Zakaz aborcji pod osłoną epidemii

W PRL Jarosław Kaczyński był dziecięcą gwiazdką filmu „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. Gdy dorósł i zabrał się za politykę, okazał się ciemną stroną Księżyca. Dziś jest już ciemną materią, której nie widać, o której nic nie wiadomo, ale doświadcza się potężnych anomalii wywoływanych przez skoncentrowaną w niej energię. Złą energię.

Tą złą energią napędzana jest dziś pocztowa krucjata PiS pod przewodem Kaczyńskiego. Myślą, że słońce nad nimi nigdy nie zajdzie, jak nad imperium, które budują dla siebie. I kto im zabroni? Przecież mają kontrolę nad wszystkimi instytucjami państwowymi. Polacy zamknięci w narodowym areszcie domowym, wkurzeni, przestraszeni, bezradni, nie mogą wyjść gromadnie na ulice, by zaprotestować przeciwko farsie wyborczej, ścinającej głowę demokracji w Polsce. A jak zaprotestują, to policja w majestacie prawa ich rozgoni, aresztuje, wlepi absurdalnie wysokie mandaty.

Czytam felieton Wojciecha Maziarskiego pod tytułem „Zdobyć władzę absolutną”: „Pod osłoną epidemii Jarosław Kaczyński – podobnie jak jego węgierski bratanek – przeprowadza zamach stanu”. I co? Nic, bo kto mu zabroni? Albo Orbánowi? Nic na to nie poradzi opozycja. Może najwyżej słać monity do Europy lub wykonywać rejtanowskie gesty. Na przykład wezwać wyborców do bojkotu śmiercionośnej farsy albo złożyć gremialnie mandaty poselskie. Bo skoro Sejm staje się posępną karykaturą demokratycznego parlamentaryzmu, to po co opozycja ma przykładać do tego rękę? Po co odgrywać rolę halabardników w scenariuszu pisanym przez marszałek Witek i jej szefów?

Słychać, że w połowie kwietnia podczas sesji Sejmu mają być pierwsze czytania dwu projektów ustaw znoszących prawo do aborcji. Jeden znosi legalną możliwość usunięcia trwale i głęboko uszkodzonego płodu. Drugi zakazuje aborcji w całości.

Nie wiem, jakie będą wirusowe statystyki za tydzień, ale próba umieszczenia tych projektów akurat w środku epidemii jest oczywistym wykorzystaniem stanu epidemicznego do przepchania któregoś z nich w Sejmie, nie zważając na to, że duża większość Polaków jest za utrzymaniem obecnego prawa aborcyjnego. I co? I nic, bo czarne protesty nie mogą się odbyć, tak samo jak protesty przeciw kopertom wyborczym, zmieniającym konstytucję w świstek papieru. A przecież przeciw korespondencyjnej farsie wyborczej też jest duża większość Polaków, nawet w rządzącej koalicji znalazło się kilkoro sprawiedliwych.

Wszystko to dzieje się wbrew opiniom prawników, w tym konstytucjonalistów. Nie szkodzi, Kaczyński znajdzie innych ekspertów, na przykład z Ordo Iuris, którzy go poprą w tej politycznej akcji pod osłoną epidemii. No i poparcie biskupów i katolickich aktywistów. Będzie miał alibi na użytek swojej propagandy i bazy wyborczej. Prezydent Duda już zapowiedział, że podpisze zaostrzenia antyaborcyjne w wywiadzie dla katolickiej ,,Niedzieli”.

Także po stronie niepisowskiej znajdą się ludzie, którzy go poprą, bo przecież aborcja to zło, a prawo do niej to wymysł „lewactwa”. Tak, to dramat i nie życzę go nikomu, ale prawo do niej to nie wymysł, tylko wynik zmian społecznych i kulturowych we współczesnym świecie. Opcja, z której wolno legalnie skorzystać, jeśli taka będzie decyzja kobiety. Nie da się obronić forsowania tych projektów, marnowania na nie parlamentarnego czasu, kiedy potrzebujemy czegoś zupełnie innego, mądrego i spójnego planu wychodzenia z pandemii. Ale kto im zabroni?