Gdzie te kobiety? Refleksja powyborcza
Według sondażu exit poll kobiety i mężczyźni w większości głosowali na PiS. Jednak tzw. drugim wyborem była dla nich Koalicja Obywatelska, a Trzecia Droga bądź Lewica dużo rzadziej. Ten wynik oznacza, że większość kobiet, które poszły głosować, nie uważa kwestii aborcji za pierwszorzędną.
Szok? Niekoniecznie, bo przecież PiS ma poparcie przede wszystkim w starszym pokoleniu i na wsi, szczególnie w Małopolsce, Podkarpaciu i na ścianie wschodniej, a tam głos Kościoła się nadal liczy.
Tam starsze kobiety na protesty kobiet w ich wieku lub młodszych patrzą inaczej niż w dużych miastach, gdzie te protesty są odbierane jako uzasadnione, a historie ofiar niby-trybunału Przyłębskiej są powszechnie znane i były jednym z powodów, które zmobilizowały kobiety do masowego udziału w wyborach 15 października.
Kobiety są podobnie zróżnicowane w swych poglądach jak mężczyźni. Tak bardzo, że nawet w elektoracie PiS istnieje (niewielkie) poparcie kobiet dla legalizacji aborcji, a w elektoracie partii demokratycznych niewielkie poparcie dla tzw. kompromisu aborcyjnego. Wyraźnie „męskie” poparcie ma tylko mizoginiczna konfederacja Brauna, Bosaka i Mentzena. Według sondażu Ipsos głosowało na nich zaledwie 5,4 proc. kobiet i dwa razy więcej mężczyzn.
Jednak w tych wyborach samorządowych mobilizacja kobiet była większa na rzecz PiS. Ruszyły do urn z sympatii do „naszej Beatki” i Jarosława. Uwierzyły mu enty raz, że Polska jest w niebezpieczeństwie, a „Ryży” to wcielenie zła. Przekaz wbijany do głów przez osiem lat przez TVP i z ambon szybko z tych głów nie wyparuje, a może już nigdy.
Tym kobietom widok Kaczyńskiego w otoczeniu Macierewicza, „Kury”, Błaszczaka, Kamińskiego, Wąsika, Morawieckiego i Szydło się podoba i daje im poczucie bezpieczeństwa.
Czemu kobiety wielkomiejskie odpuściły? To zadanie dla rzetelnych socjologów. Z pewnością jednak przyczyn było wiele.
Oczywiście nie wszystkie kobiety zostały tym razem w domu lub nie miały możliwości albo ochoty. Wolały cieszyć się pogodnym weekendem, a może uznały, że sprawa legalnej aborcji i tak nabierze rozpędu. Mówimy tu o statystykach, tendencjach, poszczególni konkretni ludzie obu płci mogą się wypowiadać w mediach wszelkiego rodzaju, w sondażach są liczbami. Liczby wpływają jednak na decyzje polityków. Mogą się do tego nie przyznawać publicznie, ale tak się dzieje w każdym ustroju.
Najgorszą wiadomość od elektoratu dostała Lewica. Mogła się spodziewać, że kobiety na nią zagłosują masowo w podzięce za ostre stawianie sprawy liberalizacji aborcji w kampanii wyborczej i wcześniej. Ale w badaniu Ipsos Lewicę poparło zaledwie 7,5 proc. kobiet i 6 proc. mężczyzn. Co to oznacza politycznie? Że Lewicy nie udało się zmobilizować kobiet słusznie pragnących liberalizacji. Dlaczego? Przecież ponad połowa społeczeństwa jest za? Przynajmniej w sondażach.
Słaby wynik Lewicy prawdopodobnie nie przyhamuje tempa prac sejmowych nad liberalizacją. Hołownia musi dotrzymać słowa, że już 11 kwietnia odpowiednie projekty będą procedowane. Tusk też nie może zrobić w tej sprawie fałszywego kroku. Obiecywał legalny dostęp do bezpiecznej aborcji. Obiecywał, że będzie zawsze w kontakcie z elektoratem demokratycznym. Deklarował, że prawa kobiet nie są mu obojętne.
Ale po wyborach ma prawo pytać, czemu większość kobiet, które głosowały, wybrała PiS, a tak niewiele progresywną Lewicę. I czy wobec tego faktu wyborczego powinien nadal traktować sprawę liberalizacji jako topowy priorytet swego rządu. Po wyborach samorządowych Tusk nie może sobie pozwolić na dalsze tolerowanie światopoglądowych potyczek wewnątrz koalicji rządzącej.
Komentarze
No i proszę !
Idąc śladem mojego komentarza pod poprzednim wpisem : Co ma stosunek do aborcji do budowy lokalnych dróg, wywozu śmieci czy likwidowania wykluczenia komunikacyjnego tu i tam ?
To jest jakiś absurd, ale cóż… Nie pierwszy i nie ostatni.
Chyba po raz kolejny, ostateczne wyniki są bardziej korzystne dla PIS-u niż prognozy exit-poll. Ale w tym roku te różnice, z tego co widać na razie, są wyjątkowo duże. A więc „ciemny lud” wstydził się przyznać, że głosuje na złodziei , którzy tuczyli siebie i swoje rodziny na posadach i w państwowych spółkach. Którzy korzystali z dotacji „dla swoich”, jak Becia i jej małżonek. Ale po cichu ich popieramy, bo „każdy by tak robił”, bo kto ma pisowca w rodzie, bieda go nie ubodzie. Diagnoza, którą kiedyś postawił Kazimierz Grześkowiak, nadal aktualna. Z tym się nie da nic zrobić. Żadna „nowa strategia” nic nie zmieni. Muszą się w sposób trwały uaktywnić młodzi, w tym kobiety. Koalicja Obywatelska musi się poszerzyć o lewicę. Światopogląd, głupcze!
W Polsce im niższa frekwencja tym większy populizm. Głównie prawicowy. Wyjątkiem stał się rok 2023 w którym ogromną przewagę demokratom, pierwszy raz w najnowszej historii, nabiło mocno zdeterminowane najmłodsze i najbardziej progresywne pokolenie. Dzisiaj prawie nieobecne, stąd taki a nie inny wynik. Można sobie postawić pytanie dlaczego. KO i Lewica ma pewne sprawy do przepracowania. Osobno i razem. Swoją drogą nie popełnia błędów tylko ten co siedzi na czterech literach.
Jestem za granicą, nie głosowałam, więc i nie powinnam mieć pretensji. Tym niemniej opcja polskich kobiet głosujących na PiS nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Ci, którzy pokładali nadzieję w kobietach rzekomo wkurzonych zakazem aborcji, po prostu pomylili się
Katastrofa lewicy dzięki trzem tenorom. Czarzasty to człowiek klasy średniej ( o poziom zamożności nie o wiek chodzi) który jest dinozaurem dla młodych. Biedroń miał swoje pięć minut gdy był prezydentem Słupska, obecnie to, przepraszam, starzejący się ramol. Zandberg, jak zwykle, w opozycji. Panowie w odstawkę, na front Kotula, Olko, może niekoniecznie
A gdzie ci mężczyźni, należałoby dodać. Czas zastanowić się na spokojnie dlaczego wyborcy maja dość „mobilizowania”, „walki” i „zdobywania”, skoro efekty nie są jednoznacznie pozytywne, niektóre sprawy ciągną się w sposób niezrozumiały a politycy koalicji dali popis wzorcowej wręcz głupoty i braku profesjonalizmu, robiąc „zadymę” aborcyjną kilka dni przed wyborami. I kobiety powiedziały- sprawdzam. Nie potraficie, to się nie nadajecie….
cd. …..niekoniecznie Żukowska. Inaczej lewica z tymi szefami zatonie. A może powinna pójść śladami Zielonych i wtopić się w KO.
