Orwell i Europa

Wbrew Kasandrom, jest plan i wola ratowania strefy euro.  Czy i jak zadziała, zobaczymy. Pierwsze reakcje rynków są optymistyczne. Ale mnie frapuje co innego. Że obecne kłopoty UE każą wrócić do idei założycielskiej. Jest nią wspólnota wartości, wspólnota polityczna, a nie tylko ekonomiczna.

Turbulencje euro o tym przypomniały. Czy można mieć jedną walutę, a zarazem siedemnaście odrębnych polityk budżetowych i fiskalnych? Wspólny pieniądz zachęca do wspólnego rządu. Nie tylko ekonomicznego. Tego problemu nie da się zagadać wywodami makro- i mikroekonomicznymi.

Jedność europejska  to marzenie powojennej chadecji i lewicy demokratycznej. Przeciekawie pisze o tym polityczny wizjoner Eric Blair, znany w świecie jako George Orwell, brytyjski socjalista. W 1947 r. opublikował krótki esej na ten temat: http://orwell.ru/library/articles/European_Unity/english/e_teu.

To było zaledwie dwa lata po straszliwej wojnie, osiem lat przed pierwszą przymiarką do europejskiej integracji. Wizjoner może się mylić, to mu ujmy nie przynosi. Orwell wyliczył cztery przeszkody na drodze do jedności Europy: wrogie nastawienie Rosji stalinowskiej, wrogie nastawienie Ameryki, imperializm, Kościół katolicki.

Dziś wiemy, że projekt europejski jednak się zmaterializował, w innym kształcie i innych okolicznościach, ale powstał. Upadła Rosja radziecka, upadł imperializm,  Ameryka zachęca Europę do integracji, Kościół Powszechny jest za. Orwell kończy swój esej pesymistycznie. I oto po ponad 60 latach od jego rozważań nad Europą znów unosi się duszny pesymizm. Czas wrócić do dyskusji o pryncypiach. Do dyskusji politycznej o jedności europejskiej. Jakie są dziś główne przeszkody na jej drodze?

XXXX Mantra Hartmana
Dziękuję prof. Hartmanowi za polemiczną odpowiedź, skrzyżowaliśmy szpady i schowali za siebie. Resztę roboty wykonali dyskutanci, którym także dziękuję. Zwłaszcza tym, którzy doczytali do końca, a nie ulegli naskórkowym emocjom.  Krytyka jednej myśli Hartmana nie oznacza odrzucenia problemu świeckości państwa jako centralnego w naszej demokracji. Podobnie krytyka zapowiadanej przez Palikota akcji antykrzyżowej nie oznacza odrzucenia jego programu rewizji stosunków państwo-Kościół.