Wiraż wyborczy

Powiał wiatr zmian. Nie tylko w Rzeszowie, ale też w kilku mniejszych miejscowościach przegrali kandydaci związani z obecną władzą. Teraz liderzy i sztabowcy opozycji prodemokratycznej powinni wyciągnąć wnioski. Właściwie jeden: warto iść wspólnie w obronie niemalowanej demokracji.

Konrad Fijołek wyraził to prosto: wygrała jedność. Tak, wybory w Rzeszowie pokazały, że poparcie liderów ugrupowań demokratycznych ma znaczenie także lokalne, a lokalne ma wpływ na krajowe. To normalne w systemach demokratycznych, że wybory lokalne uważa się także za wskazówkę, jakie wieją wiatry na krajowej scenie politycznej. Nie ma co tego podważać i rozmywać: PiS jest wypalony, wyborcy to widzą.

Ma nadal władzę, ale stracił zbójecki urok świeżości. Rozdzwoniły się dla niej dzwonki alarmowe nie tylko w dużym mieście, ale i na tzw. głębokiej prowincji. Rządzący chowają głowę w piasek, jak prezydent Duda, albo posypują ją popiołem. Są w defensywie. Co dalej?

Dalej jest wielka niewiadoma. PiS nadal prowadzi w sondażach i ma kontrolę nad państwem. Jednak idzie od porażki do porażki wizerunkowej. Jak nie pandemia i Obajtek, to Banaś i Ziobro pomstujący na Unię Europejską. Lamenty ministra spraw zagranicznych, że Biden ignoruje pisowską Warszawę. Szok po antybiałoruskiej arogancji marszałka Terleckiego. Poparcie biskupów jak kamień u szyi. Gnicie może trwać jeszcze jedną kadencję, ale nie dłużej. Opozycja poczuła krew.