa. System imigracji jest ciągle żywym tematem, gdyż co roku ludność kraju w 7-8 promilach rocznie wzrasta dzięki imigracji.
Gdybym dostał Cyganów za sąsiadów?
Wszak nie mam, jedynie jest jedna rodzina czaran, kilka żółtych, poza tym przeważnie Grecy, Włosi, jedni staruszkowie polsko-węgierscy, jedni młodzi Polacy, Gdybym dostał Cyganów, to zależałoby jakich. Jeśli takich, z jakimi trudno byłoby żyć, to stwierdziłbym, że system nie działa, zapytałbym – skąd oni wzieli pieniądze, kto im pozyczył? A gdyby to nie wyjaśniło sprawy, to zastanowiłbym się nad sobą …
p.s.
Mówisz jak stary Amerykanin z południowego, odciętego od świata misateczka po wielu latach wtapiania się w tym garnku:
– A z Kanady jesteś, to ty mówisz po francusku?
do
Jacobsky pisze:
2011-02-11 o godz. 12:56
Mam nadzieje, ze Rom mieszkajacy w Polsce lub polski Rom gdziekolwiek jest dla Ciebie Polakiem.
ET
Pomiedzy imigracja do Ameryki i Europy istnieje zasadnicza roznica.
„Amerykanscy” imigranci zasilaja przedewszystkim tamtejszy rynek pracy, a „europejscy” systemy socjalne. Wielu imigrantow w Europie z braku bodzcow ekonomicznych mosci sie wygodnie w sieci socjalnej, w ktorej bez wysilku mozna lepiej zyc, jak z ciezkiej pracy we wlasnej ojczyznie. Przebudzenie przychodzi dopiero pozniej, kiedy przekonuja sie, ze znajduja sie w nowej ojczyznie na najniszym szczeblu drabiny spolecznej. Wlasnie u mlodych muzulmanskich imigrantow pochodzacych ze spoleczenstw, w ktorych pojecia DUMA i HONOR pisane sa jeszcze z duzej litery, przebudzenie to konczy sie czesto nienawiscia, pogarda i agresja wobec Europy i jej wartosci. Tragiczne jest to, ze postawa ta u duzej czesci potomkow muzulmanskich imigrantow jeszcze w trzeciej generacji przybiera na sile. Wiadomo, ze o wiele latwiej jest szukac winy za wlasne niepowodzenia u innych, jak u siebie. Odrebnosc religijna i kulturalna daje tutaj muzulmanskim imigrantom nieskonczone mozliwosci.
Rasizm zawsze odbiera zdolnosc klarownego myslenia, obojetnie czy chodzi o wiekszosc, czy o mniejszosc.
Moje na górze! (17:35 wczoraj)
Znowu mam rację!!!
Od paru dni piszę, że elity myślały, iż Tusk łatwo da się obłaskawić i że będzie im jadł z ręki, a gdy okazało się, że Tusk „bryka”, to elity postanowiły go „zwalić” z tronu (oczywiście, jak zwykłe, rękami mas).
No i co?
A no, dziś rano, w TOK FM, Wiesław Władyka i Tomasz Wołek mówią, że skoro „TUSK ODWRÓCIŁ SIĘ OD SALONU, to teraz SALON MU ODPŁACA”
Hahahahhaha!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie trzeba być Władyką ani Wołkiem, wystarczy rozejrzeć się sumiennie, zdjąć klapki z oczu albo różowe okulary i nie bać się nazwać rzeczy po imieniu! Tak jak ja to robię.
ET,
czy mogę prosić o glosę do wpisu z 2011-02-11 o godz. 15:27 ?
Z góry dziękuję i pozdrawiam.
Mw
Odwracasz się od salonu słuchając salonu? I to jeszcze słuchając piąte przez dziesiąte. W tym samym programie Lis powiedział – „…Jeżeli poważnie myślimy o tym państwie, to ten PiS odpowiedzialna władza w Polsce musi na moment wsadzić w nawias i zadać sobie pytanie, nie jak my się posłużymy PiS-em, żeby zrobić sobie dobrze, tylko co my wbrew PiS-owi chcemy dla tej Polski zrobić…”
A Platformie spada
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9091474,CBOS__spadek_PO_do_37_proc_.html
Wcześniej napisałem, że nie mam pomysłu co mógłby Donald Tusk zaproponować wyborcom by znow napompować słupki. Ale w tzw międzyczasie wpadło mi do głowy, że mogłby zaproponować przywrócenie kary śmierci. To zawsze się sprawdzało, bo lud to uwielbia. Jarosław i śp Lech Kaczyski zawsze sobie pompowali tym postulatem popularność.
