Duma Polaków
Przeczytałem niedawno, że Polacy są najbardziej dumni z sukcesów polskich sportowców. Niedobrze, bo przecież potęgą sportową ani medalową w żadnym sporcie Polska nie jest, a więc sami się skazujemy na frustrację przerywaną rzadkimi spazmami plemiennej euforii.
Ale mnie bardziej frustruje, czemu akurat sport miałby być największym tytułem do dumy Polaków. To przygnębiające. Nie mamy innych powodów do dumy, skoro już mamy być dumni (osobiście unikam ludzi perorujących o dumie narodowej)?
Ja widziałbym powód do dumy w pokojowym przejściu od systemu autorytarnego do demokracji i w tym, jak miliony obywateli umiały z tych historycznych zmian skorzystać ku dobru własnemu i modernizacji kraju. I właśnie w samej modernizacji.
Spacerowałem dziś po ,,płycie” (tak krakusy nazywają krakowski Rynek). W kawiarnianych ogródkach rodacy mieszali się z cudzoziemcami. Dawniej łatwo byłoby odróżnić. Dziś już łatwo się pomylić. Niby nic, drobiazg, ale takie drobiazgi sumują się, tworząc nowy koloryt.
A z kogo Polacy są dumni? Najpierw z papieża Polaka, potem długo nic, i, z kilkunastoma procentami wskazań, z Wałęsy i Piłsudskiego. Nic mi to nie wadzi, ale czy naprawdę nie przychodzą nam do głowy żadni artyści, ludzie kultury, uczeni, społecznicy? Ja wiem, że takich sondaży nie można brać zbyt poważnie, ale uważam, że fotografują one jakąś cząstkową prawdę o społeczeństwie w danym momencie naszej historii.
Dlatego bardziej zmartwił mnie inny sondaż: że jedna trzecia Polaków nie wie, co to była zbrodnia katyńska, kto kogo w Katyniu zabijał i dlaczego. Co jak co, ale historyczny analfabetyzm na pewno nie jest tytułem do narodowej dumy. Więc PiS miał rację ze swoją ,,polityką historyczną”? Miał, ale sam ją narodowi obrzydził, robiąc z polityki historycznej politykę bieżącą i impuls do infantylnych rekonstrukcji historycznych.
XXXX
Przytomny2 – właściwie mnie Pan wyręczył, dziękuję. Torlinowi też. Monteskiusz, Kartka z podróży – no cóż, udanego spaceru, ja pójdę głosować, a debata mi pomogła zdecydować na kogo. MW, Sambor – myślę podobnie. Wlodar28, hm, no dobrze, ale przecież debata była w stacji prywatnej i komercyjnej. Czemu Pan nie ma pretensji do niej, tylko do PO? Spin doktor, nie wiem (lecz chyba się domyślam), czemu Pan tak nie lubi dawnej opozycji demokratycznej, Solidarności czy NZS, ale ponieważ są mi to rzeczywiście ruchy bliskie, zaznaczam, że ordery od prezydenta Kaczyńskiego dostaje tylko jedna, dziś pro-pisowska, grupa członków NZS, a inni są pomijani lub, bo i tak bywa, odsyłają ordery. A za nieporozumienie uważam przyjmowanie odznaczeń państwowych przez czynnych dziennikarzy. Zyks, J.Kopytowska – dziękuję! Henryk – też dzięki, ale czemu mi Pan zmienia płeć? Art63 – tak jest! Teraz Komorowski, potem Sikorski. PIRS – nie podzielam tej wiary, że dziennikarze w dwie minuty roznieśliby Komorowskiego i Sikorskiego, Oni wydają się już uodpornieni na dziennikarstwo typu tabloidalnego. Joker – nic z tej wyliczanki nie zdołałem wyczytać. A w rządzie Olszewskiego, fatalnym, radykałem był sam premier. Zgroza. Fraśka – żeby babcia Parkera mogła przeczytać :). Daniel Passent – racja, Panie Danielu! Uległem mylnemu wrażeniu, że pytanie było to samo, mea culpa, ale co do meritum, że Komorowski ciut lepszy na prezydenta, się akurat zgadzamy. Pozdrawiam.
Komentarze
Panie redaktorze, ciągle mnie Pan myli z @Kartką (czasami zbieżność poglądów), ja też pójdę głosować (tak jak Pan), bo cóż, wybory dla mnie to nie są.
Jeśli chodzi o przeczytany przez Pana tekst na temat dumy, to ja przeczytałem podobny, tylko pytanie było postawione o autorytety, wśród których nie było na pierwszych miejscach JPII i Piłsudskiego. Ciekawe? Może ktoś da rady tę rozbieżność skomentować?
W ciągu ostatnich kilkunastu lat chyba żadna osoba publiczna nie odmówiła przyjęcia orderu, tłumacząc odmowę tym, że na odznaczenie nie zasłużyła. Wśród odznaczonych ostatnio dziennikarzy jest podobno D. Zdort. Czym, urodzony w 1968r., p. Zdort zdążył się zasłużyć ? Poprzedni prezydent, A. Kwaśniewski, chętnie odznaczał dziennikarzy, np. uhonorował grupę PRL-owskich propagandzistów – jedno z najwyższych odznaczeń państwowych przyznał weteranowi komunistycznej propagandy, Zygmuntowi Broniarkowi. Odznaczył też m. in. współczesną gwiazdę M. Olejnik. Gdyby w 2007r. prezydentem był Kwaśniewski, to z okazji 50 – lecia tygodnika „Polityka” liczni dziennikarze tego pisma zostaliby odznaczeni i żaden nie odmówiłby przyjęcia orderu.
@ Gospodarzu:
„Co jak co, ale historyczny analfabetyzm na pewno nie jest tytułem do narodowej dumy.”
Nie, ale w wielu przypadkach stanowi jej wyjaśnienie i przyczynę. A PiS nie zajmował się polityką historyczną, tylko utrwalaniem historycznego analfabetyzmu.
