Wrocławscy dominikanie przeciw omercie w Kościele
Dominikanie we Wrocławiu wracają do sprawy sekciarza w ich szeregach. Nie chodzi o pedofila, tylko o fanatyka, który młodych, ufnych, wierzących ludzi z kręgu dominikańskiego duszpasterstwa usiłował przerobić na religijną sektę. Wywierał presję, stosował przemoc psychiczną, fizyczną, seksualną.
Działo się to przez cztery lata, na przełomie lat 90. i dwutysięcznych. Rzecznik Zakonu Kaznodziejskiego potwierdził, że sprawa została osądzona wewnątrz zakonu. Ale sekciarz ponoć został przeniesiony w inne miejsce. Skąd my to znamy? I dlaczego tak długo? Czy ktoś zgłosił przestępczy mobbing do organów ścigania? Czy ktoś w klasztorze blokował zgłoszenie? Dlaczego? Zrozumiałe, że wrocławscy zakonnicy chcą wiedzieć jak najwięcej.
Należałem w latach późnego PRL do środowiska wokół krakowskiego duszpasterstwa akademickiego. Mam jak najlepsze wspomnienia. Spotkania organizowane przez „Kłocza”, ojca Jana Andrzeja Kłoczowskiego, filozofa religii, wykłady o. Rafała Skibińskiego, a w wolnej Polsce Instytut Tertio Milleniu o. Macieja Zięby (obaj już nie żyją), otwierały mi duchowe oczy. Nie przyszłoby mi do głowy, że w tym zakonie kiedyś będzie kłusował sekciarz. Tym bardziej musiało to zbulwersować kolejne pokolenie dominikanów. I to jest zdrowe i pożądane, by nie czekając na rozkazy z góry, zabrać się do działania: jaki tu działa mechanizm? Bo przecież jeśli stało się raz, może się powtórzyć.
Tylko dominikanie zdobyli się jak dotąd na taką oddolną inicjatywę w Kościele w Polsce. Nie tylko w tej sprawie, także w sprawie wszelkich ewentualnych przestępstw seksualnych z udziałem współbraci. Proszą w oświadczeniu o zgłaszanie się ewentualnych pokrzywdzonych i informacje w ich kościołach. Zapewniają wszelką pomoc. Zapowiadają utworzenie świeckiej komisji dochodzeniowej niezależnej od zakonu. Co ważne, przełożony polskiej prowincji dominikanów o. Paweł Kozacki poparł inicjatywę.
Czy się powiedzie, zależy przede wszystkim od wiernych, od ich gotowości do wyjścia naprzeciw inicjatywie poprzez przekazanie informacji. Nie jest to donoszenie, tylko powinność, bo chodzi o drastyczne łamanie prawa i etyki. Nie szkodzi, że to może potrwać. Ważne, że się zaczęło. Na razie to kamyczek w strumyku, ale jeśli akcja się rozkręci, strumyczek może zamienić się w rwącą rzekę.
Taka może być polska droga walki z przestępstwami seksualnymi wobec nieletnich i dorosłych w Kościele. Na irlandzką, gdzie w wyjawieniu prawdy władze państwowe współpracowały z kościelnymi, publikując kolejne obszerne raporty na ten temat, u nas nie ma szans pod rządami sojuszu Prezesa Partii z Dyrektorem Radia. Pozostaje więc droga oddolna ze wsparciem niezależnych od rządu organizacji społecznych i mediów, ludzi dobrej woli. Nie będzie łatwo, ale tylko prawda wyzwala, prawda?
Komentarze
Panie Adamie, a nie da się jakoś rozwiązać tego zgromadzenia? nie ma choćby najmniejszej furteczki, dziurki wręcz , za pomocą której można rozparcelować to konkretne zgromadzenie, albo chociaż poprzenosić braci do innych ośrodków albo nawet zmusić do emigracji? Bo że takie pomysły narodzą się w głowach krajowej władzy biskupiej to pewne jak dwa razy dwa. Praktykę w tym względzie kk ma zacną, a w razie wątpliwości Ziobro służy radą. Ten to ma wprawę i świeże sukcesy
Mnie ta informacja wprost zaszokowała. To w końcu dominikanie zajmują się we Wrocławiu i nie tylko pomocą osobom poszkodowanym przez sekty! W jaki sposób ta informacja wpłynie na zaufanie ludzi uwikłanych w sekty i ich rodzin do zakonu i ich pracy duszpasterskiej , informacyjnej a nawet terapeutycznej (bo jest tam też psycholog). Doprawdy nie wiem, a sprawa jest poważna, z ich ,,usług,, korzystali wszyscy również nie katolicy. To cios dla ludzi zajmujących się sektami w Polsce.
Oczywiście fakt, że dominikanie chcą sprawę wyjaśnić do końca uznaje oczywiście za słuszny.
Nie podzielam optymizmu autora felietonu…
Przecież fakty są inne …
„(…) Gdy sprawa molestowania została ujawniona, zakon ukarał dominikanina. Zakazano mu głoszenia kazań, spowiedzi, prowadzenia rozmów duszpasterskich, a także kontaktowania z osobami spoza zakonu. Na rok w ramach pokuty został oddelegowany do pracy w hospicjum.
Później był przenoszony do kolejnych klasztorów w Polsce, gdzie miał zajmować się pracą na rzecz współbraci.
Jak się jednak teraz okazuje, dominikanin najprawdopodobniej nie przestał wykorzystywać seksualnie kobiet. – Dochodzą do nas sygnały, że nie przestrzega on zaleceń, a w ostatnim czasie miało dochodzić do kolejnych niepokojących sytuacji z osobami spoza zakonu. Poza tym jego dawne ofiary przyznały, że nie mówiły wtedy wszystkiego.(…)
W zależności od tego, jakie uzyskamy informacje, będą podejmowane dalsze kroki – wydalenie z zakonu bądź stanu duchownego – zaznacza o. Bielecki.
Zakonnik, na którym ciążą oskarżenia o wykorzystywanie seksualne aktualnie przebywa w jednym z zakonów w Polsce. Pozostaje do dyspozycji prowincjała, a na każde wyście musi uzyskać zgodę. Jak zapewnia zakon, jest pod stałym nadzorem.”
Czyli „proceder” trwa…
Trwa już ponad 25 lat… dominikanin uprawia nierząd ze studentkami i innymi kobietami pod zasłonką swego habitu… kpina…
Szczyty infantylizmu i hipokryzji… to przecież regularne święte pieprzenie… w aureoli…
Nie wykluczałbym, że to wierzchołek góry lodowej, a obecne upublicznienie „sprawy” ma charakter działań wyprzedzających…
———————–
Zero zaufania do zdemoralizowanej kapłanerii!
@rosemary
Słusznie! Śledzeniem ,,sekt” pojawiających się w Polsce po 1989 r. , głównie z importu z Orientu via Europa zachodnia i US, dominikanie zajęli się dość sprawnie. Nie do końca mnie to przekonywało, bo obawiałem się, że w sumie chodzi też o umacnianie dominacji rzymskokatolickiego prymatu w życiu religijnym wolnej Polski, a mnie trochę więcej różnorodności nie przeszkadzało i nie przeszkadza. Pojęcie sekty nabrało u nas znaczenia pejoratywnego, badacz religii powie raczej o nowych ruchach czy wspólnotach religijnych. I takiej terminologii używa kompetentny dokument Watykanu o New Age. Słowem, nie każda ,,sekta” jest diabelska, niebezpiecne są te grupy, którym przewodzą psycho czy socjopaci upozowani na guru i mesjaszy, a odcinający jej członków od kontaktu ze światem zewnętrznym, by mieć nad nimi pełną kontrolę i swobodnie wykorzystywać ich do swoich chorych celów w zamian za stworzenie mirażu, że są wyjątkowi, wtajemniczeni w najgłębsze sekrety i z tego tytułu mogą wszystko, bo zwykła moralnoßć ich nie obowiązuje. I tu wracamy do Wrocławia. Jak konkretnie wyglądała ta sekta? Dlaczego i przez kogo była tolerowana?
