Obama w Bagram
Mówcie co chcecie, Obama jest urodzonym liderem. I wybornym mówcą. W bazie Bagram mówił to, co powinien mówić prezydent państwa prowadzącego wojnę i dlatego nie mógł się wyraźnie odróżnić od poprzednika. Za to miałem wrażenie – oglądałem spotkanie Obamy z żołnierzami w BBC World – że jest szczery, wierzy w to, co mówi do wojska, do Amerykanów, do świata, no i do zaprzysięgłych wrogów USA. ,,Ameryka nigdy nie porzuca tego, co zaczęła”. Takie było to przesłanie.
Tak do swego wielkiego sukcesu w kraju, to znaczy do reformy systemu służby zdrowia, dołącza kolejny: wyraźny wzrost poparcia społecznego dla wojny afgańskiej. Jak na zaledwie rok z okładem i wściekłe ataki opozycji, to naprawdę nieźle.
Pisałem w tym miejscu niedawno, że wbrew obamożercom sądzę, iż prezydent daje radę. Wymyślanie mu od komunistów jest nonsensem ignorantów, nie mających pojęcia, czym był realny komunizm.
Ale jest i porażka. To naturalnie ignorowanie przez obecny rząd Izraela obecnego stanowiska Białego Domu w kwestii palestyńskiej. Rząd izraelski musi się czuć albo bardzo mocny, albo bardzo zdesperowany, skoro prowadzi stosunki z swym najważniejszym sprzymierzeńcem do takiego kryzysu, jak dzisiaj. A na dokładkę traci innego kluczowego partnera: Turcję, i staje w obliczu nowych ataków z terenu Libanu. W niczym też nie poprawiła się sytuacja w Iranie. Mimo godnych podziwu masowych protestów przeciwko reżimowi brodaczy w czerni i ich bojówek, elita władzy kontynuuje politykę ketmanu.
Fiasko polityki Obamy w reaktywacji rozmów izraelsko-palestyńskich zwiększa ryzyko, że dojdzie do jakiejś formy konfrontacji z rządzącymi ajatollahami. Nie bardzo umiem sobie wyobrazić Bliskiego Wschodu, na którym Waszyngton odpuszcza sobie Izrael i Turcję, a koncentruje się przede wszystkim na Iranie, a także na Pakistanie i Afganistanie, czyli przesuwa jakby punkt ciężkości na Azję centralną.
XXXX
MW – chyba nieporozumienie, a może mój błąd: to, co zostało wzięte za moją opinię o PO, było w istocie ironią; jestem jak najbardziej za wewnętrzną demokracją w demokratycznych partiach politycznych i dlatego chwalę PO za prawybory a zastanawiam się, dlaczego tylu jej członków nie wzmocniło tego prekursorskiego pomysłu swoim w nim uczestnictwie. To prowadziło mnie do pytania o nasze partie polityczne w ogóle. Nie napisałem, że potępiam partie władzy, ale wyraziłem wątpliwość, czy władza jako cel wystarczy do zbudowania formacji trwałej, wielopokoleniowej. Dziękuję za profil; w pewnym stopniu się w nim rozpoznaję :). Definiowałem się na tym blogu już wiele razy jako liberał – w stylu, powiedzmy, Dahrendorfa czy Sadurskiego, Ignatieffa czy Hitchensa. Jest to w Polsce opcja mało rozumiana, bo niestety nie mieliśmy nigdy znaczącej partii liberalnej, za to mieliśmy sporo wybitnych liberałów. Parker i inni – czy ja pisałem, że głosuję ,,z obrzydzeniem”?! Helena, dzięki, że są jeszcze ludzie znający polszczyznę literacką.
Komentarze
Widzialem relacje z tej szybkiej wizyty Prezydenta Obamy w Afganistanie. Jak zwykle, mowca jest wspanialym i gdyby tylko od tego zalezalo bylby sukcesem – szczegolnie w porownaniu z Bushem juniorem, ktorego glupawy usmieszek zdradzal calkowity brak intelektu.
Niestety, wojna w Afganistanie nie jest do wygrania i cokolwiek by Obama zrobil, bedzie zle. Ma juz przeciw sobie jakies 30% tych bardziej tepych Amerykanow ktorzy uwazaja i uwazac beda, ze Murzyn w Bialym Domu jerst przeciwny naturze. Wystarczy jeszcze by przybylo 5-8% i przegra wybory w roku 2012, moze nawet z ta blondynka Palin.