Co o tym myślisz Mw?
Pozdrawiam
oj, Staruszku, zanudził mnie Adam Krzemiński swoim esejem o populistach na stronie 23 (POLITYKA 7), przecież wiadomo o demokracji tyle, że model jefferson od modelu madison jest lepszy, szczególnie jak się długo jedzie przy ładnej pogodzie. Demokracja bezpośrednia bierze górę nad demokracją reprezentacką, czyli za pośrednictwem, z delegacji, po ekspercu itd. aczkolwiek ta druga siłą rzeczy być musi, bo ktoś tę limuzynę musi napędzać. Czyli silnik z madisona, blacha i bajery z jeffersona. A muzyka populistyczna na pełny regulator. Mnie się nawet z tym esejem zgadza to, że ludzie mają za dużo państwa, czują że państwo robi z nich barany, a im chce się jeść, ale nie chce iść na rzeź. I niech mi kto powie, że to nie jest czysty egoizm, który rządzi ludźmi, w dodatku tłumem ludzi, można powiedzieć, solidarnym tłumem. Czy ktoś w ostatnich latach i przy zdrowych zmysłach podnosił ideę socjalizmu-kolektywizmu z rynsztoka historii? Nie, wszyscy ci co muszą, to wieszczą upadek indywidualizmu tłumnego, jego koniec, ale nie wiele mówią o początku, jaki po nim nastąpi. Dobre sobie, jest krawędź końca, przekraczasz, wpadasz w nicość … iiiiiiiiiiii cooooooooooooo … nicooooo …. lecisz w nieważkim nirwany błogim stanie, ale czy żyjesz? – tego w historii idei ludzkich jeszcze nie było. Zawsze coś było, Anglia (Sienkiewicz), reinkarnacja (religie wschodu, na których się nie znam, więc ogólnikiem rzucam), cyściec-niebo-ogień piekielny – wg. mistyki pochrystusowej. A tu nic, KONIEC, THE END, wychodisz z kina niewiedząc co cię czeka za drzwiami.
Tak więc nie zaskoczył, intelektualnie nie wzmocnił, duchowe nie ubogacił mnie Krzemiński, natomiast czytam sobie o Wallanderze (str. 78). Gdybym pewnego razu nie zainteresował się zapiskami z wędrówki z Sewilli przez trzy czwarte kraju, pieszej, jak przeliczałem kilometry, aż wierzyć nie mogłem, w porze upałów, w porze suchej, do Santiago de Compostela, to bym do dzis nie wiedział, kto to Wallander, przeskoczyłbym te stronę, nie przeczytałbym pięciu opowieści o nim, trzech nie kupił na prezenty. Ślepy los, przypadek – nieprawdaż? Ale gdybym nie był w Sewilli kilka lat wcześniej, w Meridzie, w Hiszpanii, to bym nie zainteresował się tymi kartkami z podróży – przypadek, żem poleciał do Hiszpanii, pojechał do tych miast? O nie, chyba że ja jestem przypadkiem, bo ja musiałem tam pojechać, ale nie zgodzę się, nie jestem przypadkiem – przynajmniej z mojego punktu widzenia.