„…otwierały mi duchowe oczy. Nie przyszłoby mi do głowy, że w tym zakonie kiedyś będzie kłusował sekciarz…”
Tak to jest, jak się przy otwieraniu duchowych oczu zapomina o tych realnie istniejących. Ale sentencja „mają oczy ale nie widzą” nie wzięła się z niczego, co tłumaczy Gospodarza(???).
Czasem warto przyjrzeć się uważniej „odźwiernemu” a nie zwalać wszystkiego na „nie przyszłoby mi do głowy”.
Tzw. katolicka inteligencja.
Zaledwie trzy dni po wyborczym zwycięstwie Andrzeja Dudy, posłowie Prawa i Sprawiedliwości podjęli decyzję, która radość tę zakłóciła, a im samym wystawiła fatalne świadectwo. Zagłosowali przeciw kandydaturze księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego na członka państwowej komisji ds. wyjaśniania przypadków pedofilii. Posłowie Konfederacji oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego zgłosili kandydaturę księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Nie został on jednak wybrany – przeciw tej kandydaturze zagłosowało 157 posłów Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński
Dominikanie zrobili ruch wyprzedzający. Uznali, że wcześniej czy później wszystko się wysypie. Reszta to tylko pozorowanie działań, choć chciałbym się mylić. Cała akcja potrwa z dziesięć kolejnych lat, zacznie się zacierać w pamięci, młodsi, zajęci innymi sprawami nawet się nie dowiedzą, że była jakaś sprawa. Czyli ile musi się zmienić, żeby zostało po staremu
Zgodnie z naukowymi definicjami cały instytucjonalny krk to jedna wielka sekta.
Sekta tak bardzo wrosła w nasze życie, że jej nawet nie zauważamy.
W książce: A. Pratkanis, E. Aronson, „Wiek propagandy” (2004)
Ze wstępem Krystyny Skarżyńskiej. Z którego na pewno warto przypomnieć, że propaganda to „komunikowanie jednego punktu widzenia”, „zamykanie umysłu”.
Mamy opis technik służących zakładaniu i utrzymaniu sekty (Jak zostać przywódcą sekty, od s. 263):
1.) Wykreowanie własnej rzeczywistości społecznej – kontrola lub odcięcie źródeł informacji; 2.) Wykreowanie granfalonu – wewnętrznej grupy wyznawców i zewnętrznej grupy niewiernych; 3) Wykreowanie zobowiązania poprzez zastosowanie pułapki racjonalizacyjnej; 4.) Dbałość o wiarygodność i atrakcyjność przywódcy; 5.) Działalność „apostolska”, kwestowanie; 6.) odwracanie uwagi od „niepożądanych” myśli; 7.) fiksacja na przedmiocie pożądania (phantom).
Czy w seminariach, klasztorach nie stosuje się którejś z tych technik? Pranie mózgu pieczętuje się przysięga wobec biskupa. Nie wobec Boga czy Ewangelii! Wobec biskupa. A dalej to już „poznacie po owocach”.
Co kościół robi z nieposłusznymi? Warto się zapoznać z historiami jezuity Stanisława Musiała, ks. Wojciecha Lemańskiego. Przemyśleć szlaban na media dla księdza Bonieckiego. I „bezradność” wobec Rydzyka.
Przykładem sekty działającej w obrębie sekty jaką jest krk jest Ruch Rodzin Nazaretańskich:
https://www.newsweek.pl/polska/sekta-maryi/q7r4rqe
Miałam okazję obserwować z bardzo bliska w jaki sposób pierze się tam mózgi dzieciom i dorosłym.
Żeby zostać księdzem katolickim trzeba mieć co najmniej mocny rys osobowości psychopatycznej.
Żaden normalny człowiek nie może sobie rościć pretensji do bycia „wybranym” i mówienia innym ludziom jak mają żyć. Lata praktyki, zgodnie z zasadą: „władza demoralizuje” tylko pogłębiają psychopatię funkcjonariuszy krk.
Obserwujemy to na co dzień.
Sygnał, by nie obsadzać księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego w komisji ds. pedofilii, wyszedł od posłów z Krakowa. Nie wiem, czy jest potrzebny bardziej jaskrawy przykład zblatowania władz kościelnych z władzami Prawa i Sprawiedliwością niż przykład krakowski
Niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawach pedofilii oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania, nie mają żadnego usprawiedliwienia. Bezczynność hierarchów w sprawie oskarżeń pod adresem duchownych wynika z „mentalności oblężonej twierdzy”, która niszczy Kościół w Polsce
Krycie, tuszowanie, manipulowanie nie chroni Kościoła, a doprowadza do takich skandalicznych rzeczy. Jeżeli odpowiedzialni za tuszowanie nie odejdą, to będziemy świadkami kolejnych negatywnych działań, które uderzają w cały Kościół, we wszystkich wiernych, w uczciwych księży
Silne państwo: wysokiej jakości edukacja i służba zdrowia, systemowe wsparcie najsłabszych i potrzebujących, mocne organizacje społeczne, niezależne publiczne media, dostęp do kultury, zdrowa gospodarka, równość wobec prawa, czytelne przepisy…. poczucie podmiotowości wśród statystycznego obywatela… i te wszystkie religie, wspólnoty, sekty (wrzucam to celowo do jednego wora) automatycznie zaczynają się marginalizować. Tak to zawsze działało i działa. Eh, pomarzyć….
https://sekty.dominikanie.pl/poradnik/czy-grupa-w-ktorej-jestem-jest-sekta
1. Czy grupa (lider) uważa się za nieomylną?
2. Czy lider domaga się całkowitego posłuszeństwa od członków grupy?
3. Czy władza lidera nad twoim życiem jest nieograniczona? Czy lider ingeruje w twoje życie osobiste, np.: sugeruje ci z kim powinieneś zawrzeć związek małżeński, gdzie mieszkać, jaką pracę podjąć, czy jak dysponować pieniędzmi?
4.Czy istnieje przekonanie, że tylko grupa/lider posiada monopol na prawdę, a inni ludzie pogrążeni są w błędzie? Czy tylko w tej grupie możesz osiągnąć zbawienie?
5. Czy grupa/lider krytykuje i upokarza publicznie bądź prywatnie osoby należące do grupy?
6. Czy lider przekraczał w relacji z tobą granice intymności?
7. Czy grupa/lider ogranicza dopływ informacji z zewnątrz np.: zabrania korzystania z mediów, czytania materiałów innych niż te proponowane przez grupę?
8. Czy twoi bliscy zwracają ci uwagę, że poświęcasz zbyt dużo czasu na grupę, zaniedbując obowiązki rodzinne (kontakty z rodziną, przyjaciółmi, troskę o współmałżonka, opiekę nad dziećmi itp.) lub zawodowe/szkolne ?
9. Czy przynależność do grupy jest ważniejsza niż relacje rodzinne i małżeńskie?
10. Czy grupa/lider sugeruje odcięcie się od osób, które krytykują grupę lub nie chcą się do niej przyłączyć?
11. Czy grupa/lider wzbudza w tobie poczucie winy, kiedy nie uczestniczysz we wszystkich spotkaniach organizowanych przez grupę?
