Kto strzelał do Ficy?

Zamachowiec, który strzelał do premiera Słowacji, nie jest „liberałem”, tylko sympatykiem skrajnej prawicy i żywi niechęć do Romów. Pracował jako ochroniarz, pisał wiersze i powieści. Jego syn powiedział, że wie o jego poglądach tyle, że ojciec nie głosował na Ficę. Według ustaleń telewizji, serwisu Euronews i mediów słowackich 71-letni Juraj Cintula był związany z prorosyjskim paramilitarnym ugrupowaniem Slovacki Branci.

W filmiku z 2016 r., odszukanym w internecie, Cintula wygłasza przemówienie do bojówkarzy. Zachęcał Słowaków do tworzenia grup do samoobrony obywateli, kraju, tradycji i kultury przed imigrantami napływającymi do Europy. Bojówkarzy miał szkolić były żołnierz rosyjskich oddziałów specjalnych. Romów Cintula oskarżał o wyłudzanie świadczeń socjalnych od państwa, państwo o świadczenie im pomocy. Jako ochroniarz miał licencję na broń palną, sam został zaatakowany, kiedy ochraniał galerię handlową. Te fakty obalają przekaz propagandowy mediów rosyjskich, że zamachowiec sympatyzował ze słowackimi liberałami/progresistami.

Przekaz wygodny dla Rosji, która urabia społeczeństwa europejskie przeciwko siłom demokratyczno-liberalnym, aby głosowały na prorosyjską i antyukraińską skrajną prawicę. Wygodny także dla obozu premiera Ficy, który już stara się obarczyć winą za zamach „liberalne media” słowackie. „Wina” polega na tym, że krytykowały populistyczne zapędy Ficy i wraz z demokratyczną opozycją „siały nienawiść” do Roberta Ficy. To łatwizna, bo wszyscy wiemy, że Fico nie jest politycznym gołębiem, a jego przeszłość w polityce nie imponuje. Obecnie szykował „reformę” mediów publicznych w stylu Órbana.

Pamiętamy, że ustąpił z funkcji premiera w związku z zabójstwem na zlecenie słowackiego dziennikarza Jana Kuciaka i jego narzeczonej w 2018 r. Zamordowano ich we własnym domu. 28-letni Kuciak badał korupcję w kręgach słowackiej elity politycznej i biznesowej. Pisał o oligarchach zaprzyjaźnionych z partią Ficy i prawdopodobnych powiązaniach jego asystentki z mafią włoską. Czy to jest „sianie nienawiści”? Nie, to dziennikarstwo śledcze warte tej zobowiązującej nazwy. Szokiem w Słowacji było to, że Kuciak zapłacił życiem za swoje teksty. I że została wraz z nim zamordowana z zimną krwią jego narzeczona, z zawodu nie dziennikarka, tylko archeolożka. Osobę uznaną za zabójcę dwojga młodych ludzi skazano na 25 lat więzienia, zleceniodawców jak dotąd ręka sprawiedliwości nie dosięgła.

W każdym demokratycznym kraju taka tragedia powinna być nie tylko dogłębnie wyjaśniona, ale też powinna wywołać refleksję o stanie państwa i społeczeństwa. W tym duchu wypowiedziała się była prezydent Słowacji Zuzana Czaputowa, gdy nadeszła wiadomość, że dwoje oskarżonych o zlecenie zbrodni zostało przez sąd uniewinnionych. I co? Peter Pellegrini (jego pradziadek był Włochem) został w tym roku wybrany z poparciem partii Ficy na następcę Czaputowej na urzędzie prezydenta. Pellegrini w kampanii atakował proukraińskiego rywala jako rzekomego podżegacza wojennego. Jeśli Słowacja jest podzielona, to winę za to ponoszą raczej prorosyjscy populiści niż proeuropejscy demokraci.

Zamach na premiera Ficę musi być rzetelnie wyjaśniony. Liderzy państw demokratycznych, w tym Donald Tusk, potępili go zdecydowanie. Słusznie, bo przemoc w polityce niczego nie rozwiązuje, tylko pogarsza napiętą sytuację polityczną. Mamy ją dziś nie tylko w Słowacji, ale i w Polsce, w Unii Europejskiej i w USA. Mimo to we wszystkich tych państwach nienawiść, kłamstwo, obłuda i manipulacje zatruły debatę polityczną tak mocno, że same potępienia niewiele pomogą. Prorosyjskiemu populiście wszyscy życzą powrotu do zdrowia. Tak nakazuje przyzwoitość. Ale co robimy, by do zdrowia powróciła liberalna demokracja?