Refleksja w ciszy
Już tylko kilka godzin dzieli nas od zamknięcia lokali wyborczych, lecz cisza wyborcza wciąż obowiązuje. W tej ciszy – czysto teoretycznej, bo w internecie walka polityczna idzie na całego – można sobie czas umilić refleksją. Tak zresztą chcieli autorzy pomysłu, by cisza służyła ostudzeniu emocji wyborczych. Życie polityczne doby „przedwojnia” ten pomysł odrzuciło.
Moja refleksja dotyczy nie tego, jakie będą wyniki wyborów samorządowych, ale tego, co można by nazwać psychoobrazem naszego społeczeństwa. Jak siebie postrzegamy i jak to się ma do rzeczywistości. Moja teza jest taka, że zasługujemy na więcej. Mamy prawdziwe powody do satysfakcji, ale tkwimy w kompleksach, które spowolniają rozwój naszego kraju. Te kompleksy są dwa: niższości i wyższości. Motorem dobrej zmiany powinna być trzeźwa ocena naszych możliwości i deficytów, wolna od obu kompleksów.
Wkroczyliśmy jako państwo i społeczeństwo w 34. rok niepodległości i demokracji parlamentarnej, w przyszłym roku minie 20 lat naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Żyjemy w wolności i pokoju dłużej niż mieszkańcy Polski międzywojennej. Wkrótce przegonimy pod tym względem PRL, Polska 2024 r. jest krajem nieporównanie większych możliwości, niż były II RP i „Polska Ludowa”.
Demokracja, niepodległość i wstąpienie do wspólnoty Zachodu wyzwoliły w naszym społeczeństwie inwencję, pracowitość, pozytywne ambicje i emocje. Ale z drugiej strony obudziły się demony, które towarzyszą naszej historii od czasów przed rozbiorami. To podatność na teorie spiskowe, która ułatwia manipulowanie społeczeństwem, niszczy więzi społeczne, podważa zaufanie do demokratycznego państwa i prawa, podsuwa irracjonalne i demagogiczne rozwiązania w polityce wewnętrznej i międzynarodowej. To wpędza nas w rozdwojenie jaźni: z jednej strony widzimy się jako naród wielkich osiągnięć i możliwości, z drugiej jako wieczne ofiary oszustwa i niesprawiedliwości.
A przecież każdy widzi, jak bardzo poszła do przodu Polska od 1989 r. Jak wielkie ma perspektywy, jeśli pogoni demony precz. Ten służy krajowi, kto je ujarzmia w życiu publicznym i swoim własnym.
Komentarze
To fakt. Konieczna refleksja. Protesty rolników w kamerach szerokiego przekazu ukazuje bogactwo wsi. W prawdzie jak to jest z bogactwem nie jednakowo leży. Widoczne na ulicach traktory i inny sprzęt ćwierć wieku wstecz były marzeniem. Antyunijne wrzaski z wielu stron i inne czyny radosne to efekt Viagry dosypywane do żłobu. Najgłośniej wyją najbogatsi. Przedwyborcza potyczka Tuska w Krakowie to rarytas. ,,Protestant” z mikrofonem pochodzi z dawnej mojej rodzinnej wsi. Znam rodzinę i lokalną,, elitę”. Pamiętam również ,,przedunijną” nijakość i importowane zużyte graty sprowadzane z Holandii i Niemiec. Wieś się wzbogaciła nie przez J>K/..ani komisarza J>W. Tamtejszy klimat wyborczy ma początek na plebanii. Tusk punktował celnie.
Jak wielkie ma perspektywy [Polska], jeśli pogoni demony precz. Ten służy krajowi, kto je ujarzmia w życiu publicznym i swoim własnym.
I w tiom dieło …
Socjopsychologiczne badania jak i potoczna obserwacja, wskazują jednak, że ogółowi Polaków bardzo trudno idzie ujarzmianie własnych i grupowych demonów. Jasne, że wojenki wewnętrzne, jak też utrzymująca się a nawet narastająca psychoza strachu związana z realnymi zagrożeniami zewnętrznymi nie sprzyjają rozprawie z demonami. Nie brakuje opętanych i pogrążonych w chorobach psychicznych rzadko diagnozowanych.
