Stambulska ofensywa Ziobry

Walczący o swoją przyszłość polityczną minister Ziobro idzie na całość. Od dawna chadza pod rękę z ojcem Rydzykiem, który wraz z abp. Jędraszewskim jest liderem „konserwatywnej kontrrewolucji” w Kościele. Teraz otworzył dwa kolejne fronty tej pisowskiej wojny kulturowej. Wojny opartej na nieformalnym, ale widocznym gołym okiem przymierzu tronu Kaczyńskiego z ołtarzem radiomaryjnym.

Ziobro zapowiedział – ku pewnemu zaskoczeniu w obozie „zjednoczonej prawicy”, bo przecież to jest rola ministra spraw zagranicznych lub szefa rządu, a nie ministra sprawiedliwości – wypowiedzenie przez Polskę konwencji Rady Europy o ochronie kobiet przed przemocą w rodzinie. Kaczyński zamiast od razu wezwać go na dywanik, zamilkł, za to odezwał się premier Morawiecki. Zagrał na przeczekanie, czyli ogłosił, że poprosi kontrolowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny, aby sprawdził, czy konwencja stambulska (od miejsca jej uchwalenia przez przedstawicieli państw członkowskich Rady Europy, w tym Polski) jest zgodna z naszą konstytucją.

Ale co tu sprawdzać? Przecież Polska podpisała i ratyfikowała konwencję, a prezydent Komorowski, katolik, ratyfikację podpisał. Dlatego rodzi się podejrzenie, że PiS chce teraz kukułcze jajo podrzucone przez Ziobrę przerzucić prezes Przyłębskiej, a potem się zobaczy. Rzecz jasna nie chodzi tu o obronę kobiet przed przemocą, tylko o przejęcie kontroli politycznej nad sprawą konwencji tak, aby ją rozegrać z możliwie najmniejszymi stratami.

A te muszą być i w odbiorze społecznym w Polsce, i poza nią. Zwłaszcza że towarzyszą im skandaliczne wypowiedzi, których przykładem mogą być słowa posła Bortniczuka. Ogłosił on, że konwencja nie jest skierowana do krajów cywilizowanych, tylko do „dziczy”. Tym samym obraził 34 państwa europejskie, które konwencję ratyfikowały, w tym Polskę, chyba że nie uznaje Polski sprzed dojścia „zjednoczonej prawicy” do władzy za Polskę.

Co na to opozycja? Czy Rafał Trzaskowski poruszył temat konwencji podczas czwartkowego spotkania z prezydentem Dudą? Powinien, bo jest ona dzisiaj jednym z kluczowych testów wiarygodności opozycji demokratycznej, a Trzaskowski jej liderem. Czy odezwał się prezydent Komorowski? Najwyższy czas, aby zabrał głos i wytłumaczył obywatelom, dlaczego podpisał konwencję jako głowa państwa polskiego.

Czekamy także na zajęcie stanowiska przez innych liderów demokratycznych, na czele z Szymonem Hołownią. Kto, jeśli nie oni, powinien dać odpór kampanii kłamstw i bredni uderzającej w konwencję dla niskich celów bieżącej polityki wewnętrznej?

Drugi front konfrontacji to sprawa tzw. stref wolnych od LGBT. Minister Ziobro uznał za akt bezprawia cofnięcie części pomocy unijnej dla samorządów, które uchwaliły takie strefy. Ale bezprawiem jest nie ta decyzja, tylko sprzeczne z naszą konstytucją dyskryminowanie ludzi ze względu na ich orientację seksualną.

Na dodatek jest ono także sprzeczne z prawem europejskim, które nie pozwala stygmatyzować współobywateli pod żadnymi pretekstami, bo pamięta, jak tragiczne były tego skutki w historii Europy i świata. Sprzeciw wobec ideologii wykluczania nie jest ingerencją w wewnętrzne sprawy polskie, tylko obroną wspólnych wartości – prawa człowieka, wolność, praworządność, zdrowy kompromis zamiast konfrontacji – na które zgadzają się państwa przystępujące do Unii Europejskiej. Taki sprzeciw minister sprawiedliwości powinien uznać i poprzeć, a nie dezawuować.