Antypolonizm, czyli co?
Nienawiść do Polaków zasługuje na takie samo potępienie jak nienawiść do Żydów czy jakiegokolwiek innego narodu. Jak można oczekiwać szacunku wobec Polski, a nie okazywać szacunku ojczyznom innych ludzi?
Wróciło do naszych dyskusji słowo „antypolonizm”. Ale kto pamięta, jaka jest jego geneza, oprócz historyków? Pojawiło się pod koniec XIX wieku, gdy kanclerz Bismarck chciał osłabić, a nawet wytępić żywioł polski w jego Rzeszy.
Dziś pojęcie „antypolonizmu” zostało rozciągnięte tak bardzo, że w praktyce może oznaczać cokolwiek. Tymczasem by podjąć z nim skuteczną walkę, trzeba zawęzić, a nie rozszerzyć jego znaczenie.
Bo na interwencję dyplomatyczną – bardziej niż takie czy inne błędne określenie – zasługuje po prostu antypolska polityka. Polityka wymierzona w nasze prawa narodowe i egzystencjalne interesy. Polityka „polakożercza”, dążąca do politycznego, gospodarczego, militarnego osłabienia Polski.
Otóż nikt dziś na Zachodzie takiej polityki przeciwko Polsce nie prowadzi. I powinniśmy naszą polityką zagraniczną umacniać ten szczęśliwy dla nas stan rzeczy.
Jak długo szczęście będzie trwało? Tak długo, jak sami nie będziemy dawać okazji do jego osłabiania. W obecnej konstelacji geopolitycznej tylko opcja prozachodnia jest dla Polski gwarancją bezpieczeństwa i rozwoju. Inne scenariusze to mrzonki.
Poza sferą realnej polityki – niewyrzekającej się przy tym wartości takich jak wolność i solidarność – „antypolonizm” traci treść. Tak jak krytyka USA czy Rosji za taką czy inną politykę nie jest od razu „antyamerykańska” czy „antyrosyjska”, podobnie krytyka takich czy innych naszych cech narodowych i wynikających z nich szkód i strat nie jest „antypolska”.
Odwrotnie, taka krytyka jest dowodem siły i mądrości narodu. Taki „antypolonizm” jest motorem rozwoju narodowego. Klasycy polskiej literatury i myśli politycznej nieraz chłostali naród, wytykali polskie wady i grzechy, aby go zreformować.
Norwid, Brzozowski, Bocheński („Dzieje głupoty w Polsce”) byli „antypolscy” nie z nienawiści, tylko z miłości do Polski, do polskiej historii i kultury, do polskości. A „bluźnierca” Gombrowicz pisał, że chce bronić Polaków przed Polską, jednostek przed narodem i „patriotycznym terrorem”. I dodawał, że najgłębsze znaczenie „patriotyzmu” to jest „zdolność stwarzania Ojczyzny”.
Komentarze
Patriotyczny terror… bardzo mi odpowiada ten termin. Pasuje jak ulał do lumpen-prawicy pisowskiej.
„Dziś pojęcie ,,antypolonizmu’’ zostało rozciągnięte tak bardzo, że w praktyce może oznaczać cokolwiek.”
Tak samo jak z antysemityzmem, czyż nie?
@sztubak
Nie.
Szanowny Panie,
„Klasycy polskiej literatury i myśli politycznej nieraz chłostali naród, wytykali polskie wady i grzechy, aby go zreformować.”
Jest taki klasyk, do ktorego czesto wracam, moze nieco zapomniany a mianowicie
Jukiusz Mieroszewski, zreszta bliski przyjaciel innego klasyka ze srodowsika Maissons-Laffitte, czyli Jerzego Gierdroycia. Juliusz Mieroszewski autor m.in. „Modele i praktyki”
i „Polityczne newrozy”. Mawial autor, ze o rzeczach nie kontrowersyjnych nie jest warto pisac. Poodbnie jak w technice, wiele wynalazkow bylo kontrowersyjnych tak i w
pisarstwie kontrowersje sa proba znalezienia nowych rozwiazan do starych problemow.
Juliusz Mieroszewski zmarl 21 czerwca 1976. Pracowal jako publicysta „Kultury” przez 26 lat i podpisywal sie jako „Londynczyk”. Przez ponad cweircwiecze Mieroszewski ze swoim najblizszym przyjacielem Giedroyciem walczyli na rzecz pozrozumienia miedzy
polskimi i rosyjskimi przedstawicielami niezaleznej mysli demokratcznej.
Pisal Mieroszewski o Kosmopolakach, Zydach i Wschodniakach. „Patriota o o glebokim
liberalnym i humanistycznym pogladzie – potrafi byc pelnowartosciowym obywatelem amerykanskim czy brytyjskim i rownoczesnie aktywnym Kosmopolakiem. Kazdy dogmatyk (nacjonalizm jest zdogmatyzowanym poczuciem narodowym) funkcjonuje na zasadzie: biale-czarne. Na przyklad: Katolik-Heretyk, Komunista-Rewizjonista, „Niezlomny”, kolaborant itp.
Warto czytac teskty Juliusza Mieroszewskiego, jak Gombrowicza, czy tez zapomnianego Andrzeja Bobkowskiego a takze wymienionych przez Szanownego Pana
autorow.
Mówienie o antypoloniźmie jest objawem polskiej megalomanii. Jeżeli wykluczymy kraje na wschód od Polski, to dla pozostałych państw Polska nie jest obiektem jakiegoś szczególnego zainteresowania. Przez wiele lat mieszkałem w różnych krajach i zauważyłem następującą zasadę: brak informacji o Polsce w prasie zagranicznej jest dobrą wiadomością. Kiedy zdarzy się coś sensacyjnego, albo jakiś polski polityk powie coś kontrowersyjnego, albo dojdzie do protestów społecznych – prasa zagraniczna zaczyna o nas pisać i jest to bardzo zła wiadomość. Wprawdzie dziennikarze starają się być obiektywnymi obserwatorami wydarzeń w Polsce, to cztelnicy mogą wysnuć różne wnioski.
Tezę, że „Największy antypolonizm jest w Polsce” sformułował red. Daniel Passent na swoim blogu. I taka jest prawda, działania antypolskie mają zazwyczaj korzenie w kraju. Należy więc pilnować osoby publiczne w kraju, żeby nas nie kompromitowały.
Gombrowicz mowil tez o stwarzaniu w skali mikro:
„Czlowiek jest stwarzany takze przez pojedynczego czlowieka, przez inna osobe. W przypadkowym zetknieciu. W kazdej chwili.” Jakze bliskie to mysli Martina Bubera
(Dziennik 1957-1961,Kultura, Paryz 1982, s.10)
Ja może w kwestii ogólnej – tzn. odnosząc się również do poprzednich wpisów dotyczących problemu relacji polsko-żydowskich. Niechęć środowisk pisowskich do jakiegokolwiek uczciwego rozliczenia naszej historii i taplania się w nieznośnej koturnowości oczywiście występuje i fatalnie rzutuje nie tylko na nasze relacje międzynarodowego, ale też na twórczość artystyczną (ataki na „Idę”, „Pokłosie” – przykłady można mnożyć). Ale podobny problem występuje też po drugiej stronie, w kwestiach dotykających problematyki żydowskiej. Nie przypadkiem każda próba jakiegoś rozliczenia np. niewątpliwej nadreprezentacji żydowskiej we władzach aparatu bezpieczeństwa z lat 50. ściąga gromy o antysemityzm (trzymając się przykładu filmowego nawet na poziomie komediowym Kutz w ‚Pułkowniku Kwiatkowskim” bał się dotykać tematu i musiał pokazać wyłącznie złego Moczara). W tym środowisku też nie ma otwartości do poruszania trudnych tematów. Z jednej strony jest nieskazitelny Polak -katolik, bojownik o wolność naszą i waszą, z drugiej Żyd- który zawsze musi być umęczoną ofiarą. Tak więc problem wg mnie dotyczy obydwu stron. Jeśli ma nie być tematów tabu, to niech ich rzeczywiście nie będzie w każdej kwestii historycznej.