„- Co czwarty Polak cierpiał przynajmniej raz w życiu na jakieś zaburzenie psychiczne, a niemal 8% z nas w ostatnich 12 miesiącach
– Polacy chorują najczęściej na zaburzenia nerwicowe (16%)
– Depresji doświadczyło prawie 5% Polaków, a choruje na nią prawie 4 mln Polek i Polaków
– Ponad 1/3 Polek i Polaków boi się o swoje zdrowie psychiczne
– Niemal 30% młodych osób ma podejrzenie depresji
– 4 na 10 uczniów myślało o podjęciu próby samobójczej
– Ponad 20% młodych osób czuje się uzależniona od nowych technologii
– Blisko 11% dni absencji chorobowych jest związanych z zaburzeniami psychicznymi
– Najczęstsze zaburzenia nerwicowe, na które cierpią Polacy to lęk napadowy (atak paniki) – 7,04% Polaków miało przynajmniej raz w życiu atak paniki; fobie swoiste (4,89%), stres pourazowy (PTSD) – 2,24% (…)” /pokonajlek.pl
Dla wielu Polaków, mimo poprawy przeciętnych wskaźników ich dobrostanu, trudno o życiowy optymizm.
Bieda jest wielka, a nierówności dochodowe i majątkowe nie maleją oraz liczne przykłady bezkarnej niesprawiedliwości … nie sprzyjają zangażowaniu w budowanie własnego domu i wspólnoty wolnych obywateli.
AS pisze…
„ To podatność na teorie spiskowe, która ułatwia manipulowanie społeczeństwem , niszczy więzi społeczne, podważa zaufanie do demokratycznego państwa i prawa, podsuwa irracjonalne i demagogiczne rozwiązania w polityce wewnętrznej i międzynarodowej. To wpędza nas w rozdwojenie jaźni: z jednej strony widzimy się jako naród wielkich osiągnięć i możliwości, z drugiej jako wieczne ofiary oszustwa i niesprawiedliwości“.
Niestety rozwój gospodarczy często wyprzedza rozwój społeczny. Nie tęsknimy już za mydełkiem fa i długopisem bić, tęsknimy natomiast za upiorami i teoriami spiskowymi, chociaż nie musimy. Musimy natomiast kłaść nacisk na edukację, minimalizować postawy anty. Budować demokratyczne społeczeństwo obywatelskie, wychodzić ze społecznej klaustrofobii , fobii wobec obcych.
Trafny wpis.
A wszystko z tego zapewne powodu ze refleksja się różni nieco od refleksologii.
A propos polskich ‚kompleksow maskowanych wyzszoscia’, o ktorych pisze Redaktor –
krytyk literacki Andrzej Franaszek tak o Polakach:
„Na naszych oczach dochodzą coraz śmielej do głosu zapiekłe sarmackie typy, demony kompleksów maskowanych wyższością, wielosetletnie złogi prowincjonalności i prostactwa. (…) Jeśli Gombrowicz dziesiątki lat temu pisał o Polaku, który uwielbił samego siebie, swoją płytkość, wszystkie swe wady z pomocą nawet nie Mickiewicza, a dzięki płytkiej sienkiewiczowskiej +Trylogii+, o Polaku, który winien wyzwolić się z tej formy, podobnie zresztą jak z poczucia niższości wobec Zachodu, my widzimy, że ten proces nie powiódł się. A dokładniej: powiódł
się jedynie częściowo i dziś jesteśmy społeczeństwem rozerwanym, żyjącym jakby nie tyle w różnych miejscach na mapie, co najdosłowniej w różnych czasach, epokach”
‚Sarmatia Aeterna’, przekleta ‚forma polska’…dlugo by o tym pisac.
Czyz nie w kraju wszechobecnego chamstwa tylko mozliwy jest PiS i Duda i zdegerowany Kosciol Katolicki?
Demony trzymają się mocno. Patrzę na te rozradowane gęby pisowcow, słyszę Kaczyńskiego ogłaszającego 9 zwycięstwo i smutek mnie ogarnia.
Dlaczego rozum musi wykluczac doswiadczenie i odwrotnie?
Mój komentarz:
Nie musi i nie wyklucza, chociaż tejotowi ludzie myślą inaczej i zaprzeczają sobie a posteriori. Czcze gadanie.
– Refleksja w ciszy jest prawidłowa i ciężko się z nią nie zgodzić.
– Refleksja po ciszy ma smak gorzkiej czekolady.