12.Czy rezygnacja z grupy jest równoznaczna z całkowitym wykluczeniem i zerwaniem kontaktów z jej członkami?
13. Czy oficjalne nauczanie grupy jest inne dla nowicjuszy, a inne dla osób z dłuższym stażem przynależności?
14. Czy grupa/lider domaga się od ciebie, abyś wyznawał publicznie swoje grzechy, słabości, sprawy, których się wstydzisz? Czy ta wiedza jest wykorzystywana przeciw tobie?
15. Czy boisz się odejść z grupy wierząc, że jeśli to zrobisz, spotka cię kara?
16. Czy pracując na rzecz grupy pozbawiony jesteś opieki społecznej i medycznej. Czy liderzy namawiają cię do pracy na czarno, omijając obowiązujące przepisy?
17. Czy przy pozyskiwaniu nowych adeptów grupa/lider zataja istotne informacje o charakterze grupy, przez stosowanie kłamstw, półprawd?
19. Czy rozpoczynając kurs prowadzony przez grupę musisz zobowiązać się do jego ukończenia?
20. Czy byłeś namawiany do osobistego i finansowego zaangażowania się w grupę, zanim zapoznałeś się z nauczaniem, zasadami i zwyczajami, które obowiązują jej członków?
21. Czy rozmawianie o tym, co ci się nie podoba w grupie, jest zakazane?
22. Czy grupa jest wrogo nastawiona wobec świata i ludzi, którzy myślą i wierzą inaczej?
23. Czy w grupie byłeś namawiany do przekraczania prawa (np. podczas zbierania funduszy na cele grupy)?
Jeżeli na większość z zadanych pytań odpowiedziałeś twierdząco, możesz zakwalifikować grupę jako tę, która stanowi potencjalne zagrożenie dla ciebie i twoich bliskich. Zachęcamy, abyś skontaktował się z jedną z naszych placówek lub inną instytucją pomagającą ofiarom nadużyć duchowych i sekt.
@popan
Tak, młodemu człowiekowi czasem zdarza się otwarcie duchowych oczu.zwykle są zamknięte, czasem nigdy się nie otworzą. Duchowe oko Buddy otwarło się, gdy z luksusowej królewskiej izolacji wyszeđł w świat cierpienia, niesprawiedliwości i śmierci. Nie trzeba być buddystą, by przeżyć przebudzenie duchowe. Nie jest ono przebudzeniem ideologicznym, prawicowym czy lewicowym, ani instytucjonalnym, w tym czy innym systemie konfesyjnym. To jest doświadczenie egzystencjalne, holistyczne. A jeśli można je połączyć z solidną porcją wiedzy o doświadczeniu religijnym (patrz William James), to daje to perspektywę krytyczną, nadzieję wbrew nadziei.
agenttomek
9 marca o godz. 9:32
Jasne, że to ruch wyprzedający.
Wystarczy lekko poskrobać po tej pozołtce i wyjdą sprawy bardzo interesujące.
Bezpieka werbowała kler kierując się przesłankami: korek, worek i rozporek.
Dominikanin Konrad Hejmo, pracujący w Watykanie dla Wojtyły, okazał się wieloletnim współpracownikiem bezpieki. Był kumplem Dziwisza i felietonistą toruńskiej szczujni.
Nie mam wątpliwości, że studentki bywające w duszpasterstwie, którym kierował, nie miałyby żadnych wątpliwości, która przesłanka zadecydowała o szpiclowskiej karierze pięknego Konrada.
panie redaktorze, oczywiście mam na myśli sekty destrukcyjne, nie inne wyznania. dominikanie dość dobrze temat ,,ogarniali,,.obecnie dość wyraźnie można określić co jest sektą a co nie. zajmuję się tym tematem spory szmat czasu..
No tak. Tyle że, z punktu widzenia „prawdziwego kościoła polskiego”, dominikanie to w zasadzie schizmatycy.
Zaginęła prokuratorska teczka z danymi wrażliwymi ofiar ks. Andrzeja Dymera
Gdzie zaginęła teczka prokuratorskiego śledztwa z nazwiskami i danymi podopiecznych Schroniska Brata Alberta, których miał wykorzystywać seksualnie ks. Andrzej Dymer? I komu to jest na rękę?
Sprawa wyszła na jaw, kiedy przed kilkoma tygodniami prokuratura zwróciła się do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum o zwrot akt „sprawy Dymera”. Wtedy okazało się, że brakuje 11. tomu, w którym znajdują się tzw. dane wrażliwe – nazwiska, PESEL-e, adresy mężczyzn, którzy jako nastoletni chłopcy mieli być molestowani i wykorzystywani seksualnie przez zmarłego przed miesiącem ks. Andrzeja Dymera – szarą eminencję zachodniopomorskiego Kościoła, w ostatnich latach bliskiego współpracownika abp. Andrzeja Dzięgi”.
https://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,26864599,zaginela-prokuratorska-teczka-z-danymi-wrazliwymi-ofiar-ks.html#S.DT-K.C-B.2-L.1.duzy#s=BoxWyboMT
———————–
Mafia w akcji… tu trzeba mateiałów wybuchowych, a nie słów…
@Jagoda
9 marca o godz. 9:40
,,Żeby zostać księdzem katolickim trzeba mieć co najmniej mocny rys osobowości psychopatycznej.”
– Trzeba przyznać im jedną rzecz: mają do perfekcji opanowany sposób komunikacji. Zrozumiały przekaz, przyswajalna treść, specyficzny tembr głosu (typowo miękki lecz pewny, czasem ostrzejszy lub grzmiący) oraz przede wszystkim język – bazujący na emocjonalnym szantażu. Typowy Wierny w obliczu tego jest zapędzony do narożnika – znikąd ucieczki. Wieki doświadczeń…
Umiejętność tą posiadają jeszcze wszelkiej maści populiści lub niektórzy ludzie show-biznesu. Niestety, ,,Po tej jasnej mocy”, gównie wśród intelektualistów cechuje hermetyczny język. Jest to wręcz nie do przeskoczenia. Z wyjątkami, oczywiście. Stąd tak często przegrywają.
Jak trafnie zauważa W.Gadomski w dzisiejszej GW : Szokujący jest przede wszystkim brak reakcji opinii publicznej, informowanej przez media niezależne o aferach. Poparcie dla PiS spada, ale powoli. Kolejne skandale nie wywołują powszechnego oburzenia, nie są powodem do demonstracji, apeli o dymisje. Coś niedobrego dzieje się z Polakami….. Dlaczego tak jest …? odpowiedzią na to pytanie nie chce się zająć żaden polski socjolog…?
@Jacek2
Ależ socjologowie i pollsterzy mówią i piszą o tym codziennie, także w Polityce. Polityka Kaczyńskiego jest celowo konfrontacyjna, kreuje wrogów, odwołuje się do emocji narodowych i stereotypów. Słowa mają konsekwencje. Afery są mniej ważne niż emocje narodowe i religijne w konserwatywnym wydaniu zjednoczonej prawicy.
,,Sprawa została osądzona wewnątrz zakonu. Ale sekciarz ponoć został przeniesiony w inne miejsce”.
Zawsze mnie fascynuje taka fraza odnośnie kleszych występków. Jeżeli dopuszczał się przestępstw przewidzianych przez Kodeks Karny, to chyba od osądzenia czegoś takiego są sądy powszechne podległe państwu polskiemu, są też paragrafy na tych ,,co wiedzieli a nie powiedzieli”.
