Reisefiber narodowy
Aż w dwóch gazetach w poniedziałek ten sam temat: eksodus Polaków. W ,,Polityce” raport ,,Rzeczpospolita Brytyjska” milion Polaków w Wlk. Brytanii, 300 tys. w Irlandii”. W ,,Gazecie Wyborczej” dodatek Przystanek Europa: ,,wg danych rządu brytyjskiego 6 na 10 imigrantów z nowej Europy w Wlk. Brytanii to Polacy, 240 tys. pracuje legalnie, 82 proc. emigrantów to ludzie w wieku 18-34 lat, tylko 6 Polaków na sto zabiera ze sobą dzieci”.
Niesamowite. Ledwo dwa lata jesteśmy w Unii, a już widać, jak ogromne to niesie zmiany. Wsysa nas wir cywilizacyjny, ale co z tego wyniknie wcale nie wiadomo, bo jesteśmy w środku tego procesu i siłą rzeczy mamy spaczoną perspektywę. „GW” drukuje znamienny sondaż: 61 proc. uważa, że młodzi, którym się powiodło na Zachodzie, POWINNI wracać, bo tak będzie lepiej do Polski, a 64 proc. uważa, że ci Polacy ZOSTANĄ już na Zachodzie. Słowem, Polacy nie wierzą, że rodacy, którym się powiedzie, wrócą prędzej czy później do kraju.
Gdyby tak rzeczywiście miało być, to upada ulubiony argument euro-entuzjastów, że ta ,,emigracja nowej generacji” ostatecznie wyjdzie Polsce tylko na dobrze, bo nasza młodzież liźnie na Wyspach i gdzie indziej – nawet w Islandii Polacy stanowią już ponoć 5 proc. ludności! – demokracji, dobrej organizacji i dobrych manier, a jak z tym kapitałem obserwacji i doświadczeń wróci, to już nie da sobą byle jak rządzić, a w końcu sama sięgnie po władzę i pogoni tę całą szopkę neodmowskich, neopiłsudskich, neogomułków, neowitosów itd.
Pogoni? Ejże? Jak pogoni, kiedy w Gazecie lekarka, która wyjechała do Anglii deklaruje: ,,Kopciuszek NIE WRACA do Kaczystanu?”. Ci, którzy liczą, że obecna fala emigracji jest nastawiona na powrót i obywatelskie działanie w Polsce, mogą się zawieść. Obym się mylił, ale ja bym na tych oszałamiających liczbach nie budował żadnych patriotycznych prognoz. Więc mamy problem w Polsce i z Polską. I naprawdę najwyższy czas, żeby liderzy polityczni go dostrzegli, nim narodowy reisefiber wyssie z IV RP najbardziej mobilną i ciekawą świata część społeczeństwa.
PS. Dziękuję za ciekawe komentarze do Testu kibica (Jerzy Pilch z nami w „Polityce” meczu nie oglądał; pizza dla dorosłych jest wegetariańska albo z kiełbasą?; Vox populi – dzięki za życzenia miłego lotu – ja się latać nie boję, nawet do Ziemi Świętej!).
Komentarze
Problem jakiś jest na pewno. Ale czy do końca ma to związek z patriotyzmem? Gdyby zarobki w Polsce byłyby równe tym w Anglii, pewnie by nie wyjeżdżali masowo. Ale tego się pstryknięciem palców nie zmieni. A jak już tam osiądą i się ustawią, to, z drugiej strony, czemu mieli by chcieć wracać tak chętnie i zaczynać prawie od podstaw, bo z doświadczeniem i umiejętnościami, ale w nowej sytuacji? Gdzieś tu jest chyba cienka granica między patriotyzmem a pragmatyzmem. Bo w zasadzie, nieco przy okazji, wyrabiają oni Polsce dobrą markę na zachodzie (przynajmniej w większości… ). Szkoda, że tłumnie wyjeżdżają, szkoda, że mogą nie wrócić, ale, paradoksalnie, dość łatwo to zrozumieć.