Oddałem głos. Na wynik na razie muszę poczekać. Potem pewno dam głos. Jeszcze nie wiem – wkurzenia czy nadziei…
Proszę dalej opowiadać o galopującej sekularyzacji, zmianie mentalnościowej i innych głupstwach… Ci, co wykazywali hurra-optymizm, a do tego obrażali się na diagnozy typu „mierzwa”, są w równym stopniu szkodnikami, co Ciemny Lud. Żeby skutecznie funkcjonować w demokracji, najpierw należy właściwie oceniać sytuację…Diagnoza, głupcze…
– Jest to bardzo, bardzo wyraźna żółta kartka pokazana rządowi Donalda Tuska, Platformie Obywatelskiej i jej koalicjantom, także Trzeciej Drodze – powiedział były premier Morawiecki.
Czołowy pisdny gebels dał głos w swoim stylu … dalej mendzi…
„Polityczne trzęsienie ziemi w Gdyni. Wojciech Szczurek zjazd do bazy.”
Horała, w oczekiwaniu na sądy, znowu swoje bździny produkuje… pisdzielec w całej krasie.
Po przeliczeniu ok. 30 proc. głosów w Gdyni prowadzi Aleksandra Kosiorek (35,2 proc.), przed Tadeuszem Szemiotem (25,5 proc.) i Wojciechem Szczurkiem (23,5 proc.). Czwarty jest Marek Dudziński z Prawa i Sprawiedliwości (12,5 proc.), a piąty Przemysław Olczyk (3,2 proc.).
Wojciech Szczurek, rządzący miastem nieprzerwanie od 26 lat prezydent, zajmie dopiero trzecie miejsce.
A w mediach trwa nieustanne poszukiwanie zwycięzcy, TVN pomimo szumnych zapowiedzi goni w pietkę podając ciągle te same sondaże.
PiS bez zdolności koalicyjnej w sejmikach, przegrywa z kretesem, ale Platforma nie dokonała blitzkriegu.
Prorokuję, że pisowcy będą rzadzić w dwóch sejmikach, a resza to polska szopa, oświecone miejskie wyspy na burym oceanie pańszczyzny i podaństwa.
Mysie popiskiwanie inteligencji ginie we wrzasku beneficjentów powrotu do Unii, zakazanee mordy w gomofilcach ciągle na fali z brukową kostką, krzyżem i białoczerwoną flagą.
„Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”. Nadzieje na to, że KO zdemoluje pisowców okazały się płonne. Wynik meczu jest taki, jak +- Walia -Polska.
Moim zdaniem wyniki wyborów samorządowych są jednak bardzo korzystne dla Polski i Polaków antypisowców, bo zmuszają Koalicję „15 października” do poprawy skuteczności rządzenia, wzrostu profesjonalizmu, zwłaszcza w komisjach sejmowych, zaprzestania infantylnego wzajemnego podgryzania się ..Elektorat Koalicji „15 października” jest bardziej wymagający, niż lud pisowski, stąd oczekuje profesjonalizmu, a nie modłów różańcowych. Czyli nie polska ekstraliga,a liga prawie angielska.I dobrze. Spoczęcie na laurach szkodzi.To pokazał lud obecnej władzy.I dobrze
Jak powiedział niedawno Jarosław Kuisz politycy się zmieniają, ale wybory zawsze wygrywa Kościół.
Kolejny raz wygrali zwolennicy nieformalnej partii politycznej krk. Wychodowany przez nich „ciemny lud”.
Najmniej wykształceni.
Najstarsi.
Najmniej wnoszący do wspólnego budżetu a najwięcej z niej wyciągający.
Widoczna jest stala antyeuropejska postawa w nowych krajach Unio. Dotyczy również nowych Landow w Niemczech.
głosowanie zakończone , wyniki częściowo znane , a najdziwniejsze jest to że rolnicy którym pis wyciął taki numer z zielonym ładem przeciwko któremu tak protestują głosują na nich
@ Jagoda
8 KWIETNIA 2024
10:36
Jedne pocieszenie , że tego karnego pisowsko – kościelnego elektoratu będzie z roku na rok coraz mniej… Smuci bardzo mała frekwencja , młodzi odpuścili sobie te wybory .
Wynik wyborów samorządowych 2024, ściana wschodnia i rolnicy
Wynik ostatnich wyborów samorządowych jest dla Koalicji 15-X w mojej ocenie dostateczny z plusem w skali pięciopunktowej.