A poważnie – problem polega na tym, że tych drobiazgów, jak ładne ubrania, ciągle bardzo mało. Wystarczy przejść się na dworzec kolejowy, by nie mieć wątpliwości, że tym krajem rządzili kiedyś, i to długo, polityczni faworyci Spin Doctora.
„Ja widziałbym powód do dumy w pokojowym przejściu od systemu autorytarnego do demokracji i w tym,”
************************
Sprawa nie jest prosta, bo istnieje przynajmniej kilka ośrodków, które ostro rywalizują o prawa autorskie do dumy z tego tytułu. A na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat pewnie można by się doliczyć kilkunastu ośrodków moralnych spadkobierców przemian. Tak przynajmniej twierdzą oni sami.
„S” podzieliła się na kilka zwalczających się obozów. A te niczym bakterie dzielą się dalej. Do niedawna Dorn szedł z Kaczyńskimi pod rękę, a teraz się okazuje, że oświecenia co do braci doznał już w 1981. Ciekawe, dlaczego wcześniej nic o tym nie mówił? Oprócz smutnych reminiscencji „S” mamy też obozy zorganizowane wokół Giertych i Rydzyka. Ci z kolei krytykują przemiany w taki sposób, że można sądzić, iż w PRL-u mieli lepiej.
Trudno się zatem dziwić, iż młode pokolenie jest zdezorientowane i traktuje nas jak wariatów. W tym kontekście sukcesy Małysza, Kowalczyk, Kubicy, siatkarzy, siatkarek i szczypiornistów to fakty nie podlegające dyskusji.
Podobnie nie podlegającym dyskusji faktem jest jakość BMW, VW, Audi czy Mercedesa, którą mamy możliwość porównać z… właściwie, to co my produkujemy? Wciąż tylko wódkę i kiełbasę?
Wiem, że pewnie znajdzie się sporo przykładów. Ale olbrzymia część społeczeństwa może się szczycić tylko tym, co zna i rozumie. Czy to naprawdę wina tych ludzi, że ich powodem do dumy jest Małysz?
Poruszył Pan wiele wątków. Co do zbrodni katyńskiej – może to i źle, że nie wiedzą, ale świadczy to też o znormalnieniu społeczeństwa, niezajmowaniu się jedynie przeszłością (i to najczęściej klęskami). Ja sam w Polsce Ludowej zbierałem wszystko o Katyniu, po 1989 roku już nie mogłem o tym słuchać, nastąpił zalew informacyjno – propagandowy (to samo było z II WŚ, interesowała mnie tylko Armia na Zachodzie, teraz jest na odwrót, walczę o godne imię Żołnierza ze Wschodu).
Jeżeli chodzi np. o Małyszomanię – to jest to tylko część społeczeństwa, ta bardziej widoczna, głośniejsza, jest wiele osób traktujących to normalnie.
Polacy są na początku drogi, na wstępie zmian mentalnościowych. Jeszcze niedawno Jasna Góra i Plenum KC były wyznacznikiem normalności w zamkniętym społeczeństwie, teraz, przy otworzonych granicach Europy Polacy czują się jak wieloletni lokator obozu jenieckiego (z tym koncentracyjnym nie przesadzajmy) – wychodzi na wolność i jeszcze nie wie, co ze sobą zrobić. Cała nadzieja w nowoczesnej młodzieży i – może kogoś zaszokuje to przyrównanie – w polskich badaniach naukowych. Jeżeli nasz kraj nie poświęci więcej pieniędzy na badania dotyczące nowych technologii, Polska nie będzie mogła się rozwijać w dotychczasowym tempie, dochodzimy do granic. Już niedługo technologii nie będą nam sprzedawały państwa zachodnie, bo będą zbyt nowoczesne.
Monteskiuszu!
Żeby tylko oni, popatrz na przywódców Włoch, Hiszpanii, też nie umieją.
A z kim mamy się utożsamiać, by czuć dumę?
Nie chcę powiedzieć, że kandydaci by się nie znaleźli, ale żeby rzeczywiście budzić dumę, musi być to ktoś popularny, kto rozbudza masową wyobraźnię. Pobudza wyobraźnię polityka, ale nie budzi dumy. Pobudzają celebryci, ale wyraźnie dostrzega się ich lokalność, by nie powiedzieć prowincjonalność. Zostaje sport. By zbiorową wzobraźnie rozbudził naukowiec, musiałby otrzymać Nobla (a i wtedy rozbudziłby ją na krótko), artysta — wygrać festiwal Eurowizji, na przykład.
Pan Redaktor jest zaniepokojony tym, że 1/3 nie wie, czym był Katyń. A ja bym powiedział, że to dobrze — to właśnie jest normalne. Pamięć o Katyniu przestaje być „narodowym obowiązkiem”, albo czynnikiem polityki zagranicznej Polski, a staje się kwestią wyboru zainteresowań Polaków, którzy korzystają ze swojej wolności.
Z pewnością nie domyśla się Pan jednak dlaczego tak bardzo nie lubię tzw „opozycji demokratycznej”. Prawdą jest , że termin ten przywłaszczyła sobie grupa uzurpatorów, która na pozorowanej walce z „reżimem”dorwała się z pomocą obcych mocarstw do władzy i buduje demokrację jaką widzimy. Jak większość Polaków, sam także mogę się śmiało do niej zaliczyć i mam więcej ku temu argumentów niż Pan. Byłem inżynierem, dzisiaj managerem, polityka była dla mnie marginesem. Mało, że byłem blisko Tygodnika Powszechnego to także przez pewien czas byłem członkiem KIK w Warszawie i bywałem w domach wielu dzisiejszych prominentów katolickich. Nie są mi obce kulisy działania, charaktery i poglądy tych ludzi. Byłem także blisko środowisk partyjnych i także je znam od środka. Tu i tam spotkałem ludzi wybitnych i także wielu pętaków. Wtedy miałem nadzieję, że po jakiejś niewyobrażalnej zmianie Polska zakwitnie ludźmi wielkimi, którzy stworzą razem wielki system polityczny i społeczny. I mamy wielkie, śmierdzące g….. na czele z NZS jako jego emanację.