Po co wywoluje sie wielka histerie wokol antypolonizmu? Po to tylko, zeby ukryc bledy i wykroczenia rzadu i stworzyc atmosfere oblezonej twierdzy sklaniajaca ludzi do wspierania wodza. Az dziw, ze na tak dobrze znane, prymitywne chwyty mozna jeszcze w Polsce ludzi nabierac.
@ sztubak
Moim zdaniem red.Szostkiewicz ma racje. W szerokim swiecie pojecie antysemityzmu moze bywa rozciagane, ale u nas dzisiaj antysemityzm to bardzo konkretne postawy. Inna rzecz, ze sa nadgorliwcy przypisujacy nam wszystkim jakis wrodzony antysemityzm. To jest paskudne.
@0zzy
Święta racja! Jak celnie pan przypomniał Mieroszewskiego i Bobkowskiego! Dziękuję!
Antypolonizm? A kogóż to mówiąc szczerze Polska i jej historia w świecie w ogóle obchodzi? Słyszał ktoś o antyrumuniźmie czy antybułgaryźmie. Jest coś jednak co nas od Bułgarii, Rumunii czy Białorusi odróżnia. Sami w jakimś amoku z detaerminacją przyprawiamy sobie gębę antysemity i ksenofoba. Nie robią tego na pewno jacyś mityczni antypoloniści
@sztubak
Z ust mi to wyjąłeś. Zdecydowanie tak. Wystarczy prześledzić ewolucję znaczenia pojęcia/etykietki/epitetu „anty-semityzm” od skromnych początków do obecnego wszechogarniającego zabójczego zarzutu wobec wszystkich ośmielających się głosić coś, co nie zgadza się z obowiązującym w sferze publicznej dogmatem poprawności politycznej – http://www.helsinki.fi/varieng/series/volumes/06/meijs_blackwell/#Fisk
@szostkiewicz
Sam Pan sobie przeczy!
cyt. Tak jak krytyka USA czy Rosji za taką czy inną politykę nie jest od razu „antyamerykańska” czy „antyrosyjska”, podobnie krytyka takich czy innych naszych cech narodowych i wynikających z nich szkód i strat nie jest „antypolska”.
Bo przecież KAŻDA krytyka polityki Izraela, ideologii Syjonizmu i poczynań oraz poglądów jej wyznawców jest automatycznie i odruchowo kwalifikowana jako anty-semityzm i zwalczana przy użyciu tego najcięższego w arsenale politycznej poprawności zarzutu! Mimo że „żodowskość” to pochodzenie i/lub wyznanie, a Syjonizm to ideologia polityczna.
Nie wiem kto to powiedzial, ale jest to zapewne osobowosc o nieprzecietnej inteligencji , ze ci, ktorzy nie chca dac sie zwariowac nie powinni grzebac w pamieci. A ja, niepomny tej jakze madrej rady, jak ostatni imbecyl wygrzebalem z szuflady tekst anonimowego „polakozercy” pisany wkrotce po smierci JPII. Pozwole sobie przytoczyc kilka fragmentow:
„Na Janach Pawlach (ulicach) pogasly juz swieczki i mozna znow sie zamknac w swoim swiecie. Poziom chamstwa i agresji juz ponownie moze wrocic do swojego znakomicie wysokiego poziomu – naszego narodowego osiagniecia.Duchowosc, to te liczne swieczk i na tym sie konczy.Takie gesty, bo to ladnie wyglada, bo wypada, bo tak jest odswietnie, a odswietnosc kazdy przeciez lubi. Tego sie obawiam, ze na tym sie skonczy. A zycie w tym kraju bedzie dalej trudne, bo trudno jest nam zyc ze soba, bo jeden dla drugiego w tym kraju jest OBCY, jest wrogiem, jest intruzem na drodze do osobistego szczescia, ktora przebiega przez wszystkie supermarkety i konczy sie na grillu w przydomowym ogrodku. Duchowym zyciem moglby pokierowac kosciol , ale jest on dzis calkowicie nieudolny. Zastygl w sukcesie lat 80-tych, gdy jako tako jednoczyl ludzi i umial do nich przemawiac. Dzis, do spoleczenstwa kosciol nie przemawia w ogole. Owszem, buduje sie nowe koscioly, owszem sa komplety na mszach. Zawsze byly i zawsze beda i nigdy nic z tego nie wynikalo. Ziewajac po sobotniej wodce odsluchamy kazanie i spadamy na niedzielny obiad zakrapiany gorzala. A to, ze po odejsciu JPII koscioly beda jeszcze pelniejsze wcale nie znaczy, ze zycie w tym „uduchowionym” kraju bedzie odrobine latwiejsze. Ze bedzie choc troche bezpieczniejsze. Ze prawo bedzie prawem, a slowa przyzwoitosc, wspolpraca, tolerancja przestana byc tylko sloganami . Ta nasza niemoc poprawy to nie tylko wina slabosci kosciola. Sami nie umiemy spojrzec na siebie krytycznie. Brudne sa tylko ulice Londynu czy Wloch, chamscy sa Niemcy, pija tylko Szwedzi, a leniwi sa tylko Arabowie. Tylko, ze to wlasnie w naszym kraju problemem jest nawet przejscie przez ulice na pasach , bo przeciez zatrzymaniem sie przed pieszym jest ujma na honorze.
Najwiekszym naszym narodowym problemem, na ktory nikt w tym kraju nie umie znalezc remedium, sa obficie tu wystepujace przebogate zloza bogactwa naturalnego – wielkie zasoby naturalne nieprzebranych mas koltunstwa, butnego prostactwa. Chamstwa, prostactwa, pospolstwa, ktore niczym nie skrepowane czuje, ze wszystko mozna i jest tak dobrze. Chamstwo w tym kraju nie jest szykanowane. Chamstwa sie nie pietnuje. Chamstwu staraja sie przypodobac wszyscy, od politykow do ludzi mediow. Festiwal glupoty nakrecany prawami rynku. Coraz glupsze gazety, coraz glupsza telewizja, coraz glupsi politycy. Zeby sie tylko k..wa sprzedalo. Chamstwo czuje sie docenione, chamstwo mysli, ze takie sa standardy, bo przeciez wszystko sie robi pod nich. Tylko, ze potem na ulice strach wyjsc, bo przeciez tam chamstwo wlazi wszedzie jak karaluchy, przeciska sie do naszej przestrzeni kazda szczelina jak mgla.
Co gorsza, najwieksze zasoby naturalne Polski wydaja sie nie podlegac prawom zwiazanych z ich ekspolatacja. Ludzkosc wypompuje kiedys cala rope naftowa, wygrzebiemy z ziemi caly wiegiel i wypalimy gaz, a nasze zasoby koltunstwa nie beda sie kurczyc. Kopalnie moglaby otworzyc kazda gmina, kazdy powiat. Gdyby koltunstwo i prostactwo mialo jakakolwiek wartosc finansowa na swiatowych rynkach arabscy szejkowie dorabialiby u nas jako domowe gosposie. Czysciliby nam buty i wyprowadzali psy, zeby sie mogly w..srac na naszych rozdeptanych niby-trawnikach.
(Retrospektywnie dwa i pol roku z zawieszeniem dla anonimowego autora zgodnie z IPN-owska ustawa?) Czemu nie. W koncu jak tak mozna brzydko o Chrystusie narodow!
Cos pod „sursum corda”
I was radicalised by the butterflies
and later by a tree.
And then a word from a passing bird
put radical thoughts in me.
And I am on the watch-list now
with the fish and the pixies too.
Who call to me with a note of glee
„Just do what you can do”.
Wg. PiS antypolonizm to każda krytyka poczynań Partii i rządu . Oczywiście dotyczy to tylko krytyki PiS, po innych podmiotach można sobie używać.
PiS powinno przyjąć ustawę o polocentryzmie, wg . której słońce kręci się wokół Polski i polskiego Słoneczka Narodu.
Zauważcie. że wszystkie fundacje, organizacje, tworzone przez PiS mają w nazwie : Narodowy.
Dziś pojęcie „antysemityzmu” zostało rozciągnięte tak bardzo, że w praktyce oznacza niemożność powiedzenia jakiegokolwiek złego słowa o Żydzie. Polska wreszcie przebiła tę ochronną bańkę.