I nie jest przypadkiem, że po tych wszystkich niezlicoznych lekturach, felietonach, dobrych, o knajpach w karnawale i nostalgii za restauranckim PRL-em, znajduję słynny tekst, jego fragment reżyser Kutz odczytał Monice w Kropce nad i (PRZEKRÓJ 5 – „Dziennik Jerzego Pilcha”), nie będę cytował, bo zepsułbym całość, tę konstrukcję zmyślną, bo przecież nie przemyślaną, gdy duch opowieści na skrzydłach autora niesie, to katharsis wiszące nad pierwszymi zdaniami, przesuwające się nad środkiem, oczyszczające dopiero na sześć do ośmiu zdań przed końcem, krótkich zdań bo robią się one wtenczas krótkie, atmosfera gęstnieje, nowa teoria spiskowa widzi światło dzienne, polityczny niezgrabiasz umęczon i zabit, na Wawelu pochowan, żył będzie wiecznie, a jedno jest dłuższe, w nim życie polityczne Rzeczpospolitej wspiera się na literaturze, w niej przegląda, na najlepszej światowej literaturze:
„Brata w tak niekonwencjonalny sposób ocalić i wywyższyć to jest miłość godna Szekspira i Dostojewskiego razem wziętych”.
Kto napisze ten dramat? tytuł tymczasowy – Miłość Braterska, eh, banalne, Kainosław zabija Ablecha – grafomaństwem śmierdzi na doległość, Smoleński las, Wawelska przystań – to propagandowa chała, Błądzący lud – to już bliżej ..
Bo kto napisze, to wiadomo. Niejasne jest dla mnie, czy będzie z tego opera. Światowy rozgłos. A może – Leszek in Russia? Będą czerwonogwardziści niecelnie strzelający do niego w Gruzji, a on ich z drugiej flanki, a od tyłu zdradziecko Angela w niego kartoflami. Pięć głównych ról: Leszek (słaby tenor), Donek (soprano castrato), Putin (bas), Angela (mezzo lub alt) i Jaruś (chłopięcy sopran).
Bywalec2 (02-11 o godz. 15:52)
Niespotykana przenikliwość i dogłębność tej diagnozy! Brawo!
Nie chciałem wcześniej formułować tej tezy, bo po co miała od zarania nosić etykietkę NeoLib.
Po prostu imigrant do Północnej Ameryki (obu krajów to dotyczy, może w różnym nasileniu) styka się ze zdrowym klimatem, nie poddanym działaniu prądu zatokowego, pardon, socjalizmu oświeconego. We drzwiach uderza go atmosfera snu, amerykańskiego bądź kanadyjskiego, imigranta pierwsza reakcja – zadbać o siebie, polegać na własnych siłach – oczywiście nieco idealizuję sytuację kanadyjską.
Mw
Zastanawiam się czy Prezydent komorowski nie mogłby go ulaskawić przed wyborami. Dla dobra kraju. Ale salon by się wkurzył!!!
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,9092565,Szef_Radia_Maryja_skazany_przez_torunski_sad.html
Pozdrawiam
… zadać sobie pytanie, nie jak my się posłużymy PiS-em, żeby zrobić sobie dobrze, tylko co my wbrew PiS-owi chcemy dla tej Polski zrobić.
Znam ten dźwięk, poznaję ten ton nabrzmiały, to Lis.
Ale kto jest PiS-em, czy mówimy o PiSie sensu largo?
To pytanie mnie nęci. Jakie są orientacje ludu? Ku czemy skłoniłby się?
Jedna poszlaka jest na str. 98:
Co Twoim zdaniem bardziej zaszkodziło notowaniom Platformy:
(a) zapowiedź reformy OFE,
(b) reakcja na raport MAK?
a = 76 procent, b = 24 procent.
Czyli lud broni OFE, znacząco bo w 3/4. Tak ocenia odbiór tych dwóch zdarzeń. Zaskakuje mnie to.
Czyli lud jest liberalny, nie solidarnościowy. Czyli nie taki PiSowy jak się wydaje. Jeśli to prawda, a mówi się, że przeciwko ostrożnemu Tuskowi jest opozycja w PO pod przewodnictwem Schetyny i Komorowskiego, to Tusk musi odwagą ich przeskoczyć. Jak nie, to „przegra” wybory i swoją polityczną przyszłość.
Kartka z podróży, 17:24
Ja poważnie Kartko nad tym się zastanawiałem.
Pewien wybitny prawnik, przeciwnik kary śmierci, kiedyś mi powiedział, że „specyfika kulturowa Polski” skłaniałaby go do wprowadzenia KS, ale zawieszenia wykonania.