Panie Adamie
Do życzeń urodzinowych a także udanej podróży (trochę Panu zazdroszczę) dołączam jeszcze małą uwagę do Pańskiego wpisu. Myślę, że Kopciuszek co to nie wraca do Kaczystanu z mniej więcej tych samych powodów (emigracja ze wzgledów politycznych to naprawdę tylko pewien procent) nie wracał do PRL jak i kolejnych RP. Myślę, że trudno ustalić jednoznaczny profil Kopciuszka. Ale może warto zastanowić sie nad sednem sprawy w kontekście tego, co na całym świecie ma miejsce, ale w pewnych granicach wstydu i poczucia godności, w Polsce zawsze było dużo jaskrawsze a teraz już przyjęło formę graniczącego z obłędem ekscesu.
Wcale się nie dziwię, że ludzie wyjeżdżają. Nie wiem, jak to się dla Polski skończy, ale wydaje mi się, że jeśli ktoś wyjedzie zaraz po maturze lub po studiach i znajdzie dobrą pracę, to już nie wróci. Mój kuzyn studiował zagranicą, miał wrócić, ale zakochał się, ożenił i o powrocie nie ma mowy. Ostatnio, kiedy z nim rozmawiałam, cieszył się, że medycynę skończył już tam, bo teraz to pewnie kazaliby mu za te studia zapłacić, albo odrabiać w Polsce. 😉
Na szczęście nie wszyscy wyjeżdżają.
Bardzo podoba mi się inicjatywa Polityki ?Zostańcie z nami!? Mam nadzieję, że uda Wam się zatrzymać, jak najwięcej zdolnych ludzi! 🙂
… Szanowny Panie Szostkiewicz, „reisefiber” to raczej „narodowA’ a nie narodowY. Z powazaniem, czytelnik.
Nie widzę powodu, aby rozpaczać nad faktem exodusu obywateli polskich na Zachód.
Podobne zjawisko obserwowano w skali regionalnej na Opolszczyźnie; osoby z podwójnym obywatelstwem wyjeżdżały do krajów Wspólnoty jeszcze przed przystąpieniem do niej naszego państwa. Wtedy niewielu rozpaczało nad nagle opustoszałymi wsiami.
Myślę, że dopóki Polacy wyjeżdżają na Zachód, ale konsumują tutaj, na Wschodzie i dopóki mają więzi z RP – dopóty emigracja nie jest wielkim problemem.
Wystarczy przywołać przy okazji fale emigracji w czasie zaborów, wojen i PRL-u: miały w większości pozytywny wpływ na sytuację w kraju, czyż nie?
Jestem ( wraz z mężem) jednym z drobniutkich sponsorów akcji – w calej rozciągłości popieram tę akcję – ale mało we mnie wiary w jej powodzenie. Nie dziwię się zarobkowym emigrantom – szkoda tylko że nie zawsze wracają – – – prawdę mówiąc , OJCZYZNA mało się stara,żeby ich zatrzymać – – – TE NASZE NAKŁADY NA NAUKĘ — SMUTNO !
Moge jedynie napisac o tym jak wyglada sytuacja osob wyjezdzajacych do pracy jako opiekunki do starszych i do dzieci, ew. do sprzatania bo z kilkoma takimi osobami mialem okazje sie spotkac, czy to sasiadka czy ktos z rodziny mojej lub przyjaciol.
Rozne to sa sytuacje, wiele jest takich, w ktorych po prostu w Polsce ta sama praca jako sprzataczka, opiekunka jest okropna. Dorobkiewicze gardza takim czlowiekiem, placa mu smieszne pieniadze za godzine, dorzucaja mase rzeczy do zrobienia, oczekuja czesto niewiadomo czego i do tego zadzieraja nosa. Do tego osoby ktore pracuja takze w Polsce jako opiekunki czy sprzataczki to najczesciej bezrobotni pracujacy na czarno. Mogliby nie pracowac na czarno ale panstwo wtedy chetnie polozy lape na polowie zarobkow.