Lewica traci- bp poza postulatami aborcji na życzenie – nie ma nic do zaoferowania. W swoich hasłach społecznych jest zupełnie niewiarygodna (i znam lewicowców- takich z krwi i kości – identyfikujących się z hasłami społecznej lewicy, obrony praw pracowniczych , w tym byłego działacza partii Razem, którzy brzydzą się obecnym wydaniem lewicy gorzej niż PiS). Większość elektoratu społecznego zabrał jej PiS (który jest tu o wiele bardziej wiarygodny, choćby przez program 500 plus – który jak by go nie oceniać, ja jestem przeciwnikiem – pomógł np. samotnym matkom wychowującym trójkę dzieci w sposób znaczący). W swoich postulatach dotyczących przedsiębiorców Lewica jest szkodliwa i niebezpieczna (vide kretyńskie wypowiedzi Żukowskiej o mikrofirmach)) Natomiast w warstwie – nazwijmy to obyczajowej – elektorat Lewicy przejęło PO, które z porządnej (ale też wielonurtowej) partii konserwatywno-liberalnej (na którą sam zresztą z przekonaniem głosowałem w latach 2005 i 2007, później już nigdy) przeistoczyła się w centrolewicową partię masową.
Panie Redaktorze aborcja, że tak powiem, jest artykułem extremalnej potrzeby a za to sprawna komunikacja miejska, dostęp do usług medycznych czy przedszkoli i zrównoważony rozwój są artykułami codziennej potrzeby.
Dlatego logika spraw/wojen światopoglądowych nie działa w terenie. Kolejnym elementem jest kompletna słabość Lewicy ,,w terenie”. U mnie np. nie widziałem ANI JEDNEGO baneru kandydatów lewicowych. Nic a przecież lista wyborcza była, a jakże. Kiedyś SLD (a więc nie lewica a lewizna) była silna w terenie mocą postkomunistycznych (czasem quasi mafijnych) układów. Spadkobiercą tego postkomunizmu jest PSL, który zwyczajnie bardziej bo ,,w głąb” dbało swoje struktury.
Wobec powyższego, wyciąganie (acz zawiera to pierwiastek słuszności) na postawie kryteriów światopoglądowych, wniosków o naturze wyborców i ostatnich wyborach niestety nie współgra ze stanem faktycznym. Nawet najlepiej wykonana i najlegalniejsza aborcja nie naprawi mi gów…o stanu komunikacji miejskiej w mieście gdzie mieszkam. Ani Czarzasty ani Biedroń tego nie zmienią z,Warszawy ale (może wreszcie – który to już raz ta nadzieja?) sprawny i rozsądny prezydent miasta, choćby i pisowiec, już tak.
W mieście gdzie mieszkam – tak spisiałym, że antylewicowcy głosują na Konfederację bo PiS to ,,czerwoni” jestem gotów poprzeć nawet pisowca o ile on przerwie panujący tu patologiczny autoholizm, poprawi stan komunikacji miejskiej i infrastuktury rowerowej.
Ps. Temat aborcji – poruszany przed 2025r uważam za kompletną pianę polityczną. Będzie wiele hałasu, różni będą słyszeć krzyki ,,mordowanych dzieci” albo ,,mordowanych matek” a finał będzie taki, ze Adrian w ,,obronie dzieci” ten heroiczny urobek zawetuje. Skutek doraźny/poprawę, tak na 1,5roku, da się uzyskać środkami administracyjnymi, w czym D. Tusk ma niejakie doświadczenie, gdyż członek jego rządu, oblat-wiceminister Królikowski usiłował uzyskać za pomocą środków administracyjnych to samo co trybunałek Julii P. ,,orzekł” wywołując ogromną burzę społeczną.
Wyznanie chorego … przede wszystkim chorego psychicznie cwaniaka….
„Das Ende naht, Herr Ministerpräsident. Das Ende” (Koniec jest bliski, panie premierze. Koniec jest bliski) – skwitował po niemiecku Ziobro.
„Wybory samorządowe pokazały, że na fałszywe obietnice Donalda Tuska coraz mniej Polaków daje się nabierać” – napisał na platformie X Zbigniew Ziobro.
„Po 8 latach porażek, gdy w końcu przejęli władzę, miał być pogrom PiS, ale jest strach przed nadchodzącym upadkiem. Miała być uśmiechnięta Polska, jest Polska wkurzona wzrostem cen paliw, żywności i energii. Miało być praworządnie, jest przemoc, łamanie konstytucji i łyse karki z łomami. Miała być wolność, jest pałowanie rolników” – wyliczał szef Suwerennej Polski.
Szitofpis…nieszczęsne g…
Akurat w wyborach samorządowych kwestia przerywania ciąży ma nikłe znaczenie bo rzecz nie leży w kompetencji władz lokalnych.
Wybrać karierowicza, warchoła, odrażajacego wieprza ponownie to syndrom polski zwyrodniałych społeczności lokalnych, którym nic nie przeszkadza…
„Wojciech Kałuża był liderem listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu nr 3 w wyborach do sejmiku śląskiego. Pochodzący z Żor polityk startował w swoim rodzinnym okręgu, obejmującym jeszcze m.in. Rybnik i Jastrzębie-Zdrój. Zdobył 27 874 głosów wyborców PiS. To najlepszy wynik w okręgu.
To drugi start 43-latka do regionalnego sejmiku. W poprzednich wyborach w tym samym okręgu Wojciech Kałuża był jednak „jedynką” Koalicji Obywatelskiej. Zdobył nieco ponad 25 tys. głosów i zdobył mandat. Szybko jednak zmienił swoje polityczne plany.
Tuż przed pierwszą sesją nowej rady w 2018 r. przeszedł na stronę Prawa i Sprawiedliwości. Wyborcy okrzyknęli go zdrajcą. Stało się jasne, że za jego sprawą PiS zdobył samodzielną większość i przejął władzę w województwie. Kałuża został natomiast wybrany na wicemarszałka.
Po czterech latach, kiedy PiS utracił większość w sejmiku, a Wojciech Kałuża stołek w zarządzie województwa, partia zapewniła mu miękkie lądowanie na państwowej posadzie z gwiazdorską pensją. Od końca 2022 r. był wiceprezesem (członkiem zarządu) w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Dostał tam ponad 50 tys. zł podstawowego miesięcznego wynagrodzenia.
Po wyborach parlamentarnych i przejęciu władzy przez tzw. koalicję 15 października Wojciech Kałuża został zwolniony z JSW. Kiedy wydawało się, że również w polityce jest skończony, PiS zapewniło mu pierwsze miejsce na swojej liście w wyborach do sejmiku regionalnego w jego rodzinnym okręgu.
Państwowa Komisja wyborcza podała w poniedziałek po południu, że w wyborach do sejmiku województwa zwyciężyła KO z wynikiem 32,41 proc. głosów. PiS uzyskał 31,09 proc., Trzecia Droga 10,62 proc., Lewica 8,22 proc., Konfederacja 6,86 proc.