Pozdrawiam
stasieku,
Polska nie może zrobić kroku w tył jesli chodzi o karę śmierci bez powaznych konsekwencji. Jak chce Wiki:
„Wprowadzenie kary śmierci wiązałoby się z koniecznością wypowiedzenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka wraz z protokołem szóstym (zakazującym stosowania kary śmierci w okresie pokoju) i prawdopodobnie z koniecznością opuszczenia przez Polskę Rady Europy, która wymaga od członków ratyfikacji tejże konwencji.”
Tzw. zwolennicy kary śmierci wśród polityków (tazk zwani, gdyż doskonale wiedzą o powyższym) propagują jej powrót tylko po to, żeby – jak to pisze kartka z podróży – napompować słupki. Prawdziwi zwolennicy k.s. i tak mają Europe i jej Rady gdzieś, a więc oni byliby rzeczywiście zdolni ją wprowadzić.
Ilu ich jest ?
Pozdrawiam
stasieku,
dodatkowo Polska, jako sygnatariusz Traktatu Lizbońskiego, ratyfikowanego przez nasz kraj, zobowiązuje sie do stosowania kary śmierci jedynie w czasie wojny lub zagrożenia konfliktem zbrojnym, zaś Unijna Karta Praw Podstawowych wyklucza stosowanie kary śmierci pod hasłem prawa do życia.
Naprawdę trudno byłoby Platformie wyjechać z programem promującym ks bez narażenia sie na polityczny obciach.
Kartka 17:24
Ha, więc nawet Lis zauważył, że „chcą się posłużyć PiS-em, żeby zrobić sobie dobrze”… No, proszę…. Prawda powoli zaczyna docierać.
T.O. 18:16
Pudło… Zastanów się, Observerze.
To, że 3/4 uważa, iż OFE bardziej zaszkodziło Platformie, a tylko 1/4, że MAK, wcale nie znaczy, jak przypuszczasz, że „lud jest liberalny, a nie solidarnościowy”, tylko że wpływy „elit” na deklarowane tzw. poglądy ludu są trzykrotnie większe niż wpływy PiS. Co widać gołym okiem w obecnej nagonce na PO. Nie trzeba do tego żadnych sondaży.
Kartko 18:11
Nic by to nie dało, bo salon (a i PO, i chyba też PiS) doskonale zdają sobie sprawę, że Rydzyk to już przeszłość. Dlatego m.in. dopiero teraz odważyli się go tknąć…
stasieku 18:26
Oczywiście, że to mogłoby być do zaakceptowania (kulturowo i „etycznie”, a także pewnie i prawnie, choć politycznie mielibyśmy do tyłu: tylko USA i Chiny mogą sobie bezkarnie na takie rzeczy pozwalać…) Co do samej zasady oczywiście to nie, ale polityka nie kieruje się zasadami (tylko tak udaje).
Telegraphick Observer
Trudne pytanie zadałeś, inspirujące. Moim zdaniem nie da się wydzielić liberalnej i solidarnej częsci ludu. To się nawazajem przenika. Społeczeństwo jest konserwatywne i dużą wagę przywiązuje do wlasności – ważne jest co moje, co rodziny… . Ludzie tutaj naprawdę kombinują jak tylko mogą, żeby przeżyć i się wzbogacić. Panstwowe czyli wspólne jest od wyszarpywania dla siebie i wtedy te elementy solidarne czyli socjalistyczne wystepują. Czyli trzeba wyszarpywać od „nich” sprawiedliwie ile się da dla rodziny – to jest solidarnośc w wyszarpywaniu. Ale z drugiej strony „moje” jest nienaruszalne. Czyli pieniądze w OFE są traktowane trochę jak lokata w banku. Wszyscy marudzą, że niewiele ich przybywa na koncie no ale są. No więc gdy ktoś podnosi na to rękę i mowi, że to dla państwa to ludzi szlag trafia. Myślę, że gdyby Tusk rozegrał to inaczej i zamiast truc ludziom o rosnącym PKB i „zielonej wyspie” poprostu powiedział , że ma kłopot, bo nie ma na wypłaty emerytur i musi pozyczyć np na dwa lata tę składkę, ale odda z