A tak pojada na czarno do Niemiec, gdzie czesto rodzina osoby starszej ktora sie opiekuja, traktuje ich z umiarkowanym, ale zawsze szacunkiem! Zarobia dwa, czy trzy razy wiecej, do tego pazerne panstwo nie zabierze im ani grosza. Ja juz nie bede opisywal co osoby z ktorymi sie zetknalem musialy przejsc w wyniku bledow ZUS-u jesli chodzi o ich emerytury albo renty, zreszta po co, nawet nie ma sie do kogo odwolac. To tez ich motywuje do wyjazdu, ta obrzydliwa wrecz postawa urzednikow sprawia ze nabieraja niecheci do tego kraju, to jego oficjalnych struktur i po prostu nie chca miec z nimi nic wspolnego. A poskarzyc sie nie ma komu. Ewentualnie dziennikarzowi gazety lokalnej, ale czesto czlowiek ma tak spaprane nerwy ze nie ma ochoty juz sie meczyc z walka z urzedniczym molochem.
Chodzi wiec nie glownie o pieniadze! Chodzi o godnosc, o sposob traktowania czlowieka. Czlowiek ma po prostu serdecznie dosc ze inni go tu nie szanuja, od tych ktorzy zatrudniaja do opieki czy sprzatania (choc sa chlubne wyjatki) do urzednikow. Ile razy slyszalem slowa mamy mojej dziewczyny, ze zostalaby w Polsce gdyby jej godziwie zaplacili i szanowali, nie tyle ile w Niemczech, ale nie 6 zl za godzine jak czlowiek jedzie przez pol miasta do miejsca pracy.
Chociaz znam tez przypadki gdy o pieniadze wlasnie chodzi, smutne czesto bo np. wyksztalcona ksiegowa, moja sasiadka pracuje w Niemczech jako opiekunka starszych osob i zarabia 4 razy tyle ile tutaj jako ksiegowa. No nie da sie tego przeskoczyc.
Ci ludzie ktorzy wyjezdzaja (ze starszego pokolenia, wiek 40 i wyzej) mieli kiedys prace, jedna z opisywanych wyjezdzajacych byla kiedys kierownikiem spolemu, stracila prace przy podziale majatku ktory uprawiala wladza, juz w sumie nie pamieta sie ktora, ale znajomy znajomego znajomego dostal posade i zarabia. Moj ojciec mial podobna sytuacje ze sklepem w centrum Wroclawia – lapowka i miasto juz nie wynajmuje.
Byl taki okres w Polsce ze wiele ludzi kradlo i oszukiwalo, wiele ludzi dzieki temu zyskiwalo pieniadze podczas gdy inni, ktorzy wczesniej pracowali w danych miejscach tracili zrodla utrzymania. Teraz ponosimy tego cene, to dzieki tej niechlubnej stronie III RP (no byly takie, szkoda bardzo) mamy teraz taka a nie inna koalicje sejmowa. Nie ma takiej krzywdy z ktorej by nie wyrosl jakis gorzki owoc. Dzis juz za pozno by to naprawiac. Trzeba sie jednak cieszyc, za kilka pokolen to beda historyczne problemy a gospodarka bedzie sie preznie rozwijac, krzywdy przemina wraz z tymi wobec ktorych byly dokonywane, jak z wojnami, jak z ustrojami totalitarnymi – taka juz jest kolej rzeczy.
Przepraszam za smecenie, tak jakos mi sie zebralo 🙂
Nie przesadzajmy z tymi wyjazdami, bo sytuacja wraca do normalności po przegięciach komuny. Osobiście 40 lat temu przerabiałem na lekcjach historii informację o sposobach zdobywania kwalifikacji przez rzemieślników w średniowieczu – nikt nie został majstrem bez spędzenia kilku lat na zdobywaniu doświadczeń zawodowych w CAŁEJ Europie. A do rządzących należy troska o to, aby współcześni czeladnicy zechcieli wrócić. Grzmiąc w wielkie trąby patriotyzmu rzadko docenia się drobiazgi decydujące o jakości codziennego życia, jak np jakość pieczywa, które dłuzszy pobyt za granicą czynią katorgą. Pozdrawiam wszystkich współczesnych czeladników i zyczę, aby oprócz pieniędzy obrastali w mądrość, której w krajowej przestrzeni publicznej niewiele.