I tak rozsadny polityk ktory byl nastolatkiem w roku 1979 poniesie kleske z powodu decyzji jakie podjal wowczas inny przyzwoity prezydent – Carter – ze swoim cieniem Brzezinskim. Wtedy to by przypieprzyc ZSRR Amerykanie zorganizowali, wyposazyli i kierowali afganskimi „freedom fighters”. Potem ci wspaniali obroncy wolnosci odwrocili sie do USA tylem, i reszta jest historia.
Panie Redaktorze:
Obama na pewno nie jest komunista, nie ma sie czego obawiac w tej materii. Juz wspominalem to wielokrotnie, ale powtorze jeszcze raz- publika amerykanska nie jest specjalnie edukowana politycznie lub historycznie, stad ciagle werbalne odwolywanie sie do komunizmu lub nazizmu.
Sprawy amerykansko-izraelskie i rozmowy pokojowe z Palestynczykami to kolejna ilustracja dziwych zasad jakie okreslaja przenikanie sie polityki amerykanskiej i izraelskiej . Rzad izraelski definiuje wlasne warunki rozmow z Palestyczykami, mowiac otwarcie, ze rola Amerykanow jest bezwzgledne popieranie ich linii. Do tego celu sluzy AIPAC- izraelskie lobby, majace duze wplywy w Kongresie. Mozna to sobie uzmyslowic po kazdej probie wznowienia rozmow na temat panstwa palestynskiego. Dla mie zabawnym bylo po pierwsze obrazenie J. Bidena w czasie jego wizyty w Izraelu oznajmieniem budowy apartamentow we Wsch. Jerozolimie, a potem caly rytual niesmialego potepienia tego kroku przez B. Obame i, nastepnie, dosc niezreczne wycofywanie sie z tego potepienia przez tego samego Obame i H. Clinton. Moznaby zadac pytanie, ktory sojusznik USA moze sobie pozwolic na tego typu postepowanie? To dla tych, ktorzy nie wierza w istnienie ?lobby izraelskiego?. Mozna jeszcze wspomniec skandal z uzyciem obcych paszportow przez Mossad w zamachu na aktywiste Hamasu w Dubai. Oczywiscie, glownym powodem tych manewrow jest obecna koalicja rzadzaca Izraelem, sklecona z partii o dosc dziwnych interesach, ktore koliduja z procesem pokojowycm. Nie wspominajac A. Liebermana, jako min. Spraw zagranicznych, okreslonego przez publicyste NYT, D. Brooksa jako?disgrace?. Co to wrozy? Ze proces pokojowy na Bliskim Wsch. bedzie w stanie pata przez nieokreslony okres czasu i nawet dobra wola Obamy niewiele to zmieni.
A pozostale scenariusze mozna sobie wyobrazic.
Czasem się z redaktorem zgadzam,czasem nie.
Częściej podzielam jego poglądy i uważam za liberała bo to moim zdaniem liberalne prezentuje poglądy.
Choć ten liberalizm światopoglądowy często kłóci się z nieliberalnym zapatrywaniem na niektóre kwestie jak wkraczamy w szczegóły.Takim szczegółem moim zdaniem jest stosunek do antyliberalnej polityki Obamy.
Oczywiście można bronić tezy, że Obama to liberał pełną piersią ale ja nie podzielam tego poglądu.
Przyznaję rację gospodarzowi, że Obama wielkim prezydentem wydaje się być.
Że można z nim wiązać nadzieje.
Że jest charyzmatycznym przywódcą.
Świetnym mówcą.
Przywódcą XXI wieku w świetnie skrojonym garniturze.
Mam mu za złe tylko, że chodzi jak Ziobro.
Ale skutków jego działań w sferze ekonomii dla Ameryki i Świata jeszcze nie widzimy.
Obama jest ideologiem.
Zmiana jest dla niego wartością samą w sobie.
A ja uważam, że każda ideologia jest groźna.
Ideologia zwalnia z racjonalnego myślenia.
Powoduje, że jak widzimy, że pomysł był słaby brniemy dalej i radykalizujemy środki.