procentami to by inaczej to przyjęto. Gdyby jeszcze obciął budżety panstwowych instytucji, poobniżał diety posłom, polikwidował przywileje, powywalał urządników, reszcie zamroził place, zmniejszył ilośc radnych i wziął się za reformy państwa to by go zrozumieli i zaufali. Problem polega na tym, że interpretacja rzeczywistości podawana ludziom przez rząd i media jest sprzeczna z obrazem rzeczywistości ktorą widzą wokół. To jest interpretacja zakłamana. Rządzący nic nie mogą zrobić, bo nikt im nie ufa – nikt ich nie rozumie. Kaczyński znalazł jezyk ktorym porozumiewa się ze swoim 20-30 procentowym elektoratem. Może zrobić każdą woltę polityczną a ludzie na wsi powiedzą – „Zabili mu brata, w szoku był…” I już z nimi nie pogadasz, bo na wsi wszyscy wiedzą, że jak ci zabiją brata to w szoku jesteś i sprawiedliwości musisz szukać. A Tusk tego języka, którym się porozumiewał doskonale ze swym elektoratem trzy lata temu po prostu zapomniał. To jest ten problem o który się spieram od miesięcy z Mw. Nie można będąc rzadzącym uznawać polskich wyborców za głupich i dzikich – nie można sobie z nimi pogrywać w kulki. Nie można przesylać im sprzecznych komunikatów i sprawiać wrażenia, że ich się oszukuje – z jednej strony zatrudniać nowe tabuny urzedników a z drugiej obcinać „pochówkowe”. Nie można też udawać, że się ich darzy małpią miłością. Polityka to rządzenie a nie jakiś klientyzm. Trzeba się z ludźmi uczciwie porozumiewać i znaleźć z nimi wspólny język. Te bolesne problemy związane z reformą państwa przechodzą teraz w sposob zdyscyplinowany Hiszpanie, Portugalczycy, Grecy, Irlandczycy, Anglicy. Za sobą mają to Niemcy, Estończycy… . Bo jest tam jakiś sensowny układ między panstwem a ludźmi oparty na zaufaniu i zrozumieniu. Jest jakaś umowa społeczna. A co tu jest?
Pozdrawiam
Stasieku
Chwała Bogu, że to niemożliwe z powodu międzynarodowych zobowiązań. Ja to pytanie trochę prowokacyjnie do Mw skierowałem, bo jest podobnie jak ja zdecydowanym przeciwnikiem kary śmierci więc miałby dylemat, gdyby Tusk na aż taki populizm się zdecydował
Pozdrawiam
Moim zdaniem jesli Cameron mówil o „ekstremistach muzulmanskich” nie mozna tego rozumiec jako odnosnika do ogólu muzulmanów, jako, ze nie wszyscy sa przeciez ekstremistami. Musze sobie posluchac/przeczytac calosc przemówienia, zeby sprawdzic, czy rzeczywiscie mozna odniesc mylne wrazenie.
Co do konca multi-kulti, nie wiem czy mozna mówic o upadku czegos co i tak bylo fikcja. Faktem jedynie jest to, ze mieszkancy Wielkiej Brytanii pochodza ze wszystkich mozliwych zakatów swiata,ale sa spore rgupy, które funkcjonuja praktycznie poza spoleczenstwem.
Duza czesc muzulmanskiej mniejszosci zyje w ghettach, które rzadza sie wlasnymi zasadami, zupelnie nieprzystajacymi do brytyjskiego stylu zycia i prawa. Nie chodzi mi tu o organizowanie zamachów bombowych, czy szkolenie o terrorystów, chociaz moze jest to problem najbardziej bijacy w oczy, ale o same struktury spoleczne i zwyczaje, które sa w Europie nie do przyjecia: zmuszanie do malzenstw, czesto osób nieletnich, ohydne morderstwa „honorowe” ( co roku jest ich kilkanascie i sa wyjatkowo drastyczne), grozenie smiercia kobietom, które przyjmuja zachodni styl zycia, przesladowanie wyznawców innych religii (zwlaszcza hindu i Zydów).
