Nowe twarze w polityce
Piskorski szefem SD…Mój Boże, czegóż to się nie robi, by choćby tylnymi drzwiami wrócić na scenę. Przecież były już próby skoku na legendarną kasę Stronnictwa Demokratycznego i nic z nich nie wyszło. Jakim cudem Piskorskiemu miałoby się udać to, co niemożliwe: nie jest przecież żadną nową twarzą, tylko frondystą Platformy. Jak przekona wyborców, że chodzi mu nie o załatwienie politycznych rachunków z frakcją Tuska i Gronkiewicz-Waltz, a o ,,otwieranie” polskiej demokracji zagrożonej duopolem PO-PiS.
Fakt, że jest taki problem z systemem. Ale ,,esdecy” Piskorskiego go nie przełamią, ani nawet lewica. Tam na lewicy też operetka: nowe twarze to Cimoszewicz i Rosati. Ale nawet jeśli ostatecznie nic ze wspólnej listy lewicy na eurowybory nie wyjdzie, to przecież zawsze można wystawić nowe ,,nowe twarze”SLD – Napieralskiego i Olejniczaka.
Jak wyborca ma uwierzyć w listę, na której Olejniczak startowałby wraz z kandydatem Partii Demokratycznej, którą on sam, Olejniczak, odrąbał z wdziękiem Cyrankiewicza od zdrowego ciała SLD? Koń, jaki jest każdy widzi – nie ma nowych twarzy ani w PiS, ani w PO, ani na lewicy. Nie ma nowych talentów politycznych.
Polityką rządzą czterdziesto-, pięćdziesięciolatkowie, a są to rządy tak bezwględne w ochronie własnej pozycji, że idące za nimi pokolenie, zorientowane, gdzie są komfitury, ma jeszcze mniej do zaproponowania. Mogę bez trudu wymienić nazwiska tych bezbarwnych acz często aroganckich trzydziestolatków w różnych partiach, którzy jeśli się utrzymają, kiedyś przejmą ster z jeszcze bardziej opłakanymi dla polskiej polityki skutkami.
Ale nie potrafię, choć długo się zastanawiałem, wymienić choć 2-3 nazwisk na tak. Z przekonaniem, że o, proszę bardzo, zwróć na tego czy na tę uwagę, śledź ich polityczne losy, bo są ciekawi, nietuzinkowi, mają w sobie to coś, co miał senator Obama, którego wypatrzyłem w polityce amerykańskiej już kilka lat temu. Gdzie są polscy Milibandowie, polskie Tsipi Livni czy choćby francuski czerwony listonosz Besancenot? Bardziej niż kryzysu boję się tego, że przez następne dekady będziemy mieli w polityce tylko klony dzisiejszych liderów.
XXXX
,,Złotówka” wywołała ciekawą wymianę uwag, dziękuję. Zgadzam się z Torlinem, że w zasadzie walka o pewną czystość i poprawność polszczyzny (bez popadania w fundamentalizm) jest niestety orką na ugorze, lecz cóż, mam to w genach i nie przestanę. Dlatego obstaję przy ,,złotym”, nie, Torlinie, zapalam papieros, jem banan i wysyłam ,,mejl”, choć – jak widzę dość tym poruszony – większość rodaków ,,je kotleta”, tak jakby, drogi Michale Kotowski, nigdy nie spotkała się z innym jęzkowym środowiskiem czy pokoleniem. Mnie też nie przeszkadza, Heleno, jeśli ktoś stara się być milszy niż typowy sarmata, ale przecież nie musimy nawet w tej dziedzinie – grzeczności – kalkować z angielskiego. Jest tylko udanych polskich odpowiedników. Oczywiście, Torlinie i inni, miałem na myśli przede wszystkim język nie-techniczny, nie-specjalistyczny. Jasne, Geografie, że w branży informatycznej czy szerzej naukowej triumf i dominacja angielskiego jest nie tylko oczywista, ale i zrozumiała (poręczny język monosylabowy – stąd też monopol