Pisowska eko-omerta

Idą w zaparte w sprawie Odry. Opozycja słusznie ciśnie o szczegóły. To cała lawina pytań. Na komisji sejmowej i w mediach. Gdyby odpowiedzieli uczciwie, jak było, byłaby szansa na współpracę sił politycznych. Ale oni nie czytali Bartoszewskiego ani Kotarbińskiego, że warto być przyzwoitym, a jak się nie wie, co powiedzieć, to się mówi prawdę. Oni wyraźnie nie wiedzą, co powiedzieć, a prawdy powiedzieć nie chcą. Więc po staremu: zamiast wyjaśniać, atakują tych, co chcą wyjaśnień.

Tylko że w epoce netu nie ma próżni informacyjnej. Jeśli oni nie mówią prawdy, to pustkę wypełniają spekulacje. Krąży więc informacja o tym, kto zatruł Odrę. Nie powtarzam, bo niezweryfikowana. Na komisji w środę padło jednak kluczowe pytanie: czy chcecie ukryć sprawcę i powody odrzańskiej zmowy milczenia w obozie Kaczyńskiego? Gdyby tak było, uniki obecnej władzy nabrałaby spójności: wiedzą, ale mają potężny problem, więc kłamią i mataczą, grają na zwłokę, szukają chwytliwych tematów zastępczych.

Jakiekolwiek będą ostateczne ustalenia – trucicielskie przestępstwo czy przyczyny przyrodnicze, czyli siła wyższa – sprawa Odry ma też dwa pozytywy. Po pierwsze, obywatele widzą, w jakiej kondycji pod rządami Kaczyńskiego jest państwo finansowane z ich podatków. Po drugie, wielu Polkom i Polakom otworzą się oczy na prawdę, że o przyrodę trzeba dbać, bo sama się nie obroni przed rabunkową eksploatacją jej zasobów pod osłoną złych rządów.

Złe rządy drwią z „ekologizmu”, jak z innych rzekomych ideologii „lewactwa”. Dlatego Kaczyński zignorował katastrofę odrzańską podczas wypadu do Rudy Śląskiej. Milczał, bo może zna o niej prawdę od początku. Ale też dlatego, by nie sprawiać na pisowskim betonie wrażenia, że pytania opozycji w ogóle zasługują na odpowiedź. Jest przeciwnie: chcemy wiedzieć, czemu służą Wody Polskie, czemu nie ma stałego monitoringu rzek, jaki jest pomysł rządu na odratowanie Odry i na zapewnienie Polsce bezpieczeństwa wodnego.

Taktyka przyjęta przez obóz Kaczyńskiego – mieszanka arogancji z manipulowaniem i reglamentacją informacyjną – i tak poniesie fiasko. Bo prędzej czy później odpowiedzi będą znane. Jeśli okaże się, że chodziło o ukrycie prawdy, wyborcy, nawet pisowscy, nie odpuszczą tematu.

Pohukiwania, że zadawanie pytań jest niepatriotyczne, to karykatura konstruktywnej pracy sejmowej. Patriotycznie zachowują się posłowie zadający konkretne pytania rządzącym. Niepatriotyczne jest ich unikanie, gdy zegar ekologiczny tyka coraz głośniej.

Część druga. Złote algi

Wreszcie wymyślili: to złote algi, a nie KGHM za pozwoleniem Wód Polskich czy jakiś inny duży zakład państwowy. Katastrofa naturalna, jak w innych rzekach europejskich. Odwal się, Tusku.
Tylko te sole, co z nimi? Skąd się nagle wzięły, a to na nich się tuczą złote algi? Tak czy owak, nie ich wina, tylko ,,hucpa polityczna’’ opozycji. I problem z głowy, bo PiS wije się i skomli póki mu jego piarowcy czegoś nie podsuną. Gdy ma przekaz, który uznają za wiarygodny, nerwy się uspokajają.

Przedwcześnie. Są pierwsze sondaże już z wnętrza odrzańskiego zamętu. Prawie 70 procent uważa, że winę ponosi obecna władza. W badaniu politycznym Tuska dzieli od Kaczyńskiego tylko 2 procent, błąd statystyczny. Trend zniżkujący dla PiS się utrzymuje. Jest już chyba za późno, by dojść do pełnej prawdy o katastrofie. ,,Opieszałość’’ pomogła zatrzeć ślady i dowody. Ale oburzenia tak łatwo nie da się przeczekać.