@herstoryk
A na temat nic nie ma pan do powiedzenia? Tylko rozmywanie polskiego antysemityzmu pana interesuje? I trwanie w błędzie? Nie czyta pan tu nic poza ,,sztubakami”, podtrzymuje mylne sądy. Każda krytyka jest odbierana jako ,,antyizraelska” lub ,,antypolska” przez nacjonalistów w obu krajach. Na szczęście życie polityczne i ideowe nie kończy się na nacjonalizmie.
Antypolonizm niewątpliwie istnieje, w sensie funkcjonalnym.
To znaczy, jak już tu stwierdzono, objawia się działaniem sprzecznym wobec interesów obywateli państwa polskiego i w szczególności – Polaków.
Objawem zwiastunowym antypolonizmu jest głośny wrzask o patriotyźmie, z ‚patriotyczną’ ręką krzykacza w kieszeni ograbianego z mienia i godności Polaka.
Trudno we współczesnej historii o bardziej jaskrawy i podły ciąg technologiczny antypolonizmu, jak działalność i postaci sprawców rządu PiS.
Po skutkach ich poznacie.
Reszta dywagacji o sensie ‚antypolonizmu’ jest para-akademicką obłudą konformizmu.
Antypolonizm, czyli co? Czyli np. kłamliwe przypisywanie haniebnych czynów, z którymi Polska, Polacy nie mieli nic wspólnego jak np. relacja R. Bergmana, który opowiadał premierowi Morawieckiemu, ze jego matka, która dostała przed wojną nagrodę od polskiego ministra MEN, a potem jaj rodzina miała być wydana przez Polaków gestapo, i mama dostała takiej niechęci do Polaków, ze przyrzekła nigdy nie wypowiedzieć słowa po polsku. Dopytywany w jakiej miejscowości w Polsce miała ta historia miejsce i ile mam miła wtedy lat już nie umiał odpowiedzieć. Bo to historia wymyślona w wiadomym celu.
Antypolonizm, czyli niezgoda na dzialania politycznych idiotow z Polski.
Gdybyśmy usunęli z naszego myślenia termin naród, byłoby nam łatwiej. O ile Islandczycy używając tego terminu są bliscy prawdy ( są po prostu ze sobą wszyscy spokrewnieni), to w ustach Amerykanina „my naród” brzmi komicznie. Ten termin stał się kulturową pułapką, z której nie wiadomo jak wybrnąć.
Kto tak naprawdę dobiera się do „narodów”? Pierwsi zawsze są twórcy kultury – mam tu na myśli artystów i myślicieli. Wszystko gra, gdy dochodzi do krytyki wewnętrznej, czyli Amerykanin kręci film antyamerykański (w tej dyscyplinie nikt ich nie pobije). Gorzej gdy artysta jednego państwa tworzy dzieło o wymowie anty względem drugiego państwa. Ale i tu jest jeszcze spokój do czasu wsparcia takiego dzieła przez polityków.
Skąd się tak w ogóle bierze przekonanie, że coś czy ktoś robi „antypolskie” dzieło? Osobiście nie mam pojęcia. Po obejrzeniu filmu „Pokot” do głowy by mi nie przyszło, że tam jest coś „antypolskiego”. Myliłem się, ponoć jest, ale ja tego nadal nie widzę. Teraz Szumowska narobi swoim filmem szumu, ale „naród” jeszcze na nim nie był, więc na razie cisza.
Dobrze że naród mało czyta, bo gdyby zajrzał do książki Christophe Galfarda „Wszechświat w twojej dłoni”, to dowiedziałby się, że Maria Curie-Skłodowska była francuską uczoną urodzoną w Polsce. Gdyby ta wiadomość dotarła na Olimp PiS-u, była heca nie mniejsza od tej dzisiejszej.
To PiS usiłuje wszystkim wmówić, że reprezentuje Polskę, że jeśli ktoś ich krytykuje, to nie jest patriotą (jeśli mieszka tu) albo wykazuje antypolonizm (jeśli mieszka tam). W sumie chodzi o to, że nikt – ani tu, ani tam – nie ma prawa kwestionować decyzji, choćby najbardziej kapryśnych i niemądrych, podjętych przez Prezesa i Biuro Polityczne. Rządzący dziś nie reprezentują nawet politycznej rozwagi, nie mówiąc o interesie Polski. Ich diagnozy są tak samo fatalnie fałszywe, jak prognozy – niecelne. Miną i przestaniemy mówić o antypolonizmie. I tu, i tam.
@ BWTB, 25 lutego o godz. 9:50
–
Polska, jak i Żyd, to są takie konstrukty w formie zasłonki, mającej ukryć brudne łapska w kieszeni każdej ofiary tej manipulacji.
Wszelkie atrybuty ‚polskości’ czy ‚żydowskości’ w tego typu dyskursie mają charakter czysto instrumentalny i arbitralny, niepowiązany z żadną realną i przedmiotową reprezentacją.
Innymi słowy, tak ‚polskość’ jak i ‚antypolonizm’ zostały sprowadzone do tępego bejsbola, wyszykowanego na łeb obcego.
A obce w tym naszym nieszczęsnym kraju jest wszystko, czego nie obejmuje czerep gumno-kościelnie ukształtowanego światopoglądu motłochu.
Straszna szkoda, że w ogóle ludzie myślący muszą takie okoliczności nędzy moralnej i umysłowej komentować i o niej rozprawiać.
To ANTY dotyczy każdego narodu ,skonfliktowanego z innym.I to jest prawo historii.Niestety niektórzy paranoicy używają tego słowa do bieżących celów politycznych, mających dawać zwiększenie słupków.Potęgując nienawiść między narodami.Otwierają nowe fronty debilizmu, na szkodę suwerena ,który ich wybrał.Takie to wirusy ,co zabijają swego żywiciela.Wirusy w końcu giną ,a żywiciela trzeba długo reanimować.
Wiceprezes IPN Mateusz Szpytma twierdzi: „Liczba i skala ataków na Polskę stały się gigantyczne.”
PiS ma to, czego chciał od ponad dwóch lat. Dobrozmianowcy są jak biało-czerwony Kapturek, który stoi na skraju lasu i wywołuje z niego wilka. Antysemityzm już udało im się wywołać i to na moment przed obchodami rocznicy Marca 68. Na tym nie koniec. Kiedy pojawi się cała zgraja wilków, PiS zacznie wzywać gajowego na pomoc. Ale kto jest tym gajowym?
Moim zdaniem antypoloniści to ci, co psują wizerunek Polski. Czyli na przykład te bękarty Hitlera, co maszerowały ostatnio w Hajnówce.
Zakompleksieni Polacy, jak nic nie znaczący celebryta, ciągle marzą o tym, by było o nich głośno – nieważne dobrze, czy źle, byleby o nich mówili.
Cały świat ma swoje problemy i Polska jest dla niego, tym samym, czym dla Polaka jest Albania, czy inna Abisynia. Czyli niczym.
A teraz w końcu nas zauważyli – serca rosną, duma pęcznieje, a i godność sięga zenitu. W końcu świat o Polsce sobie przypomniał! Jeśli nie można światu przypomnieć siebie czymś pozytywnym – to trzeba sięgnąć po coś, czym raczej nie należałoby się chwalić – ważne, że jesteśmy na ustach wszystkich. Polak wieczny dureń / A. Małachowski/
Jack,
a co z haniebnymi czynami, z którymi Polacy mieli wiele wspólnego, bo byli albo sprawcami tych czynów lub bezpośrednio (np przez donos) przyczynili do popełnienia tych czynów przez innych ?
Moją nieboszczkę teściową i całą jej rodzinę (AK) wydali z zawiści polscy sąsiedzi, i z całej szóstki tylko Ona przeżyła, przechodząc przez Auschwitz, Ravensbrück, a kończąc na uroczym miejscu o nazwie Bergen-Belsen. Raz jeszcze powtórzę: skoro Polactwo potrafiło wysmażyć taki los Polakom, to tym bardziej to samo Polactwo potrafiło zgotować Żydom to, o co są oskarżani, na co są dowody, a co tak boli wszystkich lumpen – patriotów negujących istnienie Polactwa, lub się z nim utożsamiających, bo wspólnym mianownikiem dla nich jest genetyczna ksenofobia, kołtuństwo, prymitywna zawiść oraz – jak jest pięknie ujęte wyżej – gumno-kościelna umysłowość.