angielszczyzny w przemyśle muzycznym). Jednak w pewnych dziedzinach nieustanne wtręty i kalki z angielskiego są nie do wytrzymania; wydają mi się językowym buractwem. Ewa Joanna, Wodnik53, Wojtek Myszka, momo – no właśnie, jest problem z tymi ,,Sowietami”. Może powtórzę, jak ja sobie radzę: Sowieci to dla mnie osoby reprezentujące, na różnych szczeblach, system polityczno-ideologiczny w Rosji z grubsza lat 20-80 XX w. To niedoszły naród polityczny, jak Amerykanie – niedoszły, bo to, co powiodło się w USA, w ZSRR spaliło na panewce. Kiedy piszę Sowieci, sowiecki, Sowiety mam na myśli ten system i jego funkcjonariuszy, co pozwala mi uniknąć zrzucania jakiejś opdowiedzialności zbiorowej na wszystkich Rosjan i obywateli dawnego ZSRR za to, co w tym systemie było złe i zbrodnicze. Tak się składa, że mój ojciec( oficer AK) był więźniem Pawiaka i kacetu Grossrosen, a mój stryj zginął z rąk NKWD w Katyniu. Jednak – podobnie jak ojciec Elli34 – wielkie dzięki za ten wpis – mój ojciec uczył mnie, by odróżniać Niemców konformistów od nazistów i Rosjan zsowietyzowanych od Rosjan cierpiących z rąk Sowietów tak samo jak Polacy. Dlatego, Szanowny Leopoldzie Galicki, nie uważam, bym uprawiał jakikolwiek relatywizm moralno-historyczny, pisząc o wypędzonych. To nie relatywizm – oczywiście, że historycznie, politycznie, moralnie oprawcą był nazizm, a Polacy, Żydzi, Rosjanie i tylu innych, także sami Niemcy, byli jego ofiarami – ale to że los niemiecki był efektem masowego poparcia Niemców dla III Rzeszy nie zmienia faktu, źe przeżywali podobne uczucia w obliczu katastrofy końca wojny. Empatia to nie relatywizm, tylko próba oddemonizowania wroga. LenKor02, LukRoiI, Jacobsky, Helena – bardzo dziękuję.
Komentarze
„gdzie są komfitury” ? 😯
Rozumiem, że konfitury to niepotrzebna kalka z francuskiego, jak „Dzień dobry” z „Guten Tag” ? 😉
Panie Redaktorze,
z porównaniem postępowania p. Olejniczaka trafił Pan w sendo! Szkoda mi zresztą człowieka, wiązałem z nim kiedyś pewne nadzieje, wyszło jak wyszło, tj. wyszło szydło z worka. Jeśli najpierw p. Wojtek wsłuchiwał się w prez. Kwaśniewskiego i tworzył LiD (nb. czy angielskie znaczenie tego słowa – pokrywka – to czysta zbieżność? 🙂 ), a później, znalazłszy sobie nowego guru w osobie red. Sierakowskiego i wiedziony jego wybitnym politycznym instynktem, dzieło swe rozwałił – to wniosek jest taki, że przewodzić może on co najwyżej stowarzyszeniu kibiców Pelikana Łowicz.
Co się zaś tyczy p. Piskorskiego, to jest on nie tyle frondystą, co banitą PO. Jednak jego powrót tylnymi drzwiami do polityki to i tak mizeria w porównaniu z wyczynem p. Millera sprzed półtora roku – człowiek, który wprowadził Polskę do UE i miał praktycznie zagwarantowane stanowisko łódzkiego senatora, w akcie desperacji wystąpił na jednej liście z ludźmi Samoobrony!
Jeśli idzie o wybory prezesa SD, to ciekawi mnie w zasadzie tylko jedna rzecz – dlaczego wszystkie media w Polsce poświęcają tyle uwagi tej zapomnianej przez boga i elektorat kanapowej partyjce, o wpływach politycznych odwrotnie proporcjonalnych do jej długowieczności?
Pozdrawiam
Geograf
Slawomir Sierkowski?
Chyba Cat Mackiewicz wymyślił termin „kundlizm”. Często mi się przypomina.
