Czy Unia Europejska przetrwa do 2084 r.?
To o wiele ważniejsze niż czy będą przedterminowe wybory i kiedy ojciec Rydzyk pojedzie na misję na Filipiny. Napływają lepsze wieści: polska ekipa na rozmowy pod przewodem Portugalii nie chce umierać za ,,kompromis z Joaniny”. Może ktoś w MSZ i kancelariach braci K. przejrzał na oczy. Bo od tego, czy i w jakiej formie Unia przetrwa obecny bing bang i jego konsekwencje, zależyw dużym stopniu dobrostan Polski.
Mój ulubiony pisarz polityczny George Orwell napisał w 1947 r. felieton o przyszłości powojennej Europy. Podobała mu się idea ,,a United States of Europe” – Stanów Zjednoczonych Europy. Ale nie wierzył, że cokolwiek z tego będzie. Wyliczył wrogów idei jedności europejskiej: wrogo do niej nastawieni są Rosjanie, wrogo nastawieni są Amerykanie, wrogo nastawione są europejskie imperia, brytyjskie i francuskie, a czwartym wrogiem jest Kościół Katolicki.
Jakże się mylił. Amerykanie pomogli planem Marshalla postawić wolną Europę na nogi, a tym samym stworzyć fundament pod przyszłą współpracę. Do dziś – można dyskutować, na ile szczerze – Ameryka deklaruje poparcie dla integracji Europy, włącznie z wpuszczeniem do klubu Turków, nawet pod rządami islamistów Erdogana. Imperia poszły na śmietnik historii, Francja okazała się motorem integracji, Anglia zapukała do wrót Europy w latach 70. i choć do dziś eurosceptycyzm ma się tam dobrze, to jednak nie dominuje, a pani Thatcher poprzestała na waleniu torebką niczym Chruszczow butem w ONZ.
Kościół? Ojcami założycielami wspólnoty europejskiej byli głównie chadecy i socjalista Spaak, lewica była znacznie podejrzliwsza niż politycy związani z Kościołem. Kościół, pierwsza i największa w historii instytucja globalna, szybko zrozumiał, że jednocząca się w imię pokoju i współpracy Europa mu nie zagraża. Błędna prognoza Orwella to dobra nauczka dla wszelkich futurologów. Zwłaszcza kiedy umiemy uczyć się na błędach. Zagrożenia nie były wyssane z palca, Orwell nie mógł tylko przewidzieć tempa i skali powojennych zmian. Gdyby historia toczyła się wolniej i leniwiej, jego proroctwa mogły się ziścić.
Zresztą i dziś, 60 lat później, do ,,USE” daleko, a nastroje w Unii w ogóle takie sobie co do przyszłości. Tym bardziej Polska i cała ,,nowa Europa” nie powinna przykładać ręki do demontażu ,,europejskiego marzenia”, szczególnie, że Polacy są dziś najbardziej pro-europejskim narodem na kontynencie. Bracia K. wykazaliby się prawdziwym zdrowym wyczuciem mas, gdyby wreszcie dostrzegli, że młodsze i średnie pokolenie chce więcej a nie mniej Europy.
A wykazaliby się dodatkowo dojrzałością i mądrością mężów stanu, gdyby przestali powtarzać frazesy o suwerenności, niepodległości i interesach narodowych. Odkąd Polska weszła do NATO i Unii, zgodziła się na ograniczenie suwerenności w zamian za większe bezpieczeństwo i większe możliwości rozwoju niż gdyby działała solo.
A zresztą niepodległość i suwerenność nie są wartościami absolutnymi, wszystko zależy do czego się je wykorzystuje. Najbardziej krwawą wojnę w dziejach wywołała suwerenna, niepodległa i kierująca się swoimi interesami narodowymi III Rzesza Hitlera. Gdyby wtedy istniały jakieś instytucje typu Wspólnoty Europejskiej, być może nie doszłoby do tragedii,albo miałaby ona mniejsze rozmiary. Niepodległości należy strzec i należy jej bronić, ale dobrowolne częściowe podzielenie się nią z innymi – tak jak dzieje się to w Unii – nie jest sprzeczne z interesami narodu i państwa, jeśli ma demokratyczną legitymację.
PS. Co do meritum dwóch zażartych dyskusji pod tym blogiem. W sprawie TR odradzałbym ferowanie szybkich sądów na zasadzie ,,a nie mówiłem”. Powtarzam: po listach Centrum Wiesenthala i katolików ,,otwartych” jesteśmy w innym punkcie. Ciąg dalszy nastąpi. W sprawie książek i dostępu do dóbr kultury w PRL. Nike i inne serie wydawnicze nie zmieniają istoty systemu. Polegała ona na odcinaniu obywateli od tego, co naprawdę istotne: od pełnej i niefałszowanej wiedzy o polityce, ideach i historii. Klasycy literatury światowej w groszowych wydaniach, a cóż to kogo obchodzi. Ale jaki jest stan socjologii, politologii, nauki prawa, badań historii, zwłaszcza najnowszej – tego czytelnik PRL w zasadzie dowiedzieć się nie mógł, co czyniło z nas społeczeństwo zepchnięte na margines, zapóźnione intelektualnie, a skutki tego odczuwamy do dziś.
Komentarze
CYTAT: Klasycy literatury światowej w groszowych wydaniach, a cóż to kogo obchodzi…
Fakt. Klasyk winien być w wydaniu nie g r o s z o w y m, a w i e l o z ł o t ó w k o w y m, najlepiej ześ dolarowym. Tylko wtedy jest KLASYKIEM.
