Sprawa ks. Rupnika

A jednak słoweński ksiądz i artysta będzie miał proces kościelny. Wydawało się, że bliżej do jego rehabilitacji niż do procesu, ale Duch tchnie, kędy chce.

Marko Rupnik zrobił karierę i majątek w Kościele. Jego religijne mozaiki miały wielkie wzięcie w świecie katolickim, także w Polsce. Zamówił i sprowadził je do swego centrum JP2 w Krakowie m.in. kard. Dziwisz. Ale miał też drugie życie, o którym wiedziano, lecz nie reagowano. To system kościelny w pigułce: fasada i tyły, a pomiędzy mgła.

Sprawa Rupnika nie dotyczy małoletnich, tylko dorosłych kobiet, które miały z nim relacje seksualne. Większość z nich to zakonnice. Dwa lata temu jedna z nich powiadomiła Watykan, że Rupnik po seksie z nią wyspowiadał ją z grzechu nieczystości. Zatem nie tylko złamał ślub czystości, który złożył, wstępując do zakonu, ale też sponiewierał i ośmieszył sakrament spowiedzi.

Podobnych zeznań pojawiło się więcej. Rupnik miał zachęcać kobiety także do seksu grupowego i oglądania pornografii. W języku kościelnym podpada pod kategorię rozpustników, w świeckim nazwalibyśmy go erotomanem albo dosadniej. Poza Kościołem mógłby sobie folgować bez ograniczeń (oczywiście w ramach prawa), ale wolał gwajdolić i kierdasić pod jego osłoną, a system był ślepy, bo rządzą nim mężczyźni, którzy przymykają oczy na seks z mężczyznami, a (oficjalnie) zwalczają seks z kobietami. Wychodzi na to, że chłopcy to aniołki, a dziewczyny to narzędzie szatana. Obsesje, zabobony, uprzedzenia z czasów antycznych przetrwały w Kościele nietknięte. A imię ich: mizoginia.

Naturalnie nie wszyscy księża to erotomani i uczestnicy orgietki na plebanii, ale rzecz nie w liczbie, tylko w tolerowaniu obłudy kompromitującej system. W przypadku nieletnich prowadzi to do zbrodni (raport o pedofilii w Kościele w Hiszpanii mówi o 200 tys. ofiar księży pedofilów).

Rupnik był mile widziany na kościelnych eventach z udziałem topbiurokratów watykańskich. Miał dostęp do ucha papieża Franciszka. Gdy wybuchł skandal, został wydalony po wewnętrznym śledztwie z zakonu jezuitów, ale procesu „kanonicznego” przeciwko niemu nie wszczęto ze względu na przedawnienie sprawy. Ma 68 lat. 25 zgłoszonych przypadków podpada pod kościelny paragraf o przedawnieniu.

I może masowe łamanie celibatu uszłoby Słoweńcowi na sucho, a sprawa byłaby zamknięta, gdyby Rupnikowi nie podał przyjaznej ręki pewien słoweński biskup diecezjalny. Jego kuria ogłosiła, że przyjmuje („inkardynuje”) rodaka w szeregi tamtejszego kleru, skoro Watykan nie dopatrzył się powodów, by go postawić przed kościelnym sądem. Tę decyzję oprotestowała papieska rada do spraw ochrony małoletnich, powołana zresztą przez Franciszka jako gremium doradcze na początku jego pontyfikatu.

Technicznie biorąc, sprawy seksu księży z osobami dorosłymi to jurysdykcja watykańskiego urzędu (dawniej kongregacji, dziś dykasterii) nauki wiary. Franciszek nie mógł jednak zignorować głosu komisji, którą sam powołał. Uchylił przedawnienie sprawy Rupnika, właściwa dykasteria może wszcząć dochodzenie.

Tyle że wcześniej spotkał się z sojusznikiem Rupnika, który zarzuty kobiet wykorzystanych przez Słoweńca zdecydowanie odrzucił, a papież przyjął refutację do wiadomości, stąd na dziedzińcach i w krużgankach Watykanu szeptano, że Rupnik będzie zrehabilitowany.

Watykan tłumaczy nagłą zmianę stanowiska papieża tym, że w Rzymie toczą się właśnie obrady tzw. synodu o synodalności, którego naczelną zasadą jest, że uczestniczący w nim biskupi (4 tys.) wzajemnie się słuchają. Inspirowany tym przykładem Franciszek postanowił, że trzeba wysłuchać kobiet, które złożyły zeznania przeciwko Rupnikowi. Wolta papieska mało przekonująca, ale w słusznym kierunku.

Tylko że system kościelny nie takie wolty absorbował i utrzymywał się na powierzchni. Nie musi mieć masowego poparcia, wystarczy, że ma poparcie państwa. Wyjście jest jedno: rozdział religii od państwa w teorii i praktyce. W Polsce z powodów historycznych, ideologicznych i politycznych droga do tego celu jest i pozostanie długa i wyboista.