Zastrzeżeń w mediach jest mnóstwo – PiS wygraaał, żółta kartka dla koalicji, nie ma blitzkriegu, porażka PO, itp. jojczenie.
PiSowcy spodziewali się pewnie jakiegoś znacznego drgnięcia na swoją korzyść w rozkładzie głosów, tymczasem wynik dla PiSu w sejmikach wojewódzkich jest gorszy niż w ostatnich wyborach parlamentarnych.
Co jest ciekawe, to poparcie dla PiS na ścianie wschodniej i wśród rolników. Ściana wschodnia murem za PiSen, a rolnicy jeszcze bardziej, bo ta wstrętna Platforma nie zamknęła granicy z Ukrainą.
Ilość głosów na PiS ze ściany wschodniej pokazuje, że przekonanie o tym jak ma funkcjonować państwo, które jest szeroko rozpowszechnione w Polsce, to rządy silnej ręki, jakiej by nie były odmiany, a nie rządy prawa.
Przecież to proste. Zamknąć granice z Ukrainą, wydalić ambasadora do Izraela, pieprzyć Unię, niech nas nie oszukują, nie zgadzajmy się na te różne hocki klocki z zielonym ładem i inne triki ekologiczne, nie zgadzajmy się jako naród (poprzez nasz rząd PiSu) z uderzającymi w nasze społeczeństwo zarządzeniami Brukseli. Dość już tego szaleństwa – powiedział sam Jarosław.
W tym kontekście postawa rolników nie jest nawet dwuznaczna, a oparta jest na absurdalnych założeniach i na przekonaniu – jak to powiedział prezydent Duda – nie będzie nam wyimaginowana wspólnota w obcym języku mówić jak mamy postępować. A że od tej wspólnoty bierzemy dydki, to jest inna sprawa, to też jest oszustwo, bo większość tych pieprzonych euro, które trafiają do Polski i nam się należą, wraca prędzej czy później do Niemiec.
Kompleks niższości z kompleksem wyższości zmaga się na wschodzie, rozum za sprytem, retoryka z chwytem, chodzenie po cienkim lodzie.
TJ
@Jagoda:
> Najmniej wykształceni.
Najstarsi.
Najmniej wnoszący do wspólnego budżetu a najwięcej z niej wyciągający.
Zaraz, opisujesz najbogatsze złoże głosów wyborczych, do którego mogą się dokopać politycy?
@pielnia11:
> Nadzieje na to, że KO zdemoluje pisowców okazały się płonne.
Liczyłem, że PiS się bardziej wykruszy, ale to tyle. To wybory samorządowe, a te duże problemy, które mamy z PiSem i które są takie nośne: TK, aborcja, Ziobratura itp., są domeną parlamentu, a nie sejmików, czy tym bardziej rad gmin — nie było szans na analogiczną mobilizację jak w październiku. Generalnie PiS traci, a Konfa mimo złamania ciszy wyborczej (patrz sobotni marsz „za pokojem”) i wcześniejszego organizowania protestów rolników, nie zyskała wiele.
Jeden lokalny działacz samorządowy może być skuteczniejszy w działaniu na rzecz swojej społeczności, niż drugi działacz samorządowy. Nawet jeśli ten pierwszy jest z PiS, a drugi z KO. Całem nieszczęściem systemu wyborczego w Polsce (i nie tylko) jest to, że kwestię wywozu śmieci wrzuca się do jednego worka ze Smoleńskiem, kwestię budowy lokalnej drogi miesza się z programem rozbudowy dróg szybkiego ruchu w Polsce, kwestię krajowej i unijnej polityki rolnej miesza się z kwestią kompostowania odpadów domowych, bo wyborcy z natury i w większości zagłosują na ulubioną partię, a nie na lepszego kandydata lokalnego. Co więcej, zagłosują na gorszego kandydata jeśli ten startuje z listy partii popieranej przez danego wyborcę. I to jest normalne w systemie, gdzie polityka krajowa na bezpośrednie przełożenie na politykę lokalną poprzez ten sam aparat partyjny, w systemie, gdzie partie centralne organizują sobie co jakiś czas kosztowny sondaż popularności, który to sondaż mógłby przeprowadzić Gallup za ułamek tego, ile kosztują wybory samorządowe w wersji takiej, jak w Polsce.
