Małpa uciekła z cyrku

Daniel Obajtek niedawno żalił się w jakimś wywiadzie, że bardzo żałuje, iż zgodził się prezesować koncernowi Orlen. Mógłby te żale wylać przed sejmową komisją śledczą do spraw afery wizowej. I wyjaśnić opinii publicznej, czemu tak się męczył na kosmicznie płatnym stanowisku. Nie skorzystał jak dotąd z tej szansy, bo nie chce być „małpą w cyrku”. Nie stawił się przed komisją we wtorek, przysłał list, że może się stawić po wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których kandyduje z listy PiS. Powołał się na to, że wezwanie nie było mu skutecznie doręczone. „Małpa” radzi sobie lepiej niż ta z wiersza Fredry. Ale też prędzej czy później się poparzy.

Skoro dla Obajtka komisja sejmowa to „cyrk”, to czemu jej unika? Mógłby wylać na nią wrzątek i rechotać, jak się jej członkowie skręcają z bólu. Ale nie. Kluczy, zaciera tropy, kursuje po Podkarpaciu, wyskakuje na Słowację czy Węgry. Czegoś się boi. Nie przegranej, bo z jedynki ma europensję i euroimmunitet w kieszeni. Więc czego? Wojciech Czuchnowski, reporter śledczy „Gazety Wyborczej”, stawia tezę, że boi się prokuratora. Bo nie tylko komisja czeka na Obajtka „Wszystko mogę”, lecz też wymiar sprawiedliwości pod nowym kierownictwem.

Obajtek może zostać przez prokuraturę – od której wezwań też nie odbiera – za podejrzanego w grubych sprawach sprzedaży Lotosu i przepadnięcia 1,5 mld zł należnych orlenowskiej spółce szwajcarskiej za niedoszły do skutku zakup ropy naftowej. Akt oskarżenia przeciąłby dalszą polityczną karierę Obajtka. Nikodem Dyzma III RP zaliczyłby bolesny upadek. A razem z nim prezes Kaczyński, który go namaścił na Pierwszego Kapitalistę Polski pisowskiej. I dlatego PiS broni Obajtka jak swojej suwerenności. Lęka się wraz z nim skutków poznania przez opinię publiczną sposobu, w jaki Orlen pozyskiwał tanią siłę roboczą dla swoich przedsięwzięć, i odsłonięcia prawdy o podłym traktowaniu wynajętych cudzoziemców. A pewno i faktu, że część z nich nie zagrzała miejsca w Polsce, tylko ruszyła w głąb Unii Europejskiej. Nie jest to wątek zasadniczy w audycie Orlenu pod niepodzielnym władztwem Obajtka, ale istotny w demaskowaniu natury i skutków pisowskiej polityki wizowej.

„Cyrk” zapowiedział, że „małpa” nie uniknie odpowiedzialności za swe małpie zachowanie. I że „małpa” nie będzie jej dyktowała, kiedy się zgłosi. Na razie komisja złożyła wniosek do sądu o ukaranie Obajtka za umyślne i celowe uchylanie się od wypełnienia jej wezwania. Bo skoro stawili się przed nią Kaczyński i Morawiecki, to czemu nie Obajtek? Ano temu, że pozycja prawna Obajtka jest słabsza niż byłych pisowskich premierów. Oni łatwiej się wybronią, jego rzucą na pożarcie.

PiS atakuje komisje śledcze powstałe po 15 października jako „polityczne”. To nonsens. W demokratycznym parlamentaryzmie pierwsze skrzypce wszędzie grają politycy – posłowie i senatorzy wybrani przez elektoraty partii politycznych. Każda parlamentarna komisja jest z natury rzeczy „polityczna”. Komisje pisowskie były ostentacyjnie polityczne, kiedy rządził PiS, po wygranej demokratów też są polityczne, lecz starają się nie mieszać tak ostentacyjnie polityki z prawem, jak działo się to pod rządami Kaczyńskiego i Ziobry.

Wciąż oglądam transmisje obrad sejmowych komisji śledczych do spraw Pegasusa, afery wizowej i wyborów kopertowych. Nie nudzą mnie. Dowiedziałem się dzięki nim dużo. Nie tylko o faktach i knowaniach, ale też o osobowościach członków i świadków. Ostatnio uważnie słuchałem i przyglądałem się dyrektorowi Funduszu Sprawiedliwości panu Mrazowi. Wydał mi się przekonujący. Nie oburza mnie, że członkowie komisji nie zawsze stają na wysokości zadania. Oburza mnie metoda przyjęta przez PiS: zawsze zaprzeczać niewygodnym faktom, zasłaniać się niewiedzą lub lukami w pamięci i bronić się przez atak.

To ta bezczelna i cyniczna do bólu metoda jest czystą polityką nastawioną na ośmieszenie i dezawuację mozolnych wysiłków niepisowskiej części tych komisji, aby wbrew ciągłym obstrukcjom i pyskówkom wszczynanym przez pisowców pokazać społeczeństwu, jak działało państwo Kaczyńskiego, Ziobry i Obajtka.

Dlatego za małostkowe uważam lamenty nad rzekomą słabością i niekompetencją tych komisji. To służy wyłącznie metodzie PiS. Podstawą do oceny nie powinny być te czy inne potknięcia w trakcie przesłuchań, ale przede wszystkim raporty końcowe i wynikające z nich wnioski.