Dosolić scejntologom

Francuski  sąd skazał Kościół scjentologów (KS) na 600 tysięcy euro grzywny za domniemane przekręty finansowe. Nad dolą scjentologów nie płaczę, ale sprawa jest bardziej skomplikowana.

 
Nie przekonuje mnie kampania zwolenników scjentologii, że dzieje się im krzywda, a przecież w demokracji gwarantowana jest wolność religii, wyznania i sumienia. Scjentolodzy to w najlepszym razie ruch samorozwoju, a w najgorszym sekta, ale nie ,,religia”. Zatem argument, że są we Francji przedmiotem religijnych prześladowań, mnie nie przekonuje. Zgromadzone dowody przekonują raczej, że ta ,,religia” służy do robienia ciężkich pieniędzy na ludziach wciągniętych w tryby tego ,,Kościoła” i traktowanych jak darmowa siła robocza. 
Ale z drugiej strony w USA  i niektórych innych krajach KS działa legalnie i często wygrywa procesy wytaczane mu przez byłych członków. Jest też inny problem: czy państwo może ignorować fakt, że jakaś grupa ludzi, zrzeszających się dobrowolnie i zgadzających się na zasady kierujące takim zrzeszeniem, podaje się za religię czy Kościół albo – jak u nas w Polsce w przypadku niektórych mieszkańców Śląska – za mniejszość narodową czy etniczną? W liberalnej demokracji raczej nie może.
Obywatele mogą sobie wierzyć w co chcą i uważać siebie za co chcą, nawet za potomków Marsjan, byle nie łamali prawa. Laicka Francja nie lubi takich ,,Kościołów” jak scjentolodzy i od dawna je pilnie obserwuje, by wytropić ewentualne nadużycia finansowe, seksualne itp. w takich zamkniętych społecznościach.

Tylko że pod pozorem zwalczania ,,sekt” zwalcza się czasem duchowy pluralizm. Prawda, że są sekty naprawdę szkodliwe, wręcz kryminalne, ale to znikomy procent nowych ruchów religijnych czy parareligijnych.   

Więc  gdzie jest granica między takim monitorowaniem a państwem policyjnym? Monitorowanie -tak, dławienie swobody poszukiwań duchowych i samoorganizowania się w tej dziedzinie – nie. Tak to widzę. I nie wykluczam, że Europejski Trybunał Praw Człowieka przyjmie skargi scjentologów z Francji i że przyzna im w jakimś stopniu rację.
XXXX Prawybory
Szkoda, że dyskusja, która się ciekawie rozwijała, poszła w końcu w limeryki (niektóre całkiem zgrabne 🙂 ). Ryba25 – dzięki za lekturę MK; ,,Roman” jakoś tam nie dotarł. Jacobsky – oczywiście, że kasa to sedno sprawy, ale nie tylko. I nawet nie chodzi o dominujący, ,,wodzowski” model naszych partii politycznych, lecz także stołeczno- centryczność naszej polityki, kultury i mediów.