@adepoju:
Za działalność artystyczną się nie wyrażam, ale w naukowej to owszem, widziałem próby wyliczenia tej nadreprezentacji Żydów w aparacie władzy Polski Bieruta (zwł. w aparacie bezpieczeństwa). I wychodziło, że owszem, w kierownictwie była to duża nadreprezentacja (co da się zresztą wyjaśnić), ale czym niżej, tym bardziej odpowiadało to naturalnej reprezentacji. Zasadniczo zaś Żydzi ok. dwukrotnie częściej opowiadali się za komunizmem niż „etniczni Polacy”, co i tak oznaczało zdecydowaną mniejszość.
Warto jednak podkreślić, że wyliczenie jest trudne, bo jak rozróżnić Polaka od Żyda? (Owszem, można dobrze poznać życiorys, ale tego nie da się zrobić w masowej skali — tak badać można jedynie życie jednostek.) Tzn. owszem, Polaka-antysemitę od Żyda może odróżnić łatwo, ale Polaka-polityka? Zwłaszcza komunistycznego? Komunizm zakładał przecież łączność ponad podziałami narodowymi, odrzucając jednocześnie tradycję religijną. I nieufnie odnosząc się do genetyki, przynajmniej w czasach stalinowskich. Czyli komunizm ideowo odrzucał wszystko, czym ewentualnie można by przypisać obywatela polskiego do zbioru Żydów.
Swoją drogą, generalnie w ruchu komunistycznym mniejszości były nadreprezentowane, przynajmniej do czasu, gdy Stalin (lub jego odpowiednicy w innych krajach) nie postanowili włączyć do swojej agendy polityki narodowej. A były reprezentowane właśnie dlatego, że komunizm znosił granice narodowe, czyli też uprzywilejowaną rolę dominującej w danym państwie nacji. W efekcie np. do mniejszości nadreprezentowanych wśród bolszewików podczas rewolucji październikowej, obok Żydów wymienia się też Gruzinów, Łotyszy i Polaków… Myślę, że gdy schodzimy do poziomu dyskutowania nadreprezentacji to warto o tym pamiętać; bo także mówiąc o historii mówi się raczej o złych uczynkach obcych, a dobrych własnych. Kto na przykład naucza w szkole nazwiska Polaków-terrorystów?
Słuchałem dość uważnie wywiadu w TVN24 z Ronenem Bergmanem, dziennikarzem który zadał pytanie premierowi Morawieckiemu. Mam wrażenie, że to o czym mówił świadczy jednak o antypolonizmie, opartym na ignorancji, wynikającej z zideologizowanego systemu kształcenia w Izraelu, nacjonalizmu żydowskiego, oraz posługiwania się stereotypami w społeczeństwie izraelskim i społeczności żydowskiej wobec Polaków. Przede wszystkim dziennikarz izraelski wywodzi swoją całą negatywną wiedzę, z tego co powiedzieli krewni, a to jest z kolei na takim poziomie, jaki jest gdzieniegdzie poziom u nas na wsi lub w mieście ludzi bez kultury, którzy posługują się ksenofobicznymi stereotypami. Morawiecki mówił to o czym mówi każdy Polak, że w naszym rozumieniu nie było kolaboracji, ale byli sprawcy (perpetrators), ale dla Polaków sprawcy to nie zbrodniarze, bo zbrodniarze to przestępcy, których wina jest udowodniona. I teraz zgodnie z dorobkiem humanizmu w prawie karnym, nie da się przypisać epitetu zbrodniarz do narodu, bowiem obowiązuje zasada odpowiedzialności indywidualnej. Tak więc już tłumaczenie słowa perpetrators, jako przestępcy czy zbrodniarze i tłumaczenie, że byli najwyraźniej w sensie narodu zbrodniarze polscy, ale nie żydowscy świadczy o antypolonizmie. W antysemityzmie żydzi krzyżują JCH, a potem rytualnie szlachtują dziecko, co jakiś czas w celu, podtrzymania związków z szatanem, zaś w antypolonizmie, nasi interlokutorzy rezygnują z logiki i dorobku cywilizacyjnego humanizmu w różnych dziedzinach nauki i wypowiadają opinie które są adresowane do mieszkańca globalnej wioski, który najwyraźniej mają kłopot z zrozumieniem podstawowych rzeczy z dziedziny historii: że w ogóle była II Wojna Światowa, geografii: gdzie w ogóle leży Europa, oraz historii prawa karnego: że nie ma zbiorowej odpowiedzialności. Antypolonizm dzisiaj nie ma w ogóle nic wspólnego z Bismarckiem, a ma wiele wspólnego z pop kulturą czy też masową kulturą. Tutaj nasi żydowscy bracia i siostry pracowicie osadzają antypolski stereotyp w głowach i emocjach masowej publiczności od wielu lat. A taka pracowita praca nie może nie zasadzać się na głębokiej nienawiści do narodu polskiego. Myślę, że niestety z tym mamy problem. Oczywistą rzeczą bowiem jest że odpowiednikiem polskiego antysemityzmu jest żydowski antypolonizm.
Antypolonizm w postaci politycznych decyzji to tylko jedna z form tego uprzedzenia. Tak jak antysemityzm jest postrzeganiem Żydów przez pryzmat stereotypów, tak samo ma się sprawa z antypolonizmem. Przypisywanie odpowiedzialności za Holocaust i zwielokrotnianie polskich kolaborantów, indoktrynacja młodzieży o polskiej winie czy powtarzanie sformułowania „polskie obozy śmierci” (Lapid, itd.) to moim zdaniem właśnie antypolonizm. Tak jak przypisywanie wszystkim Żydom zbrodni komunistów ZSRR to dla mnie antysemityzm.
Myślę , że w przypadku decyzji politycznych podejmowanych przez jeden kraj wobec drugiego nie można mówić o jakimkolwiek anty-…., ale o zwykłej rywalizacji między państwami. Antypolonizm Bismarcka był wymierzony w Polaków, a nie w Polskę, bo tej po prostu nie było.
Nie mogę zgodzić się z Panem, że na Zachodzie nie stosuje się „antypolskiej polityki” (w Pana rozumieniu) – budowa Nord Stream 2, zrównywanie płac prowadzące do zmniejszenia konkurencyjności polskich firm czy narzucanie kwot uchodźców. Te działania z pewnością osłabiają pozycję Polski. Sam jednak nie nazwałbym ich antypolskimi działaniami, to zwykła gra interesów, zwycięża silniejszy.
Dla mnie antypolonizm to właśnie odwrotnie, postawa pojedynczego człowieka, a nie polityka kraju, patrzącego na Polaków przez pryzmat wpajanych mu niebezpiecznych stereotypów. Chociaż te również mogą być wynikiem działalności państwa, co pokazali izraelscy politycy.
Ewidentnym przykładem antypolonizmu był atak na Polaków w izraelskim Elijacie podczas którego mężczyzna krzyczał do naszych rodaków „Dobry Polak, to martwy Polak!” i obrzucił ich kamieniami. Oczywiście można by to nazwać atakiem na tle nacjonalistycznym wobec Polaków, ale to właśnie jest antypolonizm – nieuzasadniona nienawiść wobec mieszkańców Polski, w dodatku podburzana przez polityków i dziennikarzy.
Użycie przez Pana polskich twórców – krytyków naszych narodowych wad – w kontekście uzasadnienia Pana tezy jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebnym retorycznym chwytem oraz pomieszaniem pojęć krytyka i uprzedzenia, czy stereotypy. To, że Pan Gross pisze o polskich zbrodniach nie czyni go antypolonistą jak opisują go nieraz prawicowe media, to dla mnie zupełnie oczywiste. Natomiast zrównywanie antypolonizmu i krytyki Polski czy Polaków to kompletne nieporozumienie.
Wymowa Pana wpisu zdaje się brzmieć „antypolonizm nie istnieje, antypolonizm to działania szkodzące Polsce, żaden kraj przecież tego nie robi, tylko sama Polska wobec siebie, więc to obecna władza jest antypolonistyczna”. Mogę zgodzić się tylko w minimalnym stopniu z Panem, ta władza to rzeczywiście banda głupków, ale nie nazwałbym ich antypolonistami.