To może coś z trochę innej beczki. Mam to szczęście, że urodziłam się tuż przed zmianą ustroju i w pełni korzystam z tych wszystkich przywilejów (jak je określają starsi ode mnie – dla mnie to norma), typu wyjazdy za granicę, poznawanie innych narodów, kultur, itp. Razi mnie, że większość Polaków (chyba) ciągle ma ogromne kompleksy względem mitycznego Zachodu, moim zdaniem kompletnie nieuzasadnione. Miałam okazję rozmawiać z wieloma ludźmi z wielu krajów, poznać wiele europejskich miast i nigdzie nie czułam się jak uboga krewna (chyba że akurat kurs euro był niekorzystny). Proszę mi wierzyć, że młodzi Polacy są w Europie grupą bardzo rozpoznawalną, bo komunikatywną, otwartą na poznanie innych, lubianą za wschodni (bo zabawowy i bezpośredni) koloryt. Młodzi robią Polsce niesamowitą reklamę, dają się poznać i porozmawiać, i zdecydowanie wiedzą więcej o swoim kraju niż reszta rodaków. Są w stanie zainteresować innych Polską, zaprosić do siebie, opowiedzieć dużo ciekawych rzeczy i pokazać, że Polska to nie tylko papież i Wałęsa (bo taka jest też obiegowa opinia w innych krajach). Zatem problem tożsamości Polaków zawiera się w odwiecznym „cudze chwalicie, swego nie znacie”, bo znacznie łatwiej zachwycać się obrazkami z Paryża, aniżeli pójść np. w Warszawę i dostrzec fenomen na skalę europejską (światową?) jakim jest warszawska Wisła. Młodzi to wiedzą, wiedzą o tym od nich ich europejscy znajomi, i tak – oddolnie, spontanicznie, nieprogramowo – Polacy zyskują kolejny powód do dumy, a ich koledzy z innych krajów powód, żeby Polskę odwiedzić i polubić.
Proszę wybaczyć nadmierny optymizm, podobno mija z wiekiem.
Panie Redaktorze !
A ja jestem dumny ze swojej rodziny, która ma „pisanych” ponad 400 lat tradycji. I cały czas „po mieczu”……… I mieszkając na różnych terenach – Czernihów n/Desną, Podole, Abakan n/Jeniesiejem, Wołyń, teraz Dolny Śląsk (czyli praktyczny „drang nach Westen” !), uczestnicząc w różnych epizodach historii I RP (bitwy pod Żółtymi Wodami i Korsuniem, konfederacja barska, urzędy na Wschodzie I RP), tkwiąc w różnych środowiskach kulturowych, mieszając się – w mojej rodzinie ze stron „kobiecych” znaleźć można w przeszłości i Rosjankę i Ormiankę i Tatarkę z Krymu – możemy być przede wszystkim dumni z siebie. Polska tradycja ma dla naszej rodziny więc wymiar multikulturowy.
I to wg mnie jest podstawa tzw. „dumy narodowej”.
Pozdrawiam.
WODNIK53
Szanowny Gospodarzu,
zaczynam wątpić, czy dożyję czasów, w których martyrologia przestanie być najważniejszym przejawem polskiego patriotyzmu.
Tak się składa, że w latach sześćdziesiątych uczono mnie w szkole o Katyniu i to dzisiejszej prawdy. Ale już wtedy zadawaliśmy pytanie, jak i dlaczego doszło do tej tragedii? Podobnie w przypadku Powstania Warszawskiego. A może ta cała II RP miała jednak całą masę wad? Może warto o nich też porozmawiać.
Autorytet po polsku zna tylko jedno kryterium: dojść do pozycji (np. papieża) lub majatku. Osiągnięcie jednego z tych celów sprawi, iż automatycznie staniemy się lepsi i mądrzejsi (Wałęsa, Kaczyńscy, Gudzowaty).
Szuka Pan autorytetu?
Polska, jako jedyny kraj na świecie, poszczycić się może laureatką dwóch naukowych nagród Nobla!
Szczyci się? Nie! Woli Kuklińskiego (wybrał USA) i Wojtyłę (wybrał Watykan).
Czy oznacza to, że kiepscy z nas patrioci?
Pozdrawiam zza gór i rzek
Qba
PS
Czy możliwe byłoby użycie „dlaczego” zamiast „czemu”?
Dumny z Polski byłem w ubiegłym roku w Hiszpanii. Spotkałem się z wyrazami niespodziewanej sympatii zarówno z racji zarówno wspólnych, dramatycznych epizodów historycznych (obrona Republiki) jak i najpiękniejszych kart naszej historii o których Hiszpanie pamiętają. Miło mi było również słyszeć bardzo życzliwe opinie o polskiej emigracji w Hiszpanii, która jest tam lubiana i szanowana. Również rodacy wędrowcy, których spotykałem na hiszpańskich szlakach – i ci mieszkający w Polsce i ci z najnowszej np wyspiarskiej czy niemieckiej emigracji – świetni. Bardzo życzliwi, otwarci i lubiani w tym międzynarodowym towarzystwie – zupełnie inna Polska.
Pozdrawiam
Panie Adamie
Dla ścisłości, napisałem „Wygląda na to, że w dniu wyborów prezydenckich jak dzisiaj wybiorę długi spacer po lesie.” Tak to teraz wygląda ale do wyborów wiele miesięcy i wiele się może zdarzyć. Mam nadzieję, że dziennikarze albo polityczne okoliczności zmuszą kandydatów do czegoś więcej aniżeli tylko występów jak na szkolnych konkursach
Tez bym sie nie martwila, ze „polityka historyczna” nie owiodla sie. Wiemy czym by;la i jest w lapach zakompleksionego karla.
Moje autorytety? Prof. Jan Karski. Emisariusz Jan Karski. Przyjaciel Jan Karski.