Jak rozumiem gdyby u nas działała jakaś Cosa Nostra, to też idąc za tą logiką, powinniśmy usłyszeć: nasz wewnętrzny sąd już osądził X i obecnie został przeniesiony do…Gdy uda nam się uzyskać informację o miejscu pobytu to damy znać…
Ponoć przed 2015r byliśmy państwem prawa i PiS to wszystko popsuł.
ps. Częstokroć Gospodarz wspomina wspaniałych ludzi KRK z którymi miał kontakt w czasach tzw. komuny. Niestety, co raz częściej wspomina o nich jako zmarłych. Nasuwa się wątpliwość: czy przyzwoite zachowania KRK w czasach słusznie minionych nie były wymuszone walką konkurencyjną o dusze Polaków. Bo ten zaciąg wolnopolski jakoś nie przypomina tych person ze wspomnień Gospodarza.
Polityka Kaczyńskiego jest celowo konfrontacyjna, kreuje wrogów, odwołuje się do emocji narodowych i stereotypów.
Kaczyński wykorzystuje i „twórczo” rozwija patenty wypracowane przez wieki przez krk, który wiecznie szukał i szuka wrogów. Od „heretyków”, „czarownic” po „ideologię gender” i „tęczową zarazę”.
Rozpalał stosy inkwizycji. Podsyca zimną wojnę domową.
@Slawczan
20 lat temu nie było, i tak najczęściej ignorowanego, obowiązku prawnego, by Jednostki kościelne informowały organa świeckie o pedofilii, czy o ,,sekciarstwie”. Dokładnie ten sam mechanizm chronił jednostki organizacyjne i kadry PZPR w zakresie znacznie szerszym. Partyjnym było wolno dużo więcej niż ,,bezpartyjnym”, jak mieli pecha to robiono z nich kozły ofiarne, by wykazać wyższość ,,socjalistycznego” wymiaru sprawiedliwoßci nad ,,burżuazyjnym”. Analogia oczywiście niczego nie rozgrzesza w Kościele. Tu i tam, w Systemie PRL, patologia, skutki mamy do dziś. Walka o dusze trwała, Kościół w latach stalinizmu był już jedynym potencjalnym schronieniem dla resztek przedwojennej niekomunizującej inteligencji, stad tylu tam było wtedy mądrych i porządnych księży, ale dekady opresji administracyjnej zrobiły swoje: zgody na budowę kościołów sporo kosztowały, korupcja demoralizowała wszystkich. Nawet po gierkowskiej odwilży system nie cofnął się przed likwidacją fizyczną księży uznanych za wrogów PRL. W tej sytuacji sprawy obyczajowe w Kościele też starano się trzymać pod korcem. Nie przypominam sobie, by w PRL odbył się jakiś głośny proces księdza pedofila. Rozgłos nadawano procesom pokazowym, mającym kompromitować księży i instytucję politycznie. Dopiero po 1989 r. Świadomość i praktyka prawna zaczęła się zmieniać w kierunku praworządnym: nie ma równych i równiejszych, czynności seksualne wymagają zgody obu stron, inaczej są gwałtem, a w przypadku niepełnoletnich są przestępstwem. W konkretnym przypadku klasztoru wrocławskiego niewiele wiemy, ale teza, że to jakiś krok uprzedzający wydaje mi się niczym nieuzasadniona w myśl zasady cui bono? Słowem, w PRL władza polityczna swoją opresyjną polityką i antykościelną propagandą paradoksalnie wzmacniała Kościół i przyciągała do niego ludzi wartościowych, wykształconych, myślących niezależnie, mających charakter. Dziś władza polityczna Kościół wspiera propagandowo i materialnie, a efektem tego dealu jest katastrofa wizerunkowa Kościoła i odpływ młodszego pokolenia. Dzieje się to, o czym marzono w PRL, tylko że tej dekapitacji dokonują własnymi rękami i z własnej woli narodowo-katoliccy politycy i biskupi. To dopiero ironia naszej historii.
@Jagoda
To zbyt odległy horyzont czasowy. Kaczyński et consortes odwołują się do metod i języka propagandy PRL-owskiej: wrogowie Polski, ludu i socjalizmu, agenci sił imperialistycznych, syjoniści, siły anypaństwowe, pełzająca kontrewolucja itd. Ataki na gender itd. to przeróbka PRLowskich ataków na kosmpolitów, bananową młodzież, patologie importowane ze zgniłego Zachodu(hippisi) plus – to jest nowum – import ulatrakonserwatywnej wojny kulturowej, jej języka, oprzyrządowania, zasobów prawnych i materialnych, głównie z USA i z ultrakatolickich środowisk latynoskich.
@Bartonet:
W sposobie mówienia księży jest dużo naśladownictwa stylu Jana Pawła II. Może to przemija, ale wciąż słychać. Jeśli słyszysz podobieństwa, to zapewne to jest to.
Ale, generalnie, nie jestem pod wrażeniem umiejętności retorycznych (a przecież tego ich uczą w seminariach) duchownych. Raczej coelhizmy, niż jakoś szczególnie zrozumiały przekaz. Proponuję popytać wiernych, po mszy, co zrozumieli z kazania. Zapewne najczęściej odpowiedzą, jak ten prezydent USA z anegdoty: że było o grzechu, a ksiądz był przeciw.
„Szantaż” moralny może mieć coś do rzeczy, ale generalnie przyczyny znaczenia nie doszukiwałbym się ani zdolnościach duchownych, ani w retoryce.
@jacek2
9 marca o godz. 20:18
,,Jak trafnie zauważa W.Gadomski w dzisiejszej GW : Szokujący jest przede wszystkim brak reakcji opinii publicznej, informowanej przez media niezależne o aferach. Poparcie dla PiS spada, ale powoli.”
– Powolny spadek poparcia oraz bunt Agrounii na pogardę i lekceważenie jest na to dowodem. Dociera to do nich wolniej, bo środowisko to nie korzysta tak intensywnie z tych samych środków medialnych lub z taką samą intensywnością jak statystyczny miejski inteligent. Jednak mają swój rozum.
Natomiast jeśli komuś wydaje się że nawet największe afery wywołają ferment, z kolei wśród ich żelaznego elektoratu to jest w dużym błędzie. Nawet jeśli Kaczyński powsadzałby ich do więzienia, to nadal za kratami nosiliby w sercu imię swojego Wodza. Kult jednostki lub ideologi to głęboki stan emocji i nie jest niczym w świecie nowym.
@ Jagoda
„Polityka Kaczyńskiego jest celowo konfrontacyjna, kreuje wrogów, odwołuje się do emocji narodowych i stereotypów”
Natomiast polityka Tuska była i jest koncyliacja? Litości, ludzie jeszcze pamiętają, rządy PO-PSL nie tak dawno się skończyły
Adam Szostkiewicz
10 marca o godz. 9:14
Raczej ciągłość czasowa.
Skąd PRLowscy władcy czerpali wzorce zarządzania i relacji międzyludzkich?
Przecież praktycznie każdy z nich niemal przymusowo chodził do kościoła i na religię.
Towarzysz Wiesław miał nawet piątkę z religii na świadectwie.
Dziedzica można było praktycznie nie oglądać.
Księdza widywano co tydzień. To on był duchowym władcą. Był niemal jedynym dostępnym wzorcem.
