Gdy ambona zamienia się w mównicę
Ruszyła społeczna kampania pod hasłem uwolnienia Kościoła od polityki. Stoi za nią grupa „Kongres katoliczek i katolików”, a jej opiekunem jest dominikanin Paweł Gużyński. Za krytykę władz kościelnych wchodzących u nas w bieżącą politykę został wysłany do Holandii, gdzie kieruje tamtejszym narybkiem zakonnym. Kongres opracował raport na temat przyczyn odchodzenia wiernych z Kościoła. Wyniki potwierdzają to, co dobrze wiadomo – połowa pytanych wymieniła trzy powody: skandale pedofilskie, pazerność kleru i upolitycznienie Kościoła instytucjonalnego.
Tym, co wyróżnia Kongres, jest to, że nie poprzestał na raporcie – ileż mamy badań i analiz na ten temat! – ale że na jego podstawie postanowił działać na miarę swych sił i środków (zob. www.wolnyodpolityki.pl), głównie w internecie. Cynicy zapytają: co z tego, skoro Kościół instytucjonalny ma taką przewagę nad takimi środowiskami jak obóz Kaczyńskiego nad demokratami. Coś drgnęło po marszu wolności 4 czerwca, ale droga do zwycięstwa nadal długa i kręta. A jeszcze dłuższa droga obywatelskich ruchów katolickich.
Cynizm, a w istocie poczucie bezsilności to jednak zły doradca. Wiele ważnych i dobrych dla ludzi rzeczy zawdzięczamy takim grupom zdeterminowanych idealistów. W Ameryce dzielna Rosa Parks sama i jednym prostym aktem odrzucenia segregacji rasowej zmobilizowała całe rzesze do pokojowej walki z rasizmem. W PRL grupki dysydentów ujawniających prawdę o deptaniu praw obywatelskich pomogły powstać masowemu ruchu Solidarności, a ten wyłonił własne przywództwo i ułożył program naprawy Polski.
Może to się zdarzyć i w Kościele. Prawda, że z wielkim opóźnieniem, ale wystarczy, że się zbiegną czynniki społeczne, tak jak w Sierpniu 1980 r. Wtedy było powszechne niezadowolenie, byli zorganizowani i zdeterminowani idealiści, a władza straciła pewność działania, którą miała jeszcze podczas zgniecenia protestów robotniczych w 1976 r. Podobne do ruchu „My jesteśmy Kościołem” na Zachodzie katolickie ruchy obywatelskie nie pojawiały się ani w PRL, ani po 1989 r. Ruchy zachodnie korzystały ze swobód demokratycznych, w PRL takiej możliwości nie było. Nie było też ochoty wśród katolików, którzy byli wtedy gorszym sortem i uważali Kościół za redutę narodową. A długi pontyfikat JPII tylko umacniał te emocje i przekonania.
18 lat od śmierci Karola Wojtyły i po ośmiu latach rządów Kaczyńskiego mamy inną sytuację, w której to, co przez dekady w polskim katolicyzmie było nie do pomyślenia, dziś pączkuje. Jest społeczne podglebie, są zdeterminowani idealiści, władza kościelna i sama instytucja Kościoła traci wpływ na społeczeństwo. Spada liczba deklarujących się jako katolicy i tych praktykujących, spada frekwencja na obowiązkowych dla katolików mszach niedzielnych, a na te zwykłe codziennie chodzi do kościoła 1 proc. Spada liczba chętnych do wstąpienia do zakonów męskich i żeńskich i do seminariów. A jak nie ma kleryków, to nie będzie księży, chyba że z Afryki.
Zmienia się percepcja Kościoła, państwa i relacji między nimi: realny rozdział wydaje się rosnącej liczbie wiernych opcją pożądaną, a dla niewierzących od dawna był zasadniczym warunkiem jakiejś normalności. Dla Kongresu Katoliczek i Katolików również. Władza kościelna na razie nie widzi powodów do niepokoju. Wie, że się wyżywi przy PiS, póki oddaje ambony na mównice dygnitarzom i działaczom obozu Kaczyńskiego. A ci bez skrępowania agitują w kościołach do agitacji za rządami Kaczyńskiego.
Fatalne skutki symbiozy Kościoła z prawicą obu stron nie martwią. Jakoś to będzie, bo „ciemny lud” zawsze pozostanie wierny. Więc po co biskupi mają reagować na taki Kongres? Podobnie myśleli biskupi w Irlandii, Niemczech, Austrii czy w USA, gdy rodziły się tam oddolne krytyczne wobec władzy kościelnej ruchy katolickie typu obywatelskiego, a nie dewocyjnego, bo z tymi oczywiście biskupi nie mają kłopotów, chyba że z odmętu wyskoczy jakiś ksiądz biznesmen i celebryta w kostiumie patrioty i rycerza Maryi. Prawdziwa odnowa Kościoła w Polsce może przyjść tylko od środka siłami zdeterminowanych katolików takiego rodzaju jak ci z Kongresu.
Komentarze
remm prosto z ambony bezwiednie plecie o migrantach i migrantkach w 2015. Bez pojecia, za to z uprzedzeniem.
Profesor Fryderyk Zoll, lider Kongresu Katolików i Katoliczek, a zarazem lider małopolskiego KOD, przyznał, że wśród rozmaitych inspiracji owej grupy „otwartych katolików” znajduje się niemiecka Drogą synodalna
„Ruszyła społeczna kampania pod hasłem uwolnienia Kościoła od polityki.”
Kościół katolicki od samego powstania był polityczny i zdziwiłbym się żeby to się zmieniło. Celem Kościoła katolickiego (Watykanu) od zawsze (od powstania) była polityka i podporządkowanie sobie „owieczek” (władza). Niestety, to im się udało. Uwolnić Kościół od polityki znaczy dla mnie tylko jedno – upadek tegoż KRK i tego tej mafijnej Instytucji życzę z prostej przyczyny – nigdy nic wspólnego nie miała z przyzwoitością ludzką.
Ci „zdeterminowani idealiści” są, moim zdaniem, bardziej niebezpieczni dla normalnego społeczeństwa niż ciemny lud. Bo jest ryzyko, że oni sami nagle poczują się apostołami i zaczną nawoływać do „przemiany duchowej” albo zapraszać do swojego kościółka – jak czyni to na blogu niezawodna @Kalina, że już nie wspomnę o jehowicie dezerterze. Albo walną się Rejtanem na progu, gdy już dojdzie – nareszcie! – do zmiany niektórych ustawowych gniotów. Albo jak nawiedzony Hołownia zaczną usilnie przekonywać, że katolik nie może istnieć bez krzyża w sejmie. Albo się zaczytają, wspaniałym podobno, a w istocie przerażającym dokonaniem katechizmowym papy Benia.
Jedno mnie pociesza: w tradycyjnie katolickich krajach, w których doszło do sekularyzacji, jakoś nie słychać o znaczącym kościołowatym „odrodzeniu”. Więc może Polska też przekształci się w dalszej perspektywie w normalny kraj?
Dominikanin Paweł Gużyński, zwolennik aborcji. A wspomniany Kongres, w czerwcu zorganizował spotkanie z byłym karmelitą, a obecnie aktywnym homoseksualistą Martinem Pendergastem. Wybornie!
Kalinowi ludzie zamieniaja mownice w ambone i wystawe czerwonych pantofelkow.
Ciekawy ten Kongres i te katoliczki, które wśród proponowanych metod działania o modlitwie ani się zająkną…
„Nie było też ochoty wśród katolików, którzy byli wtedy gorszym sortem i uważali Kościół za redutę narodową.”
Szczerze mówiąc komuna mnie wystarczająco zeświecczyła (jak ja lubię język polski 🙂 ) Nie mogłem uwierzyć, ze tyle ludzi chodzi na pielgrzymki papieskie. Szczerze nie cierpiałem komuny, a szczególnie tej biedy i beznadziei, tego przyporządkowania, autentycznego braku wolności. I nagle ludzie z jakiegoś powodu uznali, że skoro komuniści nie mają racji, to na pewno Kościół ją ma. Nie pomyśleli, że mogą być wolni od komuny i od Kościoła, ze to jest fajnie „kiedy prawo moralne jest we mnie i niebo gwiaździste nade mną”.
@nh
A czemu nie? Na tym polega prawdziwy dialog, by stanąć twarzą w twarz z wykluczanym i posłuchać jego opowieści. Pan uporczywie odmawia takiego stanięcia twarzą w twarz. Czepia sie pan jednego szczegółu, ignoruje całość. Tak jak niektórzy inni tutaj podobni mentalnie do pana: dlatego pozbawia się pan na własne życzenie i mocą własnego wyboru szansy na wyjście z tej skrajnie prawicowej kruchty i odetchnięcie świeżym powietrzem. Świat jest o wiele bardziej bogatszy i ciekawszy, niż w jego ideologiczna karykatura.
@Witold
20 CZERWCA 2023
7:06
„I nagle ludzie z jakiegoś powodu uznali, że skoro komuniści nie mają racji, to na pewno Kościół ją ma.”
Ależ nie „nagle”:))) Społeczeństwo polskie jest religijne od wieków, ale dopiero za czasów JP2 uzmysłowiłam sobie, jak bardzo ta religijność jest powierzchowna i nieestetyczna. Już prymas Wyszyński „stawiał” na religijność ludowa, co brzydziło np. mojego ojca. Mnie owe baby wrzeszczące i zawodzace na pielgrzymkach przygniatały, zwłaszcza, ze te krzyki i zawodzenia słyszałam od samego rana, jako ze moje religijne kolezanki z pracy od rana słuchały transmisji z tych capstrzyków. Byłam wówczas areligijna i dopiero pod wpływem Benedykta XVI zaczęłam doceniać „towarzystwo” Boga.
@Nm
Proszę zajrzeć na stronę Kongresu: nic pani z ich strony nie grozi. Odnowa jest stałym elementem historii Kościoła, choć nie wszystkim te kolejne reformy wewnętrzne mogą się podobać. Ostatnią próbą był 2. Sobór watykański w latach 60. ub. Wieku. To była odnowa realna ale odgórna. Teraz czas odgórnego naprawiania Kościoła przypomina odgórne naprawianie systemu autorytarnego, czyli nie może się powieść, bo reformatorzy sami niszczą do siebie zaufanie w ramach walki o władzę nad tym kościelnym spróchniałym systemem. Wiarygodne mogą być tylko próby oddolne, jak w średniowieczu z grupą Franciszka, albo jak z Marcinem Lutrem u progu nowożytności. Sekularyzacja w krajach kulturowo katolickich ale zachodnich geopolitycznie puka i do naszych drzwi, dlatego KRK w Polsce łączy siły z antyliberalnym Kaczyńskim, by ten nieuchronny proces przyhamować. Błąd diagnozy prowadzi do błędnej polityki. Czarnek, Przyłębska, Ziobro itp. zamiast hamować, przyslieszają oddolną sekularyzację. Gdyby sytuacja miała trwać dłużej w takim wydaniu, to z KRK zostanie wydmuszka. Ale są wierzący, którzy tego nie chcą i szukają dróg naprawy z powodów ideowych ale niefanatycznych, i ja takie próby szanuję.
@luki
Niech pan najpierw przeczyta, co oni mówią.
@NH
I nic w tym złego. Franciszek wzywa młodych do rabanu, a antyklerykalizmu nie potępia. Jego stosunek do niemieckiej odnowy w Kościele będzie świadectwem szczerości wezwań papieża. Ultrakatolicka prawica demonizuje próbę niemiecką i cały pontyfikat Franciszka. Walki wewnętrzne są zwykle sygnałem kryzysu, więc to tylko cieszy tych, którzy w ogóle życzą KRK zejścia ze sceny obojętne w jakiej postaci.
@saldo
Ale takich głosów przybędzie w związku z referendalnym wistem Kaczyńskiego. Oni widać uwierzyli, że na tym absurdzie coś się da ugrać: mówimy o 2 tysiącach osób.
Jacek, NH
20 CZERWCA 2023
0:18
„Dominikanin Paweł Gużyński, zwolennik aborcji. A wspomniany Kongres, w czerwcu zorganizował spotkanie z byłym karmelitą, a obecnie aktywnym homoseksualistą Martinem Pendergastem. Wybornie!”
Odezwał się typowo umysłowo upośledzony prawicowiec ,który nigdy nie zajdzie w ciąże i nie każą mu leżeć wyciągniętymi nogami do góry ,bo wrócą wody płodowe.
..ale strasznie mędrkuje jaki to jest .
@Na marginesie
20 CZERWCA 2023
0:15
Już kiedys pisałam Pani, ze jej kondycja duchowa mnie kompletnie nie interesuje. Co nie znaczy, ze jestem fanem towarzystwa, które opisuje Redaktor. Jak dla mnie – wszelkie doswiadczenia duchowe powinny być wyłącznie indywidualne i dostosowane do kondycji psychicznej delikwenta. Niemniej kibicuje oczywiscie tzw. Kościołowi otwartemu, którego organem jest „Tygodnik Powszechny”.
Prawdziwa odnowa w polskim Kościele zaczęłaby się dopiero po zerwaniu konkordatu przez państwo. Mocniejszego impulsu wzbudzającego chęć wewnętrznych przemian ciężko szukać.
Każdy świadomy katolik któremu nie obojętne są problemy jego Kościoła paradoksalnie powinien do tego nawoływać.
Ruszyła społeczna kampania pod hasłem uwolnienia Kościoła od polityki. Stoi za nią grupa „Kongres katoliczek i katolików”, a jej opiekunem jest dominikanin Paweł Gużyński.
I już mi zazgrzytało. Po pierwsze: „opiekun”.
Sprawdziłam dla większej pewności definicję tego pojęcia.
I nie chce być inaczej:
Opiekun to osoba, która zajmuje się podstawowymi czynnościami pielęgnacyjnymi na rzecz innej osoby. Opiekunem jest każdy, kto zajmuje się inną osobą, która nie może sobie poradzić bez wsparcia ze względu na chorobę, niepełnosprawność, stan zdrowia psychicznego lub inny problem.
Istnieje też opiekun prawny.
Generalnie opiekuna potrzebują tak zwane osoby „zależne”, czyli niezdolne do samodzielnego funkcjonowania. W różnych wymiarach życia.
Kim są członkowie Kongresu katoliczek i katolików skoro potrzebny jest im opiekun?
I to opiekun będący funkcjonariuszem krk, korzystający z wszelkich związanych z tym przywilejów.
W jaki sposób osoby zależne chcą uniezależnić od błędów organizację, skoro same nie potrafią się zdobyć na niezależność?
Metodą barona M.?
Drugi zgrzyt: „Kościół”.
Który?, bo kościołów mamy w na świecie i w naszym kraju multum.
Formalna, poprawna, w tym przypadku, nazwa to Kościół Rzymsko – Katolicki (krk).
Użycie „niewidocznej technologii” w postaci stosowania nieuprawnionego nazewnictwa stanowi rodzaj manipulacji i przemocy symbolicznej. Próbę narzucenia wizji krk jako jedynego Kościoła.
W jaki sposób Kongres Katoliczek i katolików chce ukrócić paskudne zapędy kościelnych funkcjonariuszy, skoro na dzień dobry nie zadaje sobie trudu o szacunek dla innych kościołów? Stosuje przemoc symboliczną.
Cieszy mnie każdy przejaw obywatelskiej aktywności świeckich członków krk.
Choćby i na początku pełnej potknięć.
Inna sprawa, co myślę o szansach na jej powodzenie tu i teraz.
Kongres katoliczek i katolików przypomina mi partyjne „poziomki” z lat 80.
Wtedy to, po wstrząsie wywołanym powstaniem Solidarności, zaczęły powstawać tak zwane poziome porozumienia struktur partyjnych, mające na celu odnowę PZPR. Pod hasłem: „socjalizm: tak, wypaczenia: nie”.
Poziome, „czerwone”, stąd „poziomki”.
Kto dzisiaj o nich pamięta?
Czy udało im się „odnowić” PZPR?
PZPR, która była oseskiem, razem z jej błędami i wypaczeniami w porównaniu do krk.
Wiemy, jak się to skończyło.
Czy uda się Kongresowi katoliczek i katolików, którzy chcą odnowić liczącą setki lat skamielinę?