Czy rzeczywiscie osiedlanie sie ,na dluzej czy krocej, czy wreszcie na stale gdzies w UE, mozna jeszcze nazwac emigracja.Jak ktos lubi polskosc to jest i internet i telewizja,latwo dostepna ksiazka,sklepy z kielbasa i zubrowka, i dziewczyny mowiace z wielkopolskim albo krakowskim akcentem.No i satysfakcja „emigranta” ze z jego podatkow placonych gdzies w Europie buduja droge do Popowic Dolnych i oczyszczalnie sciekow w Gornych.
Mysle ze Polityka jako lokalny polski tygodnik,zamiast z konopnicka wolac „zostancie z nami panie Balcer”,powinna zajac sie drenazem przez Warszawe Krakowa,Poznania,Wroclawia….
Jak rozproszyc i w jakim stopniu wladze polityczna?
Jak unikmac geograficznej koncentracji mediow?
Jak na lokanym poziomie zachowac zasade:tego co mozna zrobic blizej, nie robmy gdzies dalej?
Mieszkam-jak nick wskazuje… we Wloszech
Damek letni – gdzies przy Karpatach
Znajami nie dziwia sie kiedy spotykaja mnie na Siennej czy na Nowym Swiecie.
Pani Lusia z Miasta Lodzi serwuje doskonale zrazy z kasza gryczana na paryskim Marais (w Boze Cialo spotkacie ja na Piotrkowskiej)
Pan Roman reperuje mi samochod w malym galicyjskim miasteczku (Santa Comba? oczywiscie w Galicji hiszpanskiej) latem jestesmy sasiadami w Galicji polskiej.
Takich jak my sa miliony w Europie:francuskich Portugalczykow,hiszpanskich Anglikow,Niemcow z Majorki,dunskich Polakow. Emigranci? No niech bedzie jesli taki jest obyczaj jezykowy.
Panie Redaktorze.
Mysle ze nie wezmie Pan tego za niewczena poufalosc i przyjmie me serdeczne zyczenia w Urodzimy.Wszyskiego czego Panu brakuje zyczy
michal
„nim narodowy reisefiber wyssie z IV RP najbardziej mobilną i ciekawą świata część społeczeństwa”
Z tą naj… częścią społeczeństwa nie przesadzajmy. To fetysz stworzony przez GW i bezrefleksyjnie powielany przez inne media.
Z Polski nie wyjeżdza naj… młodzież. Ta najlepiej wykształcona i najzdolniejsza (a zwykle ciekawość świata i mobilność idzie w parze z tymi cechami) zostaje w kraju, bo jest w stanie zapewnić sobie tutaj życie na godziwym poziomie wykonując zawód, którego się wyuczyła. Ich szukanie pracy fizycznej lub prostej pracy biurowej nie „kręci”.
Oczywiście z kraju wyjeżdża creme de la creme, ale to akurat zwykle jest emigracja czasowa (granty, stypendia, kontrakty).
To, co może być następstwem masowej emigracji, to nie drenaż mózgów, tylko jeszcze większe rozwarstwienie społeczne. Wyjeżdzają bowiem w przeważającej mierze ludzie, którzy w Polsce powinni tworzyć warstwę (klasę) średnią. Wykształceni średnio (bo tak trzeba ocenić studia wyższe na nierenomowanej uczelni czy ukończone z średnimi wynikami studia uniwersyteckie), ze znajomoscią języków, otwartymi umysłami (o czym świadczy umiejętność aklimatyzacji w nowych środowiskach), nie mający jednak szans na życie w kraju na poziomie odpowiadającym ich aspiracjom materialnym.
Ci ludzie, którzy zostają dzielą się na dwie kategorie.