Potem: Jacek Kuron, ks. Musial, Norwid ( za „Johna Browna” w pierwszym rzedzie, ale nie tylko), general J. Bem, Gedroyc, Grydzewski, Irena Sendlerowa, moj Ojciec (jako wzor naukowca i odwaznej akademicxkiej uczciuwosci).
Z czego jestem dumna? Z pokojowego obalenia komuny. Z KORu. Z Powstania w Getcie. Z hasla „za wolnosc nasza i wasza”. Z wiersza „Przez Oceanu ruchome plaszczyzny/ Piesn Ci, jak mewe, posylam, o Janie…”
No i jestem bardzo dumna z tego co robilismy na emigracji , po wyrzuceniu nas z Polski w 68-ym – bardzo dumna.
Do listy „dumy” powinnam byla dodac Tygodnik Powszechny za to czym przez dlugie lata byl. Ale poniewaz wlasnie przestal nim od niedawna byc, to zawahalam sie i nie dolaczylam. Jednk powinnam byla.
Duma z osiagniec sportowych… przeciez sport jest zjawiskiem tak uniwersalnym, ze to dookola niego jednocza sie ludzie. Albo dziela sie tego samego powodu. Mieszkam w miescie, ze na ulicy przewakaja sie tlumy Grekow, Italianow (jak tutejsi Polacy nazywala Wlochow), Portugali (idem), Brazylijczykow. Wszystko w miescie o kilka tysiecy km od kazdego z wycej wymienionych krajow. Kiedy odbywaja sie wielkie zawody sportowe, a szczegolnie mistrzostwa w pilce noznej (Europy, Swiata), to za kazdym raziem kiedy dana druzyna narodowa wygrywa – na ulicach zaczyna sie fiesta, klaksony, karnawal. Nic takiego nie dzieje sie w innych okolicznosciach, taka samo (a moze nawet bardziej) bedacych powodem do dumy.
Polacy nie sa wyjatkowi. Jedynym sondazem popularnosci, ktory fascynuje to plebiscyt na sportowca roku (w danym kraju, na swiecie), na pilkarza roku itp. Nawet aktorzy nie maja takiego wziecia, a wiec czemu sie dziwic ?
Pozdrawiam.
Duma gejowska
Dumny jestem z mojej mamy, prostej kobiety, która mówiła ciagle: ” Ucz się, synku, ucz, bo inaczej będziesz parobkiem”. A poza tym była krystalicznie uczciwa. Dumny też jestem z Tadeusza Mazowieckiego i jemu podobnych polityków. Ba, mógłbym wymieniać jeszcze dziesiątki innych polityków, ludzi kultury i zwyczajnych znajomych, z którymi dane mi się było zetknąć w swoim już dość długim życiu. Ale też wstydzę się za polskich nacjonalistów, nierobów, pijaków, głupich na własne życzenie i im podobnych, którzy przecież stanowią pokaźny odsetek społeczeństwa.
Jestem dumny z talentów dyplomatycznych Romana Dmowskiego i tego, co udało mu się osiągnąć na konferencji w Wersalu i wcześniej.
Moze warto zmniejszyc kaliber tej dumy. Wystarczy, ze nie bedziemy miec kompleksow, ze nie jestesmy gorsi od innych nacji. Tak jak Jacobsky zyje w wielokulturowym miescie. Powtorzylbym za idea kanadyjskiego multikulturalizmu, ze kazda nacja wnosi cos do dorobku ludzkosci; nie ma grupy, ktora jest lepsza lub odstaje od reszty. Niektorzy moi znajomi na emigracji osiagneli duzo w sferze profesjonalnej, chociaz startowali od przyslowiowego zera i to tylko sie liczy. Przeczy to modelowi Polaka-nieudacznika z natury.
A na punkcie sportu i osiagniec sportowych w wymiarze narodowym kazdy ma fiola. Jest to namiastka narodowego narkotyku. Wystarczylo sledzic kanadyjskie media podczas ostatniej olimpiady zimowej.
@ Spin Doctor:
Brawo. W tym życiorysie brakuje nadania Orderu Orła Białego przez prezydenta Kwaśniewskiego, co całkowicie tłumaczy traume i nienawiść do III RP.
@ Jacobsky:
Nie wiem kiedy wyjechałeś z kraju, ale tu sport przestał ludzi interesować dość dawno temu. Nikt nie wie i nikogo nie interesuja wyniki plebiscytu na sportowca roku. Kiedy widzisz u siebie imigrantów z Włoch i Brazylii fascynujących się wynikami swoich drużyn, dla których to jest ważne, to nie ma to żadnego przełożenia na sytuację w Polsce. Polacy twierdzący, że fascynują ich i napawają dumą wyniki sportowców, nie są w swej masie szczerzy. W istocie dają odpowiedź na odczep, bo coś musza powiedzieć. Dominującym obrazem sportowej relacji w Polsce są puste trybuny.
Tak, polskie powody do dumy są przygnębiające, świadczą o infantyliźmie, niskim poziomie intelektualnym i wiedzy o świecie, nieuzasadnionym-śmiesznym poczuciu wyższości nad innymi, ograniczeniu i takim prymitywnym poczuciu plemiennym. Zupełnie przypomina to to, co sobie wyobrażamy o mentalności ciemnego, zaściankowego i zabobonnego szlachetki z XVIIw ukształtowanego przez kontrreformację. Duma z „naszych” osiągnięć sportowych i histeria związana z niektórymi imprezami jest wręcz śmieszna. A przekaziory (czyli, górnie mówiąc, media) pompuja tą histerię w sposób wręcz nieprzyzwoity – szczytowym osiągnęciem był ten kibic piłkarski w Olsztynie, który w czasie transmisji meczu w TV wyskoczył przez okno – bogu dzięki, to było niskie II piętro. Jeśli tak, to większość Polaków powinna popierać PiS, Rydzyka itp, itd.. a nie w miarę oświeconą PO. To powód do pocieszenia: sądzę, że w różnych ankietach ludzie odpowiadają tak, jak (wydaje im się, że) podpowiada im poprawność polityczna, jak „należy” i „wypada”. A jak „należy” i „wypada” nauczyli się w szkole, podpowiadają im to na bieżąco media i populistyczni politycy. A tak naprawdę są o wiele bardziej oświeceni i rozsądni. Na przykład, pewna grupa żurnalistów-ideologów wymyśliła, dosłownie wyssała z palca taki rzekomo młodzieżowy twór pod nazwą „pokolenie JPII” i nakręciła histerię wokół tej sprawy. Było to jakiś czas modne i ludzie mówili w ankietach, jak wydawało im się, że członkowie pokolenia owego wypowiadać się powinni. Teraz nikt już tego nie pamięta i potwierdzają to badania socjologiczne.