Ansie – for future reference:
Polska ksiegarnia w Wiedniu, prowadzona przez niezrownana Zosie Reinbacher (siostre Ewy Milewicz) znajdzie w kilka dni dla Ciebie kazda ksiazke, ktora kiedykolwiek ukazala sie po polsku i wysle natychmiast. Takze, jestem przekonana, Cichy Don Szolochowa czy kogo tam (bo byly jakies watpliwosci w tej mierze…). Ta kobieta zyje dla ksiazek, niepomna otaczajacego swiata (pytala mnie kiedys kto to jest ksiezna Diana 😉 )
Panie Adamie,
wywód dotyczący braci Kaczyńskich bardzo ładny i logiczny. Obawiam się jednak, że zapomniał Pan, iż kompletnie nie obchodzi ich, co myślą ludzie młodzi i w średnim wieku… To nie ich target (jakby powiedzieli marketingowcy)…
A ludzi starszych przekona się, że Unia jest zła, bo to przecież Niemcy, którzy tylko czekają, aby nam wszystko pozabierać i nas wepchnąć do obozów pracy…
A że to nie jest myślenie przyszłościowe, że raczej nie służy Polsce (która bardzo mocno korzysta z wszelkich pomocy unijnych)… No trudno… Na jakiś czas wystarczy, grunt, żeby wygrać najbliższe wybory… Przed następnymi pomyśli się nad innym sposobem (o ile będzie trzeba)…
Jest takie powiedzenie zeglarskie;”Lodz w porcie to lodz bezpieczna, ale ona nie jest po stworzona”. Tak samo jest z przylaczeniem sie do tego czy innego bloku panstw. Oczywiscie jako czlonek Obozu Panstw Socjalistycznych i RWPG Polska byla zabezpieczona przed najazdem Rosji bo byla juz jej dominium. Problemem byly Niemcy i NATO. Teraz, po anschlussie do Uniii „Europejskiej” , Polska nie musi obawiac sie Niemiec i NATO bo jest juz ich prowincja. Za to problemem jest Rosja, ktora bedzie usilowala odbudowac swoja mocarstwowa pozycje. Ja osobiscie uwazam wszelkie asocjacje z panstwami, ktore wyznaja przywiazanie do idei socjaldemokratycznych za, delikatnie mowiac, lekkomyslne. Sa to bowiem populistyczne struktury oraz typy umyslowosci, ktore w przeszlosci doprowadzily do najwiekszych zbrodni przeciwko ludzkosci jakie znal wiek XX. Czy byli to Socjaldemokraci Cesarstwa Rosji, czy SDKPiL, WKPb czy NSDAP oraz wloscy faszysci te wszelkie ponadnarodowe socjalizujace organizacje droga naturalnego rozwoju doprowadzaly do plagi gulagow, obozow koncentracyjnych oraz wojen. Wszystko to oczywiscie z najlepszymi intencjami zmiany i ulepszenia doli ludu pracujacego. Nawet w czasach ostatnich masakra ludow Jugoslawii przez NATO pozwala przypomniec sobie stare, dobrze znane , modus operandi tych ideologii. Jak juz wielokrotnie powtarzalem, Polska zrobilaby najlepiej porzucajac UE o ile tylko jest to jeszcze mozliwe. Inaczej stanie sie ona tylko naturalnym produktem przemiany materii tego wielonarodowego Behemota. Czasem, gdy czytam wypowiedzi Szanownego Redaktora i paru innych blogowiczow, mam wrazenie, ze ow proces trawienia juz sie zakonczyl
Przetrwa.
Pozdrowienia,
Jacobsky
Adam Szostkiewicz pisze: „Bracia K. wykazaliby się prawdziwym zdrowym wyczuciem mas, gdyby wreszcie dostrzegli, że młodsze i średnie pokolenie chce więcej a nie mniej Europy.”
Może lepiej, żebyśmy wszyscy pomyśleli dlaczego młodsze i średnie pokolenie ego chce. Po prostu Polska jest dusznym krajem, pełnym zakompleksionych zawistników. Łatwiej jest polubić Europę niż Polskę.
2084?? Ja bym nie ośmielał się wyglądać myślami poza 2024! W przyszłości zbyt wiele może się zdarzyć. Zresztą zaletą demokracji, wolności i pluralizmu (tego ostatniego w Polsce nie mamy chyba jednak tyle by się cieszyć ze stanu obecnego) jest duża elastyczność i możliwość dostosowania się do zmiennych warunków. Nie określałbym więc sztywnych ram, czy wymogów czym ma być Europa, czy Polska za lat 77.
Szanowny Gospodarzu,
nie będę się wypowiadać na temat rzeczywistych zamiarów jakichkolwiek byłych władz. Nie znam ich i pewnie nigdy nie poznam, a Kaczyńscy wykazują, iż historia jest tylko aktualną interpretacją tendencyjnie wybranych faktów, co twierdził również cytowany przez Pana Orwell.
Na przykładzie klasyki literatury pięknej chcę jedynie podkreślić wagę wzorca. Kiepskie wzorce w czasie nauki (zawodu, życia) dają kiepskiego fachowca. Pytanie: dlaczego Polacy byli jako fachowcy wysoko cenieni na Zachodzie jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, a dziś z dyplomami sprzątają w pubach (pomijając oczywisty aspekt wielkiej liczby chętnych do pracy)? Bo w PRL elita intelektualna, która chciała się uczyć, miała szansę – może nie dojść do majątku czy stanowiska – ale zdobyć wiedzę. I to była szansa powszechna. I przynosiła efekty w postaci wysokiej średniej. Ogólne kłopoty życiowe (w tym gospodarcze) stymulowały dodatkowo potencjał intelektualny. Przykładem mogą tu być wspaniale ubrane polskie dziewczyny, potrafiące zrobić coś z niczego. Jakże koszarowo wygląda dziś pod tym względem zamożna ulica Warszawy!
Do władzy pchają się, niestety, zawsze kiepscy fachowcy. Tak było w PRL i tak jest dzisiaj. Przykładem obecny rząd z przyssawkami – kto za PRL-u uczyć się nie chciał, nie musiał. To też jest rodzaj wolności.
Mądrość 1: Dobrego fachowca można poznać po tym, iż nie zaczyna od burzenia.
Mądrość 2: Wszelka indoktrynacja hamuje rozwój intelektualny.
Mądrość 3 (odnośnie radykalnych działań Kaczyńskich): Napęd na cztery koła oznacza, iż utkniemy tam, gdzie żadna pomoc drogowa nie dojedzie.
Mądrość 4: Polityk spada (w przeciwieństwie do kota) na cztery litery.
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę
Qba
Pan Redaktor na temat czytelnictwa w Polsce Ludowej gra w zaparte, czyli zwyczajnie kłamie. Ja opieram swój sąd między innymi na znanej wypowiedzi B. Geremka, że Polska Ludowa była „mocarstwem kulturalnym”. Poza tym żyłem wtedy i doświadczyłem.
Idee UE najbardziej zrozumiala mlodziez, ktora z tej Unii korzysta. Szkoda, ze politycy niektorych partii tego nie widza, przeciez to przyszly elektorat.