Rządzącą koalicję tworzyć będzie prawdopodobnie Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga oraz Lewica. Chęć objęcia funkcji marszałka województwa wyraził osobiście poseł KO Wojciech Saługa, który w przeszłości był już marszałkiem regionu”. (PP, wp.pl)
Frekwencja w Jastrzębiu Zdroju 43.7% … nie dziwi ….
Ja która nigdy nie głosowała na kandydatów z Pisu wczoraj /bo tak było absolutnie konieczne /zagłosowałam na burmistrza z Pisu, radnego gminnego z Pisu , radnego powiatowego z PO , radnego wojewódzkiego z Lewicy ponieważ wynalazłam godne zaufania osoby w tych ugrupowaniach.
Taka jest specyfiką wyborów samorządowych.
W rozmowie z jednym z kandydatów poubolewalam,że do takiej partii należy i tyle…I zagłosowałam na niego.
Wieczoru wyborczego nie oglądałam bo po co.
A zawsze bez mała do rana.
Teraz się wściekam,że pisowscy się puszą bo wygrali w tych krajnych województwach ale burmistrz u nas z PSL a nie tenna którego glosowalam
Wybory samorządowe, jakikolwiek by nie był ich wynik, nie muszą oznaczać natychmiastowego zagrożenia dla koalicji rządzącej Tuska.
Owszem, jest to ostrzeżenie w sprawie następnych wyborów. Ale te raczej nie nastąpią wcześniej niż w normalnym terminie. Noo, chyba za ta koalicja jest wiatrem podszyta.
Wiec relaks na dzisiaj. I smell siłę władzy krajowej here and now.
PO
Jeśli PO byłaby centrolewicowa, to czemu nie miałaby trzymać sztamy z Lewicą? Skrzydło konserwatywno-liberalne nadal w PO istnieje, a Tusk nadał PO zabarwienie socjalliberalne.
‚topowy priorytet’ – i to pan, Redaktorze?
Pyta Pan gdzie te kobiety? Coraz więcej z nich uczy się jak nie zostać ponownie wykorzystanymi przez złotoustych polityków. Jeszcze trochę czasu minie, ale w końcu nie damy się nikomu „zahukać i zagonić do garów”. Ogólnie jesteśmy coraz lepiej wykształcone i coraz lepiej zorganizowane. Nawet Panowie nie zauważycie gdy nie będziecie mieli z nami żadnych szans.
Według raportu POL- on z roku 2023 w roku akademickim 2021/2022 liczba kobiet studiujących na uczelniach badawczych wyniosła ponad 202 tysiące, podczas gdy mężczyzn było prawie 149 tysięcy. W gronie absolwentów uczelni technicznych z tego roku kobiet było 49%. W szkołach doktorskich prowadzących kształcenie w obszarze STEM (science, technology, engineering, mathematics), do którego należą dwie dziedziny: nauk ścisłych i przyrodniczych oraz nauk inżynieryjno-technicznych – 42% słuchaczy to kobiety. Tzw. szklany sufit niestety jeszcze bardzo ogranicza możliwość uzyskania stopnia profesora tytularnego, gdzie kobiety mają dwa razy mniejsze szanse niż mężczyźni.
Myślę jednak, że niedługo i to zacznie się zmieniać, choćby z tego powodu, że coraz mniej mężczyzn będzie kończyło szkoły doktorskie.
Jesteśmy mocno ograniczane w kontynuowaniu kariery naukowej i zawodowej przez obowiązki związane z macierzyństwem. I to właśnie jest większą przeszkodą niż jak lubią to podkreślać mężczyźni – słabsza kondycja intelektualna. Może dlatego tacy panowie Hołownie, Kosiniaki, Czarnki i Menzeny tak bardzo próbują ograniczać aborcję, sprzeciwiają się wychowaniu seksualnemu w szkołach, nie chcą zadbać o dostateczną liczbę żłobków i przedszkoli. Dlatego też istnieje ciche przyzwolenie na przemoc wobec nas w przestrzeni publicznej i w rodzinie. Patriarchat jednak powoli, ale systematycznie ulega erozji więc jestem przekonana, że doczekam czasu gdy nie będzie męskiej dominacji ani w polityce, ani w gospodarce. Siła kobiet tkwi nie w agresji jak u mężczyzn, ale w mozolnej, cierpliwej pracy nad doskonaleniem, (prawdziwym, a nie opartym na karierowiczostwie) bo musimy być dwa razy lepsze niż mężczyzna żeby osiągnąć ten sam poziom uznania.
@dezerter83 – 6 KWIETNIA 2024 – 23:59 (wczesniejszy wpis)
„Już od wielu lat, wśród prawdziwych chrześcijan, można zobaczyć jak Arabowie i Żydzi spotykają się na wspólnych zebraniach w Izraelu, a czarni i biali w RPA, są chrzczeni w tej samej wodzie, i traktują się jak bracia. Jest to możliwe dzięki temu, że nauczyli się kochać tych, których przedtem nienawidzili ”
Rewelacyjne doniesienie, dezerterze. Gdyby jeszcze bylo wiadomo jak znaczace sa statystyki Arabow i Zydow chrzczonych i zyjacych w zgodzie to optymizm by tu zawital na calego
Zły wynik lewicy jest, moim zdaniem, wynikiem zafiksowania się na jednym temacie i forsowaniu go za wszelką cenę. Lewica zrobiła się wrzaskliwa, ortodoksyjna, nie próbująca nawet znaleźć porozumienia. A sądząc po wynikach, sprawa aborcji nie jest pierwszoplanowym postulatem wyborców. Liberalizację aborcji popiera podobno ok.89%, ale w tych osiemdziesięciu procentach są również zwolennicy wersji TD i ludzie, których mogą straszyć niektóre pomysły lewicy w postaci aborcji do 24 tygodnia. I raczej nie jest to w tej chwili dla wyborców, również kobiet, sprawa najważniejsza.
@act
https://sjp.pwn.pl/slowniki/topowy
@ Ada Ja
Przy wszystkich ‚szklanych sufitach’, nierównościach itp nieszczęściach nadal można pytać: gdzie są te kobiety ? Dlaczego te coraz lepiej wykształcone, inteligentniejsze i rozsądniejsze kobiety nie idą zagłosować na partie, którym z ust nie schodzi walka o ich prawa ? Nie chce im się ? Uznają, że nie warto ? Przeczyłoby to poglądowi o wiekszej inteligencji i realizmowi. No to dlaczego ? Gdzie one są ?
@AdaJa
Pani Ado, tak trzymać:)))
act
8 KWIETNIA 2024 23:44
… akciu, nie bądź leniwym dupkiem językoznawcą – zaglądnij, przed wyrokiem na innych, do słownika…
Ludowy elektorat nigdy nie uzna, że problemy mniejszosci seksualnych i prawa kobiet sa ważniejsze od cen energi, skupu mleka i nawozów czy wysokości najniszego wynagrodzenia.
Lewica która wynosi na sztandary tak abstrakcyyjne wartości traci swoje naturalne zaplecze, stając się grupą ekstremistów zamkniętych w bańce poprawności politycznej.