A ja wielbiciel samorządów uważam, że doczekam w końcu czasów, w których do polityki pójdą ludzie sprawdzeni już w strukturach samorządowych. Mamy coraz więcej wspaniałych prezydentów miast, świetnych radnych i – moim zdaniem – to jest przyszła czołówka naszego parlamentu. Potrzeba jeszcze koło 10 lat. Czy w 2000 roku (już nie mówiąc o np. 1995) mógł ktoś pomyśleć, że poszczególni ludzie będą dostawać w wolnych wyborach ponad 80 % głosów poparcia? To tylko w PRLu.
Nie ma nowych twarzy w polityce?
A może prof. Stępien, Zoll i Safjan? Byli prezesi TK?
Podobno właśnie opublikowali protest wobec warszawskiej wystawy ciała ludzkiego. Według nich obraża przyrodzoną godność ludzką.
Zdaje się, że chcą cofnąć cywilizację i kulturę o setki lat, kiedy to ludzie poznawali anatomię swego gatunku po kryjomu, w obawie przed takim właśnie oskarżeniami. A byli to ludzie wyjątkowi, uprawniona elita. Masy nie miały prawa niczego na ten temat wiedzieć.
Ataki przeciw prawu zwykłego człowieka do edukacji, wolności wyboru – zazwyczaj kierowane są ze strony tych, którzy „wiedzą lepiej”, uważają się za uprawnionych do decydowania za innych.
Woda sodowa uderzyła prezesom do głów.
Jescze krótka uwaga dotycząca „złotówki”. Moim zdaniem sytuacja nie jest tu podobna do sokowirówki, podstawówki czy innych „ówek”. Złotówka to potoczna nazwa monety jednozłotowej, która to nazwa jakoś rozrosła się na nazwę waluty. I stąd chyba wynika jej niepoprawność.
Pozdrawiam,
Dust
wiesiek59 w poprzednim blogu wymienił obok siebie nazwiska Kuklińskiego, Pawłowskiego, Zacharskiego i Najdera. Dwaj pierwsi byli agentami CIA, Zacharski był agentem wywiadu PRL, a Najder nie był agentem żadnego wywiadu. To ekipa Jaruzelskiego i Kiszczaka, gdy Najder został dyrektorem RWE, oskarżyła go o szpiegostwo i, pod jego nieobecność, skazała na karę śmierci.
Panie Adamie,
Cale szczescie, ze nie mamy takich mlodych nadziei politycznych jak Besancenot. Ten wykorzysta kazdy kryzys, by glosic koniecznosc rewolucji trockistowsko-bolszewickiej. On opowiada same bzdury. Nie mozna listonosza przedstawiac jako pozytywny przyklad. To czysta destrukcja z usmiechem na ustach i nozem czy siekiera ukryta za plecami.
A pan Napieralski wlasnie rozlozyl SLD na lopatki decyzja tworzenia lewicowej koalicji do eurowyborow. Coz za slepota polityczna. Ale, moze to i lepiej.
Powyzej mialo byc : decyzja nietworzenia 🙂
Zgoda. Nic bardziej obrzydliwego niz nalany trzydziestolatek z bijacym z twarzy przeswiadczeniem, ze nie przepracowal dnia w zyciu i, ze nie przepracuje.
Ponadto podsylam ciekawy tekst, bez zwiazku z felietonem. Ciekawe tez, ze tekst mozna znalezc tylko przez wyszukiwarke.
http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article325207/Wojna_pokolen_przy_uzyciu_cyngli.html
Ponadto jestem mile zaskoczony, ze red. Szostkiewicz w odroznieniu od red. Paradowskiej nie sili sie nazywac Rosatiego czy Cimoszewicza nowymi twarzami lewicy.
Proponuje jednak krok dalej – pzrestac w ogole uzywac slowa lewica w odniesieniu do nomenklaturowych ksiazat. Bylo nie bylo, odpowiednie dac rzeczy slowo. Wydaje mi sie, ze nazywanie zlotego „zlotowka” jest mniejszym naduzyciem niz nazywanie Rosatiego politykiem lewicy.
