Cameron w Monachium: koniec multi kulti?

Ni stąd ni zowąd, premier UK David Cameron zapowiedział w Monachium(Monachium, onegdaj mateczniku nazizmu!), że jego konserwatywno-liberalny rząd będzie energicznie bronił wartości brytyjskich przed ekstremistami muzułmańskimi. Nie wyszło mu to przemówienie do Brytyjczyków i do Europy.

Europy, zwłaszcza Francji i Niemiec, nie trzeba przekonywać, że z muzułmańskim ekstremizmem mamy w Europie problem. Ale droga proponowana przez Camerona jest tak ogólnikowa, że prosi się o ostrą krytykę.
Po pierwsze, rząd Blaira też obiecywał zasadniczą rewizję polityki państwa wobec ekstremizmu po zamachach w Londynie przed kilku laty. Widać nic z tego nie wyszło, skoro teraz za prawicowego Camerona temat wrócił na wokandę.

Po drugie, co konkretnie Cameron chce zrobić? Nasilić inwigilację podejrzanych, prześwietlać skuteczniej finanse brytyjskich organizacji muzułmańskich? Częściej kontaktować się z demokratyczną reprezentacją brytyjskich muzułmanów? To wszystko już się dzieje.

Po trzecie, Cameron mówi o ekstremistach, ale tak, że można odnieść wrażenie, że chodzi mu w ogóle o mniejszość muzułmańską. Ta dwuznaczność jest poważnym błędem politycznym. Muzułmanie są różni. Nawet pod względem religijnym. Polityk, który ich wrzuca do jednego wora, nie da rady się z nimi dogadać. To tak, jakby założyć, że katolicy są wszyscy tacy sami, a tymczasem katolicyzm ma wiele nurtów i odcieni, a katolicy, nawet w Polsce, głosują na różne partie.

Więc o co chodzi? Chyba o to, że Cameron chciał się zaprezentować jako nowa Thatcher -dla wyspiarzy i dla Europy. Chciał pokazać, że bez Brytanii Europa problemu ekstremizmu islamskiego nie rozwiąże. Może nie rozwiąże, ale tym bardziej nie rozwiąże go takimi przemówieniami.

 W demokracji nikogo nie da się nawrócić na takie czy inne wartości, jeśli ten czy ów ich nie podziela. Nie można zarazem zapraszać mniejszości do integracji na warunkach większości i insynuować, że mniejszość odrzucając ofertę staje po stronie terrorystów. Nie zaprasza się kogoś do domu, by go z domu wyrzucać. Politykę multikulturalizmu można i należy korygować pod wpływem biegu wypadków, ale jej całkowite odrzucenie jest niemożliwe i przeciwskuteczne.     

XXXX
Kartka z podróży: moim zdaniem strach przed negatywnymi skutkami powrotu PiS do władzy jest niestety wciąż uzasadniony i dlatego uważam za nonsens lekceważenie scenariusza politycznego prowadzącego to tego comebacku. Także wtedy, gdyby alternatywą dla ,,nudnej” i ,,leniwej” Platformy miałby być rząd PiS i SLD plus PSL. Zwojowałby dużo mniej niż rząd PO, ale po co Polsce powtórka z kiepskiej rozrywki?