A na oltarzu lojalnosci wobec tej boskiej Fotygi polegl kolejny nielojalny gad koalicyjny.
Ale cyrk.
Tak malo jest pozytywnych glosow co do Polski w Unii, ze az chce sie wolac nareszcie! Nie nalezy jednak przeceniac w Europie roli kosciola katolickiego. Papiez jest z Niemiec, ale nie wywolalo to w Niemczech, poza poczatkowym entuzjazmem, Bild nawet wolal „Jestesmy papiezem!- takiego samego efektu, jaki papiez pochodzacy z Polski w Polsce. Ani Wlochy, Francja, Hiszpania i Portugalia nie robia wrazenia takich katolickiech krajow, bez porownania z Polska. Mysle, ze nadzieja jest w mlodych Polakach, ktorzy dadza rade przerwac wszystkie nakladzione im do glowy uprzedzenia i dobrze sobie w Europie poradza. Nie zaleznie w jakim kraju osiada, albo zostana w Polsce i beda sie przyzwyczajac, ze inni beda sie w Polsce osiedlac.
Jasny gwint ma rację. Polska za PRL była mocarstwem kulturalnym. I nie tylko. Było jeszcze kilkanaście innych dziedzin w których Polska była gigantem. Stare dobre czasy. To se ne vrati. W tym wszystkim to szkoda mi ludzi młodych, którzy nie wiedzą jak może byc.
Jasny gwint, jestes gburem. Przykro jest na Ciebie sie natknac na blogu.
Szanowny Panie Adamie.
Zgadzam się z Panem i twierdzę, że integracja europejska to najwyższa racja stanu wszystkich europejczyków. Przez większość akceptowana bezpośrednio, pośrednio lub intuicyjnie. I proces ten będzie przebiegać niemal niezależnie od tego jak ważne argumenty za lub przeciw pokażą politycy. Będzie się tak działo, bo już dawno politycy przestali być najważniejszym elementem procesów integracyjnych.
Politycy stają się coraz mniej ważni również w innych aspektach i myślę, że co mądrzejsi z nich wiedzą o tym.
Dlatego tak naprawdę (jestem o tym przekonany) koncentrują się nie na przedmiotach sporów ale na udowodnieniu własnej ważności.
Polska scena polityczna, z jej miałkością problemów będących w „centrum uwagi” i „wagą” jaką im przykładają politycy, jest tego dobrym przykładem.
Bardzo bym chciał (ach te marzenia) aby publicyści „od polityki” (obojga płci i niezależnie od swoich przekonań) pokazywali włąściwą miarę i wagę polityków.
Zgodnie z panamelchiorowym przykazaniem: „Miara, Waga, Pieniądz, Czas – cztery rzeczy, na których trzeba się znać”.
Do jasny gwint
Niezaeznie od tematow felietonow, jakie sie ukazuja w blogach panow Passenta i Szostkiewicza posluguje sie pan tym samym schematem: najpierw obraza pan dyskutanta, z ktorym pan sie nie zgadza, potem opowiada pan jak to dobrze bylo w PRLu, albo jak zle robimy, ze nie kochamy Rosji.
Na temat ksiazek i dostepu do dobr kultury w PRLu zupelnie zgadzam sie pogladami pana Szostkiewicza. Opieranie swojego sadu i zarzucanie klamstwa redaktorowi Szostkiewiczowi przy pomocy argumentu /Poza tym zylem wtedy i doswiadczylem/ jest smieszne w odniesieniu do argumentow jakie przytacza pan Szostkiewicz. Czy redaktor Szostkiewicz poza tym zyl wtedy i doswiadczal na ksiezycu?
Z ta lodka w porcie to tez tak nie do konca: moj znajomy siedzial sobie na jachcie zacumowanym w porcie w RPA, przyszla fala tsunami i zatopila jacht razem z cala zaloga.
Nic pewnego na tym swiecie…
Do halny
Jesli PRL byl taki dobry, to dlaczego przestal istniec?
BRAWO TYCH WŁAŚNIE WROGÓW MA UNIA EUROPEJSKA A POLSKA ( DZISIEJSZA ) JAKO KATOLAND JEST RÓWNIEŻ JEJ WROGIEM.
DZIWIE SIĘ FRANCJI NATOMIAST TZW. WIELKA BRYTANIA JEST WROGIEM Z POWODU MINIONEJ CHWAŁY.
POZDRAWIAM
OBSERWATOR
„Klasyka literatury światowej w groszowych wydaniach, a cóż to kogo obchodzi” – napisał Gospodarz.
W tym sęk, że nikogo nie obchodzi. I mamy to co mamy!
Gdyby poszczególne pozycje klasyki literatury światowej można było kupić za 3 zł, a nie po 30 zł i drożej, może sytuacja byłaby inna. Może mniej byłoby utyskiwań i narzekań, że ludzie książek nie czytają.
Tamtych czasów nie oceniam, stwierdzam fakty. W latach pięćdziesiątych tanie wydania książek kosztowały 2,40 zł.
>Bobola godz.02:53
Uwaga!Bobola redivivus!Wrócił i przestrzega przed produktami przemiany materii Behemota,a tymczasem halny wieje!Jasny gwint!
a.j
Na szczescie mocarstwowosci kulturowej nie mierzy sie ani iloscia hufcow malarzy, ani liczba dywizji poetow, armad rzezbiarzy czy eskadr kompozytorow. PRL z pewnoscia byl blyszczacym punktem na mapie kulturalnej swiata, JEDNYM z blyszczacych punktow, ale nie bardziej niz inne kraje z nasze strefy kulturowej i politycznej. Blyszczalo paru twoercow i kilka instytucji, ale to jak z ta polska kawaleria, ktora owszem -byla malownicza, orginalna i wielbiona, ale jej obecnosc nie czynila z przedwojennej Polski mocarstwa, o czym przyszlo sie bolesnie przekonac.