Pierwsza, to elita (lub ludzie do niej aspirujący), którą stać na zakup mieszkania, godziwe życie, w tym rozrywki i wakacje, i dla której praca jest źródłem nie tylko satysfakcji materialnej, ale i intelektualnej. Dlatego nie chcą zamieniać jej na niewiele lepiej płatną, za to mniej rozwijającą, pracę zagranicą.
Druga grupa natomiast to, niczego nikomu nie ujmując, dolne warstwy społeczeństwa. Ludzie, którzy z racji ograniczeń intelektualnych lub – częściej – warunków społecznych, w których przyszło im się wychowywać, nie zdobyli umiejętności i nie posiedli cech charakteru, które pozwoliły by im wyrwać się z ich dotychczasowego życia. Ludzie ci nie znają języków obcych, nie potrafią posługiwać się sprawnie takimi środkami komunikacji jak internet. Do tego żyja zwykle w zamkniętych środowiskach, przez co trudniej im znaleźć wśród osób, które już wyemigrowały kogoś, kto byłby dla nich przewodnikiem w tym nowym, obcym świecie.
Ta pobiezna analiza nie aspiruje oczywiście do szczegółowego opisania całego zjawiska i z pewnościa znajdą się w każdej grupie osoby nie mieszczące sie w tak zarysowanych ramach, ale wydaje mi się, że ganeralny obraz skutków emigracji powinien wyglądać właśnie tak, a powtarzanie opinii o pozbawieniu Polski najlepszych reprezentantów pokolenia 20+ nie odpowiada rzeczywistości.
Może to i dobrze. W Polsce i tak by nie mieli pracy a tak pracujac za granica zwalniajc miejsce dla tych co nie wyjechali. Gospodarka nie moze wchlonąc takiej liczby bezrobotnyc wiec chyba lepiej ze część wyjechala.Inaczej wszyscy bysmy sie podusili w naszej duchocie a pracodawcy żądali by jeszcze wiecej placąc coraz mniej.
Emigranci to nie jednorodna masa. Są tam wszyscy od młodych i otwartych na świat po doświadczonych losem i podejżliwie patrzących na obcych, którzy dają pracę. Są ludzie z dyplomami, świetną znajomością języków, doświadczeniem zawodowym i nie umiejący nawet dwóch słów w gościnnym kraju wypowiedzieć. Są tam złodzieje i lekarze, literaci i prostytutki, inżynierowie i aktorzy. Ogólnie mówiąc cały przekój polskiego społeczeństwa. Nota bene wczoraj w radio wspominali, że przeciętna pensja polskiego profesora wynosi 3000 pln. Czy to prawda??
Z doświadczenia wiem, że dużo młodych wyjeżdżało z mocnym postanowieniem powrotu najdalej po dwóch, trzech latach. Wiem też jak te postanowienia topnieją i pojawia się coraz więcej wątpliwości. Przecież uzbierasz parę groszy i wracasz a tu znowu wegetacja na bezrobociu, mieszkania i tak nie kupisz albo wydasz wszystko co masz. Dalej na zarobek więc i co? Teraz samochód? Lepiej może zostać na dłużej, dorobić się więcej, a potem…
Moim zdaniem ludzie będą zostawali po 10 może więcej lat. Czy będą wracać będzie zależało od polskiej gospodarki, no i czy tu można miło żyć w ogóle? Część może założy własne firmy w kraju. Ci jednak którzy awansują na kierownicze dobrze płatne stanowiska, zrobią karierę zostaną. Kupią dom w Polsce, może gdzieś na prowincji, będą przyjeżdżali na wakacje i święta, a zagranicą będą jedli w polskich restauracjach i czytali polskie gazety. Granice kraju po prostu poszerzą się;))
ja mam niezla prace ktora bardzo lubie
wiec zostane
ale rzeczywistosc koczynsko-lepperowo-giertychowa (zreszta podobnie jak millerowa) jest dla mnie tak obca ze zastanawiam sie czy nie jestem nielegalnym imigrantem we wlasnym kraju
Przeczytalam, ze w ostatnich dwoch latach z Polski wyjechalo 2 miliony rodakow. Czy to mozliwe? W dodatku od jakiegos czasu liczba rodzacych sie jest mniejsza niz umierajacych. W innym miejscu przeczytalam prognoze, ze gdzies tak okolo 2020 roku Polska bedzie „kolorowa”…
Emigracja zarobkowa jest naturalnym zjawiskiem w otwartej gospodarce zroznicowanej wewnetrznie poziomem rozwoju, dochodow, wydajnosci, struktur pracodawczych i pracowniczych, infrastruktury, regulacji, etc. Ale czy ten reisefiber nie przechodzi w exodus? Dlaczego gospodarka polska nie jest na tyle elastyczna, aby dac zatrudnienie tym kilkuset tysiacom? Dlaczego kapital i umiejetnosci menadzerskie nie przychodza za pracownikami do Polski, tylko pracownicy musza za nim wyjezdzac za granice? Mowienie, ze wyjezdzaja bo w Polsce sa nizsze zarobki jest nieporozumieniem.