Promowani w mediach: Biedroń, jego partner, Zandberg, czy Biejat są dla polskiej prowincji całkowicie niewiarygodni, nie dlatego że wygadują bezbożne bezeceństwa, lecz wykraczają poza krąg przedstawień konkretno-obrazowych. Analizowałem kiedyś budżet Słpska za czasów rządów Biedronia, łatwo było dostrzec drastyczne zmniejszenie inwestycji, obniżenie dochodów miasta, w istocie pokrywany ogromnym PR i zachwytami dziennikarzy upadek samorządu. Kierownictwo kanapowej partii Zandberga po otrzymaniu pierwszych powyborczych pieniędzy przydzieliło sobie nagrody za rozbicie lewicy i wygrana PiS.
Pani Biejat jako pierwsza rozpoczeła swoją kampanię od rozbijania koalicji 15 października.
Może więc warto sie zastanowić , że szczytne hasła tracą swą wagę i moc, kiedy wypływają z niewiarygodnych ust.
Procesy demograficzne a elektorat and future…
Wg GUS:
„W 2022 r. liczba ludności w wieku produkcyjnym na obszarach wiejskich wyniosła 9 125,6 tys. i była o 457,9 tys. (tj. o 4,8%) niższa niż w 2011 r. Najbardziej wyraźne zmniejszenie liczby ludności w wieku produkcyjnym dotyczyło mazowieckiego regionalnego (o 77,0 tys.), lubelskiego (o 68,7 tys.), świętokrzyskiego (o 54,9 tys.), opolskiego (o 45,3 tys.) i śląskiego (o 40,4 tys.). Wzrost liczby ludności w wieku aktywności zawodowej w porównaniu z 2011 r. wystąpił w warszawskim stołecznym, pomorskim i małopolskim (odpowiednio o 43,9 tys., o 25,0 tys. oraz o 4,7 tys.).
Zwiększenie liczby ludności w najstarszej ekonomicznej grupie wieku w latach 2011–2022 przełożyło się na wzrost wartości współczynnika starości demograficznej, ilustrującego udział ludności w wieku powyżej 65 lat wśród ogółu populacji. Na obszarach wiejskich jego wartość wzrosła z 12,9% w 2011 r. do 16,7% w 2022 r. (16,2% przed rokiem) – najwyższą (od 19,4% do 18,6%) notowano w świętokrzyskim, podlaskim, lubelskim i łódzkim; najniższa dotyczyła pomorskiego (13,5%; jedyna wartość poniżej 15,0% wśród regionów). Wartość wskaźnika starości na obszarach wiejskich była niższa zarówno od przeciętniej w kraju, (19,5%), jak i od średniej wartości w miastach (21,4%).
Postępujący od lat proces starzenia ludności ilustruje także obserwowany w latach 2011–2022 wzrost wartości wskaźnika obciążenia demograficznego (tj. liczby osób w wieku nieprodukcyjnym przypadającej na 100 osób w wieku produkcyjnym). Na obszarach wiejskich zwiększył się on z 58 osób w 2011 r. do 67 osób w 2022 r. (wśród ogółu ludności wartość wskaźnika wyniosła odpowiednio: 56 osób w 2011 r. oraz 70 osób w 2022 r.; wśród ludności miejskiej – 54 osoby oraz
72 osoby). W 2022 r. na obszarach wiejskich największa liczba osób w wieku nieprodukcyjnym przypadająca na 100 osób w wieku produkcyjnym dotyczyła: warszawskiego stołecznego, łódzkiego, mazowieckiego regionalnego, lubelskiego, świętokrzyskiego, podlaskiego i śląskiego (od 71 osób o 69 osób), najmniejsza – opolskiego i warmińsko-mazurskiego (po 64 osoby)”.
Demografia – starzenie się populacji i jego wielorakie konsekwencje – obok malejącego średniego narodowego IQ – produktów licznych „Collegium Tumanum” i koktajlu polaryzacji społecznej i populizmu- stanowią najpoważniejsze i trudno usuwalne bariery rozwojowe Polski…
Reszta to lepsze lub gorsze dekoracje, majaki i sny o potędze w marnym teatrzyku odrażających marionetek i oszustów…
Orteq
„Gdyby jeszcze bylo wiadomo jak znaczace sa statystyki Arabow i Zydow chrzczonych i zyjacych w zgodzie to optymizm by tu zawital na całego”.
Mój wpis odnosił się do pańskiego stwierdzenia: „droga pn. ‚pokój’ była wówczas niewidzialna”. Przywołane przeze mnie przykłady dowodzą, że odkąd każdy człowiek może analizować nauczanie Cieśli z Nazaretu, droga do pokoju jest wyraźnie widoczna. Niestety wielu ludzi nie zamierza na nią wkroczyć, ponieważ znajduje się pod wpływem propagandy nacjonalistycznej, rozpowszechnianej przez przywódców politycznych i religijnych.
Już dwa tysiące lat temu, Jezus przewidział taki rozwój wydarzeń, i dlatego zachęcał osoby miłujące pokój: „Wchodźcie przez ciasną bramę, bo szeroka jest brama i przestronna droga prowadząca do zagłady i wielu wchodzi właśnie tą bramą. Natomiast ciasna jest brama i wąska droga prowadząca do życia i niewielu ją znajduje” (Mt 7:13,14).
Panie Redaktorze,
Jeśli PO byłaby centrolewicowa, to czemu nie miałaby trzymać sztamy z Lewicą? Skrzydło konserwatywno-liberalne nadal w PO istnieje, a Tusk nadał PO zabarwienie socjalliberalne.
Socjaliberalne – tak zgoda (no to określenie mieści się generalnie w pojęciu centrolewicy, z tym że jest bardziej precyzyjne) . Skrzydło konserwatywno-liberalne w PO może jeszcze formalnie istnieje, ale jest tak stłamszone i nieliczne, że nie ma absolutnie nic do powiedzenia (zresztą kolejni przedstawiciele tego skrzydła opuszczają PO, tak jak niedawno Bogusław Sonik). Ja nie wiem, czy ostał się jeden zasadniczy postulat programowy, w którym obecna PO byłaby zgodna z Platformą sprzed 20 lat. No, może szeroko pojęta polityka zagraniczna, bo chyba nic więcej.
Uwielbiam te opowieści dziwnej treści serwowane przez naszych prowincjonalnych konserwatystów stawiających w kontrze ,,problemy światopoglądowe” (jak oni nazywają prawa człowieka) z budową dróg i chodników. Idąc tym pokręconym tokiem rozumowania można założyć że w przeważającej większości cywilizowanych państw z dostępną i legalną aborcją, antykoncepcją i edukacją seksualną wszyscy jeżdżą po klepiskach i brną po pachy w błocie.
Nasi ,,Kościółkowi” pusząc się przed kamerami zapominają że reprezentuje ich mniejszość. Większość została w domach. Można się spytać dlaczego.
Myślę że młodzi nie głosują na Lewicę ponieważ uważają ją za tzw przegrywów. Posłowie tej formacji są może fajni, mili, dobrze mówią, ale również są infantylni, kłótliwi i wiecznie nieskuteczni.
Flagi wyborczyń i wyborców nie maja wyraźnych kolorow, jedynie, jak napisał AS, zabarwienie. Na tym polega obecnie polityczny problem PO. Celem zdobywania głosów wyborczych, również głosów kobiet, politycy oscylują od krawędzi do krawędzi gamy kolorow. Mylą sie jednak, sądząc ze to wystarczy, aby zdobyc większośc głosów. Kokietowanie kobiet również nie. Przykład Tuska jest dość niefortunny, bo mało jest akcentów socjaldemokratycznych w jego polityce.