Odpowiednio pięknie przedstawiona idea może ludzi skłonić do podejmowania nieracjonalnych zachowań.
A jak na czele stoi taka charyzmatyczna postać to tym bardziej.
A jak Obama się myli co do zmian?
Jak one nie wyjdą Ameryce na zdrowie.
Czy Pan redaktor rozważa takie scenariusze?
Czasem lekarstwa są groźniejsze od choroby.
Co do głosowania z obrzydzeniem to przejaskrawiam trochę oczywiście.
Taka licentia poetica 🙂
Odwaga Obamy
Plan Obamy zorganizowania na nowo systemu ochrony zdrowia w USA wydaje się z pozoru nieistotny dla nas.
Tymczasem ma istotne znacznie. Dla mnie. W zupełnie nieoczekiwany sposób.
Dzięki niemu zdałem sobie sprawę z tego, co jest dla mnie naprawdę ważne i dlaczego. W podstawowych kwestiach światopoglądowych.
Moje rozumowanie przebiega tak:
Amerykańscy przeciwnicy reformy ochrony zdrowia uważają, że ogranicza ona wolność wyboru. Zwolennicy twierdza, że nie. A więc jak: ogranicza, czy nie?
Oczywiście że ogranicza wolność wyboru (przynajmniej większości, tych 85% których stać na ubezpieczenie).
Dlaczego w takim razie popieram tę reformę i życzę sukcesu jej zwolennikom? Skoro jednocześnie jestem przeciw ograniczaniu jednostce wolności wyboru?
Ponieważ zdaję sobie sprawę, że w takich kwestiach jak np. ochrona zdrowia, wolność wyboru jednostki może doprowadzić do szkód ponoszonych przez całe społeczeństwo.
Z tego wynika, że są pewne dziedziny życia, gdzie popieram prawo społeczeństwa do ograniczenia nieskrępowanego niczym prawa jednostki do wyboru. Wtedy mianowicie, gdy obciążenie społeczeństwa znacznie przeważa nad zyskiem postrzeganym przez jednostkę (mającą nieograniczoną wolność wyboru).
A więc dobro społeczeństwa może być przeciwstawione dobru jednostki.
To z kolei nasuwa mi na myśl podejrzenie, że jednak coś takiego jak społeczeństwo istnieje jako byt autonomiczny. Mimo że przecież społeczeństwo jest „tylko” kulturowym wytworem stanowiących je jednostek. Ale, skoro jego dobro może być przeciwstawione dobru jednostki, a istnieniu jednostki nikt nie zaprzeczy, to znaczy że i społeczeństwo istnieje.
Jest to, paradoksalnie, swego rodzaju odkrycie dla mnie i pewnie nie tylko dla mnie, bo w ogóle dla nas, zanurzonych od dwóch dziesięcioleci w konserwatywnej atmosferze prymatu jednostki, atmosferze otaczającej pogardą społeczeństwo i jego dobro, atmosferze w której społeczeństwo samo siebie ma w pogardzie, w atmosferze wręcz odbierającej społeczeństwu prawo do istnienia jako samodzielny byt.
Dzięki odwadze Obamy upewniłem się, że istnieje nie tylko jednostka, ale i społeczeństwo.
Tylko troche a propos.
Kilka dni przed prezydentem Obama, bez zapowiedzi odwiedzil kontyngent brytyski w Afganizstanie nastepca tronu, Ksiaze Walii. Widzialam tylko jedna mogawke z jego spotkania z zolnierzami. Otoczony gromada chlopcow w wieku jego mlodszego syna, ktory niedawno zakonczyl sluzbe w Afganistanie, mowil co sam przezywal: Nie bylo nocy, zebym sie nie przewracal z boku na bok i sie o niego nie martwil, nie niepokoil….
Bardzo mnie ujely te slowa ojca.
Warto chyba zobaczyc Obame w Bagram:
http://cspan.com/Watch/Media/2010/03/28/HP/A/31184/Pres+Obamas+Visit+to+Afghanistan.aspx
i docenic ciezka prace Prezydenta. Dlugi lot i powrot rozumieja ci, ktorzy latali na 24 godziny za ocean co dwa – trzy tygodnie. Placi sie wysilkiem fizycznym i psychicznym, A 8-go kwietnia bedzie chyba w Pradze. Przedtem – ciezka batalia i wygrana w Kongresie. Niespozyta energia.
