Antypolonizm, czyli co?

Nienawiść do Polaków zasługuje na takie samo potępienie jak nienawiść do Żydów czy jakiegokolwiek innego narodu. Jak można oczekiwać szacunku wobec Polski, a nie okazywać szacunku ojczyznom innych ludzi?

Wróciło do naszych dyskusji słowo „antypolonizm”. Ale kto pamięta, jaka jest jego geneza, oprócz historyków? Pojawiło się pod koniec XIX wieku, gdy kanclerz Bismarck chciał osłabić, a nawet wytępić żywioł polski w jego Rzeszy.

Dziś pojęcie „antypolonizmu” zostało rozciągnięte tak bardzo, że w praktyce może oznaczać cokolwiek. Tymczasem by podjąć z nim skuteczną walkę, trzeba zawęzić, a nie rozszerzyć jego znaczenie.

Bo na interwencję dyplomatyczną – bardziej niż takie czy inne błędne określenie – zasługuje po prostu antypolska polityka. Polityka wymierzona w nasze prawa narodowe i egzystencjalne interesy. Polityka „polakożercza”, dążąca do politycznego, gospodarczego, militarnego osłabienia Polski.

Otóż nikt dziś na Zachodzie takiej polityki przeciwko Polsce nie prowadzi. I powinniśmy naszą polityką zagraniczną umacniać ten szczęśliwy dla nas stan rzeczy.

Jak długo szczęście będzie trwało? Tak długo, jak sami nie będziemy dawać okazji do jego osłabiania. W obecnej konstelacji geopolitycznej tylko opcja prozachodnia jest dla Polski gwarancją bezpieczeństwa i rozwoju. Inne scenariusze to mrzonki.

Poza sferą realnej polityki – niewyrzekającej się przy tym wartości takich jak wolność i solidarność – „antypolonizm” traci treść. Tak jak krytyka USA czy Rosji za taką czy inną politykę nie jest od razu „antyamerykańska” czy „antyrosyjska”, podobnie krytyka takich czy innych naszych cech narodowych i wynikających z nich szkód i strat nie jest „antypolska”.

Odwrotnie, taka krytyka jest dowodem siły i mądrości narodu. Taki „antypolonizm” jest motorem rozwoju narodowego. Klasycy polskiej literatury i myśli politycznej nieraz chłostali naród, wytykali polskie wady i grzechy, aby go zreformować.

Norwid, Brzozowski, Bocheński („Dzieje głupoty w Polsce”) byli „antypolscy” nie z nienawiści, tylko z miłości do Polski, do polskiej historii i kultury, do polskości. A „bluźnierca” Gombrowicz pisał, że chce bronić Polaków przed Polską, jednostek przed narodem i „patriotycznym terrorem”. I dodawał, że najgłębsze znaczenie „patriotyzmu” to jest „zdolność stwarzania Ojczyzny”.