Uwolnić politykę lokalną od polityki centralnej ! Lokalne partie to lokalni działacze – owszem, z całym dobrodziejstwem inwentarza, bo różnie z tym bywa po wsiach i miasteczkach, ale przynajmniej reprezentują oni lokalne drogi i lokalny wywóz śmieci, bez cienia Smoleńska, CPK, czy relacji z Unią w kwestii rolnictwa.
Druga sprawa to frekwencja w wyborach lokalnych. Ktoś powiedział, że jeśli ludzie nie zaczną się zajmować polityką, to polityka zajmie się nimi. Nie mówię, że każdy ma startować w wyborach i stać się lokalnym działaczem samorządowym lub więcej. Do tego trzeba mieć pociąg i nie każdy go ma. Za to najprostszą rzeczą w życiu obywatela jest ruszenie dupy z kanapy i pofatygowanie się do lokalu wyborczego, i w ten sposób zajęcie się polityką, dorywczo, ale zawsze.
Bo potem jest skowyt, że „oni, k… tylko…, a nie…,” i tak dalej. I w ten sposób polityka zajmuje się biernym obywatelem, zwłaszcza w kwestii spraw codziennych, bo – jak to zauważył ktoś inny – bardzo ważne są kwestie pokoju międzynarodowego, ładu gospodarczego czy ogólnokrajowego rozwoju sieci lotnisk i autostrad, ale tak naprawdę to każdy obywatel ma do czynienia na codzień z jakością ulic w swojej miejscowości, z wydajnością lokalnej maszyny administracyjnej od wydawanie zezwoleń na to i owo, z wywozem odpadów czy z godzinami otwarcia lokalnych placówek świadczących te czy inne usługi. PiS czy KO mają bardzo mało z tym wspólnego. Zostawić im piaskownicę krajową. Z Nowogrodzkiej czy Wiejskiej (mowa o siedzibie PO) nie widać terenu nielegalnej zwałki w Pipidowie Dolnym i do rozwiązania tego problemu nie trzeba gospodarskich wizyt Tuska czy Kaczyńskiego. Gospodarskie wizyty już przerabialiśmy w naszej jakże bogatej w absurdy historii.
Parafrazując tytuł poprzedniego felietonu, temu co się obecnie dzieje można nadać tytuł: złote rady w sprawie wyborów. Udzielane głównie przez demokratyczne środowiska reprezentujące polski prowincjonalny konserwatyzm oraz jak zwykle – przez symetrystów.
Swoją drogą hasełko typu ,,dość kłótni” jakoś kojarzy mi się z ,,to nie nasza wojna”. Jedno i drugie to szczyt hipokryzji za którym stoi wyrafinowany cynizm.
A niektórym przedstawicielom rozemocjonowanemu komentariatu, któremu się wydaje że nastąpił jakiś dramat, dedykuję tę grafikę:
https://v.wpimg.pl/ZDU5MzNldSU0VztJYRd4MHcPbxMnTnZmIBd3WGEjdXJhATVMelh1IjxZKAgrHDVqMkc4Ci8bKmolWWIbPgV1MmQaKRM9HDYlLBooFywJPmtsVHoZLwk-IHhULxstQW5yYg1gGHdeaWlgA3seLAhvfWYGKEhsEQ
Dlugo bedziemy wstawać z kolan. W Polsce powiatowej trochę dłużej.
@Jacobsky:
Ja nie wiem, czy to tak bardzo źle, że duże partie wchodzą w samorządy. Pamiętam swoje rodzinne miasto, które obsiadła grupa działaczy postsolidarnościowych. I co było zrozumiałe na początku lat 90-tych, dzięki panowaniu nad lokalnymi mediami przez samorząd, stało się nieruszalną kliką, która nie ogląda się na nic i na nikogo w miejskiej polityce. Ten układ został rozbity przez wejście w lokalną politykę działaczy (zresztą „odprysków” z tego obozu), którzy poszukali wsparcia PO, czy PiS*.
Oczywiście wiem, rozumiem, że wielka polityka nie powinna mieć tam wstępu, ale właśnie polityka ogólnopolska jest często bardziej pluralistyczna niż polityka samorządowa. No i tematy wcale nie są zupełnie oddzielne — mieliśmy miasta, które finansowały in vitro, czy mamy miasta, które zakazują działania kopciuchom i próbują ograniczyć ruch samochodów spalinowych. Tu jest pewna ciągłość między polityką na poziomie kraju, a na poziomie gminy.
*) W najnowszej odsłonie, przyszli kibole i pozamiatali PO razem z PiSem… 🙁