Pan Karul, ktory widzi „Murzyna w Bialym Domu” i „Blondynke Palin” zaswiadcza o polskich stereotypach myslenia. My nie widzimy koloru, widzimy dokonania. Rowniez, typowe polskie shadenfreude, ze wystarczy 5-6 % w 2012 i przegra wybory, jest zalosne. 30%. to slodka tajemnica Pana Karula. I „nadzieja”, ze Obama „poniesie kleske” na Bliskim Wschodzie.Tu sie patrzy do przodu a nie wydziera wloski z glowy nad mozliwa przegrana.
Pan MW dal doskonala ocene tak Obamy, jak kraju. Obaj mamy, tym razem, oparcie w Panu red. Szostkiewiczu, ktory wyzbyl sie juz polskich stereotypow i przedwyborczych dylematow, ktore mial przed kampania wyborcza Prezydenta.
Nalezaloby zyczyc sobie, zeby nowy polski prezydent tez wywolywal takie odczucia.
„Obama w Bagramie” i „Nie chca meczetu w Warszawie” wiaza sie w odpowiedzi. Moze to pomoze Panu Szostkiewiczowi odpowiedziec na pytanie: ” Skąd przeciwnicy meczetu wiedzą, że ośrodek muzułmański na Ochocie miałby służyć muzułmańskim ekstremistom? Skąd wiedzą, że ma przerabiać muzułmanów w Polsce na muzułmanów typu saudyjskiego za saudyjskie pieniądze? Czemu mamy wierzyć przeciwnikom islamu?” :
Wlasnie dlatego, z ostatniej chwili:
http://www.1tv.ru/news/crime/163735
Co lepsze: dac sie zabic czy zapobiec ? Polska nie wojuje z Czeczenia ale trzyma pokazny kontygencik w Afganistanie. W Iraku tez sie przylozyla. Oby nie nadszedl czas na warszawskie metro.
Kleofas,
moze nie az tak. Gdyby kazdemu z nas przyszlo latac na drugi koniec swiata, nawet na 12 czy na 24 godziny, ale w takich warunkach, jakie oferuje prezydentowi USA AirForce-1, to chyba rowniez dalibysmy rade… Chyba lepiej ma tylko ow szejk z Arabii Saudyjskiej, ktory wywalil 380 mln euro na prywatnego A380. Podejzewam, ze ma on jeszcze wiekszy konfort i przestrzen do dyspozycji dla pasazera.
Zreszta, jak mawial pewnien pionier lotnictwa: „Zeby cos w zyciu osiagnac trzeba niezle sie nalatac”, a w odniesieniu do wybieralnych glow panstwa mozna powiedziec, ze wiedzialy galy co braly. Owszem, praca prezydenta to wysilek fizyczny i psychiczny, ale – powiedzmy sobie szczerze – z lapanki nie biora na ten urzad. Przeciwnie – kandydaci sami sie pchaja i wiedza na co sie godza jesli wygraja wybory.
Panie Redaktorze,
Dla mnie kazda wizyta prezydenta w USA w Iraku lub w Afganistanie to po czesci smutne podtwierdzenie ponoszonej tam porazki. PO 9 (Afganistan) czy po 7 latach od inwazji (Irak) najwyzsi ranga przedstawiciele USA wciaz lataja tam cichaczem, z nienacka, chcac ukryc podroz przed szerokim swiatem az do chwili ladowania na „goscinnej” dla nich ziemi.
I bynajmniej nie czynia oni tego ze wstydu…
Dziewiec czy siedem lat… – i w sumie nadal konca nie widac.
Kto wie, moze ta dyskrecja w podrozowaniu to jednak troche ze wstydu…?
Pozdrawiam.
###Mówcie co chcecie, Obama jest urodzonym liderem. I wybornym mówcą.
Bardzo dziękuję, że jeszcze raz dał pan, panie redaktorze, odpór chorym obamożercom, którzy insynuują, że prezydentowi Obamie przemówienia wychodzą idealnie, kiedy może je przeczytać z prompterów (a jeśli prompterów zabraknie to wyczyta wszystko z kartki jak w Bagram).
