Furda Gowin! I co z tego?

Ponura farsa polityczna w środku epidemii i kryzysu gospodarki trwa. Gowin ratuje sumienie metodą dymisji, ale jego partyjka nie zwalnia stołków w rządzie i zagłosuje za wyborami kopertowymi, czyli Kaczyński ma dalej większość w Sejmie i będzie kontynuował kurs na zderzenie. Minister Szumowski, kardiochirurg, zwlekał, zwlekał, aż zagłosował za wyborami 10 maja. Tak się skończyło jego ostrzeganie, że najgorsze przed nami. To ja im dziękuję i wolę o czym innym. Czemu Kaczyński nie dziękuje medykom?

Cały świat bije brawo w podzięce walczącym z epidemią na pierwszej linii. Brytyjska królowa godnie podtrzymuje ducha w narodzie. Nawet przestraszony Trump przestał się megalomańsko wygłupiać, widząc, że pandemia to koniec jego Make America Great Again. A poseł Kaczyński, nazywany prezesem Polski, nie zdobył się na żaden gest, nie powiedział dobrego słowa, nie podziękował. Taki jest moralny kaliber jego przywództwa.

Kaczyński po Smoleńsku oczekiwał empatii i ją dostał od Tuska i milionów Polaków, a sam okazuje się niezdolny do empatii i solidarności. Z Tuska zrobił zdrajcę i wroga, Polaków podzielił, zniszczył społeczne zaufanie, którego tak bardzo teraz brakuje. Teraz siedzi naburmuszony w Sejmie i nie ma ochoty, a może odwagi wejść na mównicę i powiedzieć coś ludziom ludzkim głosem. Przeprosić, podziękować, pokrzepić. Nie, to przekracza możliwości kapitana dowodzącego idącym na dno statkiem głupców.

Czy ktoś pamięta jeszcze propagandową „piątkę Kaczyńskiego”? Przypomnę: gdy ostrzegano, że po czterech latach rządów PiS służba zdrowia jest w stanie przedzawałowym, minister Szumowski obiecywał przed wyborami parlamentarnymi w ubiegłym roku raj dla sektora opieki zdrowotnej. Dwa razy więcej pieniędzy niż za rządu Platformy, 2 mld zł na modernizację szpitali, nowe centrum onkologiczne, opiekę nad seniorami, bony na badania dla każdego. Kaczyński mamił wyborców, że w ciągu kilku lat dźwignie służbę zdrowia na najwyższy poziom światowy.

Jak było naprawdę? Jeszcze przed epidemią protesty lekarzy rezydentów i pielęgniarek, pracujących za grosze, kampania ich dyskredytacji w mediach pisowskich, podobna do zniesławiania sędziów, którzy mieli odwagę mówić prawdę o niszczeniu wymiaru sprawiedliwości.

Aż przyszedł test pandemii i obnażył dramatyczną prawdę. Publiczna służba zdrowia robi, co może, lecz grozi jej załamanie wskutek przeciążenia. Podobnie dzieje się w innych krajach, ale tam przynajmniej nie wykorzystuje się epidemii politycznie tak nachalnie, jak u nas. I nie uprawia się nachalnej propagandy sukcesu wbrew faktom pokazującym chaos i indolencję zarządzania.

U progu kryzysu słyszeliśmy od rządzących, że wirus nam nie grozi, a kto dopytuje, czy na pewno i jak jest przygotowana służba zdrowia, niech sobie zagra w chińczyka lub włoży lód do majtek. Politolożka i muzealniczka Emilewicz, proponowana teraz przez Gowina na wicepremier, upajała się wizją polskiej gospodarki zarabiającej na wirusie.

Tak, w czasie epidemii władze powinny mieć wsparcie opinii publicznej, w tym opozycji. Ale powinny być także wiarygodne i transparentne, a opozycja nie szkodzi, kiedy wskazuje na błędy i braki. Czy ktoś słyszał, co ma do powiedzenia w sprawie pandemii szef NFZ lub minister finansów? Nie ma ich. Nie przedstawiają planów działania podczas i po epidemii.

Czy ktoś pracuje w rządzie nad planem znoszenia restrykcji nałożonych na naród? W Hiszpanii już trwa dyskusja, jak wyjść z lockdownu. Podobnie w Wielkiej Brytanii. Nie sztuka zamknąć przestraszone społeczeństwo w domach. Sztuka zachować je w dobrej formie. Słyszymy, że gwałtownie rośnie przemoc domowa, dzieci tak samo jak dorośli nie mogą znieść izolacji. A Kaczyński dalej swoje: wybory, władza, polityka.