Najgorsze co można zrobić to powielać pisowską narrację o klęsce KO, media jak zwykle tańczą do melodii naczalnika i spółki. Jeśli naprawdę ktoś liczył że PIS zniknie, to chyba niewielkie ma pojęcie o swoim własnym kraju i jego mieszkańcach. Pisowska mentalność to mentalność 30% krajan i oni się nigdzie nie wybierają. Zajmie dekady odbudowa państwa.
Komentatorzy ględzą ale za to im niestety płacą. Jedyna rozumna Agnieszka Wiśniewska zauważyła że sporo młodych ludzi mieszka poza miejscem zameldowania, czasem daleko (studenci, ale i młodzi pracujący, którzy robią kariery w miastach). Dopiero co byli na świętach w domach, pogoda majówkowa, komu chciałoby się jechać znowu na prowincję głosować. To też trzeba zmienić i pozwolić ludziom głosować tam gdzie mają miejsce ich żywotne interesy, a nie według adresu w biurze meldunkowym (to lepsze nawet niż przez internet, chociaż i to na pewno podniosłoby frekwencję). Trzeba się modernizować a nie narzekać.
I jeszcze jedno, jeśli ktoś bardziej brzydzi się partią Razem niż PISem to nie jest żadnym lewicowcem, niech sobie nie schlebia. Nawet Bugaj przyznał się że głosował tym razem na Razem a nie na PIS. Demontaż instytucji i okradanie społeczeństwa to nie jest żadna lewicowość tylko mafijność. Razem to nie moja lewica, moja lewica to Zieloni, na razie zwycięża u nich pragmatyzm i to jest kluczowe w obecnych czasach.
@Stary Profesor:
> A więc „ciemny lud” wstydził się przyznać, że głosuje na złodziei
Pierwszy raz spotkałem ankieterki IPSOS w ostatnią niedzielę. Dziewczyny były tak ewidentnie fajnopolackie, że jakbym popierał PIS to też PRZY NICH bym się wstydził o tym pisać na karcie ankiety.
> Muszą się w sposób trwały uaktywnić młodzi, w tym kobiety.
To nie są wybory parlamentarne. Owszem, może na lewicy by się znalazły postulaty dla kobiet, ale lewica w polskim mainstreamie nie istnieje, co oznacza, że jakikolwiek postulat lewicowy będzie przyjmowany raczej zdziwieniem niż akceptacją. Może za 20 lat. Ale za 20 lat, to będzie postulat KO, czy co tam wtedy na centroprawicy będzie.
> Koalicja Obywatelska musi się poszerzyć o lewicę.
Myślę, że to robi. Na lewicy było dość dużo gorzkich słów, że długo rozmawiano z KO o koalicji, a potem KO taki pomysł odrzuciła i Lewicę zostawiła na lodzie. Ale, to oznacza tylko wybór drogi — raczej przez połknięcie zmarginalizowanej formacji, niż koalicję z szanowanym partnerem.
Nie jestem socjologiem, więc mogę się mylić, ale moim zdaniem głównym powodem braku wyraźnego zwycięstwa (a właściwe remisu z PiSem) w tych wyborach samorządowych przez koalicję „15 października” jest brak efektów w komisjach sejmowych i niefortunne „rozliczanie’ obietnic „100 efektów”. Przeciętny wyborca nie zna się na zawiłościach formalno-prawnych; dla niego liczy się efekt. A efekty są marne, ponadto rozmywane w morzu gadulstwa pseudonaukowego. W kampanii przed wyborami do sejmu wszystko było sprzedawane przez dawną opozycję, jako oczywistość, a ta oczywistość nie jest taka oczywista, więc lud podejrzewa, że robiono mu wodę z mózgów, stąd zniechęcenie. PiS ma lepsze metody docierania w narracji do prostego luda, niestety. Koalicja „15 października” musi wyraźnie poprawić docieranie do świadomości przeciętnego obywatela z objasnianiem rzeczywistości. A objawem świadomości przeciętnego wyborcy jest fakt, że na Śląsku pan Kałuża ,ten sprzedawczyk i ta prostytutka moralna wygrał wybory do sejmiku w swoim okręgu. Lud oczekuje na proste objaśnianie, a nie na intelektualne pseudodywagacje. Trzeba znacząco poprawić jakość prac komisji sejmowych i zacząć wreszcie stawiać przed sądami złodziejstwa PiSowców. O temacie „aborcja’ nie będę się wypowiadał, bo w tym obszarze powinny się wypowiadać głównie kobiety.
Ach gdybym ja miał trzecią Nogę
no ja nie mogę, no ja nie mogę.
To założyłbym Trzecią Drogę
i trzecią nogą szturchałbym lud.
Sypałbym z Dyzmy Aforyzmy
dążył do schizmy i jak grizlly
drapał do przyzby, z Wysokiej Izby
kreował cud.
I by się śmiali lub płakali
mali i wielcy ,w knajpie czy w gali
Byle bił brawo jakiś Polak
mój elektorat,mój elektorat
Krakus, Poznaniak i Podolak,
Ale kobiety i dziewczęta
będą wiedziały,bedą pamietać
to trzecia Achillesa pięta.
Nieźle walnięta jak kleszcz przypięta
YYYes…o yyyess
Zaskoczenie wynikami wyborów samorządowych wynika jedynie z życzeniowego myślenia przeciwników PiS i zamykania oczu na niewygodne fakty. A takim niewygodnym faktem jest, że PiS bynajmniej nie przegrał wyborów parlamentarnych tylko wygrał i to w obliczu rekordowej mobilizacji elektoratu liberalnego. Utrata władzy była wyłącznie wynikiem braku zdolności koalicyjnej. Nie bardzo więc wiadomo skąd i na jakiej podstawie oczekiwanie na upadek i ostateczną przegraną PiS.
@Ada Ja:
> Ogólnie jesteśmy coraz lepiej wykształcone
Generalnie jedno z większych wyzwań, to nożyce rozwierające się między kulturą dziewcząt a chłopców. Dziewczęta się uczą i robią kariery, mężczyźni się frustrują i popierają alt-right. O ile wcześniej nie zapiją się, zaćpają, czy nie popełnią samobójstwa…
To jest głęboki problem w kulturze męskiej — we wzorcach dla chłopców wchodzących w dorosłość. Pozytywnych wzorców jest mało, a negatywnych dużo.
(Żeby była jasność — podziwiam to, co robią kobiety swoją pracą i wysiłkiem; a to co się dzieje z kulturą męską, czy raczej chłopięcą, mnie przeraża. Ale trzeba im jakoś pomóc to zmienić, bo mamy tykającą bombę pod bokiem.)
> Myślę jednak, że niedługo i to zacznie się zmieniać, choćby z tego powodu, że coraz mniej mężczyzn będzie kończyło szkoły doktorskie.
Jestem tego pewien, tyle że niestety, będzie to powiązane z pauperyzacją naukowców i wykładowców uniwersyteckich… To nie jest przypadek, że otwierają się właśnie te drzwi, gdzie płace są słabe, a warunki zatrudnienia się pogarszają.
> Może dlatego tacy panowie Hołownie, Kosiniaki, Czarnki i Menzeny
Dwóch pierwszych bym zostawił. Obaj grają na konserwę, ale nie mam żadnych przesłanek by nie uważać, że osobiście szanują kobiety. No i jakoś sam konserwatyzm cywilizują.
