Już to robią

Dałem się nabrać w prima aprilis, że Trump wycofał się z wyścigu do Białego Domu. Niestety, nie wycofał się i chyba nic go do tego nie zmusi. Tak samo jak Kaczyński nie da się zmusić do ustąpienia, a PiS do samorozwiązania. Nie będzie też wniosku o jego delegalizację, podobnie jak wniosku o postawienie Dudy przed Trybunał Stanu za łamanie konstytucji. To wszystko nie oznacza, że polityka polska od objęcia władzy przez rząd Tuska nie przyspieszyła w korzystnym znaczeniu – mimo obstrukcji, sabotażu i antyrządowej propagandy ze strony pisowskiej opozycji.

Przed nami kolejny ważny etap sprzątania po PiS: pierwsze czytania poselskich projektów dotyczących zmian przepisów antyaborcyjnych, a także pierwsze czytanie projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Będzie się działo. Wprowadzenie po ponad 30 latach – krótką przerwą za rządów SLD – dostępu kobiet do legalnej i bezpiecznej aborcji wydaje się mocno spóźnione, ale wszyscy wiemy, że ta zwłoka wynika z tchórzliwości i kalkulacji polityków wszystkich opcji prócz lewicowych. Dziś też wielu obawia się kolizji z Kościołem na tym tle. Dlatego ciekawa będzie aborcyjna debata sejmowa: kto stanie z podniesioną przyłbicą, kto będzie przeciw zmianie i jak opór będzie uzasadniał, kto wybierze lawirowanie i kunktatorstwo.

Wszystkie ugrupowania w Sejmie kontrolują mężczyźni, nawet lewicę, w tym partię Razem, ile kobiet wystawią do debaty? I czy dalej Hołownia i Kosiniak będą przywoływać weto Dudy jako argument za dalszym odwlekaniem zmiany. W ostatnich tygodniach przetoczyła się już dyskusja w mediach, w której argument „weta” wypadał słabo. Bo przecież weto jeszcze bardziej pogrążyłoby obóz pisowski przed drugą rundą wyborów samorządowych i czerwcowymi wyborami w UE jako obrońców piekła kobiet.

Legalna i bezpieczna aborcja powinna być sprawą decyzji osób bezpośrednio zainteresowanych, a nie prawnych ingerencji ze strony polityków w prywatne życie kobiet i ich partnerów. Demografii nie odbuduje się zakazami ani nakazami w sprawie praw kobiet, tylko stabilną i konsekwentną polityką rodzinną państwa.

Ale łatwo nie będzie, bo sprawę aborcji upolityczniono niemożebnie i pisowska prawica razem z Kościołem się jej propagandowo nie wyrzekną, próbując zachować wpływy w społeczeństwie. Będą grać na poróżnienie koalicji demokratycznej. Już to robią.