PRL rowniez moze wydawac sie mocarstwem kulturalnym gdyz inaczej rozwiazana byla sprawa utrzymywania kultury. Mecenasem bylo panstwo, ktora fundowalo to i owo, budowalo domy kultury, biblioteki, kinoteatry itp. To bez watpienia zasluga PRL-u, jakby na to nie patrzec. Podobnie jak alfabetyzacja spoleczenstwa, bez ktorej nie bylby dostepu do kultury. Inna sprawa, jak dane srodowiska skorzystaly z danej im szansy (alfabetyzacja plus podstawowa infrastruktura kulturalna). Nie mniej (i o tym nie trzeba zapominac), w PRL-u koszty utrzymania kultury nie mialy zandego realnego odniesienia, a sam peerelowki mecenat byl jak kapral CK armii, co to jedna reka glaskal po glowie, a druga bil w dupe gdy trzeba, utrzymujac w ten sposob dyscypline. I byc moze z powodu tej dyscypliny byli rowniez dezerterzy z tej CK armii kulturalnej, ktorzy blyszczeli na zewnatrz i potegowali jeszcze bardziej uczucie mocarstwowosci kulturalnej PRL-u. A peerelowska propaganda upijala sie do nieprzytomnosci kazda nowinka z dzialki eksportu kulturalnego, kazda PRAWOMYSLNA nowinka. Byc moze jednak to wystarczy dla niektorych, zeby mowic dzis otwarcie o mocarstwowowci kulturalnej PRL, ktora to PRL byla rowniez mocarstwem pod wzgledem eksportu fabryk kwasu siarkowego czy urzedzen mechanizacji gornictwa.. Aha, zostal jeszcze ekskluzywno-mocarstwowy klub kosmiczny, do ktorego PRL weszla za sprawa Hermaszewskiego.
I co z tego ?
Dzis kultura zostala w pewnym sensie urynkowiona. Mecenat kultury stal sie narzedziem marketingu, mecenat panstwa jest jednym z wielu zrodel EWENTUALNEGO dostepu do srodkow dla tworcow kultury. I dobrze, ze tak sie stalo, bo tym samym zniklo CK kapralstwo, co chyba wyszlo kulturze na dobre. Zniklo rowniez propagandowe zadecie dookola kultury, ktora wreszcze moze zyc samodzielnie, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
I nie obawiajmy sie o kulture polska, bo to dorosla, dojzala kobieta, ktora po latach zycia w dusznym zwiazku z kaprysnym, acz bezwglednym mecenasem odzywa, rozwija sie, ubogaca na tyle, na ile tylko jest to kreatywnie mozliwe.
I z pewnoscia obce sa jej sny o mocarstwowosci, nawet jesli sni o tym sam prof. Geremek.
Pozdrowienia,
Jacobsky
Nie wiem, czy Unia przetrwa. Oby tak bylo, bo to – jak sie wydaje – jedyna szansa na zmianę świadomosci Polaków w kierunku nowoczesnego pojmowania narodu i państwa. Niestety, nie przyswoilismy sobie jeszcze podstawowych zasad funkcjonowania nowoczesnego, demokratycznego spoleczenstwa otwartego i nic raczej nie wszkazuje, aby to nastapilo w najblizszym czasie. To spoleczenstwo wciąż składa sie z licznych przedstawicieli starszego pokolenia wychowanych w czerwono-czarnej hierarchii wartosci. Tylko pod czujnym okiem Unii, która będzie wymagała przestrzegania praw człowieka, ochrony przyrody i w ogole stosowania sie do standardow europejskich spoleczenstwo polskie ma szansę zblizyc się do swych europejskich „starszych braci i sióstr”.
Panie Redaktorze!
Bardzo dobrze,że w niektórych kwestiach „idzie Pan w zaparte” chociaż niektórym sie to niepodoba.
W sprawie różnic w dostępie do dóbr kultury między PRLem a RP ma Pan całkowitą rację;dostęp do szeroko rozumianych osiągnięć kultury światowej był w PRLu ograniczony i systemowo utrudniany.Gorąca wymiana zdań na blogu ograniczyła się właściwie do problemów dostępności do dzieł literatury;w tej dziedzinie mieliśmy chyba wtedy rzeczywiscie komfortową,w stosunku do innych Demoludów,sytuację.
W sprawach dalekosiężnych prognoz co do przetrwania UE,trudno o znalezienie racjonalnych opinii.Unia nie zakończyła procesu tworzenia;tworzy się traktat europejski a szereg problemów wymaga dalszych działań(bezpieczeństwo enrgetyczne,obronność,przyjmowanie nowych państw członkowskich).
Przyszłość UE tworzyć będzie młodzież,dzisiejsi 20to i 30to latkowie.
Optymistycznym prognostykiem jest coraz szersza aprobata dla UE wśród młodzieży i aktywny udział w jej tworzeniu.
Najwyższy czas żeby pokolenie sierot po PRLu ale chyba także pokolenie „tych,co na styropianie” zaczęło powoli odchodzić w odstawkę i dało młodym możliwość działania na własny rachunek wbrew takim różnym……Bobolom!
a.j
Szanowny Panie Redaktorze!
Odpowiadając na Pana pytanie – mówię NIE, ale już tłumaczę, o co mi chodzi.
W wypadku ekopolityki globalnej problemy będą rozwiązywane z punktu widzenia całej planety. Zanieczyszczenie środowiska, globalne ocieplenie, produkcja energii, dostęp do czystej wody (i w ogóle problemy z wodą), odpady ? problemy te swoimi rozmiarami przekraczają możliwości rozstrzygania ich przez poszczególne państwa. Muszą działać w tym kierunku międzynarodowe organizacje, najlepiej będące częścią Organizacji Narodów Zjednoczonych, albo bardzo ściśle z nią współpracujące. I tak jak w wypadku poszczególnych organizacji działających na terenie całego świata, jak np. Światowej Organizacji Zdrowia, działają one momentami znakomicie, tak organizacja ? matka, czyli ONZ – nie nadąża za błyskawicznie następującymi zmianami. Jest to organizacja zbyt duża, ociężała, anachronicznie zorganizowana i zarządzana.
A trzeba pamiętać o tym, że wiele krajów nie da sobie rady z problemami rolnictwa, niekorzystnymi warunkami geograficznymi, systemem edukacyjnym, globalnym rozwojem ekonomicznym, z bardzo wieloma zagadnieniami społeczno ? kulturalnymi.
