Pani Witek, Polska wciąż należy do Unii Europejskiej!

Słowa marszałek Sejmu (!), formalnie drugiej osoby w państwie, zaskrzeczały jak fraza jej szefa o tym, gdzie stoi ZOMO. Ale niechcący zdradzają, co wiemy o nim i jego przybocznych od lat: dla nich Unia jest obcym tworem zewnętrznym.

Nie chcą jej w Polsce, nie rozumieją, co znaczyły referendum akcesyjne, wstąpienie do tej wspólnoty, podpisanie przez prezydenta Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego. A znaczy tyle, że obywatele polscy w wyraźnej większości chcieli być w Unii i akceptowali, że to oznacza prawa i obowiązki. Im nie przeszkadza do dziś, że przy drogach i na rogatkach stoją tablice informujące, że w ich okolicy ze środków UE wybudowano tyle nowych obiektów, które zmieniły jakość ich codziennego życia; że granice są otwarte, a młodzi poznają Europę, pracują i studiują w obrębie UE.

Gdyby marszałek nie była marszałek, to pal diabli. Ale takie słowa momentalnie wchodzą do obiegu informacyjnego w Polsce i w Unii. Będą kolejnym przykładem w Brukseli, Berlinie, Paryżu, Madrycie, że wierchuszka obecnej władzy gotowa jest iść na zwarcie z Unią. Tą Unią, bo innej nie ma, i nie da się zawrócić Renu, Sekwany i Wisły pisowskim kijkiem. Ta Unia jest w Polsce, nie da się wyznaczyć w naszym kraju strefy wolnej od Unii. Wyprowadzić Unię z Polski – to wyprowadzić Polskę z Unii.

Stan wiedzy i umysłu marszałek poznaliśmy też, gdy krzyczała, że to mało honorowe brać pomoc społeczną od władzy, której się nie lubi. Nie, pani Marszałek, wasze programy społeczne finansujecie z podatków wszystkich obywateli, także tych, których wy nie lubicie, więc może honorowo by było zwolnić ich od waszych danin. A teraz reklamujecie swój Polski Ład, który sfinansują solidarnie obywatele europejscy, a wciskacie kit, że to tylko wasza zasługa, wasz sukces. O Unii na waszych banerach i bilbordach jest małymi literkami albo wcale. I kto tu prawi o honorze?

W oczach Europy i Zachodu Polska PiS dołącza do Węgier Orbana i antyeuropejskiej międzynarodówki proputinowskiej skrajnej prawicy. To katastrofa nie tylko dla wizerunku Polski, ale i polskiej dyplomacji. Kto będzie chciał z nią gadać na serio, chyba że o tym konfrontacyjnym kursie Kaczyńskiego i jego otoczenia? Za chwilę Morawiecki usłyszy w Brukseli: tak wam ta Unia uwiera, to idźcie sobie do Moskwy.

To nie jest wciąż ta sama retoryczna zabawa, która się niczym nie kończy, tym razem są nie tylko złe słowa, ale też fakty polityczne: odmowa wykonania orzeczenia TSUE w sprawie praworządności i spodziewane potwierdzenie przez Piotrowicza lub Przyłebską, że nas prawo unijne nie dotyczy, bo jest sprzeczne z pisowskim.

Jeśli tak się stanie 3 sierpnia czy później, to prawnie i politycznie mantra Witek się zmaterializuje: Polska pisowska nie leży w Unii. Nie da się jednocześnie być w Unii i nie być, nie respektować traktatów, któreśmy z nią dobrowolnie podpisali, a zarazem oczekiwać wszystkich korzyści z członkostwa w UE.

Jeśli ich zamiarem jest usunąć Unię z Polski, by mieć pełną polityczną kontrolę nad sądownictwem, to oczywiście mogą to zrobić w obecnym układzie sił w Sejmie i z pomocą propgandową „kurwizji” i propisowskiego episkopatu KRK. Ale „uwolnienie się” od Unii w dziedzinie praworządności ma dla nich i dla nas swoją cenę: żegnaj Unio!

W sieci krąży rysunek przypisywany Banksy’emu: dziewczynka w białej bluzce i czerwonej spódniczce patrzy na szybujący w górę niebieski balonik ze złotymi gwiazdkami, który właśnie uleciał z jej rąk.