O, tutaj było pierwszy raz. Znaczy się odpór:
Ponoć prezydent do ostatniej chwili pisał i poprawiał tekst. A w końcu mówił z głowy. Tak mu wychodzi najlepiej. To urodzony mówca.
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=592
###Definiowałem się na tym blogu już wiele razy jako liberał – w stylu, powiedzmy, Dahrendorfa czy Sadurskiego, Ignatieffa czy Hitchensa. Jest to w Polsce opcja mało rozumiana, bo niestety nie mieliśmy nigdy znaczącej partii liberalnej, za to mieliśmy sporo wybitnych liberałów.
Nic dziwnego, panie redaktorze, że to jest mało rozumiane. Kiedy Polacy czegoś nie rozumieją, to zawsze mówią: złodzieje szyldów. Tym samym dają dowód swojemu ogólnemu zacofaniu.
Jacobsky 00.50
Az tak. Potem sie i do blogu nie nadajesz. Ze strachu, ogromne ryzyko. Praktycznie, lata jedynka. Wyglada extra, a w gruncie rzeczy to samo. Bezsennosc, zmiana czasu, strach, sruba security itd., radiacja. Czlowiek jak malpa, zawsze siega po cukierki. A potem everybody happy a ty placisz. Trzeba miec duzo energii i determinacji, to be or not to be. Dokladnie, jak powiedzial Twoj pionier. A ten ma drive i determinacje. I za to go szanuje.
KONIEC „ERY PALIKOTA”
Palikot straciwszy zupełnie poparcie i sympatię pospólstwa, wydał na siebie wyrok. Poparcie stracił, bo zaczął kłamać w żywe oczy, uznawszy zapewne swoich zwolenników za odmóżdżeńców. Tych, co mu kiedyś zawierzyli już nie odzyska, albowiem jego dotychczasowe gierki zostały jednoznacznie zinterpretowane jako oszukańcza gra pozorów, obliczona jedynie na wzmocnienie własnej pozycji i czerpanie różnorakich profitów.
To taki Rydzyk-bis, tylko z odmiennym światopoglądem. Motywy działania bardzo podobne, tylko inny sposób ogłupiania ludzi. Ci, dla których był kiedyś nadzieją na lepszą przyszłość są jednak zdecydowanie mądrzejsi od moherowych beretów.
Swoją aktywność polityczną nakierował na frakcyjne rozgrywki partyjne, szkodząc wizerunkowi całej Platformy. W prawyborach zachował się jak PRL-owski aparatczyk partyjny. Poparcie dla Komorowskiego było wyraziście koniunkturalne, czym zraził do głosowania wielu członków Platformy i zaszkodził samemu Komorowskiemu. Stworzył wrażenie: „my klika partyjna rozdajemy karty, a kto nie z nami , ten zostanie skasowany.” Zaczął układać pod siebie stołki ministerialne i stanowiska partyjne. Złamał przy tym podstawowe kanony kultury i czysto ludzkiej przyzwoitości. W ostatnich dniach bardzo upodobnił się do Leppera, ubliżając kobietom i w swym bezkrytycyzmie snując wizje swojego przyszłego premierostwa, a nawet prezydentury. Gdyby kiedyś dorwał się do władzy, to stałby się potworem ( komunistycznym zamordystą) Zarząd Krajowy Platformy zapewne to dostrzega i będzie zmuszony posprzątać po Palikocie. 🙂
Kleofas,
no moze jednak nie az tak 😉
Radiacja ? jak radiacja ? W AirForce-1 ??? Przeciez ten czterosilnikowy Bialy Dom jest zabezpieczony przed pulsem elektromagnetycznym produkowanym podczas eksplozji jadrowej, a wiec co tu mowic o zwyklym promieniowaniu kosmicznym na wysokosci 10 czy 12 km. ?
AirForce-1 ma sie tak do pierwszej klasy jak Maybach do „malucha”. Nie latam jedynkami, bo mnie na to nie stac, ale wchodzac do samolotu nigdy nie widzialem w pierwszej klasie lozka king size, a takie jest w prezydenckiej sypialni na pokladzie AF-1.
I dobrze ! Powinno byc ! Po to, zeby prezydent przylatywal na miejsce podrozy zawsze wypoczety.