Na naszych oczach powstają podstawowe elementy struktury międzynarodowej przy rozwiązywaniu problemów globalnych. Ale z drugiej strony globalna integracja przynosi również ogromne korzyści: międzynarodowy podział pracy, gwałtowne rozprzestrzenianie się innowacji, a także korzyści niematerialne, takie jak wolność wyboru związana z międzynarodowym przepływem ludzi, idei, wolności myśli , a przede wszystkim demokracji. Poszczególne państwa narodowe zaczynają być bezradne wobec wyzwań, pełnią wielokrotnie rolę hamującą w rozwiązywaniu kwestii globalnych. Nowopowstała społeczność międzynarodowa doskonale zdaje sobie sprawę z wyzwań, jakie przed nimi stawia współczesny świat i z jej punktu widzenia wielką rolę odgrywają badania globalistyczne, które wprawdzie mają wielokrotnie charakter prognostyczno ? futurologiczny, ale zawierają one w sobie wysoki stopień przewidywalności tendencji rozwojowych problemów i procesów globalnych.
Patrząc z punktu widzenia perspektywicznego na rozwój świata ?badania problemów globalnych były dla nauki nowym impulsem, a w praktyce umożliwiły inne spojrzenie na obraz współczesnego świata. (…) Pokazano dzięki niej [globalistyce] bezradność, a nawet hamującą rolę państwa jako podstawowego elementu struktury międzynarodowej przy rozwiązywaniu problemów globalnych? (Stanisław Otok). Ale nie tylko idea ?państwa? stała się anachroniczna, surowej krytyce poddane zostały również instytucje międzynarodowe, z Organizacją Narodów Zjednoczonych na czele, a po pewnym czasie i Unia Europejska. Ludzie umiejący spojrzeć na kilkadziesiąt lat w przyszłość już dziś mówią, że należy odwrócić kolejność rozumowania ? to nie poszczególne rządy mają się zrzeszać w międzynarodowych stowarzyszeniach i tam próbować forsować swoje rozwiązania, a powinien powstać jeden rząd ogólnoświatowy, który będzie wymuszał na poszczególnych rządach realizację decyzji podjętych z punktu widzenia globalnego, ogólnoświatowego. Mamy już w Polsce pierwsze symptomy tej sytuacji, gdzie pewne decyzje naszego rządu są kwestionowane przez Brukselę i nasz rząd musi się podporządkować. Zarówno w sferze politycznej, wartości (chociaż dzisiaj wydaje się to wręcz niemożliwe), ekonomii, jak i ekologii ? nie ma odwrotu od scentralizowanych rządów ogólnoświatowych. Ale póki co muszą nam wystarczyć porozumienia między szeregiem państw, które mają wielokrotnie bardzo korzystny wpływ na te czynniki. Dochodzi do przepływu szerszej informacji pomiędzy krajami, eliminuje się uprzedzenia i stereotypy ideologiczne, kulturowe i narodowe, zwalcza się kult siły i militarnego spojrzenia społeczeństw, wprowadza się coś, co można nazwać ?globalnym społeczeństwem otwartym? .
Przestańcie się czepiać Boboli. Od czasu kiedy zaczął publikowąć swoje posty, kilka razy doprowadził mnie do szału swoimi wnioskami, ale w końcu przeczytałem tekst ze zrozumieniem i JAKO PIERWSZY zdemaskowałem go, jako STU PROCENTOWEGO JAJCARZA, który po prostu parodiuje styl „Nowego Dziennika”, jednocześnie kpiąc z Rydzyka i nazywając go Ojcem Odkupicielem.
Wstyd mi bardzo, że tak długo dałem się nabierać, a przecież z racji zawodu i specjalistycznego wykształcenia powiniem się zorientować już po pierwszym wpisie.
P.S. Jest jeszcze drugi taki parodysta, prowadzi blog jako „narod.oviec” ale ostatnio odpuścił.
Nie na temat.
No i proszę Minister Obrony Narodowej zbeształ, poprzez media, Burmistrza Slupska, że miał czelność zapytać w ambasadzie USA ile ta tarcza zajmie miejsca, ile ludzi będzie zatrudnionych, ile ha zajmie itp. To niewyobrażalne aby taki cieć miał śmiałość pominąć milczące MSZ, groźny MON, mieudaczne MSW i Bóg wie jeszcze jakie instytucje rządowe Najjaśniejszej RP. W polsce wszystkie te wiadomości są najgłębszą tajemnicą, a ambasada dała wyczerpującą odpowiedz i poleciła jeszcze stronę internetową Pentagonu.
pozdrawiam marekk
HELENA UCZY KULTURY. CZAS UMIERAC W KWIECIE WIEKU.
Jacobsky, 15:14
Wybacz, ale to nie o to chodzi. Statystycznie rzecz biorąc, geniusze (w dowolnej dziedzinie) rodzą się niezależnie od grupy zawodowej, pochodzenia, wyznania, przynależności partyjnej czy związkowej. Następuje to niestety bardzo rzadko, tym bardziej więc dbałość o nich leży w interesie państwa. I pod tym względem (czy było to zamierzone, czy nie), za czasów PRL było znacznie lepiej niż jest za czasów katolicyzmu JP2 i Rydzyka. Wtedy była początkowa szansa, bo indoktrynacja nie wchodziła do szkoły podstawowej, a nawet średniej, nie mówiąc już o przedszkolu (kretyńskie apele – oprócz straty czasu – nie szkodziły w sumie nikomu). Dziś nie ma nawet takiej szansy.
Żadne elity nie mają przyszłości (stare monarchie europejskie już dawno odczuwają skutki prokreacji tylko między sobą, stąd otwarcie na „lud”).
Dziś już widać, słychać i czuć, że przyszłość należy do mieszańców: ras, rodzajów, gatunków, wyznań, przekonań, itd.
I aby było jasne: jak tylko doszli do wniosku, że lepiej mnie wypuścić niż się ze mną męczyć, wyjechałem z PRL. Ale to nie znaczy, że to, co według mnie dobre, będę wrzucać do tego samego kosza co resztę.