Z pewnoscia sieje tez mniejsza demoralizacje.
@ kubajurek
Z poglądami Sławomira Sierakowskiego zapozna się Pan tu:
http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady/Sierakowski-Polacy-nie-sa-genetycznymi-prawicowcami/menu-id-77.html
@ spin doctor
„Kundlizm” to tytuł zbioru esejów Melchiora Wańkowicza, I wyd. 1947 r.
Serdecznie pozdrawiam!
Dożyliśmy po prostu bankructwa elit solidarnościowych. Ludzie bez osiągnięć w żadnej dziedzinie usiłują „wyprowadzać” nas z kryzysu. Nauczyciele, historycy, geografowie itp nie potrafiący zarobić na życie w tych szlachetnych skądinąd zawodach wzięli się za „politykę”. Nowak, Schetyna czy Niesiołowski uczą nas co to jest procent od obligacji. To juz poprzednie nic nierobienie ekipy Pisowskiej było chyba lepsze. Główne kryteria to przeszłość a i styropianu jakby coraz mniej. No i jeszcze kto jakie pomniki wysadzał.
Proponuje młodym rozejrzeć się jakie by tu pomniki wysadzić by za 10 lat było jak znalazł? JP2 czy Ognia?
W ten sam ton wpisuje się Wałęsa wyszukując czyichś tam dziadków w UB. Czym to jest lepsze od dziadków w Wehrmachcie? Kaczyńskiemu nie podobali się rodzice sędziny z PZPR – wszyscy po jednych pieniądzach.
Lewica jest taka jaka jest. Trochę wstyd się przyznawać do lewicowych poglądów więc w rozmaitych władzach są ludzie z miedzianym czołem. Ale ani lepsi ani gorsi od tych w partiach wywodzących się z S. Szkoda tylko że ekipa niegłupich ekonomistów która się kręciła wokół SLD jest teraz bez przydziału – poszli w biznesy i już nie wrócą a nowych ciągle nie ma.
Takie polityczne powroty sa na scenach politycznych calego swiata. Jak mysle o Kanadzie, to przypomina mi sie „zawsze mlody” Joe Clark lub zmieniajacy z gracja polityczne partie L. Bouchard lub Bob Rae.
Czy T. Livni to nowa twarz w polityce izraelskiej? Tak mloda jak J. Fischer lub O. Lafontaine w polityce niemieckiej. Nie jest wazna karuzela stanowisk lub ewolucja pogladow politycznych u politykow. Tylko glupcy stoja w miejscu. Nikt w Kanadzie nie pragnalby powrotu Mackenzie Kinga lub P. Trudeau. Polityka polska cierpi bardziej na przywiazania do koryta z pieniedzmi i przywilejami, ktora mozna ujac jako prywate prosta, az do konca, cynicznie. Cytujac klasyka, moze Rzeczypospolita jest tylko jak podstaw czewonego sukna…
adwersarz 16.50. Tak, wpadłem na mój błąd pamięciowy wczaśniej. Ale to słowo ciśnie sie do pamięci zawsze po przeczytaniu felietonu Szostkiewicza.
Pozdrawiam
Panie Redaktorze,
obarczanie Niemców na zbrodnie II wojny światowej nie jest przecież żadnym demonizowaniem tego narodu. Ileż razy trzeba to wykazywać? Polecam powrót do klasyki (Hanna Arnendt: „Eichmann w Jerozolimie, czyli o banalności zła”).
Czy konformizm Niemców nie przyczynił się do opanowania państwa niemieckiego przez nazistów? A później – do przeprowadzenia na szeroką skalę ludobójstwa?
Wielu (jeśłi nie większość) spośród hitlerowskich zbrodniarzy, było po prostu konformistami, a nie jakimiś dyszącymy żądzą mordu potworami.
(Przykładem takiego doskonałego konformisty jest chociażby Eichmann.)
Jeśli broni Pan konformizmu – to jest to właśnie relatywizowanie winy i odpowiedzialności.