Przy czym byc moze nie zauwazyles, ale ja pisze w sposob uniwersalny, o lotniczych podrozach prezydenckich, a nie o podrozy akurat tego, aktualnego prezydenta USA, a wiec wyluzuj sie.
A jak boisz sie latac, to nie lataj, skoro to tak wielki stres dla ciebie, z tym ze nie generalizuj i nie rozciagaj swoich stanow lekowych na innych.
Pozdrawiam.
Jacobsky
Blog to nie menazeria. Co ja Ci tu moge powiedziec ? Ze Cie lubie. Ze „mow mi wuju”. Ze limit strachu wyczerpalem. Ze kazdy sie boi, inaczej – wariat, albo nalogowiec. Malysz tez. Schedules, walizek, rezerwacji, nowych sytuacji, braku snu, szarpania rodziny, obowiazku sprawnosci 24/dobe i poprzeczki. Nakrec kilkadziesiat lat, to pogadamy. „Szoferaki” to nalogowcy. Nasz delikwent lamie to plus mase innych „przyjemnosci”. To lamanie kosztuje. Rada dobra, kiedy nie jest warunkiem.
Oddzielna sprawa to siermiezne wychowanie i maniery, obok, Lizak i Winien. Nalogowe chamstwo. Lapy swedza. Nie maja wyboru.
Nareszcie pogoda jest piekna, 70-75, pojde odrabiac alejki.
Panie Szostkiewicz,
Ilekrotnie otworze strone Polityki (dosc rzadko) widze Panski artykul na temat Obamy.
Z uporem maniaka pisze Pan o Obamie jak o objawieniu, nie tylko w polityce amerykanskiej.
Nie ma sily by do Pana inne argumenty trafily, kazdy kto sie nie zgadza
z polityka Wielkiego Lidera w Pana oczach jest – zerca.
A to jest bzdura.
Pan oczywiscie zna Ameryke tak dobrze jak pozostalych 300 milionow Amerykanow. Zyje Pan tu , ma prace ?
Kilka slow dla do przemyslenia:
– poparcie dla nowego systemu ochrony zdrowia jest 40 za 60 przeciw
– nawet w Europie nie zmuszaja nikogo do placenia i posiadania ubezpieczenia
– nowy system doda do deficytu takie sumy, ze spowoduje zalamanie sie gospodarki
– najlepsza opieke zdrowotna jaka ma dzisiaj USA zastapi biurokracja rzadowa, przyklad: VA system.
– nikt w USA nie jest bez dostepu do najlepszych szpitali na swiecie. A jak w Polsce ?
– w sposob w jaki to zostalo przeprowadzone jest godne praktyk KC KPZR
Polityka zagraniczna::
– kiedy Obama byl nikim byl przeciw polityce Busha, a teraz ja nie tylko kontynuaje ale i nakreca
– kompletny brak autorytetu wszedzie ( punkass in the White House )
Nie nawiazal i nie ma zadnych towarzyskich kontaktow z politykami w Europie, moze w Indonezji.
Najwazniejsze.
On nie zna Ameryki i charakteru jej obywateli.
Jest arogancki z chamskim wiceprezydentem.
Bije na glowe Clintona we wszystkim.
Kleofas,
oh boy ! Niemal Up in the air 2…
Jacobsky
„….trzeba dobrze sie nalatac”. Dopiero wtedy wiesz ile co kosztuje. Lataj do kina. To ksztalci.
Kleofas,
a Ty czytaj blogi 😉
„bezpartyjnych jak ja, którzy choć swojej partii marzeń nie mają, to jednak poczuwają się do wyborczego obowiązku i z braku laku głosują na Platformę” (Adam Szostkiewicz)
Nie wyznaję zasady „braku laku”. Główne siły polityczne PiS i PO wmówiły nam, że nie istnieje żadna alternatywa poza nimi. Może przemawia przeze mnie pewien idealizm, ale to my wyborcy decydujemy o ich bycie lub niebycie. Wystarczy skrzykąnąć odpowiednią grupę ludzi niezadwolonych z ich rządów i panowie Tusk oraz Kaczyński, którzy chyba już uwierzyli, że mają zapewnione mandaty w Parlamencie, będą musieli pakować manatki…
Przy okazji PO też nie jest moją partia marzeń. Nie uważa Pan, że Polska zasługuje na lepsze rządy niż rząd PO i PSL?