A teraz uwaga pod adresem jednego z dyskutantów („kartka z podróży”), który relacjonuje, jak jego duma z polskości wzmogła się po pobycie w Hiszpanii m.in dlatego, że „… Hiszpanie pamiętają o najpiękniejszych kartach naszej historii…”. Ciekaw byłbym jakie to karty są „znane i lubiane” zarówno przez „Kartkę” jak i Hiszpanów. Wiele punktów stycznych nie mieliśmy… Czyżby była to brawurowa szarża w wąwozie Samosierry. Jest to jeden ze standartowych polskich powodów do dumy, ale czy budzi równy entuzjazm u Hiszpanów? A może jest to tak, jak z wieloma innymi powodami do dumy: poza Polakami mało kto o nich na świecie słyszał (no, może wąskimi specjalistami) o czym my dowiadujemy się ze zdumieniem i wręcz ze zgrozą i takie braki wiedzy gotowi jesteśmy interpretować jako ordynarny antypolonizm :-). Moja ,hm, duma z polskości wzrosłaby w Hiszpanii, gdyby TAM pochwalono książkę (choć napisaną po francusku) Jana Potockiego „Rękopis znaleziony w Saragossie” i/lub film Hasa pod tym tytułem.
Niechętnie używam słowa „duma” na swoje potrzeby, jest za mocne. Umocniło mnie w tym to, że dość kiepski samochodzik, jakiego używałem prze kilka lat nosił nazwę KIA PREID, czyli „Duma Kii”:-).
zgrywus.r pisze:
2010-03-24 o godz. 01:31
„Podobnie nie podlegającym dyskusji faktem jest jakość BMW, VW, Audi czy Mercedesa, którą mamy możliwość porównać z? właściwie, to co my produkujemy? Wciąż tylko wódkę i kiełbasę?”
Szanowny Panie,
dla poprawy orientacji proponuje odwiedzenie paru stron
w internecie:
http://www.galeon.pl
http://www.leopardautomobile.com
http://www.3xtrim.pl
http://www.at-3.com
http://www.marganski.com.pl
http://www.ekolot.pl
http://www.avia.com.pl
Jak widac w czasie, w ktorym jedni zajmuja sie jalowym biciem
piany, inni potrafia tworzyc ciekawe rzeczy.
I nie musza lamac sobie glowy nad tym, z czego maja byc dumni.
Oni moga byc dumni z siebie.
Swego czasu nauczyciel WOS zadał mojej klasie (choć dziś wiem, że nieco przekornie) pytanie „Czy jestem dumny, że jestem Polakiem”. Niżej podpisany wypalił młodzieńczo, że dumnym należałoby być wyłącznie z własnych (indywidualnych), wymiernych, rzetelnie ocenionych osiągnięć.
Do dziś się zastanawiam, czy odpowiedziałem słusznie. Z jednej strony – powodem do dumy może być przecież własny jednostkowy wkład w całokształt życia społecznego, choćby ten dobrobyt zaobserwowany przez Pana w krakowskich kafejkach. Z drugiej strony – przyjęcie systemu logicznego w którym można być dumnym z bycia „jednym z” otwiera niebezpiecznie szeroko furtkę dla innych „dum” – jestem dumny, bo jestem biały (a nie czarny czy żółty); jestem dumny, bo jestem torunianinem (a nie – uchowaj Boże – bydgoszczaninem) itp. itd.
Być może więc samo pytanie jest niewłaściwe – bo niepełne. Rewersem dumy powinien być przecież wstyd – przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza wszystko, co dotyczy danej społeczności: jeśli z jednej strony Sierpień ’80, Wojtyła i Skłodowska, to z drugiej Jedwabne, Eligiusz Niewiadomski i Maciej Giertych. Choć i takie ujęcie bywa niejednoznaczne – o czym świadczy zapomniany już trochę dowcip o Olisadebe (zostanie Polakiem, jak przeprosi za Jedwabne).
Każdy rodzaj dumy ma więc swoje pułapki – wybiórczość (duma bez wstydu), sztuczność (bicie się w piersi za nieswoje winy / roszczenie tytułu do współautorstwa nieswoich sukcesów) i brak ducha obywatelskiego (interesują mnie własne sukcesy, społeczeństwo jest gdzieś obok). Błędne koło?
Spin doktor” – piszesz „grupa uzurpatorów, która na pozorowanej walce z ?reżimem?dorwała się z pomocą obcych mocarstw do władzy”. Czy możesz mi wyjaśnić, na czym polegała pomoc tych mocarstw? Bo jak ja wiem, że po uzgodnieniach Okrągłego Stołu i Magdalence nastąpiły wybory i sojusz Solidarności, ZSLu i SD przejął władzę. Nie widzę tu pomocy obcych mocarstw, ale może powinienem pójść do okulisty.
Zyksie!
Dlaczego w Hiszpanii? Jest to najpopularniejszy film polski na całym świecie wśród – nazwijmy to – opiniotwórczych kręgów sztuki, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Ja nie mogę zrozumieć tego polskiego kompleksu niższości, mały relatywnie kraj ok. 40-milionowy według któregoś z tygodników amerykańskich ma dwóch przedstawicieli w pierwszej dziesiątce na światowej liście osób mających największy wpływ na XX wiek. Pokażcie mi inne państwo z wyjątkiem mocarstw.