@adwersar z2009-02-22 o godz. 16:50
Dziekuje, z ciekawoscia przeczytalem
Redaktorze, czas na LiD był 12 lat temu, kiedy po wyborach w 1997 roku Oleksy próbował rozmów w sprawie koalicji z UW i PSL, ale wtedy chyba sam Wujek Bronek prychnął mu w nos styropianem, że żadnych koalicji z komuną nie będzie i w efekcie powstał rząd Krzaklewskiego (bo prof. Buzek był tylko bezwolnym figurantem), a skutki jego działań, chociażby w postaci OFe, nie wspominając o konflikcie z Eureko o PZU będziemy jeszcze długo i boleśnie odczuwać. W SLD, a dokładnie w grupie polityków bliskich Kwaśniewskiemu istniał kompleks „opozycji demokratycznej” i była tendencja do wychodzenia ze skóry, byle tylko „Wyborcza” dobrze o nich napisała. W efekcie był debilny komentarz Ewy Milewicz „wam wolno mniej” (w domyśle nam wolno wszystko), czego skutki było widać za kadencji Buzka. Nie zmienia to faktu, że np. w Szczecinie do końca 1997 roku wojewodą był Marek Tałasiewicz z PC, a wicewojewodą Grzegorz Jankowski z UW, mimo że rządził SLD, bo szczeciński szef SLD, Jacek Piechota, cierpiał na ten sam kompleks politycznej poprawniości co szef Kwaśniewski. Gdy tylko ktoś z UD przeszedł do SLD, bo właśnie pokłócił się z etosowymi kolegami, czekała wysoka funkcjaw SLD, albo i stanowisko – patrz Balicki czy Celiński, jedynym udanym transferem była Kaśka Piekarska. I dlatego jakieś wspólne listy są bez sensu, demokraci.pl są wydmuszką bez struktur i pieniędzy, wykładanie pieniędzy na ich kampanię przez SLD jest bez sensu, chociaż nie mam nic przeciwko prof. Widackiemu czy Bogdanowi Lisowi. SdPL lada moment umrze śmiercią naturalną, projekt pt. LiD był niepotrzebnym przedłużaniem agonii, a Marek Borowski, Andrzej Celiński i Marek Balicki mogą realizować swoje ambickje za własne pieniądze, jeżeli oczywiście potrafią. O Cimoszewiczu szkoda pisać – oprócz monstrualnych rozmiarów ego nie ma nic do zaoferowania.
Zainteresowanym – http://www.sd.pl/indexsub,3,6,1,1,program_sd.htm?PHPSESSID=d9b98fb8f10e6a23fb8408bb06558045 .
Panie Redaktorze !
Nową twarzą będzie- a w zasadzie powinien być (tylko czy „salon” na to pozwoli ?!) – ten kto będzie mówił w Polsce z sensem o „przyszlości”, o aktuyalnych problemach „szarych ludzi” (czyli konflikty klasowe, kryzys, przyszłość naszych dzieci i wnuków, formula UE etc.), a nie żył etosem, styropianem czy nostalgią – a’la ten styropiano-etos lecz skierowanym a rebours – po PRL-u. I tylko tyle naszemu krajowi potrzeba…..
Resztę na ten temat rozwinął Olek 51 (z dn.23.-2.2009, h: 7.04) – pozdrawiam ! – więc powtarzał się nie będę (ja też na Blogu Daniela Passenta pisałem dziś o problemie lewicy i „odcięciu” pępowiny – oby nie tylko formalnym ale i mentalnym od >post-uwolstwa<).
Pozdro.
WODNIK53
@passpartout
Jakby tak bliżej przyjrzeć się „komfiturze”, to – kto wie? – czy nie stoi za nią komformizm i tura (nowe, kolejne rozdanie, może kolejka…) do spiżarki z konfiturami. Być może AS pomyślał był o nowej kolejce komformistów do konfitur…
Ukłony
kadett 😆
A „komformizm” od komfortu samoobsługi w tej spiżarce? Albo od życia w komforcie 😉
Komfederacja Komsumentów Komfitur… Czy to nie grozi komfliktem?
