Prezydent ośmieszony

Rosjanie znów ośmieszyli polskiego prezydenta. Pierwszy raz dwa lata temu, gdy podszyli się pod szefa ONZ Guterresa, teraz podszywszy się pod prezydenta Macrona. W telefonicznej rozmowie wyciągnęli z niego, że jest bardzo ostrożny, dlatego nie wnioskował po eksplozji w Przewodowie o odpalenie artykułu 5. traktatu o NATO. Absolutnie nie chce wojny z Rosją – tak jakby to od niego zależało – a sytuacja po incydencie jest trudna. Skąd znamy treść rozmowy Dudy z ruskimi dowcipnisiami? Bo ją opublikowali w Rosji, a stamtąd rozeszła się momentalnie po światowych mediach.

Tak, putinowskie błazny wrobiły nie tylko prezydenta Dudę, bo też Macrona i Eltona Johna. To ich zmartwienie. Nasze jest większe, bo Polska jest krajem przyfrontowym, polski rząd pomaga Ukrainie i mamy na swoim terytorium oddziały natowskie. Taka powtórzona wpadka to więcej niż wizerunkowa kompromitacja, to zdarzenie pokazujące, że polskie państwo nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa komunikacyjnego swojej głowy.

Nie jest żadnym wytłumaczeniem, że Duda ma ostatnio mnóstwo łączeń z zagranicznymi liderami. Przeciwnie, to sygnał dla nich, że rozmowy z polskim prezydentem mogą być kontrolowane przez Rosjan w sytuacji napięcia międzynarodowego. Ktoś za ochronę tych rozmów przecież odpowiada w służbach i samym pałacu prezydenckim. Jak mogli łączyć Dudę z rosyjskimi kawalarzami ?! Jak mogli dopuścić, by rozmowa trwała kilka minut?

Kancelaria podkreśla, że prezydent się zorientował, że nie rozmawia z Macronem po zadawanych pytaniach i sam przerwał połączenie. W jakim języku rozmawiał, bo francuskiego ani żartownisie, ani on chyba nie zna. Więc zostaje angielski. Duda powinien od razu rozpoznać rosyjski akcent, bo mało Rosjan mówi po angielsku czysto i bezbłędnie, polski prezydent zresztą też. Wtopa wielka, która idzie i na konto Dudy – drugi raz ośmieszony – i na konto państwa zarządzanego przez PiS. Na szczęście nie padły żadne konkrety, które kawalarze sprzedaliby służbom rosyjskim. Ale ta wpadka powinna być przez nasze służby dokładnie wyjaśniona, a winni funkcjonariusze i urzędnicy powinni ponieść konsekwencje. Bo FSB ma dowód, że może się łatwo dodzwonić do prezydenta Polski już nie dla kawału.