Turcja: jak blisko do Europy, jak daleko

Według wstępnych danych, rząd Erdogana wygrał referendum ustrojowe, dające więcej niezależności trzeciej władzy, a zmniejszające rolę armii w państwie. Mam kłopot, jak interpretować to ważne zdarzenie.

Bo z jednej strony, wynik powinien cieszyć, gdyż zbliża Turcję do demokracji liberalnych, w których niezależność sędziów i armia w koszarach, pod cywilną kontrolą, to aksjomaty. Ale z drugiej strony, Erdogan jest, tak to nazwijmy, ,,emdekiem”, muzułmańskim demokratą, a jego partia nazywana jest ,,partią chusty” , czyli forpocztą islamizacji laickiej republiki tureckiej.

Turcja interesuje mnie od lat. Wojny polsko-tureckie zapisały się znacząco w polskiej historii i kulturze. Wieszcz Adam zmarł w Stambule, organizując tam polskie wojsko do walki z zaborcami. Porta nigdy nie uznała rozbiorów. Polska szlachta ubierała się i jadała po turecku. Podczas ostatniej wojny Turcja była azylem dla wielu polskich uchodźców, którzy konspirowali w Stambule przeciwko Rzeszy Hitlera.

Po wojnie Turcja stanowiła flankę Zachodu broniącą go przed blokiem radzieckim. Jeszcze całkiem niedawno nie wahała się współpracować z Izraelem. Była wściekle nacjonalistyczna, ale elity miały ambicje europejskie. Weszła do Rady Europy już u zarania, nikt wtedy nie zastanawiał się, czy ma do tego tytuł, skoro tylko skrawek jej terytorium leży geograficznie w Europie.

Kiedy byłem w Turcji w pierwszych latach XXI wieku, pęd do Europy był powszechny – i w elitach, i w szerokim społeczeństwie. ,,Emdecja” była za członkostwem Turcji w UE. Na ulicach Stambułu i Ankary Turcja świecka, liberalna, okcydentalna mieszała się bez większych problemów z Turcją religijną.

Pod billboardami z śmiałymi reklamami kobiecej bielizny spacerowały kobiety w muzułmańskich chustach, a spoglądał na to z niezliczonych pomników Ojciec Narodu, Attaturk. Nie miałem podczas tej wyprawy do Turcji większych wątpliwości, że Polska ma rację, popierając przyjęcie Turcji do Unii.

Ale w Anatolii, na widok nędzy i nasłuchawszy się opowieści o traktowaniu kobiet na prowincji, tam gdzie reklam bielizny nie uświadczysz, a mijane na drodze dziewczyny nie wyglądają na równie szczęśliwe jak ich rówieśniczki w kawiarniach i dyskotekach metropolii, poczułem, że może się mylę. Bo przecież emdecja ten stan rzeczy nie tylko toleruje, ale wręcz wzmacnia, gdyż ta tradycyjna prowincja to jej wyborczy matecznik.   
Dziś waham się jeszcze bardziej. Do czego ,,emdekom” posłużą ustrojowe zmiany, na które właśnie dostali przyzwolenie referendalne? Czy aby nie do przyspieszenia odgórnej islamizacji? Pełzająca czy miękka islamizacja państwa zredukuje europejskie szanse Turcji, dziś i tak bardzo słabe.

Jaka będzie reakcja Turcji świeckiej na taki scenariusz? Wewnętrzne podziały w społeczeństwie są coraz głębsze, armia i stare elity nie będą się biernie przyglądały demontażowi systemu opartego na rozdziale państwa od meczetu. A do tego dochodzi napięta sytuacja w regionie, gdzie prozachodnia Turcja jest jednym z najważniejszych stabilizatorów.

Niechęć lub niezdolność Europy do poważnego potraktowania europejskich ambicji Turcji ma i ten skutek, że Ankara szuka na Bliskim Wschodzie nowych partnerów strategicznych, z reguły antyzachodnich. Mamy w Europie nowe powody, by martwić się, co będzie z Turcją.

XXXX
W związku z niektórymi wpisami pod poprzednim blogiem, przypominam zasadę moderacji, że grubiańskie posty ad personam (nie chodzi tylko o autora)  są usuwane; jak zwykle dziękuję za wpisy merytoryczne, i jak zwykle tym samym komentującym, bo tak się utarło, że ich wpisy, nawet jeśli polemiczne, są merytoryczne; Torlin – tak, tak, ja też już chętnie zmieniłbym temat – czynię to dziś – i w ogóle przestał pisać o naszym jałowym politycznym szaleństwie, lecz  jednak ,,nie chcem, ale muszem” .Zosienka- serdecznie dziękuję za empatię. Ordynator – e tam, skąd ta pisowska pewność, czym będę a czym nie będę pocieszony?        
       
         

d