Resortowa ohyda

Po „zoofilskiej” konferencji ministrów Kamińskiego i Błaszczaka należy się spodziewać przedłużenia stanu wyjątkowego. Do tego chyba przede wszystkim służył im fotomontaż, którym postraszyli społeczeństwo.

Fotomontaż niemożliwy do niezależnej weryfikacji, która pozwoliłaby ocenić jego wiarygodność. Wygląda na to, że resorty, ignorując zasady upubliczniania danych wrażliwych osób prywatnych, wyprodukowały materiał propagandowy mający podtrzymać strach przed uchodźcami insynuacjami, że są wśród nich terroryści, pedofile i zboczeńcy. Ale mogą też być inne prawdopodobne powody: niezależny raport o nepotyzmie w państwie pisowskim, zgon kolejnego uchodźcy na polskiej granicy, apel bp. Zadarki o humanitaryzm. I tak został przekroczony kolejny rubikon tumanienia.

Po co im przedłużenie operacji, skoro manewry rosyjsko-białoruskie się skończyły, a resorty zapewniają, że panują nad granicą i pomocy Frontexu nie potrzebują? To jasne: operacja ma poparcie tej – znacznej – części społeczeństwa, która wierzy „kurwizji” i ministrom pisowskim. A to się liczy wyborczo.

Przy okazji resorty mogą testować reakcję na ujawnianie bez żadnego trybu danych wyrąbanych z prywatnych telefonów komórkowych. Dziś na podstawie takiego urobku zohydza się i dehumanizuje uchodźców, jutro ofiarą takiej operacji może paść ktokolwiek. Dawniej usłyszelibyśmy może, że atakują nas homoseksualiści, lecz propaganda pisowska dziś musi z tym chwytem uważać, bo właśnie przegrywa na odcinku sejmikowych uchwał przeciwko osobom LGBT. No to wyciągnęli zoofilię. Brak słów, by to komentować. Nawet gdyby to była prawda, to wrzucenie tego do obiegu publicznego kompromituje moralnie i politycznie.

Z mediami i funkcjonariuszami współuczestniczącymi w tej ohydzie nikt przyzwoity nie powinien się zadawać. Media niezależne nie powinny ich zapraszać, póki nie dowiemy się dzięki jakiemuś niezależnemu dziennikarskiemu śledztwu, jak doszło do produkcji i prezentacji tego materiału przeciw uchodźcom.