Kartko!
Ja widzę również różnicę w Austrii, będąca krajem niechętnym obcym (austriacka gościnność i sympatia są pozorowane), ksenofobicznym, typowo wiejskim (nie mówię o Wiedniu). I tu widać różnicę w podejściu do polskich turystów.
Zysk
Nie bardzo rozumiem Twoją uwagę. Nie czułem się w Hiszpanii emisariuszem polskich kompleksów – raczej interesowała mnie Hiszpania aniżeli polskie traumy historyczne. Nie po to wyjeżdżałem, by je w sobie pielęgnować. Hiszpańscy katolicy z sympatią wyrażali się o JPII i sprawiało mi to przyjemność choć nie jestem katolikiem, drażni mnie kk a za krajowym kultem JPII delikatnie mówiąc nie przepadam. Ważne, że hiszpańscy katolicy za sprawą JPII mają pozytywny obraz Polski.
Wielokrotnie w dyskusjach barowych Baskowie czy Katalończycy identyfikowali się z naszymi zrywami niepodległościowymi – choćby legendą Solidarności. Oczywiście, że mówili o jakimś micie ale czy ja mam dobre dla obrazu Polski mity demitologizować? Co złego jest w analogii, którą snuli socjalistycznie nastawieni Hiszpanie porównując atak niemiec faszystowskich na Polskę z atakiem niemieckiego lotnictwa na Republikę? Akurat w trakcie polskich obchodów wrześniowych – świetnie relacjonowanych przez tamtejszą prasę – miałem okazję z tymi ludźmi pić wino i rozmawiać. Jasne, że jest to analogia dyskusyjna ale powtarzam – co w niej złego skoro jakoś łączy.
Czy jest coś niewłaściwego, że Polskę kojarzą z Romanem Polańskim, który na festiwalu w San Sebastian w wakacje ubiegłego roku zdobył główną nagrodę za fim poświęcony rozliczeniu z dyktaturą południowamerykańską? Hiszpańskie gazety w nagłówkach wybiły informację, że to reżyser polski a to oznacza, że Polak ma podobną do nich wrazliwość.
Wiesz, Hiszpanie nie nie należa do ludzi mściwych, malostkowych i zapamiętałych więc nie widzą sensu by pielęgnować urazy za pijaną szarżę polskich ułanów pod Samosierrą więc nikt mi tego nie wypomniał. Oni po prostu wybierają z historii to co jest pozytywne – to co ułatwia kontakty, czyni życie przyjemniejszym. Za to ich zresztą lubię.
Pozdrawiam
A ja jestem dumny z mej Babci Wiktorii Dzierzkowej – gospodyni wiejskiej z Szymanowic za to ze zalozyla pierwsza w Polsce szkole dla dziewczat z gospodarstw wiejskich w Dabrowie Zdunskiej. Szkole ta wymogla na owczesnym prezydencie bedac gospodynia dozynek , wbrew woli wladz. Ta szkola wychowywala dziewczeta do pracy.PRACY A NIE PUSZENIA SIE I CHWALBY. Dlatego jestem z Niej dumny , zreszta nie tylko ja.
Janek,
dziekuje za sprostowanie.
Pozdrawiam
A ja jestem dumna z Szymborskiej i z Miłosza. Poza tym jestem dumna ze wszystkich Polaków, którzy uczą się języków obcych, studiują i poznają świat – bez kompleksów.
Za to serdecznie mam dość naszej wiecznej martyrologii i masochistycznego rozpamiętywania krzywd. Nie piszę tu o pamięci, która jest niezbędna, ale właśnie o rozpamiętywaniu. Ciekawe, że jedyne wygrane powstanie – wielkopolskie – nie jest świętowane, za to wszystkie przegrane z wielką pompą.
@ zyks
Please, don’t maim English language. „Duma” w jezyku angielskim to „pride”.
Czasu giertychowszczyzny w MEN natknąłem się w księgarni na przygotowany przez jakieś gorliwe wydawnictwo „Podręcznik wychowania obywatelskiego dla najmłodszych”. Publikacja była nie dość, że łopatologiczna, to jeszcze groteskowo brzydka. Ale tym co mnie ubodło najbardziej był niewinny labirynt z zadaniem znalezienia wyjścia – lecz oparty na tematyce Powstania ’44: „Przejdź przez kanały i znajdź drogę do swego dowódcy”. Było kilka wyjść-pułapek – przy jednym z nich nieodzownie gruby Niemiec na motocyklu.
Z końca IV RP cieszyłem się również w nadziei, że tego rodzaju publikacji żaden gorliwiec już nie spłodzi, że nikt już nie będzie wmawiał dzieciom, że zamiast bawić się i uczyć dla lepszej przyszłości mają schodzić w głąb szamba, jakie im zgotowali dorośli, w imię obowiązku patriotycznego i dumy narodowej.
Moja nadzieja chyba była przedwczesna – dziś w dziale dziecięcym księgarni natknąłem się na grę planszową „Mały powstaniec”, ozdobioną na pudełku ruinami, ścianą ognia, i dwojgiem dzieci przemykających przez ten księżycowy landszaft. Nie znam treści gry, ale mam jak najgorsze przeczucia – i ponownie wielką niechęć do dum narodowych.
Levar z 17.37
Popatrz na ten materiał bez oceny moralnej
http://policyjni.gazeta.pl/Policyjni/1,91152,7698046,Najlepiej_ukryte_przestepcze_biznesy___.html
Przecież z perspektywy organizacyjnej czy technologicznej podziw ogarnia gdy się patrzy i czyta o takich przedsięwzięciach. Np to 1000 metrowe ogrodnictwo podziemne na filmie . Jaki ludzie mają niesamowity potencjał. To wszystko zbudowano i zorganizowano bez pomocy państwa – a wręcz przeciwnie.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Duma to obciach.
Duma to leczenie kompleksów.
Spierdziałem się najsmrodliwiej to mam powód do dumy bo nikt tak nie potrafi.
Duma to poczucie wyższości.