Na pewno konieczne jest zaostrzenie przepisów i surowsze kary dla ekstremistów, zwlaszcza róznych opetanych imamów gloszacych nienawisc rasowa i religijna. nie chodzi tu o obrone brytyjskiej tozsamosci, bo moim nic jej nie zagraza, tylko ukrócenie samowoli niektórych grup etnicznych.
Cameron jeszcze dlugo bedzie jechal na tym temacie (przynajmniej odwróci uwage od swojej „reformy” edukacji), ciekawe tylko czy cokolwiek zmieni w tej kwestii.
do
Jacobsky pisze:
2011-02-11 o godz. 17:07
Juz uzasadniam/ tlumacze;
Chodzilo mi li tylko o zaznaczenie, ze bycie Romem nie wyklucza bycia Polakiem. Krotko mowiac, mozna byc Lemkiem, Karaimem i Polakiem jednoczesnie.
Pozdrawiam.
ET
@TO
Przyjemność czytania Twego pisania.
Źródło wątku biło z mego wskazania na dwa artykuły.
Dziękuję za przeczytanie choćby jednego. Z artykułu Krzemińskiego pozostanie mi uspakajające słowa: „Gniew rokoszan nie jest zagrożeniem … ”
Jednym z codziennych strachów wielu ludzi interesujących się polityką jest strach przed PiSem. W moim przekonaniu nie ma się czego bać.
Co do Twych wniosków z ankiety na str. 98.
Z solidarnoscią Polaków to ja miałem na pieńku. Gdy wybuchła Solidarność, tramwaje i autobusy zjeżdżające do zajezdni przestały zabierać pasazerów.
Bo wcześniej władza nakazywała. Dziś w niektorych zakładach mamy kilkanaście związków zawodowych. Solidarność to wywalczyła. Ponoć najczęściej odwiedzanym polskim blogiem jest blog Janusza Korwina-Mikke znanego z solidaryzowaniem się z sobą.
Dziękuję. Będę się ośmielał pytać o Twe wrażenia z innych lektur.
Opanowała mnie obsesyjna myśl o wiosennej huśtawce nastrojów w kraju.
Spodziewam się Twego wzmożenia blogowo-nasrokowego i liczę na nie.
Przesluchalam calosc przemówienie i odnioslam zupelnie odmienne wrazenie, niz pan Redaktor.
Cameron wielokrotnie podkresla róznice miedzy wyznawca islamu a ekstremista, wiec trudno mi jest zrozumiec czemu Red. Szostkiewicz wyciagnal takie wnioski.
Cameron wypomina tez pewnien brak wyczulenie na tresci rasistkowskie i fundamenstalistyczne, jesli sa wyglaszane przez kogos „kto nie jest bialy”. Co prawda nie wskazuje dokladnie na konkretna grupe, ale mozna sie domyslec, ze chodzi o radykalnych muzulmanów. Faktycznie, gdyby chrzescijanskie organizacje wyglaszaly takie tezy, jakie mozna na codzien uslyszec w wielu brytyjskich meczetach, zrobilby sie wielki skandal. A tak, wiele osób, kierowane zle rozumiana poprawnoscia polityczna, przymyka na to oko.
Sporo jest tam prawd oczywistych i latwych rozwiazan (np. odciecie dotacji radykalnym organizacjom muzulmanskich), zobaczymy czy zostanie to wprowadzone w zycie.
tutaj mozecie posluchac przemówienia w calosci:
http://www.youtube.com/watch?v=HiIk14m1EgE&feature=
http://www.youtube.com/watch?v=-xrvHpVGILY&feature=related
Mw
Ja do Stasieku o Twoich dylematach wobec ewentualnej zapowiedzi przez Donalda Tuska powrotu do KS piszę a tu okazuje się, że dylematów już nie masz. „Polityka nie kieruje się zasadami” – piszesz. Wybaczyłbyś Tuskowi tę ewentualną chęć na KS a nawet poparł. A gdyby Kaczynski też to zaproponowal to ktory KS byś wybrał? Które przywrócenie KS byłoby do strawienia – Kaczyńskiego czy Tuska?
Pozdrawiam
ET pisze:
2011-02-11 o godz. 20:56
dzieki za wyjasnienia. Powiedzmy, ze Polakiem bedzie kazdy, kto sie do tej polskosci poczuwa. Automatycznie, mozna miec Lemkow czujacych sie Polakami, lub urodzonych nad Wisla, ale nie poczuwajacych sie do polskosci.