Niemniej, dobrze, że są ludzie, którym chce się coś robić w kierunku ulżenia państwu.
A co do kwestii nierozerwalnego katolickiego monolitu jaki miałoby stanowić polskie społeczeństwo w okresie 1989-2015 jest to częściowa prawda, myślenie życzeniowe oraz wyobrażeniowe, jak i również element psychologicznego wyparcia odpowiedzialności które charakteryzuje większą część środowiska postsolidarnościowego.
Warto do skutku przypominać chociażby o zebraniu 1 , 7 m i l i o n a głosów (komitety Bujaka) ws referendum dot. aborcji w 1992 roku i wyrzuceniu po chamsku tych głosów społeczeństwa do kosza. PiS wtedy rządził? W rzekomym katolickim monolicie zebranie takiej ilości podpisów byłoby raczej niemożliwe. Tak więc to raczej polska władza zawsze była świętsza od społeczeństwa.
https://archiwumosiatynskiego.pl/wpis-w-debacie/kalendarium-100-lat-historii-walki-o-prawo-do-aborcji-w-polsce/ – dla odświeżenia jak to było fajnie i lekko kobietom w III RP. Od punktu 5.
Sadze, że żądne takie ruchy nie zmienia istoty KK w Polsce. Tylko polityczna zmiana ( mam nadzieję że już tej jesieni,) za która pójdzie pewnie powolne ale zauważalne „odspawanie” KK od władzy , i od nienależnej kasy, obecnie płynącej hojnie od prawicowej władzy , w zamian za tresowanie owieczek w miłości do jedynej „partii prawdziwych wartości katolickich”, zacznie wywoływać nie tyle refleksje, co panikę purpuratów. Tylko daleko idąca laicyzacja zmniejszająca wpływ KK na ludzi ( a wiec i na ich polityczne wybory ) może wywołać przemiany w KK. Musi on dojść najpierw do wyraźnego zubożenia, utraty większości owieczek, żeby przestał śnic sny o dawnej potędze i zajął się w pokorze swoją ewangeliczna misją. Czy KK jest do tego zdolny wątpię bardzo, i wcale mnie to zwątpienie nie martwi. Ludzie potrzebujący wiary znajdą drogę do swojego boga i bez KK.
Teoria ciemnego ludu i praktyka splecenia państwa z lokalnym kościołem katolickim także świetnie funkcjonowały w prowincji Quebek. Wystarczyło kilka lat, żeby z tym zerwać i, oddolnie, uwolnić społeczeństwo od wiekowej kurateli kościelnej. Trzeba było tylko iskry (nie, nie iskry bożej!), która zainicjowała proces emancypacji (było ich kilka) oraz otwarcia na zmiany wystarczającej części społeczeństwa, żeby przeważyła ona wpływ części zachowawczej. To była rewolucja, zwana też Spokojną Rewolucją. Krk został ustawiony do pionu, aparat państwowy ześwieczcył się w tempie ekspresowym, choć niektóre elementy zachowały się jeszcze przez w miarę długi czas (np. podział kuratoriów na katolickie i protestanckie oraz katecheza – prawdziwie dobrowolna – w szkołach), ale dziś to już też jest historia. Owszem, krk zabiera głos w sprawach publicznych (np. aborcja, pomoc w zakończeniu życia na życzenia zainteresowanego, jeśli istnieją przesłanki prawne ku takiej pomocy – celowo nie nazywam tego eutanazją, bo w Polsce słowo to ma jednoznacznie negatywny wydźwięk), ale ów głos kościelny ma taką samą wagę, jak głos innej grupy społecznej. Zero przywilejów, ściąganie za pedofilię, ściąganie zasądzonych już odszkodowań – ależ cuda można zrobić że sprzedanych przez krk kościołów ! – w końcu z czegoś trzeba płacić te odszkodowania. Od paru lat temperatura w kościelnym kotle wzrosła po skandalu z rolą krk w wynaradawianiu Indian i po odkryciu masowych grobów przy internetach dla Indian, prowadzonych przez kościoły chrześcijańskie. Nikt nie boi się hierarchii i instytucji.
No, ale (na szczęście dla Quebeku) papieża z Quebeku nie było, a więc nie ma się kogo lękać aby się nie lękać. Życzę społeczeństwu polskiemu, żeby również przestało się lękać i wyszło z dłuuuuugiego cienia Wojtyły.
Myślę, że pominięto zasadniczą przyczynę dla której kościół traci wpływy. Jest nią trwająca od wieków walka kościoła o to, aby innym narzucić własna prawdę i nauczanie, a tyrańskie dogmaty wmontować w ustrój państwa, które powinno być wyznaniowe. Prawdziwa odnowa nie nadejdzie, póki kościół nie zrezygnuje z tej agendy. Czy jego progresywni wyznawcy też są na to gotowi? Przecież wciąż wierzą, a właściwie wiedzą, że Bóg jest po ich stronie. Rezygnacja z konieczności narzucania dogmatów innym ludziom za pomocą polityki, byłaby może „opcją pożądaną”, ale na koniec dnia była by to po prostu zdrada, czyż nie? Czy stwórca gromad galaktyk i całego Wszechświata, którego katolicy-fizycy wyprowadzają z teorii kwantowej, wybaczyłby taką kapitulację? Kościół powinien stać się szpitalem dla własnych wyznawców–grzeszników, a nie ministerstwem prawdy i moralności.
Gospodarz poruszył całą listę problemów trapiących WSPÓŁCZESNY kościół. Rzecz w tym, że on był taki (i znacznie gorszy) od zarania swoich dziejów. To współczesność uczyniła te jego ,,przymioty” problemami. Dlatego KRK tak nienawidzi tej paskudnej współczesności.
Spójrzmy historycznie: za cesarza Dioklecjana Kościół był poddany bezwzględnym prześladowaniom, za cesarza Konstantyna uzyska tolerancję=zrównanie z innymi religiami by za Teodozjusza w roku 391 lub 395 ZDELEGALIZOWAĆ wszystkie inne niechrześcijańskie wyznania. Szybko poszło, nieprawdaż? Sto lat ledwie – od bycia prześladowanym do prześladowania innych. Ten model – miecza świeckiego w służbie interesów KRK był modus operandi tej korporacji-instytucji przez wieki. Dopiero Oświecenie zakwestionowało ten model, stąd katolicka nienawiść wobec Oświecenia, wobec czego KRK przeszedł na inny model…,,miecza” ale nie zmienił, w odróżnieniu od kościołów protestanckich, swojego modelu działania. Miast stosu – zadekretowanie, zamiast prześladowania ,,tylko” dyskryminacja, etc.
Modelowym przykładem takiego ukościelnionego polityka jest (ten obleśny buc, przepraszam – inaczej nie mogę!) Czarnek. Nie chcecie chodzić na religię? Dojedziemy was etyką! Co wolisz – by twoje dziecko pokolorowało Jezuska i dostało szóstkę czy by biedziło się nad ,,imperatywami moralnymi”, z tym samym człowiekiem częstokroć, który wciska dzieciom katolicką indoktrynację? Obrzydliwe to ale do tego miejsca doprowadziły nas elity (i te solidarnościowe i te pistkomusze) III RP. Bałwochwalczy kult Karola Wojtyły, rozliczne przywileje finansowo-gospodarcze, faktyczny przywilej prawny. To ostatnie nie de jure (bo przeca XXIw) ale de facto – pobłażliwa policja, wyuczona nieudolność prokuratur, ,,zrozumienie” sądów. Urban na opisywaniu tego dorobił się milionów.
KRK obecnie NAPRAWDĘ może czuć się zaatakowanym, po tylu latach ,,szacunku”, bojaźliwości. Zapewne dale by tak trwało, czyli ,,kompromisy” będące w istocie realizacją kleszych uroszczeń, nadal ,,szacunek i wzajemne poszanowanie” w zamian za ezopowe kazania i ciche załatwianie ,,ważnych spraw dla Polek i Polaków”. Wszystko zmienił pewien deal zawarty na Wawelu w kwietniu 2010r. KRK miast z prawicą tylko zawarł układ z konkretną partią. Złą partią. To jest źródło ,,odwagi” obecnych opozycyjnych elit i mediów. Gdyby nie to nadal ,,należałoby uszanować, że KRK to ważna instytucja dla przytłaczającej liczby Polaków”, ,,nie dzielić Polaków”, ,,nie naruszać kompromisów”.
A pan Gużyński? Niech działa, ma prawo na tym polega wolność. Kiedyś tacy kończyli na stosie albo wpasowywali się, dziś dzięki tak znienawidzonemu Oświeceniu, pan Gużyński może uprawiać swe ,,herezje” i ,,schizmy”. Byle tylko finałem było skupienie się na duchowości wyznawców a nie ustawowym zagwarantowaniu, że będzie wedle ich mniemań…Ale 1600lat dziejów ciężko zmienić. Luter się o tym przekonał a świadczy o tym morze krwi przelanej w imię Jezusa. .
@Kalina
20 CZERWCA 2023 8:15
Niech Pani zobaczy do jakiej ruinacji doprowadziło takie intelektualne, świadome pojmowanie KRK na Zachodzie. Puste kościoły, puste kasy, ciągłe kajanie się, jakieś śledztwa o małolatów. A u nas? Pięknie było (jest?). Kościoły pełne, kaska leci (płacą wszyscy i postsolidarnościowi i postkomuniści) a obecni najwięcej. Barany z wtrenowaną od kołyski pamięcią mięśniową chodzą, same się pilnują (mędrkującum ,,pomoże” Czarnek), pytań nie zadają, no najwyżej podpiwszy popomstują na kleszą chciwość i obłudę ale rano w niedzielę zameldują się.
Sam raj pośród ,,cywilizacji śmierci”. Gdyby nid pakt z PiS liberalne elity by nadal udawały, że jest kompromis.
Polska jest jednym z ostatnich państw Zachodu, w którym odbywa się właśnie stopniowe, pokojowe obalanie feudalnego państwa kościelnego. Byłoby historyczną głupotą, porównywalną do polexitu, gdybyśmy pozwolili upadającemu Kościołowi pociągnąć za sobą młodziutką dziewczynę w ciąży i jej boskiego, buntowniczego syna. Coś mi jednak mówi, że umkną katastrofie, zostawiając nam „złote, ale skromne” rekwizyty i puste kościoły. A może jest nadzieja i nadchodzi pora, kiedy jakaś mądra kobieta odnowi chrześcijaństwo? Tym razem niech starannie przemyśli – a my razem z nią – słowa, które próbuje przekazać krnąbrny syn Marii oraz jego zbuntowani naśladowcy i naśladowczynie.
Jest na to dobry czas.
Ryszard Koziołek „Czytać, dużo czytać”, rozdział „Religia osieroconych”, s. 220
Według podań jedna z Matek Pustyni, bo były takie, a nie tylko Ojcowie Pustyni, zapowiedziała, że odnowa Chrześcijaństwa nastąpi za sprawą kobiet.
W instytucjonalnym krk bardzo niechętnie się o tym mówi czy pisze.
KK ( w Polsce) przegapił swoją szansę. Są na równi pochyłej. KK nie zniknie ale zejdzie na margines. Zrzucili maski świętoszków i widać gołym okiem czym jest KK mafijną organizacją i propagandową tubą na wynajem. Serce pęka z żalu. A mogło byc może nie pięknie ale chociaż normalnie i z nadzieją choć do tego matoły typu Jędraszewski czy Głódź i im podobni powinni byli iść precz!
Adam Szostkiewicz
20 CZERWCA 2023
8:36
Kilka tysięcy ludzi nie zmieni tej pazernej na władzę i kasę Instytucji.
Wierzy chyba Pan w cuda, ja nie.
Już nie jedni chcieli reformy tej Instytucji i wiemy jak to się kończyło – powstawały odłamy.
Czekam z utęsknieniem na upadek tej (o znamionach mafijnych i sekciarskich) Instytucji i nic więcej nie mam do dodania.
Jeśli ktoś chce wierzyć i uczestniczyć w liturgiach chrześcijańskich wcale nie musi być „butem hierarchicznej”” tejże Instytucji.
Zreformować nie sposób tejże Instytucji i dobrze byłoby żeby dotarło do tych bardziej przyzwoitych.
Panie Adamie, za rządów PiSu KRK jasno nam pokazał o co mu chodzi.
Według mojej opinii dosadnie się ujawnił i młode społeczeństwo to dostrzegło i masowo od tej Instytucji odchodzi. Powiem krótko – cieszę się, że PiS przyczynił się do powolnego upadku tejże Instytucji – to jedyna ich zasługa, tych „prawych i sprawiedliwych”.
Jeśli w pisPolsce współrządzi ewidentny debil z gronem niemniej debilnych palantów, to czy może być dobrze?
Wystarczy posłuchać naczelnego debila tłumaczącego swoje podpisy… plującego, że on też ma mieszkanie i płaci za gaz, i on chce wiedzieć dlaczego tak dużo płaci, i kto podpisał te umowy… i dlatego szybciuteńko podpisał bez zbędnej zwłoki, a potem jeszcze szybciej złożył swoją propozycję tej samej ustawy o komisji…
Czy wszyscy odważni i znajacy się na przedmiocie swojej specjalizacji psychiatrzy wyjechali z Polski?
@Adam Szostkiewicz 20 CZERWCA 2023 8:36
Z zasady nie zaglądam na katolickie portale, po prostu dlatego, że mierzi mnie ten monteistyczny totalitaryzm. I to nie jest jakiś margines, to jest nieodłączne od takiej religii.
„Katechizm” Benedykta to sztandarowy przykład usiłowania wchłonięcia, zawłaszczenia człowieka. Pod tym względem teoretycy włoskiego faszyzmu czerpali wzory z katolicyzmu właśnie. Oni też chcieli wtargnąć w każdą dziedzinę życia i „przebóstwić” obywatela na swoją modłę – po to, żeby wyprodukować posłuszną reżimowi marionetkę.
Kiedyś skuszona autoreklamą pewnej pani zajrzałam na katolicki portal „Kleofas”, reklamujący się jako forum dialogu (hi hi!) z ateistami. Ten „dialog” toczył się pod batutą dyżurnego sutannity, który miał zawsze ostatnie słowo.
A najzabawniejsza była ich deklaracja programowa. Otóż. Powoływali się na „przedsionek pogan” w świątyni jerozolimskiej, gdzie – w przedsionku – miałby się znaleźć ten „ateista” z którym w ramach chrześcijańskiego miłosierdzia pragnęli owi „otwarci katolicy” prowadzić jakiś (hi hi!) „dialog”. Przy czym gospodarze tego portalu wydawali się zachwyceni własną – turlam się ze śmiechu – „otwartością”.
Ja nie odmawiam katolikom prawa do upajania się własną narracją. Ja tylko twierdzę, że rozsądna, równościowa koegzystencja z ateistami nie jest, powiedzmy, mocną stroną tego odłamu społeczeństwa. Oni zawsze będą mącić – bo to wynika z ich ideologii, choćby z ewangelicznego obowiązku podjęcia odpowiedzialności za „błądzących” braci.
Co do osoby Gużyńskiego – czytałam kilka z nim wywiadów i mocno rozśmieszyły mnie wtedy jego wypowiedzi. Konkretnie przechwalał się, jak przemawia do kobiet w ramach szkoleń przedmałżeńskich. Gdyby tak przemówił do mnie – dostałby chyba z liścia po tłustym obliczu…
Szanowny Panie Jacku NH,
czy ma Pan coś przeciw gejom? Skąd Pan wie czy ktoś jest aktywny czy nie i co to w ogóle Pana obchodzi?
Równie Szanowny Panie Kubaszko, jak chcesz się Pan modlić, to się Pan módl. Nikt nie zakazuje. Ale nic Panu do tego czy inni się modlą. Myślę, że tu się zgadzamy?
Pozdrawiam,
aktywna albo i nie, może nawet się modlę czasem, a może nie. Nic Wam do tego mili Panowie.
Ambona w mównicę lub mównica w ambonę.. sprawy zaszły tak daleko, że chyba tylko kolejne zabory to rozpętlą. Bo na domowe rozplątanie jakoś się nie zanussi….
