Seans w parafii, czyli chwyty antysemitów

Na antysemicki seans kłamstw i nienawiści nie zgodziła się wrocławska Solidarność, za to zgodziła się parafia salezjanów przy kościele Chrystusa Króla. Do seansu miało dojść  w najbliższą sobotę, ale parafia informuje, że nie dojdzie. Trzymamy za słowo. Ale sama zapowiedź jego odbycia w katolickiej parafii bulwersuje.

Temat seansu to rzekoma zorganizowana współpraca Żydów z Niemcami podczas okupacji. Sam plakat reklamujący spotkanie jest wykwitem chorej wyobraźni inspirowanej antysemicką propagandą hitlerowską. Organizatorzy to miejscowi nacjonaliści. Co do zaproszonych, to nomina sunt odiosa.

Antysemickiej gadaninie miała towarzyszyć projekcja filmu o getcie warszawskim. Prawdopodobnie byłby to znany film propagandowy nakręcony przez nazistów na dowód, że Żydom pod ich władzą żyje się całkiem dobrze. Nacjonaliści zapewne o tym wiedzą, ale nie szkodzi. Niech się ludzie napatrzą, nie wiedząc, co im się pokazuje.

Nacjonaliści i antysemici sięgają dziś także po inne chwyty w swej kampanii obrony tego, co jest nie do obrony. Między innymi po słynną książkę niemiecko-żydowsko-amerykańskiej i intelektualistki Hannah Arendt „Eichmann w Jerozolimie”.

Tak się składa, że jestem jej tłumaczem na język polski. Znam nie tylko jej treść – jednoznacznie potępiającą ludobójstwo na Żydach – ale też jej historię. Jej wykorzystywanie w obecnym sporze na tle nowelizacji ustawy o IPN jest nadużyciem. Autorka zdała relację z procesu Eichmanna ponad pół wieku temu, nie miała wiedzy dostępnej dzisiaj badaczom Zagłady. Jej interpretacja roli Judenratów, niektórych przełożonych gett żydowskich, żydowskiej straż porządkowej – została poddana szerokiej dyskusji.

Zakwestionowano także jej centralną tezę, że złowroga rola Eichmanna jako organizatora logistyki Holokaustu jest ilustracją „banalności zła”, na której zbudowany jest system totalitarny. Wystarczy stworzyć odpowiednie ramy instytucjonalne, by w zwykłych, przeciętnych ludziach przestało działać prawo moralne i by stali się dobrowolnymi wspólnikami zbrodni.

Krytycy Arendt podkreślili dwie rzeczy: że Eichmann był zaprzysięgłym antysemitą, który dołożył wszelkich starań, by posłać na śmierć jak największą liczbę Żydów z całej Europy. Oraz że „współpraca” była wymuszona pod presją śmierci, a „kolaboranci” mieli różne motywy, także nadzieję, że dzięki temu przetrwają oni albo ich rodziny. Odsetek ich był zaś niewielki.

Antysemici i nacjonaliści dnia obecnego całą tę dyskusję pomijają. Z książki, która zwróciła uwagę całego świata na bestialską eksterminację Żydów, usiłują robić argument za swoją antysemicką kampanią, wybierając z niej kilka zdań.

Niech p. Jaki najpierw książkę w całości przeczyta, potem przeczyta polemiki z nią innych badaczy, wreszcie sięgnie po nauczanie Kościoła, którego zapewne jest członkiem, zwłaszcza po dokument soborowy „Nostra aetate”, poświęcony stosunkowi katolików do wyznawców judaizmu i innych religii.

Niech przeczyta uważnie „Spowiedź” inżyniera Perechodnika, który służył w straży żydowskiej, i równie uważnie niech przeczyta „Zagładę domu Trynczerów” Tadeusza Markiela o zbrodni Polaków na Żydach w Gniewczynie. I dopiero wtedy zabiera głos. Tego samego oczekiwałbym po panu premierze i innych dygnitarzach obecnej władzy wypowiadających się na temat Zagłady. To zbyt poważna rzecz, by o niej bredzić.

Natomiast głos w sprawie planowanego w salezjańskiej parafii seansu antysemickiego stanowczo powinny zabrać władze zakonne i kościelne. Bo na rządzących raczej nie ma co liczyć. Im więcej po naszej stronie milczenia, kręcenia, kłamliwych uogólnień i pseudogodnościowych wykrzykników, tym silniejsza negatywna reakcja po stronie żydowskiej, izraelskiej, międzynarodowej.

Nie dziwmy się, że w USA ruszyła właśnie kampania za zawieszeniem stosunków z Polską, dopóki nowelizacja ustawy o IPN nie zostanie uchylona. Antypolski w wymowie film  kampanię pilotujący wywołał u nas oburzenie, co zresztą mogło być jego zamierzeniem. Został potępiony przez polskie organizacje żydowskie. Lecz kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. To dyletanci i ignoranci w obozie rządzącym posiali ten wiatr, a burzę musimy zbierać wszyscy, choć wielu z nas ostrzegało, że nadejdzie.