Duma i honor zawsze idą w parze.
Duma i honor są powodem mordobicia wśród kibiców na stadionie dziś.
Wczoraj były powodem wojen i śmierci milionów ludzi.
Duma niczego dobrego ze sobą nie niesie.
Precz z dumą!!!!
Parker
Dla mnie określenie „duma”, „być dumnym z czegoś, kogoś” ma nieco inne znaczenie – nie wiąże się z dumnym nadęciem. Wygląda więc określenie „duma” jest zbyt wieloznaczne. Może lepiej użyć słowa „satysfakcja”. Wtedy felieton Gospodarza miałby tytuł „satysfakcja Polaków”. Z kogo, z czego Polacy czerpią satysfakcję? Kiedy ją odczuwają? Kto, co nas napawa satysfakcją? No ale satysfakcja to innego typu uczucie niż duma.
Pozdrawiam
Parker, bardzo dobrze rozumiem twoje przewrazliwienie na haslo „duma”, bp karmiono nas zbyt czesto duma z osiagniec innych ludzi.
Ale duma moze, lecz nie musi byc leczeniem wlasnych plemiennych kompleksow czy poczuciem wyzszosci wobec innych. Dume odczuwamy czesto takze wtedy, kiedy ropoznajemy drogowskazy, dostrzegamy czy odnajdujemy latarnie na ciemnym oceanie, kiedy mamy punkty odniesienia, pozwalajace nam rozpoznawac to co jest dobre i szlachetne.
Tak, z duma trzeba ostroznie, zgadzam sie, bo o to Tobie chodzilo. Mysle, ze jest dobra duma i jest niemadra, bezrefleksyjna duma.
Może te synonimy ułatwią refleksję nad powodami do dumy Polaków:
„chwała, chluba, dobre imię, rozgłos, splendor, uznanie, poważanie, zaszczyt, honor”
Można też pomyśleć, czego wstydzimy się najmniej 😉
Kartka z podróży pisze:
2010-03-24 o godz. 23:12
Ma Pan racje,
„duma” to okreslenie niezbyt fortunne.
Jedni rozumieja przez to poczucie godnosci, inni satysfakcje,
jeszcze inni arogancje i pogarde dla slabszych.
A wiec ostroznie z „duma”
@Lewar, nie wiem czy do osiągnięć, które zaproponowałeś w linkach można dorzucić następne, też dotyczące nowych technologii, oceń sam.
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/www/index.php?mod=news&strona=1&kat=&id=&typ=&id=8169
Ja jestem dumny z A. Szostkiewicza, J. Illga i reszty towarzystwa.
Szanowna Kartko,
Nie dręczą mnie kompleksy, drażni mnie natomiast polskie rozdęte ego samozadowolenie i bezpodstawna duma. Uważam, że nie jesteśmy lepsi ani gorsi niż inni i nie ma przyczyn do posypywania głowy popiołem ani nady(u)mania się.
Interesuje mnie Hiszpania i dlatego byłem ciekaw, o jakich to powodach do dumy, jakie komplementy, można usłyszeć jako Polak w Hiszpanii.
Okazuje się, że są to rzeczy zdawkowe, takie towarzyskie uprzejmości, jakie można usłyszeć w kraju, który żyje z turystyki. Uzywanie wielkiego słowa „duma” przy tej okazji to jednak przesada.
Mało tego, widzę, że kupowałeś (i pewnie odwzajemniałeś) z równą przyjemnością komplementy płynące z róznych, sprzecznych (wrogich sobie nawet) źródeł/środowisk (to trochę nieuczciwe):
– od katolików, zakładających, że jako Polak jesteś twardym katolikiem, komplementy za kult JPII a może i za „pokolenie JPII” – zjawisko wyssane z palca przez ideologicznych publicystów
– od republikanów, socjalistów (raczej ateistów) w związku z analogiami pomiędzy wojną domową w Hiszpanii (Legion Condor) a wojna 1939 r. w Polsce, bo to przecie także Niemcy. Ciekawe, czy przy tej okazji tym sympatykom Polski z zupełnie innej beczki uczciwie wspomniałeś, jak potraktowano u nas weteranów tej wojny w Hiszpanii (Twoje szczęście, ze pewnie o tym nie wiedzieli ;-).
– od wszystkich – jako nieszczęsna ofiara niemieckiej agresji (mówisz, że akurat pisano tam o II W.Ś. Ale nie widzę tu najmniejszego powodu do satysfakcji ani dumy, zupełnie… Mam nadzieję, że tym lewicowym-socjalistycznym sympatykom Polski opowiedziałeś o agresji socjalistycznego Kraju Rad na Polskę, do spółki z Hitlerem, o tzw. IV podziale Polski :-). Ta wiedza nie zawsze jest tam znana i lubiana, szczególnie w kołach „lewicowych”.
– filmy Polańskiego? Są świetne. Ale to obywatel świata, to nie są polskie filmy, nic przy nich nie pomagaliśmy jako Polacy i niewiele zrobiliśmy, aby ratować go z holocaustu; chłopak był bystry i miał trochę szczęścia. Wiec podczepianie naszej polskiej Biało-Czerwonej i trzepoczączej skrzydłami Orła Białego ze złocistą koroną i pazurami dumy pod te filmy jest, jakby troszke, hmm, nadużyciem. Ale Polański ma korzenie, czyli sporo wspólnego, z Polską, to oczywiste.
– polskie zrywy niepodległościowe? W XVII i XVIII wieku? Wszystkie były zakończone klęską, w dużym stopniu dlatego, że wszystkie były wywołane w jak najgłupszym momencie. Z czego tu być dumnym? Dobrze, że nie dokładasz do tego jeszcze Powstania Warszawskiego :-(.