Leszek Kołakowski czterdzieści lat temu („Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań”, Wyd. Aneks, Londyn 1984) napisał:
Ci, dla których sprawa chrześcijaństwa jest jednoznacznie związana ze sprawą jakiegoś interesu politycznego, muszą, oczywiście, oceniać jego sytuację jako pomyślną lub niepomyślną zależnie od tego, jak oceniają perspektywy swojego interesu politycznego. Ci, którzy biorą chrześcijaństwo na serio, nie mają powodów, by przewidywać jego upadek.
Obawiam się jednak, że chrześcijaństwo w rozumieniu Kołakowskiego to zupełnie coś innego niż katolicyzm w rozumieniu polskiego episkopatu.
W tematach reformy Kościoła napisałem już wszystko, co miałem do powiedzenia – mówiąc krótko: jestem bardzo sceptyczny.
Natomiast żeby pozostać w tematyce religijnej, krótka historia z hierarchią w tle. Najpierw mały najazd na temat. Otóż był sobie p. Marek Karewicz (nie mylić z bardziej znanym Emilem), dziennikarz muzyczny i artysta fotografik. Kilka lat temu ukazał się zbiór jego wspomnień (Big Beat, wyd. Sine Qua Non, 2014). I czytam tam taki passus (o Krzystofie Litwinie, krakowskim aktorze): „Kiedyś udał się do Franciszka Macharskiego,który nie miał alkoholu w domu.Wysłał więc po wódkę do sklepu młodego księdza, Wojtyłę.Wznieśliśmy toast ekumeniczny,wypiliśmy na drugą nóżkę i w błogich nastrojach opuściliśmy Franciszkańską 3”.
No tak, na pozór urocze, ale… Wojtyła był starszy (rocznik 1920) niż Macharski (rocznik 1927) – a obydwaj byli starsi niż Litwin (rocznik 1935). Po drugie, Wojtyła został biskupem w roku 1958, a Macharski równe dwadzieścia lat później (konsekratorem był zresztą osobiście Wojtyła). Po trzecie, Macharski wprowadził się na Franciszkańską, gdy wyprowadził się Wojtyła.
Oczywiście, można przyjąć, że Litwinowi w delirce pomyliły się i dramatis personae i miejsca. Karewicz mógł nie weryfikować i przyjąć opowieść bona fide. No ale w poważnych wydawnictwach jest taki etat, który nazywa się redaktor. I taki redaktor ma płacone za to, żeby sprawdzać autora. I dać przypis o treści jak wyżej.
O ile mniej ciekawe byłyby nasze wspomnienia, gdybyśmy ograniczali się tylko do tego, co się naprawdę wydarzyło.
Szanowny panie ZMI,
Mam coś przeciwko homoseksualistom, którzy:
– wmawiają mi, że to ja jestem nienormalny (w przeciwieństwie do nich). Ja, mąż swojej żony (kobiety). ojciec naszych dwóch, dorosłych synów, dziadek naszej wnuczki
– na paradach, zachowując się obscenicznie i ordynarnie, prowokują osoby heteroseksualne
@Adam Szostkiewicz
Prawdziwa odnowa Kościoła w Polsce może przyjść tylko od środka siłami zdeterminowanych katolików takiego rodzaju jak ci z Kongresu.
Wierzę, że przemawiają za Panem osobiste doświadczenie i ogromna wiedza, ale jako żywo przypomina to pamiętny rok 68, chyba za wczesnie na prawdziwy przełom. Ze strony episkopatu możemy spodziewać się komunikatów w stylu marcowych przemówień.
Kościoł ludowy odegrał swją rolę, jednak walka z komuną ukształtowała go na jej wzór. Zwycięstwo Wyszyńskiego było porażką kościoła otwartego. Lud innego kościoł nie zna i nie chce mieć, a Kongres to zdecydowana mniejszość. Sprzężenie zwrotne pomiędzy episkopatem i wiernymi działa przeciwko Kongresowi. Szantaż wywierany przez tradycjonalistów jest nieporównywalny do łagodnej presji Kongresu. Jest jeszcze ogromny folwark, tysiące hektarów ziemi i tyleż budynków i pałaców, który przygniata do ziemi, a nie wznosi ku niebu. To organizacją, która zgodnie z prawem Parkinsona zapomniała o swej misji. Powrócić do niej może tylko koścół ubogi, ale komu on potrzebny?
babilas
20 CZERWCA 2023
17:18
@babilas
… syp, syp perły przed wieprze… młody jesteś, masz jeszcze kondycję fizyczną i sprawne władze umysłowe oraz znaczy kapitał intelektualny…
Ale na tutejszą ćwierćinteligencję i kołtunerię narodową nie masz co liczyć, ale nie zniechęcam… trza walić w toto jak w bęben…
Muł, wiele mułu… często przesiąkniętego cuchnącym odorem rodzimej katobolszewii…
Jagoda
20 CZERWCA 2023
10:33
„Formalna, poprawna, w tym przypadku, nazwa to Kościół Rzymsko – Katolicki”.
Najbardziej poprawna i uargumentowana znaczeniowo, Jagodo, jest pisownia „Kościół rzymskokatolicki”. Choć są – zasiedziałe w języku – różne, również wskazana przez Ciebie. Ja bym preferował pisownię „Kościół antyjezusowy”.
Jacobsky
20 CZERWCA 2023
11:12
Porownywanie, czy moze raczej prognzowanie tempa przemian – w tym temacie – w Polsce na przykladzie Quebecu, jest bez sensu.
Tak roznych spoleczenstw nawet trudno mi sobie wyobrazic. Co tu duzo mowic; poziom swiadomosci obywatelskiej, demokracji nie ten…
Nawet w dobie internetu…
Kiedy Czarnek, Błaszczak i inni funcjonariusze pisdnego reżimu wylądują – po oskarżających raportach NIKu – w pierdlu?
Złodzieje i świniopasy na stanowiskach …
Pokazem specyfiki sojuszu PiSu a Kościołem była niedzielna celebracja na Wawelu 74 rocznicy urodzin Lecha Kaczyńskiego łącznie z odprawieniem mszy świętej, w której wzięli udział Jarosław Kaczyński i PiSowscy komesi – wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin, wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, szef MON Mariusz Błaszczak, minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg, minister zdrowia Andrzej Niedzielski, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, minister edukacji Przemysław Czarnek oraz wiceszef Kancelarii Prezydenta Piotr Ćwik. Byli obecni także wicemarszałkowie Sejmu Ryszard Terlecki i Senatu Marek Pęk.
Arcybiskup Jędraszewski wygłosił homilię, w której powiedział:
„Jest jakaś szczególna sztafeta pokoleń patrząc na ostatnie wielki: książę Józef Poniatowski z początku wieku XIX, generał Władysław Sikorski z połowy wieku XX, pan prezydent Lech Kaczyński z początku XXI wieku. Ich ofiara życia stawała się jakże ważnym punktem odniesienia, jakże silnym natchnieniem dla kolejnych pokoleń, by walczyć, by cierpieć, by być gotowym dać najwyższe świadectwo – podkreślił abp Jędraszewski.”
Co jest charakterystyczne i dziwne, w tej sztafecie pokoleń, Jędraszewski pominął postać najgłówniejszą – Piłsudskiego.
Okazało się że arcybiskup Jędraszewski jest patriotą nowego formatu – patriotą typu PiSowskiego i wie co i kiedy należy mówić, aby wyszło płynnie i przychylnie.
Jędraszewski zdawał sobie sprawę z tego, że wymienienie nazwiska Kaczyński obok Piłsudskiego byłoby pewną nieprzyzwoitością wobec tego drugiego i postanowił ominąć tę niestosowność historyczną, by dotrzeć do ucha Jarosława w zgodzie i porozumieniu.
TJ
Podzielam przychylność Redaktora Szostkiewicza dla ruchów emancypacyjno-reformatorskich w KrK jako wspólnocie wiernych. Nie idzie tu o liczność takich ruchów, lecz o proces, który ma szerszy zasięg w społeczeństwie i który trwa.
TJ
@Sławczan
Zależy, co Pan nazywa „ruinacją”. Bo chyba nie fakt, że na Zachodzie ludzie myślą i mają swoje zdanie o różnych sprawach, dzięki czemu nie dają się tak skandalicznie dawać wyzyskiwać rozmaitym podmiotom, m. in. władzy państwowej i Kościołowi. Niewątpliwie wiele kościołów przestało być potrzebnych z powodu odejścia wiernych, zato zapełniły się pozostałe. Ostatni raz mieszkałam w Paryżu w 2018. Także wówczas na mszę niedzielną udawałam się do kościoła St. Sulpice w Quartier Latin, a ten zawsze był pełny, i to pełny dzięki licznej młodzieży. Tak, wiem, że to kościół akademicki:))) Summa summarum – niepotrzebnie Pan martwi się o przyszłość Kościoła. Nie raz już przeżywał kryzys, a cóż znaczy kryzys dzisiejszy z takim wiekiem XVI/XVII? Poza tym to Europa przeżywa kryzys wiary, a my to zarozumiale przenosimy na cały Kościół. Zaś Kościół katolicki na innych kontynentach ro
@Sławczan
Przepraszam za przerwę, c.d.: …na innych kontynentach rośnie w siłe. I tylko Europy szkoda.
Red. Adam Szostkiewicz
„Prawdziwa odnowa Kościoła w Polsce może przyjść tylko od środka (…)”.
Panie Redaktorze, a czym innym, jak nie „prawdziwą odnową” i przyjściem od środka, było motywowane powstanie tysięcy chrześcijańskich sekt?
Zdecydowana większość piszących tutaj o kościele, o jego dzisiejszej pozycji, szkodliwości dzisiejszych relacji między dwoma, teoretycznie odległymi organizacjami jakimi są Państwo i Kościół wyraża pogląd, że bez zerwania konkordatu żadne zmiany nie nastąpią. W wielu wypowiedziach wyczuwam niewypowiedzianą sugestię, że najlepiej by było zmarginalizować kościół maksymalnie, a jeszcze lepiej zdelegalizować. Nie jestem tak radykalny w swoich poglądach, nie uważam żeby zachodziła konieczność zrywania konkordatu. W sytuacji głębokich podziałów społecznych, politycznej wrogości obozu władzy i sprzyjającej mu części obywateli, a jednocześnie przy wzrastającej (wolno, ale jednak) laicyzacji, byłoby to działanie nierozważne i nieefektywne, wręcz wzmagające wrogość wobec formacji która byłaby gotowa konkordat zerwać. Myślę, że w drodze cierpliwych choć długotrwałych negocjacji należ wrócić do litery i ducha konkordatu, przywrócić granice wzajemnych wpływów, wymagań i zależności. Mało tego, sądzę, że życie wymusi konieczność renegocjacji niektórych zapisów konkordatowych, tak żeby z pominięciem nauczania w wielu sprawach podlegał prawu polskiemu.
Tak się składa, że czytam aktualnie rozmowę Aleksandra Kwaśniewskiego z Aleksandrem Kaczorowskim, czyli „Prezydent”. Nie ukrywam że podszedłem do niej z „pewną taką nieśmiałością”, ale zupełnie niepotrzebnie. Były prezydent opowiada również o swoim stosunku do religii i kościoła. Podoba mi się takie stawianie sprawy. Religi i KrK był i jest czymś ważnym w życiu Polski i poszczególnych osób. Dla wielu osób będzie ważna bo ludzie mają takie potrzeby. Krąg ludzi w których życiu religia będzie obecna będzie się zmniejszał, ale nie zniknie. To z tym musimy się zmierzyć jako społeczeństwo , z tym muszą sobie poradzić kościół i każdy rząd jaki powstanie po każdych wyborach. Tak naprawdę jedyny największy problem to niechęć prawej, tradycjonalistycznej części społeczeństwa, niechęć hierarchii kościelnej , wygodnictwo aktualnej władzy, aby o jakichkolwiek zmianach rozmawiać. Problemem jest też brak koncyliacyjnego nastawienia prawicy i kompletny brak przygotowanych i zdolnych do prowadzenia konstruktywnych negocjacji. Jest absolutnie konfrontacyjne nastawienie prawej strony ewentualnego, a tak potrzebnego dyskursu społecznego, politycznego.
Na koniec jeszcze o książce „Prezydent”. Polecam wszystkim, a zwłaszcza wszystkim niechętnym dzisiejszej opozycji. Przeczytają nie tylko wiele ciekawych historyjek zza kulis życia prywatnego i działalności osoby która wniosła znaczący wkład w polskie przemiany, ale może „załapią” jak się uprawia politykę międzynarodową, że ta działalność wymaga wieloletniego przygotowania i pewnych predyspozycji. Nie może być dobrym i skutecznym politykiem ktoś wzięty „po znajomości z łapanki”.
Szanowny Jacku NH,
mnie też denerwują np procesje tzw Bożego Ciała. Ale po prostu w nich nie uczestniczę. Bardziej mnie boli fakt dyskryminacji w szkole moich dzieci – niechodzących na religię. Wszyscy idą na katechezę – w świeckiej szkole – a one zostają, bo nie wierzę w świętych, ducha świętego i święty kościół powszechny itp. Dlaczego nie chodzi się na katechezę po lekcjach?
Proszę zwrócić uwagę, że marsze równości są reakcją na lata strasznej dyskryminacji (chyba nie muszę dawać przykładów?), która w Polsce wciąż istnieje. Kościół w Polsce właściwie nigdy (prawie) nie był dyskryminowany. Wprost przeciwnie, to on od tysiąca lat dyskryminuje innych i korzysta bezwstydnie z uprzywilejowanej pozycji.
@Jacek, NH
20 CZERWCA 2023
17:54
„– na paradach, zachowując się obscenicznie i ordynarnie, prowokują osoby heteroseksualne”
O Boze! Jacus chodzi na parady LGBT+! Po prostu sodom i gomora 🙂
Jagoda 10:33
Zaslyszane:
poziomki uzyskujemy poprzez przewracanie pionkow.
@Jagoda, 20 CZERWCA 2023, 10:33
Nie wyładowywałbym się na hipisach. Bo jeśli mają pozytywne zamiary pt: ,,żyj i daj żyć innym”, to niech swoje też robią. Natomiast co do zasadniczych działań tu pełna zgoda: żadne ,,poziomki”, wisienki czy czereśnie na dłużą metą niewiele zdziałają w feudalnym molochu jaki stanowi (polski) KRK.
Tylko silna i zdecydowana ingerencja z zewnątrz, z poparciem społecznym, która sprowadzi Kościół do roli instytucji na takich prawach jak każda inna, nauczy go pokory i z czasem spowoduje wewnętrzne procesy przemian. Kropla drąży skałę i jest to wykonalne.
„Boris Johnson sięgnął dna
Były premier poprowadził w grudniu 2019 roku torysów do historycznego zwycięstwa. Teraz nie ma nawet wstępu do parlamentu.” (JB)
To fragment dzisiejszej rzeczywistości gdy gówniarzeria i hochsztaplerzy dzierżą faktyczną „władzę” obficie chłepcąc z koryta „demokratycznie” wybranej władzy.
Jeśli wyborcy też tumanowaci a złodziejstwo im nie wadzi, to mamy i takich koryciarzy. I dno…
„Kolejna branża pada.
Prostytutki tracą klientów.
Bo wszyscy chcą jeb@ć PIS”.
„Już nawet NIK ocenia, że rząd PiS stworzył sobie własny, alternatywny wobec budżetu centralnego, fundusz wydatkowy. I przed wyborami na pewno go nie zlikwiduje.
Analiza Najwyższej Izby Kontroli o wykonaniu budżetu państwa za 2022 r. to naprawdę mocna lektura. Od wymienionych tam przykładów nieprawidłowości, zastrzeżeń, negatywnych ocen itp. aż włos jeży się na głowie.
Opisywane przez NIK kwestie dotyczą zarówno spraw „malutkich”, zaledwie kilkumilionowych, ale też tych dużego kalibru, o skali dziesiątków miliardów złotych. Chodzi przede wszystkim o tzw. fundusze pozabudżetowe, które zaczęło powstawać w ostatnich latach jak grzyby po deszczu.