Pozdrawiam,
Franek
@franek
dobrze, sprawa NOrd Stream 2 rzeczywiście uważa w polskie interesy, a służy niemieckim i części UE, lecz to jeszcze nie jest ,,polakożerstwo”, tylko gra interesów. Co do wymowy mego felietonu, to wydaje mis się ona zupełnie inna. Poczynając od zdania otwierającego, a kończąc na Gombrowiczu, którego pan w ogóle zignorował, tymczasem ostatni fragment jest integralną częścią mego tekstu. Wbrew temu, co pan pisze, twierdzę, że antypolonizm to zorganizowane zachowania polityczne wymierzone w Polskę i że tylko takie działania wymagają reakcji polskiej, a reszta to emocje i polityka historyczna, która na naszych oczach się dyskredytuje.
Licytowanie się zaś na incydenty turystyczne mi nie odpowiada, więc pominę przykłady zachowań Polaków. Uwagi techniczne: nie stawia się cudzysłowów, jeśli się nie cytuje. Pańskie streszczenie tego, jak pan odebrał mój tekst nie jest cytatem ze mnie , a ktoś gotów pomyśleć, że to moje słowa. Wreszcie – piszę to jako polonista z wykształcenia – przymiotnik ,,antypolonistyczna” oznacza przeciwna polonistyce, a rzeczownik ,,antypoloniści” oznacza przeciwników polonistów. Wydaje mi się zatem, że wymowa pańskiego wpisu jest wymierzona we mnie jako polonistę.
Może jeden aspekt ‚antypolonizmu’ ma charakter komiczny – ten ‚antypolonistyczny’ (czyli np. wrogi zawodowo wobec red Szostkiewicza).
Mniej komiczne są już rozważania o dyferencjacji antypolonizmu i głupoty.
Prawdziwemu patriocie jasne jest, że każdy głupek władający atrybutami polskości (np. klawiaturą) jest antypolonistą, kolokwialnie mówiąc: rasowym.
Czy każdy antypolonista jest głupkiem, to już zależy czy przed klasówką, czy po.
Tak oto Mrożek, Gombrowicz i Monthy Python podają sobie nawzajem kroki i gęby, w tym upiornym kontredansie głupków, nadymających swą próżnię patriotycznym dęciem.
A to jest polonizm właśnie.
@PAK4 Jedno nazwisko nadreprezentowanej mniejszości narodowej Cesarstwa Rosyjskiego przychodzi mi od razu do głowy – Feliks Dzierżyński. Jeden człowiek, ale bardzo wpływowy. W zasadzie odpowiedzialność za terror bolszewicki spada na Polaków, którzy ewidentne byli nadreprezentowani we władzach Czeka. No, ale to nic w porównaniu do Gruzinów. Ci to dopiero sobie nagrabili. Nic dziwnego, że etniczni Rosjanie mieli tego w końcu dość i najechali oba te kraje.
@PAK4 A tak w ogóle to największymi zbrodniarzami XX wieku byli rzecz jasna Austryjacy i Gruzini.
@franek:
Zauważyłbym, że antypolonizm i antysemityzm to nie są jednak dwa oblicza tego samego zjawiska, bo antysemityzm, oprócz powielania negatywnych stereotypów, często łączy się z wiarą w żydowski spisek (lub jak kto woli w to, że „Żydzi nami rządzą”). Nigdy nie słyszałem tezy o ukrytym polskim spisku.
> budowa Nord Stream 2
Konflikt interesów. To się zdarza. Zresztą pytanie, na ile sprowokowany przez Polskę za czasów Buzka.
> zrównywanie płac prowadzące do zmniejszenia konkurencyjności polskich firm
Jak dla mnie uczciwość na rynku pracy. Zresztą służąca zwiększeniu dochodów polskich pracowników…
> narzucanie kwot uchodźców.
Znam miejsca w Polsce, którym wręcz nowi mieszkańcy by się przydali. W każdym razie trudno mi uznać, że „narzucanie kwot uchodźców” samo w sobie jest jakimś szkodzeniem krajowi.
A nie należy zapominać, że to element ogólnej polityki europejskiej, mającej zapewnić jakąś przynajmniej namiastkę równego i sprawiedliwego traktowania wszystkich. Zawsze, gdy Polska będzie domagać się szczególnych przywilejów, spotka się to ze sprzeciwem. To nie będzie, bynajmniej, antypolonizm.
@adepoju:
Tak już po napisaniu komentarza, to przypomniała mi się „Ida”, która ukazuje Żydówkę-prokuratora stalinowskiego. „Idzie” nikt nie wyrzucał antysemityzmu.
Więcej filmów dla czasów stalinizmu nie pamiętam, ale pamiętam „Bitwę Warszawską” Hoffmana, gdzie ukazano Żydów marginalnie, ale jednak wyłącznie jako sceptycznych wobec niepodległości Polski, nie przyczyniających się do obrony przed bolszewikami… Filmowi wiele zarzucano, ale akurat nie antysemityzm, choć w tym punkcie był on zwyczajnie odzwierciedleniem antysemickich stereotypów.
A. Szostkiewicz: „…antypolonizm to zorganizowane zachowania polityczne wymierzone w Polskę i że tylko takie działania wymagają reakcji polskiej, a reszta to emocje i polityka historyczna, która na naszych oczach się dyskredytuje”
W takim razie taką samą definicję należy odnieść do antysemityzmu:
…antysemityzm to zorganizowane zachowania polityczne wymierzone w Izrael i że tylko takie działania wymagają reakcji żydowskiej, a reszta to emocje i polityka historyczna, która na naszych oczach się dyskredytuje
Jestem pewien, że z tak przedstawioną definicją antysemityzmu red. Szostkiewicz by się nie zgodził, a przynajmniej byłaby mu ona bardzo niewygodna. M .in. dlatego, iż uważa on, że ostatnie reakcje w Polsce są antysemityzmem (vide: kuriozalne posądzenie o „seans nienawiści” w przypadku spotkania, które w ogóle nie miało miejsca). A przecież tych reakcji nie można uznać za „zorganizowane zachowanie polityczne wymierzone w Izrael”. (Tylko idiota albo człowiek złej woli może uznać wspomnienie Morawieckiego o „żydowskich [polskich, rosyjskich, niemieckich…] sprawcach” za „zorganizowane zachowanie polityczne wymierzone w Izrael”.
W ogóle cały artykuł red. Szostkiewicza można przepisać i tam, gdzie jest antypolonizm wstawić antysemityzm (skoro argumentacja autora jest w miarę zasadna – a moim zdaniem jest).
Wątpię jednak, by red. Szostkiewicz – przeczytawszy go w takiej formie – zgodziłby się wtedy z jego wymową.
Bo on jest przecież – podobnie jak jego koledzy z „Polityki” czy „Gazety Wyborczej” – przerażony wielką falą antysemityzmu, jaka się ostatnio w Polsce wylała.
Może więc zakończę ten komentarz puentą, z którą się zgadzam, a która wywiedziona jest zgodnie z logika i definicją samego red. Szostkiewicza:
Poza sferą realnej polityki – niewyrzekającej się przy tym wartości takich jak wolność i solidarność – „antysemityzm” traci treść. Tak jak krytyka Izraela za taką czy inną politykę nie jest od razu „antysemicka”, podobnie krytyka takich czy innych żydowskich cech narodowych i wynikających z nich szkód i strat nie jest „antysemicka”.
Święte słowa panie Szostkiewicz.
@supertramp
Rozumiem, że pan nie jest przerażony, przeciwnie drwi sobie pan z tego, co piszę. Tak, ma pan rację jestem przerażony, choć nie jestem Żydem, tylko Polakiem z katolickiej inteligenckiej rodziny, która wśród przodków ma powstańców styczniowych i ofiarę Katynia. Jestem przerażony, że można uprawiać takie gierki słowne na tak posępnie poważny temat i że robią to ludzie, którzy zapewne uważają się za patriotów i rycerzy słusznej sprawy narodowej. Jestem przerażony, że to się dzieje w XXI wieku, w Polsce, która zrobiła tak wielki skok modernizacyjny po 1989 r, była beniaminkiem Europy, a teraz jest pistrzegana jako problem i wielka niewiadoma.