@NH
o tak, była, do tego stopnia, że lider frakcji konserwatywnej JMRokita optował za rządem koalicyjnym z PiS. Na szczęście do tego nie doszło. Tusk traktował PiS jako przeciwnika politycznego, ale nie jako wroga. To jest zasadnicza różnica, której zacieranie jest ulubionym zajęciem wszelkiej maści ,,symetrystów”.
@Jagoda
No to sama sobie pani zaprzeczyła, skoro jedyny wzorzec, to co się dziwić?
Adam Szostkiewicz
10 marca o godz. 10:34
Raczy Pan żartować?
Przez pierwsze lata życia otoczenie, ludzie urodzeni przed pierwszą wojną światową, wychowywało mnie idealistycznie – ksiądz to miał być duszpasterz wskazujący przez całe życie uczciwą i właściwą drogę przy rozterkach moralnych. W szkole podstawowej prowadzonej przez TPD dominowały nastroje światowej rewolucji proletariackiej, kontrastujące (od 1956) z dobrotliwą (w pozytywnym sensie, nic zatrącającego pedofilią!) i trochę baśniową atmosferą na lekcjach religii w kościółku. Msze były po łacinie, ale kazania właśnie duszpasterskie – taka psychologia praktyczna w odcinkach dla maluczkich i zbłąkanych. Potem zaczął narastać afekt dla efektu i ton pouczająco – rozkazujący. W zachowaniu zarówno księży jak i wiernych coraz mniej było autentyczności wynikającej z wiary, a coraz więcej automatyzmów – co bardziej uwrażliwieni na fałsz przestawali po trochu uczęszczać. Dziś dochodzimy chyba do finału bajki „Nowe szaty króla” – „wiara” jest tkaniną którą winni dostrzegać tzw „porządni ludzie”, więc nadal widzą szaty z niej utkane wszyscy chcący być za porządnych uważani, a tak naprawdę golasy przeważają zarówno przed ołtarzem, jak i w ławkach kościołów. W komunie mawialiśmy o władzy „oni udają że nam płacą, to my udajemy że pracujemy”, aktualnie możemy o księżach „oni udają duszpasterzy, to my udajemy głęboko wierzących” – tylko po co ta komedia?!
@Adam Szostkiewicz
10 marca o godz. 8:58
,,20 lat temu nie było, i tak najczęściej ignorowanego, obowiązku prawnego, by Jednostki kościelne informowały organa świeckie o pedofilii (…)”. Celowo kończę cytowanie tutaj by ,,błahszymi” tematami nie rozwodnić zagadnienia. Sam Pan wspominał, ze przed 1989r, w związku z charakterem tzw. komuny byli równi i równiejsi, więc zakładam że po 1989r powinno to przejść do historii. Czy zatajanie wiedzy o przestępstwach nie było spenalizowane rzez Kodeks Karny i przed ,,20 lat temu”? Przyzna Pan chyba, że po 1989r był rozciągnięty nad klerem nieformalny immunitet? Organa ścigania i oraz wymiar sprawiedliwości wykazywały się wyjątkową ,,nieudolnością” i ,,wyrozumiałością” wobec tych księżowskich występków, których nie udawało się utrącić na wstępnym etapie. Rzecz jasna jest logicznym w kraju gdzie klasa polityczna niezależnie od przynależności partyjnej, prostytuowanie się wobec kleru uznawała wręcz za nakaz a sprawy zawsze mogły rozsądzać persony w rodzaju p. Zolla czy Rzeplińskiego, dla których własne mniemania religijne miały prymat nad prawem państwowym na straży, którego byli powołani stać.
Co do postawy KRK w czasach PRLu: nawet jeżeli warunki były takie, że niejako tworzyły brudzącą moralnie sytuację to chyba wszelakie zamiatania, ,,utajniania” czy szwindle były kompromisami moralnymi a przecież KRK głosi nuezmiennie swój rygoryzm moralny (bo jak nie to ,to nihilizm) ale jak to się ma do ich dewizy ,,Prawda nas wyzwoli”? bo raczej historia uczy, że ci ,,moraliści” raczej hołdują zasadzie ,,Cel uświęca środki”.
Rozumiem Pana wdzięczność wobec KRK za to, że dał Panu schronienie (mentalne) ale moze czas uznać, ze jest kwita? W końcu osoba taka jak Pan także ich ubogacała? Choćby przez fakt, że np. ,,O…Szostkiewicz tam jest? To może spróbuję i ja?” Dzięki temu KRK też odnosił korzyści mogąc zaprezentować przeciw władzom własną reprezentację wartościowych ludzi?
Ps. jak to życie dopisało kolejny fragment scenariusza w filmie pt. Kler w III RP – w szczecińskiej prokuraturze ,,ZAGINĘŁY AKTA” sprawy ks. Dymera. Zapewne od natężenia wrzasku w tej sprawie zależy czy się znajdą. Kiedyś w Irlandii przeczytałem podobną informację dotyczącą akt z trwajacego 2 dekady śledztwa dotyczacego drapieżców seksualnych obydwu wyznań. Po prostu ,,zaginęły”. Akta ok 20 księży (jak by przyłożyć polską skalę to ok 150-200 księży). Jednego z nich, akurat wyjątkowego drapieżcy władze państwowe Irlandii ,,nie potrafiły odnaleźć”. Na nic służby, ewidencje. Zrobił to za to…The Irish Sun. Namierzył księżula, ktory wiódł skromny żywot w parafii na małej wysepce u wybrzeży…nie, nie Afryki ale Kanady.
@slawczan
Gdzie ja jestem, to moja sprawa. Nie chodzi o sprawy prywatne, tylko publiczne. Tu moje zdanie jest tak samo krytyczne. Taki Kościół jak dziś w Polsce nie ma przyszłości, będzie podtrzymywany różnymi kroplówkami, ale prawdziwe życie duchowe będzie już gdzie indziej.
Jagoda
10 marca o godz. 10:36
A propos żartu…
Анекдот
Преподаватель:
— Ваша фамилия?
Студент, улыбаясь:
— Иванов.
— Чего это Вы улыбаетесь? — спрашивает профессор.
— Доволен, что хорошо ответил на первый вопрос.
@Adam Szostkiewicz
10 marca o godz. 12:25
Już kiedyś rozminęliśmy się żałośnie z Historią a KRK odegrał poczesną w tym rozminięciu się rolę. Dlatego też, gdy nasi sąsiedzi, choć podobnie jak Polska mieli ekonomię opartą na niewolnictwie, dokonywali rozbioru ,,tej cywilizacyjnej czarnej dziury w Europie” zyskiwali poklask oświeconej Europy. Ot, kolejne dzikusy wyrwane ze stanu pierwotnej dzikości ku Światłości.
Obawiam się, że gdyby Rosja ,,upomniała” się o nas, to na Zachodzie nie zabrakłoby głosów w stylu ,,(P)o co się bić? Przecież oni mentalnie, ustrojowo pasują do Rosji a przy tym na nas plują”. I ludzie tak myślący bynajmniej nie musieliby być najmitami Putina.
A sondaże pokazują (Opinia24):
– Zjednoczona Prawica (PiS, Solidarna Polska, Porozumienie) – 29%
– Polska 2050 Holowni – 24%
– KO/PO – 20%
– Lewica – 9%
– Konfederacja – 8%
—————————-
– inni – 3%
– „trudno powiedzieć” lub odmówiło odpowiedzi – 7%.