Dzięki nim rząd realizuje naprawdę ogromne wydatki – tylko w minionym roku sięgnęły one ponad 100 mld zł (głównie to Fundusz Przeciwdziałania Covid-19, Fundusz Modernizacji Sił Zbrojnych, Krajowy Fundusz Drogowy), co stanowiło niemal równowartość 20 proc. wydatków z budżetu państwa. Ale zasady ich działania – to jak mają być finansowane, z jakich źródeł, ile i na jakie cele wydatki mają być przeznaczane – określa jedynie rząd.
A co ważniejsze: jedynie rząd je kontroluje i nadzoruje.
Efekt jest taki, jak ocenia NIK, że w ostatnich latach powstał niejako alternatywny budżet, funkcjonujący poza ścisłą kontrolą i procedurami przewidzianymi dla budżetu państwa. Do tego rząd stosuje inne mechanizmy, które powodują nieprzejrzystość finansów państwa i coraz większe trudności w ocenie efektywności polityki wydatkowej. To wszystko zaś prowadzi do obniżenia rangi i wagi budżetu państwa, a takie rozwiązania – co wprost mówi NIK – mogą być działaniem niezgodnym z konstytucją. (…)”. /Anna Cieślak- Wróblewska rp.pl
Cele czekają, a może nawet i szafot…
Opustoszałe, prowincjonalne antypodzkie kościółki przypominające porzucone przez owady kokony lub muszle po wymarłych mięczakach. We wnętrzu kilka zakurzonych ławek pamiętających lepsze czasy i upalna, bezdźwięczna nuda. Możność obserwowania kresu pewnej religii to zaszczytny przywilej – pisze Cioran dodając:
„Czymże jest przy tym upadek narodu, a nawet cywilizacji? Co więcej, obecność przy zniknięciu boga i tysiącletnich potworności, które się z nim wiążą, sprawia radość, jaką w ciągu dziejów niewiele pokoleń miało zaszczyt poznać lub choćby tylko przeczuwać”.
Epizod ze stolicy Francji z metafizyczną przestrogą dla bogobojnych.
„Paryż się budzi. W ten listopadowy ranek jest jeszcze ciemno; avenue de l’Observatoire, ptak tylko jeden – stroi się do śpiewu. Zatrzymuję się i słucham. Wtem jakieś pomruki w pobliżu. Dostrzegam nagle dwóch kloszardów, śpiących pod ciężarówką: jeden z nich musiał mieć jakiś zły sen. Czar prysł. Uciekam. Plac Saint-Sulpice, w pisuarze publicznym wpadam na półnagą staruszkę… Wydaję okrzyk zgrozy i biegnę do kościoła, gdzie garbaty ksiądz o złośliwym spojrzeniu tłumaczy kilkunastu nędzarzom w różnym wieku, że koniec świata jest nieunikniony, a kara – okrutna.”
E.Cioran (Przekł. Maciej Falski)
Owocna jest tylko rozmowa między umysłami dążącymi do utwierdzenia swoich wątpliwości. A to skąd się wzięło? Na pewno nie z ambony.
RAP-PSO- DIA Z Sendomierza..
Na pięknym rynku tuż przy studni stal Marek Grechuta. Ubrany był marnie i jakis taki nie,,grechutowy”. Nucił nielicznej gawiedzi przy koksiaku znany przebój. nana na- na- na na Najważniejsze są dni których jeszcze nie znamy”. Rękawiczki miał dziurawe ,we włosach pierze z dziurawej poduszki. i miał glos jakby zachrypnięty. Ludzi przybywało..i zajechał niespodziane ojciec jacek biskupi szmbelan z Kurii Sandomierskiej. Miał megafon.. Wołał.. Ludu Sandomierza..zapraszamy na okolicznościowy wykł .. ad dwóch światowej miary publicystów.” Nie słuchajcie tego obdartusa.,. Ludziii.. ludzieewe ..biskup sandomierski chętnie was pokropi i pobłogosławi.. Echo nioslo po kamieniczkach a umyślny z klejem i afiszami rozlepiał namiętnie plakaty Witolda G z Krakowa no i Stasia Michalkiewicza.. Grechuta dalej ,, na – na – na -nał. Na rynek wpadł patrol poicyjny z którego wyskoczył Gibalski z kolegą w mundurze i podeszli do Marka G. ,, Dokumenty proszę…otrzymaliśmy donos z kurii ze szeerzycie tu obywatelu lewacki pesymizm.”!! Wylegitymowany Grechuta coś tam powiedział…a potem na swoją nutę zaczął..
,, Nie dokazuj,miły nie dokazuj, nie jest przecie znowu taki cud”..
,, Milczeć ” warknął czpkowy bo nałożymy należnby mandat! gdzie pozwolene na występ? a te zyski w kapeluszu zglosić w Urzędzie.. Zrozumiano”??
Kobiety z widowni skrzyknęły chętnych i ruszyli do pałacu biskupiego. Tam w auli już siedzieli mili goście.
Zaczął Witold Ga ” Proszę państwa.. poruszę dzisiaj lekceważony w kraju temat o negatywnym wpływie Tuska na kondycję polskiej piłki nożnej.. Otóż nie byłoby fatalnego występu polskiej kadry w Kiszyniowie gdyby Donald nie podkopał fundamentów. mlodszym przyponę ,akcję Orliki”. Już samo to wyrażenie to lekceważenie naszego narodu” Dlaczego nie ORŁY”” ? Wiem z pewnych źródeł że to działalność wywiadu niemieckiego i Merkel. Sam Tusk piłkę kopał i niektorzy wiedzą ze na tej piłce był wymalowany orzel biały”!! Kobiety jęknęły z wrażenia..a chłopcy zacisnęli pięści.. Witld siorbnął biskupiej kawy i zagryzł slonym paluszkiem. Wykorzystał siedzacy obok Stasiu M..który wyjaśnił Sandomierzanom że Mołdawia to nie naród. Przypomniał że nawet Adlf ich nie chciał i wraz z Besarabią oddał Stalinowi. Jako znawca historii przypomniał haniebną zdradę hospodara Mołdawii w bitwie pod Cecorą i śmierć hetmana Żółkiewskiego”.. Nastrój rósł..!! Stanisław pokazał kilka wizji upadku Mołdawii
Słuchacze…jakby ukoili żal po klęsce w Kiszyniowie…Na puszczona tacę leciały banknoty..i czasem monety. Nasze orzełki przegrały ..ale wy nie głosujcie na Tuska..bo to on zachwiał polską piłką..”. Wyszli na Rynek gdzie patrol zatrzymał dwa autokary z podejrzeniem ,,Niesprawności”. To polska kadra jechała na leczenie. Komisarz Możejko. stwierdziwszy że to ten zespół rozstrzygnął sprawę krótko ..,,Ggibalskiii… Wszystkich na dołek” Nadjeżdzał własnie na rowerze ks. Mateusz i pytał za co?? dlaczego? Komisarzu??
Możejko odparł : to za te ,,Orzełki, orliki” i za to że ONI NIC NIE ZROBILI””
Żmijewski czym prędzej popedałował do Orzechowskiego…[ Przykład księdza ,który nie ma fury bogatej]
Nieopodal Grechuta nucił nieśmiało ,,.Ocalić od zapomnienia”
Ci z patrolu powiedzieli mu bez pardonu.. O tym trzeba zapomnieć. ”
W Sandomierzu z wieży minaretu muezin wzywał wzywał Allllaaah.. alllahh..
Trzeba wstawać nie ma rady….Kolana i biodra bolą nie tylko piłkarzy.
A piszą że Ziemiec pił wodę Lourdes i wyzdrowiał [fizycznie]
Może PZPN coś pokombinuje..? Odwiedziliby ozy okazji połamanego Kasperczaka.. Orzełki…nieloty.
ERRATO Adolf H..oddał Mołdawię i Besarabię Józefowi Stalinowi.. Do NATO..jeszcze akcesu nie ma ale wkopać” potrafi.
Ks Jacek z serialu ,,Ojciec Mateusz”//mógłby zostać kapelanem kadry..i wtedy zapanuje nowy duch.
@NH
Uspokoję szanownwgo Pana. Moim zdaniem jest Pan normalny. Tak samo noramalne są osoby LGBT.
Co do zarzutów obsceniczności. Tak jak dla Pana obsceniczne są parady równosci, tak dla mnie obsceniczne są rytualy katolickie. Te procesje, pielgrzymki i dudniace glośniki przed pobliskim kosciołem. Tutejszy proboszcz jest emanacja KK. Próbuje wejść ze swoim przekazem ludziom do domów czy tego chcą czy nie. Nie reaguje na prośby o schowanie głosników do budynku. Kiedyś z ciekawości podszedlem pod kościół w czasie mszy. Przed ani jednej osoby, w środku kilka osób. I taką obscenę mam codziennie u siebie w domu. Wystarczy otworzyć okno.
@bartonet
To stary błąd myślenia antyklerykalnej lewicy: prześladowania KRK historycznie zawsze go wzmacniają, chyba że mówimy o fizycznej eksterminacji, a to się zdarza rzadko i w sytuacjach rewolucji, jak w Rosji czy w Meksyku. A i tak KRK tam przetrwał. Tylko od wewnątrz można reformować tę instytucję.
@studniówka
Samo chrześcijaństwo w wersji gromadki wokół Jezusa było odnowicielską wspólnotą wyrosłą w judaizmie, w zorganizowaną konfesję rozwinął ją dopiero Paweł. Sekty są różne, mutują lub odnawiają różne religie. Kongres o którym mowa w moim blogu to nie sekta, tylko stowarzyszenie obywatelskie w dobrej sprawie nawrócenia KRK na chrześcijaństwo ewangeliczne.
@TJ
Co ciekawe, JKaczyński deklarował się przez lata jako piłsudczyk. To wszystko ściema dla pożytecznych idiotów z cenzusem i dla ciemnego ludu Kurskiego.
@OC
Raczej nie wylądują, bo taka jest dotąd tradycja polityczna po 1989 r., że stawia się ewentualnie przed Trybunał Stanu, ale nie sąd karny.
Red. Tomasz Stawiszyński w „Tygodniku Powszechnym” jak zwykle interesujący:
https://www.tygodnikpowszechny.pl/chrzescijanska-konserwatywna-filozofka-oglasza-koniec-chrzescijanskiego-swiata-183631
A oto próbka z jego tekstu – przytoczenie opinii francuskiej filozofki Chantal Delsol:
„Świat chrześcijański się kończy, a właściwie już się skończył – mówi spokojnie, ale dobitnie współczesna (chrześcijańska i konserwatywna, dodajmy) francuska filozofka Chantal Delsol w książce pod tytułem, nomen omen, „Koniec świata chrześcijańskiego”, wydanej właśnie przez wydawnictwo WAM. Nie oznacza to oczywiście, że samo chrześcijaństwo zaraz wyparuje z powierzchni ziemi. Nic podobnego, będzie istniało, podobnie jak jego wyznawcy. Utraci po prostu – a ściślej: już utraciło – zdolność głębokiego formowania naszego sposobu widzenia rzeczywistości, siebie samych, innych. Utraci także – a ściślej: już utraciło – potencjał do kreowania naszych postaw etycznych, przestanie bowiem – a ściślej: już przestało – jawić się powszechnie jako źródło żywej, naturalnie przyjmowanej moralności. To ona właśnie – moralność – w połączeniu z dwoma innymi fundamentami, pojęciami „Boga” i „osoby”, była, zdaniem Delsol, zasadniczym spoiwem chrześcijańskiej cywilizacji, czyli organicznie powiązanych ze sobą sfer polityki i religii, państwa i społeczeństwa, aksjologii i mitologii. (….)
I tutaj chyba właśnie tkwi fundamentalny punkt niezgody pomiędzy Delsol a niektórymi katolickimi konserwatystami. W jej stoickiej konstatacji o przemijaniu chrześcijańskiego świata pobrzmiewa bowiem jakaś nuta relatywizmu. Chrześcijaństwo, którego racja bytu opierała się przecież zawsze na poczuciu wyjątkowości, jedyności i dziejowego posłannictwa, miałoby być tylko jednym z wielu rozdziałów w przepastnej historii ludzkości? Nie pierwszym, ale i nie ostatnim? Zarazem – czy to nie myśl podobna pamiętnym proroctwom Josepha Ratzingera, który domniemywał, że Kościół straci swoją dominującą w zachodniej kulturze pozycję i stanie się znowu niewielką wspólnotą?
Niezależnie od tego, jak koniec chrześcijańskiego świata będzie faktycznie wyglądał – pewna kwestia wydaje mi się tutaj najistotniejsza. Otóż chrześcijaństwo jest w dzisiejszej kulturze – poza wszystkim – jednym z ostatnich bastionów, nazwijmy to, antropologicznej skromności. Jednym z ostatnich znaków przypomnienia, że człowiek podlega rozmaitym ograniczeniom i że fantazja o braku ograniczeń może go zwieść na manowce. Wraz z wygasaniem chrześcijaństwa jako siły kulturotwórczej, wygasa również ta specyficzna wizja człowieka. Czy skutki tego będą – jak chce Girard – apokaliptyczne, czy też – jak chce Delsol – nie aż tak bardzo, o tym się może przekonamy. A z całą pewnością przekonają się ci, którzy przyjdą po nas. Tu bowiem Delsol prawie na pewno się nie myli – świat, z chrześcijaństwem czy bez, nie przestanie istnieć.”
act
20 CZERWCA 2023
22:14
🙂
Bartonet
20 CZERWCA 2023
22:14
Nie wyładowywałbym się na hipisach …
Ja? Wyładowuję się na hipisach? Gdzie, kiedy?
Adam Szostkiewicz
21 CZERWCA 2023
8:39
…Kongres o którym mowa w moim blogu to nie sekta, tylko stowarzyszenie obywatelskie w dobrej sprawie nawrócenia KRK na chrześcijaństwo ewangeliczne.
Kongres działa od ponad dwóch lat.
Uważnie przeczytałam zamieszczony w blogu link.
Gdyby to wycisnąć, zostaje kilka okrągłych, wyświechtanych fraz.
Nie wątpię, że Kongres chce działać/działa w dobrej sprawie.
Ale proszę mi powiedzieć tak zwyczajnie i po ludzku: co mogą zdziałać ludzie chcący nawrócenia krk, skoro sami potrzebują opiekuna ze strony potrzebującego nawrócenia?
Przecież to jest wewnętrznie sprzeczne.
Będę naprawdę wdzięczna, jeżeli zechce Pan przedstawić swój punkt widzenia w tej kwestii.
Konstytucyjne prawo do wyznawania religii powinno być szanowane. Dokładnie w takim samym stopniu jak prawo do bycia wolnym od jakiejkolwiek religii.
Kościoły i związki wyznaniowe powinny funkcjonować na prawach organizacji pozarządowych.
Jan
20 CZERWCA 2023
21:48
W wielu wypowiedziach wyczuwam niewypowiedzianą sugestię, że najlepiej by było zmarginalizować kościół maksymalnie, a jeszcze lepiej zdelegalizować.
Delegalizowanie czy marginalizowanie krk czy jakiegokolwiek innego kościoła, działającego zgodnie z prawem, byłoby skrajną głupotą.
Konstytucyjne prawo do wyznawania religii powinno być szanowane. Dokładnie w takim samym stopniu jak prawo do bycia wolnym od jakiejkolwiek religii.
Kościoły i związki wyznaniowe powinny funkcjonować na prawach organizacji pozarządowych.
Nie jestem tak radykalny w swoich poglądach, nie uważam żeby zachodziła konieczność zrywania konkordatu.
Konkordat powoduje, że pewna część obywateli nie podlega prawu krajowemu. Żadne państwo nie może prawidłowo funkcjonować w takiej sytuacji.
Nie można budować na chorych/zgniłych fundamentach.
Konkordat podpisała H. Suchocka, kiedy jej rząd był już odwołany. I nie miała prawa podpisywać takich zobowiązań.
W nagrodę dostała ciepłą posadkę ambasadora przy Watykanie.
fragarba,
Tu nie chodzi o porównanie, bo żadnego porównania nie ma. Inny klimat społeczny (nie tylko lokalnie, ale też na skalę światową), inne uwarunkowania. Raczej chodziło mi o to, że taki „przewrót” może się dokonać w każdych warunkach, jeśli tylko społeczeństwo do tego dojdzie w swej wystarczającej dla dokonania „przewrotu” większości. Tak, jak to się stało w Irlandii, przykład cytowany przez red. Szostkiewicza, przykład współczesny.
