Obrona demokracji i praw człowieka to nie jest „sprawa wewnętrzna”

Nie tylko w Polsce władza odrzuca oskarżenia czy krytykę hasłem „to nasza wewnętrzna sprawa”. Chwyt znany dobrze z praktyki reżimów, które mają problem, ale nie mają racji. W Rosji z Nawalnym, w Hiszpanii z Katalonią, w Mjanmie/Birmie z puczem, w Chinach komunistycznych z Hongkongiem, u nas z praworządnością i prawami kobiet.

Nie, te wszystkie sprawy są też sprawami międzynarodowymi, a świat ma prawo i powinien je podnosić, protestować, oczekiwać ich rozwiązania. Nawalnego uratowano w berlińskiej klinice, a został otruty w rosyjskim mieście za wiedzą i zgodą rosyjskich służb specjalnych i rękami agentów FSB. Likwidacja fizyczna przeciwników politycznych nie może być ignorowana w państwach demokratycznych, bo to podważa ich wiarygodność jako obrońców demokracji.

Katalońscy niepodległościowcy nie sięgają po terror jak kiedyś Baskijczycy, a są surowo karani i ścigani listami gończymi. Katalonia jako autonomiczna część państwa hiszpańskiego jest też regionem Unii Europejskiej. Skoro Hiszpania ma problem z Katalonią, także Unia ma problem z Katalonią. Problemu nie rozwiąże się siłą.

Nie jest wewnętrzną sprawą wojskowy zamach stanu w Birmie. Codziennie od ponad miesiąca ludzie wychodzą na ulice, a policja i wojsko aresztuje, torturuje i zabija. Symbolem dramatu stała się w mediach katolicka zakonnica błagająca na kolanach mundurowych, by nie strzelali do dzieci, które skryły się na terenie klasztoru.

Komuniści chińscy demontują autonomię Hongkongu. Model „jeden naród, dwa systemy” miał obowiązywać do połowy XXI w. Taka była umowa z Brytanią. Ale Pekin, widząc determinację młodzieży, która chce nie zwijania, tylko rozszerzania demokracji w Hongkongu, uderzył w aktywistów. Część emigrowała, część ma wytoczone sprawy karne zagrożone wieloletnimi wyrokami.

A czy katastrofy humanitarne w Jemenie i Syrii lub prawa kobiet w Indiach i Arabii Saudyjskiej to sprawa wewnętrzna? A Białoruś? Nie bądźmy obojętni. Każdy może pomóc dobrym słowem lub uczynkiem. Gesty mają znaczenie. Despoci czują, że świat obserwuje i dokumentuje ich poczynania. Bezcenny materiał dowodowy.

U nas za wewnętrzną sprawę władza, szczególnie ziobryści, uważa stan praworządności i praw obywatelskich, w tym praw kobiet, oraz przyduszanie państwowym kolanem mediów niezależnych od rządzących. A za „komuny” władza za sprawę wewnętrzną uważała zepchnięcie Solidarności do podziemia, represje wobec uczestników ulicznych protestów przeciwko stanowi wojennemu, który był zamachem stanu, karanie wieloletnimi więzieniami przywódców i działaczy związku.

Dopiero po dojściu do władzy Gorbaczowa, który nie miał problemu ze spotkaniami z Reaganem i Thatcher – a propaganda stanu wojennego atakowała ich za „ingerowanie” w nasze „wewnętrzne” sprawy – przyszła i w Warszawie zmiana kursu. Rozbiórka muru berlińskiego to nie była sprawa wewnętrzna NRD, ale całego bloku sowieckiego w Europie. Zmienił się porządek i układ sił, przyszła pełna niepodległość i demokracja konstytucyjna. Dziś ten porządek jest atakowany, demokracja konstytucyjna jest zagrożona od USA po Polskę. Atakuje skrajna prawica, nacjonalpopuliści przy wsparciu hackerów i botów Moskwy i Pekinu.

Że praworządność w państwie członkowskim Unii jest też sprawą Unii, to fundament tego dobrowolnego zrzeszenia państw narodowych. Wstępując do Unii, Polska uznała prawo unijne oraz instytucje i procedury stojące na straży przestrzegania tego prawa i praw człowieka. Kto ma czyste konto polityczne, nie musi się ich obawiać. Kto nie ma, i tak tych fundamentów nie wzruszy. Oni to wiedzą, więc mają dwie opcje: współpraca lub samoizolacja. Demokracja w USA się obroniła, nie ma pewności, czy obroni się w Polsce, a to też nie jest wewnętrzna sprawa, póki jesteśmy we wspólnocie Zachodu.