Pozdrawiam zza gór i rzek
Qba
Rece mi czasem opadaja gdy czytam wypowiedzi Naszego Wielce Szanownego Redaktora! A oto cytat:
” A zresztą niepodległość i suwerenność nie są wartościami absolutnymi, wszystko zależy do czego się je wykorzystuje. Najbardziej krwawą wojnę w dziejach wywołała suwerenna, niepodległa i kierująca się swoimi interesami narodowymi III Rzesza Hitlera. Gdyby wtedy istniały jakieś instytucje typu Wspólnoty Europejskiej, być może nie doszłoby do tragedii,albo miałaby ona mniejsze rozmiary. Niepodległości należy strzec i należy jej bronić, ale dobrowolne częściowe podzielenie się nią z innymi – tak jak dzieje się to w Unii – nie jest sprzeczne z interesami narodu i państwa, jeśli ma demokratyczną legitymację. ”
Szanowny luminarz dziennikarstwa wydaje sie nie zauwazac, ze niepodleglosc na tym wlasnie polega, ze nikt z zewnatrz nie moze dyktowac narodowi co, kiedy i jak ma u siebie zrobic. Mysle, ze nie musze nikomu przypominac, ze Unia robi wlasnie to. Ostatnie decyzje, o ktorych wiem, dotyczyly spraw tak szczegolowych jak wytyczanie drog, typ zarowek dopuszczony do sprzedzazy oraz ilosc ryb jakie moga byc lowione przez naszych rybakow w Baltyku. Nastepny krok to pozbawienie Polski narodowej waluty. Jest to krok typowy, ktory przed UE dokonywal kazdy okupant poczynajac od mocarstw rozbiorowych. Idea Europejskiego Banku Centralnego , ktory by regulowal by finanse na calym terenie Grossdeutschland pochodzi wlasnie od Hitlera! A wracajac do slawetnego roku 1939 to Szanowny Redaktor wydaje sie nie pamietac, ze i wtedy istniala instytucja wlasnie powolana specjalnie do tego aby zapobiec konfliktom typu I Wojny Swiatowej. Nazywala sie Liga Narodow i nie byla w stanie nie tylko zapobiec II Wojnie Swiatowej ale i wczesniejszym zatargom mniejszego rzedu jak na przyklad najazdowi Wloch na Abisynie czy przylaczeniu Zaglebia Ruhry do III Rzeszy. Demokratyczna legitymacja jest bardzo eufemistycznym okresleniem na decyzje podjete przez wielokrotnych zdrajcow interesow Narodu Polskiego oraz przyklepanych przez ciemna tluszcze oportunistow bez sumienia.
Panie Redaktorze, pisze Pan, że socjologię i politologię zaniedbano… Nie wspomina Pan o psychologii, którą w Polsce PRL zapóżnił o pięćdziesiąt lat bez mała, co dziś wychodzi bokiem na wiele sposobów.
Chcilabym sie posluzyc jezykiem Michnika odnosnie EU ale nie wypada,pewnie ten sztuczny twor przetrwa bo zdecyduja o tym narodowe intersy panstw ktrore tworza ten zwiazek sowiecki.
Jakie sa plusy?-kilka-ujemnych.
Jakie minusy?-kilka-dodatnich.
Gospodarka i rynek zbytu-raz.Rynek pracy-dwa.Wspolna polityka zagraniczna -trzy.Biurokracja-cztery.Wspolna waluta-piec.
Mozliwosc podrozowania i przemieszcznia-szesc.
Siedem-to mistyczne podejscie do historii kontynentu.
Dla mnie to nowy Rzym,tylko gdzie ci gladiatorzy?
narodowy interes, narodowy narod, narodowa waluta, narodowa niepodleglosc, narodowa glupota narodowcow.
To ostatnie jest bardzo eufemistycznym okresleniem na poglady garstki pomylencow, oportunistow bez sumienia odpowiedzialnych tylko przed saba i przez Bogiem, ktorym wydaje sie, ze reprezentuja oni interesy Polski i jej mieszkancow (zeby nie naduzywac pojecia „narod”), dazac jednoczesnie do przyklepania swej uzurpacji przez utrzymana w ciemniactwie tluszcze.
>Bobola 2007-27-07 godz.22:51
Uwaga!Bobola redivivus!Wrócił i donosi,że ręce mu opadają!A Jean Paul zaleca żeby się go(Boboli) nie czepiać!
a.j
Zjednoczona Europa jaka jest kazdy widzi. Nic nie jest doskonale.
Przeciwnicy Europy, ktorzy widza Unie jako kolchoz zarzucaja, ze jest to forma ograniczenia suwerennosci, ze Unia chce ujednolicic wszystko, od „…spraw tak szczegolowych jak wytyczanie drog, typ zarowek dopuszczony do sprzedzazy oraz ilosc ryb jakie moga byc lowione przez naszych rybakow w Baltyku…” (dodam niesmialo, ze nie tylko naszych…), po sprawy instytucjonalne jak np. bankowosc.
Pomijam kwestie teorii prawa miedzynarodowego oraz konstytucyjnego, ktora wyjasniaja stosunek suwerennosci do respektowania podpisanych umow miedzynarodowych przez dany kraj. Wszyscy natomiast znamy litanie ostrzezen i liste czarnych proroctw kompilowana ad hoc przez przeciwnikow przynaleznosci Polski do Unii. Ciekawe jednak, ze glownym argumentem, ktory – wedlug tej grupy – ma dotrzec do szerokiego spoleczenstwa to wlasnie argument jednolitych zarowek i innych dupereli codziennego uzytku. Byc moze, formulujac grozby w ten sposob, latwiej dotrzec do grupy zwolennikow, na ktorej polega sie najbardziej. Spraw bardziej skomplikowanych i tak nie zrozumieja, i jeszcze byc moze sie przestrasza sie straszenia ?
Tak wiec grozba jednolitych zarowek ma byc jak owa legendarna, czerwona łuna, ktora ponoc ukazala sie na niebie gdzies na wiosne 1939 r, i ktora zwiastowac miala II wojne swiatowa. Oczywiscie gdzies w tej legendzie siedzi rowniez Fatima, Faustyna Kowalska i kto tam jeszcze. O łunie opowiadal mi moj b. tesc. Tez bardzo katolicki narodowiec. I tez grozil mi on zjednoczona Europa, mimo ze zyl i dorobil sie majatku w przegnilej europejskoscia Francji, i czerpal on garsciami ze wszsytkiego, co tylko przynaleznosc do Unii dala temu krajowi, od tanich zakupow w Luksemburgu poczawszy (wyroby codzienne, ale tez zloto i numerowane konta w banku).