Zresztą „osobiście” to i dwóch ostatnich nie wiem, czy mogę oskarżać, ale akurat obaj ostatni widzą przyszłość swoich partii wśród sfrustrowanych kobiecymi karierami inceli… Tak więc tam to całe próbowanie zagonienia kobiet do garów przypadkiem nie jest.
Przeczytałem kolejną wypowiedź prof. Piotrowskiego, że odwołanie Barskiego z funkcji Prokuratora Krajowego, powołanie prok. Bilewicza na funkcję p.o. oraz powołanie prok. Korneluka na funkcję Prokuratora Krajowego jest złamaniem prawa…Nie rozumiem, dlaczego nikt z obecnych rządzących, ani nikt ze znanych prawników (Safjan, Zoll, Strzembosz, Łętowska) nie wchodzą w polemikę z wypowiedziami Piotrowskiego, tylko wyniośle milczą. Tu nie chodzi o to, że państwo profesorowie mają odmienne zdania; mają prawo wygłaszać swoje poglądy na sympozjach naukowych itd. Tu chodzi -w ramach poczucia obowiązku za dobro wspólne- o spójny przekaz dla opinii publicznej, która nie musi studiować prawa i konstytucji, ale powinna mieć odpowiedź od kompetentnych fachowców, czy Piotrowski ma rację, czy jej nie ma??!!!.Czy prof. Piotrowski uważa, że jedynym wyjściem jest czekanie na śmierć, albo upływ kadencji prezydenta Dudy i że jest to jedyna droga praworządna do zmiany prawa, czy też przekazanie opinii publicznej, że jedyną drogą do zmiany pisowskiego bezprawia przekształconego w PRAWO jest lekkie łamanie prawa….Dawno temu wyczytałem mądrą sentencję, że wprowadzać bezprawie potrafią tylko prawnicy….Moim zdaniem dopóki prawnicy z autorytetem, a popierający obecną Koalicję ,nie przedłożą ludowi uzgodnionej interpretacji tego problemu, dopóty PiS będzie zatruwał umysłu ludu. Mierzi mnie ta nieskuteczność w przekazie. Czy to rolnik pracujący na 10-ciu hektarach ma sam rozstrzygać dla siebie, czy Piotrowski pitoli, czy nie? Czy da się ,w miarę praworządnie, coś naprawić, czy nie? Marna jest ta postawa edukacyjna ludzi w obecnej władzy w dążeniu do przekonania ludu, że działania prof. Bodnara i ski ,są moralne .Dlatego min. PiS nadal ma takie poparcie, jakie ma. Prof. Sadurski zajmuje postawę ,która jest dla mnie bliska i zrozumiała;”pisowskie bezprawie trzeba łamać i naprawiać trochę łamiąc prawo, bo inaczej się nie da…”Dlaczego nie ma w tej sprawie poważnej dyskusji i konkluzji w „Polityce”? Przecież to nie jest sprawa wyłącznie dla teoretyków i badaczy pisma świętego; to jest kwestia jak najbardziej pragmatyczna dla Polaków, którzy chcą mieć przekonanie, że udzielają poparcia dla moralnej władzy
Na sąsiednim blogu niedowiarow @mfizyk przypomniał światu:
„mfizyk, 18:39 : Przypomne jeszcze raz stary PRLowski kawal. Dlaczego Polacy kochaja Rosjan? Bo ich wyzwolili od nazizmu. A dlaczego nienawidza Amerykanow? Bo ich nie wyzwolili.”
Jak już przeinaczać kawały to na całego:
Dlaczego Polacy nienawidzą Rosji? Bo nie pozwoliła Ameryce wyzwolić Polski od nazizmu. A dlaczego kochają Amerykę? Bo pozwoliła Rosji tego dokonać
A. S.
No coz, jesli ‚topowy priorytet’ brzmi rownie dobrze jak np. ‚najwyzszy priorytet’ lub ‚nawaznieszy/ jeden z najwazniejszych priorytetow’, to ja sie poddaje.
@act
słusznie, kopanie się z mową żywą, choć potoczną, nie zda się na nic.
@pielnia
Może autorytety nie uważają Piotrowskiego za autorytet.
@Rogger
Właśnie w tym rzecz, że PiS jest partią, która wygrywa, ale przegrywa, bo nie ma zdolności koalicyjnej.
@Gospodarz
Czy ten brak zdolności koalicyjnej PiSu to źle czy dobrze dla nas szaraczków? Czy tylko dla Tuska w to mi graj?
Adam Szostkiewicz
9 KWIETNIA 2024
13:29
Oj chyba nie jest aż tak różowo. Jak dotąd zdarzyło się to PiSowi tylko raz, w październiku ub. roku, po 8 latach nieprzerwanych zwycięstw. 35 procent w wyborach samorządowych trudno nazwać przegraną, zwłaszcza po utracie władzy w wyborach parlamentarnych, a więc w sytuacji kiedy zwycięscy koalicjanci mogli liczyć na tradycyjną premię zwiększonego poparcia z racji wcześniejszego sukcesu. Taka sytuacja wyborcza plus zaczynające się kłótnie i rozbieżności w obozie władzy niestety nie są jakimś specjalnie dobrym prognostykiem dla tegoż obozu. Ale co będzie, czas pokaże.
Ale dlaczego PiS ma 1,5 % lepszy wynik w stosunku do koalicji antypisowskiej niż miał 15 października? Oto jest pytanie. Bo młode kobiety w weekend wolały dawać sobie w szyję zamiast głosować? No nieee.
Przecież PiS przez ostatnie pół roku został pozbawiony TVP i TVP Info, komisje sejmowe Szczerbów, Jońskich i innych Srok dwoją się i troją w ujawnianiu strasznych przestępstw i nadużyć pisowskiego reżimu a PiSowi rośnie. Te twierdzenia, że to elektorat kretynieje jest tylko bełkotem głupców i intelektualnego lenistwa. Może warto włączyć myślenie.
Bardzo ciekawe jak będą wyglądać wybory do PE.
@legat
Wybory sejmikowe to nie wybory parlamentarne. PiS ma gorszy wynik w wyborach samorządowych w porównaniu z wyborami sprzed 5 lat, także pod względem sejmikowym. A o miastach może tylko pomarzyć.
Szanowny Redaktorze, jeśli jest prawdą, że „Może autorytety nie uważają Piotrowskiego za autorytet.”,to niech to powiedzą, nie dla siebie, ale dla milionów Polaków, żeby Polacy się dowiedzieli, że Piotrowski robi ludziom wodę z mózgów i że prawda nie leży po jego stronie. Dopóki tego nie powiedzą, dopóty lud jest zagubiony. Qui bono.
@ Rogger77 9 kwietnia 2024 11:35
cyt: „Utrata władzy była wyłącznie wynikiem braku zdolności koalicyjnej. Nie bardzo więc wiadomo skąd i na jakiej podstawie oczekiwanie na upadek i ostateczną przegraną PiS.”
Czyli – Twoim zdaniem – ujawniane w dużej ilości w ostatnich miesiącach małe, średnie i ogromne przekręty ludzi związanych z PiSem nie miały żadnego znaczenia i nie wywarły wpływu na wyborców?!
Wszyscy to „rycerze” – tak łby zakute, że nic nie dociera….. ?