————
Przedział ufności ±1.8pp przy 95% poziomie ufności
@Adam Szostkiewicz
10 marca o godz. 12:25
,,Będzie podtrzymywany różnymi kroplówkami”. Ch6ba raczej technologia ,,Lenin wiecznie żywy”.
lemarc
10 marca o godz. 12:46
A propos nazwiska …
https://www.youtube.com/watch?v=Tc46pYYqRCo
@Slawczan
Wielu duchownych katolickich brało udział w próbach modernizacji I RP, np. Hugo Kołątaj. Ale próba przyszła za późno, była zwalczana przez ówczesne grupy interesów, a władza królewska kluczyła. Problem Polski jest kulturowy, tektoniczne pęknięcie między nawykowym konserwatyzmem i odruchowym sprzeciwem wobec wszelkiej zmiany oraz nieufnością do wszelkiej władzy i ignorowaniem prawa, a z drugiej strony zaprzeczeniem tych postaw. Pęknięcie przebiega przez wszystkie klasy społeczne, opinię publiczną, instytucje i organizacje, w tym KRK. To jest cecha wszystkich społeczeństw pokomunistycznych, choroba systemowa w naszej części Europy: zapadnicy kontra ,,naszyści”, reformiści kontra rewolucjoniści, postępowcy kontra konserwatywni kołtuni. Dziś dominują ultrasi różnych odmian i trzeba to przetrwać, jak złą pogodę, ale aktywnie, z podniesionym czołem.
Panie Redaktorze, ze względu na Pana korzenie i drogę życiową rozumiem zaangażowanie, z którym wraca Pan na blogu do problemu kleru w Polsce.
Tylko, że aktualnie doszliśmy już do punktu, w którym każdy chrześcijanin kierujący się zasadami Ewangelii powinien za punkt honoru oraz świadectwo własnej wiary mieć zwalczanie kleru i hierarchi kościelnej wszelkimi możliwymi sposobami!
To było i jest niereformowalne bagno, ludzie instrumentalnie wykorzystujący religię do budowania wpływów finansowych, politycznych i używania życia w każdy możliwy sposób, włączając w to sposoby kryminalne!
Ludzie ci dawno stracili prawo do głoszenia słowa Bożego.
I, wyprzedzając komentarz, absolutnie nie działają na mnie wypływające post factum komentarze tych ‚sprawiedliwych’ jak to jest złe i źle robi kk. Już raz o tym pisałem przy okazji komentarzy po śmierci Gulbinowicza – wszyscy wiedzieli o ‚chlopaku’ I co zrobili..? Nic, kompletnie NIC, ZERO!
Ilu z tych ‚sprawiedliwych’ podjęło JAKIEKOLWIEK realne działania, założenie jakiejś struktury wewnątrz kk, która choćby próbowała się temu bagnu przeciwstawić? Choćby po to, żeby stanowić zaczątek próby oczyszczenia..?
Nic, tylko jakieś żałosne miałknięcia tu i ówdzie, będące nędznym alibi w typie ‚ale ja nie mam z tym nic wspólnego’.
I potem kładzenie uszu po sobie bo ‚przełożeni burdelu zakazali się wypowiadać’!
I na koniec najlepsze – czy sadzi Pan, że hierarchia wierzy w to, głosi co niedzielę? Przecież to niemożliwe, bo gdyby wierzyli, to panicznie musieliby się bać śmierci. Bo wiedzieliby, że czeka na nich ostatni i najgorszy krąg piekła (bo przecież nie odpowiedzialność kryminalna, którą mają gdzieś)!
Czy Pana zdaniem – wyglądają na wystraszonych…?
Proszę sobie odpowiedzieć.
Jedyny kościół, który ma rację bytu, to wspólnota wiernych bez tych zbydlęconych ‚pasterzy’. I nawet Hołownia ostatnio to przyznał.
Jagoda
10 marca o godz. 16:26
A propos Gruzina …
У грузина спрашивают:
— Какого цвета твоя новая машина?
— Цвет морской волны знаешь?
— Да.
— Вот точно такой, только красный.
Zofia Romaszewska nie została wpuszczona do kościoła na mszę świętą pogrzebową za zmarłego Jana Lityńskiego – poinformował rzecznik prezydenta i sekretarz stanu w KPRP Błażej Spychalski. – Jestem absolutnie wstrząśnięta. To przerażające, co się dziś wydarzyło – komentuje Romaszewska w rozmowie z polsatnews.pl
@NH
Tak, obudziła się po sześciu latach? To jest wstrząsajace.
Romaszewska nie została wpuszczona do kościoła z powodu limitów covidowych.
Ci ludzie niczego nie uszanują.
Nawet pogrzeb wykorzystają do urządzania awantur politycznych.
Trzeba znać swoja miarę, a pani Romaszewska do tego nie dojrzała. Jej obecność byłaby policzkiem dla Zmarłego i jego rodziny, która nawet nie zgodzila sie przyjąć Orla Bialego z rąk Dudy
@Kalina
Oczywiście.
Ad astra
10 marca o godz. 17:50
Dostałam wczoraj maila od kogoś ultrakatolickiego (pochodzenie ziemiańsko – inteligenckie, wyższe wykształcenie, wysoki status materialny), w którym cieszy się bardzo, że krk „naprawia błędy kościoła” – 10.02. Dzień pokuty i wynagradzania za grzechy przemocy seksualnej.
To można skomentować tylko w jeden sposób:
Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
Kojarzy mi się to z napisami na klamrach niemieckich zbrodniarzy: Gott mit uns
Czy deklaracje na banknotach amerykańskich: In God We Trust.
Panów dominikanów gadanie niewiele kosztuje, dalej sobie żyją jak tłuste koty.
Bardzo ciekawa dyskusja T.Piątka z Anną Mierzyńską , jak i wiadomości o ostatniej książce T.Piątka o Rydzyku ( 1 tom ) , która ma się ukazać w marcu . Polecam…!
https://www.youtube.com/watch?v=EmeR6RQuWBo&t=779s
@ Jagoda
Faktycznie, ci ludzie niczego nie uszanują. Nawet pogrzeb wykorzystają do urządzania awantur politycznych. Zofia Romaszewska w czasach PRL – tak jak i zmarły Jan Lityński – była mocno zaangażowana w działalność opozycyjną. Razem z mężem Zbigniewem Romaszewskim współtworzyła Biuro Interwencyjne KSS „KOR” i Radio „Solidarność”.
Romaszewska podkreśla: „lubiłam Janka, jego poglądy mi nie przeszkadzały”
@Ad Astra:
Odpowiem Ci za siebie. Otóż znam dobrych księży. Znam księży nijakich (tych jest najwięcej). I znałem księży złych.
I jak bardzo chętnie przyłączę się do krytyki klerykalizmu, czy krytyki instytucji Kościoła, jako nie zapewniającej weryfikacji kadr, czy też dającej się niejako zaszantażować swojej prawej stronie, to odróżniłbym potępianie instytucji, trybów, czy ideologii (klerykalizmu), od potępiania ludzi. Zwłaszcza, że w tym fatalnie wypadają ci dobrzy — z jednej strony mają ograniczenia Kościoła, wstyd za współbraci, naciski ze strony ciemnogrodzkiej; a z drugiej strony mają zwykłych ludzi, którzy przerzucają na nich cudze winy.
Problem nie zniknie, tak jak nie zniknie ciągłe zamiatanie go pod dywan.
Ogólnie: w grupach o silnych więziach wewnętrznych ryzyko wylądowania w łóżku z liderem grupy jest spore, sex jest często również narzędziem dominacji. To się zdarza wszędzie, nie tylko u dominikanów.