Moim zdaniem przykład quebecki jest o tyle nośny, że Quebecy startowali z sytuacji jeszcze większego oplecenia przez krk, niż obecne społeczeństwo polskie (w co być może trudno jest uwierzyć i ja to rozumiem). Moim zdaniem największym problemem w sytuacji polskiej jest ten, że największa siła opozycyjną (PO) nie będzie w stanie zainicjować procesu odstawiania kościelnego ryja od państwowego koryta. PO już dała pokaz swoich (nie)możliwości w tej kwestii podczas sprawowania władzy. W Polsce chadecja to po prostu partia katolicka inaczej.
Adam Szostkiewicz
„Kongres (…) to stowarzyszenie obywatelskie w dobrej sprawie nawrócenia KRK na chrześcijaństwo ewangeliczne”.
„W NT i we wczesnym okresie apostolskim nie ma żadnych wzmianek o duchowieństwie i laikach” — napisał profesor teologii Cletus Wessels.
Natomiast w Encyclopedia of Christianity wyjaśniono: „Stopniowo powstał podział na duchownych, czyli osoby piastujące urząd, i laików, czyli pozostałych ludzi. ‚Zwykłych’ członków kościoła zaczęto postrzegać jako nieoświecone masy”. Takie rozróżnienie upowszechniło się w III wieku n.e. — jakieś dwa stulecia po czasach Chrystusa.
Podział na duchownych i laików nie opiera się więc na wzorze ustanowionym przez apostołów Jezusa.
W związku z tym, Pańska opinia o tej grupie katoliczek i katolików, którzy działają
„w dobrej sprawie nawrócenia KRK na chrześcijaństwo ewangeliczne”, jest chyba wyolbrzymiona.
@Kalina
Skąd ta pewność? Ziemia nie przestanie istnieć, póki się kręci, a Słońce jej nie spali. Natomiast przyszłość ludzkości wcale nie jest pewna.
@Adam Szostkiewicz, 21 CZERWCA 2023, 8:31
,,To stary błąd myślenia antyklerykalnej lewicy: prześladowania KRK historycznie zawsze go wzmacniają, chyba że mówimy o fizycznej eksterminacji, (…)”
? To stary błąd myślenia pokolenia postsolidarnościowych liberalnych konserwatystów którym postulaty całkowitego rozdziału tronu od ołtarza, sprowadzenia kleru z pozycji rezydentów i dyplomatów do roli równoprawnych obywateli (jak my wszyscy) w tymże państwie kojarzy się z ,,prześladowaniem Kościoła”. ,,Fizyczną eksterminację” (?!) pominę milczeniem. No i oczywiście z radykalną lewicą. Tak wygląda debata w Polsce. Zero-jedynkowa.
Swoją drogą od ponad 30 lat prześladowani to są raczej obywatele przez ten Kościół… O czym sam pan b. często pisze.
@Jagoda, 21 CZERWCA 2023, 9:20
Przecie to figura retoryczna… ; – )
Szanowny ZMI,
Porównywanie procesji z okazji święta Bożego Ciała (organizowanych od wieków), do „parad gejowskich”? No proszę Pana o zachowanie proporcji. Co do lekcji religii w szkołach. Uważam, że było to wielkim błędem. Uczenie się religii na oceny, dramat. Jeżeli byłby to przedmiot „nauka o religiach”, to OK. Nasz starszy syn w okresie młodzieńczego buntu, nie uczestniczył w lekcjach religii. Nie mieliśmy z tym problemu. A w jego średniej szkole wystarczyła nasza rozmowa z wychowawczynią i katechetą. Było to w czasach, kiedy nie uczeszczanie na religię, nie było takie modne, jak obecnie
@japs
Dziękuję, ale wiem, że ja i moja rodzina jesteśmy normalni
Kaczyńskiego rozumienie państwa
katana
20 CZERWCA 2023
23:13
Mój komentarz
Zakładanie pozabudżetowych funduszy w państwie i uchwalanie ustaw na potrzeby partyjne, na chybcika, bez debaty, wbrew konstytucji, to ulubione metody PiSu stosowane w zarządzaniu państwem.
Metody te wynikają wprost z mentalności PiSowczyków, w tym samego wodza, mentalności infantylnej, brutalnej i bezwzględnej, co przekłada się na takież traktowanie państwa.
Jarosław Ka tyle wie o państwie, ile wynika z jego machinacji. Skoro machinacje się udają, to oznacza, że państwo jest takie jak myślę, działa jak przewiduję i należy z tego korzystać ile wlezie.
Mentalność ta przekuta na ocenę i działanie w sprawie konkretnego problemu daje w wyniku takie perełki postanowieniowe (Kaczyński nie wykonuje, on postanawia) jak:
– pozakonstytucyjny wybór do Krajowej Rady Sądownictwa 15 sędziów, co poddaje jak mówi konstytucja – niezależny organ stojący na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów – pełnej kontroli przez władzę wykonawczą, czyli partię Jarosława Kaczyńskiego.
– wyznaczenie na Prezesa Trybunału Konstytucyjnego sędziny bez jakiegokolwiek doświadczenia w sprawach konstytucyjnych, która z ledwością przebrnęła przez sito ocen dotyczących jej działalności jako szeregowego sędziego
– forsowanie bezładnej, amatorskiej, prawnie antykonstytucyjnej ustawy o komisji d/s wpływów rosyjskich jako organie administracyjnym (!) państwa.
Ten sam charakter ma „drukowanie” pieniędzy na polecenie partii przez NBP (działanie poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego) oraz zakładanie przez rząd licznych tzw. funduszy celowych, które dysponują olbrzymimi pieniędzmi poza budżetem i nie podlegają kontroli parlamentarnej dotyczącej wydatkowania środków publicznych.
TJ
@mfizyk
Pragnę Pana uspokoić. Nie chodzę i nie uczestniczę w parada lgbt. Natomiast mieszkając i przemieszczając się po Krakowie, widzę je i obserwuję takie zachowania uczestników. Tak więc, ani sodoma, ani gomora
@Adam Szostkiewicz
21 CZERWCA 2023
10:58
Wszystko ma swój koniec, i swiat, i ludzkość…Tyle ze końca swiata pewnie nie doczekamy, ale koniec ludzkosci może byc tuz, tuz…:)))
Jacek, NH
21 CZERWCA 2023
11:15
Dziękuję, ale wiem, że ja i moja rodzina jesteśmy normalni
Normalni czyli wzorcowe pis dy… a to już jednostka chorobowa albo – gdy złodziej – kryminał…
Debile wśród swoich uważają się za normalnych, a jakże …
I obnoszą się z tym debilizmem i kołtunerią manifestacyjnie.
Takie kowalskie, jakie, jakimchujowicze, ozdoby, rachonie…
Zajrzałem na stronę, można tylko przyklasnąć tej akcji. Niestety informacje o akcji pojawiają się tylko w mediach liberalnych (Polityka, Newsweek, Wyborcza itp.). Kościelne i prawicowe mają ją w tzw. głębokim poważaniu. Wygląda więc, że to akcja na wiele lat, a nawet dziesięcioleci, a rozbijanie betonu nie będzie łatwe.
Szanowny Jacku NH,
cieszę się, że potrafimy rozmawiać, a nawet mamy czasem wspólne zdanie na niektóre tematy. Jednak moje porównanie jest jak najbardziej uprawnione. To, że coś trwa „od wieków” nie jest żadnym argumentem, bo przecież „parady równości”, to też tradycja, krótsza, ale jednak. Chyba Pan to rozumie?
Mnie po prostu denerwują procesje, przypominają mi zresztą pochody 1 maja, które też mnie denerwowały, choć byłam wtedy dzieckiem. Uważam też, że KK to straszna instytucja i dziwi mnie, że wciąż „sympatyzują” z nim inteligentni i wykształceni ludzie.
Pozdrawiam
Pan Redaktor żywi nadzieję zgodnie z Ks . Genesis 8 :21
I poczuł Pan miłą woń. Rzekł tedy Pan w sercu swoim: Już nigdy nie będę przeklinał ziemi z powodu człowieka, gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego. Nie będę też już nigdy niszczył żadnej istoty żyjącej, jak to uczyniłem.
8:22
Dopóki ziemia istnieć będzie, nie ustaną siew i żniwo, zimno i gorąco, lato i zima, dzień i noc.
Ostatnia księga zaś zapowiada w alegorycznych obrazach i treściach mocno zawiłych , generalne rozliczenie z wszelką religią.
Oczywiście są tacy którzy twierdzą ,że mają Boga na wyłączność. On sam jednak nigdzie tego nie potwierdza. Cokolwiek więc o tym myśleć czy to filozoficznie, czy ,,nabożnie” Jest Nadzieja! Praktyka wykazała że człowiek swoją władzą szkodził człowiekowi, a obciążał tym Stworzyciela.
Ponieważ jednak to Judeochrześcijańska wizja świata była zobowiązana najbardziej zarówno wobec Boga jak i Człowieka ,to sąd ją czeka surowszy.
Skutki odczuwa cały świat. Dotychczas miała warunki do narzucania swej dominacji narodom. Nie była to Ewangelia…a jeśli już była..to razem z ogniem i pożogą stosem i kłamstwem. Rzeczy te zostały wystarczająco obnażone i nic nie odwróci jej upadku. Zwłaszcza ubolewanie nad jej złotymi zgłoskami i złotouustymi teologami. walka polityczna i krwawa wojna stały się jej ulubionym żywiołem. [ ..w wolnych chwilach na uboczu.. seks. sodoma i, gomoria…”
Z waszego powodu ubliżają narody ,,Mojemu Imieniu” .
Kto Dzisiaj może Temu Zaprzeczyć? Ani Ziobro ,ani Kaczyński ,ani filuterni obrońcy ,,kultury” zwanej chrześcijański, ani dogmaty ,ani armaty i zakazy nie zatrzymają tego procesu. Konieczne byłoby wyprodukowanie człowieka NOWEGO
To se ne da pane Homolka! Czy jest ktoś w stanie odmienić Cyryla czy Franciszka? Trumpha..czy połykającego żyletki i spinacze pana posła Tarczyńskiego? Guza, Rydzyka Międlara czynLSD Głodzia?
Adam Szostkiewicz
21 CZERWCA 2023
8:46
Raczej nie wylądują, bo taka jest dotąd tradycja polityczna po 1989 r.…
Skala złodziejstwa, deprawacji i przekroczenia uprawnień służbowych w Pisdowie jest tak gigantyczna, tak niespotykana, że żadna „tradycja” nie usprawiedliwi braku adekwatnej kary dla winnych przestępstw i zbrodni stanu…
Trzeba stworzyć od nowa tradycję przejrzystego, demokratycznego państwa prawa, w którym orgie pospolitych pisdnych przestępców i pisdnej oligarchii, z kościelną włącznie, będą ograniczone do minimum a kary natychmiastowe, nieuniknione i srogie.
Niszczenie Ziemi ,Stworzenia ,Przyrody…usiłują zatrzymać rozsądni ludzie.
Ziemia w biblijnych alegoriach oznacza często masy ludzkie poddane władzy.
Bieżące katastrofy w przyrodzie nie dzieją się same, zaś katastrofy moralne to wyzucie z więzów i hulaj dusza.. do których Naukowo nawiązuje sz@ Kalina..
Niestety żadna z dużych ,,firm” religijnych i produkcyjnych nie hamuje ekspansji.
Kwiatek do kożucha w postaci tzw ,,Kultury”…budzić może jedynie politowanie.
ApoalipsA ŚW JANA: Rozdział 11
Dzięki czynimy Tobie, Panie, Boże wszechmogący,
Który jesteś i Który byłeś,
żeś objął wielką Twą władzę i zaczął królować.
I rozgniewały się narody,
a nadszedł Twój gniew
i pora na umarłych, aby zostali osądzeni,
i aby dać zapłatę sługom Twym prorokom
i świętym,
i tym, co się boją Twojego imienia,
Małym i Wielkim,
i aby Zniszczyć tych, Którzy Niszczą Ziemię». [ B.T.]”
Oczywiście oczywiście …to bzdura i zabobon.! ! Pierwsi tak krzyczą ci co są religijni ..po nich inni.
mfizyk
20 CZERWCA 2023
22:04
O Boze! Jacus chodzi na parady LGBT+! Po prostu sodom i gomora
To typowa hipokryzja „katolika” … chodzi bo lubi … podglądać dziewczynki, dziewczyny i kobiety, a także Tadziów… jak ten spowiednik klecha wyciągający tajemnice dziecięcego i młodzienczego seksu od dziewczynek i chłopców, atrakcyjnych kobiet i młodzieńców, śliniąc się obficie i mocząc w konfesjonale…
To go kręci, bo zakazane ideologią niepokalanej dziewicy… wyzwalają pokusy seksualnych orgii i wyuzdania… może chociaż popatrzy na potencjalne obiekty wyzwolonych młodych ludzi uprawiających niedozwolone oficjalną doktryną harce i swawole…
A czas leci i dupy stygną…
@japs (7:20) Uspokoję szanownego Pana. Moim zdaniem jest Pan normalny.
No właśnie nie do końca normalny. Histeryczne objawy homofobii najczęściej znamionują spore kłopoty z akceptacją własnej seksualności (czego liczne i wymowne przykłady po prawej stronie sceny politycznej). Labilna musi być ta orientacja pana Jacka i słabo zakorzeniona, skoro jedna parada gejowska wprowadza taki niepokój i trwogę.
@ Kalina:
„na innych kontynentach rośnie w siłe. I tylko Europy szkoda….”
Tak twierdzi propaganda Korporacji Katolickiej. W rzeczywistości jest odwrotnie: Wzrost ilości wiernych (naprawdę chodzi o dzieci ochrzczone przez KK) wynika wyłącznie z dość wysokiego przyrostu naturalnego poza Europą i Ameryką Północna. Procentowo ilość katolików (i w ogóle chrześcijan) na świecie spada.
P.S.Współczesne chrześcijaństwo(przynakmniej w Europie) nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem z I i II wieku, gdy było religią przede wszystkim plebejską.
Jacek, NH
21 CZERWCA 2023
11:12
Jacusiu, podejrzewanie Ciebie o związki z lgbt jest zasadne, ponieważ z uporem mylisz płcie i na przykład na @ZMI twardo mówisz „Pan”. To świadczy również o tym, jak uważnie czytasz cudze teksty, do których potem się odnosisz.
„Nie wątpię, że Kongres chce działać/działa w dobrej sprawie.
Ale proszę mi powiedzieć tak zwyczajnie i po ludzku: co mogą zdziałać ludzie chcący nawrócenia krk, skoro sami potrzebują opiekuna ze strony potrzebującego nawrócenia?
Przecież to jest wewnętrznie sprzeczne.
Będę naprawdę wdzięczna, jeżeli zechce Pan przedstawić swój punkt widzenia w tej kwestii.” – Jagoda
Jeśli jest to wewnętrznie sprzeczne (też tak uważam po zapoznaniu się z linkiem) to jakikolwiek punkt widzenia inny nic nie wniesie do sprawy poza rozmydleniem tej sprzeczności. Zdziwiłbym się mocno gdyby gospodarz dał się w to wciągnąć?
@NH
Wiem, ze wiesz. Problem w tym, że nie wiesz nic o ludziach LGBT, a niewiedzę zasłaniasz oburzeniem, zniesmaczeniem i obrzydzeniem.
Żeby bardziej pojąć dlaczego chrześcijaństwo jest takie jakie jest trzeba sięgnąć do zródła – do Billi, fundamentu tej religii.
Jeśli Biblia jest oparta na wewnętrznej sprzeczności (parę lat poświęciłem się Biblii i wiem co piszę) to zdziwiłbym się bardzo gdyby religia oparta na tejże Biblii nie była wewnętrznie sprzeczna.
Świat ludzki może byłby bardziej przyzwoity gdyby nie kręcił się wciąż w tej wzajemnej sprzeczności wynikających ze starych zapisów ludzkich, sprzecznych ze sobą i powielania ich przez wieki.
Jeśli chcemy się zmienić trzeba zacząć od siebie, a nie zmieniać innych, których zmienić się nie da.