PS/Errata:
Widzę, że Czarzasty nie obwinia Tuska o zerwanie rozmów o koalicji, tylko że się „nie dogadano”. Więc, to co napisałem mogło być niesprawiedliwe w stosunku do PO. W każdym razie kampanii Lewicy nie widziałem (poza Razem, ale i to nie na małą skalę).
@pielnia11:
Sądzę, że wyniki wyborów to kwestia mniejszej frekwencji — poszli zdecydowani, czyli twardy elektorat. W tych wyborach nie decydowała się praworządność, czy aborcja, więc ja taką demobilizację jakoś rozumiem — znaczenie sejmików jest słabiej rozumiane wśród ludzi, prezydenci miast może, ale poza paru miastami też z rozpoznawalnością może być różnie. Do tego słaba kampania — Lewicy w ogóle nie widziałem, PiS, KO, TD — owszem, ale późno i mało. (Pamiętam jak tuż przed świętami mijałem ludzi, którzy się dziwili — za 2 tyg. wybory, a nie widać żadnego plakatu na ulicy…) PiS ma twardy elektorat — że ma go jeszcze to jest dla mnie jakieś rozczarowanie, ale mówimy tylko o twardym elektoracie, więc to jest rozczarowanie na może 2-5pp.
@pielnia11 (9.04.2024, 12:08)
Każdy ma rozum i każdemu wolno się nim posługiwać. Z tego, że ktoś ma tytuł naukowy, nie wynika, że ma rację. Dowodów na to nie brakuje.
Kompetencje Prezydenta i Rady Ministrów określa Konstytucja.
Art. 144.
1. Prezydent Rzeczypospolitej, korzystając ze swoich konstytucyjnych i ustawowych kompetencji, wydaje akty urzędowe.
2. Akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem.
3. Przepis ust. 2 nie dotyczy:
1) zarządzania wyborów do Sejmu i Senatu,
2) zwoływania pierwszego posiedzenia nowo wybranych Sejmu i Senatu,
3) skracania kadencji Sejmu w przypadkach określonych w Konstytucji,
4) inicjatywy ustawodawczej,
5) zarządzania referendum ogólnokrajowego,
6) podpisywania albo odmowy podpisania ustawy,
7) zarządzania ogłoszenia ustawy oraz umowy międzynarodowej w Dzienniku
Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej,
8) zwracania się z orędziem do Sejmu, do Senatu lub do Zgromadzenia Narodowego,
9) wniosku do Trybunału Konstytucyjnego,
10) wniosku o przeprowadzenie kontroli przez Najwyższą Izbę Kontroli,
11) desygnowania i powoływania Prezesa Rady Ministrów,
12) przyjmowania dymisji Rady Ministrów i powierzania jej tymczasowego pełnienia obowiązków,
13) wniosku do Sejmu o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu członka Rady Ministrów,
14) odwoływania ministra, któremu Sejm wyraził wotum nieufności,
15) zwoływania Rady Gabinetowej,
16) nadawania orderów i odznaczeń,
17) powoływania sędziów,
18) stosowania prawa łaski,
19) nadawania obywatelstwa polskiego i wyrażania zgody na zrzeczenie się obywatelstwa polskiego,
20) powoływania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego,
21) powoływania Prezesa i Wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego,
22) powoływania Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego,
23) powoływania prezesów Sądu Najwyższego oraz wiceprezesów Naczelnego Sądu Administracyjnego,
24) wniosku do Sejmu o powołanie Prezesa Narodowego Banku Polskiego,
25) powoływania członków Rady Polityki Pieniężnej,
26) powoływania i odwoływania członków Rady Bezpieczeństwa Narodowego,
27) powoływania członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji,
28) nadawania statutu Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej oraz powoływania i odwoływania Szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej,
29) wydawania zarządzeń na zasadach określonych w art. 93,
30) zrzeczenia się urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej.
Art. 146.
1. Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej.
2. Do Rady Ministrów należą sprawy polityki państwa nie zastrzeżone dla innych organów państwowych i samorządu terytorialnego.
3. Rada Ministrów kieruje administracją rządową.
4. W zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach Rada Ministrów w szczególności:
1) zapewnia wykonanie ustaw,
2) wydaje rozporządzenia,
3) koordynuje i kontroluje prace organów administracji rządowej,
4) chroni interesy Skarbu Państwa,
5) uchwala projekt budżetu państwa,
6) kieruje wykonaniem budżetu państwa oraz uchwala zamknięcie rachunków państwowych i sprawozdanie z wykonania budżetu,
7) zapewnia bezpieczeństwo wewnętrzne państwa oraz porządek publiczny,
8) zapewnia bezpieczeństwo zewnętrzne państwa,
9) sprawuje ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi,
10) zawiera umowy międzynarodowe wymagające ratyfikacji oraz zatwierdza i wypowiada inne umowy międzynarodowe,
11) sprawuje ogólne kierownictwo w dziedzinie obronności kraju oraz określa corocznie liczbę obywateli powoływanych do czynnej służby wojskowej,
12) określa organizację i tryb swojej pracy.
Z powyższych przepisów wynika, że w sprawie organizacji prokuratury Prezydent nie ma i nie może mieć nic do gadania. Także dlatego, że poza sprawami wymienionymi w art. 144 ust. 3 Prezydentowi wolno tylko to, na co zgodzi się premier. I nie może tego zmienić nawet najbardziej pokrętna ustawa.
Jest w Konstytucji art. 7, który mówi, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Dla konstytucyjnych organów władzy tej podstawy wolno szukać tylko w Konstytucji. Granice, jeśli nie określa ich Konstytucja, może określać ustawa. Z tego przepisu – poza niemożnością ingerowania przez Prezydenta w sprawy powierzone Radzie Ministrów – wynika też to, że Sejmowi nie wolno przyznać sobie prawa do wyboru członków KRS spośród sędziów. Spośród sędziów wolno wybierać tylko sędziom. Zadaniem Sejmu jest jedynie określenie sposobu wybierania. Właśnie dlatego, że to Sejm wybrał członków KRS spośród sędziów, mamy do czynienia z neoKRS.
Byłoby chyba wskazane, żeby czytanie Konstytucji (ze zrozumieniem) było w szkolnym programie nauczania. Konstytucja nie zawiera wiedzy tajemnej, nie ma w niej też żadnych alegorii. Nie trzeba więc być specjalnie uzdolnionym, by zrozumieć, o czym ona mówi.
„Jacek Nizinkiewicz: Kolejne bezobjawowe zwycięstwo wyborcze PiS…”
https://www.rp.pl/komentarze/art40125021-jacek-nizinkiewicz-kolejne-bezobjawowe-zwyciestwo-wyborcze-pis-ale-tusk-nie-moze-spac-spokojnie
PiS rzadzil w 8 wojewodztwach. A teraz wygral w 7. W ilu bedzie rzadzil? Wyglada na 4-5. Czyli PiS znowu poniosl zwyciestwo 😉 I tak trzymac 😉
@Bartonet:
Młoda lewica o tym dużo dyskutuje. Powiedziałbym, że dziewczyny w dużych miastach głosują na nią wcale często… Ale niewielu poza nimi.
Z jednej strony, masz chłopięcą kulturę, bardzo ustawioną może na wygrywów, ale w takim sensie alt-rightu i Petersena nauczającego o hierarchii. Czyli totalna opozycja do lewicy, zresztą do demokracji i praw człowieka też. I rzeczywiście są to ludzie zniesmaczeni językiem „rady pedagogicznej” (takie określenie kiedyś padło pod adresem wystąpień młodych polityków lewicy).