Szczególnie: katolicy postrzegają seks jako coś złego i brudnego. Książa i zakonnicy, zdrowi mężczyźni skazani na dożywocie celibatu, mają wręcz na tym punkcie obsesję.
Zanim oddamy duszę i ciało w ręce świętych mężów warto pamiętać, że to mogą być wyposzczone i lubieżne indywidua. To się raczej nie zmieni.
Pani Romaszewska to przyład starczej ślepoty i karygodnego parcia na szkło pieczeniary.
Mówi i pisze: „- Przyszłam do kościoła z wieńcem od prezydenta. Wieniec wpuszczono, mnie już nie, bo nie byłam na liście 40 osób, które miały uczestniczyć w pogrzebie. Zaproponowano mi krzesełko, ale ja się wyniosłam. Mateusz Morawiecki modlił się przed kościołem na chodniku.”
Szkaradna tupeciera udająca Greczynkę…
Ale czego się spodziewać po „doradcy etatowym” marności nad marnościami.
Szambo.
Majątki kombinatorów, złodziei i łobajtków z Pcimia…
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/majatek-daniela-obajtka-prezes-orlenu-otrzymal-od-brata-dworek-wart-piec-mln-zl/f875mv1,79cfc278
„Nowy Ład” może całkowicie i ostatecznie pogrzebać polską klasę średnią i doprowadzić do socjalistycznej urawniłowki: wszyscy będą mieć trochę. Mniej więcej tyle samo. Poza tymi ramami pozostaną dwie kategorie: ludzie naprawdę bogaci, tym bowiem zawsze wystarcza pieniędzy, aby uratować stan swojego posiadania; oraz elita przede wszystkim obecnej władzy, która coraz bardziej bezczelnie pasie się na różnych państwowych synekurach i programach.
Niektórzy prorządowi komentatorzy szumnie nazywają wciąż nieujawniony Nowy Ład „nową umową społeczną”. To wyjątkowo obłudne. To tak, jakby uznać, że gdy wchodzi nam do domu banda uzbrojonych złodziei i żąda wydania wszystkich kosztowności, dzieje się to na mocy zawartego kompromisu. Faktycznie – kompromis polega na tym, że ofiara traci kosztowności, a w zamian może zachować życie.
Żeby mówić o umowie społecznej, trzeba w jej tworzenie wciągnąć wszystkie grupy, których ona dotyczy. Tu tymczasem mamy powstający w całkowitej tajemnicy plan, który z nikim przecież omawiany nie jest. Zostanie nam po prostu przedstawiony i będzie miał być realizowany. Gdzie tu zatem mowa o jakiejś „umowie”?”
(…) (ŁW)
Warzecha dojrzewa … zbyt późno…
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/lukasz-warzecha-nowy-lad-moze-pogrzebac-klase-srednia-bo-przetrwanie-u-wladzy-to-dla/err70n7,79cfc278
@ PAK4 11 marca o godz. 10:54
Twój komentarz byłby tak samo prawdziwy w zastosowaniu do członków PZPR i – śmiem twierdzić – nawet niesławnej pamięci ORMO. Sztandar PZPR wyprowadzono, ORMO przeszło do historii, pozostaje ocena zachowań każdego z ich członków personalnie na podstawie zachowanych dowodów. Kościół JEST i nie spodziewam się by przestał być, więc można jedynie robić robić paralele wspominając mniej lub bardziej zawoalowane dyskusje „czy PZPR można poprawić od środka?” Z partią się takie próby nie powiodły, gorzej – jej współczesne reinkarnacje są gorsze od pierwowzoru, bo wyciągnęły wnioski z klęski poprzedników, niestety jedynie w kwestiach prowadzenia marketingu/propagandy.
@NH
Pani Romaszewska mogła Sprawdzić, jakie są zasady udziału w pogrzebie Jana Lityńskiego. Kościół mieści 40 osób, obowiązuje (prawnie czy bezprawnie) reżim sanitarny. Widocznie nie sprawdziła. Pani ZR ma wielkie zasługi z czasów demokratycznej opozycji w PRL. Jej obecny obóz polityczny uznaje jej zasługi, ale dezawuuje niemniejsze zasługi uczestników tejże opozycji, którzy nie zgadzają się z polityką obecnej władzy. Na tym tle Jan Lityński odmówił przyjęcia Orderu Orła Białego z rąk prezydenta Dudy. Słowem, oburzenie prawicy jest typową dla niej rozróbą.
Zbigniew Romaszewski wycenił swoje zasługi jako opozycjonista w brzęczącej monecie. Dostał kasę i pewnie podzielił się z żoną. Córka też nie ma krzywdy.
Zatem nic nie jesteśmy winni państwu Romaszewskim.
Wręcz przeciwnie.
@dino77:
Ależ zgadzam się. W znacznej mierze 😉
Nie w stu procentach bo:
1) Wydaje mi się, że jednak partię od środka byłoby łatwiej zmieniać. Nie że zawsze i wszędzie, ale w Kościele widzę pare hamulców emocjonalnych i instytucjonalnych.
2) Mamy kwestię teraz i przyszłości. Bo sztandar wyprowadzono, ale partie zostały (a nawet niektórzy działacze PZPR się w nich odnaleźli; a nawet można dodać, że nieźle w nich czasem służyli Polsce — w ramach gry wyobraźni można sobie tak rozważać „drugie życie” księży). A czy jest jakaś wizja neo-Kościoła, albo zbudowania na jego gruzach pluralizmu religijnego? Wydaję się sobie człowiekiem z niezłą wyobraźnią, ale wyobrazić sobie Polskę, po wyprowadzeniu sztandaru katolicyzmu (nie: reformie, podziale, czy stopniowej marginalizacji) — nie potrafię.
PAK4
11 marca o godz. 15:56
Nie przechwalaj się, bo może masz „słabą” wyobraźnię, może ci się w głowie nie mieści, że krk w obecnym wydaniu może być passe jak wiele „cudów” minionego i tego świata…
@lemarc:
Zauważ, że podałem trzy możliwości:
1) reforma — czyli zmiana postaci;
2) podział,
3) stopniowa marginalizacja — gdy nic się nie zmieni.
Szczerze mówiąc, to chyba należałoby mówić o rosnącym prawdopodobieństwie dla tych wariantów.
Tyle, że nie bardzo sobie wyobrażam odrzucenia religii i tradycji, jako takich. I jak widzę pewne analogie z upadkiem PZPR i komunizmu, tak widzę ograniczenia dla tych analogii. A tą różnicą jest ówczesna opozycja, oraz ówczesne wzory zachodnie, które wypełniły przestrzeń po upadku komunizmu. Czegoś takiego nie ma dla religii — laicyzacja to powolny, a nie rewolucyjny ruch. Nie ma konkurencji, która mogłaby szybko wypełnić próżnię w zakresie ludzkich potrzeb religijnych — inne odłamy chrześcijaństwa są zbyt słabe, warianty z masowym przechodzeniem Polaków na islam, judaizm, czy rodzimowierstwo, jeszcze bardziej fantastyczne. No i jakikolwiek przyszedłby wariant, to wykształcone w seminariach kadry wyspecjalizowane w usługach religijnych będą znaczącym czynnikiem.
PAK4
11 marca o godz. 20:08
… nie neguję twojej „precyzji” wywodów … dużo ważniejsza jednak od filozofowania o historycznych – zawsze subiektywnych – interpretacjach, parantelach i naciąganych analogiach, bywa konkluzja wsparta na „twardych” faktach i danych.
