Najnowsze sondaże: chocholi taniec polskiej polityki

Są chwile, kiedy liderzy powinni apelować o „jedność” narodu. Wtedy, gdy jest zagrożone jego istnienie z zewnątrz lub od wewnątrz. Na przykład w czasie pandemii, wojny, klęski naturalnej, zerwania więzi społecznych, grożącego masową przemocą i rozpadem państwa. Ale to są momenty wyjątkowe w historii. Na co dzień hasła jedności narodu są wymówką autokratów marzących o monopolu władzy, aby im i ich zausznikom rządziło się swobodniej i żyło jak najlepiej.

Niektórzy pamiętają propagandowe slogany epoki Gierka: Partia rządzi, rząd kieruje, Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej. W praktyce oznaczało to: monopol PZPR na rządzenie, upartyjnienie państwa, gigantyczne zadłużanie Polski, słodkie życie nomenklatury, dyskryminację nonkonformistów. Tymczasem przeciętny poziom życia obywateli PRL coraz bardziej odbiegał od standardów zachodnich.

W Polsce nie było jedności w żadnej epoce. Gdyśmy uchwalali konstytucję Trzeciego Maja (drogą oświeconego zamachu stanu i głosami zaledwie nieco ponad setki posłów i senatorów z ogólnej liczby 500); głosowali w referendum ustrojowym w 1946 r. (komuniści przezwali je „3xtak” i sfałszowali wynik, który był na „nie”); w wyborach 4 czerwca 1989 r. (prawie 40 proc. zostało w domach) i w referendach konstytucyjnych (1997, niespełna 53 proc. za). Tylko w akcesyjnym (o przystąpieniu Polski do UE, 2003, wynik na „tak” był wyrazisty, ponad 77 proc., ale frekwencja znów nie powalała, niecałe 59 proc., i to dzięki przedłużeniu głosowania o dzień).

Z wyjątkiem konstytucji trzeciomajowej wszystkie pozostałe nasze głosowania ustrojowe były powszechne i pokazywały, że w Polsce, jak w każdym kraju, są różnice ideowe, polityczne, kulturowe, klasowe. Tuszowanie ich, lekceważenie czy niszczenie to metoda tyranów. Tak samo jak fałszowanie wyników referendów i wyborów. W systemie demokratycznym prawdziwe wyniki to bezcenna pomoc dla rządzących i dla opozycji. Dają obraz społecznej recepcji polityki jednych i drugich. Niepełny, ale przydatny do układania taktyki, programów wyborczych i strategii długofalowych. Wyniki wyborów są najdoskonalszym sondażem.

Ale nie lekceważmy sondaży przedwyborczych. I tak: Kantar (12-14 kwietnia) daje PiS (razem z Gowinem i Ziobrą) 31 proc., Koalicji Obywatelskiej – 22 proc., Hołowni – 16 proc., Lewicy – 9 proc. Gdyby opozycja KO/Hołownia/Lewica szła blokiem, wygrałaby wybory. Tydzień wcześniej (Social Changes, 2-5 kwietnia, dla prawicowego portalu wPolityce) wyniki były zbliżone, z wyjątkiem lepszego rezultatu Hołowni i Lewicy: ZP – 30 proc., Hołownia – 22 proc., KO – 20 proc., Lewica- 13 proc. W sondażu Kantar dla „Faktów” TVN (27-28 kwietnia): PiS (bez satelitów) – 25 proc., Hołownia i KO po 21 proc., Lewica – 8 proc. Gdyby Gowin i Ziobro poszli do wyborów oddzielnie od PiS, zrobiliby wyborczą plajtę: Porozumienie – 2 proc., Solidarna Polska – 1 proc. W tym samym czasie sondaż IPSOS dla OKO.press wydaje się dużo lepszy dla PiS: 33 proc., Hołownia – 22 proc., KO – 18 proc., Lewica – 9 proc., aż 11 proc. dla Konfederacji!

Fakty sondażowe są takie: PiS wciąż prowadzi, a nawet rośnie, Lewica ani nie zarobiła, ani nie straciła na wyrwaniu się przed szereg opozycji w objęcia Kaczyńskiego. Ale czy PiS, ściskając się z Czarzastym, na tym zarobił, jeszcze nie wiemy, a efekt tego pocałunku dopiero poznamy. No i wciąż istnieje możliwość przejęcia władzy przez opozycję, choć także jej utrzymania przez Kaczyńskiego ze wsparciem nie Lewicy, tylko skrajnej prawicy konfederackiej. Natomiast wyłamanie się Gowina i Ziobry z ZP to legenda wielkomiejska.

W dzisiejszej polskiej polityce rządzi mgła. To wygodne, bo obywatele mało widzą i wiedzą. Skoro Lewica pomaga Kaczyńskiemu politycznie, to i Kaczyński może robić umizgi do Konfederacji. Koalicja Kaczyńskiego z Braunem jest tak samo księżycowa jak Kaczyńskiego z Czarzastym, ale czemu nie, jeśli pomoże utrzymać się u władzy? Wątpliwe, czy Hołownia okaże się wyborczym języczkiem u wagi, ale prawie pewne, że razem z Trzaskowskim jako liderem PO/KO mogliby przerwać chocholi taniec polskiej polityki.