Natomiast sasiad bedzie sasiadem, bez wzgledu na jego cechy indywidualne.
To jest cynizm, szanowni, to jest czysty polityczny, jeśli nie gorzej, cynizm.
Nie, nie będe rozlewał łez nad tym, że jak chce Kartka, Tusk powinien był obciąć budżety instytucji, polikwidować przywileje (jakie? podatkowa ulga od uzysku?), powywalać urzędników, jednym słowem – dowalić elitom, które tymczasem już Tuskowi dowalają, jak chce Mw, preemptive strike mu robią, lud liberalno-solidarny urabiają jak wielkanocne ciasto, jeszcze cztery lata temu Balcerowicza od zdrajców przed trybunał Leppera ciągano, a teraz – wolta dwudziestolecia – obrońcą ludu przed państwem polskim go obwołują, przed państwem, które jeszcze pięć lat temu miało być silne, znać obywateli całą przeszłość donosicielską, odsiewać ziarna od plew w imię najwyższej sprawiedliwości … nie, nie będę rąk załamywał w obliczu takiego nawału nielogiczności, braku pamięci, wszak pesymistą blogowym nie jestem. Raczej się śmieję. Jak mawia tenże klasyk (PRZEKRÓJ 5), na pytanie – czy wiesz, że tylko prawda jest ciekawa? odpowiada – wiem, … ale wolę tych, co mówią: dobrze, że istnieje sztuka, bo prawda by nas zabiła.
Więc jaka jest prawda, skoro i tak śmierć nam pisana, drogi MW?
Jakie są te elity? Skoro lud jest hybrydowo nastrojony, liberalno-solidarny, egoistyczno-empatyczny i naiwno-cwany, skoro takim kurkiem, tłumem kurków jest i można nimi wiatrem pokierować, to powiedz nam, kto ten wiatr sieje? Poznajmy ich, przedstawmy się wzajemnie, proszę bardzo, drogi MW, my tu blogowicze, a tam oni (a może wy?) – elity, liberalne czy solidarne, patriotyczne czy zdradzieckie, oddane ludowi jak przedwojenni inteligenci czy wszystko pod siebie biorący postpezetpeerowcy? O co im własciwie chodzi? Jaki jest ich program, może wizję mają jakąś? Czy i oni też są jakąś znowu hybrydą?
Kartka z podróży, 20:13
Dobrze mówisz Kartko.
Idę do telewizora.
Asta!
Ryba pisze: 2011-02-10 o godz. 14:16
„Mój profesor Stanisław Salmonowicz, naukowiec z piękną kartą opozycyjną, napisał w książce o Katarzynie Wielkiej, że to Fryderyk Wielki napuszczał ją na rozbiór Polski.
W rezultacie Rosja wzieła sobie kłopot z polskim żywiołem niepodległościowym, Cesarstwo Austro – Węgierskie miało absmak, jak Polacy po aneksji Zaolźia, natomiast Prusy zgarneły najlepszy kęsek ziem polskich, które wzmocniły je gospodarczo …”
Ryba pisze: 2011-02-10 o godz. 18:17
„…te spostrzeżenia zaczerpnałem z książki prof. Stanisława Salmonowicza, „Katarzyna II” (tytułu, po latach nie jestem pewien)
———————–
@Rybo, chodzi ci zapewne o ksiażkę :
„Fryderyk Wielki ” ,Wydawnictwo: Ossolineum, 2007
Są jeszcze inne jego książki (które polecam):
– „Kilka minionych wieków .Szkice i studia z historii ustroju Polski”
(wyd. Universitas)
– „Prusy Królewskie w xvii -xviii wieku. Studia z dziejów kultury” (Wydawnictwo: Uniwersytet Mikołaja Kopernika)
-„Prusy. Dzieje państwa i społeczeństwa” (Wydawca:Książka i Wiedza, 1998)
Telegraphick Observer
Jakie przywileje? Emerytury wcześniejsze, karty nauczycieli, krusy…. . To miałem na mysli.
Pozdrawiam