W ten sposob Polska sie kurczy, zmniejsza sie kwota pobieranych podatkow, zmniejszaja sie mozliwosci polskiego budzetu, wyludniaja sie polskie miasta i miasteczka. Pozostaje tylko rozwazac, czy wroca, czy ci ktorym sie powiodlo wroca.
Myślę, że co wpisów przedmówców niewiele już można dodać, ale…
Emigracja jest w dużej mierze rezultatem sporej różnicy w poziomie płac między nami a krajami zachodnimi. Do tego należy dołożyć problemy z bezrobociem w Polsce (zwłaszcza strukturalnym, powodowanym przez brak kwalifikacji itd., które nie zniknie nawet przy dużym wzroście gospodarczym). Wszytko to powoduje, że wiele osób wyjeżdża nie tyle by poprawić sobie warunki bytowe, tylko żeby w ogóle jakieś mieć.
Swoją drogą ciekawi mnie jedno: tyle się słyszy narzekań na przeregulowanie rynku pracy na Zachodzie. Tymczasem już tyle osób (z Polski i nie tylko) znalazło tam legalną pracę. Jak to wytłumaczyć?
Obawiam się, że szybko politcy nie zrozumieją, iż warto nas zatrzymywać w Polsce. Oni jednak wolą bawić się lustrację, zastraszenia, niż zająć się budżetem.
Na temat emigracji już tyle powiedziano i napisano. Cóż nasze władze dalej nie widzą tego problemu. Jest rzeczą wiadomą iż nie da się tego problemu rozwiązać z dnia na dzień. Czy my żyjemy na księżycu, czy żadne z państw nie przerabiało wcześniej tego tematu, czy nie można trafnych decyzji przenieść na własne podwórko. Nie dość, że się nic nie robi aby ten exodus powstrzymać to jeszcze komplikuje się rzeczy bardzo proste i już dawno wyjaśnione. Trzeba to tylko wprowadzić w życie.
pozdrawiam serdecznie
Jak być bogatszym od sąsiada?
Sprawić żeby sąsiad zbiedniał! 😉
Dlatego najprostszym sposobem dogonienia Europy jest jw.
Nasz wybitny minister edukacji Roman G. właśnie rozpoczął intensywne działania w tym kierunku.
Przecież większość obecnych uczniów (a z pewnością najbardziej „obrotni” z nich) po zakończeniu edukacji w naszym kraju zacznie pracować na rzecz rozoju naszych sąsiadów z UE, więc…
A tak poważnie to prosta matematyka pokazuje, że jeżeli wychowanie i wykształcenie jednego obywatela to nakład ok. 0,5 mln. PLN, a wyjechało ok. 2 mln. to nasz kraj i nasza gospodarka straciła 1 bln. (tysiąc miliardów, albo milion milionów jak kto woli) PLN kapitału!
Oby tak dalej!
a zostaniemy krajem węgla i buraków (nie tylko cukrowych)!
A przecież matematyka i ekonomia to nie wszystko…
pozdrawiam serdecznie
A są tacy, którzy liczą na powrót tej czy innej emigracji do Polski???