Z nowymi twarzami w polityce zawsze jest kłopot.
Jeśli są rzeczywiście „nowe” to pytamy kto zacz, skąd się wziął, czego dokonał, co sobą prezentuje, itd, itp. Inaczej mówiąc pytamy o rzeczy i sprawy, które są nam dobrze znane w odniesieniu do twarzy „starych”.
Nowość „nowych” stanowi w gruncie rzeczy ich wadę, gdyż nic o nich nie wiemy.
Jeśli zaś chodzi o „stare” twarze ? No właśnie. O starych wiemy dużo, często zbyt dużo i nasz wiedza o nich to też „ich” wada, – znamy ich i…. starczy.
W każdym bądź razie ani Cimoszeiwcz, ani Rosati, ani Olechowski, ani Piskorski nowymi twarzami w polityce nie są. Wręcz przeciwnie, – ich „polityczne buźki” są już mocno pomarszczone.
Przepraszam za literówki.
Oczywiście powinno być:
Hannah Arendt – „Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła”.
(tłum. Adam Szostkiewicz :))
@passpartout
a gdzież by tam od razu zagrożenie komfliktem z własnym sumieniem, Madame?
Domysłów garść następna:
A.
komfitura – (kolejna) tura wypraw o charakterze czysto komercyjnym (komiwjażerka) z niejaką wiarą (fi-delis) w pozyskanie może jednak konfitur..?
B.
komfitura- komiczna i (nieuleczalna) wiara w sens kręcenia się w tzw. kółko (Tour)?
Proszę o pomoc, jeżeli znowu pobłądziłem.
@passpartout
„Dowody na istnienie” ???
… można i w ten sposób, czemu nie …
Brak reakcji redaktora Szostkiewicza, na „konstruktywne i w temacie” bardzo ważne spostrzeżenia passpartout, jest godne potępienia. 😉
@Panie Redaktorze!
Milczeniem oraz brakiem reakcji Pan nic nie osiągnie.
Ataki, „dowcipne oraz pełne erudycji” prztyczki będą coraz bardziej agresywne i małostkowe.
Literówka? hahahahaha!
Każdy tak może powiedzieć! Ale nie takie numery z passpartout!
Albo Pan „zmieni fryzurę”, albo samokrytycznie podejdzie do swoich „literówek”! 😉
@passpartout
Co zaś się tyczy komfortu samoobsługi, to byłbym powściągliwy jednak. Te osobościowe przypadki raczej bywają częściej obsługiwane i przywykły do okazywanego im serwilizmu. Nie wyklucza to jednak samozaspokajania się przez nich (samoobsługi) w innych obszarach, np. przekonanie o własnej wielkości połączone z czerpaniem z tego przyjemności).
Trafna ocena polskiej „klasy politycznej”. Niestety wszystkie partie polityczne, nie tylko w Polsce, maja w wiekszym lub mniejszym stopniu charakter struktury mafijnej. Jedynym lekarstwem na wyeliminownie „dozywotnich politykow”, ktorzy nigdy prawdziwa praca sie nie zbudzili, moze byc ograniczenie „poslowania” do dwoch kadencji. Ale kto zreformuje w ten sposob prawo wyborcze? Na pewno nie sami poslowie….
„Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało” , aż chce się wykrzyknąć !Krokodyle łzy Szanownego Pana Publicysty Nad Upadkiem Polskiego Życia Politycznego są żałosne. Miernota naszych politycznych liderów o czym prawi z takim smutkiem, jest bezpośrednim skutkiem przyjętego systemu wyborczo – partyjnego. Systemu, którego podstawą są APARATY PARTYJNE. No i zamiast polityków, mamy aparatczyków !!! Znacznie lepszym (co nie znaczy idealnym) rozwiązaniem jest system większościowy, oparty o okręgi jednomandatowe. To, że partyjni politycy tego nie chcą – to rozumiem. Natomiast głupawy konserwatyzm komentatorów politycznych w tej kwestii (i z lewa i z prawa) jest zdumiewający.