A więc nie było w tym zestawie szczególnych przyczyn do dumy. Mnie najbardziej przeszkadzało słowo „duma”, bo tyle się widzi tej dumy z bzdurnych przyczyn (która to duma jest reakcją wynikającą z rozpaczliwego prowincjonalnego zakompleksienia). Nasz spór wynika jednak chyba w dużym stopniu z przyczyn semantycznych – zauważyłem Twój niedawny wpis, w którym poddajesz jakby pod dyskusję uzycie tego słowa w różnych kontekstach. Chyba trafnie pisze o tym „levar”. Ja upieram się przy powodach do dumy podanych w poprzednim wpisie – i innych podobnych. Dodałbym do tego przebieg i wyniki polskiej transformacji.
Ja jestem dumny z sondy Polityki online, pt. „Gdybyś był członkiem PO, na którego z kandydatów oddałbyś głos, Sikorskiego, czy Komorowskiego? Idealnie równe 40/60 i zaledwie od czasu do czasu, acz b. rzadko minimalne, jednopunktowe wahnięcie (na rzecz tego, co to wiadomo) i znowu 40/60 jak w mordę dał i jak w niezależnej wyroczni TVN. Mimo, że na samym początku sondy przewaga p. Komorowskiego była ponad 70-cio procentowa. Cud! A cud upoważnia do dumy (nawet jeśli wynikać może np. z działania zewnętrznego automatu, zmieniającego sobie IP i utrzymującego wynik na zadanym poziomie).
Szanowny Zyksie
Jak zauważyłeś Parker mnie przekonał, że słowo „duma” ma wiele znaczeń. Nie mam zwyczaju „nadymać się dumnie” więc to słowo znaczy dla mnie odrobinę więcej niż satysfakcja. Nie byłem w Hiszpanii jako klasyczny turysta – raczej włóczyłem się – więc nie miałem doczynienia z lokajskimi zachowaniami właściwymi dla sektora obsługującego turystów. Nie płaciłem za to by mi schlebiano jako Polakowi, więc uznaję te reakcje za szczere. A że były zdawkowe czy odnosiły się do pewnych mitów czy uproszczeń – nie wydaje mi się to dziwne. Trudno wymagać od prostych ludzi w pueblach znajomości naszej zawikłanej historii. Ważne, że na podstawie tych strzępów informacji czy uproszczeń tworzą pozytywny obraz Polski. Ważne, że mają w głowach te strzępy informacji – to budujące bo Polacy mniej o Hiszpanii wiedzą niż Hiszpanie o Polsce.
Ja się w większości zgadzam z Twoimi zastrzeżeniami tylko powiedz mi dlaczego ja miałbym im to wyjasniać. Jesli facet w którego hostelu nocowałem pokazuje mi z dumą album „Polska Galicja – Hiszpańska Galicja w sztuce muzeów w Krakowie i Santiago” i szuka powinowactwa ideowego dla separatyzmu galicyjskiego to mam mu tłumaczyć, że to nie jest takie proste? Po co? Ważne, że ma dobry obraz Polski, że coś pozytywne czuje gdy o Polsce myśli.
Napisałem Ci w poprzednim komentarzu, że nie widzę powodu by przenosić nasze spory poza granice. To, że tego typu chamówę robią polscy politycy nie znaczy, że ja mam to robić i np dobierać sobie rozmówców pod kątem politycznym. Albo zrażać ludzi do siebie (poniekąd do Polski)bo mi ich poglądy nie odpowiadają. Byłem w obcym kraju, chciałem się coś o nim dowiedzieć, więc rozmawiałem z każdym kto był ciekaw Polski i kto mi coś ciekawego chciał powiedzieć o Hiszpanii. Wydaje mi się to proste i nie wiem czemu budzi Twoje zastrzeżenia. A że usłyszałem dobre, szczere opinie więc poczułem dumę czy jak wolisz satysfakcję.
Pozdrawiam
Chciałem dotrzeć do źródła tej informacji ilu Polaków wie o Katyniu. I coś mi tu nie pasuje — CBOS w badaniach z 2008 roku (także, podobnie jak w badaniu dla Newsweeka, nie porównywano świadomości zbrodni katyńskiej z innymi wydarzeniami historycznymi) podaje, że za świadomych Katynia uważa się 93% Polaków, a tylko do 80% obniża zakres tej świadomości pytanie o to, kto mordował.
Sondaż jest dotępny tu:
http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2008/K_070_08.PDF
PAK,
A to ciekawe.
Jeśli to spindoktorzy podrzucili dziennikarzom żebyśmy za polityką historyczną zatęsknili to byłoby śmiesznie.
Może by tak jakieś śledztwo dziennikarskie?
Parkerze,
nie traktowałbym tego w kategoriach teorii spiskowych 😉 Wydaje mi się, że dane CBOSu są lepsze — lepiej odpowiadają moim ‚odczuciom’ na temat świadomości Katynia, dokument zawiera więcej szczegółów, a same wyniki nie zostały podlane sosem medialnej sensacji. Ale może to być sąd mylny, bo ani nie jestem ekspertem od badań, ani nie znam najważniejszych informacji na temat metody ich przeprowadzenia.
Mogę zgadywać, że Newsweek zamówił tanie badanie, a nietety, tego typu informacji nikt nie weryfikuje — po opublikowaniu żyją one swoim życiem. Być może metoda badania dała tę różnicę 10 punktów procentowych (tak się składa, że akurat odsetek osób przypisujących zbrodnie katyńską Niemcom jest ten sam w obu badaniach).
PAK,
Ja tam w teorie spiskowe nie wierzę.
Ja wierzę w przypadek jako w znacznym stopniu bardziej prawdopodobną teorię sprawczą.
Zawsze jak nie wiem, najpierw zakładam przypadek.
Ale wierzę też w spiski.
Się zdarzają.
A teraz się bawię i prowokuję innych spiskowców.
Levar pisze:
2010-03-24 o godz. 17:37
Doradzam popracowanie nad umiejętnością czytania ze zrozumieniem. Wszak napisałem, że będą jakieś przykłady. Nie o takie jednak chodziło. Mało kto słyszał o tych markach, nawet w Polsce. Za granicą pewnie Boniek będzie bardziej rozpoznawalną marką, niż te wymienione.