Barbara Nowak – małopolska kurator oświaty – napisała na Twitterze:
„Zawalczmy o Prawdę wśród młodych Żydów! Po pierwsze: po obozie Auschwitz powinni odprowadzać TYLKO POLSCY LICENCJONOWANI przez IPN Przewodnicy!
Dziś obca, a nie Polska narracja króluje w Auschwitz! Czas z tym skończyć!
[pisownia oryginalna – red.]” .
„… tylko rasowo czyści Polacy – po sprawdzeniu w IPN stanu napletka w nowym pionie IPNPN wydział Napletkowy…
Teraz będzie to z całą pewnością polski obóz zagłady.
Chora kobita, chory kraj…” – ktoś skomentował.
To rozwija się w kierunku „narodowej” katastrofy – kliniczny przypadek antypolonizmu
Kuriozalne posądzenia.
Najciekawszym nurtem Marca antysemickiego, granego nam ponownie w języku polskim, są analizy językowe retoryki wypierającej się antysemityzmu.
W takt tej melodii tu przygrywa nam zacny zespół murzyński: supertramp:
„vide: kuriozalne posądzenie o „seans nienawiści” w przypadku spotkania, które w ogóle nie miało miejsca”
Jak wide, to wide: równie kuriozalne są posądzenia nazizmu o Holocaust, bo przecież całopalenie też ‚w ogóle nie miało miejsca’.
Może w jakimś szczególe, takim wielomilionowym – miało, ale gdzie mu tam do anonsowanej na afiszu całkowitej zagłady.
Pomimo nazizmu przecież, semityzm, widziany w perspektywie ‚anty’ ma się jak najżywiej.
Szanowny Panie,
tez „jestem przerazony”, ze Polacy, ktorzy potrafili w swoim kraju zachowac europejski
styl zycia intelektualnego po drugiej wojnie swiatowej, obecnie wpadli w jakas maligne
ignorancji, bezmyslnosci i tepoty jezykowej
@A. Szostkiewicz
nie drwię sobie tylko wskazuję na semantyczne sidła, w które sam pan wpadł. Nota bene w swojej odpowiedzi zupełnie nie odniósł się pan do meritum mojego komentarza.
Bo przecież – zgodnie z pana definicją – w Polsce żadnego antysemityzmu nie ma.
A może widzi pan to „zorganizowane zachowanie polityczne wymierzone w Izrael” którego ja nie widzę?
Czy naprawdę pan sądzi, że te kilka słów Morawickiego to jest „zorganizowane zachowanie polityczne wymierzone w Izrael”? Moim zdaniem byłby to absurd.
Jest pan przerażony falą antysemityzmu w Polsce?
To niedobrze, proszę zadbać o swoje zdrowie psychiczne, bowiem strach ma wielkie oczy, przez co może pan wiedzieć rzeczy w zaburzonych proporcjach, albo takie których nie ma (jak to nieszczęsne spotkanie, którego nie było, a które uznał pan za „seans nienawiści”).
Swoją drogą, dobrze że żyje pan w Polsce, bo w innych krajach Europy (Niemcy, Francja Szwecja…) incydentów antysemickich jest 5 – 7 razy więcej, więc pana przerażenie byłoby tam jeszcze większe.
(Choć ja twierdzę, że jest to jednak mimo wszystko zjawisko marginesowe – może nawet śladowe – i o żadnej większej „fali antysemityzmu” nie może być mowy. Może we Francji sprawa jest nieco poważniejsza, zważywszy na emigrację setek Żydów do Izraela w ciągu kilku ostatnich lat. Ale przecież i tam nie może być mowy o jakimś „zorganizowanym zachowaniu politycznym wymierzonym w Izrael”).
Historycznie trzeba przyznać, że antysemityzm był w Polsce faktem, a współcześnie, że jest nim nadal, choć w mniejszym stopniu niż kiedyś. Antysemityzm polski przy tym miał wymiar polityczny, ekonomiczny i był jednocześnie postawą. Co, więcej antagonizm Polsko Żydowski jest uwikłany w ideę budowania nowoczesnego państwa. Kiedy czytałem o Ata turku zwróciłem uwagę, że proces modernizacji Turcji jako państwa, wcale tak bardzo koncepcyjnie nie odbiegał od naszych idei. Wiadomo, że Turcy uciekli się do ludobójstwa na Ormianach. W latach 1917-1918 do podobnych zdarzeń w Polsce nie doszło, gdyż Polska po prostu zrezygnowała z koncepcji odbudowy w granicach przedrozbiorowych. Gdyby jednak było inaczej mogłoby dojść do tego typu zachowań, gdyż niestety procesy ludobójstwa i czystek etnicznych były wpisane w programy budowania nowoczesnych państw. Tak jak Ormianie oparli się na Rosji, tak Żydzi oparli się na sowieckiej Rosji. Rosja sowiecka także nie była niczym innym jak programem inżynieryjnym budowy nowoczesnego państwa i kto wiązał się z tym państwem, stawał się zbrodniarzem. Akurat tak się stało, że to my Polacy w tym programie staliśmy się ofiarą, bowiem nie mieliśmy politycznie wiele wspólnego z celami rewolucji w Rosji. I modernizację Polski różniła zasadnicza cecha, że Polska w latach 1917-39 była państwem autorytarnym, a nie totalitarnym, stąd też przemiany społeczne nie były gwałtowne i zbrodnicze. Natomiast modernizacja Polski po 1945 była już projektem prowadzonym w ustroju totalitarnym i takie państwo mogło (ale nie musiało) być śmiertelnie niebezpieczne dla mniejszości.
Tutaj niewątpliwie niewyjaśnioną historycznie kwestią jest jaka byłaby Polska pod dyktaturą Narodowej Demokracji, bowiem niewątpliwie Narodowa Demokracja dążyła do zasadniczej zmiany stosunków społecznych, a więc i narodowościowych w Polsce. Z drugiej strony Narodowa Demokracja była zasadniczo anty niemiecka i kwestia chęci pozbycia się ze społeczeństwa polskiego Żydów nie mogła być dla Narodowej Demokracji pomostem, który eliminowałby zasadnicze strategiczne różnice Polsko Niemieckie. Tak więc słusznie postrzega się, że polski antysemityzm był zjawiskiem o zasadniczo zbrodniczym potencjale. Jednak w czasie II WŚ istniał rząd w Londynie oraz istniał sojusz pomiędzy Polską, a aliantami zachodnimi. W tych warunkach realizacja koncepcji narodowych poprzez kolaborację z Niemcami była niemożliwa, bowiem oznaczała de facto sojusz Polsko-Niemiecki. Takiego sojuszu jednak nie było, ale był on nam w sensie AK i cywilnych władz Polski podziemnej imputowany przez sowietów, bardzo konsekwentnie i taka koncepcja znajdowała wsparcie wśród Żydów, których sojusznikiem była w tym czasie Rosja sowiecka. Nie ma też podstaw do uważania, że Polska ludność pod okupacją niemiecką ludność dysponowała jakimś zakresem bezpieczeństwa, który jest warunkiem kolaboracji. Z wielu obszarów ludność polska była wywożona i część z tej ludności była od razu lub później mordowana, i na tych obszarach, cześć tej ludności była mordowana. Teren zaś Generalnej Guberni był całkowicie kontrolowany przez Niemców, a ludność polska była terroryzowana. Nie jest to może fakt dostatecznie często omawiane, ale na wsiach polskich Niemcy utrzymywali porządek w ten sposób, że istniał rozbudowany system donosicielstwa, oparty przede wszystkim na penetracji tych środowiska przez miejscowych Niemców, oraz że ludność wiejską dotkliwie bito za najmniejsze przewinienia. Po wsiach chodziły oddziały żandarmów zawsze wyposażonych w jakiś rodzaj nahajek. Istniała administracja wiejska która była kontrolowana przez niemieckie władzy, a gminy odpowiadały na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności. Tak więc nie zaprzeczając faktom, że byli polscy sprawcy, szmalcownicy i złodzieje i że ludność wiejska korzystała z mienia pożydowskiego, że były donosy i wrogość wobec Żydów, że tak samo było w miastach, trzeba jednocześnie rozumieć, że nawet gdyby była większa wola udzielenia realnej pomocy i lepszego zachowywania się Polaków wobec tragedii Żydów, to w latach 1942-1943, Niemcy zwiększając terror wobec ludności Polskiej taką wolę by przełamali. Nie musieli jednak tego robić, bowiem realia były inne. I teraz w obecnych warunkach imputowanie Polsce przez kraje anglosaskie pod naciskiem opinii żydowskiej, że Polska i Polacy kolaborowali, że dobrowolnie uczestniczyli w zbrodniach, to jest prosta droga do osłabienia sojuszu Polsko amerykańskiego i umocnienia politycznej pozycji Rosji, ale także UE w naszych stosunkach politycznych. Uważam, że całkiem przytomnie tutaj jako były amerykański dyplomata w tych warunkach zachowuje się Daniel Fried, podkreślając niejako polityczny polski punkt widzenia, że istniał w czasie wojny rząd Londyński, że był to jedyny polski legalny rząd, że były pogromy, ale generalnie Polsce i Polakom nie można zarzucić kolaboracji z niemcami ect. ect.