PAD ma jednak silną wolę. Skutecznie powstrzymał się od pocałowania Kaczyńskiego w rękę. Facet ma jaja ! (Mowa o Kaczyńskim).
J.E. Baka
21 CZERWCA 2023
12:18
ZWygląda więc, że to akcja na wiele lat, a nawet dziesięcioleci, a rozbijanie betonu nie będzie łatwe.
Mój komentarz
Nie będzię łatwe, ale to już nie jest beton, bliżej mu do cegły mułowej udającej beton.
TYJ
@ZMI
Przepraszam! Oczywiście, Szanowna Pani
Mad Marx
„Współczesne chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem z I i II wieku, gdy było religią przede wszystkim plebejską”.
Historycy podkreślają jeszcze ważniejszą różnicę.
Pierwsi chrześcijanie kierowali się zasadą niestosowania przemocy. Nauki głoszone przez Jezusa i apostołów nakazywały miłować bliźnich, w tym także obcych i osoby innej rasy bądź narodowości. Religia ta rzeczywiście krzewiła pokój.
@mario
Mierzysz swoją miarą. Widzisz na paradach lgbt, to co napisałeś. Ja widzę coś innego
Frank-Walter Steinmeier jest członkiem zarządu Ewangelickich Dni Kościoła. Podczas Kirchentagu w Berlinie z okazji jubileuszu 500 lat Reformacji (2017) był odpowiedzialny za prowadzenie głównych obrad i uroczystości. W tym samym 2017 został prezydentem RFN.
Ale może to był przypadek, wynikający z okoliczności rocznicowych?
Jednak nie.
Podczas niedawnego Kongresu Kościoła Ewangelickiego (Kirchentagu) w Niemczech, który odbył się w Norymberdze (2023) jako gość specjalny wystąpił prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier. Przywódca niemieckiego państwa wygłosił biblijną egzegezę przeczytanego wcześniej fragmentu z Ewangelii św. Jana, mówiącego o cudzie dokonanym przez Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej.
„Czy jest ktoś w stanie odmienić Cyryla czy Franciszka? Trumpha..czy połykającego żyletki i spinacze pana posła Tarczyńskiego? Guza, Rydzyka Międlara czynLSD Głodzia?” – Volter
Popełniasz błąd logiczny w tym pytaniu.
Tu nie chodzi żeby zmieniać i odmieniać kogokolwiek. Chodzi jedynie o zmianę siebie. Wciąż chcielibyśmy zmieniać innych, tylko nie siebie. Powiem Tobie dlaczego-
Łatwiej żądać zmiany u innych niż zmienić się samemu. Zmiana siebie to proces ciężkiej pracy i nikt Tobie za to nie zapłaci. Więc mamy odwrotność – wszyscy tylko chcą zmieniać innych, a nie siebie.
I na koniec.
Jeśli powstał taki „Kongres katoliczek i katolików” i mają zamiar żyć przyzwoicie to nie mam nic przeciwko temu. Mam jedynie przeciwko, że chcą zmienić KRK, który nie da się zmienić, bo jest zawsze taki sam od powstania do dzisiaj – czyli największą sektą na ziemi o znamionach typowo mafijnych. Typowe niezrozumienie istoty – na czym polega działalność niecnych ludzi.
Dokładnie tak samo uważam jak Pani ukryta pod nickiem @ZMI:
„Uważam też, że KK to straszna instytucja i dziwi mnie, że wciąż „sympatyzują” z nim inteligentni i wykształceni ludzie.”
@Mad Marx
21 CZERWCA 2023
14:13
Nie nadstawiam ucha propagandzie Korporacji Katolickiej, wiec nie stąd nabyłam wiedzę:))) Skąd – nie pamietam, zapewne z internetu. Pańska uwaga o potężnym liczbowo wzroscie populacji na innych kontynentach jest odpowiedzia na nasz problem. Po prostu kraje katolickie tzw. Trzeciego Świata zaludniaja się, a Europa się kurczy. Mamy odpowiedź, czemu chrześcijaństwu przybywa, a Europa duchowo wiednie.
Adam Szostkiewicz
21 CZERWCA 2023
8:39
„Kongres o którym mowa w moim blogu to nie sekta, tylko stowarzyszenie obywatelskie w dobrej sprawie nawrócenia KRK na chrześcijaństwo ewangeliczne”.
Panie Redaktorze, nie mam, rzecz jasna, zamiaru deprecjonować niczyjej dobrej woli, więc jako bardzo były katolik jestem jak najbardziej za nawróceniem Krk dla dobra samego Kościoła i Polski, a może i człowieka, tyle że nie wierzę w cuda. Przecież te tysiące chrześcijańskich sekt – dla siebie w ocenie ideistycznych grup nie rozróżniam pojęć „kółko różańcowe”, „sekta”, „Kościół”, „dominująca religia” itp. – powstały w celu naprawienia, wyodrębnienia z dominującego, czyli zdegenerowanego Kościoła, czegoś bliższego bożemu Słowu, bardziej adekwatnego. I co to dało? Ano podobno 41 tysięcy odprysków chrześcijaństwa. A zdegenerowany Kościół jak żył, tak żyje, ma się coraz gorzej, ale się ma, istnieje jako autorytet i najwyższa instancja na ziemi, orzekająca o tym, co na górze. A ja ateista o tym, co na górze dalej nie wiem nic, bo ten, od którego się wywodzi chrześcijaństwo o górze nic z tego, co by pobudzało wyobraźnię, nie powiedział, choć ponoć stamtąd przyszedł. Owce skazane są na własną wyobraźnię. To sobie już dwa tysiące lat wyobrażają. Na przykład albigensi zamordowali legata papieskiego, no to papież w odwecie namordował albigensów. W którym miejscu Nowego Testamentu znaleźli na to zachętę Jezusa, czort ich wie.
dezerter83
21 CZERWCA 2023
15:48
Mad Marx
„Współczesne chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem z I i II wieku, gdy było religią przede wszystkim plebejską”.
To jest marksowski mit, w rzeczywistości chrześcijaństwo krzewiło się wówczas głównie w warstwie średniej, no a rzymski plebs nie znał greki, języka podstawowego dla wczesnego chrześcijaństwa. Nic co byłoby w I/II wieku plebejskie nie zrobiłoby aż takiej kariery, w IV wieku wszyscy cesarze, poza jednym, byli już chrześcijanami.
„Pierwsi chrześcijanie kierowali się zasadą niestosowania przemocy. (…) Religia ta rzeczywiście krzewiła pokój”.
Ale tu oczywiście chodzi o kwestie moralne, co wynika z kontekstu ewangelicznego. Prócz cnoty niestosowania przemocy (jako pierwszy) jest także cnota roztropności, bardzo ważna w chrześcijaństwie. Zgoda na to, że ktoś zabije mnie i moją rodzinę nic nie wnosi do krzewienia pokoju, za to bardzo rozzuchwala wrogów pokoju. Dlatego wiemy od czasów św. Augustyna, że są wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Atak Rosji na Ukrainę jest wojną niesprawiedliwą, obrona Ukraińców jest zaś wojna sprawiedliwą.
• Jacek, NH
21 CZERWCA 2023 15:54
Mierzysz swoją miarą.
Widzisz pisdny gebelsie … tylko potrafisz odwracać kota ogonem – jak kurdupel czy debilny PM …
Mówię o tysiącu opisanych faktów kurewstwa katolickich klechów i kleszek …
a ty jak modelowy kacapski propagandysta czyli menda swoje… idziesz w zaparte łżesz i kręcisz… na każdy temat…
***
„Pyta Iwonę przy każdej spowiedzi i później w SMS-ach: Co ten mężczyzna musiałby robić tej kobiecie, aby było jej przyjemnie? Co ta kobieta byłaby gotowa zrobić, aby zadowolić tego mężczyznę?
Iwona spowiada się na wersalce, u księdza, którego poznała na pielgrzymce diecezji kaliskiej.
Dotyka jej czubka nosa.
Dotyka jej piersi.
Dotyka jej nogi.
– Twój mąż nie odkrył twoich stref erogennych. Musimy je odszukać.
Po spowiedzi bierze rękę Iwony i prowadzi w stronę rozporka.
Mówi: „Zobacz, jak jestem podniecony. Zobacz, co ze mną zrobiłaś”.
W domu Iwona chce wykroić żyletką skórę na dłoni, która dotknęła kapłańskiego krocza”.
***
Piękny świat parafialnych uzależnień, leczenia kompleksów seksualnych, zabijania nudy… egzorcyzmowania szatana i zwyczajnego współżycia i praktyk seksualnych, bo bóg tak chce … i te konsekrowane członki … i ta gorączka porno i duszno…
lukipuki
„Jeśli Biblia jest oparta na wewnętrznej sprzeczności (…) to zdziwiłbym się bardzo gdyby religia oparta na tejże Biblii nie była wewnętrznie sprzeczna”.
Czy mógłby pan b>uwiarygodnić tę osobliwą opinię?
Dzięki wnikliwej analizie tekstu dowiedziałem się, że wszystkie wierzenia, sposób postępowania oraz system organizacyjny Kościoła rzymskokatolickiego oparte są na filozofii i tradycji ludzkiej, a nie na Biblii.
Co do rzekomych sprzeczności w niej występujących, to już nieraz o tym słyszałem, ale jeszcze nikt nie umiał mi ich pokazać. Ja sam, czytając Biblię, też nic takiego nie znalazłem. Czy mógłby mi pan podać jakiś przykład? 🙂
No jak zwykle Lukki ..masz rację. Próbowałem kilka razy nie chcę też osobiście zmieniać nikogo. Ciebie również.. Wymienione przykłady personalne..to jakiś powiedzmy publicznie klub którzy wpływają na społeczność. Ja nie mam takich ambicji. Czy jest to jednak drogi Lukki błąd LOGICZNY?? Nie ..wiem. Na logice się nie znam dostatecznie. Poeta o tych logicznych sprzecznościach tak pisze..
Gdy obdzierał bliźniego z3 skóry powoli.
To sam wtedy krzyczał ,ach jak mnie to boli.!
Myślę Lukki że sam się wysilasz w tej ciężkiej pracy zmiany samego siebie.
Ponieważ wierzę ze kilka lat poświęciłeś Biblii proponuje nową lekturę ,,, Księgę Przemian.” Może coś wniesie??
Lukki @ Nie zachęcam ciebie jednak do zanurzenia się w chińskie wróżby Broń Boże!! że tak powiem..
@studniówka
Nie chodzi o deprecjację, tylko o elementarną wiedzę religioznawczą. Sekty dzielą się w różnych kwalifikacjach na – ogólnie biorąc – na destrukcyjne dla ich członków i społeczeństwa i niedestrukcyjne, które nie są zagrożeniem, tylko realizacją jakiegoś ideału czy sposobu życia. Przykładem pierwszych może być ,,Rodzina” Charlesa Mansona czy ,,Branch Davidian”, a w Polsce ,,Niebo”, przykładem tych drugich może być Stolica Boża i Barankowa założona po wojnie przez Bernarda Wilka.
@luki
A może zamiast dziwić, powinien pan poczytać np. Leszka Kołakowskiego?
Jacobsky
21 CZERWCA 2023
10:25
Tak to zrozumialem.
Ale niestety ma Pan racje…
Pozdrawiam.
Mylisz @Kalino katolików z chrześcijanami. Czyż Franciszek nie zostal wybrany by m.in. wzmocnić KRK w Ameryce Poludniowej, gdzie nader mocno rozwijają się Zielonoświątkowcy i zagrażają interosom katolickiej wierchuszki?
Mauro
21 CZERWCA 2023 16:06
Podczas niedawnego Kongresu Kościoła Ewangelickiego (Kirchentagu) w Niemczech, który odbył się w Norymberdze (2023) jako gość specjalny wystąpił prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier. Przywódca niemieckiego państwa wygłosił biblijną egzegezę przeczytanego wcześniej fragmentu z Ewangelii św. Jana, mówiącego o cudzie dokonanym przez Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej.
A to krótkie przmówienie powitalne Federal President Franka-Walter Steinmeiera
na otwarciu of the 38th German Protestant Kirchentag on 7 June 2023 in Nuremberg:
Cóż za wspaniały widok! Tyle ludzi na tym pięknym placu w sercu miasta! Po wszystkich latach pandemii i obostrzeń. Cieszę się, że znowu was wszystkich widzę, że mogę z wami współpracować. W końcu! W końcu znów nadszedł czas na Kirchentag. Dobry wieczór Norymberdze!
Teraz jest czas! Now is the time! Jakże trafny jest ten werset z Ewangelii Marka
tutaj, jak to pasuje do tych czasów! Przez kilka najbliższych dni będziecie zastanawiać się nad tym, w jakich czasach żyjemy i jak wygląda przyszłość.
Teraz jest czas, a na co dokładnie? Wszyscy czujemy, że żyjemy w trudnych czasach. Ledwo pandemia została opanowana, gdy zostaliśmy zdruzgotani przez brutalną, nieludzką agresywną wojnę Putina przeciwko Ukrainie. Ta wojna każdego dnia przynosi narodowi Ukrainy niekończące się cierpienie, zniszczenie, śmierć. Stawia nas przed wielkimi pytaniami, nie tylko jako Niemców, ale i jako chrześcijan. I nie możemy zadowalać się łatwymi odpowiedziami.
Tak, wiem: czy chrześcijan ze wszystkich ludzi nie powinno dręczyć pytanie, jak pogodzić dostarczanie broni do strefy działań wojennych z naszą wiarą i chrześcijańskim przesłaniem pokoju? Czyż naszym obowiązkiem jako chrześcijan nie jest zrobić wszystko, co w ludzkiej mocy, aby nie przedłużać żałoby i cierpienia? I czy nie powinniśmy podjąć kroków, aby jak najszybciej przywrócić jakiś pokój?
Wszystko to są ogromne, wręcz egzystencjalne pytania, których nie powinniśmy odsuwać na bok. I jestem przekonany, że te głosy również muszą być słyszane w naszych debatach.
Tak, ta wojna stawia nas, chrześcijan, przed głębokim dylematem. Wiem, jak szczerze i z pasją omawiacie ten problem. Rozumiem i doceniam, że wielu z was głęboko tęskni za pokojem. Kto nie? Zdajecie sobie sprawę, że pokolenia polityków – także tutaj, w Niemczech – trudziły się, by zachować pokój w Europie. Wielu zrobiło wszystko, co w ich mocy, aby zapobiec temu, co się teraz stało, aby Europa nie pogrążyła się ponownie w okresie wojny, agresji, przemocy. Ale nadszedł dzień 24 lutego 2022 roku. Ten dzień zmienił wszystko. Epokowa zmiana. Musimy zmienić sposób myślenia, sposób działania.
Swoją kampanią zniszczenia suwerennego, demokratycznego sąsiada Putin niszczy wartości, na których zbudowana jest nasza demokracja i nasza wspólna Europa: ważność prawa międzynarodowego, poszanowanie granic, pokojowe współistnienie wszystkich ludzi w wolności i demokracji na tym kontynencie. Zajęcie stanowiska przeciwko temu jest dla nas, Europejczyków, lekcją, jaką wyciągnęliśmy z katastrofy drugiej wojny światowej.
A ta lekcja brzmi: „Nigdy więcej!”
Nigdy więcej: oznacza to, że nie może być żadnej brutalnej agresywnej wojny w Europie. Że jesteśmy po stronie ofiar. „Nigdy więcej” oznacza, że stoimy po stronie kraju, w którym brutalny agresor pozwala na popełnianie najohydniejszych zbrodni przeciwko ludzkości, atakowanie i zabijanie bezbronnych cywilów, bombardowanie ich domów, zabieranie dzieci.
Ja też nigdy nie pomyślałbym, że pewnego dnia to powiem obok wszystkich innych wysiłków nadszedł czas na broń. Tak obrazy i wiadomości z Ukrainy są nie do zniesienia. Ale nie możemy udawać, że istnieją proste rozwiązania. Nie ma.
Tak, wszyscy chcemy zobaczyć koniec horroru, chcemy zobaczyć koniec wojny, chcemy pokoju. Ale musi to być sprawiedliwy pokój. Jeśli Rosja wycofa swoje wojska, będzie to koniec wojny. Jeśli Ukraina przestanie się bronić, to będzie koniec Ukrainy. I dlatego my Europejczycy i my Niemcy wspieramy Ukrainę. Teraz jest czas na to wsparcie.