Weźmy taką malutką Irlandię – populacja ca 5m – ultrakatolicką – w 1961 aż 94.9% ludności deklarowało na spisie powszechnym afiliację do wyznania rzymsko- katolickiego. W ostatnim spisie 2016 to już tylko 78.3%, podczas gdy jednocześnie rośnie systematycznie grupa „no religion” – 9.8% populacji, a razem z grupa „not stated” to już było w 2016 – 12.5%.
W planowanym w tym roku spisie 2021 – przy założeniu tempa wzrostu udziału liczebności obu tych ostatnich grup (no religion i not stated) w populacji Irlandii takiego samego jak w okresie 2011-2016 – to ich udział w populacji wyniesie aż 21% (17% „no religion”).
To już nie przelewki… 1/5 populacji poza kościołami/konfesjami…
A zważywszy na znaczną imigrację taniej siły roboczej do Irlandii – co jest dla niej być albo nie być… można pisać dalsze scenariusze sekularyzacji Irlandii.
Konkluzja:
podobnie może być w Polsce i to nie jest kwestia wiary – przykłady jak widać są.
@lemarc
Nie można wierzyć w fakty, które dopiero nastąpią albo i nie nastąpią, więc zawsze jesteśmy filozoficznymi spekulującymi interpretatorami. Z Irlandią są analogie, ale są i różnice. Podstawowa jest cywlizacyjna: Irlandia należy do Europy zachodniej i sasiaduje ze Szkocją, drugą ojczyzną Irlandczyków są USA; wstapiła do UE wcześniej, była ,,tygrysem” gospodarczym, wzrost dobrobytu i otwarte granice, to wszystko jak u nas tworzyło podłoze pod oddolną sekularyzację. Przełomem była skala kryzysu pedofilskiego i jego tuszowania we współpracy państwa z KRK. Władze zmieniły linię, szczególnie że kolejne rządy nie były już ani zainteresowane ani powiązane z KRK tak jak w latach przedunijnych. To jest klucz: państwo się wypisało z podobnego jak u nas sojuszu z KK, dopuściło niezależne dochodzenia, a nawet do nich zachęcało. Trwało to jednak długo, ze trzy dekady, ale zmieniło się pokolenie u władzy i świat wokół. Jedno z najbardziej izolujących się i konserwatywnych społeczeństw zaakceptowało rozwody, legalną aborcję, małżeństwa homoseksualne. Wyraźną większością w referendach. U nas torpeduje się, nie tylko za Kaczyńskiego, referenda w tych sprawach, a nawet utrudnia debatę sejmową o nich. Kulturowo i cywilizacyjnie pod tym względem jesteśmy na Księżycu.
Adam Szostkiewicz
12 marca o godz. 9:29
… jasne, wszystko prawda, ale pan również wie, że Kaczalnik jest skończony, a potencjalny dyktator Zero, jak każdy tępy psychol, też ma krótkie nóżki, choć szczeka…
Generacje Z i Alpha oraz następne zdecydują, w perspektywie 2-3 dekad, o kierunku i tempie zmian społecznych czy też kulturowych.
Oczywiście pod warunkiem, że permanentny stan pandemii wirusowych nie zmieni radykalnie świadomości ludzkiej i nie wymusi zmiany stylu życia i funkcjonowania gospodarki, w każdym kraju inaczej.
No i jeszcze Rosja, która zbroi się na potęgę (vide flota rosyjska na Bałtyku i nowe bronie zamieniające w jednej chwili punktowe cele – miasta – w ruinę) i która nie zrezygnuje ze swoich interesów (np. swobodnego handlu ropą, gazem i innymi surowcami).
Świat społeczny jest złożony i słabo przewidywalny – nic nie jest przesądzone – ale prognozowane zmiany demograficzne zrobią swoje – to silna determinanta dalszego biegu spraw społecznych i gospodarczych.
Można chcieć, a nie móc z braku np. taniej siły roboczej czy wzrostu fali antynatalizmu.
A (20-30)% populacji kraju deklarujących „unaffiliated” jest w zasięgu niektórych krajów europejskich (Szwecja, Hiszpania…), a to już coś, to działa tonizująco.
@lemarc:
1) Mówisz o zejściu z 94% na 78%.
Wiesz, w Polsce „katolików”, gdyby nie pytać o deklaracje, ale o chodzenie do kościoła na mszę i przyjmowanie komunii, jest jakieś 40%. To znaczy, że mamy dużą nadwyżkę, jak to jeszcze księża w PRL narzekali, „wierzących niepraktykujących”. Spadek nawet o kilkadziesiąt punktów procentowych w ankietach dotyczących przynależności do religii niewiele zmienia. Zmienia i o pozycji Kościoła decyduje coś bliższego tych 40% zaangażowanych.
2) Generacja Z i Alpha… Szczerze, to ja bym chciał wiedzieć jak to wygląda. Bo to co ja widzę, to raczej pogłębiający się podział, niech będzie, że na Polskę klerykalną i antyklerykalną. Że mieszkam w dużym mieście, że z wielkiej aglomeracji miejskiej się wywodzę, to też widzę raczej tych w stosunku do Kościoła krytycznych (także dotąd głęboko wierzących, którzy mówią o kryzysie wiary związanym z pedofilią w Kościele, czy z poczynaniami skrzydła „radiomaryjnego”). Ale czasem dociera do mnie ta druga, klerykalna strona. Ona też jest aktywna, też mobilizuje ludzi. I, szczerze mówiąc, nie wiem, która skuteczniej. Doniesienia o masowej rezygnacji z religii płyną z wielkich miast, a i tam z bardziej „średnioklasowych” dzielnic — nic mi nie wiadomo o jakimś ruchu na prowincji. Flagi Strajku Kobiet i owszem, można na najgłębszej prowincji znaleźć, ale z drugiej strony zwolenników Ordo Iuris znajdę ci wśród inteligencji. I obawiam się, że częściej.
3) Kaczyński.
Owszem, Kaczyński kiedyś odejdzie, a w PiSie nie widać następcy. Ale błędem byłoby sądzić, że to wszystko zawdzięczamy tylko Kaczyńskiemu. Polska się podłączyła pod prąd fundamentalistycznego chrześcijaństwa, którego wzorce biją w USA (i co z tego, że to też jeden z szybciej ateizujących się krajów świata). Ten wzorzec nie zgaśnie wraz z Kaczyńskim.
4) Putina akurat najmniej bym się bał. Nie jestem na bieżąco, ale jakieś wrażenie goniących Zachód w uzbrojeniu, to Rosjanie robili pod koniec pierwszej jego dekady. Potem było już tylko gorzej. Putin może mieszać, ale zbrojne działania mu się nie kalkulują w żaden sposób.
PAK4
12 marca o godz. 15:46
A propos Putina i ewentualnej wojenki faktycznie jak piszesz nie jesteś na bieżąco.
Polecam choćby na początek raport Kristera Pallina ze Szwedzkiej Agencji Badań nad Obronnością (FOI) z konkluzją: RUSSIA ‘BETTER PREPARED’ THAN NATO FOR LARGE-SCALE WAR.
M.in.:
A Baltic war game – major factors influencing the outcome
As military capability can only be meaningfully assessed against a task, a terrain and an adversary, part of the effort in producing this report was channelled into a war game. The scenario was a Russian attack on the Baltic states via Belarus, planned and executed as a limited war, and intended to defeat NATO’s forces quickly. The overall goal was not to predict a likely scenario or its outcome, but to throw light on major factors influencing the outcome of a conventional armed conflict in the Baltic region. (…)
————
krk zostawmy na chwilę na boku – co ma wisieć nie utonie…