Z drugiej strony mamy prowincję, gdzie idee lewicowe nie docierają. Znani mi „lewicowcy” przerzucają się obcojęzycznymi książkami i artykułami. A to elitarne, w sensie dostępu do kultury, więc prędzej wystąpi wśród studentów, pracowników naukowych, czy w ogóle, wielkomiejskich elit. Jak tam trafisz, to lewicy jest zadziwiająco dużo.
dino77
9 KWIETNIA 2024
14:46
Nie wiem co siedzi w głowach wyborców, pewne znaczenie afery miały skoro PiS utracił władzę, a teraz jeszcze ze dwa sejmiki. Ale nie na tyle żeby znacząco utracił poparcie i żeby można było mówić o jego ostatecznym upadku. Wyborcy chyba jednak trochę inaczej myślą o polityce, niż to sobie wyobrażają liberalni komentatorzy, spodziewający się wielkiego moralnego oburzenia z powodu afer i cynizmu. Moim zdaniem myślenie wyborców o polityce jest raczej makiawelliczne, bardziej oczekują od polityków skuteczności niż integralności moralnej (co nie znaczy że ta ostatnia nie ma żadnego znaczenia).
@PAK
Racja.
Porównajmy dyskursy
Lewica: ratujmy i przyjmujmy uchodźców. (Co z polskimi pracownikami? Potrzeba im ZDESPEROWANYCH konkurentów?).
Prawica: Ma być jak było Polska Kultura ostoją Polskości. Prawactwo: Polska dla Polaków!
Lewica: związki partnerskie. (super- większość popiera) Bardziej Lewica: związki partnerskie? A gdzie prawa człowieka? Tylko równość małżeńska! Jeszcze Bardziej Lewica: Równość małżeńska bez praw do adopcji? To farsa!
Prawica? Ma być normalnie – jak było!
Na to nakłada się lewicowa cancel culture (jedno nieopatrznie użyte słowo bo o ,złych” poglądach szkoda gadać może cię wykluczyć z debaty, pozbawić stanowiska a doraźnie wywołać gównoburzę.
Przekaz prawicy jest relatywnie klarowny, mieści się w tradycyjnym imaginarium. Na to nakłada się przewaga liczebna pokolenia 60+, ramy instytucjonalne zapewniane prawicowym poglądom przez korporację świadczącą usługi religijne i mamy wynik.
Ich ZAWSZE (chyba, że biologia) będzie ok. 33% (+ 8-10% zapasu w postaci Konfederastów) nas niby więcej ale podzielonych (bo pluralizm) i mniej fanatycznych a bardziej myślących i oceniających.
@Slawczan:
Jesteś pięknym przykładem jak bardzo prawicowe są wzorce kulturowe w Polsce. Spójrz:
> Co z polskimi pracownikami? Potrzeba im ZDESPEROWANYCH konkurentów?
Co z prawami człowieka? Czy osoby o ciemniejszym kolorze skóry uznajemy za nie-ludzi? Spróbuj w Polsce mówić o rasizmie.
> Bardziej Lewica: związki partnerskie? A gdzie prawa człowieka?
Bo: odbierasz komuś prawa, to musisz to uzasadnić.
Ale, jak ktoś zauważył, jedna z takich najbardziej podstawowych różnic między lewicą a prawicą jest taka, że prawica uznaje „naturalność”, a więc i „zasadność” obowiązujących (nie ważne, czy formalnie, czy tylko realnie) zasad; gdy lewica uważa, że rzeczywistość wiele osób traktuje niesprawiedliwie i należy zapewnić im lepsze prawa. Tu piszesz o prawach osób homoseksualnych, które się de facto toleruje, byle kryły się po kątach; ale możesz napisać w drugą stronę o prawach kleru. To jest to samo — ksiądz stoi ponad prawem, albo że ministrowi wolno więcej, więc co tam jakiś NIK* — każdy Polak to wie, tak jak wie, że homoseksualista, albo imigrant stoi poniżej prawa — zasady uniwersalne? nawet państwo prawa? Jest jak jest i lepiej nie myśleć o tym, że coś można zmienić.
—
*) Oczywiście, nie każdy uważa, że homoseksualista ma mieć mniej praw, a ksiądz czy minister z PiS więcej. Ale to właśnie spór na osi lewicowo-prawicowej w Polsce.
> Ma być normalnie – jak było!
Dodam, że często „jak było” jest tylko pewnym wyobrażeniem dotyczącym ostatnich kilku dziesięcioleci. Weź „tradycyjne małżeństwo”.
> Na to nakłada się lewicowa cancel culture (jedno nieopatrznie użyte słowo bo o ,złych” poglądach szkoda gadać może cię wykluczyć z debaty, pozbawić stanowiska a doraźnie wywołać gównoburzę.
Chcesz powiedzieć, że lewica wykluczyła Urbana z dyskursu za jedno nieopatrzne słowo o Janie Pawle II? 😀
Śmieję się, ale z tego co widzę, to dyskurs prawicowy jest o wiele bardziej wykluczający. Ale, jak wyżej z klerykalizmem, czy uchodźcami tonącymi w Morzu Śródziemnym — „tak zawsze było”, więc to zło się traktuje jako część porządku świata i prawo natury.
> Przekaz prawicy jest relatywnie klarowny, mieści się w tradycyjnym imaginarium.
Wolę pisać o „hegemonii kulturowej”, bo jak wejdziesz w dyskurs lewicowy to spotkasz taką przytomną uwagę, że co jest oczywiste, to kwestia płynna, która wciąż się zmienia, i którą można kształtować. Tak jak daliśmy sobie narzucić np. „życie poczęte” w mainstreamie. Albo kult Jana Pawła II. Albo, w drugą stronę, jak odrzucono naturalny porządek świata, w którym mieściło się niewolnictwo, pańszczyzna, czy brak praw dla kobiet.
PS.
Slawczanie zapomniałem o jednym. O mediach. Bo jak żyję w III RP to widziałem kilka prób stworzenia medium „konserwatywno-prawicowego”, gdzie z zewnątrz przychodziły duże pieniądze. Być może najnowsze to „Kanał Zero”. Masz też wprowadzanie, że przedstawiciel prawicy powinien być gościem, bo to ważny nurt polskiej debaty. Patrz: Lisicki, patrz Ziemkiewicz, patrz Warzecha. Do tego są media katolickie, w większości promujące postawy konserwatywne.
Tu nie ma nawet cienia symetrii — Lisicki, czy Warzecha to ekstrema (Warzecha był zbyt prawicowy dla Korwina kiedyś, do Lisickiego teraz dobierają się zagraniczni dziennikarze, bo Visegrad Post, z którym DoRzeczy współpracowało miało być dofinansowywane przez Kreml); a nie szuka się dla zrównoważenia, bo ja wiem, Jasia Kapeli (chyba wciąż za słaby przypadek, ale lepszego nie znajduję), by Polacy poznali z równym naciskiem, miejscem i dofinansowaniem drugą stronę. Drugą stronę reprezentuje regularnie liberalny mainstream, a nie ekstrema — jak teraz podejdziesz z typowym prawdzopośrodkizmem, to ślizgamy się w prawą stronę.