@ozzy
Termin „antypolonizm” stał się dziś słowem „wytrychem”, poręczną maczugą do walenia po głowie każdego kto ma inne zdanie od rządzących.
To bardzo groźne bo gdy spotkamy się (nigdy nie można tego wykluczyć) z rzeczywistym antypolonizmem to machanie maczugą będzie nieskuteczne.
@supertramp
Ze względu na ton post nie zasługuje na odpowiedź.
Reszta: Patrz @gekko 20:58
@szostkiewicz
Na temat mam co nieco do powiedzenia. Otóż uważam – choć jest to osobista opinia oparta tylko na latach studiów i obserwacji, a niepotwierdzona przez szczegółowe badania – że:
1. Polacy są od lat wyszczególniani przez żydowską/syjonistyczną propagandę polityczną jako żydożercy (anty-semici) par excellence, wyjątkowo i szczególnie zajadli, którym zarzuca się entuzjastyczną kolaborację z Niemcami w tępieniu rodaków/sąsiadów pochodzenia żydowskiego. Wyjątkowe jest też nagłaśnianie najdrobniejszych nawet incydentów, które mogą być interpretowane jako anty-semickie. Nawet gdy jakiś oofniarz nabazgrze swastykę na murze, trafia to na pierwsze strony mediów. Izraelska młodzież jest indoktrynowana niechęcią i wrogością do Polski i Polaków, większą niż do Niemców.
2. Istnienie poglądów i zachowań anty-semickich wśród Polaków, ich zakres i obecna intensyfikacja nie ulega wątpliwości. Nie ulega też wątpliwości, że Polacy dokonali podczas okupacji i tuż po licznych zbrodni przeciw Żydom. Należy jednak mieć zastrzeżenia co do ich rzekomej wyjątkowości, intensywności i powszechności. Oskarżeń o zbrodnie powinno dokonywać się w odniesieniu do analizy porównawczej podobnych przestępstw w innych krajach europejskich, biorąc pod uwagę skład społeczeństwa oraz warunki niemieckiej okupacji tu i tam, a nie w formie sensacjonalistycznych rewelacji wynikających z doświadczeń osobistych, czy też uprzedzeń, czy dla celów propagandowych.
3. Polski rząd (bez względu na kolor) ma prawo do podjęcia kroków mających na celu zwalczanie wyszczególniania w celach politycznych/finansowych Polaków jako wyjątkowych anty-semitów. Kroki te powinny jednak być wyjątkowo dobrze przemyślane i solidne z prawniczego punktu widzenia. Nie wiem czy będąca przyczyną chałasu ustawa spełnia te kryteria, nie znam jej treści i nie jestem prawnikiem – podobnie jak 99,9% propagandzistów i komentatorów, którzy się na jej temat wypowiadają). Równocześnie, rozsądny rząd powinien intensywnie zwalczać każdą polską ksenofobię i kołtuństwo. No chyba, że mu pasują, ale musi się w takim przypadku pogodzić z konsekwencjami.
4. Jest oczywiste, że syjonistyczna maszyna propagandowa zawsze reaguje gwałtownie na wszystko co może podważyć rzekomą wyjątkowość Holokaustu i status wiecznych ofiar. Na tym opiera się przecież „Przemysł” opisany przez prof. Finkelstein’a. Politycy wraz z mediami powinni być na to przygotowani. No chyba, że pasuje im rozhuśtywanie nastrojów.
A wreszcie cyt. „Każda krytyka jest odbierana jako ,,antyizraelska” lub ,,antypolska” przez nacjonalistów w obu krajach.
Podstawą mej argumentacji jest, że krytyki „antyizraelskiej” w politycznym i medialnym dyskursie głównego nurtu w zasadzie NIE MA, bo jest albo dyskredytowana jako anty-semityzm albo natychmiast spychana w nicość. Na straży stoją ADLe, AIPACi, ustawodawstwo dot. negowania oraz bardzo szeroka definicja anty-semityzmu. Krytyki „antypolskiej” jest pełno.
Przy okazji, dziękuję za potwierdzenie, że Syjonizm to nacjonalizm.
A wreszcie, zgadzam się z meritum komentarzy @supertrampa choć niekoniecznie z tonem.
PS. Chwalenie się przodkami nic nie wnosi do dyskusji.
Co to jest antypolonizm?
Poczekamy , zobaczymy jak wygląda antypolonizm. Jeżeli Izba Reprezentantów przyjmie ustawę nr 1226 , o której nic nie mówi ani polski rząd , ani prezydent , a ta ustawa stworzy warunki do „Całodojenia” młodego pokolenia Polaków , które z wojną nie ma nic wspólnego, to wtedy będziemy mieli ewidentny przkład antypolonizmu w wykonaniu polskiego rządu i polskich elit politycznych i medialnych.
@Jarek16:
Ironizujesz sobie z „najechania tych dwóch krajów”, ale akurat tow. Stalin miał rzeczywiście obsesję przywracania „właściwych” proporcji narodowych w służbach (i np. Kukiz, który podejrzewa że do polskich oficerów w Katyniu strzelać mogli Żydzi się głęboko myli, bo to już była NKWD „odzyskana” przez etnicznych Rosjan na polecenie Stalina), oraz podejrzewania mniejszości — zwłaszcza Polaków, ale też Żydów. Stalin myślał bowiem w kategoriach: raz się przyczynili do rewolucji, mogą się przyczynić i drugi raz.
Mnie się wydaje, że się jednak pan redaktor trochę prześlizgnął po temacie. W sumie nie zdefiniował pan pojęcia antypolonizmu. Próbował pan sprowadzić je do polityki wymierzonej w nasze prawa narodowe i egzystencjalne interesy. A po takim zawężeniu bardzo łatwo jest już zbijać oskarżenia o antypolonizm, mówiąc, że Nord Stream to nie antypolonizm, tylko konflikt interesów.
Ja jednak mam wrażenie, że antypolonizm istnieje. Oczywiście nie tak wyraźnie jak antysemityzm, bo po pierwsze, nie jesteśmy nacją tak wyraźnie odróżniającą się na obczyźnie, żaden naród nie ma też chyba powodów, żeby się nas obawiać. No, może Litwini mają jakieś podstawy. I tam, o ile mi wiadomo, mamy chyba właśnie czasami do czynienia z antypolonizmem. Restrykcje w oznaczeniach nazw ulic, problemy z polską odmiana nazwisk, problemy polskich szkół – nie jestem pewien, czy informacje docierające do mnie sa prawdziwe, ale jesli sa, to mamy właśnie do czynienia z antypolonizmem.
Bo moim zdaniem wszelkie „anty” powstają głównie ze strachu. Tam, gdzie ludzie z jakichś powodów mogą się bać innego narodu lub jego przedstawicieli, tam rodzi się kolejne „anty”. My jako naród nie stanowimy większego zagrożenia dla nikogo, więc i antypolonizm jest mało zauważalny. Jakieś szczątki antypolonizmu widać do dziś na Ukrainie (neobanderowcy), w niektórych środowiskach żydowskich (vide skandaliczny filmik, który obiegł ostatnio internet), prawdopodobnie również we wschodnich landach Niemiec można się zetknąć z przejawami uogólnionej niechęci do Polaków jako narodu.