A jednak smiesznie brzmia te grozby ujednolicenia rynku zarowek czy innych dupereli, kiedy formulowane sa one przez ludzi, ktorzy sami w swych pomyslow na swiat daza do ujendolicenia nie tyle norm na zarowki, ile do zglajszlachtowania ludzkich umyslow. W imie zawlaszczonej koncepcji narodowej w jedynieslusznym, katolickim rozumieniu (no bo jak prawdziwy Polak, to katolik, a jak narod, to tylko prawdziwienarodowokatolicki, najlepiej przedsoborowy), w imie jedynie slusznych polprawd historycznych i takich samych teorii geopolitcznych, ktore swoja legitymacje zyskuja tylko dlatego, ze udekorowane sa one jedynieslusznym belkotem narodowokatolickim. Jednolita, jedyniesluszna kultura narodowokatolicka, takie same obyczajowosc, widzenie historii, moralnosc, ustroj polityczny, edukacja i wszystkie inne dziedziny zycia.
Ein Got, ein Fuhrer, ein Reich, ein Volk, Bobola. W istocie, to juz bylo, i nawet Europejski Bank Centralny to maly pikus w porownaniu z jedynieslusznymi polmyslami narodowokatolickimi.
I dlatego osobiscie, wole znormalizowane zarowki.
Drogi Jakobsky, prawie wszystko to, przeciwko czemu buntujemy się na tym blogu sprowadza się do szowinizmu. Jestm także zdania, że dyskusję na ten temat powinno się rozpocząć, zamiast tolerować fakt, że szkoły, kościoły, media i politycy propagują nacjonalistyczny sopsób myślenia i nacjonalistyczny system pojęć.
Zacząłbym od zapytania naszego Szanownego Gospodarza dlaczego, tak jak i prawie wszyscy w Polsce, ciągle używa pierwszej osoby liczby mnogiej opisując fakty dotyczące pojedynczych sportowców, naukowców czy pisarzy. We Francji tego nie ma prawie w ogóle (kibice krzyczą „wygraliśmy”, ale gazety piszą „wygrała ekipa francuska”), a jak jest w Anglii?
Pozdrowienia
grzes
Korekta;
Czasami dla sprawdzenia z kim mam przyjemnosc umieszczam w moich felietonikach ewidentne bledy faktologiczne. We wpisie wyzej mialem na mysli oczywiscie Zaglebie Saar-y . Jak widac nikt z Szanownych Czytelnikow nie zauwazyl tego lapsusu.
Kalino (Oj jedyna!);
Panstwa i narody byly w historii swiata przez dosyc dlugi czas. Stad pewna typowosc rozgrywek i roziazan politycznych. Terytoria trudno przeniesc z jednego miejsca na inne, bardziej dogodne. Wynikiem jest to, ze gramy ciagle z tymi samymi oponentami. Spoleczenstwa otwarte znane juz byly w historii polski. Faktycznie to PRL wlasnie sprobowal strategii terenu ogrodzonego. Nie bylo tego w I RP bo nie istnialo nic w rodzaju strazy granicznej a na wojsko regularne Sejm na ogol odmawial funduszy. Strategii tej nie stosowali tez , na szersza skale zaborcy. Warto obejrzec przy okazji paszporty z tego okresu. Istnialy w tym czasie za to bardzo rozwiniete tajne policje polityczne, ktore obserwowaly nieliczne osoby uwczesnej elity podejrzane o sklonnosci wywrotowe. II RP przy wszystkich wewnetrznych konfliktach byla dla wiekszosci obywateli otwarta jesli chodzi o podroze czy lekture. Wyjatkiem byli zydo-komunisci, ktorzy wyroznili sie wspolpraca z Armia Czerwona podczas najazdu Tuchaczewskiego i ktorzy pozniej wspolpracowali z NKWD. Ze i pod tym wzgledem nie bylo zbyt srogo niech swiadczy fakt, ze ojcem chrzesnym znanej pisarki komunistycznej i kochanki samego Wielkiego Stalina , Wandy Wasilewskiej, byl Marszalek Jozef Pilsudski. Istnieje jednak zasadnicza roznica pomiedzy spoleczenstwem otwartym na wymiane idei, informacji, handlu i osob a spoleczestwem rzadzonym przez obco-narodowa i nie wyloniona z niego administracje. To ostatnie jest wlasnie cecha kraju skolonizowanego.
Jacobsky;
Sa ludzie, ktory wlasna wille otaczaja wysokim plotem z kamerami zabezpieczajacymi teren natomiast innym przedstawiaja jako ideal mieszkanie w bloku i to w mieszkaniu typu radzieckiego kolchozu mieszkaniowego. Jak widze Ty do niech nalezysz. Ja natomiast uwazam, ze kazdy narod powinien z zasady rozwiazywac swoje problemy wewnetrznie i wedlug wlasnego osadu tak jak Ty , dla przykladu, nie bylbys zapewne zachwycony gdybym przyjechal do Twojej willi i zrobil w niej przemeblowanie wedlug mojego gustu. Wlaczenie sie we wieksze struktury, ktore zawieraja polskich najwiekszych przeciwnikow nie jest rozsadne dokladnie z tego powodu. Nasi przeciwnicy zostali nim nie ze wzgledu na przyrodzona zlosliwosc charakteru ale dlatego, ze polskie i ich interesy narodowe koliduja. Zarowki, papier klozetowy i jednolite umundurowania to tylko symptomy nadchodzacego mikro-zarzadzania przez sily zewnetrzne. Obecny rzad usiluje rozpaczliwie wzmocnic polska pozycje w „Centralnym Zarzadzie” ale moim zdanie, te starania skazane sa na niepowodzenie. Stad moja konkluzja, ze nalezy opuscic ten kolchoz narodow poki to jest jeszcze mozliwe.
Jesli świat przetrwa do 2084, to UE też. Problem tylko, czym będzie.
Bobola – korekta chyba niekonieczna, bo twoje wpisy większość przelatuje wzrokiem i omija.
Autarkię to chyba mieli w Albanii i niezbyt dobrze na tym wyszli.
Ja tam jestem za znormalizowanymi żarówkami, za żelazkami, które można włączyć do kontaktu gdziekolwiek, za pieniędzmi, którymi można płacić tam, gdzie się znajdziemy, za płytami pasującymi do odtwarzaczy na całym świecie. Jednocześnie jestem za polskim chlebem, za znakomitymi polskimi owocami i warzywami, za polskim żurkiem, polską wódką i polską literaturą. Jedno drugiemu nie szkodzi, a uzupełnia się i ułatwia życie.
