Nie chcieli się modlić z pastorką

Działo się podczas uroczystości ku pamięci ofiar Zagłady. Fundacja Szalom Gołdy Tencer zaprosiła w Warszawie duchownych różnych konfesji i religii na wspólną modlitwę. Luteran miał reprezentować pastor, ale się rozchorował, więc znaleziono zastępczynię, pastorkę Wiktorię Matłoch, wyświęconą niedawno w Kościele Ewangelicko-Augsburskim wraz z ośmioma innymi diakonkami. Było to historyczne wydarzenie w tej wspólnocie chrześcijańskiej, bo z przyjęciem w niej ordynacji kobiet nie szło gładko; udało się za trzecim podejściem w głosowaniu wiernych, księży i biskupów.

Kilka minut przed rozpoczęciem ekumenicznej modlitwy przedstawicielka fundacji poinformowała panią pastor, że jest problem organizacyjny. Zaproszeni księża prawosławni odmawiają wspólnego z nią udziału, bo takie mają wytyczne od metropolity Sawy, skądinąd przyjaciela moskiewskiego patriarchy Cyryla, błogosławiącego wojnie Putina w Ukrainie. Sawa zabronił swoim księżom udziału w spotkaniach, w których pojawiłyby się kobiety wyświęcone na księży ewangelickich.

Więc fundacja prosi, by pastorka zrezygnowała z udziału w modlitwie, nomen omen, ekumenicznej, czyli otwartej na wszystkie Kościoły, konfesje, religie. Po krótkiej wymianie zdań duchowna oddaliła się spod pomnika Bohaterów Getta. Nie prawosławni, tylko pastorka! Widać uznała, że modlitwa ważniejsza niż jej obecność. To dobrze o niej świadczy i jako o duchownej, i jako człowieku, ale sam incydent jest skandalem.

Pierwszy etap ludobójstwa na Żydach polegał na stygmatyzacji i wykluczeniu ze społeczeństwa. Wypraszanie kogoś ze wspólnej modlitwy, bo tak zażądali niektórzy jej uczestnicy, to gest o tej samej wykluczającej wymowie. Co gorsza, wykluczenia zażądali od chrześcijańskiej duchownej chrześcijańscy duchowni. Zaprzeczyli tym samym idei ekumenicznej, za to potwierdzili swym zachowaniem, że „ojcowski” styl jest im bliski. Biskup może być zadowolony. Wymogli – ale czy fundacja w ogóle próbowała protestować? – na organizatorach usunięcie kobiety i duchownej w jednej osobie. Obrazili ją, pozostałych uczestników i organizatorów. Pokazali, że wśród księży prawosławnych w Polsce są mizogini i fundamentaliści. Tacy sami jak wśród księży rzymskokatolickich.

A wszystko działo się z okazji Dnia Pamięci o Ofiarach Zagłady. Takie modły z wykluczeniem na żądanie i z przyzwoleniem organizatorów na wykluczenie obrażają też pamięć o tych ofiarach zorganizowanej nienawiści do jednej grupy ludzi uznanych przez nazizm za podludzi i eksterminowanych pod tym zbrodniczym pretekstem. Pod Pomnikiem Bohaterów Getta zgromadzili się nie tylko duchowni. Byli też oficjele stołeczni i rządowi. By mogli zareagować na skandal, musieliby o nim wiedzieć od organizatorów lub z autopsji. Ale organizatorzy dla swojego spokoju ucięli sprawę szybko. Czy zorientowali się duchowni, w tym znani księża katoliccy? Nie znajdziemy w sieci ich reakcji. Nie ma przeprosin, a nawet wzmianki, na oficjalnej stronie Kościoła Prawosławnego w RP. Nie ma reakcji Polskiej Rady Ekumenicznej.

Tylko redaktor strony Ekumenizm.pl, luteranin, napisał o tym okropnym zdarzeniu bez owijania w pobożną bawełnę, że zdaje sobie sprawę, iż „sytuacja pod pomnikiem wywoła zachwyt i uznanie wśród niektórych katolików i niemałej ilości prawosławnych”. Tylko po co komu taki „chuligański” ekumenizm?