Ale epokowa zmiana idzie dalej. Nasz kraj, nasze społeczeństwo stoi u progu ogromnych zmian. Musimy zrobić wszystko, co mamy możemy złagodzić skutki zmian klimatu, aby pozostawić świat, w którym warto żyć dla naszych dzieci i wnuków. Aby zachować dzieło stworzenia (Creation), czego wymaga od nas również nasza wiara. To największe wyzwanie, jakie przed nami stoi.
Tak, i tutaj też mamy dylemat. Kto jest tego bardziej świadomy niż wy? I o tym też z pasją dyskutujecie w swoich wspólnotach kościelnych: jak pogodzić potrzebę szybkiego działania, aby stworzyć podstawy dobrego, samostanowiącego życia (self-deteremined life) dla przyszłych pokoleń, jednocześnie dbając o to, abyśmy nie stracili zbyt wielu ludzi, gdy podążamy tą drogą?
Jak można to osiągnąć? Tylko wtedy, gdy wspólnie dążymy do znalezienia najlepszych rozwiązań. Tylko wtedy, gdy działamy razem. Rozumiem niecierpliwość, rozumiem desperację wielu młodych ludzi, jeśli chodzi o ochronę klimatu, ponieważ stawką jest ich przyszłość. Ale musimy budować mosty, które pozwolą nam wspólnie wejść w tę przyszłość. Musimy także zadbać o to, aby w obliczu transformacji, przed którą stoimy, również słabsi mieli coś do zyskania.(…)
cdn
cd 1
Bardzo wiele osób – w tym wielu z was – ma świadomość, że zmieni się nasze życie, nawet nasze prywatne rutyny i nawyki. Teraz jest czas na konkretne kroki, na ciężką pracę, na ekonomiczną transformację. Tak, ta przemiana nałoży na nas ciężary. Ale czy nie udowodniliśmy pośród innych kryzysów i zmian w naszym kraju, że potrafimy nie tylko podejmować takie wyzwania, ale i je przezwyciężać? Odpowiadam, że musimy dźwigać nawzajem swoje ciężary, że potrzebujemy umiejętności równoważenia różnych interesów i solidarności, które zawsze czyniły nas silnymi tutaj, w Niemczech.
I do tego potrzebujemy was, siostry i bracia. Wiem, że wielu z was od lat niestrudzenie pracuje na rzecz zachowania działa stworzenia, co jest często żmudnym zadaniem, wymagającym niemałej siły perswazji, za co serdecznie wam dziękuję. I tego właśnie – waszego zaangażowania, waszej siły perswazji, waszej umiejętności równoważenia różnych interesów, krótko mówiąc Kościoła jako miejsca dialogu – pilnie potrzebujemy zarówno teraz, jak i w przyszłości. Prosimy, pomóżcie, aby najsłabsi spośród nas nie zostali pozostawieni w tyle. Prosimy o pomoc w znalezieniu wspólnej drogi do pomyślnej przemiany naszego kraju.
To właśnie jest siłą napędową naszej demokracji – wzajemne angażowanie się w określanie tej wspólnej ścieżki. Taka jest siła demokracji. Więc dyskutujmy, dyskutujmy. Ale słuchajmy się nawzajem. Uznajmy też argumenty naszych przeciwników. Traktujmy się z szacunkiem. Teraz jest czas! Tu, w tym Kirchentag, też.
Przed Kościołem stoją również wielkie wyzwania. Wiele osób już nie czuje się w tym Kościele jak w domu. Również Kościół musi zadać sobie pytanie, jak będzie wyglądać przyszłość. Teraz jest też czas na to pytanie.
Zdaję sobie jednak sprawę z ważnej roli, jaką Kościół nadal odgrywa w naszym społeczeństwie. Zwłaszcza Kościół nieustannie zmagający się z pytaniem, jak znaleźć równowagę między tradycją a innowacją, tak jak czynił to przez wieki. I tutaj szczególnie ludzie, młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, mieszkańcy miast i wsi, odnajdują odwagę i nadzieję, optymizm poprzez praktyczną służbę: znajdują siłę w wierze i we wspólnocie wierzących. Pocieszenie i wsparcie znajdują we wspólnej modlitwie, we wspólnotowych rytuałach. Oprócz tego, że działa to teraz w sferze cyfrowej/sieci, nie ma substytutu dla tej bezpośredniej osobistej interakcji jaką jest wspólnota wierzących. Tworzy wspólną płaszczyznę. Promuje spójność. To wyraz zaufania. Zaufaj Bogu i zaufaj bliźnim. A zaufanie jest czymś, czego będziemy bardzo potrzebować w nadchodzących latach.
Wielu z was angażuje się w wolontariat, aby pomagać innym. Pomagacie dzieciom w odrabianiu lekcji, wspieracie słabych, opiekujecie się chorymi i niedołężnymi, opiekujecie się tymi, którzy są nowymi w naszym kraju – w minionym roku byli to głównie ludzie z Ukrainy. Wasze człowieczeństwo, wasze zaangażowanie są przytłaczające i chciałbym przekazać wam moje serdeczne podziękowania. To właśnie zaangażowanie spaja nasz kraj. I zdaję sobie sprawę, że w żadnym wypadku nie jest to coś, co możemy przyjąć za pewnik. To dar dla nas wszystkich. Dziękuję za to!
Jednocześnie wiele stowarzyszeń, służb ratowniczych, wspomaga organizacje w naszym kraju które cierpią, ponieważ coraz mniej osób angażuje się tak jak ty. Praktyczna solidarność ulega erozji. Musimy się znowu zjednoczyć jako społeczeństwo. Zaproponowałem, jak to osiągnąć: aby każdy choć raz w życiu poświęcił się konkretnemu okresowi służby społeczeństwu.
Niektórzy podchodzą do tego sceptycznie i ja to szanuję. Ale słyszę też wiele poparcia dla tego okresu wspólnoty. Najważniejsze, że nie przestajemy szukać sposobu na rozwiązanie problemu. Jestem przekonany, że w świecie różnych stylów życia taki okres służby byłby doświadczeniem jednoczącym społeczeństwo, łączącym ludzi o bardzo różnych światopoglądach, z różnych środowisk i środowisk oraz wzmacniającym spójność. Spotkania takie jak to są niezbędne dla funkcjonowania naszej demokracji. Okres wspólnoty byłby służbą ku i dla naszej demokracji.
Poprowadźmy więc tę debatę na temat tego, jak pielęgnować nowe poczucie bycia
społecznością i jak ją kształtować. Teraz jest też czas na to pytanie.
Wiem, że nie muszę poświęcać dużo czasu na apelowanie do ciebie wdać się w dyskusję. Wszystko, o co was dziś proszę, to nie przestawajcie tego robić. Zaangażować się. Niezależnie od tego, czy mówimy o tym, jak odnowić nasz kraj, czy o tym, jak powinno wyglądać sprawiedliwe społeczeństwo przyszłości, w którym współistnieją ludzie o bardzo różnych religiach, pochodzeniu i przekonaniach: potrzebujemy waszego rozmachu, waszych pomysłów, waszych przekonań, tych z was, których życie jest zakorzenione w wierze. Podziel się tymi przekonaniami w naszym społeczeństwie. Róbcie, co w waszej mocy, aby wzmacniać wszystko, co nas łączy! Teraz jest czas!”
Jak na powitanie przez prezydenta republiki i rozpoczęcie Ewangelickich Dni Kościoła 2023 to zachęcajace…
Już po raz piąty Kirchentag będzie gościł w Bawarii, a po raz drugi, po 1979 r., w Norymberdze. Burmistrz miasta Norymberga Marcus König z niecierpliwością czeka na nadchodzące wydarzenie: „Norymberga cieszy się na Kirchentag – nasze miasto jest bardzo szczęśliwe, że może być jego gospodarzem. Nasi pracownicy, całe społeczeństwo miasta, wielu wolontariuszy i wreszcie Kościoły – wszyscy współpracują, aby Kirchentag 2023 był inspirującym, sprzyjającym dyskusji i pełnym dobrej atmosfery wydarzeniem.
Burmistrz miasta wskazał również na odniesienia historyczne: „Norymberga ma wielką tradycję ewangelicką, która sięga początków Reformacji. W 1525 roku Norymberga jako pierwsze miasto cesarskie przeprowadziła Reformację i jako ważny ośrodek medialny rozpowszechniła idee Marcina Lutra. A ważne idee i myśli będą promieniować także z naszego Kirchentagu.”
dezerter83
21 CZERWCA 2023
18:35
„Co do rzekomych sprzeczności w niej (w Biblii – stud.) występujących, to już nieraz o tym słyszałem, ale jeszcze nikt nie umiał mi ich pokazać”.
Pokazuję tylko jeden, w którym są dwie sprzeczności.
„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb. A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”.
„Nie cudzołóż”.
„Jeśli jakiś mężczyzna weźmie kobietę i uczyni z niej swoją własność jako żonę, to gdyby nie znalazła łaski w jego oczach, ponieważ doszukał się w niej czegoś nieprzyzwoitego, wypisze jej świadcetwo rozwodu i włoży jej do ręki, i odprawi ją ze swego domu”.
Potrafisz, dezrterze, znaleźć w powyższym oddaleniu żony harmonię z zakazem stawiania oporu złemu i z przykazaniem „Nie cudzolóż”?
MR
„wiemy od czasów św. Augustyna, że są wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe”.
Od czasów Augustyna, przywódcy Kościoła rzymskokatolickiego, mają problem z odróżnieniem tych dwóch rodzajów wojen. Dlaczego? To proste. Ta idea jest dziełem Szatana, który już w Edenie przekonywał ludzi o tym, że białe jest czarne, i na odwrót.
Oto nowożytne przyklady:
W liście pasterskim wystosowanym przez niemieckich biskupów katolickich we wrześniu 1939 roku, tuż po wybuchu drugiej wojny światowej, napisano między innymi: „W tej rozstrzygającej godzinie zachęcamy wszystkich naszych katolickich żołnierzy, by w posłuszeństwie wobec Führera spełniali swój obowiązek i byli gotowi do bezgranicznych poświęceń. Apelujemy do wiernych o wspólne zanoszenie żarliwych modlitw, aby dzięki Opatrzności Bożej wojna ta skończyła się zwycięstwem”
Katolicki historyk E. I. Watkin pisze: „Choć przykro się do tego przyznać, to jednak nie możemy w interesie fałszywie pojętego podnoszenia morale albo nieuczciwej lojalności wypierać się ani przemilczać historycznego faktu, że biskupi niezmiennie popierali wszystkie wojny prowadzone przez rząd ich kraju. Nie znam ani jednego wypadku, żeby miejscowy episkopat potępił którąkolwiek wojnę jako niesprawiedliwą (…) Bez względu na oficjalnie głoszoną teorię w praktyce biskupi katoliccy kierowali się podczas wojny zasadą: ‚Mój kraj zawsze ma rację’”(Morals and Missiles, ss. 57, 58).
Założyciel chrystianizmu, Jezus z Nazaretu, nakazał swoim naśladowcom: „Kochajcie swoich nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”.
A jego wierny uczeń, apostoł Paweł, napisał:
„Nie daj się pokonać złu, lecz pokonuj zło dobrem”.
Jak rozumieli te wskazówki pierwsi chrześcijanie?
W dziele The Rise of Christianity, czytamy:
„Ze starannego przeglądu wszystkich dostępnych informacji wynika, że do czasów Marka Aureliusza [161 – 180 n.e.] żaden chrześcijanin nie został żołnierzem; żaden też żołnierz, gdy stał się chrześcijaninem, nie pozostawał w służbie wojskowej” (s. 333).
Dlaczego zatem w IV wieku stosunek do służby wojskowej uległ zmianie?
Historycy tłumaczą to w ten sposób:
„Gdy Konstantyn się nawrócił, ruch chrześcijański uległ militaryzacji — porzucono przepojone współczuciem nauki Chrystusa na rzecz dążeń imperatora do podbojów politycznych i terytorialnych. Chrześcijanie, z cesarzem włącznie, musieli więc znaleźć religijne usprawiedliwienie prowadzenia wojen”.
No i w ten sposób dotarliśmy do bajek z mchu i paproci wymyślonych przez Augustyna, i bezrefleksyjnie powtarzanych przez przywódców politycznych, religijnych i wojskowych.
Wszyscy oni zgodnie troszczą się o to, żeby mięso armatnie było w pogotowiu.
Ja tylko chciałem wyjaśnić, bo zapewne część z PT Komentatorów posługuje się – czy to z racji trwałego zamieszkania, czy ze względów zawodowych – bardziej językiem angielskim niż polskim, że słowo sect w angielskim oznacza nie (polską) sektę, tylko odłam, denominację, herezję, ogólnie dissenting group. Dla oddania znaczenia polskiego słowa „sekta” anglofon powie cult (co nie oznacza wcale polskiego kultu). Więc może stąd te nieporozumienia terminologiczne?
@japs
Nie rozumiem pańskiego wpisu. Ameryka Południowa jest strefą wpływów katolickich, stąd wybór Bergoglia, który w zamierzeniu elektorów miał przekształcić Kościół w coś przeciwnego jego tradycyjnej formie. A więc miał się pozbyć złogów europejskości. Co będzie, zobaczą kolejne pokolenia, bo ja już raczej nie:))) Osobiście trzymam kciuki za Europę, jej kulturę i tradycję łacińską. Także w Kościele. I bardzo bym chciała, by po odejściu Bergoglia jego następca znów przywrócił ryt trydencki.
pombocku
Przywołane przez Ciebie fragmenty, nawiązują do nie mających za sobą nic wspólnego sytuacji. Oto uzasadnienie:
Zasada „oko za oko” wchodziła w skład Prawa, które Bóg dał starożytnemu Izraelowi. Nie upoważniała ona do dokonywania samosądu, ale pomagała wyznaczonym sędziom wymierzyć karę adekwatną do czynu — ani zbyt surową, ani zbyt łagodną.
Słowa Jezusa mialy sprostować błędny pogląd propagowany w tamtym okresie przez niektórych przywódców judaizmu, którzy popierali wywieranie zemsty. Pewien uczony napisał: „Wygląda na to, że Żydzi zaczęli wykorzystywać ten przepis [„oko za oko”] do załatwiania osobistych porachunków i brania odwetu za doznane krzywdy”.
Jezus wiedział, że z tego powodu wielu jego rodaków błędnie rozumiało tę zasadę i dlatego sprostował ich pogląd, mówiąc: „Słyszeliście, że powiedziano: ‚Oko za oko i ząb za ząb’. Ja jednak wam mówię: Nie stawiajcie oporu niegodziwemu; ale temu, kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw i drugi”.
Ponieważ uczeni w Piśmie niewłaściwie interpretowali ten przepis, dlatego we wstępie Jezus użył sformułowania: „Słyszeliście, że powiedziano”, a nie „napisano”, którym posługiwał się wtedy, gdy powoływał się na Biblię.
W czasach Mojżesza stosunki małżeńskie pogorszyły się do tego stopnia, że Jahwe w wyjątkowych sytuacjach dopuścił rozwody.
„Jeśli mężczyzna ożeni się z jakąś kobietą, ale nie będzie z niej zadowolony, bo zobaczy w jej postępowaniu coś nieprzyzwoitego, to sporządzi dokument rozwodowy, wręczy go jej i odprawi ją ze swojego domu”.
Bóg nie sprecyzował, co takiego można było uznać za „coś nieprzyzwoitego”. Pierwotnie za podstawy do rozwodu, uważano na przykład rażący brak szacunku dla męża czy ściągnięcie hańby na rodzinę. Ponieważ Prawo wyraźnie mówiło: „Masz kochać swojego bliźniego jak samego siebie”, nie zezwalano na bezkarne rozwodzenie się z żoną z powodu drobnych uchybień.
W przywołanym fragmencie powiedziano dalej, że po rozwodzie kobieta „może zostać żoną innego mężczyzny”.
A zatem „dokument rozwodowy”, który otrzymywała odrzucona kobieta,
gwarantował jej pewną miarę ochrony prawnej, ponieważ potwierdzał, że jest wolna, i może ponownie wyjść za mąż.
