Mantra Hartmana

Mantra Hartmana

Prof. Jan Hartman nie żałuje, że startował z listy SLD i przegrał z kretesem. Po co to było Hartmanowi, memu ulubionemu publicyście, jego rzecz, nie wnikam. Teraz Hartman wyraźnie dokręca antyklerykalną śrubę na fali sukcesu Ruchu Palikota. Tym razem jednak przesadził.

W wywiadzie dla dziennika Polska http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/465115,hartman-czeka-nas-przewietrzenie-klerykalnego-zaduchu-to,id,t.html krakowski filozof ogłasza, że czeka nas ostatni akt zdobywania suwerenności: wyzwolenie się do Watykanu. Hasła tego nie rozwija. Na czym konkretnie ta dewatykanizacja miałaby polegać? Może nie wyczuwam dobrze intencji Hartmana, lecz wydaje mi się, że praktycznie mogłaby się dokonać jedynie przez wypowiedzenie konkordatu i radykalną zmianę ustawy regulującej stosunki państwo-Kościół rzymskokatolicki, ściśle powiązanej z konkordatem.

Tymczasem oba te posunięcia wymagają innego niż obecny układu sił w naszym parlamencie i innego niż obecny prezydenta. Są więc całkowicie nierealne. To po pierwsze. Po drugie: jak Hartman wytłumaczy, że nie tylko Polska ma z Watykanem konkordat, lecz także kilka innych krajów, jak Włochy, Węgry, Austria i landów niemieckich? Czy są ślepe na kwestię suwerenności czy może nie widzą większego problemu?

Bo faktycznie nie widać. Polscy biskupi muszą mieć obywatelstwo polskie, władze państwowe powinny wiedzieć z wyprzedzeniem, kogo Watykan chce powołać na ważne stanowisko kościelne w Polsce, żadna kościelna prowincja nie może wychodzić poza terytorium Polski. Hartman nie podaje przykładów na ciężki zarzut, że biskupi przedkładają lojalność wobec Watykanu nad lojalność wobec państwa polskiego. Sprawy wątpliwe można rozstrzygać normalną drogą dyplomatyczną. W końcu ponad 100 państw, w tym tak czułych na sprawę suwerenności, jak USA czy Wielka Brytania, wymieniło z Watykanem ambasadorów. Coś mi się zdaje, że Hartman ignoruje bogatą dyskusję współczesną o ograniczonym znaczeniu suwerenności w dobie globalnej.

Skoro przystępując do UE, Polska dobrowolnie zrzekła się cząstki swej suwerenności na rzecz praw i instytucji wspólnotowych, to czemu Hartman nie domaga się także zerwania traktatów o akcesji i europejskich podpisanych przez Polskę? Zgadzam się z Hartmanem (i Palikotem), że polska demokracja ma kłopot z tym, jak Kościół instytucjonalny jest u nas obecny w domenie państwowo-publicznej. Mantra Hartmana o braku suwerenności dotyka czegoś istotnego, ale nie najważniejszego. Dziś najważniejsza jest pełna i rzeczowa dyskusja parlamentarna i publiczna o stosunkach państwo-Kościół. Bez niej zmiany prawno-polityczne nie nastąpią.