Bo moim zdaniem tak właśnie należy definiować antypolonizm, podobnie zresztą jak antysemityzm czy antygermanizm – to uogólniona niechęć do narodu, mieszanka uprzedzeń, pogardy i strachu. Oraz oczywiście wszelkie działania, które tę generalizację publicznie umacniają. Jeśli ktoś mówi, że Polacy to chamy, to jest to antypolonizm. Jeśli ktoś inny mówi, że Żydzi to krwiopijcy – antysemityzm. A gdy ktoś inny mówi, że Ukraińcy to bestialscy mordercy – to jest to (tu nie jestem pewien, czy w ogóle istnieje takie słowo) antyukrainizm.
Wplątywanie w to polityki jest chyba niepotrzebne. Antypolskie, antyniemieckie czy antyamerykańskie mogą być nie tylko działania państw czy innych instytucji. Wydaje mi się, że przede wszystkim to poglądy i postawy ludzi.
Gdzies czytalem, ze niemieckie wladze w czasach okupacji /II WS/ nie byly w stanie przerobic wszystkich anonimowych zgloszen wysylanych przez Polakow na swoich sasiadów. Jest to prawdopodobne sadzac po skale zjawiska w czasach PRLu. A jak jest obecnie, na razie nie wiadomo.
Wczoraj jeden starszy ksiądz zakończył swoje kazanie zdaniem oderwanym od całej reszty: „Nie należy się dziwić, że Bóg rozproszył Żydów po całym świecie.” Pomyślałem, że chce słuchaczom powiedzieć, że jest zawistnym Polakiem, który cieszy się, kiedy innym dzieje się coś złego. Po mszy powiedziałem do mojej żony: „Jeżeli rozproszenie narodu żydowskiego było wolą Boga, to musimy ją szanować i okazywać Żydom gościnność i życzliwą pomoc, wszędzie tam, gdzie rzuca ich los.”
@herstoryk
Powtarza pan tezy już tu przez część sympatyków nacjonalistycznej prawicy wielokrotnie zgłaszane. Jeśli pan nie widzi antysemickich napaści na Żydów i Izrael w mediach kontrolowanych przez PiS i w Internecie, to naturalnie będzie pan żył w przeswiadczeniu, że autorzy mający inne zdanie popadli w histerię. Trudno. Ale zgadzam się z panem co do politycznych obowiązków rządu. A przywołanie przodków? Widzi pan, to pośrednio skutek uwolnienia upiora antysemityzmu, z jakim mamy dziś do czynienia. By nie być posądzonym o stronniczość, trzeba się zastrzec, że nie jest się Żydem. Do tego doszliśmy.
Antypolonizm, antysemityzm, anty…, anty…, anty… Pamiętamy pytanie, jaka jest różnica między pesymistą a optymistą. Otóż, pesymista powie, że szklanka jest opróżniona do połowy, a optymista powie, że szklanka jest do połowy napełniona.
Parafrazując powyższe, zadajmy sobie pytanie, jaka jest różnica pomiędzy czyniącymi wojnę, a czyniącymi pokój. Ci pierwsi do każdego słowa dodają przedrostek anty-, natomiast ci drudzy wolą dodawać przedrostek pro-.
W naszym spojrzeniu na świat, nauczmy się dostrzegać PROPOLONIZM.
@anur
Super! Tylko jak, skoro obecnie Mamy modę na tropienie ,,antypolonizm” i na ,propolonizm’ nie ma pomysłu innego niż ceremonie i lustracje.
@Adam Szostkiewicz
Dochodzimy do wniosku, że obecnie w Polsce jest moda na dążenie do wojny. Ale w jakm celu? Przerażenie mnie ogarnia – nie o taką ojczyznę walczyliśmy z narażeniem życia, zdrowia, kariery czy majątku.
Nie mam zamiaru składać broni. Na pańskie pytanie „Tylko jak?” odpowiem: przez pozytywistyczną pracę od podstaw. Mam na myśli pracę edukacyjną, bo społeczeństwo polskie tego najbardziej potrzebuje. Analizując pański blog widzę, że Pan już dawno doszedł do tego samego wniosku.
@Herstoryk:
> 1. Polacy są od lat wyszczególniani przez żydowską/syjonistyczną propagandę polityczną jako żydożercy (anty-semici) par excellence, wyjątkowo i szczególnie zajadli, którym zarzuca się entuzjastyczną kolaborację z Niemcami w tępieniu rodaków/sąsiadów pochodzenia żydowskiego.
Nie wiem ile w tym propagandy, ale tak sobie myślę, że przecież za tym stoi głębokie rozczarowanie Żydów swoimi polskimi współobywatelami.
> Nawet gdy jakiś oofniarz nabazgrze swastykę na murze, trafia to na pierwsze strony mediów.
To dużo tych mediów musi być, skoro polskie nabazgrane na murach swastyki na nich się jeszcze mieszczą…
Ja wiem, rozumiem, często te swastyki to taki młodzieńczy, głupi bunt, a nie poważna postawa rasistowska i antysemicka. Ale mimo wszystko tego jest dużo. I to, że młodzi nie odwołują się np. do ekologii, a do nazizmu właśnie, świadczy o tym jak głęboko pewne wzroce i schematy w polskim społeczeństwie przetrwały.
> Oskarżeń o zbrodnie powinno dokonywać się w odniesieniu do analizy porównawczej podobnych przestępstw w innych krajach europejskich
Częściowo się zgodzę. A częściowo zapytam, skąd wziąć taki model, który pozwala przeliczyć unikalne warunki jednej okupacji na drugą?
> 3. Polski rząd (bez względu na kolor) ma prawo do podjęcia kroków mających na celu zwalczanie wyszczególniania w celach politycznych/finansowych Polaków jako wyjątkowych anty-semitów.
IMHO jest na to środek i rząd bym do niego zachęcał — to uczciwa edukacja o polskiej przeszłości; otwarcie mówiąca o problemach drażliwych.
Tyle, że to dokładne przeciwieństwo tego, co robi ten rząd.
> 4. Jest oczywiste, że syjonistyczna maszyna propagandowa zawsze reaguje gwałtownie na wszystko co może podważyć rzekomą wyjątkowość Holokaustu i status wiecznych ofiar.
Pytanie retoryczne: Czy, gdyby Francuzi, czy Duńczycy powiedzieli, że my-Polacy histeryzujemy ze zbrodniami niemieckimi, bo przecież oni też byli okupowani, to polska reakcja nie byłaby histeryczna?
> Podstawą mej argumentacji jest, że krytyki „antyizraelskiej” w politycznym i medialnym dyskursie głównego nurtu w zasadzie NIE MA
Parę lat temu to byłaby prawda. Polskie media uchodziły za najbardziej pro-izraelskie (nie znaczy, że anty-antysemickie, bo przynajmniej dla części Izrael był tym dobrym, jako przeciwnik większego zła — Arabów…) Już prawdą to jednak nie jest.
Zagadka:
Czy jeśli państwo polskie doi banki, a one klientów* to mamy do czyniena z:
a/ propolonizmem
b/ antypolonizmem
c/ antysemityzmem
d/ filosemityzmem
?
—————————————
* Mimo, ze państwo nakłada na banki kolejne obciążenia (m.in. wzrosły składki i wydatki na system gwarantowania depozytów, wsparcie przez banki via BFG restrukturyzacji SKOK-ów i zwrot depozytów klientom kilku upadłych kas, w sumie w ostatnich trzech latach te dodatkowe obciążenia banków wyniosły od 3,7 mld do 5 mld zł rocznie plus planowane koszty przewalutowania kredytów mieszkaniowych). to banki wychodzą na swoje i wynik netto sektora bankowego w ciągu ostatnich trzech lat wahał się między 12,8 mld a 13,9 mld zł.
Hipoteza:
Autentyczny prawdziwy tzn. realny – choć wymuszony – propolonizm zapewnić może jedynie faszystowski/nazistowski ustrój państwa narodowosocjalistycznego.
Polska gdy stanie się mocarstwem przyniesie ludziom godność.
—————————-
W każdym innym wypadku możemy sobie jedynie winszować propolonizmu i zaklinać rzeczywistość – ponosząc niewspółmierne do efektów koszty absurdalnej promocji pożądanego (przez kogo? i jakiego?) wizerunku Polski i Polaków w „świecie” (czyli gdzie?).
@Lubin
Sorry, nie tutaj.