Boboli
Nie bardzo rozumiem, co ma ten rys historyczny do konstatacji, ze polskie postsowieckie społeczenstwo potrzebuje pomocy i opieki w procesie wprowadzania nowoczesnych rozwiazań ustrojowych i prawnych. Z ta sytuacja rzeczywiscie ma co nieco wspólnego piekna Wanda Wasilewska z dobrego skądinad domu. A co do stalych oponentow – otaczajace Polskę terytoria sa wprawdzie zblizone w porównaniu z tymi, ktore były niegdyś, ale już ich gospodarze – zupełnie inni. Moze jedynie Rosja przypomina bardzo te dawną.
Kilka tygodni temu usłyszałem w audycji polskiej sekcji RFI,że z jakichś badań wynika,że większość Polaków chce UE państw narodowych,a nie Stanów Zjednoczonych Europy. Przywoływanie suwerennej III Rzeszy to demagogia. Już bardziej sensowne byłoby przywołanie wielonarodowej Jugosławii. Wielonarodowej ? Od pewnego momentu twierdzono,że w Jugosławii udało się stworzyć nowy naród. Miało już nie być Serbów,Chorwatów i innych,tylko Jugosłowianie. Jak to się skończyło,wiadomo. Tzw. euroentuzjaści,rojący o państwie i narodzie europejskim,powinni przypadek Jugosławii mieć w pamięci. Okłamuje się Polaków – jednym z nielicznych,mówiących szczerze,o co chodzi w integracji europejskiej,był Andrzej Leder z pisma „Res Publica”,który w latach 90. powiedział w radiowej „Dwójce”,że celem jest „demontaż państw narodowych”. Tak złych elit,jak obecnie,Polska nie miała chyba nigdy. Przyszli historycy nie będą mieć dla Was litości. P. S. W sprawie traktatu musi być referendum
Cordolium ku pamięci
Po co sięgać do przykładu Jugoslawii, skoro mozna przywolac przypadek bardziej spektakularny, jak konflikt Tutsi i Hutu w Nigerii. Niestety, ale erupcja nienawisci narodowej, rasowej, plemiennej jest mozliwa dzis jedynie w spoleczenstwach prymitywnych, do których niestety mozna zaliczyć np. Serbow. Nawet tych teoretycznie kulturalnych i wykształconych. Co prawda spoleczenstwo polskie juz nie raz ostatnio dało dowod tego, że daleko mu do swiadomości „europejskiej”. Dzikie harce wokół lustracji były tego wyrazem. Zastanawiam sie, co rodacy mogliby wymysleć w ramach Stanów Zjednoczonych Europy. Moze jakis mały pogrom nadgraniczny turystów niemieckich zaopatrujących sie w polskich sklepach? Bo nie wyobrazam sobie, aby zaczeły się niesnaski niemiecko-francuskie w Alzacji i Lotaryngii.
Kalino;
Mlodosc ma wiele wartosciowych atrybutow ale madrosc i wiedza do nich nie naleza. Temu przypisuje Twoja wypowiedz. Nie mam czasu na pisanie elaboratow z nauk politycznych. Ale jesli Cie interesuje szersza wypowiedz autorstwa niewiasty, z ktorej pogladami ( wyjatkowo) sie zgadzam to polecam artykul Moniki Rotulskiej „Polityka zagraniczna miedzy Rosja a Niemcami, miedzy Unia a Stanami”, ktory mozna przeczytac w tygodniku internetowym „Poskie Jutro” badz na stronie http://www.prawy.pl . Przyjemnej lektury.
>Bobola godz.15:32
Uwaga!Bobola redivivus!Wrócił i donosi,że mógłby pisać elaboraty z nauk politycznych ale nie ma czasu!…I bardzo dobrze!!!
a.j
Boboli:
Przeczytalam tekst pani Rotulskiej, który mógł smiało wyjść spod reki interesujacego sie polityka miedzynarodowa licealisty. Nie wiem, jak kolejne polskie pokolenia mimo wystarczajacej wiedzy plynacej z doswiadczeń historycznych mogą nadal lansowac teze, ze Polska w dzisiejszej konfiguracji politycznej i wobec globalizacji moze byc „suwerenna”. Wprawdzie autorka przytomnie dostrzega, ze w sojuszu z USA Polska nie moze być równoprawnym sojusznkiem, jednak juz w rozmowach z Unia, a zwłaszcza z Niemcami, oczekuje, ze polscy negocjatorzy bedą rozmawiac „twardo” jako „podmioty”. Obawiam sie, ze przywolany jako przyklad Andrzej Lepper moze o wiele wiecej wobec Jarosława Kaczynskiego niz Polska wobec reszty swiata. Bez Leppera Kaczynski jest niczym, a reszta świata bez Polski dawała sobie bardzo dobrze rade przez wiele, wiele lat. I trzeba o tym pamietać, z kim jest nam po drodze, a kto na dzisiaj prowadzi wobec nas wroga polityke. Uwazam, ze Niemcy sa partnerem trudnym, ale nie wrogim, totez trzeba robic wszystko, aby utrzymac z tym krajem dobrosasiedzkie stosunki. Rosja natomiast jest jak najbardziej wroga i wszelkie nasze wysilki powinny skupic sie na obronie przed jej wciąż imperialnymi zakusami. Walczyć na dwa fronty jeszcze nikomu sie nie udało, a Polsce wyjatkowo źle to wyszlo w okresie miedzywojennym.
Wypowiedź Kaliny przeczytałem z zażenowaniem. Osoba.uważająca się za wykształconą,nie wie ,że rzeź Tutsi miała miejsce w Rwandzie,a nie w Nigerii. Wywody o pogromie,lustracji i Stanach Zjednoczonych Europy zostawiam bez komentarza.
Do Cordolium:
Pomijajac słuszne wytkniecie mi oczywistego błędu, dziwie sie, ze nie wywołuje u Pani(Pana) zazenowania poziom polskiej świadomosci i polskiego zycia spolecznego, nie mowiac juz o politycznym. Poziom polemik, nawet prasowych i nawet w tak zasłuzonym dzienniku jak Rzeczpospolita. Poziom polskich politykow, którzy rozumieja zadanie sądów jako obronę polskiej racji stanu, a nie kierowanie sie prawem. No i last but not least: swiadomość koniecznosci ochrony takich miejsc jak Dolina Rospudy. I kto nas obroni przed tą barbarią jak nie silna Unia Europejska?