Gdy faryzeusze zapytali Jezusa: „Czy mężczyzna ma prawo rozwieść się z żoną z dowolnego powodu?”, Chrystus odrzekł: „Mojżesz zrobił dla was ustępstwo w sprawie rozwodów z powodu zatwardziałości waszych serc, ale od początku tak nie było. Mówię wam, że kto się rozwodzi z żoną — jeśli podstawą do tego nie są pozamałżeńskie kontakty seksualne — i poślubia inną kobietę, popełnia cudzołóstwo”.
Słowa te oznaczają, że jedynym powodem uzasadniającym rozwód są stosunki płciowe jednego z partnerów poza obrębem małżeństwa.
@studniówka:
Przepraszam, miałem już tu nie pisać, ale znowu dałem się sprowokować i wyjaśniam — w oryginale „nie cudzołóż” dotyczyło uprawiania seksu z zamężnymi kobietami. Koniec, kropka. Można domniemywać, że nie szło o jakąś „cnotę seksualną”, jak dzisiaj ją się rozumie, ale o to, by w rodach nie było dzieci „obcej krwi” (ród i jego trwałość są bardzo ważne w Torze). Złamaniem przykazania nie było więc uprawianie seksu z kobietą niezamężną (choć w pewnych przypadkach, był obowiązek brania za to odpowiedzialności — poślubienia ich, lub wpłacenia odpowiedniego daru), albo posiadanie wielu żon (Biblia nic nie mówi o zakazie orgii…). Już raczej o czasie pozwalającym się upewnić, że w nowym „małżeństwie” kobieta nie urodzi dziecka z poprzedniego związku.
Stary Testament nie opisuje, na czym polegało zawarcie małżeństwa, lub jego zerwanie — jedno i drugie musiało istnieć w tradycji ustnej, nie spisanej. Zapis dotyczący rozwodów, który przywołujesz, jest ograniczeniem prawa rozwodowego do szczególnych przypadków. Ale tego co ograniczano, nie zapisano. W każdym razie, ewidentnie małżeństwo nie było nierozerwalne — Jezus uzasadniając nierozerwalność odwołuje się do opisu stworzenia człowieka, a nie do zapisów i tradycji prawnych.
dezerter83
22 CZERWCA 2023
0:14
Dezerterku, pewnie rozumiesz, ale myślałeś o czym innym. Mnie interesuje w rzeczonej sprawie litera Biblii, nie owczesna rzeczywistość. Skoro Jezus mówi „Nie stawiajcie oporu złemu”, a tatuś nic nie robi, tylko karze za zło, czyli stawia mu opór, to jest to sprzeczność, której mówisz, że nie widzisz.
22 CZERWCA 2023
8:04
Przepraszam, PAKU, odnoszę się w PARU SŁOWACH wyłącznie do tego, co czytam i do tego, jak czyta (interpretuje, fałszuje) Biblię Koścìół. Sa dwie wypowiedzi Jezusa, na których się oparłem.
Jakąś jaskółką pokazującą rozpoczęcie procesu emancypacji wiernych jest zakończenie konfliktu parafian z samowolnym proboszczem w miejscowości Zasów w Podkarpackiem. Być może jest to wyjątkowy przypadek, zbieg okoliczności, lecz z pewnością jest sygnał dla całego Kościoła.
TJ
@burcyk:
Odniosłem się do przykładów na sprzeczności w wierze i Biblii. To wszystko skompilowane, by nie przegadywać:
1) Tak, w Biblii bywają sprzeczności, ale raczej nie dotyczą one wartości jako takich, tylko szczegółów — np. chronologii królewskiej.
2) Tak serio, to te wartości mogą być plus minus stałe, ale sposób ich wyrażania się zmienia — ewoluuje — inna jest forma w Torze, inna w Ewangeliach, inna we współczesnym nauczaniu KK (zostawiam ŚJ dezerterowi).
3) Te różnice możesz nazwać „fałszowaniem”*, ale zwykle to właśnie ewolucja — to raczej oczekiwanie, że przesłanie z odniesieniami kulturowymi sprzed 2 tys. lat będzie stosowane bez zmian dzisiaj, jest błędne.
—
*) Chociaż przypadek, gdy „kastrację” zamieniono na „celibat”, a zapisano jako „bezżenność” (Mt 19) tak bym jednak zaliczył.
tejot
22 CZERWCA 2023
10:43
Być może jest to wyjątkowy przypadek, zbieg okoliczności, lecz z pewnością jest sygnał dla całego Kościoła.
@TJ
Sądząc po dostępnych doniesieniach o przebiegu tego konfliktu, parafianie-nowy i stary proboszcz , w tej małej (mniej niż 1000 luda) podkarpackiej wsi, przesadne jest uderzanie w wielki dzwon „sygnału dla całego kościoła”, a już naiwną wydaje się być wiara iż kropla drąży skałę.
Niemniej można tu zauważyć – jak w soczewce – godną pochwały determinację części parafian „za” i nie mniej upartą druga część będacą „przeciw”… spolaryzowane poletko pana boga.
I tak od wieków … pole podsycane bezwzględnie przez graczy większych kalibrów do rozgrywania własnych partykularnych celów.
ePiSkopat jest jak pislam:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29897866,abp-gadecki-zagrozil-politykom.html
Liczenie na to, że można z nimi rozmawiać?
Oni uznają tylko własną władzę. „Nieomylną”.
pombocek
„Jezus mówi „Nie stawiajcie oporu złemu”.
Aby właściwie zrozumieć znaczenie powyższych słów, należy wziąć pod uwagę ich kontekst, oraz to, do kogo były skierowane. Przed udzieleniem tej rady, Jezus przypomniał swym żydowskim słuchaczom coś, co już znali z Pism: „Słyszeliście, że powiedziano: ‚Oko za oko i ząb za ząb”.
Jak wspomniałem powyżej, z biegiem czasu Żydzi wypaczyli sposób egzekwowania tego prawa. Zaczęli je wykorzystywać do załatwiania osobistych porachunków i brania odwetu za doznane krzywdy. Jednak Biblia nie pozwalała oddawać wet za wet i dlatego Jezus sprostował ich pogląd, mówiąc: „Nie stawiajcie oporu złemu człowiekowi. Ale jeśli ktoś cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu też drugi”.
Jezus rzecz jasna nie sugerował, że jeśli jego naśladowca zostanie uderzony w twarz, to ma nadstawić drugą stronę twarzy. W czasach biblijnych, podobnie jak teraz, celem spoliczkowania było nie tyle zadanie komuś bólu fizycznego, ile sprowokowanie go do jakiejś reakcji. Jezus chciał więc powiedzieć, że jeśli napastnik usiłuje wywołać konflikt, wymierzając policzek lub używając obraźliwych słów, to jego naśladowca nie powinien dać się sprowokować. Powinien natomiast starać się zapobiec nakręcaniu spirali zemsty.
Bardzo podobnie wypowiedział się wcześniej król Salomon: „Nie mów: „Zrobię mu tak, jak on mnie. Odpłacę mu za to, co zrobił”.
„a tatuś nic nie robi, tylko karze za zło, czyli stawia mu opór”.
Z Biblii wynika, że każdy naśladowca Jezusa powinien starać się stosować do rady biblijnej, by ‛nikomu nie oddawać złem za zło’ oraz by ‛pokonywać zło dobrem’.
Harmonizuje to z wymaganiem, które musi spełnić osoba pragnąca, aby Bóg wysłuchiwał jej modlitw: „Niech odwróci się od złego, a robi to, co dobre, niech zabiega o pokój i do niego dąży. Bo oczy Jehowy patrzą na prawych, a Jego uszy słuchają ich błagań, ale od tych, którzy dopuszczają się zła, Jehowa odwraca twarz”.
Całe Pismo konsekwentnie zachęca do stawiania oporu złu. W Przysłów 8:13, czytamy: „Bojaźń przed Jehową oznacza nienawidzenie zła. Nienawidzę wywyższania się, pychy, złego postępowania i przewrotnej mowy”.
100 lat dla Gospodarza!!
PAK4
22 CZERWCA 2023
12:41
Nie rozumiemy się. Nie interesują mnie w interpretacji Biblii ani historia, ani ewolucja znaczeń treści. Traktuję ją tak, jak ją jako niezmienn
Słowo doskonałego, niezmiennego Boga traktują Kościół i wierni. Oczywiście, jako ateista, widzę niedoskonałości, zmienność i DZIEŁO CZŁOWIEKA, nie Boga.
@PAK
Ja tu gospodarstwa nie prowadzę, ale dziękuję!
@Red. Adam Szostkiewicz:
Zapamiętane. I jeszcze raz 100 lat!
@burcyk
22 CZERWCA 2023
20:12
„Oczywiście, jako ateista, widzę niedoskonałości, zmienność i DZIEŁO CZŁOWIEKA, nie Boga.”
Tez to tak widze.
Zaluzmy, ze Biblia jest slowem bozym przez niego wypowiedzanym. Do kogo bylo skierowanym? Jezeli do prostego czlowieka, to nie potrzeba zadnej interpretacji. Wszechnocny Bog mogl to tak napisac, ze kazdy bez problemu by go zrozumial. Bez zlej woli NIE moglby go zle zrozumiec. Prosty czlowiek NIE musialby jego slowa skomplikowanie interpretrowac, bo nie jest w stanie to zrobic.
A jezeli Biblia byla skierowany tylko do jakiejs elity, ktora ja potrafi „wlasciwie” zinterpretowac, to w jakim celu? Czy Bog chcial stworzyc klase kaplanow do prowadzenia swoich owieczek? A tych co tym kaplanom nie wierza karac pieklem?
Oczywiscie, wszystie te watpliwosci i sprzecznosci znikaja, jezeli sie uzna, ze Biblia to bylo dzielo grupy ludzi (Zydow). To dzielo jest przez ich potomkow (a od 2000 lat tez grupy nie-Zydow) ciagle na nowo interpretowane. A celem tej grupy byla i jest wladza nad wiernymi (od 2000 lat juz wiernymi z calej ludzkosci). Ta grupa nie jest spojna i od poczatku walczy miedzy soba. Dlatego sa odlamy, sekty itd.
Notabene to samo dotyczy Islamu i (chyba) wszystkich religii.
PS. Wielka szkoda, ze w szkolach (nie tylko w Polsce) uczy sie katechizmu czy innych religijnych dogmatow a nie religioznastwa.
mfizyk
„Zaluzmy, ze Biblia jest slowem bozym (…) Do kogo bylo skierowanym?”
Biblia rzecz jasna adresowana jest do wszystkich ludzi. Aby jednak pojąć przesłanie w niej zawarte, powinniśmy studiować tę Księgę, korzystając przy tym z pomocy uczniów Jezusa. Kieruje on obecnie ogólnoświatową kampanią edukacyjną. Inicjując to wyjątkowe dzieło, powiedział im: „Idźcie więc i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach! (…) Nauczajcie ich, aby zachowywali wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata”.
Bóg nie oczekuje więc, że o własnych siłach poradzimy sobie ze zrozumieniem Jego Słowa. Księga ta mówi otwarcie, że istotnym warunkiem zrozumienia jej treści jest pokora i gotowość do przyjmowania pouczeń. Jeżeli ktoś nie uwzględnia tych wymagań, to choćby się nauczył na pamięć całej Biblii – nie pojmie przesłania w niej zawartego.
Dlaczego jeszcze taka pomoc jest niezbędna?
Język Biblii jest prosty i jasny, a przy tym dobitny i obrazowy. Czyny i wydarzenia, prorocze symbole i porównania — wszystko jest przedstawione słowami, które można jasno i dokładnie przetłumaczyć na większość języków nowożytnych. Język ten nie jest niezrozumiały ani zawiły, jak język ludzkich dzieł filozoficznych. A mimo to wiele ludzi twierdzi, że zrozumienie Biblii sprawia im trudności. Dlaczego?
Jezus powiedział przy pewnej sposobności: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że ukryłeś to przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś tym, którzy są jak małe dzieci. Tak, Ojcze, bo tak się Tobie spodobało”. Czy to znaczy, że Biblię mogą zrozumieć tylko ludzie, którzy nie są mądrymi i roztropnymi? Nie, ponieważ zachęca ona do nabywania wiedzy; zresztą sam Jezus był zarówno mądry, jak i uczony; także apostoł Paweł był znany z rzetelnego wykształcenia. Co więc miał na myśli Jezus, kiedy mówił te słowa?
Chciał przez to powiedzieć, że jeśli chodzi o zrozumienie prawdziwego znaczenia i głębokiego sensu orędzia biblijnego, to ludzie, którzy według pojęć światowych są mądrzy i uczeni, nie górują nad tymi, którzy zdobyli skromniejsze wykształcenie i nie mają tak oświeconych umysłów. Dlaczego tak jest?
Dlatego, że „Bóg przeciwstawia się wyniosłym, ale pokornym okazuje niezasłużoną życzliwość”. Chociaż nie wszyscy starannie wykształceni ludzie są wyniośli, to jednak często tak bywa. Chociaż nie wszyscy, którzy otrzymali niewielkie albo podstawowe wykształcenie są pokorni, to jednak wielu z nich przejawia tę cechę. Stanowi to pośredni dowód, że Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym. Zdolnym ludziom nietrudno jest napisać coś w taki sposób, żeby zrozumiał to tylko człowiek z wyższym wykształceniem. Ale ułożenie książki, którą mogłoby zrozumieć więcej ludzi z podstawowym wykształceniem niż takich, którzy mają za sobą wyższe studia, wymaga już mądrości Bożej.</b.
Zrozumienie Biblii zależy więc nie tyle od zdolności naszego umysłu, ile od Boga, który widząc właściwe nastawienie serca czyli nasze pobudki – pomaga nam zrozumieć Pismo. Ważną rolę odgrywa przy tym szczerość, pokora oraz umiłowanie prawdy i sprawiedliwości. Bez względu na to, czy ktoś otrzymał rozległe, czy tylko skromne wykształcenie, zrozumienie tej księgi wymaga poważnego wysiłku. Poza tym, aby zrozumieć Biblię, musimy być gotowi zaakceptować to, co jest prawdą.
@dezerter83
23 CZERWCA 2023
13:21
„Biblia rzecz jasna adresowana jest do wszystkich ludzi. Aby jednak pojąć przesłanie w niej zawarte, powinniśmy studiować tę Księgę, korzystając przy tym z pomocy uczniów Jezusa.”
Bezposrednich uczniow Jezusa juz dawno nie ma. Wiec Bog zdal sie na kaplanow, samoukow, szarlatanow itd.?
W Boga nie wierze. Ale, ze moglby byc tak glupim tez nie 😉
@mfizyk
23 CZERWCA 2023
17:16
Nieglupi z Pana facet. Warto tak dywagowac bez sensu?
mfizyk
„Bezposrednich uczniow Jezusa juz dawno nie ma”.
Uczniem Jezusa jest każdy, kto stara się go wiernie naśladować. Niezależnie od czasu i okoliczności w jakich żyje.
Apostoł Piotr, napisał z myślą o wszystkich osobach, które będą chciały zostać chrześcijanami: „Chrystus (…) pozostawił wam wzór, żebyście dokładnie podążali jego śladami”.
Cieśla z Nazaretu zapewnił, że aż do naszych czasów, jego uczniowie będą pomagać innym w poznaniu prawdy religijnej. W I wieku oznajmił: „Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
Przy innej okazji wyjaśnił, czym będą się oni różnić od ludzi, którzy tylko podają się za chrześcijan (Mt 24:14).
@Kalina
23 CZERWCA 2023
18:56
W rzeczy samej, dywagacje o Bogu sa dla mnie bezsensowne.
Ale dywagacje o Biblii jako dziela ludzi juz jak najbardziej. Np. jaki byl cel jej tworcow, jak sie zmieniala w czasie i dlaczego, jak byla wykorzystywana przez rozne grupy i do czego itd. ?
PS. Te wszystkie pytania mozna nawet uogolnic co do zorganizowanej religii jako takiej. I to kazdej religii, czy to aktualnych czy minionych.
@mfizyk
23 CZERWCA 2023
22:31
To co innego…oczywiscie, bardzo ciekawy temat