Przepraszam za tę ironię, ale mnie osobiście dotknęła następująca postawa rodaków:
otóż zamiar – i jego realizację – powrotu po wielu latach życia na Zachodzie w wydaniu mojego męża kwituje się znakiem kółka na czole i sugestią, że jest on skończonym idiotą (..”bo specjalista w jego dziedzinie tutaj będzie nikim”.. i tym podobne).
Ci sami maruderzy (skądinąd na tzw. „poziomie” ludzie) pierwsi są również do ustawicznego narzekania i gardzenia tym, co się w Polsce dzieje…
Być może błądzić to rzecz ludzka, hm.. Szkoda tylko, że wielu szanownym naszym rodakm nie sposób nijak dogodzić.
Czytając komentarze do artykułu pana redaktora Szostkiewicza i słuchając krytycznych uwag na temat działalności obecnego (jak i poprzednich) rządu i parlamentu w różnych mediach zastanawiam się coraz częściej nad tym kto właściwie wybrał obecnie miłościwie nam panujących na wszystkich szczeblach władzy? Bo przecież nie wybrali się chyba sami? Wg mnie przykra prawda jest taka, że to my wyborcy co 4 lata oddajemy głos na ludzi, którzy coraz mniejszą potrzebę widzą w rozwijaniu naszej gospodarki i konkurowaniu z innymi krajami Unii, coraz większą natomiast w szukaniu łatwych rozwiązań trudnych problemów. Takim problemem jest na pewno bezrobocie, ale czy na pewno? Niewątpliwie zależy to od regionu Polski, coraz częściej jednak słyszy się o pustych urzędach pracy i o czekających etatach, bo nie ma chętnych. Problemem są też na pewno niskie zarobki, ale żeby osiągnąć poziom zarobków np. irlandzkich potrzeba lat i mądrych polityków, a z ich wyborem chyba ciągle mamy kłopot- NIESTETY NASZ WŁASNY!. Widocznie my sami nie potrafimy ich wybrać.
Śmieszą mnie uwagi na temat braku szacunku dla pracowników w Polsce. Obawiam się, że z tym nic nie da się zrobić, bo to po prostu kwestia kultury i szacunku dla drugiego człowieka, zwłaszcza swego rodaka, a to nie jest mocną stroną Polaków (wystarczy rozejrzeć się po autobusach komunikacji miejskiej czy poobserwować sposób zachowania się kierowców na polskich drogach- podobno w innych państwach jeździmy zgodnie z zasadami i przepisami!.)
Wydaje mi się, że nie ma co włosów z głowy rwać: skoro politycy, których sami wybraliśmy, są dumni z tego, że załatwili nam pracę w bogatych krajach unii i nie widzą żadnych związanych z tym problemów to trudno. Szkoda tylko, że mają gdzieś fakt, że całkiem realna staje się groźba braku personelu medycznego w palcówkach służby zdrowia. Ale ten drobny szczegół nie jest w stanie zepsuć dobrego samopoczucia pana premiera.
Chcialbym sie przychylic do opinii „popli’ego”: Wyjezdzaja nie najlepsi, tylko sredni z asiracjami do bycia czyms lepszym. I na tym wlasnie polega cala tragedia. Po pierwsze w kazdym narodzie najwiecej jest sredniakow i to oni tworza jego trzon, wiec jak ich zabraknie, wytworzy sie niebezpieczna luka, ktora moze skonczyc sie tapnieciam.
Po drugie wyjezdzaja ludzie pragnacy jakiegos postepu w ich zyciu, czyli jednostki ambitne i aktywne.
Od 12 lat mieszkam zagranica i obserwuje u Polakow pewne cechy, ktore nas pozytywnie odrozniaja od innych wschodnich Europejczykow: „Jest mi zle, a wiec musze jakos temu zaradzic” i „No coz, moze nie jest to praca moich marzen, ale praca nie hanbi”. Uwazam tez, ze na tle innych wypadamy calkiem niezle, jesli chodzi o wiare we wlasne sily i umiejetnosc ustalania priorytetow w zyciu. Moznaby pospekulowac, dlaczego.